Skocz do zawartości

Podwyżka okiem kobiety


Rekomendowane odpowiedzi

Chciałabym zainicjować temat związany z rozmową o podwyżce z pracodawcą.

 

Czy renegocjujecie warunki w pracy ? Czy odczuwacie stres z tego tytułu ? Czy atmosfera z pracodawcą po takiej rozmowie jest ok ?

 

W moim otoczeniu raczej kobiety nie renegocjują warunków z pracodawcą, a jak już ....to otrzymują koleżanki awans a nie podwyżkę.

 

Ja przygotowuję się mentalnie do takiej rozmowy od stycznia i postanowiłam że trzeba podjąć rozmowę w tym tygodniu.

Denerwuje się, ponieważ 1,5roku temu pierwszy raz rozmawiałam - wywalczyłam 10% więcej, ale atmosfera w pracy była nieprzyjemna przez ok. 2 tyg.

Przygotowałam sobie argumenty w głowie i nastawiam się mentalnie.

 

Czy Wy, mężczyźni też się stresujecie ? Boicie takich rozmów? Może to tylko typowa "kobieca cecha" ?...

 

Fakt jestem jeden, jak się samemu nie wyszarpie - pracodawca nic nie da - takie są moje subiektywne doświadczenia.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli jesteś w czymś zajebista, i pracodawca dzięki temu zyskuje, no to napierdalasz, tylko trzeba mieć podkładkę. A jak jest to praca, gdzie coś robię i zero inicjatywy z mojej strony, bo po chuj mam komuś dawać więcej kasy skoro ma wyjebane? Ja jak widzę, że pracownik nie drąży mnie żeby coś nowego się nauczyć itd to już jest skreślony i traktuje jak woła pociągowego, wrzucając od czasu do czasu jakiś dodatek o ile sumiennie pracuje. 

 

Jak jeszcze pracowałem na etacie i widziałem, że jestem dymany a obowiązków coraz więcej, a podwyżki zero, to odchodziłem. A skoro jest strach, to pytanie czy zasługujesz na podwyżkę, bo ktoś pewny swojej pracy raczej się z tym nie pierdoli. 

Edytowane przez radeq
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, radeq napisał:

 

Jeżeli jesteś w czymś zajebista, i pracodawca dzięki temu zyskuje, no to napierdalasz, tylko trzeba mieć podkładkę.

 

 

Jeszcze mi sporo brakuje do zajebistości, ale mam samodzielne stanowisko i firma zarabia, a jest deficyt osób z moimi umiejętnościami (tam gdzie mieszkam).

Podnoszę swoje kwalifikacje na własny koszt - firma nic nie płaci. Mam argumenty merytoryczne dlatego postanowiłam znowu podejść do renegocjacji warunków współpracy.

 

25 minut temu, radeq napisał:

A skoro jest strach, to pytanie czy zasługujesz na podwyżkę, bo ktoś pewny swojej pracy raczej się z tym nie pierdoli. 

 

Uważam, że zasługuję, tylko wiem że będzie nieprzyjemna atmosfera i to mnie stresuje (może tak mają tylko kobiety?)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Beata napisał:

Uważam, że zasługuję, tylko wiem że będzie nieprzyjemna atmosfera i to mnie stresuje (może tak mają tylko kobiety?)

 

Zastanów się czy to może nie nadinterpretacja. Ty masz stresa bo zapytałaś o coś co w rozumieniu społecznym jest trochę jak żebranie. Poprzez stres jesteś bardziej wyczulona na sytuacje subiektywnie odczuwalne jako mniej przyjemne.

 

Np. szef bardziej ekspresyjnie macha rękami - to pewnie jest zdenerwowany bo 300 zł brutto więcej musi mi dać.

Mietek z 3 piętra dłużej spogląda znad byka na mnie.

 

Ja nigdy rozmowy o podwyżki nie miałam jako takiej, żeby wyszła z mojej inicjatywy. Jeżeli w pracy coś szło nie tak, a wdziałam, że mentalność ludzi jest jak skała - to po prostu zmieniałam. Ewentualnie przy zwolnieniu były negocjacje. 

