Skocz do zawartości

Kredyt na mieszkanie


Faramir

Rekomendowane odpowiedzi

Sytuacja jest taka

1) Ja 25, ona 23 lata

2) Oboje wchodzimy właśnie w wiek w którym zaczniemy pracę (konczymy studia), ja w perspektywie czasu prawdopodobnie będę zarabiać więcej

3) Ona ma podejście "Powinieneś szukać stabilizacji - jak najszybciej wziąć kredyt na mieszkanie bo tylko głupi pół życia płaci na czyjeś wynajmowane. Koleżanka mi powiedziała że jej facet za 2-3 lata chce kupić swoje"

4) Ja mam podejście "Przed trzydziestką nie chcę żadnych kredytów ani stabilizacji ani ustatkowania się"

5) Co ważne - ona najprawdopodobniej zaakceptuje intercyzę bo juz o tym rozmawialiśmy. Ślub za kilka lat pewnie

 

I pytanie do Was Bracia, zapewne w wielu przypadkach starszych i doświadczonych - czy prawda jest pośrodku czy po której stronie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, Faramir napisał:

Co ważne - ona najprawdopodobniej zaakceptuje intercyzę bo juz o tym rozmawialiśmy. Ślub za kilka lat pewnie

   Tego się trzymaj kolego! Za kilka lat okaże się że nie było tematu, który zapodałeś obecnie. Żadnych kredytów, żadnych!

To ona chce się spełnić Twoim kosztem, wiesz jak się Wam życie potoczy? No właśnie nie wiesz i tego się trzymaj. Samodzielnie dasz sobie radę.

Z bagażem w postaci rodziny, dziecka słabo to widzę. Kredyt jest łańcuchem na szyję niewolnika. Wiesz co będzie za 30, 20, 10 lat?

A jeżeli zdarzy się wypadek i zasłabniesz na zdrowiu? Cały misterny plan w pizdu. Ona zabierze mieszkanie a Ty do rodziców albo hospicjum.

Nie bierz kredytu na tak długi czas. Nie ważne z nią czy bez niej. W razie co zostaniesz ze spłatami rat, będąc jednocześnie bezdomnym.

   Jeżeli już zrób to rozsądnie, z zabezpieczeniem swoich praw, które kurwa i tak nic nie dają jeżeli panna będzie zdesperowana i ogarnie

temat pt. jak wycyckać byłego.

 

   Sam spłacam kredyt, nie ma z tym problemu, ale mam samicę która współpracuje, gdyby nie to, było by ciężko. A minęło tylko 12 lat od wzięcia kredytu.

A boli finansowo jak skurwysyn. Mam 50+ na karku i chcę być już wolny, niestety kredyt. Tak że zastanów się, może są inne opcje.

  • Like 12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Faramir said:

Oboje wchodzimy właśnie w wiek w którym zaczniemy pracę (konczymy studia), ja w perspektywie czasu prawdopodobnie będę zarabiać więcej

Pisałem już o tym kiedyś, ale powtórzę. Kiedy przechodzi się w życiu z fazy nauki do fazy pracy, następuje przeważnie przemodelowanie systemu wartości. Nie zawsze tak, że wszystko się zmienia o 180 stopni, ale na tyle, że wiele par z czasów studiów czy nawet szkoły średniej rozstaje się właśnie w tym okresie. Jedni wkręcają się w karierę i zaniedbują partnera, znajomych itd. Inni pogrążają się we frustracji, bo tyle studiowali, a tu roboty ni ma i zapieprzają w call centre za grosze i takiemu człowiekowi wszystkiego się odechciewa. Jeszcze inni poczują trochę kasy i zaczynają balować do oporu. Opcji jest sporo. Zdecydowanie odradzam podejmowanie teraz jakichkolwiek decyzji, z których łatwo się nie wycofasz. Poczekaj kilka latek, zobaczysz, co będzie. Masz czas, nikt Cię nie goni. Twoja kobita wie, że ona czasu nie ma tak wiele, więc będzie naciskać. Nie ulegaj, ale też nie wkurwiaj się.

1 hour ago, Faramir said:

ma podejście "Powinieneś szukać stabilizacji - jak najszybciej wziąć kredyt na mieszkanie bo tylko głupi pół życia płaci na czyjeś wynajmowane. Koleżanka mi powiedziała że jej facet za 2-3 lata chce kupić swoje"

Olewaj. Ja ucinam zwykle tekstem 'pozostańmy przy swoich opiniach'.

