Skocz do zawartości

Kalejdoskop życia i zawirusowany szablon matrixa.


Rekomendowane odpowiedzi

Od dłuższego czasu borykam się z pewnymi kwestiami,... głównie są to kwestie natury biznesowej ale w relacjach międzyludzkich również się to mocno przejawia, no a jak międzyludzkie to na sferę biznesową również się to przenosi.  Mam nadzieję, że ktoś ze starszyzny albo ktoś bardziej doświadczony w takich sprawach podpowie jak to unormalizować. Otóż kwestia dotyczy tego, że mam wrażenie jakby ludzie zamiast ze mną współpracować próbują mi utrudnić albo stawiać opór. Załóżmy, że mam jakiś pomysł na biznes, ewentualnie pracę albo inną formę zarobkową. Chciałbym to zacząć realizować i przystępuję do działań. Biznes plan, analiza rynku, wizualizacje graficzne, sporo wiedzy w danym zakresie, zapotrzebowanie, możliwości, opracowanie strategii itp. Dalej przychodzi czas na działanie w postaci realizacji, czyli załóżmy produkcja, albo sprzedaż jeśli są to usługi, czy inna forma. Dalej szukanie klientów itp. I zwykle kilka lat temu bywało tak, że wszystko działało jak należy, odpowiednimi działaniami udawało się niektóre założenia realizować, w przypadku znajdywania pracy było dobrze i pozytywnie, jednak odkąd zacząłem iść sferą ezoteryki, duchowości, czytać o wibracjach, kryształach i zgłębiać wiedzę w takim zakresie wszystko zaczęło się zmieniać. Napotykałem opór, kłótnie z ludźmi, które zwykle kończyły się albo zwolnieniami z etatu, albo sporem biznesowym, a jak nie takie rzeczy to np. przy gotowym wyprodukowanym produkcie klienci po prostu nie chcieli nawet za darmo ;) Kontakty upadały, całe przedsięwzięcie szło w piach. A jeśli pomysł był na prawdę rewelacyjny i mógł działać, to był realizowany i to z dobrymi wynikami ale najpierw mi ktoś go kradł i realizował samemu :/ Na etatach pracowałem w wielu branżach, różnych specjalnościach, prowadziłem kilka firm, rozwijałem mniejsze i większe przedsiębiorstwa, gdy miałem jakiś dobry pomysł na biznes i chciałem to realizować samemu to albo to nie wychodziło albo były jakieś po tym problemy, a gdy robiłem biznes z kimś to najczęściej byłem robiony "w balona" by nie używać wulgaryzmów, firmy które zakładałem istnieją do dziś, a pomysły biznesowe całkiem nieźle prosperują. Swoje osiągnięcia w różnych branżach również mogę uważać za bardzo wysokie, jednak np. nigdy nie przekładało się to na zarobki, zawsze to był taki pułap, przez który nie mogłem się przedostać, żadnymi sposobami. Zastanawiałem się już czy jest to swoistego rodzaju karma, czy może siły równoważące i wahadła wchodzą w grę czy może jakieś byty podczepione pod moją aurę bądź czakry usilnie komplikują kwestię, może to wszystko to te ślubowania amitaby i innych. W skrócie wszystko wygląda tak jakby krokodyl zdechł ;) Bo ciągle coś sprowadzało się do tego, że nie powinienem zajmować się pracą, zarabianiem ani chyba niczym, chyba poza spacerami, korzystaniem z uroków przyrody i sportu :D To mi akurat bardzo pasuje, jednak pieniądze też trzeba zarabiać, za coś zjeść, dom postawić itp.

Od dłuższego czasu czyli od kilku lat nie mam przez całe takie działania zaufania do praktycznie nikogo, bo jakby po co komuś za darmo rozwijać firmy, oddawać pomysły biznesowe itp. a samemu nic z tego nie mieć. Tylko podarte poczucie godności, i upokorzenie, bo zwykle ludzie przypisywali sobie moje zasługi. Poza tym chęci do działania, realizacji i życia też bardzo spadły. Bo przecież po co się starać i działać skoro przez tyle lat w podświadomość wryła się informacja, że to i tak nic nie da, że nic nie osiągnę, a jak osiągnę to zabiorą, stracę itp.

