Skocz do zawartości

Reinkarnacja...


rixder

Rekomendowane odpowiedzi

@Drizzt nie wiem, nie dam rady odpowiedzieć na to, bo jak zawsze myślę na podobne tematy to potem mam kilku dniowego doła egzystencjalnego...

 

Ja jednak mam ukształtowany inny światopogląd. Mianowicie: Mamy 5 zmysłów i znamy "x" wymiarów itd. Jestem przekonany, że my jako ludzie mamy jednak skromną percepcję tego co się wokół nas dzieje. Uważam, że Bóg, Jedyny Duch, Wielki Budowniczy, Starożytni Kosmici (wstaw właściwe dla siebie) stwarzając nas nie pozwolił, nie dał nam instrumentów do tego, aby poznać jego naturę. Newton powiedział, że "roztacza się przed nim ocean prawdy..." i ja się pod tym podpisuję. Mam wrażenie, że my jako ludzkość we wszechświecie jesteśmy tacy jak mrówka na ziemi, która porusza się po kilku metrach kwadratowych i nie ma zielonego pojęcia co jest kilometr od niej, bo jej możliwości fizyczne i umysłowe nie są w stanie zbadać szerszych horyzontów.

 

Nie wiemy czym jest ciemna materia, która stanowi 70% wszystkiego, nie wiadomo o co chodzi do końca z czarnymi dziurami, nie znamy dobrze czasu, znamy tylko ułamek przestrzeni kosmicznej, która się rozszerza stale! To jak do cholery chcemy pojąć rozumem wolę Stwórcy??!! Może nie nam to wiedzieć, po prostu. Oczywiście uwielbiam takie filozofowanie i uważam, że trzeba stale dociekać i próbować rozwikłać zagadki. Myślę, że to co powinniśmy wiedzieć powiedział nam Jezus Chrystus i jest to zbieżne chyba z każdą "normalną" religią na świecie: Miłość, dobro, dawać, a nie brać, Dekalog i tyle. A po co to wszystko? Być może będzie nam dane się dowiedzieć już niebawem, po drugiej stronie. Hmmm... często mam w sobie już taką tęsknotę za Bogiem i powrotem do domu...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Carl93m napisał:

Hmmm... często mam w sobie już taką tęsknotę za Bogiem i powrotem do domu...

 

Jest o tym audycja Marka:

 

To nie jest do końca zdrowe. Teraz jesteśmy tutaj i mamy coś do zrobienia. Nie ma co tęsknić do domu, którego może nie być ;)

 

17 godzin temu, Carl93m napisał:

Mam wrażenie, że my jako ludzkość we wszechświecie jesteśmy tacy jak mrówka na ziemi, która porusza się po kilku metrach kwadratowych i nie ma zielonego pojęcia co jest kilometr od niej, bo jej możliwości fizyczne i umysłowe nie są w stanie zbadać szerszych horyzontów.

 

Dobrze powiedziane. Pożyjemy (poumieramy) - zobaczymy. Być może...

Edytowane przez Ziomisław
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 30.03.2017 o 04:25, TPakal1 napisał:

Jednakże nie uważam, że nasze życie jest zdeterminowane karmą. Karma tylko tworzy pewną okoliczność, zdarzenie, a my (mając jednak możliwość wyboru) decydujemy jak mamy zareagować na daną okoliczność lub zdarzenie tworząc jednocześnie nową karmą.

 

 

To po części może wyglądać tak jak mówisz ale w przypadku młodych dusz, one mogą mieć większy wybór i szersze pole działania niż te stare które przychodzą na ten świat wyrównać rachunki z innymi duszami.

Młode duszę są to ludzie jakich pełno na zachodzie zwłaszcza w Ameryce gdzie żyje im się w dobrobycie mają tam jakieś swoje malutkie pasję które rozwijają, dopiero uczą się tego życia a więc wybór czy pójdą tą drogą czy tamtą jest u nich większy, mogą się rozwijać albo degradować bo wszędzie czyhają na nie różne pułapki np. W postaci przemysłu rozrywkowego nakierowanego na degradacje dusz, narkotyków czy seksu, itp.

Im dalej taka dusza zapętli się w uciechach tego życia a jest to nieodłączna natura każdej z dusz tym większą karmę będzie miała do przerobienia w przyszłych wcieleniach to tak jak by bardziej w bagno wchodziła nie zdając sobie sprawy że im dalej się posunie tym trudniej będzie jej wykonać jakikolwiek ruch. 

Tym właśnie może być ta zdeterminowana przyszłość.

 

Innymi słowy dam ci przykład załóżmy że gdzieś dwa tysiące lat temu w jakiejś dalekiej prowincji rzymskiej wybuchło powstanie, dowódca legionu rzymskiego wydaję rozkaz pacyfikować okoliczne wsie ludność cywilną bezwzględnie wyrżnąć ma to być ostrzeżeniem dla innych prowincji co je czeka jeśli zapragną powstania.