 

1 hour ago, Faramir said:

Ja mam podejście "Przed trzydziestką nie chcę żadnych kredytów ani stabilizacji ani ustatkowania się"

Słusznie. Podstawą stabilizacji jest zbudowanie sobie 'marki'. Czyli musisz zdobyć jakąś pozycję zawodową, co przełoży się też na hajs. I wtedy możesz myśleć o chacie na kredyt. Kredyt można brać, kiedy ma się odpowiedni wkład własny, więc najpierw zrób trochę oszczędności. Ogólnie kredytów lepiej nie brać, bo na tym zawsze się traci. Budowanie stabilizacji poprzez wzięcie kredytu to kompletna bzdura.

 

1 hour ago, Faramir said:

Co ważne - ona najprawdopodobniej zaakceptuje intercyzę bo juz o tym rozmawialiśmy. Ślub za kilka lat pewnie

Bierz to na pół. Jak zaczniesz zarabiać lepiej od niej, to zacznie się pierdolenie, że jej nie ufasz, że ona nie ma poczucia bezpieczeństwa i podobne bzdety. Oczywiście trzymaj się intercyzy i nie daj się naprać na żadne takie bzdety.
 

1 hour ago, Faramir said:

czy prawda jest pośrodku czy po której stronie?

Prawda jest taka, że Tobie się nie opłaca przez najbliższe kilka lat żenić, brać kredytów itp. Prawda jest też taka, że zegar biologiczny kobiety tyka w tym okresie znacznie szybciej i jeżeli ona teraz nie zaciągnie Cię do ołtarza, do za parę lat będzie w dużo gorszej sytuacji, jeżeli przyjdzie Ci do głowy wymienić ją na nowszy model. A może Ci to przyjść do głowy bardzo szybko, kiedy zacznie się dziać to, co pisałem na początku.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Faramir napisał:

2) Oboje wchodzimy właśnie w wiek w którym zaczniemy pracę (konczymy studia), ja w perspektywie czasu prawdopodobnie będę zarabiać więcej

 

Na pewno poczekaj, aż zacznie tą pracę i obserwuj, czy aby nie będzie narzekać i się migać, żebyś to Ty na nią zarabiał.

19 godzin temu, Faramir napisał:

3) Ona ma podejście "Powinieneś szukać stabilizacji - jak najszybciej wziąć kredyt na mieszkanie bo tylko głupi pół życia płaci na czyjeś wynajmowane. Koleżanka mi powiedziała że jej facet za 2-3 lata chce kupić swoje"

 

Ucinaj to.

Odpowiadaj np.

-Chcesz stabilizacji? Bierz sobie kredyt sama i miej to swoje wymarzone mieszkanie, ale przypadkiem nie płać, ani nie dokładaj jej do rat!

19 godzin temu, Faramir napisał:

 

4) Ja mam podejście "Przed trzydziestką nie chcę żadnych kredytów ani stabilizacji ani ustatkowania się"

Tego się trzymaj i nie dawaj sobie wmówić, że potrzebujesz czegoś innego do szczęścia. :)

19 godzin temu, Faramir napisał:

5) Co ważne - ona najprawdopodobniej zaakceptuje intercyzę bo juz o tym rozmawialiśmy. Ślub za kilka lat pewnie

Szczerze wątpię. Z każdą są przeboje i problemy, kiedy wchodzi temat intercyzy. Z moją się już tyle na ten temat nadyskutowałem, że szok.

 

Ona nadal jest na nie, a ja jestem w takim razie na nie na ślub - nie jestem głupi, żeby sobie samemu pętlę założyć i tylko czekać aż kopnie w krzesełko.

I te argumenty, że nie ufasz jej skoro chcesz intercyzę, zakładasz rozstanie i tym podobne ucinaj szybciutko (np. Tak? A ty mi ufasz, skoro boisz się podpisać intercyzę? A Ty nie zakładasz rozstania skoro chcesz od razu, żeby wszystko dzielić na pół po rozstaniu?)

 

Trzymaj się swojego i nie daj się! :)

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Faramir napisał:

Co ważne - ona najprawdopodobniej zaakceptuje intercyzę bo juz o tym rozmawialiśmy. Ślub za kilka lat pewnie

 

Podpisała Ci coś już czy tylko "na słowo"?