Edytowane przez Selqet
literówki 2x
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Beata

 

Ja nie mam problemu z chodzeniem po podwyżkę i przy okazji po prostu szczerą rozmowę dotyczącą tego co robię, czego oczekuje szef, co w przyszłości mogę zmienić/nauczyć się żeby było jeszcze lepiej i więcej zarabiać. Wielu ludzi przez długie lata ma tą samą wypłątę tylko dlatego, że boi się wyjść z inicjatywą. Niestety rzadko to pracodawca wychodzi z taką propozycją, co nie oznacza, że zareaguje negatywnie jeśli Ty przyjdziesz. Jestem zdania, że nie można się bać walczyć o swoje. Najwyżej się nie zgodzi. Wątpię żeby ktoś Cię wywalił z pracy za pytanie o podwyżkę :) A nawet jeśli, to i tak nie było warto w takiej firmie pracować.

 

Ważne, aby mieć konkretne argumenty, podkładkę. Ja w ciągu ok. 2 lat byłem 3 razy na takiej rozmowie. Za każdym razem atmosfera po fakcie była bardzo dobra. Tyle, że nie dało się nie zgodzić z tym co przedstawiłem i koniec końców kwestia była tylko negocjacji kwoty (chociaż też nie zawsze). Jeśli to nie jest na zasadzie wymuszania, bo mi się należy, tylko otwarta rozmowa poparta konkretami z Twojej strony to będzie dobrze. Chyba, że szef to jakiś chuj. Ale wtedy to sam bym się ewakuował.

 

Oczywiście wszystko co piszę, to w kontekście, że jest się dobrym w swoim fachu, poczynia się cały czas postępy, jest się czym pochwalić namacalnym, zarabia się na firmę więcej niż generuje kosztów. To ostatnie jest najważniejsze dla pracodawcy. Kasa, kasa, kasa. On musi wiedzieć, że ma z Ciebie pożytek finansowy i warto w Ciebie inwestować na przyszłość, żeby mieć jeszcze więcej hajsu :)

 

A czy jest stres? U mnie był za każdym razem, mimo, że byłem pewny swego. Ale to nic, trzeba działać mimo to i tyle. Potem przejdzie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja pisałem podania przez 1.5 roku. W końcu postanowiłem napisać podanie i po tyg pójść do księcia. Streściłem mu to tak: rok temu skończyłem szkołę, byłem w międzyczasie na półrocznym stażu w innej firmie. Wiele się zmieniło i okazało się, że dużo mogę. Czy jeżeli znajdę sobie nową pracę to dostanę zwolnienie za porozumieniem stron? Gościu dostał kociokwiku i aż ślina mu wyciekła. Powiedział, że 5 lat temu jak przyszedłem to byłem nikim, nic nie umiałem. On mnie wyszkolił, zainwestował kasę, a teraz zgrywam niewiadomo kogo. Ja powiedziałem, że dla mnie najważniejszy jest rozwój. Zagroził, że jak chce odejść to spoko, ale nie dostanę pracy tutaj nigdy oraz w żadnej spółce grupy kapitałowej. Ja powiedziałem ok i pożegnałem się. Ja i mój zmiennik dostaliśmy wkrótce po 200 zł brt, a wnioskowaliśmy o 400. Niby niewiele, ale zawsze coś. Nic nie wspomniałem o pieniądzach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dupa, gowno i nieprawda. @catwoman nalezy obserwowac pracodawce. Ja pracowalem na etacie w wielu firmach i szefowie pierdolili jak to oni nie maja a gosc 3x do roku na wczasy jezdzil, chata odjebana, auta co 3 lata zmienial.

@Beata dla mnie nie ma nic gorszego, jak pracowac i wiedziec, ze zasluguje sie na wiecej. Kazdy sie stresuje, kazdy ma nerwy jesli chodzi o negocjacje, ale popatrz na to z innej strony. Jest Maj a ty sie od Stycznia zbierasz o podwyzke. Ile juz nerwow zjadlas? Pewnie codziennie myslisz sobie "no to juz dzis nastapi ten dzien". To sa jakies meki straszne, znam to. Moze byc skisla atmosfera przez 2tyg, ale czemu cie to obchodzi? To godziny zycia, ktore sprzedajesz komus a one juz nie wroca. Jesli rozwijasz sie i czujesz, masz podkladke to jak najbardziej. Bierz co ci sie nalezy, nie czekaj bo tak to nic nie dostaniesz. Uwiez mi, twoj szef zarobi na tobie 10x tyle co podwyzki dostaniesz. Jeszcze jak masz jakies umiejetnosci poszukiwane, to niech on wie, ze mozesz sobie w kazdym momencie odejsc.

