Skocz do zawartości

Problem z narkotykami


Gość leviatan

Rekomendowane odpowiedzi

Swego czasu, gdy studiowałem, zdarzało się, że telefonował do mnie ktoś z rodziny w czasie, gdy zajęty byłem spaniem. Budziłem się, odbierałem, oczywiście zmienionym i przymulonym głosem. Byłem wtedy oskarżany o bycie najebanym winem albo o naćpanie. Nie było mowy żeby wmówić im, że jest inaczej. "Piłeś wino..", "narkotyki brałeś...". Hehe, wkurwiające.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakoś nigdy nie miałem problemów z mówieniem rodzicom prawdy prosto w twarz, jeżeli chodzi o ich pytania o narkotyki czy alkohol. Ojciec sam mi się kiedyś przyznał, że jarał baty, więc zero problemu z jego strony. Reakcje matki przeszły od jawnej agresji do lęku i oburzenia. A to już w żaden sposób mi nie zagraża, więc zlewam po całości.

 

Ciekawe były natomiast reakcje dziewczyn z którymi się spotykałem. Te, z którymi byłem przed zawarciem znajomości zawsze się deklarowały jako osoby 'wolnomyślące' (bo oczywiście nie szybkomyślące) i mające otwarte horyzonty jeżeli chodzi o miękkie dragi. Jak tylko miały mnie na haku, okazywało się, że to taki żart i one nie chcą aby ich 'facet się niszczył'. Niszczył, kurwa. Jednym batem na pół roku. Co za hipokryzja. Kobieta chce być jedynym narkotykiem dla mężczyzny i jest kurewsko zazdrosna jak cokolwiek innego niż jej szpara między nogami daje mu choć odrobinę relaksu i przyjemności.

 

ED: literówka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popieram przedmówce. Jak sie wygadałem przez przypadek mojej eks o tym, że biorę czasami (najwyżej 2x w roku) LSD to była niezła scena z jej strony i oskarżanie mnie o bycie ćpunem, degeneratem i wykoleńcem, która w konsekwencji doprowadziła do tego że z nią zerwałem po tygodniu.

 

Masz potulnie słuchać tylko swojej Pani, być wpatrzonym w nią jak w obraz a najlepiej żebyś odprawiał rytualne modlitwy do niej, piał peany na jej cześć i klękał przed nią jak przed ołtarzem, a ona i tak prędzej czy później da w kakałko innemu facetowi, który potrafi jasno wytyczyć granice i za nic w świecie nie da sobie wejść na głowę. A Ty zostaniesz bez niczego - emocjonalny żebrak, pozbawiony tożsamości.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i to jest dobre, działa odstraszająco na złe kobiety ale z kolei przyciąga te, które lubią jak ktoś jest niezależny bo to tak działa. Kobieta ma świadomość, że jak mężczyzna próbował dragów to ona sama już nie będzie najważniejsza i świadomie może myśleć, że facet się nie nadaje a hormony nie wiadomo czemu szaleją haha :D Mój kuzyn miał taką żonę, która wyjebała go z chaty po jakimś miesiącu od ślubu bo myślała, że ślub spowoduje, że chłop przestanie brać amfetaminę. A jak go rzuciła to jeszcze więcej ćpał, też dobra historia o takich ludziach ;)

 

