Skocz do zawartości

Nastroje w UK i powrót do kraju


Tomko

Rekomendowane odpowiedzi

@Drizzt ale ja nie mam ochoty żyć w Polsce i się użerać z ludźmi o postsowieckiej mentalności pana i władcy, codziennie wymyślających nowe szkodliwe głupoty. W momencie gdy to piszę, polski Sejm debatuje na temat przymusowego finansowania przez obywateli partyjnej propagandy PiSu, oraz o zmuszaniu prywatnych spółek (dostawców TV kablowej i satelitarnej) do ujawniania danych klientów w celu obłożenia tychże nienależną daniną "za możliwość oglądania". No to ja się domagam od państwa polskiego opłaty za możliwość czytania tego posta. ;p

 

Tak, wiem że w UK jest TV Licence, ale tu nie ma nahalnej propagandy jedynie słusznych poglądów przez partyjną telewizję, dla niepoznaki nazwaną "publiczną".

 

Naprawdę, wolę utrzymywać podatkami Elżbietę II i brytyjskich parlamentarzystów, niż polskich partyjnych buraków i kler. A musiałbym to robić, chociażby płacąc VAT przy zakupach.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kelner Panic Z tym abonamentem to nie przesadzaj, bo jest przymus placenia jak masz TV. Jak nie zaplacisz to ci policja wchodzi do domu i kontroluja czy masz TV czy nie i dojebia ci kare. Swoja droga nie wiem co jest gorszym gownem - TVP czy BBC. To bardzo sporna kwestia, bo nie zapominajmy skad te kretynskie programy u nas sie biora typu drzyzga, sloiki, dlaczego ja, pielegniarki, big brother kiedys. Ano wlasnie. Wszystko prawie mamy na licencji. Tez maja chujowe programy i propagande w TV. W UK maja juz 18 edycje big brothera. I chociaz to Channel 5, ktory jest chyba prywatny, to jednak popyt generuje podaz.

Edytowane przez Tomko
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomko ale zupełnie nie chodzi o to, kto ma słabszy poziom programów, bo z tym że BBC robi produkcje pod niskie gusta trudno się nie zgodzić. W UK nie finansuję propagandy labourzystów/torysów/lib-dem/zielonych/UKIP (niepotrzebne skreślić). Nie ma jednej narracji i nie ma bezczelnego żądania, by wszyscy składali się na propagandę jednej partii. teraz widzisz różnicę, czy dalej nie?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najpierw moze kilka slów o mnie w UK (tak zeby ktokolwiek wyrobil sobie zdanie o mojej wiarygodnosci). Tak sie sklada ze dzis wlasnie mija dziesiata rocznica mojego pobytu w Wielkiej Brytanii, przylecialem na lotnisko East Midlands (pomiedzy Nottingham a Birmingham). Trzy pierwsze lata pobytu spedzilem w South Yorkshire, tam stawialem pierwsze "warehouse-owe" kroki. Jazda wózkiem widlowym, pakowanie bananów dla ASDA, obsluga duzych maszyn budowlanych itp "temporary jobs"... Na samym poczatku mojej "przygody" z emigracja w UK oczywistym bylo dla mnie zapisac sie do Colleague Panstwowego- z angielskim nauczycielem i w miedzynarodowym towarzystwie studentów (3 razy w tygodniu nauki po 2 h kazda lekcja). Dodatkowo "okrasilem" to nauka w szkole prywatnej u absolwenta Uniwersytetu Jagiellonskiego który mial w miescie "moim w South Yorkshire Prywatna Szkole jezykowa oraz byl tlumaczem przysieglym z biurem tlumaczen w UK.

Po trzech latach jak juz poduczylem sie jezyka i skonczylem te pierwsza edukacje traf chcial ze dostalem ciekawa oferte pracy w Londynie (gdzie mieszkam od 7-miu lat). Od siedmiu zreszta lat pracuje w "branzy ochroniarskiej". Celowo nie pisze "w ochronie" bo tutaj to troche szersze pojecie niz np "bramkarz" lub "ciec" lub "stróz"... Nie ma sensu sie rozwijac, zwiazane to jest z systemem licencji "Door Supervisor" "CCTV" czy "Close Protection" (zrobilem przez te lata wszystkie z tych licencji).

Teraz mam spore doswiadczenie w pracy z wieloma ludzmi w UK, z wieloma nacjami, praca moja przebiegala na kilku szczeblach a treningi, kursy i licencje wiazaly sie ze sporym materialem naukowym do przerobienia, wiec poza licencjami "ochroniarskimi" byly tez kilkanascie innych certyfikatów, NVQ, treningów, projektów, egzaminów itp. Uwazam ze doswiadczenie z ludzmi jak równiez z pracodawcami, osobami z którymi mialem okazje wspólpracowac (miejscowa Policja, byli wojskowi, ochroniarze rzadowi z UK i z innych krajów) mialem i mam spore i teraz juz w UK plywam jak przyslowiowa "ryba w wodzie"... Tyle tytulem wstepu...

