Skocz do zawartości

" Moja prawda", czyli...


Rekomendowane odpowiedzi

 

Witam.

Jako, że się przedstawiłem, chciałbym w skrócie przestawić moją historię. Przyznam szczerze, że inni mieli gorzej, ale gdy jesteś dobrym dzieckiem, w złym miejscu możesz mieć lipę. 

Kiedyś mnie bardzo wiele rzeczy bolało z powodu "programowania religijno-społecznego". Wszystkiego wzorce, które miały za zadanie wychować mnie na porządnego człowieka, zrobiły mi sieczke w głowie i wpoiły niesamowitą ilość kłamstw. Rodzice, niby dbali o mój byt, ale co z tego, skoro mnie do tej pory poniżają, starają się za wszelką cenę mi wmówić, że jestem nikim, zabić przejawy mojej indywidualności, a także potępiają mój światopogląd. Dodajmy do tego, że ojciec jest... jaki jest, matka poszła w jego ślady i mam wrażenie, że byłem chowany w patologicznej rodzinie. Całe szczęście, że mam brata bliźniaka, bo czuję dzięki temu, że ktoś mnie kocha i mam dla kogo żyć. Jest jeszcze starszy brat, ale... On poszedł w melanż i pewne nawyki siedzą w nim do dziś, mimo iż założył rodzinę. Do tego dochodzi białorycerstwo ojca i starszego brata. Jednak zanim założył rodzinę, starał się zastąpić mi ojca, który był tak pochłonięty pracą, że nie miał dla nas czasu. Następstwem było wykorzystanie mojej osoby do różnych czynności i wyładowanie nerwów, urojeń na najsłabszych. Potrafiłem usłyszeć stek wyzwisk lub dostać " kopa" za to, że nie posłodziłem herbaty. Jednak krzyki, upodlenia, depresja matki, z nerwicowany i obojętny ojciec, a do tego brat, który lubił sobie popić lub przypalić nie tylko papierosy, skutecznie zablokowali mój rozwój. Sam fakt, że miałem swoje pasje i inaczej myślałem od innych powodował, że byłem wyśmiewany i odtrącony. Wszyscy do tego uznają mnie do tej pory za dziwaka, ponieważ staram się nie pić ( w mojej rodzinie alkoholizm jest chyba dziedziczny), nie palę( choć próbowałem, ale na szczęście się nie wkręciłem), a do tego kolega, który miał za sobą wizytę w zakładzie penitencjarnym, nie mógł uwierzyć ( jak i wszyscy inni znajomi), że nigdy w życiu nie pchałem białej suki do nosa( uwierzył, gdy odmówiłem mu belki mefiego). Z kobietami zaliczyłem same porażki, choć... Po moim wielkim przebudzeniu rzuciłem pannę, która zrobiła ze mnie pantofla, a ostatnio nie dałem się zmanipulować pannie, która chciała się ze mną bzykać lub niszczyć mi życie związkiem. Do tego doszły przeróżne porażki w życiu szkolnym, towarzyskim, zawodowym. Po części z mojej winy, bo uwierzyłem w to co mówią inni, czyli jestem zerem itd. Na szczęście, nieszczęście w zeszłym roku poczułem, że spadłem na dno. Psychicznie byłem w rozsypce. Nie miałem kasy. Popadałem w paranoje, gdy myślałem o swojej przyszłości. I pewnego razu, po tym jak nie przespałem całej nocy, postanowiłem pobiegać i w sąsiedniej wiosce spotkałem pijanego ziomka, który chciał wsiadać do auta, ponieważ planował kupić alkohol. Los sprawił, że on wsiadł do auta, ale jako pasażer. Płakałem cały dzień, gdy sobie myślałem, co by było gdybym, się nie zjawił, bo wcześniej pokłócił się z bratem, a dodając do tego beznadziejną pogodę i fakt, iż na danym odcinku drogi, feralnego dnia było 6 wypadków, cieszę się, że mogę go jeszcze spotkać. Po tym zdarzeniu poczułem, że jestem coś warty i uśmiecha się do mnie pozytywna karma. W następstwie znalazłem pracę, wspomagam finansowo rodziców, wybaczyłem złe rzeczy innym, później wybaczyłem sobie. Wychodzę na ludzi. Już nie jestem taki wystraszony, introwertyczny, nieśmiały, jak dawniej.  A teraz moje życie idzie w dobrym kierunku. Czasami prześladuje mnie negatywna energia, ale staram się z tym walczyć, abym zachował pogodę ducha. Uważam też, że wszystkie porażki, które mnie dotknęły, czegoś mnie nauczyły i miały swój cel. " Kobietopedia", felietony pana Marka, komentarze użytkowników, z tego zacnego forum, spowodowały, iż nabyłem niezbędnych podstaw, których nie przekazali mi rodzice. Dlatego jestem wdzięczny Waszej społeczności. I nie zamierzam się poddawać w poszukiwaniu prawdy i godnego życia. 

