Skocz do zawartości

Muzyka klasyczna


bumblebee

Rekomendowane odpowiedzi

Ja również lubię posłuchać muzyki klasycznej, chociaż nie jestem żadnym jej znawcą i nie orientuję się we współczesnych artystach. Jeśli słucham, to klasyków gatunku. Szczególnie lubię XVIII-wieczny okres tej muzyki. Dlatego wrzucę Pachelbela. Coś pięknego.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak mi już nie wyjdzie wszelka inna kariera to idę do pięcioletniego studium muzyki koscielnej (bo na zwykłe szkoły muzyczne juz za późno) i będę NAPIERDALAŁ jak on:



To dla mnie szczyt muzycznego badass'ostwa, szczególnie jak napierdala w tych lakierkach po pedałach i to obcasem i czubem i wszystkim.
I ma prywatnego stójkowego, który stoi i się gapi tylko po to, żeby mu głosy przełączać w odpowiednich momentach.

Plus mankiety na spinki. Klasa. No i majestat organów.
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak mi już nie wyjdzie wszelka inna kariera to idę do pięcioletniego studium muzyki koscielnej (bo na zwykłe szkoły muzyczne juz za późno) i będę NAPIERDALAŁ jak on:

To dla mnie szczyt muzycznego badass'ostwa, szczególnie jak napierdala w tych lakierkach po pedałach i to obcasem i czubem i wszystkim.

I ma prywatnego stójkowego, który stoi i się gapi tylko po to, żeby mu głosy przełączać w odpowiednich momentach.

Plus mankiety na spinki. Klasa. No i majestat organów.

Niestety tego nie uświadczysz w polskich kościołach. Te sukienkowe skurwysyny oszczędzają na profesjonalnych organistach, żeby mieć na kurwy, tudzież słodycze dla małych chłopców za obrabianie gały. Raz usłyszałem w kościele profesjonalną grę na organach. Aż musiałem zagadać do organisty. Facet skończył specjalną szkołę dla organistów, za którą zapłacił klecha, a wcześniej średnią muzyczną. Widać księżulo wykalkulował, że mu się to opłaca, bo dzięki temu przyciągnie złaknionych dobrej muzyki i w efekcie na tym zarobi. Co ciekawe organista był nawet zatrudniony na etacie. A może był jakimś kuzynem sukienkowego... Dosyć ładnie śpiewał też chór. I to na głosy. Standardem jest grupka babci wyjąca unisono i podobnie organista - unisono z nimi prawa ręka i akord lewą (często niewłaściwy).

Mi strasznie podoba się potęga organów, wyrażona w brzmieniu jak i po prostu gabarytach. Gram na pianinie, ale myślę, ze miałbym trudności z dodatkowym opanowaniem jednoczesnej gry manuałem i peduałem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No gra manuałem i peduałem jednocześnie wygląda jak coś wymagającego jakichś nadnaturalnych połączeń nerwowych :D to już jest praktycznie gra całym sobą. Na perkusji też niby się używa nóg - ale rytmicznie tylko, w trzech, maksymalnie czterech miejscach. A tutaj nie dość że rytmika, to jeszcze tych pedałów jest od groma...

Wiesz taki zwykły organista jest pół biedy, bo przynajmniej nie przeszkadza zbytnio :P Gorzej jak się trafi taki, co nie umie, ale będzie męczył :P I wychodzi "Ludu mój ludu" w wersji funky/swing. Słyszałem raz. Ludzie nie mieli pojęcia jak to śpiewać :D Tylko on wiedział. :P Magia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety tego nie uświadczysz w polskich kościołach. Te sukienkowe skurwysyny oszczędzają na profesjonalnych organistach, żeby mieć na kurwy, tudzież słodycze dla małych chłopców za obrabianie gały. 

 

Zważ na to, ze utrzymanie takich imprez swoje kosztuje - a kasy coraz mniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No gra manuałem i peduałem jednocześnie wygląda jak coś wymagającego jakichś nadnaturalnych połączeń nerwowych :D to już jest praktycznie gra całym sobą. Na perkusji też niby się używa nóg - ale rytmicznie tylko, w trzech, maksymalnie czterech miejscach. A tutaj nie dość że rytmika, to jeszcze tych pedałów jest od groma...

Wiesz taki zwykły organista jest pół biedy, bo przynajmniej nie przeszkadza zbytnio :P Gorzej jak się trafi taki, co nie umie, ale będzie męczył :P I wychodzi "Ludu mój ludu" w wersji funky/swing. Słyszałem raz. Ludzie nie mieli pojęcia jak to śpiewać :D Tylko on wiedział. :P Magia.

Ja zawsze trafiałem na takich, co nie umieli i "pływali" a właściwie "tonęli" w dźwiękach. Na szczęście nieczęsto bywałem w "domu bożym", a teraz tym bardziej kościoły omijam  z daleka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.