 

Watek emigracyjny - jak i sam temat "emigracja" jest wg mnie zajebiscie prosty. W Polsce zrobilem studia (magister administracji) pracowalem 13 lat w Sluzbie Mundurowej (NIE Policja i NIE Wojsko). Jako mlody, ambitny i sprawny chlopak prze te lata skutecznie "wyleczylem sie" z jakichkolwiek nadziei na NORMALNA i HARMONIJNA kariere. Zawsze bylem pierwszy do jakichkolwiek kursów, treningów, dodatkowych kwalifikacji, podwyzszalem moje wyksztalcenie zaocznie, by nie odstawac od innych. Ale widzac partyjnych dyrektorów mojej szacownej instytucji- zmieniajacych sie co pól roku (lub co rok) po prostu stwierdzilem w pewnym momencie- ze MAM DOSC i trace w Polsce czas, CENNY CZAS. Wyjazdu do Wielkiej Brytanii nie zalowalem NIGDY. Bywaly chwile zwatpienia, ale krótki pobyt w Polsce, wakacje w Hiszpanii lub inna zmiana otoczenia skutecznie przywracaly mi realne spojrzenie na otaczajaca mnie rzeczywistosc oraz logiczny oglad sytuacji...

 

Po pierwsze dla kazdego emigranta (czy to wlasnie przybywajacego na wyspy czy wlasnie wracajacego do PL) doradzam nastepujaco...

 

1. Miej PLAN, kurewski, prosty w obsludze, PLAN- co chcesz robic ? Gdzie ? Po co ? Co ci to da ? Co uzyskasz ? I czego oczekujesz (kariera ? Praca ? Kasa ? BMW na kredyt zebys przyswirowal na wiejskim weselu w Polsce...?) ?

 

Panowie- jak czytam o tym ze :  "Powrót do Polski" ze "tesknota" ze "góry, lasy i doliny" to kurwa nie wiem czy smiac sie czy plakac ?:D Wielka Brytania ze swoja siecia lotnisk jest od polski cos kolo 2 godzin samolotem ! Kurwa to jakas Alaska jest czy Wladywostok ? To po pierwsze... Nie sadze ze nie mozna poleciec sobie na weekend do ulubionego burdelu w Polsce lub odwiedzic kumpli, bo raptem mamy do czynienia z 2 godzinami lotu ! I nie sa to pieniadze wydane na bilet odkladane przez tydzien czy dwa tylko kwota 50-60 Funtów co stanowi w Londynie mniej wiecej pól dniówki !

Jezeli ktos wybiera sie do UK, NORwegii, Holandii czy na Wyspy Owcze to chyba ma jakis minimalny plan ? Przyjezdzasz zarobic ? Jestes wolny samczyk, zastanów sie czego chcesz ?

 

Kiedys gadalem z jednym kolezka który pracowal w fabryce ziemniaków (mycie, krojenie, pakowanie itp) Podczas rozmowy przy piwku zadalem mu pytanie "Grzesiu a ty jaki masz cel w UK ? No on mi na to ze chce zarobic na remon przybudówki (nalezacej do jego niuni w Polsce i JEJ rodziców) a nastepnie ze on chce zarobic na slub ze swoja lasia. Dodam ze dziewczynka byla na 5 roku Studiów w Polsce i czasami wpadala sobie do niego dorobic w tych ziemniaczkach podczas wakacji... Grzesio tyral w ziemniaczkach (praca oczywiscie przez Agencje Pracy) zagryzajac zupki chinskie tostowym, bialym chlebem tak juz ze dwa lata... Wiec po tym co uslyszalem (jak juz wytarlem sie po zakrztuszeniu sie piwem) zadalem mu proste pytanie... "Grzesiu wytlumacz mi skoro przyleciales do UK tylko po to zeby zarobic na konkretny cel (slub, remont) to zalezy Ci na tym by jak naszybciej zarobic jak najwiecej pieniedzy , tak " Grzesiu potwierdzil - wiec ja ciagne dalej... " Grzesiu to wytlumacz mi dlaczego nie pójdziesz pracowac na autostrade, na nocne zmiany gdzie placa dwa lub trzy razy takie pieniadze jak w fabryce ziemniaków- i na dodatek zarabiasz w ciagu 3 miesiacy na kladzeniu asfaltu tyle co w ziemniaczkach przez ROK..." Grzesiu nie mial pytan i zadnej odpowiedzi. Historia Grzesia i jego niuni skonczyla sie tak- ze niunia rok czy pól roku pózniej Grzesia odstawila bo wiadomo, praca po studiach, nowi koledzy z pracy itp A Grzesiu wiadomo fabryka, zero rozwoju, kumacji itp 

I Panowie miedzy innymi TA historia z Grzesiem jak i milion innych których bylem uczestnikiem dala mi proste, logiczne wyjasnienie tematu "EMIGRACJA". Najpierw trzeba sobie zadac pytanie PO CO WOGÓLE JEDZIESZ ?