Nie chce tu jakos kozaczyc, bo tez sie stresuje jesli chodzi o podwyzki i negocjacje, ale przez zycie sie naogladalem ludzi, ktorzy codziennie mowili mi w pracy "kurwa malo zarabiamy, co za zyd malo placi, gdybym tylko wiecej dostawal". W pewnym momencie juz sie chce zygac od tego. I przychodzil u nas w firmie review o podwyzki i ludzie siedzieli cicho, mordy na klodke jak w budzie. A pozniej na liscie 25pensow na godzine podwyzki i wielkie kurwa oczy i nerwy.

Awanse bez podwyzek. Wiele razy to slyszalem. Mozna sobie takie w dupe wsadzic. Powodzenia!

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 23.05.2017 o 08:30, Selqet napisał:

Ty masz stresa bo zapytałaś o coś co w rozumieniu społecznym jest trochę jak żebranie

 

Ewidentnie kluczem jest wychowanie. Nie wypada "prosić" o podwyżkę.

 

Dnia 23.05.2017 o 08:30, Selqet napisał:

Ewentualnie przy zwolnieniu były negocjacje. 

 

Jak chciałaś odejść ? Podawałaś argument - pieniądze ?

 

20 godzin temu, Drizzt napisał:

dobrym w swoim fachu, poczynia się cały czas postępy, jest się czym pochwalić namacalnym, zarabia się na firmę więcej niż generuje kosztów. To ostatnie jest najważniejsze dla pracodawcy. Kasa, kasa, kasa.

 

Właśnie w tym miesiącu firma zbiera owoce mojej pracy więc jest dobry moment na taką rozmowę.

(Takich momentów było już kilka, ale za każdym razem od stycznia się wycofałam i jestem zła na siebie za to).

 

Cały czas się rozwijam i robię postępy (skończyłam studia kierunkowe + zrobiłam 2 podyplomówki + 2 licencje zawodowe), w tym roku idę  na praktyki 6miesieczne i bedę mieć kolejne uprawnienia zawodowe ( w planie jeszcze 2 kursy).

(Za wszystkie szkolenia/studia i kursy płacę z własnej kieszeni(!), a firma czasem zapłaci szkolenie 1 dniowe za 100zł raz na rok).

 

Wiedza zdobyta + zaangażowanie + optymizm i wiara z siebie  w końcu po kilku latach zaczął przekładać się na kase (oczywiście po drodze było kilka wtop, błędów które sporo kosztowały)

 

 

16 godzin temu, Pyrrus napisał:

 jeśli to nie tajemnica to napisz ile zarabiasz i jakie są Twoje obowiązki. Jak dużą chcesz podwyżkę?

 

Nie napiszę ile zarabiam konkretnie. Ogólnie mam podstawę(najmniejsza krajowa) i prowizję od obsłużonych klientów.

Aktualnie mam 60% z prowizji, miałam 50% - chcę jeszcze o 5% więcej czyli 65%. (moi koledzy i koleżanki mają max 50%, a w innych firmach nawet 30%- ja milczę jak grób co do mojej prowizji)

(Z tym że ja mam koszty tzn. paliwo, telefon)

 Klientów już obsługuje samodzielnie (od pozyskania do zamknięcia transakcji)  i mam sporo z polecenia  - więc firma zarabia na mojej pracy.

Docelowo chcę założyć swoją firmę, ale jeszcze muszę się SPORO nauczyć i mieć większy bufor finansowy (jestem w branży od 5lat)

Firma w której pracuje pozwala mi na obserwację i naukę. Mój szef jest świetny w tym co robi (jest w branży od 30lat), a moja szefowa - jest od 14 lat w branży - kopalnia wiedzy praktycznej.

