Skocz do zawartości

Przytakiwanie


Assasyn

Rekomendowane odpowiedzi

Czyli prawda leży gdzieś po środku. Ludzie szanują ludzi...którzy sami siebie szanują. I tylko tyle. Tu nie chodzi o to, czy ktoś jest pyskaty i ma silniejsza osobowosć (lub fizycznie jest silniejszy;) ani o to, czy ktoś próbuje "przeżyć" uczepiwszy sie kogoś. To nam mówi wiele o tym jacy sami jesteśmy....nie lubimy w ludziach własnego odbicia, a silniejszych sie boimy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakich ludzi bardziej lubicie i szanujecie  ? Takich ktorzy wam na wszystko przytakuja i ze wszystkim sie zgadzaja? czy takich ktorzy dracza sie ,maja swoje zdanie i nie zmieniaja go zeby sie komus przypodobac?

Kiedyś próbowałem analizować, jakimi cechami się kieruję wybierając swoje najbliższe otoczenie (albo akceptując/odrzucając, że ktoś wybrał mnie do swojego). I wyszło mi, że na prawdę nie wiem. W części przypadków wiem za co człowieka lubię, a część jest dla mnie zupełnie niezrozumiała - musi to być coś niewidzialnego... bo raczej też nie wygląd.

 

Świadomie cenie, że ktoś ma swoje zdanie, ale bywa że i bardzo lubię kogoś, kto nie ma. A że w wielu przypadkach wybieram towarzystwo introwertyków... to zdążę już kogoś polubić/odrzucić, zanim nawet się przekonam, na ile ma własne zdanie a na ile przytakuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a silniejszych sie boimy.

 

Nie podzielam tej opinii.

W życiu byłem i jestem w kilku (koleżeńskich) relacjach bardzo niesymetrycznych pod względem siły (fizycznej na pewno - to łatwo mierzalne; charakteru prawdopodobnie też). Nie boję się silniejszych i słabsi prawdopodobnie też się mnie nie boją.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętaj też, że często bo nie będę tutaj wrzucał wszystkich do jednego gara..... ale siła fizyczna (duże mięśnie, sztuki walki) wynikają własnie z niskiego poczucia własnej wartości... skoro uczysz się bić, trenujesz to czegoś się obawiasz, że Ci zagraża - po prostu się boisz.... często w sytuacjach wymagających silnego wnętrza koksiki i mordoklepańcy uciekają i srają pod siebie pierwsi... pamiętam w wojsku jak na koniec robili nam badania to największe kozaki splywały na widok pielęgniarki i igły ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie od dzis wiadomo ze sila psychiczna jest o wiele lepsza i ''punktujaca'' niz fizyczna..W wypadku wybuchu jakiejs wojny tylko najsilniejsi psychicznie sie uratuja ...

 

Niestety nie wszystkie Panie to rozumieją i doceniają, a siłę mężczyzny oceniają po tym czy potrafi spuścić komuś konkretny wpierdol. Prymitywne jednak mocno pierwotne i zwierzęce myślenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sztuki walki raczej dają wysokie poczucie wartości i jeśli ktoś to trenuje staje się dużo silniejszy psychicznie. Pakerzy faktycznie w większości przypadków są ludźmi, którzy potrzebują mięśni żeby się dowartościować ale też nie zawsze.

 