 

19 godzin temu, Faramir napisał:

Ja mam podejście "Przed trzydziestką nie chcę żadnych kredytów ani stabilizacji ani ustatkowania się"

Powiedziałeś jej o tym? Zapewne pomoże Ci sie wcześniej ustabilizować ciążą.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego zapamiętaj sobie jak weźmiesz krechę na mieszkanie/dom,to owa nieruchomość i tak nie jest Twoją własnością,jesteś jej WSPÓŁWŁAŚCICIELEM!!Bank jest wpisany w księgi wieczyste nieruchomości. Ergo-wynajem czy krecha z matematycznego punktu widzenia,to jeden ch..j .Tu płacisz i tu,z tym,że w tej pierwszej opcji przy dobrych wiatrach,czytaj: nie umrzesz za szybko,nie rozwiedziesz się,to po spłaceniu całości krechy zostajesz jednym właścicielem nieruchomości.Czyli za około 20-25-30 lat.

PS. Tylko babie tego nie tłumacz,bo i tak nie zrozumie :) Hahahahahha

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kredyt na mieszkanie opłaca się wziąć tylko wtedy gdy na tym zyskasz np:

- tanie mieszkanie do remontu, stać Ciebie na to by spłacać ok 5%+ miesięcznie i masz 40%+wkładu własnego. Remontujesz, jak najszybciej spłacasz, sprzedajesz i zarabiasz ok 10-20k(trudne ale możliwe)

- robisz w bardzo stabilnej branży z dobrymi zarobkami(np IT) i chcesz się osiedlić w danym mieście(ale tu też nie brałbym kredytu którego nie spłacisz w 5lat)

 

W Polsce niedługo nastąpi spadek wartości nieruchomości, więc tym bardziej nie warto brać kredyt na coś co za 10lat będzie miało 70%wartości.

 

Jak chcesz brać kredyt na 30lat, to wejdź w jakiś kalkulator i policz że zapłacisz za to 2krotną wartość. Przy dużym spadku cen może się okazać że 4krotnie przepłaciłeś i dużo lepiej by było Ci odkładać i kupić za gotówkę.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie da sie przeciac mieszkania na pół gdybyscie chcieli sie rozstac.

Byla taka stara piosenka:

"Sąd dal mi rozwod, zona mi dala, ale kwaterunek nie dal"

Do tego obecnie dochodzi bank. On tez nie daje rozwodu.

Jesli mam placic to za MOJE a nie NASZE gdzie do swojego pokoku byla baba bedzie zapraszac nastepnych = eee - najdrozszych bez ktorych nie moze zyc.

Lokal - jesli nie w malzenstwie - tylko na jedna osobe.

Druga ma wiedziec ze jesli chce to placi ale nie na swoje.

 

 

Edytowane przez JoeBlue
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 7.05.2017 o 16:52, Faramir napisał:

3) Ona ma podejście "Powinieneś szukać stabilizacji - jak najszybciej wziąć kredyt na mieszkanie bo tylko głupi pół życia płaci na czyjeś wynajmowane. Koleżanka mi powiedziała że jej facet za 2-3 lata chce kupić swoje"

 

5) Co ważne - ona najprawdopodobniej:wub:zaakceptuje intercyzę bo juz o tym rozmawialiśmy. Ślub za kilka lat pewnie

 

Powiedz mi chłopcze - dlaczego tak bardzo nienawidzisz swojego życia?

Powiedz mi czemu?

 

Nie będę się rozpisywał, bo nie mam czasu na razie, ale postarajcie mi się wytłumaczyć jedno - jaki jest sens przykuwania się w twoim wieku do jednego miejsca? Jaki jest sens spłacania kredytu na mieszkanie?

Wolałbym spróbować w tym wieku zainwestować w coś, stworzyć coś własnego - skoro masz już inwestować w coś kasę, to czemu nie w siebie? Czemu nie w coś, co mogłoby Ci zapewnić dostatnie życie?

Ty wolisz za to wlepić te pieniądze w martwą ścianę, i przyłożyć tynkiem. 

Stabilizacja... A widziałeś coś w świecie chociaż? 

Kobietą się nie sugeruj, bo nie znam innych istot, które bardziej niż one dążą do nieświadomej autodestrukcji.

 


 

Cytuj

 

"4) Ja mam podejście "Przed trzydziestką nie chcę żadnych kredytów ani stabilizacji ani ustatkowania się""

 

Trzymaj się tego. Choć najwidoczniej nie jesteś taki twardy, skoro 23 letnia loszka, już potrafiła podkopać twoją 100% pewność co do swoich racji - dlatego też założyłeś ten temat. 