Co ciekawe dziala to tez w druga strone PO CO WRACASZ ? 

 

2. Jezeli wogóle decyduje sie ktos na powrót do Polski to niestety trzeba NA swoje zycie (i plany powrotu) spojrzec troche szerzej... Niestety takze przez pryzmat polityki, ekonomii, szans na WLASNY rozwój...

 

Jezeli Panowie odstawimy na chwile wazne odczucia i uczucia takie jak PATRIOTYZM, TESKNOTA, WARTOSCI itp wazne sprawy. To spójrzmy na to co nas czeka w Polsce po powrocie... Juz wyjasniam co mam na mysli... Obecnie w Polsce przy wladzy jest partia Prawo i Sprawiedliwosc, niedawno byla inna partia Platforma Obywatelska, zapewne obecna wladza czasci spoleczenstwa sie podoba innym NIE nie jest to teraz istotne. Ale faktem jest ze zmiany sa duze a ludzi niekompetentnych, nic nie potrafiacych i generalnie usluznych kolejnej tej czy innej partii w zyciu kraju jest sporo. Wiec za troche ponad 2 lata mozemy sie spodziewac takiego scenariusza który wlasnie na nocnej zmianie ogladam na Telewizorze w Londynie... A mianowicie ze za troche ponad dwa lata wygrywa wybory w Polsce PiS lub PO ( w zaleznosci od humoru danego dnia wyborców) Na trzecim miescu bedzie np KUKIZ15  a na czwartym np Nowoczesna. Co wtedy sie dzieje ? Paraliz wladzy, brak rzadu wiekszosciowego - a nawet gdy sie dogadaja to sprawowanie wladzy bedzie baaaardzo ciezki i bedzie przyslowiowy burdel. nie oszukujmy sie Polski system polityczny to partie, stanowiska i strata cennego czasu na rozwój. Nie jestem pewien czy chce zyc w kraju w którym znów na stanowisku Kierownika Referatu w jakims tam urzedzie jest kolejny partyjniak, niekompetentny, usluzny i... TYMCZASOWY (bo kolejna partia jak wygra to go zmiecie) i tak co cztery lata (lub wczesniej) Sorry Panowie ale odzwyczailem sie juz od NIEPEWNOSCI i TYMCZASOWOSCI w moim zyciu. Oczywiscie mozesz planowac w Polsce np otwarcie biznesu swojego, znajdziesz nisze i dzialasz. Dla mnie jednak to strata czasu. Dla mnie za pózno- ale dla kogos mlodszego z determinacja... Good Luck !

Jacy ludzie tam rzadza ? Premierem do niedawna byl Lekarz-Pediatra, Szefem Parlamentarnej Komisji byl biolog, katechetka sprawowala funkcje Ministra Spraw Wewnetrznych, a dzis ? Szefem Partii rzadzacej jest czlowiek który nigdy nie mial zony, prawa jazdy i konta w banku, rzecznikiem Ministerstwa Obrony Narodowej byl sprzedawca z apteki, a spólkami Skarbu Panstwa zarzadzaja ludzie którzy nigdy nie byli nigdzie nawet managerami... Panowie ! NIe istotne jest kto jakie ma poglady i kogo popiera obecnie u wladzy, nie chce nawet wnikac w to jakie ugrupowanie jest lepsze czy gorsze, ale przez pryzmat wspólczesnego swiata i Europy tacy ludzie sie nie licza za granica i liczyc sie nie beda. Oczywiscie moze ktos powiedziec mam gdzies polityke i w dupie ich uklady... Tak ? Tyle ze ci wlasnie politykierzy juz zabronia skrobanek wiec niunie nie beda tak chetne do bzykanka, liczba sprzedanych wibratorów pewnie wzrosnie w Sex-Shopach, itp itd Wiec skoro jakiekolwiek male i wieksze WOLNOSCI w Polsce ktos nam zabiera to sorry powtarzam jeszcze raz JA PO !) latach pobytu tu nawet nie chce sie meczyc eksperymentami zpowrotem do Polski, tu mam prace, konsekwetnie przez lata wypracowywalem sobie szczeble kariery, pozycje by jakis tam Blaszczak czy inny Niesiolowski czy Tusk ukladal mi zycie i zmienial moje wybory...