 

"... a może powinienem pójść do jakiegoś uzdrowiciela... ? " :D

BTW: w sumie to może być dobry pomysł, więc jeśli ktoś ma jakieś dobre namiary to poproszę.

Najlepiej kogoś kto wypleni ze mnie medytacje wymiany, transfer cierpienia, itp.

 

Tak, pewnie powiecie poczytaj forum, poczytaj książki, jakieś nagrania audio... afirmacje itp.

Przeczytałem mnóstwo książek, przejrzałem fora, nagrań audio setki, (choć tu muszę przyznać, że kilkadziesiąt nagrań Marka wyjaśniło mi mnóstwo spraw i zagadnień życiowych za co należy się ogromy podziw i chwała! :) ), afirmacje codziennie, pozytywne myślenie w głowie jak mantra, do ludzi z sercem podchodzę, harmonizacja półkul mózgowych, jedzenie wysokowibracyjne (choć czasem upodle się piwskiem i fajkami wedle zaleceń tematyki o siłach równoważących), jednak podejmując głębiej temat i rozmawiając z ludźmi słyszę: "nie przejmuj się", "próbuj dalej", "ułoży się" itp. takie wiecie info bez rozwiązania przyczyny, i już ch*j strzela od takiego czegoś a w głowie robi się takie szambo, że już sam nie wiem co myśleć, a jak nie myśleć to już w ogóle nie wiem :D

Tyle lat a ja zauważam, tak wiele podobieństw matrixa, szablonowość w spotykanych kobietach, ludzi z pracy, nawet imiona podobne, charakterystyka osób, zachowania, sposób ich bycia, sprawy, tematy do załatwiania, często jak się temat, albo projekt pojawia to ja już wiem jaki będzie jego efekt, realizacja, nawet jeśli będzie to na pół roku albo rok do przodu, to ja intuicyjnie wiem.

 

To wszystko wygląda jakby wirus w matrixie, i już nawet bywały momenty, że chciałem wrócić do Boga Stwórcy Świata, i zwracałem się do niego błagalnie by mnie z tego świata zabrał. Jednak jakąś misję mam do wykonania w tej rzeczywistości, że mnie tu trzyma. Jaką nie wiem. 

 

Za tydzień jubileusz! moje 30 urodziny. Jak na razie planów brak, bo przecież czarna owca w rodzinie, kobieta odeszła bo nie wytrzymywała tematyki mojego świata, wolała inne życie (imprezy, mięso, nudę, hermetyczny świat matrixa, po prostu inny świat, jednak moje Ja tak ją pokochało i jej duszę, że pozwoliłem jej odejść. 

Gdy znajomych zapytać to powiedzą: "Mega przystojny, świetnie wygląda, wygląda jak milion dolarów, uduchowiony, itp. zawsze inne fajne auto, zawsze uśmiechnięty, pełen energii, dobry słuchacz, można zawsze o wszystkim pogadać itp. oczywiście kontra jest taka w postaci, że za dużo wiem, że się wymądrzam (chociaż sami czasem pytają o przyczyny ich problemów) " jak zarabiam to są blisko a jak tracę to poniżają i dopie**dalają, jak coś potrzebują to wiedzą gdzie dzwonić, ale poprosić kogoś o cokolwiek to nie ma nikogo, i jak tu zachować zdrowy umysł? 

 

Taaa... a może mieć na wszystko wyjebane? ... yyy nie, bo jak miałem przez kilka lat i w życiu mi się wiodło to to też ludziom przeszkadzało i mieli do mnie pretensje typu: Tobie się wszystko udaje, Ty się niczym nie przejmujesz, Ty masz wyjebane, masz w życiu za dobrze" To zacząłem się przejmować, stresować, utrudniać... I co? Teraz tak się przejmuję, zastanawiam, rozkminiam, że najchętniej to bym się zresetował :D Gdyby to nie było okrutną karmą ;)
 

I taki temat od kilku lat jest czymś nad czym się zastanawiam, próbuję poukładać, coś zmienić.

