Skocz do zawartości

Małżeństwo a walka o dzieci (rację?)


Rekomendowane odpowiedzi

W dużym skrócie aby nie ujawniać niektórych danych historia wygląda tak:

Facet poznaje ładną, fajną, miłą dziewczynę, bierze z nią ślub - mają dzieci. Oczywiście mowy o intercyzie itd nie było. Kolejny punkt w ich życiorysie - dzieci nie są całkiem zdrowe. 

Jak to się kończy? Po paru latach rozwód i tutaj fragment wpisu z fb tego faceta:

Cytuj

Rozwiedziony!!1f60a.png?
Dziś w sądzie dowiedziałem się że już kolejna próba ograniczenia kontaktu z dziećmi jest w sadzie ( wprowadzenie opiekuna przy spotkaniach) i to w imie ich dobra 1f622.png? ....
Przez te 1.5 to chyba tylko o molestowanie nie byłem oskarżony- narazie...

Myślałem, że na oczy przejrzał ale wchodząc w komentarze dot. tego wpisu widzę:

"Pogubiła się" ...Boże widzisz i nie grzmisz! To białorycerstwo przebijające się przez niego mimo tych negatywnych przeżyć mnie dobija.

Wracając jednak do meritum mojego wpisu:

Jak to jest, małżeństwo się rozchodzi, jest walka o dzieci (najczęściej) i tu rodzi się pytanie: czy jest to faktycznie walka o dzieci czy chęć dopierdolenia drugiemu z (byłych) współmałżonków? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tym to jest roznie. Zalezy czy matka chciala miec dziecko tylko jej sie zwiazek posypal, czy dziecko bylo przeszkoda w imprezowym zyciu mamusi. Mam znajomego, ktory uslyszal od swojej zony: "mozesz zapomniec o dzieciach. Kurwa ich nie zobaczysz". Gosc walczy uczciwie w sadach, ale juz nie ma sily. Locha chce mu teraz te dzieci wypchnac ile sie da, bo zaczela prace i sobie nie radzi, chce miec wiecej wolnego czasu. Nie radzi sobie, wiec wylewa frustracje na dzieciach, mowil mi nawet o jakims szarpaniu czy biciu za naprawde male rzeczy. Oczywiscie mediatorka (singielka z tykajacym mocno zegarem biologicznym) i jego locha - juz psiapsiuly. W urzedzie gdzie ma sie stawiac co jakis czas i sie pucowac ona wcale juz sie nawet nie fatyguje a on ze zdjeciami, ze spedza z dziecmi czas dowiedzial sie, ze baby to nie interesuje jak nie ma malzonki. Bo tak - maja takie prawo. Sedzina mu sie zmienila z takiej, co juz zczaila, ze jego zona jest suka na nowa sedzine, ktora sprawy nie zna. Itp itd... Straszne to jest. Gosc juz nie ma sily po prostu. Granie dziecmi non stop, codziennie.

Inny przypadek - ostatnio w stanach babka poszla do wiezienia i odebrano jej prawa rodzicielskie bo dusila workiem i przypalala papierosami swojego synka gdyz chciala sie odegrac na ojcu, ktory odszedl. Kurwa. Czasem chcialbym aby czasy prehistoryczne wrocily. Kamieniem w leb i do rzeki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.