 

(Szefowa ma jeden minus - chyba przechodzi menopauzę i jest nie do zniesienia- jest nerwowa, złośliwa, krzyczy... też jest miła ...może to menopauza a może wypalenie zawodowe - nie wiem - ale raczej unikam kobiety, choć bardzo szanuję jej pracę - ale z nią nie mam żadnych projektów wspólnych - chyba byśmy się zagryzły:ph34r:

 

Generalnie lubię swoją pracę, angażuję się bardzo i czuję(wiem) że zasługuję na więcej.

 

16 godzin temu, I_am_the_Senate napisał:

Gościu dostał kociokwiku i aż ślina mu wyciekła. Powiedział, że 5 lat temu jak przyszedłem to byłem nikim, nic nie umiałem. On mnie wyszkolił, zainwestował kasę, a teraz zgrywam niewiadomo kogo.

 

Oj znam bardzo dobrze, kiedyś usłyszałam od osoby która dała mi szanse (faktycznie byłam zielona, głupiutka i tylko pracowałam w telemarketingu -  ta osoba zobaczyła we mnie potencjał ...ale kiedy zaczęłam myśleć samodzielnie i iść za swoim głosem serca ...a nie jej wizją i celami ...usłyszałam "byłaś nikim, to ja cię stworzyłam i tak mi się odwdzięczasz?".  

 

11 godzin temu, catwoman napisał:

Zawsze miałam rozkminy, że pracodawca pewnie nie ma, że państwo go okrada

 Z tego to ja dawno się wyleczyłam;)

 

20 godzin temu, Drizzt napisał:

On musi wiedzieć, że ma z Ciebie pożytek finansowy i warto w Ciebie inwestować na przyszłość, żeby mieć jeszcze więcej hajsu

On wie dobrze, chwali mnie...klienci są bardzo zadowoleni ze współpracy wiec argumenty są :)

 

20 godzin temu, Drizzt napisał:

A czy jest stres? U mnie był za każdym razem, mimo, że byłem pewny swego. Ale to nic, trzeba działać mimo to i tyle. Potem przejdzie.

 

Co ciekawe, zawodowo w pracy dla klientów/firmy negocjuje i wychodzi mi to coraz lepiej.

 

Natomiast przy swoich negocjacjach - jak wiem że atmosfera w pracy może się zepsuć....

...1,5h temu po takiej rozmowie szefowa chodziła naburmuszona i miałam wrażenie że okazuje mi jak to ja jestem zła i niedobra.

(przyznam szczerze że zagrałam ostro i powiedziałam, ze mam inną ofertę pracy(to była prawda), wystraszyli się i dali mi 10% więcej -  chciałam 20%) Wystraszyli się, ze odejdę do konkurencji (mój szef aktualny zaproponował mi fajne warunki i dlatego też odeszłam z poprzedniej pracy).

 

10 godzin temu, Tomko napisał:


Awanse bez podwyzek. Wiele razy to slyszalem. Mozna sobie takie w dupe wsadzic

 

Moja siostra ostatnio otrzymała taki "awans" - z początku się cieszyła, ale jak się zorientowała co się stało - szybko złożyła wypowiedzenie ....ale uwaga ....zaproponowali jej 100zł podwyżki ;)

 

 

Dziękuję Wam bardzo za wpisy i pomoc :):)

 

:)Bardzo się cieszę że jestem członkiem tak wspaniałej i wartościowej społeczności :)

 

ps. Dziś załatwię sprawę.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zadaj sobie pytanie czy Twój szef może Cię łatwo zastąpić kimś innym, myślę że tak, to kwestia przeszkolenia. Piszesz że zarabiasz więcej niż Twoi koledzy i koleżanki, w związku z tym Twój pracodawca nie będzie skory do tego żeby jeszcze bardziej podnieść Ci prowizję. Ale próbuj, zawsze trzeba walczyć o swoje.

Edytowane przez Pyrrus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Pyrrus napisał:

Piszesz że zarabiasz więcej niż Twoi koledzy i koleżanki, w związku z tym Twój pracodawca nie będzie skory do tego żeby jeszcze bardziej podnieść Ci prowizję

 

No może tak być. Moi koledzy z pracy - dziwi mnie to- zamiast uczyć się i "zamykać tematy samemu" proszę o pomoc szefa i szefową, wiec wkład firmy jest spory...zamiast samemu szukać rozwiązań.