Do wszystkich: "Panie Dr, jakaś recepta?" :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@bart.livedirector

Dziwne, ja też jak zacząłem się zajmować rozwojem duchowy to także zacząłem napotykać w swoim życiu na różne nie przyjemności.

Ostatnio zacząłem studiować DEIR, i według tego systemu możesz mieć na sobie  "złe oko", któryś ze zazdrosnych znajomych Ci rzucił. Mam nadzieje, że nie byłą to większa liczba osób, bo mogło to zadziałać jako klątwa czy coś w tym stylu, wtedy musisz całkowicie oczyścić swoją duszę. - To tak po ezoterycznemu :D

Tak po ludzku :D , nie powinieneś się poddawać. 

Masz już duże doświadczenie, więc już z góry będzie Ci łatwiej odbudować jakąś pozycję. Stworzyć coś od zera i to tworzyć do rozmiarów generujące jakieś sensowne dochody. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Marek Kotoński zmienił(a) tytuł na Kalejdoskop życia i zawirusowany szablon matrixa.
4 godziny temu, bart.livedirector napisał:

. Poza tym chęci do działania, realizacji i życia też bardzo spadły. Bo przecież po co się starać i działać skoro przez tyle lat w podświadomość wryła się informacja, że to i tak nic nie da, że nic nie osiągnę, a jak osiągnę to zabiorą, stracę itp.

 

 

Tu chyba sam sobie odpowiedziałeś. Całkiem możliwe że bojkotujesz swoje działania bo przecież i tak nic nie osiągniesz a przecież skoro Ty tak uważasz to musi być prawda. Bo przecież jesteś do cholery osobą kompetentną, to nic że kosztem podciętych przez Ciebie samego skrzydeł. Think about it

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio zaczyna się coś polepszać :)

Możliwe, że faktycznie mam na sobie jakieś "złe oko", jednak prawdopodobnie jest więcej niż jedna taka osoba, która mogła by to na mnie rzucić. ;) Najczęściej bywały to osoby po prostu zazdrosne, zawistne i szerzące zło. Chciałbym taką klątwę odblokować i zniwelować jednak nie wiem za bardzo kto konkretnie taką klątwę może ściągnąć i koniecznie bez wymiany tego na inne obciążenie ;) 

Zauważyłem, że wpływ czystości aury ma bardzo duże znaczenie. Im czystsza aura, wyższe wibracje tym mniej dramatów i mniej złych myśli. Jakby te złe istoty/ byty nie mogą się przebić przez aurę. 

Ostatnio, mimo kilku niepowodzeń miałem parę słabszych chwil, jednak dzięki temu zauważyłem, dość mocno holograficzną naturę tego świata. Zacząłem czytać Transerfing Rzeczywistości i skupiać się na sobie i pozytywnych aspektach życia. Tylko czasem przez niektóre osoby, takie żyjące w głębokim matrixie, niczym postacie jak z Man In Black, które tylko udają ludzi a pod płaszczem skóry są zwykłymi trollami mam wrażenie jakby próbowały mnie wnerwić ;)

 

Bardzo dużo wiedzy i dodatkowe spojrzenie na niektóre sprawy dostrzegłem w ostatnich audycjach Marka. Te wcześniejsze słuchałem po kilka razy by wyłapać szczegóły i utrwalić i są lepsze efekty.

Jednak tutaj mała sugestia do niego: Marku, gdy jestem np. na spacerze, a na słuchawkach mam włączoną audycję to moja podświadomość bardzo mocno rejestruje, i gdy opowiadasz jakąś historię to postaraj się te negatywne wrzuty jakbyś opowiadał o kimś czyli "per On", a pozytywne o słuchaczu czyli "per Ty". Dlaczego tak? Bo gdy słucha się nawet jakiegoś przykładu lepiej nie identyfikować się ze złą postacią, złym czynem nawet podświadomie, a tak to musi podświadomość walczyć, że zdanie skierowane jest do kogoś innego. Gdy np. na słuchawkach słucham to jakbym rozmawiał przez tel. i gdy mówisz negatywnie to jakby ktoś do mnie coś złego mówił, a gdy w domu na głośnikach odpalam to podświadomość włącza coś na zasadzie jakbym z kimś rozmawiał. 