Ale pamiętajcie jeśli jest coś nie tak w związku to wina zawsze jest po stronie kobiety. Bo facet chce się ruchać to wiadomo, że chce z nią być jeśli nie będzie odpierdalać fochów i puszczać szpary na boku. To są 2 główne warunki tak naprawdę :D A kobieta zawsze znajduje sobie powód do odpierdalania fochów bo księciunio nie jest jej służącym. Ale też wina jest zawsze po stronie mężczyzny bo jak facet wie czego chcą laski to.... wiąże się żyjąc w tu i teraz i nie rozkminiając przyszłości z tą laską co tworzy w głowie haluny i potem wielkie rozczarowania i porażki życiowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A moja historia jest jeszcze inna. Za czasów technikum spotkało mnie mnóstwo zabawnych sytuacji. Bardzo interesowałem się chemią, ale taką użytkową, na lekcjach czy w zwykłych rozmowach zaginałem i uchodziłem za specjalistę-ćpuna (wystarczyło, że trochę teorii wyniosłem z hyperreala) troszkę próbowałem przyznaję i parę razy zdarzyło mi się zjarać w szkole. Do tego dodać moje niestandardowe myślenie i miałem pozamiatane. Husquarna coś powiedział, kopary poopadały i komentarze "husquarna co ty kurwa brałeś" he he. W domu raczej miałem luz, ale jedynie wtedy się czepiali rodzice keidy byłem zawalony mułem, stan ogolnego przygnębienia czy nie granie tak jak mi zagrali to zaraz byłem posądzany o jakieś narkomanstwo. Śmiechowe to trochę, ale zlewam to :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy masz świat i rozrywkę poza swoją kobietą - to ryzyko, że od niej odejdziesz jest dużo większe. A ona potrzebuje osiołka, który będzie ciągnął ten wózek przez 20 lat przynajmniej - do czasu jak się dzieci odchowają. Nie możesz mieć własnych pasji i rozrywek - bo będziesz tracił czas, energię i pieniądze, które mógłbyś przeznaczyć dla niej i dziecka. Mało tego! Gdy pielęgnujesz swoje pasje - twoje akcje na rynku seksualnym wzrastają - a to w sytuacji osła robiącego na rodzinę niedopuszczalne, bo być może znajdziesz sobie lepszą. 

Strzelam, że kobiety nie rozumieją w ogóle takiej idei jak pasja. Nie są w stanie pojąc, że ktoś chce się zająć czymś dla siebie - a nie zajmować się nimi!

 

Ale pamiętajcie jeśli jest coś nie tak w związku to wina zawsze jest po stronie kobiety. Bo facet chce się ruchać to wiadomo, że chce z nią być jeśli nie będzie odpierdalać fochów i puszczać szpary na boku. To są 2 główne warunki tak naprawdę :D A kobieta zawsze znajduje sobie powód do odpierdalania fochów bo księciunio nie jest jej służącym. Ale też wina jest zawsze po stronie mężczyzny bo jak facet wie czego chcą laski to.... wiąże się żyjąc w tu i teraz i nie rozkminiając przyszłości z tą laską co tworzy w głowie haluny i potem wielkie rozczarowania i porażki życiowe.

 

Wina nigdy nie leży po stronie kobiet! ;) Jak nie wierzysz to pośledź sobie rozmaite sprawy zdradowo-rozwodowe. Przykładowa sytuacja: jest sobie mąż - bohater pracy socjalistycznej. Poczuwa się do rodzinki, zapierdala po 14h na dobę w pracy - dla żony, dla dziecka. Buduje dom, spłaca kredyt. Wprawdzie widzi, że coś nie halo - bo seks ostatni był chyba za rządów Pisu, w domu nawet obiad nie czeka - ale on jest twardy. Zapierdala dalej te 14 h aż nagle coś wypływa - nie zamknięta poczta, przypadkowy sms. Koleś drąży sprawę i okazuje się, że zapracowana w domu żonka opierdlala na dzielnicy inne pęto. Koleś się wkurwia i bada możliwości co z rozwodem np na necie. Opisuje swoją historię i jaka jest zazwyczaj reakcja kobiet? "Wina zawsze jest po dwóch stronach!", "Taki jesteś idealny? Przyznaj się skurwielu, co tak naprawdę zrobiłeś!", "Nie dawałeś jej czułości i zrozumienia!". Mężowi po 14 h gułagu nie należy się nawet obiad, ale o xiężniczkę trzeba zawalczyć. Tu zresztą wychodzi bardzo ciekawa cecha kobiet - są totalnymi egoistkami. Wszystko dla nich i tylko jak im się chce. Sztandarowy przykład- seks. Kobieta uprawia seks tylko i wyłącznie wtedy, gdy sama ma ochotę. I nie chodzi tu o uczucia - bo kurwy dają na zawołanie. Jest płacone i pojawia się ochota. I tu jest gwóźdź programu: kobieta może dać zajebisty seks obcemu za kasę - ale nie zdobędzie się na to, żeby zrobić to z mężem, którego podobno "kocha, ale tego nie czuje".