Edytowane przez Wrażliwy Egoista
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minutes ago, JoeBlue said:

Do tego obecnie dochodzi bank. On tez nie daje rozwodu.

Daje. U mnie była taka właśnie sprawa. Umowa była taka, że ona bierze na siebie cały kredyt, a ja zrzekam się na jej rzecz swojej części chałupy. Bank interesował się jedynie zdolnością kredytową. Wyszło ok, więc podpisaliśmy cesję kredytu i tyle.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, seven napisał:

W Polsce niedługo nastąpi spadek wartości nieruchomości, więc tym bardziej nie warto brać kredyt na coś co za 10lat będzie miało 70%wartości.

Napisałbyś o tym coś więcej? Bardzo mnie to zainteresowało. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Siłacz napisał:

Napisałbyś o tym coś więcej? Bardzo mnie to zainteresowało. 

Coraz więcej ludzi wyjeżdża z Polski, rodzi się mniej dzieci, więc jest mniej ludzi w kraju, a zarobki spadają. Jeżeli nie nastąpi bum zarobkowy, lub ludzie nie zaczną wracać za granicy, coraz więcej mieszkań będzie stało pustych i wystawionych na sprzedaż, przez co ceny spadną. Do niedawna ceny rosły, bo po komunie zarobki ludzi wzrastały, a ludzie urodzeni w rodzinach wielodzietnych postanawiali się wyprowadzać. Od jakiś 10lat ludzie wyjeżdżają za granicę, więc obecnie mamy tendencje lekko spadkową która może zejść jeszcze niżej

 

m14408582,SREDNIE-CENY-MIESZKAN.jpg

 

Wzrost cen najłatwiej jest przewidzieć w małych miejscowościach, gdzie obecnie budują autostrady lub duże fabryki

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@seven Masz jakieś bardziej aktualne dane? Obrazek jest sprzed 4 lat jakby nie patrzeć. Ceny mogą też wzrosnąć, bo osiedlają się Ukraińcy, Polacy mogą wracać z Zachodu z powodu pogarszającej się sytuacji (islamizacja, polonofobia w UK), poza tym Niemcy coraz chętniej wykupują nieruchomości w Polsce i to zainteresowanie rośnie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@manygguh Niestety nie ;/ Wiesz znam miasta gdzie ceny w ciągu ostatnich 2lat wzrosły o 20%(połączenie z autostradą) i miejscowości(głównie wsie) gdzie niesamowicie spadają z roku na rok(na wsiach najbardziej widać starzenie się społeczeństwa). Na Warszawę zawsze będzie popyt, a Wrocław się rozwija, więc ceny pewnie wzrastają. Najlepiej robić poszukiwania pod dane miasta pochodzić po agencjach, dopytywać się jak sytuacja wygląda itp.

 

Edit: sprawdziłem na otodom(mają fajny wykres). Jak widać w Polsce nie ma szczególnego trendu, ogólnie ceny się trzymają, więc faktycznie jak ludzie zaczną wracać to może ceny zaczną wzrastać. Z drugiej strony dzięki Morawieckiemu i 500+ możemy mieć załamanie rynku i spadek cen. Tu trzeba naprawdę dużo chłodnej kalkulacji

 

 

48bae69ce1196.png

Edytowane przez seven
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

@Faramir dobrze się zastanów z tym kredytem w tak wczesnym wieku. Większość osób tak robi i zobacz jak większość żyje... Ciągły stres i pogoń żeby spłacić zobowiązanie...
Do tego pamiętaj, że będziesz teraz musiał włożyć wkład własny na wstępie, przeprowadzać co jakiś czas remonty i dokupować różne pierdoły bo panna będzie chciała wymarzone gniazdko :)  Nie wspominam już o takich kwestiach jak zmienna stopa procentowa przy kredycie w naszym pięknym kraju (czyli wysokość raty będzie się zmieniać w czasie i w najbliższych latach niestety będzie rosnąć)


Jakbym widział siebie te kilka la temu...