 

3. Proste logiczne porównanie Wielka Brytania a Polska.

 

Oczywiscie ze tu sa zamachy... Ale gdy np byly by w Polsce - tez bys wyjechal ? Gdzie ? Na Bialorus ? Madagaskar ?   Zajmuje sie tym zawodowo, trening anty-terrorystyczny tez mialem nie jeden i uwazam ze Wielka Brytania jest bardziej przygotowana do ataków niz np Polska...

W UK w zasadzie moglem prowadzic swoja prace zawodowa jak chcialem. robie co chce, pracuje w firmie w której chcialem za odpowiednio-przyzwoite pieniadze. Nigdy nie potrafilem zrozumiec dlaczego wielu chlopaków z Polski nie idzie swoja droga, nie robi tego co chce. Statystyczny Polak który tu przyjechal w ciagu ostatnich 10 lat zazwyczaj juz planuje wracac (pelno na FB takich fan-pejdzy "Powroty do Polski z UK" "POrady dla powracajacych" itp) Co ciekawe wiekszosc tam piszacych to sfrustrowani Polacy którzy np pracowali 10- 8 lat i "maja dosc" a w trakcie rozmowy z nimi wychodzi fakt ze maja dwójka dzieci a zarabiali w magazynie po 7-8 lat... To ja sie kurwa pytam PO HUJ TU SIE MECZYLES TE &-10 lat ! I w dodatku w magazynie... ! Ludzie...:rolleyes: I to sa ludzie bez ambicji i minimalnego planu na zycie. Nie dziwie sie zatem NIKOMU ze po kilku latach np w magazynie spozywczym lub na budowie ktos rzyga Anglia i anglikami... Zauwazylem ze na tych podgrupach na FB o powrotach zazwyczaj pisza Polki, biali rycerze tylko to potwierdzaja... Poszukajcie, poczytajcie, dobra lektura.

Za to nie znam nikogo z Polaków kto planuje jakiekolwiek powroty sposród tych którzy zarabiaja przyzwoicie, wakacje spedzaja na Goa lub Bora-Bora lub inne Peru lub Barbados czy Kuba. Pracujesz, bawisz sie, odpoczywasz i zyjesz normalnie. To oczywiste. Nie ma sensu oczywiscie porównywac poziomu zycia w Polsce z tym co ktos ogarniety ma w UK, nie da sie tego porównac. Mi latwiej przez te 10 lat robic z sukcesami kariere w UK niz 13 lat w Polsce na (jak to kumpela powiedziala)"eksponowanym stanowisku" po prostu tyle...

 

Niech mnie nikt nie zrozumie zle, jestes patryiota ? Ja tez (w koncu syn wojskowego jestem)... Ale mezczyzna w swoim zyciu i postepowaniu powinien sie kierowac logika, analizowac fakty i dopasowac sie do sytuacji (na tym podobno polega inteligencja). A odczucia i emocje typu "Tesknie" "Co robic" pozostawmy rozhisteryzowanym samiczkom. Watków emigracyjnych w tym co napisalem wiem- jest sporo, bede je rozwijal. Mam o czym pisac.:ph34r:

 

 

 

 

 

 

 

 

  • Like 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@OGÓR bardzo obszerny i dobry post.

To ja moze przyblize o co kaman. Krotka historyia z mojej strony. Studia skonczylem w grudniu 2009 i juz wtedy zaczalem prace. Nigdy nie bylem zbyt skory do nauki totez zajebalem rok, potem zaoczne... No w koncu jakos model praca/studia mi bardzo spasowal i szybko obronilem dyplom z wyroznieniem. Po nowym roku kumpel mi powiedzial: "a moze bys ty na budowe poszedl pracowac (jestem inzynierem teraz), jest niedaleko nas". Zawitalem do budy, pogadalem z ludzmi, ktorzy pracowali tam. Wzieli mnie na okres probny, to byl Styczen. Byl tam mlody chlopak i stary inzynier jako szefu bandy. Mlody robil rozne rzeczy, mnie dal do najprostrzych - cos tam zmierzyc, narysowac. W pewnym momencie mowie dziadkowi: "po studiach jestem, nie bede robil tego i tego". I wtedy uslyszalem odpowiedz, ktora zmienila moje zycie zawodowe i podejscie do pracy: "Sluchaj. Poniewaz jestes tutaj drugi tydzien a X pracuje ze mna od paru miesiecy to bedziesz robil to, czego od ciebie wymagam w tym momencie. Jesli ci sie nie podoba, to bierz papiery i wypierdalaj do domu". Tyle. To mnie nauczylo pokory, zeszmacilo mnie. Ale podzialalo na moja ambicje. Od tamtej pory zaczalem cisnac, pracowac nad soba, udowadniac, ze jestem dobry w tym co robie, zima wchuj, czesto -15/-20 stopni. Przyszla wiosna i stary musial podjac decyzje kto zostaje a kto jedzie na inna robote. Powiedzial pamietam do dzisiaj: "lubie bardzo X bo to zdolny i dobry chlopak i moj kolega, ale ty sie skupiasz na robocie, nie popelniasz bledow, jestes lepszy. Zostaniesz ty". Uscisnelismy sobie rece i bylismy teamem nie do podjebania. Inzynier z gigantyczna wiedza i doswiadczeniem, ktory nie umie wydrukowac kartki papieru i ja - znajacy sie na programach inzynierskich i znajacy sprzet jak wlasna kieszen. Potem zmienilem prace, to tu, to tam, autostrada, obrobka danych.

