Skocz do zawartości

Meczyc sie dalej?


Rekomendowane odpowiedzi

Tak, ale opisywał tez sytuacje faceta, który podjął walkę o uratowanie pięknej i przegrywał niszcząc sobie życie jako przykład chwalebnej walki o piękna, lecz niestety tym razem nieudanej. Na tym forum z tym walczymy. Cała ta masa nieszczesliwych mężczyzn, którym w odczuciu autora zabrakło kowbojskosci i rzemiosła czy męskich sportów zazwyczaj po prostu powiązała się z kobietami albo nieodpowiednimi, albo z nieodpowiednim osobistym mindsetem  (chyba częściej). To co pod koniec opisywał - przestrzegał, żeby młodzi mężczyźni uważali by nie uznawac kobiety za osobę, która da im jakieś życiowe odpowiedzi, nada życiu sens. Tacy mężczyźni ranią młode kobiety swoją niedojrzałością; szalenie prawdziwe. 

 

Pewien cytat bardzo zapadł mi w pamięć, uwaga leci parafraza: gdy mężczyzna zbliża się do kobiety to jakby wchodził do świątyni; gdy kobieta zbliża się do mężczyzny zbliża się do samego Boga. Jak to interpretujecie?

 

Na koniec wspomnę o książce "listy starego diabła do młodego" zaiste doskonała lektura. Chociaż zapewne mało który z Was uważa się za katolika (ja nie uważam się) to książkę warto wchłonąć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 7.05.2017 o 12:41, giorgio napisał:

Brak szacunku-darcie ryja-awantury-popęd seksualny w dół--nowa gałąź-rozwód/rozstanie

Hej ,

No własnie się zastanawiam nad tym schematem bo u mnie to wygląda inaczej:

Wypalenie się relacji z jej strony - takie życie obok siebie / nigdy nie zaobserwowałem braku szacunku do mnie / brak darcia ryja a wręcz normalne rozmowy / popęd stabilny dwa, trzy razy w miesiącu / nowa gałąź / decyzja o rozwodzie rozstaniu.

W życiu się na siebie nie darliśmy -> jakby się darła i miała jakieś problemy to już dawno bym jej powiedział dowiedzenia bo takich akcji nie toleruje w ogóle.

Oczywiście stałe texty przy rozstaniu (oczywiście przez wzgląd na dzieci) - jesteśmy jak brat i siostra / zostańmy przyjaciółmi / między nami nie ma już tego "czegoś" 

Może są różne ścieżki racjonalizowania :)

@TheFlorator Pozatym jak baba by siedziała w domu bo "tak" to bym chyba nie wytrzymał. Rozumiem że jak się brzdąca odchowuje ( pierwszy rok może dwa ) ale później baba ma iść do pracy żeby przynajmniej na swoje ciuchy i widzimisię zarobiła (pazury, fryzjera etc.). Moja mnie zawsze wkurwiała swoimi wkrętami typu nie będę jeździła samochodem bo się boję. Po kilku latach dałem sobie z tą dyskusją spokój i stwierdziłem że jak ma nas rozpier.....ć o TIRa to ja dziękuję sam poprowadzę.

Ogólnie chyba na twoim miejscu zamknąłbym temat i przestał się zastanawiać co było a zaczął się zastanawiać co ma będzie ( ale tylko w stosunku do siebie i do swojego syna ) tej relacji wydaje mi się że nie ogarniesz. A możesz się obudzić z ręką w nocniku jak @Adolf.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

@TheFlorator  Zgłaszam się wywołany do odpowiedzi ;)

 

Znam Twój wątek (czytałem wcześniej) i sporo kwestii jest wspólnych - >10 lat staż związku, wspólne cechy partnerów (białorycerstwo, ugodowość, poświęcenie dla związku/relacji/rodziny, strach przed zmianą) oraz wspólne cechy partnerek (huśtawki emocjonalne, słabe wzorce rodzinne, brak ojca, konfliktowość, zarządzanie poczuciem winy! perfekcjonizm, atrakcyjność, zapalnik na bzdurach, manipulacje itp. ).  Różnice to liczba dzieci i to, że ja jestem w małżeństwie i mieszkamy razem, przez co na bieżąco wpływam na sytuację.

 

@KurtStudent @overkill @Wrażliwy Egoista sporo konkretów już podali, z którymi się generalnie zgadzam.

 

Pewnie się będę powtarzał za Baraćmi, ale Tobie nie zaszkodzi utrwalić wskazówki, IMO:

 

1. Ty ponosisz odpowiedzialność, za to co jest! Wyciągnij z tej długiej lekcji info o sobie i skorzystaj z wniosków, by zmienić swoje życie - SIEBIE. To nie przypadek, że w jakiś magiczny sposób tyle lat razem się męczycie :) - odrób lekcję - poczujesz wdzięczność zamiast flustracji.