Widzisz, ja mam silną wadę wzroku i nie mogę ani dźwigać (powyżej 7 kg), ani przeciągać ciężkich rzeczy, ani chodzić na siłownię, a tym bardziej uprawiać żadnych sztuk walki. Inaczej może mi się odkleić siatkówka i stracę wzrok. A już kategorycznie zabroniono mi "wyciskania" na klatę. Nie umiem się bić, jestem chudy i słaby w rozumieniu siły fizycznej i jeśli to są papierki lakmusowe męskości i siły mężczyzny, to naprawdę krucho ze mną. I co w związku z tym? Moja samoocena powinna się załamać i legnąć w gruzach, a ja powinienem żyć w głębokiej depresji. (Bo co ja mogę zrobić? Naglę stanę się drugim hardcorowym koksem czy Brucem Lee? Nawet jakbym chciał to moja niepełnosprawność mi to uniemożliwia. Chyba że potem będę chodził z psem przewodnikiem i o białej lasce.) A tak jednak nie jest. Po prostu w pracy nad sobą "popłynąłem" w inne rejony.   ;)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja natomiast nie jestem slaby fizycznie mimo szczuplej budowy ciala(77kg,181cm),jestem sprytnym i bardzo wysportowanym czlowiekiem ale nie buduje na tym samooceny.Wiem natomiast ze te cechy czyli;spryt,sila i szybkosc moge mi uratowac zycie...Samoocene buduje na rozpierdalaniu i uswiadamnianiu sobie mechanizmow w glowie i codziennie wygrzebuje z glowy tony uswiadomionych smieci,to cieszy bardzo cieszy :) I smuci bo zostalem oszukany...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vincent a kto pisze, że miałbyś się załamać? Sztuki walki są jednym ze sposobów podnoszenia samooceny ale tylko jednym z wielu. Odpowiedziałem na to co pisał Deny a nie pisałem nic o osobach słabszych fizycznie. Byłoby to głupie bo też sam się teraz do takich zaliczam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Assasyn - ja mam 178 cm i 69 kg. Jedyną moją przewagą w starciu jest fakt, że bardzo szybko biegam i mam całkiem dobrą kondycję. Już dwa razy pisałem na tym forum, że uratowało mi to co najmniej dwukrotnie życie. Gdyby nie to...wole nawet nie myśleć. Zmasakrowaliby mnie dosłownie.

 

NEO - ok, dzięki za sprostowanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ba, nawet dwukrotnie startowałem w maratonie. Takim pełnym i przebiegłem w zasadzie bez problemu. Teraz jednak nieco się zapuściłem pod względem biegania i forma trochę spadła. Muszę to odrobić i zabrać się porządnie za siebie. A o sprincie na krótkie dystanse nigdy na poważnie nie myślałem. Chyba że amatorsko sobie ćwiczyłem w lesie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 10 miesięcy temu...

Bardzo fajny temat.

Nie lubię myślenia stadnego, podlizywania się i klakierów. Lubię ludzi z poczuciem humoru, oryginalnych, mających swoje zdanie. Chociaż nie tyle chodzi o posiadanie "swojego własnego zdania", co posiadanie przemyślanych racjonalnych przekonań. Jak ktoś wierzy w mambodżambo i twierdzi, że ma własne zdanie, chociaż nie ma dowodów to dla mnie nic to nie znaczy.

Szanuję ludzi nie za pozycje jaką sobie wypracowali, tylko za to kim się stali wewnętrznie w wyniku solidnej pracy lub posiadania mądrości życiowej. Na górze często bywają ludzie zakompleksieni i prymitywni. Ludzi z wiedzą specjalistyczną też szanuję, choć niekoniecznie muszę się z nimi zgadzać, czy ich lubić.

Nie szanuję głupoty. Choć dochodzę do wniosku, że korzystniej jest ją ignorować.

W środowisku szukam dobrej, przyjaznej atmosfery, ale nie za wszelką cenę. Nie w formie bezkrytycznej adoracji. Nie uznaje autorytetów "z góry". Dla mnie osoba może być autorerytetem, a raczej idolem, jeśli coś umie, czymś się wykazała i mi to pomaga wzrastać. Aczkolwiek i tak nie postawie jej na piedestale i nie otrzyma ode mnie złotego tronu. Tym samym przyjmuję to, że sam też nie chcę być tak traktowany. Ogolnie staram sie nie ulegać pozorom. Człowieka można poznać w dłuższej perspektywie w sytuacjach dla niego niewygodnych, a nie gdy wszystko jest cacy i ma pełną aprobatę.

"Wielkiego człowieka można poznać po tym jak traktuje maluczkich"

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uwielbiam ludzi do bólu szczerych takich że cie zatka jak coś powie, takich z którym moge innych powyśmiewać .Minimu yntelygencji to zrozumienie sarkazmu co i tak większość przerasta. Ogólnie lubie ludzi , niezła beke można z nich kręcić ale żeby jakaś relacja to nie mam jakiś prawidłowości ,ufam intuicji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lubię ludzi, którzy dotrzymują danego bez przymusu słowa i rozumieją zasadę wzajemności. Reszta gówno znaczy. Z każdym da się pogadać w cztery oczy i wymienić najbardziej popierdolone poglądy. Kiedy jednak ktoś robi z gęby dupę wtedy go skreślam natychmiast z listy znajomych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.