Do UK zdecydowalem sie wyjechac w 2014 jak skonczylem budowac wielka galerie handlowa. Zerwalem z dupa, pracy nie mialem juz dobrej wiec raz kozie smierc. Pierwszy miesiac UK to bylo szukanie pracy w zawodzie wszedzie. Gdzie popadnie. Wiedzialem, ze jak wezme cokolwiek, to ugrzezne tam i strace motywacje do szukania innej pracy. Bylbym jak para litwincow co mieszkala u mnie - wytyrana z fabryki, wymeczona. Pobudka 6 rano z pracy o 18. Mialem wtedy 850funi na przezycie od rodzicow i zadluzylem sie jeszcze na kolejne 550. W koncu nie mogac nic znalezc, wkurwilem sie, wzialem papiery, marynarke i poszedlem na legalu do jednej firmy. Mialem troche szczescia i przeszedlem do biura gdyz portierka poszla do kibla. Spotkalem sie z gosciem od HR i zaproponowal mi robote po krotkiej rozmowie. Tak zaczalem na budowach. Splacilem szybko dlugi. Po 8 miesiacach zwiedzilem ze 20 budow w obrebie Londynu, dostalem jedna wlasna do prowadzenia ale zawodowo osiagnalem juz wszystko w tej firmie. Zwolnilem sie co bylo nie do pomyslenia, gdyz kazdy traktowal ta firme jak jakis raj upragniony (ludzie dalej tam sa i zapierdalaja za psie grosze). Rzucilem sie w wir agencji i wtedy rzucono mnie na gleboka wode. Nigdy nie mialem mentalnosci urzedasa-etatowca. Bardziej cos pomiedzy wlasna firma a etatem. Nie boje sie podejmowac ryzyka zawodowego, nie cierpie stagnacji w jednym miejscu. W biurze potrafie wytrzymac miesiac max.

Dzis stuknelo mi juz jakies 8lat w zawodzie, mam siec kontaktow, referencji. Nie wyladowalem w fabryce bo tak jak napisales: "dla mnie to by byla strata zycia i wysilku". Przeniesienie sie z gowna po szyje do gowna po klatke piersiowa. Deal zycia. Moim celem bylo zobaczenie jak to tu wyglada, zarobic na sprzet przynajmniej, samochod. Nie przyjechalem tu z opcja zostania na dluzej. Nigdy tego nie bralem pod uwage. Wczoraj odrzucilem roczny kontrakt w centrum Londynu, na ktorym moglbym odlozyc tygodniowo 700 funtow na czysto bez spiny i przy dobrym standardzie zycia. Mam narazie po prostu dosc. To nie chodzi o to, ze lot do PL to 2h. Chodzi o to, ze bedac u siebie, pakuje sie w auto i w 30min jestem nad jeziorem na rybach. W te 2h to ja jestem u kumpli 100km dalej na spontanicznym grillu. To tez nie jest tak, ze latanie jest jak pierdniecie. Nie licze ile super imprez i wypadow mnie ominelo ze znajomymi czy rodzina. Bo gdy dowiesz sie o imprezie tydzien przed to sobie mozesz pomarzyc, ze bedzie cie kosztowal mniej niz 300 funtow taki wypadzik. Z ekonomicznego punktu widzenia wypad na ognisko za 1500zl to kurwa lekka przesada.

Pieniadze raz sa, raz ich nie ma. Mam je w dupie narazie. Przeraza mnie jednak, ze najlepsze lata zycia spedzasz sam jak palec w dupie sam w pokoju.

Edytowane przez Tomko
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 hours ago, OGÓR said:

I Panowie miedzy innymi TA historia z Grzesiem jak i milion innych których bylem uczestnikiem dala mi proste, logiczne wyjasnienie tematu "EMIGRACJA". Najpierw trzeba sobie zadac pytanie PO CO WOGÓLE JEDZIESZ ?