2. Laskę traktuj z wyrachowaniem, nie uleczysz jej. Możesz tylko wspierać z umiarem (tak aby chronić swoje uczucia i emocje)  gdy sama będzie chciała coś ze sobą zrobić. W sumie to też w twoim interesie, żeby dzieciak miał jak najlepszą matkę, ale nie zmusisz jej, a raczej spotkasz opór.

3. Zadbaj o siebie - ciało, umysł, dusza - to Twoje nowe hobby na resztę życia. Uwolnienie od strachu, nałogów (jak masz), uzależnień (w tym emocjonalnych związanych z jej sexy pupą). Działanie i praktyka - w końcu "wyjdź z głowy", nie trać energii na jałowe akcje, rozmowy, analizy. Bierz Ego i jego mechanizmy obronne pod kontrolę i obserwację. Rób fajne rzeczy, bądź fajny facet, bądź fajny ojciec. Jak Ci trudno to zaakceptuj swój opór i te stany - medytuj dalej :)

4. Akceptuj to co jest, nie kop się z rzeczywistością i laską - wszystko się ułoży na swoje miejsce jak znajdziesz balans, harmonię i zadowolenie WEWNĄTRZ SIEBIE. 

 

 

To moje wskazówki na etapie 9 miesiąca od wybudzenia z matrixa tego związkowego jak i własnego . Świadomość, akceptacja i rozwój rekompensują mi z nadwyżką pewne niezgodności oczekiwań z rzeczywistością :)

 

Przyjąłem model działania i go rekomenduję :) 

1. Kreuję SIEBIE szczęśliwego/samoświadomego.

2. Nie uszczęśliwiam/ratuję JEJ, 

3. Nie pozwalam JEJ niszczyć SIEBIE,

4. Inspiruję JĄ SOBĄ do zmian,

5. Wspieram gdy ONA zmienia SIEBIE.

 

Możliwe że to iluzja, ale w mojej relacji przerabiam już całe "kółka" tego modelu i żona czasem "wchodzi" w to. Oczywiście towarzyszy temu: ból, strach, złość, niedowierzanie, wątpliwości, podważanie mojego zdania, testowanie, poczucie krzywdy, poczucie braku wsparcia itp. Z drugiej strony są zmiany na lepsze, czas pokaże czy trwałe. No i jeszcze ma orbitera, ale dla MOJEGO szczęścia nie ma to znaczenia :)

 

Robisz swoje - idziesz dalej. Jak ktoś wcześniej napisał - nie ratujesz jak masz dziurawą łajbę - dodam więcej ONA ma wiertarkę i nie zawaha się jej użyć, aby pokazać, że nie da się jej uratować :(  W tą grę nie graj.

 

Mam do Ciebie dwa pytania:

  1. Jak tematy łóżkowe? Jak ona do tego podchodzi? dzieje się coś? - Odpowiadało Ci to? Czy tu też daleko do satysfakcji?  Może najbardziej zależy Ci na ćpaniu sexu?
  2. Czy masz jakieś nałogi? Uciekasz w jakieś zachowania? - Ja miałem tego sporo i miało to spory negatywny wpływ na relację. Odzyskałem wiarygodność, gdy pozbyłem się tych "protez".  

Jak śledziłeś mój wątek, to pewnie wiesz co polecam z literatury/technik itp.

Masz farta, że w końcu tu trafiłeś :)

 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@TheFlorator Po przeczytaniu całego wątku nasuwa mi się jedna myśl - warto chyba powalczyć o to, aby matka Twojego dziecka nie miała na niego większego wpływu podczas wychowywania, aniżeli Ty. Zauważ, że jak przychodzi dla niej sytuacja kryzysowa, to jedynym narzędziem jakie wykorzystuje do ewidentnej - trudno to podważyć - walki z Tobą, Wasze, własne dziecko. Kupczy nim coraz bardziej i będzie nim kupczyć coraz mocniej. Im dzieciak będzie starszy, tym bardziej będzie wpajać mu ,,jaki to tatuś był i jest zły dla mamusi" albo ,,tatuś Ciebie nigdy nie chciał"
Będzie dochodzić do buntu, przeciągnie go na swoją drogę, mało tego - sama zacznie ograniczać kontakt dziecka z Tobą, a do tego wszystkiego dojdą jeszcze orbitery w postaci innych facetów z jej otoczenia, albo jej rodziny.

Więc chyba warto pomyśleć o tym zawczasu i za kilka lat nie żałować, że jednak nie zawalczyło się nad opieką dla dziecka - o ile masz na to czas, energię i siłę.