Nie wiem czy dobrze opisałem o co mi chodzi ;):D

 

Wracając do tematu...

Pozostaje jednak kwestia kilku rzeczy np. tego, że gdy piszę albo z kimś rozmawiam to odbiorca może mieć wrażenie, że go atakuje, choć nie jest to moim zamysłem ani intencją, tylko gdy jestem na tą osobę wkur**ony :D ale to zrozumiałe. Nawet podczas pisania tego posta odczuwam jakbym ładował w to moc innego typu niż bym chciał. Jakby ktoś nade mną stał i kazał pisać, a nie dzieje się to swobodnie i z polotem ;)  Przyczyna może leżeć w karmie z poprzednich wcieleń albo w szukaniu winnego za ból, który doświadczam wewnątrz i podświadomie próbuję ten ból z siebie wyrzucić jakby coś z wewnątrz krzyczało. Bądź też właśnie w tym "złym oku", bo przy niektórych osobach czuje ich dobre wsparcie, czułość i wzajemną relację duszy, tak przy innych mimo, że z mojej strony podejście jest np. neutralne, tak z ich wrogie nastawienie albo próby agresji i ataku, by zbić spokój i skraść trochę energii, czy też wymierzyć jakąś karę. 

To dla mnie jest nie do końca jasne. A chciałbym to w sobie jakoś uporządkować. 

 

Czy takie "złe oko" lub klątwa może mieć wpływ na sferę zawodową? 

Jak sprawdzić czy to dusza się buntuje, czy karma działa, czy klątwa (ja obstawiam na to) czy to np. krokodyl, a może ktoś się pode mnie podpiął i spija moją dobrą energie, jeśli od kilku lat mimo usilnych starań, mimo różnych wariantów, potrzeb, możliwości nie udaje mi się osiągnąć żadnych planów. A jeśli już coś się udaje to z ogromnym wysiłkiem, z przymusu gdy wywieram na to presję, tylko że później są przy tym trudności. Tak działają wahadła wg transerfingu jednak w moim przypadku czasem nawet minimalne emocje działają zaburzająco na coś co chciałbym zrobić, i wtedy się blokuję bo chcę podświadomości wytłumaczyć by działała bez nacisku ale presja tworzy się podświadomie i wtedy mi się nie udaje. A jak wytworzyć chęć działania bez potrzeby wydzielania emocji? Mam wrażenie, że jest to niemożliwe a czasem nawet bez sensu. To jakby jazda koleją górską na totalnej wyj*bce emocjonalnej i bez chęci odczuwania wrażeń ;) Przecież po to są emocje i radość by się cieszyć a nie ponurym łazić :D I jeśli np. udaje się zrobić fajny deal, gdzieś jechać na wycieczkę, wybrać na rower, albo nawet zjeść smaczne lody to fajnie jest móc odczuwać z tego radość bez obaw, że zaraz coś się zjeb*e przez siły równoważące, bo "zaraz jakiś problem będzie" podpowiada podświadomość, "nie ciesz się tak", "masz za dobrze" (to mi akurat w dzieciństwie powtarzali, głównie rodzice :mellow: ), i wtedy w podświadomości wytwarza się blokada przed radością życia i strach, że jak jest coś dobrego, dobra informacja to musi być za chwilę negatywna, a życie w takim przeświadczeniu jest utrudnieniem. 

Nie wiem już sam jak to u mnie jest, a potrzebuję wiedzieć :D 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Również doświadczałem nieprzyjemnych sytuacji gdy zaczynałem nad sobą pracować. Człowiek jest wtedy bardziej odsłonięty i mogą się pojawiać ataki, nawet bliskich osób.

Polecam zrobić testy i chart. Można głębiej siebie rozpracować.

 

Enneagram

http://enneagram.pl/

 

MBTI

https://www.16personalities.com/pl

 

Human Design

https://www.jovianarchive.com/

 

Edytowane przez variantb
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Jako że pojawił się tutaj mój "ulubiony" temat pewności siebie i afirmacji to jestem zobowiązany wtrącić swoje 3 grosze i wsadzić kij w mrowisko. 