 

Dokładnie, uważam, że nie tylko na emigracji, ale wszędzie w życiu, poważny człowiek musi mieć cel, plan. Ja mam swój, jak narazie jeszcze nie pracuję na stałe w zawodzie, ale cierpliwie, konsekwentnie wypełniam poszczególne założenia. Może kiedyś napiszę bardziej szczegółowo. Zauważyłem, że u Polaków, którzy pracują w UK, bez planu, wydający wszystkie pieniądze od razu na alkohol czy inne pierdoły, poziom życie o wiele się nie polepszył po wyjeździe. Powiem trochę w skrócie, pomijając koszty życia. Powiedzmy, że 1GBP to tak jak 1 zł w Pl (chociaż nie do końca tak jest bo w Polsce zarabiasz więcej złotówek niż w UK funtów). Jak ktoś pali papierosy - 10 GBP za paczkę, w Polsce 15 zł, czyli różnica 5 jednostek. Z wódką i piwem bardzo podobnie (jeśli chodzi o proporcje). Nie ma poziomu życia razy 5. Przykładów jest więcej, oczywiście są też rzeczy tj. buty czy elektronika, które potrafią być tańsze. Ale chciałem tutaj podkreślić, że jeśli się chce bawić, to można za minimalną troszeczkę więcej pochlać niż w Pl.

Edytowane przez MałyRycerz
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MałyRycerz No masz sporo racji, jednak troszke inaczej jest z tym standardem zycia. Przypuscmy zarabiajac w polsce 3500zl to jest jakis opdowiednik 2500 funtow w Londynie. Mam na mysli widelki "srednia praca". W Polsce duzy TV 50 cali kosztuje cie 3000zl a w UK kosztuje cie 500funtow. Kalkulacja jest prosta. Tak jest z wieloma rzeczami, dlatego cebula jak wraca to pierwsze co to lans laptopami, zegarkami, telefonami. Te rzeczy sa po prostu tanie w porownaniu do zarobkow. Tutaj byle ciec ma nowego ajsrona. Pieprzeni wiezniowie gadzetow. Jak to moj kumpel kiedys madrze powiedzial: "to spoleczenstwo jest biedne na umysle i w portfelu. Maja ulude bogactwa, klasa "srednia aspirujaca". Maja na tyle pieniedzy zeby chlac i kupowac nowe telefony, ale wydaja tyle, ze nie stac ich tak naprawde na nic. Mlodzi anglicy nie maja kompletnie oszczednosci. Oni sa skazani na kredyty i bycie wyrobnikami.".

Czytalem kiedys, ze statystyczny w miare mlody pracujacy londynczyk ma oszczednosci pozwalajace przezyc od 3tyg-1.5miesiaca bez pracy. Zapytalem moja wspolokatorke czy sie wyprowadza do nowego pokoju. Powiedziala, ze chcialaby, ale nie ma na miesieczny depozyt i miesieczny czynsz z gory. Tyle w temacie.

Edytowane przez Tomko
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomko @MałyRycerz macie racje. Jak ktoś jest mentalnym chłopem pańszczyźnianym i niewolnikiem to gdzie nie pojedzie to i tak będzie gołodupcem zapierdalającym za trzech. Nie ma co się oszukiwać większość Polaków na obczyźnie pracuje w takich profesjach w jakich pracowałaby w Polsce gdyby nie wyjechała. Polaków gubi te ciągłe przeliczanie wszystko na złotówki. NO ale przecież jak się mieszka na stałe np. w Anglii to jaki jest sens przeliczania wszystko na złotówki skoro nie ma się nic wspólnego z Polską. Jak ktoś jest mentalnym niewolnikiem to gdyby zarabiał te 10 tys. zł netto to i tak by było mu mało bo ludzie nie tylko nie potrafią zarabiać i inwestować mądrze pieniądze ale przede wszystkim nie potrafią WYDAWAĆ. Pieniądze są po to aby je wydawać a większość ludzi nie potrafi wydawać ponieważ są zaprogramowani na gadżeciarski konsumpcjonizm i podświadome zakupy kierowane przez emocje. NO jakoś wydawanie setki miliardów na reklamy musi się jakoś zwrócić. Naprawdę ludziom aż tak wiele nie potrzeba. Jaki jest sens przepłacać na srajfony czy samochody tylko po to aby je wymienić za dwa lata ?

 

Po wyborach funt się znacząco osłabi i nie będzie już tak kolorowo i wesoło.