  • Like 16
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łał! lejesz miód na moje skołatane serce, miło przepytać taki w sumie pozytywny post.

Tak trzymaj, a nic cie nie pokona. Zła i dobra karma płynie z naszych umysłów, a każdą porażkę, czy cios od życia, można potraktować jako naukę i wskazówkę na przyszłość (wiem - łatwo powiedzieć). Co cię nie zabije to cię wzmocni.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ile masz lat @Ziomek?

 

Wszystko co Cię do tej pory "nauczono", co Ci wpojono, co czujesz to są kłamstwa. Ten świat jest inny i znajdziesz w Nim dobro i wartości ale najpierw musisz zdobyć wiedzę, prawdę, zrozumieć, przetrawić. Wybacz wszystkim, po prostu wybacz, tym co czujesz, że Cię skrzywdzili. Zrobili to nie świadomie często mając dobre intencje. Często też pogubieni. Wybacz, zapomnij, buduj wszystko do nowa. Bądź twardy, silny, pierdol świat. Nic Ci nie da.... sam musisz wziąć.

Edytowane przez SennaRot
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem z tych, którzy pamiętają, ale wybaczają, co nie oznacza, że skrywam do kogoś urazę. Po prostu trudniej mi jest później danej osobie zaufać. Pozytywem jest fakt, że wszystkie negatywne, złe emocje przerzucam na sport. Kłócę się z najbliższymi i czasami też z obcymi, a od rękoczynów wolę się powściągnąć i wyładować całą agresję na drążku, sztandze lub podczas biegania. Poza tym nie umiem się bić :D. I nie chce tego robić znając pewne przykre konsekwencje( strach, że mogłem kogoś zabić lub oblanie roku szkolnego, potem matury i groźba kar finansowych, nie wspominając o systemie penitencjarnym). Zauważyłem też, że gdy byłem manipulowany wpadałem w nieprzyjemne sytuacje.

Staram się być sobą. I jest jednak wiele pozytywów w moim życiu. Między innymi pokora, kultura, szacunek do innych( trochę szkoda, że nikt z " lokatorów" nie pomyślał o wpojeniu mi szacunku do siebie), a także szacunek do ciężkiej pracy, za co muszę jednak podziękować rodzicom.

Przypuszczam, że niektórzy nawet o nich nie pomyślą, tylko zaproponują pójście na łatwiznę. Tutaj kielicha

, bądź papieroska.

Mam 24 lata.

Z forum wywnioskowałem, że aby osiągnąć coś trzeba czasami bardzo nisko upaść. Albo ponieść klęskę na jakieś płaszczyźnie lub coś stracić. W pracy mam kolegę(były wojskowy) który stwierdził, że się nie nadaję do wojska, bo przypominam takiego Dyzia, co mnie podminowało, nawet chciałem całkiem zrezygnować ze szkolenia początkowego. Ale pomyślałem sobie, że nie zmienię planów. Z czasem poznał mnie lepiej, aż stwierdził, iż chciałby mieć takiego syna, co było całkiem sympatyczne. Nie byłem jakoś specjalnie niemiły, po prostu uparcie powtarzałem, że tam się dostanę.

Nie mam jakiś wielkich pretensji do innych, bo jakby nie patrzeć, to ja się dałem stłamsić czy wejść sobie na głowę. Co jest kolejnym pozytywem, ponieważ usłyszałem tyle negatywnych opinii o sobie, że praktycznie to po mnie spływa. A do tego trudno mnie sprowokować.

Kiedyś myślałem, że zbawię świat. Ale teraz mam to gdzieś i chce się cieszyć życiem, swoim życiem. Jest progres. Patrząc się w lustro nie widzę już obrzydzenia, tylko szczery, piękny uśmiech i mantrę " co za fajny gość. Lubię tego dzieciaka".

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybaczać jest trudno, jednak trzeba to robić. Nie dla nich. Dla samego siebie, żebyś już nie tłamsił w sobie agresji i negatywnych emocji.

 

Czy od życia trzeba dostać w dupę, żeby coś osiągnąć? I tak i nie, według mnie trzeba jeszcze wyciągnąć wnioski, żeby coś miało zmienić się na lepsze.

Tak czy inaczej cieszę się, że tak to wszystko rozkminiasz i się nie poddajesz.

 

P.S Ja dalej chcę zbawić świat. I robię to każdego dnia, ale małymi kroczkami. Nie rezygnuj tak łatwo z marzeń/celów/przeznaczenia(Cokolwiek, co wydaje Ci się że powinno być sobie tu wpisz) ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo trudno, ale poczułem ulgę i teraz łatwiej zachowuje pogodę ducha.