Edytowane przez Odlotowy
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Szkaradny

 

1) tematy lozkowe - jak byly to bylo dobrze dla mnie nie narzekalem. Jak sie wyprowadzilem to czasami cos tam jezdzilem i mowilem ze chce sie z nia przespac bo mam swoje potrzeby itp. Oczywiscie zadko kiedy cos z tego wychodzilo (teraz rozumiem czemu). Od kiedy odbilem sie od dna, porozmawialem ze startymi znajomymi, wyszedlem z depresji (mam nadzieje) i dotarlem do srodowiska Pick Up Artists i Marka K, tematu z nia nie poruszam a na pewno o nic nie prosze i sie nie ponizam.

2) nalogi - takie "standardowe" na szczescie nie i nigdy sie chyba nie upilem jak bylem na dnie. Ojciec mi kiedys powiedzial zebym nigdy nie pil jak mamdola i jakos mi to zostalo w glowie.

 

Co do planu to musze jeszcze raz przeczytac kobietopedie i zaczac 3 pozostale ksiazki Marka bo mi pewne rzeczy zostaja w glowie a reszta ulatuje i mysle/dzialam "po staremu". Dla mnie to mozolny proces ..(wiek? tyle lat bycia naiwnym?). Na silownie sie zapisalem teraz troche odpuscilem bo mnie unieruchomilo ale bylem u masazystki i wracam do cwiczen/basenu.

 

W tej chwili szukam lepiej platnej pracy bo finansowo dwoch domow nie pociagne dluzej. To dla mnie najwazniejsza sprawa jesli chodzi o pierwszy krok. Da mi to duzo wiecej spokoju i pewnosci siebie w dalszych krokach.

Bedzie wiecej pieniedzy to chce pozapisywac syna na kolejne zajecia pozaszkolne zeby sie rozwijal bo od dawna mi to na sumieniu lezy.

@Odlotowy wczesniej juz pisalem (chyba) o moich przemysleniach na temat dziecka. Na razie kontakt mam niezly ale fakty sa takie ze wychowywac dziecko mozna tak na prawde jak sie jest obecnym w domu. Wiec na razie sie od wychowania odcialem bo nic z tego nie wychodzilo tylko klotnie.

 

Paru chlopakow dalo mi tu poprzednio sporo do myslenia jesli chodzi o prace nad soba. W sumie chyba jeszcze nie odkrylem do konca swojej pasji w zyciu. 

 

@Szkaradny poki co bede sie staral czytal twoje update'y bo wydaje mi sie ze jest sporo wspolnego mianownika w obu sytuacjach i moze podarze twoimi krokami.?  Ale wracajac do mojego pytania to uwazasz ze ta moja ma ta "zaburzenie osobowosc narcystyczna" lub "Borderline"?

 

Jak bedzie nowa praca to biore sie za jakies nowe hobby po godzinach. Poza tym brakuje mi jednak chyba innych samcow i ich punktow widzenia.

 

Za pare dni wyciesczka (wiem wiem blad, juz zostalem zjebany parokrotnie na forum  ).  Czas pokaze. Jakby cos to sie odseparuje na miejscu i moze poznam fajnych nowych ludzi.

 

pozdrawiam moich czytelnikow :)

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, TheFlorator napisał:

@Odlotowy@Szkaradny wczesniej juz pisalem (chyba) o moich przemysleniach na temat dziecka. Na razie kontakt mam niezly ale fakty sa takie ze wychowywac dziecko mozna tak na prawde jak sie jest obecnym w domu. Wiec na razie sie od wychowania odcialem bo nic z tego nie wychodzilo tylko klotnie.

Przemyśl sobie ten temat na spokojnie, te kłótnie były, są i będą miały miejsce. A dzieciak im będzie starszy, tym kłótni będzie więcej a matka dzieciaka zacznie właśnie Ci zarzucać coś takiego, że Cię nie ma, że słabo się dzieckiem interesujesz i zajmujesz...i myk zasądzamy opłaty pod przymusem prawnym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale jak mam niby zawalczyc o wiekszy wplyw na dziecko? Ktos wczesniej pisal w jakims innym watku ze "dzieci sa tak jakby zakladnikami matki". I z tego co widze i sie zastanawiam zgadzam sie w 100%. A jeszcze jak baba jest "nienormalna" i emocjonalnie niestabilna i emocjonalna terrorystka to jak mam to niby zrobic. Powiedzialem jej juz to wprost ostatnio ze dziecka wychowanie olalem od 5 lat bo i tak to co nie zrobie to i tak zawsze zle i moja wina. Poki co syna widuje w miare regularnie i wole to niz wieczne walki. Poza tym nawet jesli zakoncze to wszystko to cos bede placil na jego utrzymanie niezaleznie od jakis sadow. To przeciez moj syn.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, TheFlorator napisał:

[...]A jeszcze jak baba jest "nienormalna" i emocjonalnie niestabilna i emocjonalna terrorystka to jak mam to niby zrobic.[...]