 

PS. Jakie 3 tys, za telewizor ?:blink: Można spokojnie kupić za niecałe 2 tys albo i jeszcze mnie. No i właśnie ludzie przepłacają bo super marka bo super znaczek a tak naprawdę to wszystko jest chińskim celowo postarzanym gównem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, Tomko said:


Czytalem kiedys, ze statystyczny w miare mlody pracujacy londynczyk ma oszczednosci pozwalajace przezyc od 3tyg-1.5miesiaca bez pracy. Zapytalem moja wspolokatorke czy sie wyprowadza do nowego pokoju. Powiedziala, ze chcialaby, ale nie ma na miesieczny depozyt i miesieczny czynsz z gory. Tyle w temacie.

 

Hahah skąd ja to znam? Ja studiuję, pracuję part time (w wakacje full time). Nie, że się przechwalam, nie chcę, żeby tak to zabrzmiało, ale mam solidną poduszkę finansową, moge żyć kilka miesięcy w UK bezproblemowo bez pracy. Doprowadzenie do takiej sytuacji było dla mnie priorytetem od razu po przyjeździe. Wiedziałem, że w podbramkowej sytuacji z flatmate'ami albo landlordem, wynoszę się tego samego dnia idę do hostelu, na spokojnie załatwiam te sprawy później. Uważam, że potrafię wydawać pieniądze, kupuję to co jest mi po prostu potrzebne, zepsuł mi się komputer, nie czekam na piątek na tygodniówkę, tylko idę do sklepu i kupuję. Zbliża się lato, to oznacza, że lecę gdzieś na wakacje za granicę nad morze, bez żadnej dyskusji, zbliża się zima lecę na narty (sorka, jeśli brzmię trochę jak Sławek xD ). Dobra, rozpisałem się trochę o swoich wydatkach, ale zmierzam do tego, że znam właśnie też wiele osób, które czekają do piątku na wypłatę, bo już w środę nic nie mają, chcą pożyczać pieniądze, męczą się w jakichś nietrafionych zakwaterowaniach. Druga sprawa to praca, ktoś kto żyje od wypłaty do wypłaty jest tam mentalnie niewolnikiem, bo boi się, że nie wystarczy mu oszczędności na zmianę roboty. Pracodawcy to wykorzystują i mają duży użytek, z takich co to zapieprzają, bo się boją, że zostaną zwolnieni. Inna kwestia to brak znajomości języka, co również przekłada się na uzależnienie od pracodawców i tym samym pracoholizm.

 

3 hours ago, Tomko said:

Mam na mysli widelki "srednia praca". W Polsce duzy TV 50 cali kosztuje cie 3000zl a w UK kosztuje cie 500funtow. Kalkulacja jest prosta. Tak jest z wieloma rzeczami, dlatego cebula jak wraca to pierwsze co to lans laptopami, zegarkami, telefonami. Te rzeczy sa po prostu tanie w porownaniu do zarobkow. Tutaj byle ciec ma nowego ajsrona. Pieprzeni wiezniowie gadzetow. Jak to moj kumpel kiedys madrze powiedzial: "to spoleczenstwo jest biedne na umysle i w portfelu. Maja ulude bogactwa, klasa "srednia aspirujaca". Maja na tyle pieniedzy zeby chlac i kupowac nowe telefony, ale wydaja tyle, ze nie stac ich tak naprawde na nic. Mlodzi anglicy nie maja kompletnie oszczednosci. Oni sa skazani na kredyty i bycie wyrobnikami.".

@Tomko

Tak, masz rację w UK stać Cię na gadżety, lepsze wakacje, więcej żarcia. Ale wszystko się właśnie sprowadza do tego, jak już wspomniałem, że ci ubodzy umysłowo, są takimi samymi biedakami w UK, jakimi byli w Pl, tylko, że z lepszym telefonem i z większą ilością butów czy tam dresów adidasa i everlast oraz innych zbędnych pierdół. Każdy ma wybór jak wydaje pieniądze, ja np. lubię podróże, ale brzydzę się takim podejściem, żeby nie mieć oszczędności na depozyt do kredytu na dom czy niespodziewaną ewentualność, a kupować jakieś badziewie jeszcze się tym chwalić (kobiety też mają z tym cholera problem). Wiadomo trzeba zrobić sobie przyjemność od czasu do czasu. Ale bez przesady.  W Polsce nie ma szału, bez dwóch zdań, ale uważam, że jakiś tam postęp w płacach i dostępności pracy jest. Możemy się porównać do Ukrainy, bo startowaliśmy z tego samego poziomu.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesli chodzi o kobiety, to Londyn to zdecydowanie miasto z najwieksza iloscia torebek Louis Vuitton :) Zeby na torebke wydac 2tys funtow to kur... Ufff :)