 

Pewność siebie taka prawdziwa jest wtedy gdy nie musisz się nad nią zastanawiać tylko robisz daną rzecz i dobrze Ci to idzie. Jeżeli musisz robić różne afirmacje to sorry ale nie jesteś pewny siebie. Jesteś jak ten ratlerek który drze jape na pół osiedla jak spotka amstafa na spacerze. A co by się stało jakby amstaf złapał w zęby takiego ratlerka - wiadomo. Jednym słowem nic nie zastąpi trenowania i nauki danej umiejętności. 

 

Żeby jednak nie jechać aż tak po afirmacjach to one czasami działają ale o tym zaraz. 

 

Ludzie dzielą się na 3 kategorie. Pierwsza z nich to ci którzy już osiągnęli sukces materialny, pozycję społeczną itd. Im afirmacje nic nie dadzą bo są taką samą oczywistością jak to że woda jest mokra. 

 

Druga kategoria ludzi to ci którzy mają pewność siebie i nie jest to zwykły przerost własnego ego ale jeszcze nie osiągnęli swojego celu. U nich afirmacje najbardziej się sprawdzą bo pozwolą im się trochę lepiej poczuć, dadzą jakąś motywację do działania, więc dlaczego nie? Chociaż osobiście wolę zwykłą codzienną pracę zamiast odprawiania jakichś ezo czarów. 

 

I trzecia grupa czyli ta która tych afirmacji najbardziej potrzebuje, czyli ludzie z niską samooceną, kompleksami bez żadnych atutów itd. Tu afirmacje są wręcz szkodliwe bo powodują wewnętrzny konflikt. Jak taki pryszczaty nerd będzie sobie powtarzał "jestem zwycięzcą" czy coś w tym stylu to tylko pogłębi swoją frustrację bo doskonale wie, że taki nie jest. 

 

I jeszcze na koniec, jeżeli afirmację zamieni się w pytanie to możemy uzyskać bardzo skuteczne narzędzie do zmiany osobistej. Przypuśćmy że zamiast powtarzać "jestem zwycięzcą" zadamy sobie pytanie "czy jestem zwycięzcą?" a potem kolejne pytania dlaczego nim nie jesteśmy to dojdziemy do źródła problemu i znajdziemy na nie rozwiązanie. A potem trzeba tylko i aż wziąć dupe w troki i zacząć wprowadzać je w życie. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, pawel87 napisał:

I jeszcze na koniec, jeżeli afirmację zamieni się w pytanie to możemy uzyskać bardzo skuteczne narzędzie do zmiany osobistej. Przypuśćmy że zamiast powtarzać "jestem zwycięzcą" zadamy sobie pytanie "czy jestem zwycięzcą?" a potem kolejne pytania dlaczego nim nie jesteśmy to dojdziemy do źródła problemu i znajdziemy na nie rozwiązanie. A potem trzeba tylko i aż wziąć dupe w troki i zacząć wprowadzać je w życie. 

 

Jak walniesz pytanie zajrzysz do swojego obrazu siebie. Jeżeli uważasz,że jesteś super taką odpowiedź dostaniesz. Nie jesteś ? Dlaczego ? Bo ...  nie umiem tego, tamtego i tysiąca innych rzeczy. I przechodzimy do punkty wyjścia.

Poza tym ,,jestem zwycięzcą" to nie najlepiej skomponowane połączenie afirmacji. Ale rozumiem,że chodzi o sens więc nie będę się czepiał.

Pytanie jest świetne jak masz już całkiem niezły obraz siebie (samoocenę). Wtedy wieczorem pytasz z pełnym przekonaniem: ,,Jak mogę zarobić więcej pieniędzy" i podświadomość za którymś razem podsunie Ci pomysł jak to zrobić. Genialne.

 

 

31 minut temu, pawel87 napisał:

Jednym słowem nic nie zastąpi trenowania i nauki danej umiejętności. 

 Boisz się danej rzeczy i nie możesz się przełamać (nie jesteś odważny i takie tam). Masz próbować 2 lata aż w końcu się uda (bo to oczywiście nastąpi ale można to zrobić szybciej i sprytniej) czy wprowadzić różne ,,drobiazgi" i zręcznie zrobić coś w kilka miesięcy ? Proste i logiczne. Gdyby to nie działało, to nie byłoby to tu tak popularne i polecane.