Wobec tego pozostaje Tobie jedynie czekać, aż ta chodząca bomba zegarowa całkowicie eksploduje. Zapewne liczysz się z tym oraz z dalszymi konsekwencjami. Dobrze widzisz co się dzieje, ale chyba brakuje jaj aby zatrzymać ten proceder. Zatem świadomie podjąłeś już całkowitą decyzję i wszystko Ci jedno co się stanie.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, TheFlorator napisał:

@Szkaradny

 

1) tematy lozkowe - jak byly to bylo dobrze dla mnie nie narzekalem. Jak sie wyprowadzilem to czasami cos tam jezdzilem i mowilem ze chce sie z nia przespac bo mam swoje potrzeby itp. Oczywiscie zadko kiedy cos z tego wychodzilo (teraz rozumiem czemu). Od kiedy odbilem sie od dna, porozmawialem ze startymi znajomymi, wyszedlem z depresji (mam nadzieje) i dotarlem do srodowiska Pick Up Artists i Marka K, tematu z nia nie poruszam a na pewno o nic nie prosze i sie nie ponizam.

2) nalogi - takie "standardowe" na szczescie nie i nigdy sie chyba nie upilem jak bylem na dnie. Ojciec mi kiedys powiedzial zebym nigdy nie pil jak mamdola i jakos mi to zostalo w glowie.

 

To ok, w takim razie moim zdaniem nie są to kwestie kluczowe, które trzeba wziąć pod lupę. A ona ma nałogi?

 

13 godzin temu, TheFlorator napisał:

 

@Szkaradny poki co bede sie staral czytal twoje update'y bo wydaje mi sie ze jest sporo wspolnego mianownika w obu sytuacjach i moze podarze twoimi krokami.?  Ale wracajac do mojego pytania to uwazasz ze ta moja ma ta "zaburzenie osobowosc narcystyczna" lub "Borderline"?

 

Zaburzenia osobowości moim zdaniem na pewno ma. Jakiego typu, to nie chcę wyrokować - tego i specjalista może nie dojść - zresztą co osoba to inny przypadek i na ogół są to mieszanki różnych typów (samo borderline ma ponad 200 typów skwalifikowanych) także to jak puzzle 5000. Znając ją tyle lat możesz to wiedzieć najlepiej, o ile była szczera np. na temat dzieciństwa i jak to wspomina. Jest całkiem sporo materiałów w necie na temat BPD/NPD.
Najbardziej hardkorowe to http://koniectoksycznych.blogspot.com/

Ja się osobiście aż przestraszyłem :)  gdy wiele rzeczy mi się zgodziło.

Jak Cię interesuje temat toksycznych związków to ciekawe są książki Pia Mellody  http://lubimyczytac.pl/autor/10040/pia-mellody Toksyczna miłość, Toksyczne związki, Droga do bliskości - znajdziesz w nich dużo na temat wzorców z domów dysfunkcyjnych, współuzależnieni itp. Sporo to tłumaczy, ale jeszcze lepiej warto przyswoić taką wiedzę jako rodzic, by nie wrzucać takich zachowań dzieciakowi i pilnować matki, żeby nie robiła z syna np. superbohatera, który ma się nią opiekować.

 

 

Mam nadzieję, że nie jest narcyzą, bo to przejebane i słabo rokuje - będzie zawsze jej racja i będzie szukać otoczenia, które da jej atencję i poparcie, kolejny ratownik i wyznawca jej zajebistości. Choć nie pisałeś o tego typu cechach jak : potrzeba podziwu, 100% akceptacja, mega wrażliwość na krytykę, nieliczenie się z uczuciami innych, manipulacje w celu uzyskania korzyści, maski - inna w otoczeniu zew. inna w domu. A jak ona funkcjonuje wśród znajomych? też jest pełna złości? ma jazdy? czy chodzący ideał? Właśnie narcyz z czasem nienawidzi najbliższych, bo oni o nim za dużo wiedzą, wiedzą że nie jest ideałem, stąd potrzeba ucieczki i zmiany tych ludzi.

 

Z drugiej strony depresję załapałeś

 

"Narcystyczne osoby niewrażliwe predysponują inne osoby do odczuwania wobec nich depresyjności. Są one wówczas depresyjne i bezradne wobec nich, wobec ich postaw bezwzględnej dominacji. Leczenie jest niezwykle trudne i może być wręcz niemożliwe. Jest ono bardzo trudne ponieważ Osoby narcystyczne dominujące, gruboskórne, nie są w stanie „poddać się” leczeniu, przy jednoczesnym zachowaniu kontaktu z samym sobą. Ich świat jest „zero-jedynkowy” i mają oni poczucie, że albo będą dominować, albo zostaną zdominowanie" z http://psychiatria.mp.pl/zaburzenia_osobowosci/74485,osobowosc-narcystyczna

 

 