Pracuję od kiedy skończyłem 18 lat i już na studiach było całkiem nieźle i zdecydowanie lepiej niż rówieśnicy więc panna i (o zgrozo) Rodzice cisnęli kup mieszkanie -  wcześniej weźmiesz kredyt to wcześniej spłacić... Ja pierdole ale polityka :P

Na szczęście widziałem już jak zachowują się ludzie, którzy hajs mają (mniejszość) i jeżeli biorą kredyty to tylko na biznes, który ma przynieść kolejne zyski (przynajmniej jest perspektywa pomnożenia kasy a nie pchania w czarną otchłań...)
Ja zrobiłem tak samo bo właśnie miałem dylemat czy ryzykować biznes i jakiś rozwój czy kupić niby coś pewnego (częściowo kredytem) czyli nieruchomość.
Wybrałem oczywiście biznes i teraz sytuacja jest taka, że mam i firmę i nieruchomość :P. Reszta moich "niby doradców" się zamknęła i raczej oczekują rad ode mnie :D

Także jak już wpieprzyć hajs (obojętnie czy twój czy pożyczony) to tylko w coś, co ma pomagać Ci się rozwijać! 

 

ps. Zapomniałem dodać, że oczywiście zaraz po mojej decyzji wszyscy walili focha... nie ma się tym co przejmować.

 

Edytowane przez Moriarty
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kredyt na mieszkanie nie ma za bardzo sensu przy minimalnym wkładzie własnym. Moja koleżanka z pracy wzięła kredyt na 300.000 zł na 30 lat na 2 pokojowe mieszkanie w Wawie na Bemowie. Po 30 latach spłaci bankowi 600.000. Jeżeli mieszkanie ma 50m2, to cena za metr wynosi faktycznie 12.000 zł. Za taką kwotę, to można sobie kupić wypasione mieszkanie w centrum na strzeżonym osiedlu, a nie małą klitkę gdzieś na wypizodowie. Im większy wkład własny, tym mniej bank z Ciebie wyciśnie, ale jak ma się loszkę, to jest ciężej, bo zaczyna się presja, a w przypadku wspólnego spłacania i rozwodu i tak się to straci. Bez sensu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 7.05.2017 o 18:04, Adolf napisał:

   Sam spłacam kredyt, nie ma z tym problemu, ale mam samicę która współpracuje, gdyby nie to, było by ciężko. A minęło tylko 12 lat od wzięcia kredytu.

A boli finansowo jak skurwysyn. Mam 50+ na karku i chcę być już wolny, niestety kredyt. Tak że zastanów się, może są inne opcje.

 

Podobną filozofię mają znajomi powyżej 35 roku życia, żadnych kredytów z loszką - otwarcie mówią, że nie mają ochoty sądować się z babą i jeszcze do tego płacić za wszystko, szkoda tylko że doświadczenie przychodzi z wiekiem, a młodzi wpieprzają się w kredyty z mało ogarniętymi życiowo kobietami, których jedyna wartość to szybko przemijająca uroda.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Powstaje pytanie jak wielki kredyt chcecie wziąć. Przy kwotach 120- 160 tys zł lepiej jest jechać we dwójkę na 2-3 lata za granicę. Odkładając 3 tys zl miesięcznie na osobę z najniższej krajowej angielskiej w 2-3 lata zaoszczędzicie na 2-3 pokojowe mieszkanie w średnim polskim mieście, lub starszy dom , zdatny do mieszkania pod miastem. 

Ponadto komfort życia w takim raczej biednym kraju jak Polska z kredytem a bez to kolosalna różnica, oczywiście na korzyść bez kredytu. Codzienna świadomość koniecznośći spłacania 30 lat to musi byc jakiś koszmar. To tłumaczy dlaczego w Polsce niewielu jest zadowolonych ludzi:)

 

Po drugie, jeśli baba w tej chwili suszy głowę o kredyty, to duże prawdopodobieństwo że po wzięciu kredytu będzie suszyc głowę na inną melodię" za mało zarabiasz, nic nie zostaje"

 

Po trzecie kredyt jest dobry dla ludzi bogatych , którzy w każdej chwili moga go spłacić, a nie dla kogoś kto wiąże koniec z końcem, w razie wypadku, choroby jest wielka klapa, dramat.

 

Po czwarte brak kredytu pozwala na ogromną mobilność, mozna zmieniać pracę, miasta, kraje. W Polsce trzeba  być znakomitym specjalista i mieć znakomitą, pewna pracę żeby brać kredyt.

 

Podsumowanie- kredyt w Waszej sytuacji ? wg mnie absolutnie NIE.

Edytowane przez Les
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki @Adolf za wpis.