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No za kasę ludzie wszystko robią i to nie tylko kobiety. A w takiej sytuacji jak opisałeś to po prostu facet jest naiwniakiem i niemotą i dlatego kobiecie się nie podoba. To tak jakbyś wziął ślub a kobieta przytyłaby 80 kg to też byś nie miał ochoty na seks z nią ;) A, że biologia tak działa, że kobiety odbierają w ten sposób facetów no to teraz ewolucja i niech facet się uczy jak zadowolić kobietę. Ma farta bo nie musi się do niej płaszczyć a wręcz przeciwnie - być sobą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 i niech facet się uczy jak zadowolić kobietę

 

Raczej niech kobiety się nauczą jak zadowolić Mnie. Moje potrzeby są dla mnie ważniejsze od potrzeb wszystkich kobiet tego świata razem wziętych.

 

Albo jeszcze lepiej. Niech najpierw każdy nauczy się jak zadowolić samego siebie a dopiero potem można coś tam działać dla drugiej strony.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak ale zadowolenie samego siebie nie wystarczy człowiekowi więc potem warto spędzać czas w towarzystwie kobiety, która też sama ma już wszystko zaspokojone i zadowala Ciebie. I to musi być najpiękniejsze a niestety dużo facetów nie umie zaspokoić kobiety bo nie kochają sami siebie. I widać po niektórych postach ten niedosyt. I jak wtedy zadowolić kobietę?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pikaczu o tym piszę, zadowolić kobietę swoim towarzystwem czyli bycie pantoflem odpada. Czyli zarabianie po 14h dziennie na księżniczkę ma się rozumieć też odpada.

 

Brzytwa jeśli komuś wystarcza zadowolenie samego siebie to znaczy, że ma zaburzenia osobowości. Człowiek jest istotą społeczną i dużo większą satysfakcję zdrowym jednostkom sprawia dawanie niż branie. A zaspokojenie swoich potrzeb to warunek możliwości dawania drugiej osobie miłości. Zaspokajanie tylko swoich potrzeb to prymitywizm w całej rozciągłości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobiety wiedzą, że mogą manipulować facetem za pomocą seksu. Jeśli facet ma seks, wtedy niewiele więcej mu potrzeba, jeśli cokolwiek więcej od kobiety. Bo ma przecież swoje pasje i wielowymiarowe życie. I zgadzam się z NEO w pewnym aspekcie, wiem o co mu chodzi. Dla kobiety, facet który jest na posyłki, zapierdala 14 godzin dziennie mimo braku seksu, tak samo traci na atrakcyjności jak kobieta, która tyje 80 kg. No niestety, ale taka jet natura i w ten sposób działa dobór naturalny, że facet ma być dla kobiety, raz: dostarczycielem genów, dwa: bankomatem (daje to dobry start i rozwój dziecku, a co za tym idzie zwiększa szanse na przetrwanie jego genów). I tyle wystarczy by pchać ten syf do przodu. Ale to nie wystarczy, żeby związek trwał długo/był szczęśliwy.

 

Nie mówię, że to jest dobre, bo nie jest, ale natura nie zna pojęć dobra i zła. Oczywiście, dziecko i pieniądze zadowalają kobietę tylko w pewnym stopniu.  Jako faceci musimy dołożyć do tego emocjonalny i życiowy rollercoaster, aby kobieta się nie "nudziła". Pewność siebie, stanowczość, itd. Z resztą, najwygodniej byłoby dla natury, żeby faceci mieli wiele partnerek i nie tworzyli długich emocjonalnych związków. A kobiety, to samo, wielu partnerów, a gdy zdecydują się na dziecko, po jego odchowaniu, kopulowały dalej z wieloma mężczyznami. Sami sobie narzuciliśmy społeczne normy i zachowania, które przeczą naturze. Nie ma co się wkurwiać na kobiety. Najlepiej jest cieszyć się ich pięknem i przyjemnością, która dają. Jak ktoś tego nie potrzebuje, jego sprawa. Normalny przejaw buntu wobec rozczarowującej rzeczywistości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla kobiety, facet który jest na posyłki, zapierdala 14 godzin dziennie mimo braku seksu, tak samo traci na atrakcyjności jak kobieta, która tyje 80 kg. 

 

Tego nie neguję.