 

Ja w krytycznych momentach muszę dostać porządną reprymendę, bym nie zbaczał z właściwego kursu.

 

Zauważyłem, że to ludzie próbują ograbić mnie z marzeń wmawiając mi, iż jestem słaby. Zdarzało się, że popełniałem błąd i im wierzyłem. Dlatego, od pewnego czasu robię im na przekór i dobrze na tym wychodzę.

 

Trzymam się z dala od moich rówieśników, którzy wybrali destrukcyjne zachowania lub postawili panny na piedestale. Ja zawsze byłem inny. A poprzez ciężki trening godnie reprezentuje swoje wartości i podążam pod stromy szczyt, zwany marzeniem. Gdy inni ćpali lub pili na umór, ja o 1szej w nocy biegałem po 16km.

 

Czuje, że dopiero wszedłem do gry i mam wilczy apetyt na życie ;).

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 6/6/2017 at 1:18 AM, Ziomek said:

Z forum wywnioskowałem, że aby osiągnąć coś trzeba czasami bardzo nisko upaść.

Wielu upada, niewielu potrafi zrozumieć dlaczego, a jeszcze mniej wyciągnąć prawidłowe wnioski.

 

On 6/10/2017 at 0:52 PM, Ziomek said:

Zauważyłem, że to ludzie próbują ograbić mnie z marzeń wmawiając mi, iż jestem słaby. Zdarzało się, że popełniałem błąd i im wierzyłem. Dlatego, od pewnego czasu robię im na przekór i dobrze na tym wychodzę.

Jeśli ktoś mówi Ci że czegoś nie potrafisz to nie znaczy, że tak właśnie jest. To ich projekcja Twoich ograniczeń. Rozumiejąc to możesz czytać w ludziach jak w otwartej książce.

 

On 6/10/2017 at 0:52 PM, Ziomek said:

Trzymam się z dala od moich rówieśników, którzy wybrali destrukcyjne zachowania lub postawili panny na piedestale.

Człowiek jest zwierzęciem stadnym. To, że izolujesz się od ludzi z jednej strony jest ok bo masz czystość umysłu i nic Cie nie rozprasza ale z drugiej budujesz sobie wzorzec przez, który potem może być (a zważywszy na dzieciństwo - nawet na pewno będzie) Ci ciężko nawiązywać kontakty. Znajdź taką grupę osób która podziela Twoje pasje - nie zamkniesz się na świat.

 

On 6/10/2017 at 0:52 PM, Ziomek said:

podążam pod stromy szczyt, zwany marzeniem

Marzenia piękna rzecz, ja wyznaję zasadę, że każde marzenie jest jednoznaczne z planem jego realizacji. Polecam takie podejście ;) 

 

On 6/10/2017 at 0:52 PM, Ziomek said:

Gdy inni ćpali lub pili na umór, ja o 1szej w nocy biegałem po 16km.

Aktywność fizyczna jest bardzo dobra, dołączył bym jeszcze jakiekolwiek sztuki walki i/lub hobby wydzielające adrenalinę (wspinaczka, downhill, kitesurfing) czy stary dobry zapach benzyny i spalin (motocykle/karty). Zwłaszcza podstawy sztuk walki bym zalecił bo jako dzieciak byłeś ofiarą, mistrz ceremonii Marek nagrał ciekawą audycję o tym jaka zmiana następuje w człowieku który przestaje się bać uderzyć. Dla Ciebie audycja obowiązkowa.

 

 

Mam nadzieję, że jesteś już na etapie, w którym rozumiesz że praca nad sobą to nieustanny i niekończący się proces. Nie można się rozleniwiać, zostawiać na jutro itp itd. Stalowa konsekwencja.

 

Powodzenia ;) 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Myślę, że dobrzy ludzie pojawiają się z czasem. Faktem jest, że niektórzy członkowie mojej rodziny widzą moją przemianę i czuję, że już mnie nie uważają za kompletne dno.

 

Nie wiem, czy piękna. Ulżyło mi i czuję się lepiej, pewniej po moim wyznaniu, ale nie czuję się z drugiej strony dobrze, że musiałem się wyżalić. Ponieważ mógłbym zostać odebrany za mięczaka, płaczka lub co gorsza marudera.

 

 

Uwielbiam dzieci i osoby znasznie starsze ode mnie. Dzieci, bo są takie czyste i jeszcze mogą się ogarnąć, dzięki dobrym wzorcom wychowawczym, a starszych bo są mądrzejsi ode mnie.

 

Myślałem o boksie lub zapasach klasycznych.

 

Mam wyrzuty sumienia, że czytam dopiero drugą książkę Nietzschego, a do tego czuję, że coś. Mi ucieka.

 

A audycja jest świetna. W pewnych kwestia ch muszę przestać być powściągliwy i będzie git.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.