Z mojego doświadczenia dam Ci radę, chyba też popełniasz ten błąd :  nie zajmuj się (teraz) związkiem - zajmij się SOBĄ. Do momentu aż, będziesz silny, pewny siebie i bez strachu i straty energii wchodził w konfrontacje. A także, ważne jest abyś nie miał złych emocji związanych z nią (jak i z innymi ludźmi), bo to tylko tobie szkodzi. Dojdź do akceptacji sytuacji, nie szukaj zemsty, wyrównania rachunków, zmieniania jej, bez pretensji że nie chce itp. Po prostu komunikacja na innych poziomach świadomości nie jest możliwa, ona nie rozumie, nie jej wina. Nie spadnij w pułapkę próbowania bardziej ........ chyba po tylu latach już to wszystko wiesz . .. zamykam się :)

Podstawowe BHP  obcowaniu z takimi osobami: http://emocje.pro/jak-zdrowo-reagowac-zachowania-osoby-borderline/

 

Wiem, to wszystko kurwa mega trudne, ale jak to przetrawisz to odzyskasz spokój wewnętrzny.

 

Cytuj

Powiedzialem jej juz to wprost ostatnio ze dziecka wychowanie olalem od 5 lat bo i tak to co nie zrobie to i tak zawsze zle i moja wina

 

Jeśli naprawdę chcesz wychowywać dziecko, to rób to! Dla dziecka i dla SIEBIE. Jej zdanie dobrze/źle i przerzucanie winy nie powinno Cię obchodzić. Póki jest na takim poziomie negatywizmu i nie radzi sobie z emocjami nie będzie inaczej reagować. Chcesz jej się przypodobać wychowaniem dziecka? Czy raczej jej akceptacja potrzebna Ci do bycia szczęśliwym/zadowolonym?

 

To, że tyle lat byliście razem to NIE PRZYPADEK, Ty widzisz, że z nią jest grubo nie tak.....  ale nie zmieniaj JEJ, zmień SIEBIE.

Zadaj sobie pytanie dlaczego z nią tyle lat jestem/byłem?

Dlaczego pozwalałem z siebie zrobić taką kukiełkę / marionetkę?

Dlaczego nie jestem szczęśliwy?

Czy nie jest tak, że całe moje życie zainwestowałem w ten związek licząc na totalną wygraną?

Czy żyjesz iluzją, że możesz zmienić coś co jest na zewnątrz?

 

 

Jeśli szczerze zdiagnozujesz SIEBIE przez pryzmat tego doświadczenia/związku, to dostaniesz bezcenną nagrodę w postaci poznania SIEBIE. Skorzystaj z niej a będziesz wdzięczny i przestaniesz się męczyć. Spójrz w lustro :)

 

Z książek Marka to weź sobie w pierwszej kolejności "Stosunkowo dobry" - Bogging i te sprawy ;)

 

Pozdrawiam

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@TheFloratorzwyczajnie przestań słuchać tego co ona mówi i przestań reagować na to co ona robi. Nie widzę abyś od niej czegokolwiek wymagał, kupujesz jej obecny stan i obraz jej osoby, za jedyny. Traktujesz to jako pewniak i bardzo ustawiłeś siebie pod nią. Najgorsze jest to, że zupełnie nic nie chcesz z tym zrobić. Pytasz o to jak walczyć? Poczytaj o podobnych historiach i sytuacjach, jak Twoja. Zauważysz pewien schemat, którym ona idzie. Od samego urodzenia dziecka, obarcza Ciebie o wszystko co najgorsze - a Ty jak potulny baranek prowadzony na rzeź, nawet nie walnąłeś pięścią w stół i dlatego dzisiaj masz tak jak masz. Myślisz, że nie da się inaczej żyć, niż aktualnie? Da się. Masa facetów, podobnych do Ciebie otwierała oczy dopiero wtedy, kiedy najgorsze zajrzało im w oczy. Jej przed sądem wystarczy wykazać, że ,,olewasz wychowanie własnego dziecka" Twoją bronią przeciwko niej, może być wszystko to co ona robi oraz  - co ważniejsze - czego nie robi. Zacznij stawiać przed nią oczekiwania, wymagaj od niej. Skoro ona nie traktuje Ciebie zbyt serio tak na dobrą sprawę, to zastosuj lusterko. Zacznij spotykać się z inną kobietą, mało tego, zapoznaj tą inną kobietę ze swoim dzieckiem. Niech dzieciak zobaczy, że kobiety mogą być inne i odnosić się do niego również inaczej.

Pamiętaj, że każdy tata, który nie jest w oczach dziecka szanowany przez matkę - tak samo nie będzie szanowany, ale nie teraz, może za 5 lat, może za 10...ale będzie to konsekwencja tego, że we właściwym momencie nie podjąłeś stosownych działań.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Szkaradny

dziekuje ci bardzo za odniesienie sie. Znowu mnie rozwalilo jak to przeczytalem bo chyba mam duuuze zaleglosci jesli chodzi o zrozumienie samego siebie. Cholera, nie chce wywolywac  jakis trupow z szafy ....  Musze to wszystko ogarnac na spokojnie.