 

 

31 minut temu, pawel87 napisał:

Ludzie dzielą się na 3 kategorie. Pierwsza z nich to ci którzy już osiągnęli sukces materialny, pozycję społeczną itd. Im afirmacje nic nie dadzą bo są taką samą oczywistością jak to że woda jest mokra. 

 Jestem człowiekiem którą swoją pewność siebie oparł na tym co wypracowałem. Straciłem dorobek życia. Co robię ? Załamuje się i rzucam kurwami na lewo i prawo. 

Inna sytuacja. Opieram swoją pewność siebie na głębokim przekonaniu,że po prostu jestem wartościowym człowiekiem. Nie muszę nic robić. Od tak. Bóg mnie stworzył w jakimś celu. Jestem więc samym Synem Boga. Dużo pracowałem ale jedna zła decyzja i straciłem wszystko. Co dalej ? Przyjmuję to z pokorą i wiarą. Pracuję dalej, pewny siebie, bo życie jest tylko jedno (nie wiem, może jest 15, ja przyjmuje,że jest jedno).

 

31 minut temu, pawel87 napisał:

I trzecia grupa czyli ta która tych afirmacji najbardziej potrzebuje, czyli ludzie z niską samooceną, kompleksami bez żadnych atutów itd. Tu afirmacje są wręcz szkodliwe bo powodują wewnętrzny konflikt. Jak taki pryszczaty nerd będzie sobie powtarzał "jestem zwycięzcą" czy coś w tym stylu to tylko pogłębi swoją frustrację bo doskonale wie, że taki nie jest. 

 Pośrednio wspominasz o siłach równoważących. Marek Kotoński również o tym mówił w swoich audycjach. 

Wniosek ? Afirmacje nie są doskonałe. 

Stwórca tego forum uważa,że lepszy jest booging, bo nie konfrontujesz starych wzorców (jestem słaby) z nowymi (jestem silny) tylko obchodzisz niejako cały ten mechanizm. Proste ? Oczywiście,że tak.

 

 

Cytuj

Taaa... a może mieć na wszystko wyjebane? ... yyy nie, bo jak miałem przez kilka lat i w życiu mi się wiodło to to też ludziom przeszkadzało i mieli do mnie pretensje typu: Tobie się wszystko udaje, Ty się niczym nie przejmujesz, Ty masz wyjebane, masz w życiu za dobrze"

Zauważyłem mały błąd. To TWOJE życie i to TY robisz z nim co chcesz. NIKT inny, tylko TY.  A że komuś to nie pasowało ? Pierdol to. Chyba tamten mindset Ci się podobał. Proponuję wrócić do niego. A ludzie ? Przychodzą i odchodzą. Wygląda na to,że trafiłeś na typowych ,,zazdrośników" - ,,no bo jak to, on ma a my nie mamy ! Ten cham i prostak ! To arogant !". Zmień towarzystwo w miarę możliwości, bo wygląda na to,że Cię ściągają do dołu zamiast do góry. Jeżeli nie możesz - olać ich. 

Edytowane przez OdważnyZdobywca
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie afirmacje i inne tego typu wynalazki nigdy nie działały a wręcz poglebialy frustrację z powodów które opisałem wyżej zarówno na początku mojej pracy nad sobą jak i teraz kiedy jest już o wiele lepiej ze mną. Zawsze stawiałem na zwykły zdrowy rozsądek i ocenę za i przeciw. Staram się też ograniczać emocje do minimum a najlepiej eliminować je przy podejmowaniu ważnych decyzji, nie porównywać się z innymi, nie szukać drogi na skróty bo kiedyś kilka razy dostałem po dupie od życia za to. Na szczęście nie za mocno ale wystarczająco aby wiedzieć kiedy odpuścić i nie porywac się z motyka na słońce. 

 

Dla mnie taka strategia bardzo dobrze działa. I jeszcze jedno, zawsze miałem brzydki zwyczaj kwestionowania autorytetów i sprawdzania faktów, a to bardzo ułatwia życie :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.