Załóżmy że nasz bohater to dziecko w wieku około 9 lat widzi cały przerażony jak żołnierze palą jego dom, mordują mu ojca, matkę i siostrę gwałcą po czym zabijają je w sposób brutalny, on to wszystko obserwuję z ukrycia.

Przeżył, lata mijają on nie może poradzić sobie z tramą z dzieciństwa cały czas ma przed oczami twarze tych oprawców i żal za zniszczone życie, miał kochającą rodzine którą stracił w jednej chwili, nienawiść opętuje jego umysł każdego dnia coraz bardziej. Żyję on tylko chęcią zemsty ale nie bardzo wie na kim i tu po przez swoje myśli koduję w swojej duszy chęć rewanżu za wszelką cenę, gdyby np. nagle pojawił się sam diabeł z ofertą bez wachania podpisał by cyrograf byle by tylko wyrównać rachunki ale tak się nie dzieję.

Podczas gdy jego oprawcy balują sobie w Rzymie szczęśliwi już nawet nie pamiętając tego zajścia wypchnęli je ze swojej pamięci, przecież tylko wykonywali rozkazy swojego dowódcy.

Lata mijają i wszyscy sobie umarli i teraz dusza tego chłopca ma tak silnie zakodowaną chęć zemsty że jest gotowa w przyszłym wcieleniu zrezygnować z jakiegokolwiek wyboru ona świadomie wybiera że przyszłość tego życia będzie w całości zdeterminowana pewnymi wydarzeniami na które nie będzie mieć żadnego wpływu.

 

I rodzi się załóżmy w latach 90 XX wieku w obozie dla palestyńskich uchodźców w Libii, podczas gdy jego oprawcy w tym samym czasie w Chrześcijańskiej rodzinie w Syrii.

 

Przychodzi tam na świat jako mały Ahmed, ojca nigdy nie poznał zginął gdy próbował rzucić się z nożem na Izraelskiego żołnierza. 

Jego brzemienna matka wraz ze starszym bratem uciekli do Libii. Już samo to co matka czuła w tym czasie musiało rzutować na emocję dziecka które w sobie nosiła.

Tam od małego jest indoktrynowany w nienawiści do Żydów i Chrześcijan jak i całego świata zachodniego.

Wpatrzony jak w obrazek w swojego starszego brata który miał olbrzymi wpływ na ukształtowanie jego charakteru.

Pewnego dnia o 4 nad ranem jego starszy brat budzi go i obejmując go czule żegna się z nim wybiera się na samobójczą misję aby rozsadzić się przed ambasadą jakiegoś zachodniego państwa.

 

I teraz zatrzymajmy się na chwilę chciałbym zwrócić uwagę na obecną sytuację Ahmeda z punktu widzenia jego karmicznej przyszłości na którą nie będzie mieć żadnego wpływu.

 

Przyszedł na świat w pewnym zamkniętym kolektywnym stadzie, skupisku ludzi gdzie myślą przewodnią każdego z nich było poczucie krzywdy za swój los co musiało skutkować wszech obecną nienawiścią którą mały Ahmed przesiąkł za młodu. A więc pierwszy bardzo ważny wybór życiowy jaki stawiają sobie jego rówieśnicy w innych zakątkach świata tj. „Co wybieram dobro czy zło?” Z góry został u niego przesądzony.

Do tego brak jakichkolwiek ambicji gdyż skąd mógł wiedzieć jak wygląda życie po za tym obozem?

Do szkoły nie chodził nie widział dla siebie żadnej przyszłości.

Więc dorastał sobie w silnym poczuciu nienawiści, do tego stał się łakomym kąskiem dla lokalnych Imamów finansowanych z pieniędzy Saudów. (Po śmierci brata chodził przybity więc oni dobrze wiedzieli jak to wykorzystać)

W międzyczasie powstaje ISIS, z propagandy którą rozprzestrzeniano w obozie wynikało że każdy wojownik który do nich dołączy dostanie na własność niewolnice seksualną.

 

Więc tu mamy najsilniejszy czynnik który sprawił że powiedzmy 17 letni Ahmet wstąpił w ich szeregi.

Ok ktoś zapyta przecież miał wybór nie musiał wszystkiego zostawiać i jechać do tej Syrii?

Niby tak ale wyobraźmy sobie że nasz bohater nigdy w życiu nie ruchał, w takich obozach jest całkiem prawdopodobne że wszelkie próby seksu pozamałżeńskiego przez młode dziewczęta jest surowo tępione.

Tu biologia wzięła górę nad rozsądkiem, rządze seksualne to potężna siła której ciężko się oprzeć dorosłym ludziom a co dopiero nastolatkowi.

 

Dalej każdy może sobie dopisać sam zakończenie taj historyjki: Ahmed jedzie do Syrii i całkiem „przypadkowo” spotyka na swojej drodze szcześliwą kochającą się Chrześcijańską rodzine na którą nagle jak grom z jasnego nieba spadł blady strach….. 