@Odlotowy tez dzieki za twoja opinie. Musze ustalic jak lepiej spedzac czas z synem zeby byl na prawde wartosciowy. 

 

Dobra, jutro wycieczka. Trzymajcie sie panowie  i do uslyszenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Czesc @Szkaradny. Dzieki za update'y twojej sytuacji. Ponizej moje zestawienie ostatnich 2 tygodni w skrocie aby usatysfakcjonowac moja rzesze fanow:)

 

1. Wyjazd - 7 noclegow. Uwazam za udany z mojej perspektywy. Jechalem z nastawieniem "jade tam odpoczac niezaleznie od tego co jej odpierdoli ewentualnie". Uwazam to nastawienie  za swoj maly sukces bo jestem "ja, syn i ewentualnie ona" a nie "my". Jak zaczela cos psioczyc po przyjezdzie to powiedzialem ze jak ma zamiar mi psuc pobyt to niech wynajmie sobie osobny pokoj bo ja te wakacje spedzam dobrze niezaleznie od niej. Od tego czasu byl spokoj. Mysle ze oboje jako odrebni ludzie od lat potrzebowalismy takiego wyjazdu (nie do Polski, rodziny i znajomych i bez dziecka, tylko gdzies gdzies samemu). Ja odpoczalem fizycznie i psychicznie jak cholera (o ile to bylo z nia mozliwe). Sex byl pare razy. Nie prosilem sie. Ona inicjowala. Podczas wyjazdu ona stronila od powaznych rozmow ale w ostatni dzien w koncu ja zmusilem ze chcialbym ustalic jakis plan odnosnie sytuacji bo nie bede czekal na jej stanowisko w nieskonczonosc mieszkajac u jakiegos faceta. Powiedzialem ze chce isc do psychologa (faceta) i niech nam doradzi cos(plan ?) z meskiego punktu widzenia. Zgodzila sie. Nadal chodzi do swojego psychologa (baba) ale twierdzi ze jeszcze kwestii traumatycznego porodu i obwiniania mnie nie wyleczyla.

 

2. Podczas rozmowy poczytalem jej tez definicje i objawy "narcyza" i powiedzialem jej ze wg mnie to ona to ma. Myslalem ze bedzie zadyma ale byla cisza i lzy no a pozniej zaczely sie teksty ze robie z niej potwora i uwazam za chora psychicznie. Powiedzialem ze od tego sa psychologowie a nie ja. Na razie temat zostawilem ale jak rusze psychologa to na pewno mu to zasugeruje bo wg mnie ma to ona na 90%.

 

3. Nie wiem generalnie o co chodzi ale jak ja czasami tak zjebie psychicznie i potraktuje jak "psa" i nawrzucam bez ogrodek i strachu to mozna sie z nia pozniej jakos normalnie gadac. Za duze Ego/Narcyz?

 

4. Zaczalem sluchac na youtube Marka przy niej tak dla wlasnego zabawiania i ciekawosci jak na to zareaguje. Oczywiscie na poczatku bylo "co to jest, co to za facet, niedojrzaly emocjonalnie" ale jak pare audycji poszlo o kobietach i jakie one sa (znow narcyz ?) to juz bylo "nie wylaczaj bo slucham". Skonczylo sie na tym ze zaczela czytac kobietopedie. Moze jej to dobrze zrobi bo sie czegos dowie o swej naturze.

 

5. Rozmawialem z jej mama o calej sytuacji. Jej mama tez nie za bardzo z nia ma kontakt emocjonalny i dowiaduje sie postronnie co sie dzieje. Rozmawialismy o kwestii porodu i o mojej teorii "ze moze jej sie fizycznie w mozgu cos poprzestawialo lub w hormonach. Oczywiscie martwi sie o nia jako o osobe. Powiedziala jej ze inny facet by ja zostawil i ze bedzie zalowac pozniej jesli zakonczy ten zwiazek. Przywiozla jej leki na uspokojenie na recepte. 

 

6. Kazalem jej obiecac zeby sie starala byc w domu taka jak na wyjezdzie. Powiedziala ze sie postara.

 

7. Oczywiscie jakies trzaski byly po powrocie i musialem zareagowac pare razy. Coraz bardziej udaje mi sie kontrolowac swoje wybuchy zlosci i darcie. Kolejny maly sukces. Przez smsy (tak lepiej i mi i jej bo mniej emocji) musialem jej udowodnic (chyba z 15 smsow w te i wewte) ze krzyczenie bylo zbyt mocna reakcja za to ze dziecko pod moja opieka za pozno poczlo spac o pol godziny (rano nie mozna go z lozka wyciagnac do szkoly). Ale mi sie udalo, ze ona przyznala sie do bledu w swoim zachowaniu. Zaufajcie mi, to na prawde nowosc i moj sukces. Przeprosin nie odnotowalem ale zobaczymy nastepnym razem.