 

Np. mój kolega (ma 45lat) i jest naprawdę dobry merytorycznie - jak już zamyka temat, to prosi o napisanie umowy szefową - gość się boi odpowiedzialności i tego że jak się pomyli będzie problem. On myśli że mamy taką samą prowizję ( ja mam zakaz i milczę jak grób) Kiedyś zapytałam go, dlaczego szefowa robi za niego to i to....on powiedział że czuje się bezpiecznie. Z takim podejściem nie ma szans negocjować....Pracuje w firmie już od 4 lat na takich samych zasadach (!!!)

 

No masz rację i może tak być ( przy ostatniej rozmowie jak zaproponowałam 70% to szefowa się prawie zagotowała :D, ale nic - postępy są więc będę walczyć dziś jak lwica choć jestem przerażona w środku :D:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesteś przerażona że będziesz upominać się o podwyżkę bo tak naprawdę masz wątpliwości czy ta podwyżka w ogóle Ci się należy. Szkoda że jesteś sama na placu boju.

 

Opowiem Ci jak było u mnie. Firma w której pracuje robi konwoje dla wojska. Wojsko wymaga żeby pracownicy SUFO mieli pozwolenie na broń maszynową. Takie wymagania ma tylko wojsko. Dawno temu firma pozbyła się doświadczonych pracowników bo za dużo chcieli, na ich miejsce przyszli mniej doświadczeni, można powiedzieć żółtodzioby z pozwoleniami tylko na broń krótką, a nawet bez żadnych pozwoleń. Bo w tamtym czasie tylko tacy byli potrzebni.

 

I gdy zaczęły się zlecenia od wojska okazało się że pracowników którzy mogą się tego podjąć jest garstka. Więc idziemy do prezesa po podwyżkę, wiemy po co idziemy, wiemy że się nam należy i wiemy że to dostaniemy. Gdybym poszedł sam to by mi prezes powiedział "wypierdalaj".

Edytowane przez Pyrrus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pyrrus skad ty wiesz co dziewczyna robi i jakie kontrakty domyka. Co chwile siejesz ziarno niepewnosci, ze skoro sie boi to sie nie nadaje na podwyzke. I to bez wiedzy na temat faktow. Czlowiek zawsze ma kurwa watpliwosci, wiec przestan jeszcze wiecej ich siac.

@Beata domknij temat i pogadaj z szefem. Jesli masz plecy i sobie zaplanowalas ta podwyzke to znaczy, ze ci sie nalezy. Jesli nie, to na pewno szef ci wytlumaczy dlaczego ci sie nie nalezy. Bo tak to se mozna gdybac do usranej smierci a kasa przepada tydzien po tygodniu. Nie ogladaj sie na innych, ze maja mniej jak twoj kumpel cyka barania co pewnie by cie zjadl z zawisci jakby sie dowiedzial, ze masz wiecej, ale nie ma jaj zeby samemu prowadzic sprawy. Tylko do szefowej mamuni po podpisik. Nie wiem w jakiej firmie pracujesz, ale im wiecej ludzi tym wieksze stado baranow. Byle by sie nie wychylac, bo ludzie nie lubia odpowiedzialnosci. Strefa komfortu w duzych firma smierdzi tak, ze czuc poza budynkiem nawet.

U mnie w pracy jest podobnie. Czesto ludzie sie patrza na mnie spod byka, ze "jak to jest, ze ty siedzisz w biurze, wyjdziesz sobie kilka razy na dzien i zarabiasz duzo wiecej a my tu pracujemy". Moja odpowiedz zawsze jedna: "bo wy sobie tutaj zbijacie deski, gonicie sie po budowie, montujecie szalunki, ale jak pozniej to wszystko bedzie zalane betonem to mnie pierwszego beda rozliczac czy wszystko jest dokladnie tam, gdzie ma byc. I za to mi wlasnie placa".

