Skocz do zawartości

Moja bliźniacza dusza


nowhereman80

Rekomendowane odpowiedzi

Hej! Po zapoznaniu się z artykułem Jarka Kefira https://jarek-kefir.org/2016/08/09/jeszcze-nigdy-zwiazki-nie-byly-tak-problematyczne-jak-teraz-bratnie-dusze/

i po swoich doświadczeniach sądzę, że spotkałem takiego kogoś. Ona wprawdzie wyszła za mąż za kogoś innego i powinienem czuć się kiepsko, ale nie. Można też powiedzieć, że to moje hormonalne halucynacje, które minęłyby z pewnością po 2 latach małżeńskiej orki, ale nie, myślę, że to coś więcej. Owszem, byłem "zakochany", ale akurat wcale nie chciałem od niej seksu (złośliwcy powiedzą - no i dlatego cię wyoutowała). I nie było to z pewnością nic w tym stylu: https://www.youtube.com/watch?v=O-Qq0ZWbzCk

Większość powie - halucynacja - ale nigdy nie można być pewnym na 100%. Polecam artykuł Kefira.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakoś nie wierzę w tzw "bratnie dusze" to jest fajne , brzmi poetycko i pewnie świetnie się sprzedaje w romansach ale uleganie takiemu złudzeniu może przynieść według mnie  tylko kłopoty. Kolejny mit wyprodukowany przez panie że by je traktować inaczej , szczególnie i na złagodzonych warunkach bo to przecież nasza " bratnia dusza" więc nie możemy pozwolić żeby odeszła. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ oczywiście trzeba pozwolić, żeby pani odeszła lub samemu odejść, i wcale nie trzeba traktować jej lepiej od innych. Bratnie dusze wcale nie muszą wchodzić w związek czy się żenić. Nie ma też co friendzonować z taka panią, bo od friendzonowania to są koledzy, ale wg teorii bratnich dusz ta pani będzie czuła jakąś niezrozumiałą bliskość z tobą, podobnie jak i ty z nią. No ale jak sobie powiedzieliśmy - do widzenia - to należy się tego trzymać, i nie ma w tym nic romantycznego :) Polecam przeczytać cały art, długi, ale wyjaśnia tą kwestię, co -powtarzam - nie zmienia faktu, że to może być tylko wkształcenie, czyli halucynacja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Artykuł Jarka Kefira, autor: Katarzyna Kruk - Nowak (?)

Dziwią mnie teksty, które z całą pewnością stwierdzają, że jest tak tak i tak, jeszcze wprowadzają paranaukowe epitety by lepiej trafić do dzisiejszego społeczeństwa, które z jednej strony takie wyedukowane, z drugiej czuje się niezbyt dobrze i szuka odpowiedzi. Zastanawiam się, jakimi narzędziami to zbadano? I mam raczej umiarkowane zaufanie. Ten konkretny artykuł jest tak zbudowany, że trafi do wszystkich zakochańców, którzy raz czy drugi dokończyli za siebie zdanie itp. Albo do emerytów, którzy do dziś wzdychają za Jolantą ze studniówki.

Miałem kiedyś znajomą, której odpowiadałem na niezadane pytania, po dłuższym czasie bez kontaktu śniła mi się na dzień przed tym, jak do mnie napisała. Wtedy też szukałem pierdół o przeznaczeniu. Ostatecznie pokazała swoją prawdziwą twarz, idąc w tango z pierwszym dresikiem, który dla jaj poprosił ją o numer, za co z perspektywy czasu jestem wdzięczny, bo bym wdepnął nieźle. Jakie wyciągnąłem wnioski? Że te wszystkie paranormalne g*wna były tylko z mojej strony, nie była to więc "relacja", a jednostronny odbiór. Nie świadczyło to więc o żadnym "braterstwie dusz", tylko ewentualnie o mojej podatności na jakiś psychiczny przekaz - albo schizofrenii jakiejś. Z upływem lat myśl o tej osobie budzi te same odczucia, co myśli o innych przeszłych historiach. Zastanów się, czy twój przypadek też taki nie jest.

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Bonhart napisał:

Artykuł Jarka Kefira, autor: Katarzyna Kruk - Nowak (?)

Spoko, przecież wyraźnie jest napisane że on jest autorem tylko wstępu. 

 

Poza tym, osobiście nie traktuję takich rzeczy nawet jako hipotezy, bo ani tego nie da się nawet spróbować dowieść ani obalić. Rozsądek podpowiada, że trzeba na to patrzeć jak na swego rodzaju "filozoficzny punkt widzenia". I tyle. Ale w sumie nic dziwnego, że na różne sposoby próbujemy "rozszyfrować" aspekty będące poza możliwościami poznania. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, powiem coś od siebie. Panowie to,że teraz nie zdajemy sobie z czegoś sprawy,ponieważ nie ogarniamy tego umysłem,wcale nie oznacza,że tego czegoś nie ma. Żyjemy w świecie materialnym,na duchowy jesteśmy zamknięci. Tzw." soulmate" wcale nie musi być kobietą,to raz. Dwa opcje są dwie,albo takie zjawisko w ogóle nie istnieje,albo dana jednostka nie jest jeszcze na takim etapie rozwoju duchowego,żeby zdać sobie z tego sprawę.

 

Bonhart

To,że Twoja jakby "soulmate" Cię wydymała wcale nie oznacza,że nią rzeczywiście nie była. Każdy z nas ma jakąś lekcję do odrobienia,a nauczycielem może być nawet bratnia dusza.

 

Szczerze? Czasami wiara w bratnie dusze i inne tego typu "ezoteryczne zjawiska" wiele tłumaczą i dają nam taki wewnętrzny spokój. Spokój ,który jest bardzo potrzebny w dzisiejszych czasach.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

giorgio, ależ wcale nie twierdzę, że takie zjawisko nie może istnieć. Myślę tylko, że raczej nie zdarza się co rusz; za często takie teorie rozbudzają niepotrzebnie nadzieje, że to "coś więcej". Dlatego zwróciłem uwagę na swój przypadek: dopóki organizm świrował, to szukałem jakiegoś wyższego uzasadnienia dla czego tak naprawdę? Burzy hormonalnej. Z perspektywy dopiero stwierdzam, że to co uważałem za relację, było jednostronne, bo druga strona kiwała głową i kopiowała moje poglądy, bez żadnego wkładu własnego.

Stąd wniosek, że to jednak nie żadna soulmate, tym bardziej, że w mojej głowie zrównała się z innymi (tzn. ani nie tęsknię, ani nie wspominam, ani mnie teraz ziębi ani parzy)

 

A czy wiara w takie nadprzyrodzone zjawiska nie zamyka ludzi na "doczesność"? Ja przez swoje dawne rojenia zlałem masę znajomości, którymi dziś bym inaczej pokierował

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.