 

8. Ostatnio jakies nerwy i pokrzykiwania bez powodu. Chcialem na sile wojowac i bylem uparty (blad). Pozniej uspokoilem sie, wyszedlem i przy jej kolezance powiedzialem stanoczym glosem zeby do mnie zadzwonila wieczorem. "po co ?". Bo chcialbym z toba porozmawiac. I odszedlem. Telefon byl za 25 minut od niej z przeprosinami (z wlasnej woli) ze sie dzis tak zachowala i ze jest zdenerwowana bo cos tam (kurs, dziecko, potencjana praca blablabla). Drazylem troche dlaczego na mnie sie wyzywala w sumie nie potrafila odpowiedziec. 

 

9. Dzis wyslalem smsa (plan naprawczy...) zeby sie zastanowila sie co chce zmienic od wyjazdu zeby polepszyc miedzy nami bo nie mozemy dzialac jak przed. Czekam nadal na odpowiedz.

 

10. Co najwazniejsze - w zasadzie mam juz potwierdzenie ze bede mogl zmienic prace na lepiej platna niedlugo. Mam nadzieje ze jesze bardziej nabiore wiatru w zagle i zaczne inwestowac bardziej w syna i jego rozwoj. Poza tym bedzie kasa na psychologa.

 

11. Po przerwie 4 tyg wrocilem na silownie. Cholera, jak zwykle to prawie jak zaczynanie od nowa :)

 

12. Kolejne kroki, ponowne czytanie kobietopedii i innych ksiazek Marka i ciag dalszy pracy nad soba. Cholera czemu to wszystko takie trudne !

 

No, @Szkaradny czekam na twoje ustosunkowanie sie i trzymam kciuki za twoja bitwe.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam takie nieodparte wrażenie, że autor tematu nie tyle ma wszystkie porady głęboko w poważaniu, ale koniecznie chce wszystkich wkoło oszukać - siebie samego najbardziej - że tą relację, tą konkretną relację między nim a matką jego dziecka, można naprawić. Dlatego robi to wszystko, aby pokazać jej, że można ale szanowny autorze tematu; pierwsza sprawa jest taka, że jeśli ktoś chce coś naprawić, to musi bardzo szczerze tego chcieć. Tymczasem usłyszałeś, że

11 godzin temu, TheFlorator napisał:

twierdzi ze jeszcze kwestii traumatycznego porodu i obwiniania mnie nie wyleczyla.

 

...i nie zamierza nic z tym zrobić, chodzi do swojej psycholożki, która wpaja jej do głowy wszystko to co ona ma robić przeciwko tobie, raz, że jej to na rękę a dwa, że jakby doszło co do czego, to ma na ciebie haka a do tego dojdą jeszcze historię o jakimś wymuszaniu z twojej strony rzeczy i zachowań, na które ona nie ma siły, bo ją emocjonalnie wykorzystujesz. Nawet nie będę wspominać o tym o co ona może ciebie oskarżyć , niestety to efekt tego, że kierujesz się tylko względami sentymentalnymi. Albo zwyczajnie jesteś od niej uzależniony, 12 lat związku jednak ryje banie a jak jest się słabym emocjonalnie człowiekiem jak ty - to mózg przyzwyczaja się bardzo łatwo do takiej patologii i nie chce z niej wyjść.

Sam ze swojej strony zaproponowałeś wizytę u faceta psychologa, ja się pytam po co? Jaki plan? To co robisz to reanimacja trupa, jedyne co was łączy, to dziecko, które powinno być pod twoją całkowitą kontrolą. Działasz nadal pod wpływem sentymentu - jak ma się miękkie serce to trzeba mieć twarde cztery litery.

Kolejna sprawa - cały czas to ona ma lejce w tej sytuacji, to ona rozdaje karty - a oto dowód:

11 godzin temu, TheFlorator napisał:

6. Kazalem jej obiecac zeby sie starala byc w domu taka jak na wyjezdzie. Powiedziala ze sie postara.

7. Oczywiscie jakies trzaski byly po powrocie i musialem zareagowac pare razy.[...]Ale mi sie udalo, ze ona przyznala sie do bledu w swoim zachowaniu. Zaufajcie mi, to na prawde nowosc i moj sukces. Przeprosin nie odnotowalem ale zobaczymy nastepnym razem.

8. Ostatnio jakies nerwy i pokrzykiwania bez powodu. [...]Telefon byl za 25 minut od niej z przeprosinami (z wlasnej woli) ze sie dzis tak zachowala i ze jest zdenerwowana bo cos tam (kurs, dziecko, potencjana praca blablabla). Drazylem troche dlaczego na mnie sie wyzywala w sumie nie potrafila odpowiedziec.