Edytowane przez Tomko
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Minimalna krajowa jest tylko po to, zeby placic jak najmniej podatku. To nagminna praktyka. Sam spotykalem sie gdy pracowalem w PL, ze pod stolem szlo dwa a nawet trzy razy tyle. I wlasnie uwazam, ze tym bardziej powinna cisnac o kase, jesli jej podstawa jest minimalna krajowa.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem dziś po rozmowie. Dostałam 5% więcej:) tzn. mam 65% z prowizji. Były argumenty merytoryczne.

Umówiliśmy się na dalsze rozmowy o podwyżce, ale wszystko będzie zależne od przychodów jakie bedę generować do firmy.

Stworzymy "progi" które jak przekroczę otrzymam więcej tj. 70/75/80% (progi ustalimy wspólnie i na spokojnie).

 

Mój szef powiedział że "wiedział że przyjdę z tą sprawą, tylko nie wiedział kiedy". Emocje opadły...stres. Było ok:)

 

@Pyrrus to czy robię coś poważnego czy nie - jest subiektywną opinią (jestem pośrednikiem w obrocie nieruchomościami a za kilka miesięcy będę również rzeczoznawcą majątkowym).

 

26 minut temu, Tomko napisał:

to mnie pierwszego beda rozliczac czy wszystko jest dokladnie tam, gdzie ma byc. I za to mi wlasnie placa

 

Właśnie ja odpowiadam za wszystko od początku do końca i biorę na siebie odpowiedzialność.

 

Koledzy i kolezanki nic nie wiedzą że ja mam większą prowizję...Ja nie mogę im tego zasugerować bo myślą że mamy tyle samo.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Beata napisał:

Jak chciałaś odejść ? Podawałaś argument - pieniądze ?

 

Moja dotychczasowa strategia to "szukanie lepszej gałęzi":

1. Szukam lepszych warunków (płaca, atmosfera, możliwości ewentualnego awansu itd.)

2. Jak mam zaklapane - dopytuję potencjalnego nowego pracodawcy do kiedy mam dać odpowiedź.

3. Idę do obecnego pracodawcy i mówię, że rezygnuję.

    a) jak nic nie robi - to odchodzę

    b ) jak zatrzymuje mnie - mówię, jakie warunki mogą być, żebym została - trwają negocjacje

 

Ostatnio np. miałam taką sytuację, że pracodawca nic nie zrobił. Po paru godzinach jak już każdy wiedział, że odchodzę to wstawili się za mnie pracownicy  i sami chodzili prosić o podwyżkę szefa :) Było śmiesznie. Nie spodziewałam się takiej reakcji. 

 

44 minuty temu, Beata napisał:

Jestem dziś po rozmowie. Dostałam 5% więcej:) tzn. mam 65% z prowizji. Były argumenty merytoryczne.

 

Gratulacje :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 22.05.2017 o 23:50, Beata napisał:

Czy renegocjujecie warunki w pracy ? Czy odczuwacie stres z tego tytułu ? Czy atmosfera z pracodawcą po takiej rozmowie jest ok ?

Ja mam zwyczaj przelewać cierpienie na drugą stronę. Nie przepuszczam żadnej okazji do wbicia szpili.

Spóźniłem się godzinę?

- Za to co mi płacisz, to się ciesz że w ogóle z łóżka wstałem!

Zazwyczaj osiągam swoje, albo idę tam gdzie płacą. Albo zamykam kontrakt, bo w danym miejscu wypaliłem się do zera.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 lata później...
W dniu 24.05.2017 o 11:02, Smerfetka napisał:

Cały czas się rozwijam i robię postępy (skończyłam studia kierunkowe + zrobiłam 2 podyplomówki + 2 licencje zawodowe), w tym roku idę  na praktyki 6miesieczne i bedę mieć kolejne uprawnienia zawodowe ( w planie jeszcze 2 kursy).

 

Smerfetka - pracujesz już w zawodzie jako rzeczoznawca?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Smerfetka

Gratuluję.

 

U mnie w firmie dno. Sory - w całej sieci dno. 

Jeden salon potrafi nawet wyciągnąć 10-30 000 zł więcej na czysto od założonego planu, a premia... do dzisiaj nikt nie wie skąd i jak są naliczane premie...