Chciałem brać kiedyś kredyt mieszkaniowy - dla mnie, dla rodziny, dziecka - tak jak inni, tak jak w tv czy serialach mówią.

Nie wziąłem - bałem się. Coś po prostu mówiło mi nie bierz czegoś co spłacisz x 2. Niektórzy powiedzą tchórz.

 

Gdybym wziął wtedy kredyt dziś zostałbym sam z nie moim mieszkaniem (banku) o metrażu który mi nie jest potrzebny, kredytem na to mieszkanie do spłacenia x 2 i alimentami na dziecko (tu akurat jasna sprawa). Ale za dużo tych zobowiązań byłoby. Dobrze, że się wtedy bałem. A może myślałem?

 

Rozumiem jednak rozterki młodych ludzi.

Ja jednak nie chce spłacić kredytu na emeryturze. Jak dożyję oczywiście.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak @Adolf pultam się wciąż (od 11 lat) z kredytem hipotecznym. A wziąłem go jak miałem trzydziestkę z okładem, myśląc i wybierając dewelopera i bank przez kilka wcześniejszych lat. Ale nawet w takiej sytuacji człowiek nie jest w stanie wszystkiego przewidzieć, np. oprócz wysokości raty ważna jest tez wysokość czynszu, opłaty za media, hałas, to czy sąsiedzi nie balangują i takie tam różne.

 

Oprócz tego co pisali Bracia polecam również przeczytać i przeanalizować ten jak i inne wpisy o hipokredytach na blogu:

 

http://marciniwuc.com/finanse-osobiste-kredyt-hipoteczny-30-lat/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Normalny tak, ale szybciej bym go spłacił. Chałupa wzięta na ten kredyt daje mi przychód pasywny, bądź możliwość przenocowania w innym mieście. A po drugie udało mi się nabyć mieszkanie po dość niskiej cenie. 

 

Jak ze wszystkim trzeba myśleć, by spinało się finansowo.

Edytowane przez Endeg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 8 miesięcy temu...

Tak na wstępie, "kredyt na mieszkanie" nie jest wyznacznikiem "stabilizacji". Ale ja się nie znam, bo żonaty nie jestem i stabilizację rozumiem inaczej.

Tu gdzie mieszkam ludzie nie mają problemu z wynajmowaniem całe życie, moi "przednajemcy" wynajmowali moje obecne lokum 30 lat czy więcej aż do śmierci.

W czasie oglądania mieszkań do wynajęcia dla siebie natknąłem się na takie, gdzie gość wynajmował przez 40 lat, też do końca swych dni.

Wg mnie lepiej mieszkać w wynajętym, a kredyt brać na coś co będziesz wynajmować innym. Przynajmniej na etapie, kiedy nie możesz kupować sobie za gotówkę domów, jachtów, aut.... choć na te dobra i tak jest dobra opcja leasingu.

 

Przedstawię moje podejście: 

Ja wziąłem kredyt hipoteczny dopiero po 10 latach budowania kariery (w wieku 35) i stabilizowania zarobków, kiedy mam jako-taką pewność że:

- obecnie stać mnie na ratę nawet jak podskoczy tak jak frankowiczom

- mam kilka miesięcznych rat nadpłaconych, więc nawet jak stracę robotę to znajdę ją ponownie bez spiny o jakieś zaległości

- mentalnie jestem przygotowany do utraty wszystkiego (coś się wysra i komornik zlicytuje nieruchomość, no nie wiem...  gradobicie, trzęsienie ziemi, koklusz)

- nieruchomość została kupiona z myślą pod wynajem, ma w końcu zacząć sama zarabiać na te raty (lub chociaż większą część) i tylko OPCJĄ że np. za 15 lat sam sobie tam zamieszkam (na razie jeszcze w remoncie, ech, ale to inny temat)

 

Mój jeden kardynalny błąd - gorąco NIE polecam: kredyt wzięty "z miłości" wspólnie z Panią, współwłasność po połowie, no i teraz po zaledwie dwóch latach mam zagwozdkę bo przy każdej kłótni i wywalaniu ciuchów z balkonu pozostaje "sakramentalny węzeł bankowy" i groźby typu: zabiorę ci wszystko, zrzeczesz się całości bo mnie tak skrzywdziłeś, będziesz płacił raty ale dochód z wynajmu biorę ja bo mnie skrzywdziłeś itd... itp... Zalecam wysoką ostrożność i jestem na nie.

 

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.