 

Morał z tego jest taki żeby wybaczać bez względu na okoliczności gdy by wybaczył wtedy tym Rzymianom mógł by teraz urodzić się gdzieś na drugim końcu świata w miarę normalnym domu a tak narobi sobie karmy w śród tej „biednej” Syryjskiej rodziny którą i tak będzie musiał kiedyś spłacić, i tak ich duszę będą się kręciły w tym kotle transmigracji

Aż w końcu któraś się wyłamie i powie „Dość, wychodzę, wybaczam” ale to nie będzie łatwe.

 

Tą wyssaną z palca historyjką chciałem pokazać Tobie jak widzę pewną teorię która mówi że każdy aspekt nawet najmniejszy szczegół może być z góry zdeterminowany. Jedne duszę mają więcej do powiedzenia w swoim życiu inne mniej, to tak jak by grać w GTA niby możesz pójść gdzie chcesz masz do wyboru całe miasto, możesz sobie kraść samochody lub wykonywać misję dla mafii ale to i tak najwięcej w tym wszystkim miał do powiedzenia programista z Rockstar Games.

Natomiast inni z góry dostają życie które najlepiej można było by przyrównać do gry Contra (tej z Pegasusa) praktycznie żadnego wyboru, idą tylko drogą do przodu. Nawet teraz na świecie nie brakuję takich miejsc zob. Korea Północna, Irak, Syria itp. Gdzie pewnych ludzi od małego hoduję się w jednym tylko celu aby zrobić jak najlepszą maszynkę do zabijania.

 

Pomyśl tylko jaki wpływ na decyzje w swoim życiu będzie mieć takie 10 letnie dziecko które już teraz asystuje w egzekucjach żołnierzy Szyickich, a przecież dochodzą do nas takie informacje że na terenach kontrolowanych przez kalifat tak właśnie się dzieje. Ono od małego ma silnie pokazywany pewny schemat z którego nie może wyjść i nie zna innego życia nawet nie jest w stanie wyobrazić sobie czym jest szczęście, miłość, dobro itp. ma tylko jeden cel: Dorosnąć udać się na świętą wojnę do Europy i zostać męczennikiem.

I tym właśnie może być rezygnacja tej duszy z jakiejkolwiek autonomii na rzecz spłacenia swoich dawnych krzywd z poprzednich wcieleń.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ciekawy wpis @SzachMat.

Wynika z niego, że ludzie w swoim życiu są zdeterminowani światem zewnętrznym, otoczeniem, przez co nie mogą wyjść z "zaklętego kręgu" karmicznego i muszą wiecznie powielać swoje błędy żyjąc w jakiejś społeczności, w religiach Wschodu nazywa się to bodajże dharmą. Im większa presja otoczenia, środowiska, tym mniejsza szansa na wyrwanie się z tego zapętlenia. Ale w każdym człowieku, przynajmniej w miarę normalnym jest coś takiego jak sumienie. Sumienie to coś co może nadać kierunek w życiu, stawia jednak przed człowiekiem wymagania. Wymagania postępowania etycznego, zgodnego z pewnym systemem wartości, który jest uniwersalny na całym świecie, nawet u muslimów ;). Przypuszczam, że ten chłopiec z Twojej historii takie coś jak sumienie też ma. Tym przecież różnimy się od zwierząt, to podstawowa różnica. Sumienie wymusza też na człowieku odpowiedzialność za swoje czyny. Przecież nie unikniesz odpowiedzialności w przypadku, gdy wykonujesz rozkaz jakiegoś psychopaty z morderczym instynktem i zarzynasz nieznanych Ci kompletnie ludzi, tylko dlatego, że wyznają inną religię. Stajesz się jego wspólnikiem. Ponosisz taką samą odpowiedzialność. Sumienie daje też możliwość wyjścia z tego zaklętego kręgu Karmy. Przerwać ten ciąg nieszczęścia, chęci zemsty, niskich żądz i pragnień. Religie Wschodu mówią o tym, co dzieje się z duszą, która wychodzi poza Karmę, wchodzi w Nirwanę i jakby rozpływa się w Bogu.

 

Dlatego Karma i jej zasady mają sens dopiero w przypadku, gdy analizujemy ją na płaszczyźnie moralności. Jeżeli człowiek wychodzi poza swoje sumienie i żyje niezgodnie z nim, chyba nie powinien być nazywany człowiekiem.

Tak to widzę.

Edytowane przez TPakal1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 30.03.2017 o 13:05, Carl93m napisał:

 

Osobiście moje argumenty ZA reinkarnacją są takie, że często np. miałem bardzo realistyczne sny o obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu. Wiele razy się to zdarzało, a czasem miałem dziwne wrażenia Deja-vu. Kiedy jestem w obozie koncentracyjnym mam odczucie odrazy, strachu, ale też dziwnego sentymentu, zupełnie tak jakby to miejsce było mi bliskie. Mimo to myślę, że to nadinterpretacja, albo psikus podświadomości. Pozdrawiam.

 

To by miało sens gdyby czas był linearny i nasze poprzednie bytności na tej i innych planetach były w historii a skąd wiemy czy nasze poprzednie wcielenie nie było z 2185 roku ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.