Ja pewnie jestem na wylotówce, bo dotychczas ja dzwoniłam, drazylam tematy premii, procedur. Co z tego, że jestem zawsze pod telefonem, jestem niemalże prawą ręką kierownictwa.

Baby się nie buntują, bo po co.

Mają mężów, którzy zarabiają po 5-10 000 zl, więc one chcą spokojnie popracować jak najdłużej się da. Takie jest u mnie podejście w firmie.

Mam nadzieję, że nigdy nie będę pracować z babami.

Dlatego muszę wrócić do branży. Wiąże się to z wyjazdem w Polskę. Coś trzeba wybrać.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie to myślałam jakiś czas temu, by z moją firmą negocjować podwyżkę. Ale zakładam z góry, że to nie wyjdzie, bo jako duża firma, mogą mi odrzec, że jak ja dostanę to inni też będą chcieli, a na takie podwyżki dla wszystkich firma nie może sobie pozwolić. 

Proponowali mi trening i tym samym lepszą płacę ale jak zgodzę się być operatorem maszyny. To, co mi zaproponowali kompletnie mi się nie kalkulowało. Bo doszłoby 5 razy więcej obowiązków, zdecydowanie większa odpowiedzialność i musiałabym jako kobieta nauczyć się grzebać w typowo mechanicznych sprawach, rozkręcać, przykręcać z powrotem części maszyn, cylindry, dobrze i celnie znaleźć usterkę i ją naprawić... mój kobiecy mózg by miał z tym dużo problemów i kompletnie się w tej roli nie widzę. Nie mam na tyle rozwiniętego logicznego/strategicznego myślenia. Nie mam też na tyle siły, by wystarczająco mocno coś zakręcić/odkręcić. Musiałabym prosić kolegów o pomoc, oni by musieli przerywać swoją pracę i mi pomagać. Źle bym się z tym czuła.

 Więc tak, w tej firmie kompletnie zamyka się w moim przypadku możliwość rozwoju i awansu. Wątpie też, że mnie by dali do biura...nie mają i tak tam już etatów.

 

Bardzo dużo ogarniam na swoim stanowisku. Zajmuję się inspekcją i pakowaniem amunicji. Przez ponad rok, jestem w stanie operować proste maszyny, przystosowane do mojego stanowiska. Pomagam operatorom i umiem naprawić proste usterki (bez rozkręcania i czyszczenia) w wiekszych maszynach. Z mojego powodu nigdy klient nie odesłał do nas zamówienia. 

Mam spore pojęcie o tym co w danej chwili pakuję, produkujemy etc. (dużo ludzi w firmie na to konkretnie zlewa i nie umie nawet nazwać poprawnie produktu, który w danej chwili robimy) Dostawałam dużo pochwał etc. Ale żadnej premii. Za dużo pokazałam, że umiem i w sumie na tej podstawie myslę, że miałabym dobre podparcie by negocjować... jednak teraz, ostatnimi czasy kompletnie stracilam zapał do tej pracy i to kwestia paru miesięcy...że ją zmienię. Jak mnie zaczynają coraz bardziej wkurzać tam ludzie - to znak, że mam już powoli dosyć. Nie chcę przesiąknąć tym dziadostwem, po za tym czuję, że nie pasuję do tego środowiska ludzi. 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
W dniu 22.05.2017 o 23:50, Smerfetka napisał:

Czy renegocjujecie warunki w pracy ? Czy odczuwacie stres z tego tytułu ? Czy atmosfera z pracodawcą po takiej rozmowie jest ok ?

Tak. 

Likwidowali teraz moje stanowisko pracy, zaproponowali mi inne- gorsze warunki (dojazd) ale ta sama płaca. Postawiłam im swoje warunki, na które nie przystali. W momencie gdy znalazłam pracę u konkurencji to złożyłam wypowiedzenie i dopiero wtedy zgodzili się na podwyżkę. Trochę już za późno było więc odmówiłam. Wtedy mnie zwyzywali. :o 

Dzis byłam ostatni dzień w pracy, od poniedziałku zaczynam nową. 

Mówiąc o swoich oczekiwaniach finansowych w ogóle nie czułam stresu, a nawet wiedziałam, że mi się to należy

Dostałam to gdzieś indziej. :) 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.