9. Dzis wyslalem smsa (plan naprawczy...) [...]Czekam nadal na odpowiedz.[...]

 

Dziecko się zorientuje, że kobieta ma na autora tematu bardzo wyrzucone, nadal gra pokrzywdzoną, nadal będzie prowokować awantury i jazdy i nadal będzie później przepraszać, tylko dlatego, że autor tematu tych przeprosin oczekuje to raz, a dwa, mówi mu dokładnie to co on chce usłyszeć. Jeszcze bardziej dolewa do ognia matka tej kobiety - doskonale wie, jaka jest jej córka i do czego jest zdolna ale frajer uwierzy w każdą bajeczkę.

Każdy inny facet na twoim miejscu, już dawno zająłby się sobą oraz innymi kobietami nie zaniedbując syna, ale ty chcesz na przekór wszystkim udowodnić, że można z taką kobietą naprawić relację i żyć. Nie naprawisz tej relacji i dobrze z nią żyć nie będziesz.

Może następnym razem nie chwal się, że coś czytasz, że pracujesz nad sobą - nie wyciągasz z niczego wniosków - zwłaszcza z jej postawy, mało tego coraz bardziej brniesz w to bagno a tym, który najbardziej na tym ucierpi będzie twój syn, który za 10, może 15 lat podziękuje ci serdecznie, że mu takie życie zgotowałeś.

Zachowujesz się jak facet, który został zdradzony przez kobietę i nie widzisz nic w tym złego, mało tego jako zdradzony facet chcesz swoją kobietę wyleczyć z faceta, z którym ona zdradziła - to jest chore!

Ale zrobisz jak uznasz za stosowne...tylko nie wracaj z płaczem, pocieszenia nie otrzymasz...ale kasa będzie na terapię u psychologa - to będzie nagroda za zwycięstwo autora tematu.

 

Dobrze będzie jeszcze jak usuniesz tą laskę, ze swojego podpisu na forum - wyraźnie do ciebie nie pasuje.

Edytowane przez Odlotowy
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@TheFlorator

 

Pewnie Bracia Cię zjadą, że tracisz na to czas, ale ja Ciebie rozumiem. Dostrzegam też, moim zdaniem, że właściwie podchodzisz do relacji, czyli wyznaczasz granice, nie pozwalasz na szarpaniny (tu czasem jeszcze dajesz się ponieść) czy włażenie sobie na głowę. 

Rozumiem to, że jeszcze chcesz to ogarnąć, bo jest syn i tak czy siak będziesz z tą kobietą miał kontakt przez ok. 10 lat.

Ja podobnie wiem, że to toksyczne, ale chodzi o to żeby stworzyć pewne opcje i przejść tą "ścieżkę" - to zajmie trochę czasu (wliczając jej grę na czas), ale w końcu da spokój, że zrobiło się co można.   

Znając ją tak długo i tak dobrze możesz jej pewne rzeczy uświadomić, choć prawdopodobnie tego nie przyjmie.  

 

Ważniejsze jednak jest to co TY możesz uświadomić SOBIE.

Taka postawa pięknie się wpisuje w zachowania tytułowego Nice Guy - właśnie czytam - No more Mr. Nice Guy - Robert Glover. Ciekawy jestem czy wpisujesz się w opis Nice Guy'a?

Jak pisałeś byłeś wychowany na "grzecznego chłopca", czyli taki Nice Guy - który kieruje się w życiu przekonaniem:

"JEŚLI ukryję moje słabości i stanę się taki jak myślę, że inni chcą żebym był,

TO WTEDY będę kochany, moje potrzeby będą zaspokojone, a życie stanie się wolne od problemów".

 

Jako partnerkę znajduje sobie "nietypową osobę", która można uratować lub naprawić. Nice Guy w poszukiwaniu akceptacji dogadza innym, siebie spychając na ostatni plan (to pokłosie odrzucenia w dzieciństwie i związanego z nim toksycznego wstydu). Ogólnie w konsekwencji jest niezintegrowaną osobą, bo to co go pochłania jest na zewnątrz, nie ma nad tym kontroli, plany naprawcze nie dają efektów i ostatecznie jego potrzeby nie zostają zaspokojone, tkwi w ciągłej flustracji.  Ulega, unika konfliktów, akceptuje krzywdy i traci granice. W dodatku, żeby być takim Nice Guy - trzeba trochę kłamać (ukrywać słabości i błędy), manipulować, tłumić złość, co też zaburza integralność osobowości.

 

Jak się trochę zgadza to polecam tę książkę w 46 krokach (Breaking Free Activity :) ) masz procedurę wyjścia z tego wzorca. Ogólnie to pokrywa się z tym co już tu wcześniej Bracia pisali - zajmujesz się sobą i swoim rozwojem, szczęściem - ten cały chory związek traktuj źródło informacji o Tobie i nie nadawaj mu tak dużej ważności .

Życzę wyjścia ze schematu i przyjemności z podjętych decyzji :) 

 

Gratuluję lepszej kasy - zaszalej, nie wydaj wszystkiego na psychologa.   

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.