Ostatnio ciec na bramie u nas taki podniecony przylecial i gada do mnie: ej kurwa kupilem sobie, popa! Galaxy S8 - przyjdzie do mnie za tydzien, w przedpremierze. "Na chuj ci to?" - no jak nachuj. Moja zona ma, mam i ja. "Ale ty caly dzien w budzie ogladasz filmiki na yt. I potrzebny ci do tego 8-rdzeniowy telefon w cenie laptopa sredniej klasy?" - No ale popatrz, jaka jakosc, jak wyglada, dizajn... Ja pierdole. Machnac reka :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@OGÓR Fajny post i pełna zgoda co do tego że w życiu warto mieć plan albo przynajmniej jego zarys. I do tego mieć kilka jego wersji: plan A, plan B, plan C itp

 

Życie ma to do siebie, że nigdy nie jest do końca idealnie (i nigdy nie jest całkiem kiepsko). Zawsze jest jakieś "ale". I tak samo jest z wyborem miejsca do życia. Bycie na Zachodzie ma swoje plusy i bycie w Polsce ma takie.

Myślę, że nie ma się co spierać co do tego że na emigracji jest łatwiej finansowo. W Polsce jest lepiej, niż było dawniej ale jednak finansowo nadal żyje się lżej na Zachodzie.

Natomiast plusem Polski jest to, że zwykle zostają tutaj najbliższe osoby: rodzina i przyjaciele których zna się od dzieciństwa. 

 

Co do stabilności politycznej to mamy takie czasy że nigdzie nie jest idealnie. W Polsce oczywiście jedni wolą jedną partię, inni drugą. Za to w UK jest niepewność związana z Brexit (bo nikt nie wie co będzie), a do tego medialna panika związana z zamachami. Jednemu będzie mocno przeszkadzało kto w Polsce rządzi, natomiast kto inny stwierdzi że nie akceptuje ryzyka związanego z uchodźcami.

 

Piszesz o 10 latach w UK i generalnie widać, że się tam odnalazłeś. Ja z kolei byłem szereg lat w Irlandii i mimo sukcesów zawodowych wróciliśmy jednak do Polski. W naszym wypadku przeważyła chęć bycia bliżej rodziny i przyjaciół. Wiadomo, że zarobki tam były wyższe (i koszta także) jednak w życiu nie tylko o finanse chodzi.

 

Znam także kilka innych osób, które zarabiały rozsądnie i robiły tam karierę które albo już wróciły albo planują powrót. Myślę więc że nie da się prosto powiedzieć gdzie jest lepiej. Każdy jest inny i ma inne preferencje oraz wyznaje inne wartości. W życiu oprócz planu trzeba mieć także wizję tego jak się chce żyć ;)

 

EDIT: W sumie każdemu bym polecił wyjazd z Polski na rok, dwa żeby zobaczył "jak tam jest", poznał trochę świata i mógł zdecydować czy woli żyć w Polsce czy za granicą.

 

@Tomko Myślę podobnie jeśli chodzi o latanie. Ciężko w ten sposób o wyjazd spontaniczny. Jeśli kosztuje on kilkaset euro/funtów. Do tego to nie są 2 godziny ale realnie patrząc wraz z dojazdem do lotniska, pobytem na nim, lotem, odbiorem bagażu i dojazdem do domu wychodzi zwykle okolo 6. 

 

A skoro napisałeś "Przeraza mnie jednak, ze najlepsze lata zycia spedzasz sam jak palec w dupie sam w pokoju." to oznacza, że masz już dość i warto to zmienić. 

Edytowane przez Sacred Tree
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Sacred Tree Dokladnie tak. Nigdy tak nie jest. U mnie to wygladalo tak, ze zeby na samolot o 16 powiedzmy byc, musze wyjechac z domu 13. 13.30 autobus odjezdza, na 14.30 jest na lotnisku. Zawsze sobie godzinke lub 1.5 zostawiam w zapasie jakby sie cos zjebalo. I tak na styk jade zawsze. Niektorzy biora 2h-3h przed odlotem. Samolot nieco ponad 2h zawsze, kontrolna celna u nas kolejne pol godziny i 18.45 czasu UK jestem. prawie 6h.

Apropos kontroli celnej. Kurwa czy tylko u nas w tym blaszaku jebanym na Balicach kazdy paszport oni sprawdzaja w zeszycie? Moze na windows 95 pracuja? Kurwa ile razy stalem w kolejcie a gosc jak slepy. Lampi w paszport, lampi na pasazera, w paszport, na pasazera... Ja jebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A kto by z tego skorzystał? podróżni? a kogo to obchodzi? Straż graniczna? Trzeba by sprzęt kupić, uczyć się nowego a to męczące, może część ludzi straciła by pracę więc będzie opór. Po co to im?

 

Nie usprawiedliwiam ich tylko mówię jak jest.

 

Piszesz dlaczego w UK jest lepiej niż w PL. Właśnie dlatego. To jest jeden z miliarda powodzików które składają się na jeden wielki powód.

Edytowane przez rewter2
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.