 

No niestety, ale taka jet natura i w ten sposób działa dobór naturalny, że facet ma być dla kobiety, raz: dostarczycielem genów, dwa: bankomatem (daje to dobry start i rozwój dziecku, a co za tym idzie zwiększa szanse na przetrwanie jego genów). 

 

Odnośnie bycia bankomatem, to niestety od momentu rozwinięcia się feminizmu i tendencji do zrównania płac za rzekomo porównywalną pracę mężczyzny i kobiety ja ten temat serdecznie P I E R D O L Ę.

Jeżeli tak się złoży, że zdecyduje się na posiadanie dziecka, to na jego rozwój i edukacje będę łożył bez mrugnięcia okiem. Ale nie mam zamiaru utrzymywać jego matki, skoro mamy równouprawnienie i podobne farmazony. To nie ja sobie wymyśliłem obecny system, dlatego mam pełne prawo do konstruktywnej krytyki, do obrania własnego kursu w życiu oraz przede wszystkim do tego, żeby nie mieć z tego tytułu absolutnie żadnych wyrzutów sumienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No za kasę ludzie wszystko robią i to nie tylko kobiety. A w takiej sytuacji jak opisałeś to po prostu facet jest naiwniakiem i niemotą i dlatego kobiecie się nie podoba. To tak jakbyś wziął ślub a kobieta przytyłaby 80 kg to też byś nie miał ochoty na seks z nią ;) A, że biologia tak działa, że kobiety odbierają w ten sposób facetów no to teraz ewolucja i niech facet się uczy jak zadowolić kobietę. Ma farta bo nie musi się do niej płaszczyć a wręcz przeciwnie - być sobą.

 

Tylko tu dość łatwo oceniać. Jak ktoś zapierdala na 14h na dobę (+ lata domowej tresury) zazwyczaj ustępuje bo rachunek jest prosty. On zmęczony w chuj woli opierdolić jakieś gówno na zimno w spokoju, niż wdawać się w awanturę z wypoczętą żoną. A że jego myśli i tak zaprząta głównie kredyt i praca to ma pozamiatane. Bo mieszkanie jest na dwoje ( w weselszym wariancie na nią) i przy rozwodzie jej przypadnie 3/4. Albo całość.

 

 

 

Odnośnie bycia bankomatem, to niestety od momentu rozwinięcia się feminizmu i tendencji do zrównania płac za rzekomo porównywalną pracę mężczyzny i kobiety ja ten temat serdecznie P I E R D O L Ę.

Jeżeli tak się złoży, że zdecyduje się na posiadanie dziecka, to na jego rozwój i edukacje będę łożył bez mrugnięcia okiem. Ale nie mam zamiaru utrzymywać jego matki, skoro mamy równouprawnienie i podobne farmazony. To nie ja sobie wymyśliłem obecny system, dlatego mam pełne prawo do konstruktywnej krytyki, do obrania własnego kursu w życiu oraz przede wszystkim do tego, żeby nie mieć z tego tytułu absolutnie żadnych wyrzutów sumienia.

 

Brat mojej babci (nie wiem jak się nazywa taka koneksja?) - człowiek nauki i pracy o wielkim talencie i możliwościach, wielokrotnie skrzywdzony przez reżym komunistyczny oraz kobiecy aparat represji już w latach 70tych narzucił w domu system: wszystkie wydatki domowe na pół, żadnych wspólnych kont, sprzęty miały określonego właściciela. Dzięki tej jakże jasnej sytuacji gdy jego ostatnia żona zaczęła odpierdalać na starość i żadne próby naprawy nie skutkowały rozwiódł się z nią szybko i bez żalu ostatnie lata życia spędził w szczęśliwej samotności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brawa dla brata Twojej babci. Brać przykład i wyciągać wnioski z takich wydarzeń. Też znam kilku rozwodników (najwięcej koło 50 roku ich żywota) co to się nie prztykali w tańcu, tylko krótka piłka: wniosek na stół i do widzenia na sali rozpraw. Natomiast wśród moich kolegów równolatków przeważają rozwodnicy płaczący w rękaw i wciąż orbitujący jak satelity wokół swojej ex-tfu-małżonki. Współczuję im i naprowadzam ich na właściwe tory.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.