Skocz do zawartości

Praca z lustrem


Rekomendowane odpowiedzi

Pisząc ten temat miałem dwa założenia. Pierwszy to przeprosić Marka że byłem bardzo ku temu sceptyczny, drugi to zachęcić Was do pracy. Od 2 miesięcy sumiennie dzień w dzień pisałem afirmację, którą możecie znaleźć na blogu Marka: "Kocham siebie i szanuję, jestem wartościowym i cennym człowiekiem. Zasługuje na miłość i szacunek". Od samego początku nie powodowało to we mnie większych zmian, ale i tak z uporem maniaka codziennie zabierałem kartkę i długopis i tak pisałem przez 10 minut. Od siebie dodam że kiedy w/w afirmację starałem się napisać bardzo powoli, najładniej jak tylko potrafię (jakby to była kaligrafia). Takie zdanie miało dla mnie dużo większą moc i było naprawdę dla mnie odczuwalne. Możliwe że afirmację jednak działają, jednakże kiedy zacząłem nad nimi pracować już się trochę interesowałem rozwojem osobistym, miałem już "ugruntowany mindset".

 

Dokładnie tydzień temu w sobotę spróbowałem pracy z lustrem. Chciałbym Wam opisać tylko swój pierwszy dzień tej zabawy, ponieważ każdy kolejny dzień pracy z lustrem wygląda tak samo i mam nadzieję że jeszcze długo będzie wyglądał. Zacząłem od tego że w mieszkaniu musiałem być sam, znalazłem sporej wielkości lustro (mam takie w przedpokoju) i po prostu stanąłem przed nim. Widzę swoją mordę, micha już mi się śmieje na sam widok :). Myślę sobie co to trudnego.. hah do czasu. Zacząłem "lekko" spojrzałem sobie w oczy i powiedziałem "lubię siebie". Niby w porządku ale zaczynam czuć stres, motylki w brzuchu i odruchowo zaciskałem palce u rąk. Pomyślałem że to było "dziwne" i powiedziałem "lubię się" jeszcze raz. Stres się wzmógł, palce u rąk już się zupełnie zacisnęły. Chciałem się uspokoić ale serce zaczęło walić jak opętane. Czułem dokładnie te same emocje (stres) jak kiedy w liceum wyrywałem dziewczyny na ulicy. Myślałem że to przepracowałem bo naprawdę takich "otwarć" zaliczyłem już setki. Pomyślałem co do cholery.. przecież to kur*a tylko ja. Poszedłem wtedy już na całość, zacząłem już niemal wykrzykiwać w swoją stronę jak w amoku słowa "Kocham się, cześć skarbie, jesteś piękny, kocham się, jesteś piękny, cześć skarbie). Musiało to wyglądać dziwnie.. to na pewno. Trwało to chyba 5 minut... byłem po tym wykończony.. cały oblany potem.. i cały zdenerwowany.

 

Dzisiaj wygląda to tak że stoję przed lustrem, ręce luźno zaczynam typowo (kocham się, lubię się, hej skarbie... hej przystojniaku... mam nadzieję że dalej rozumiecie). Dodam że każde wypowiedziane przeze mnie słowo jest ZAWSZE z uśmiechem na twarzy. Po takiej kuracji wychodzę do pracy/ studia itd. Rezultat przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Nie ma innego słowa na to co się dzieje ze mną. Jestem pełen energii, cały uśmiechnięty (naładowany energią jak na "haju"). Śmieje się do ludzi w autobusie, samoistnie chce mi się rozmawiać z nowo poznanymi osobami, nie mam żadnych wtedy kompleksów. Szczególnie polepszyło mi się w pracy. Jestem bardziej otwarty, moja komunikatywność również wzrosła, poza tym nie mam problemów by patrzeć nowej osobie w oczy. Zresztą co ja Wam będę mówił sami spróbujcie sami. Pozdrawiam

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potwierdzam, świetna metoda. Zacząłem ją stosować jakiś rok temu kiedy tak naprawdę zacząłem zagłębiać się w pracę nad sobą a pomogła mi w tym między innymi książka Nathanela Brandena - 6 filarów pewności siebie. Jest tam fragment, w którym autor wręcz poleca "lustrzaną terapię". Dodam, że ja stosuję prace przed lustrem stojąc nago, zdecydowanie najlepsza metoda jaką dotychczas stosowałem na wzrost samoakceptacji, pewności siebie, eliminacji kompleksów i ogólnie pokochania siebie i własnego ciała. Odczucia podobne do tych, które stały się udziałem @18TillIDie Szczerze polecam

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Kiedyś nieświadomie korzystałem z tej metody. Miałem lustro w swoim pokoju i za każdym razem jak się w nim przeglądałem to mówiłem do siebie jaki to jestem zajebisty, przystojny. Nigdzie o tym nie czytałem, robiłem to bo czułem przy tym pozytywne emocje i myślę że emocje są tu kluczowe, same słowa nie wystarczą. Podbijałem swoje emocje a potem chodziłem uśmiechnięty jak głupek cały dzień ? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Odnośnie afirmacji mam dla was bardzo ciekawy link: http://journals.sagepub.com/doi/abs/10.1111/j.1467-9280.2009.02370.x

Nie jestem pewien czy one tak naprawdę działają. Bawiłem się w afirmacje, które zawierały przekazy chyba jeszcze z ecoego, ale po dość długim czasie (jestem cierpliwą osobą) doszedłem do wniosku, że nic nie zmienia się w moim samopoczuciu.

Może po prostu ja robiłem coś źle? Kto wie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm ja w temacie afirmacji siedzę już jakiś czas ale ostatnio znalazłem ciekawy wpis na stronie Magdaleny Szpilki. W zasadzie to cytat z ksiązki John Ruskan – „Uzdrawianie emocjonalne”

uczucia-nalezy-przezyc2.jpg

 

Więc doszedłem do wniosku ,że nie mogę afirmować rzeczy w stylu "Zawsze jestem pewny siebie", "Zawsze jestem spokojny" "Zawsze podobam się kobietom" etc wiecie o co chodzi myślę. Zamiast tego zamierzam skupić się na afirmowaniu PRAW. Np. "Mam prawo dobrze czuć się sam ze sobą" "Mam prawo mówić innym co myślę bez obaw o konsekwencje" "Mam prawo podrywać kobiety na ulicy ;)" . A afirmując takie rzeczy będę mógł "usłyszeć" co mówi mój wewnętrzny głos i się z tym zmierzyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.