Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Dzisiaj przeglądając swojego Facebook'a, zauważyłem, że niektóre z moich znajomych, zamieszczają na swoich tablicach posty z linkami do różnych for, tematów, blogów poświęconych relacji damsko-męskich. Zazwyczaj tematy te dotyczą relacji w małżeństwie i jeden z takich tematów biorę właśnie na tapetę i poddam własnej analizie. Zaznaczam, że temat małżeństwa jest mi bardzo obcy, mogę polegać jedynie na własnym doświadczeniu, w relacjach męsko-damskich oraz na obserwacji związków oraz małżeństw moich własnych znajomych.

 

Link: http://www.calareszta.pl/mezowi-trzeba-dac-zupy-i-dupy/

 

,,Wyczytałam ostatnio, że stara babcina prawda głosi, że „mężowi trzeba dać zupy i dupy”. To już było kilka tygodni temu, a do teraz śmieję się pod nosem na wspomnienie tych słów. Bo wiecie co? A gówno prawda.

Możliwe, że ja nie jestem całkowicie przystosowana do życia. Przyznaję. Wychowałam się w rodzinie, w której kobiety miały swoje zdanie, umiały tupnąć nogą, a w moim domu rodzinnym to w ogóle gotował tata, a mama od święta coś słodkiego. Kiedy miałam niewiele ponad dwadzieścia lat wyjechałam na tak zwany zachód i moje podejście do równouprawnienia na dobre się ukształtowało. "

 

No więc na dzień dobry, autorka tematu przyznaje się, że nie jest przystosowana do życia w relacjach społecznych na równych i uczciwych warunkach a swoje niedostosowanie wyniosła z domu rządzącym przez matriarchat. Gdzie roszczeniowa kobieta, z mężczyzny robi niewolnika i pozbawia go prawa i możliwości do tworzenia faktycznego związku rodzinnego oraz prawa głosu i stanowienia o sobie. Z takimi wzorcami zderzyła się z inną rzeczywistością na zachodzie, gdzie egzotyczni mężczyźni niwelują wszelkie względem równouprawnienia.

 

,,I mam do powiedzenia tyle – możliwe, że coś w tym jest, że facet z pełnym brzuchem i zaspokojony seksualnie jest zadowolony z życia. Możliwe. Jednak dla mnie mężczyzna, partner, ojciec moich dzieci to nie jest ktoś przypominający intelektem jamniczka, który ma mieć w jednym miejscu pełno, a w drugim pusto, bo inaczej świat mu się zawali, albo, o zgrozo, poleci na kiełbasę do suczki sąsiadów. I takie stwierdzenie, nawet w żartach, jest lekko dla facetów obraźliwe."

Nie znam mężczyzn, których takie określenie obraża - wręcz przeciwnie - znam mężczyzn, którzy właśnie chcą mieć to wszystko a więc pełny brzuch i zaspokojenie seksualne. Niestety nie mają tego ponieważ w związkach - czy to nieformalnych czy małżeńskich - na wszystko ten mężczyzna musi zapracować, poświęcić resztki wolnego czasu jaki ma dla siebie oraz oszczędności życia. Jednoznacznie dostajemy do zrozumienia, że według autorki seks w związku nie jest ważną kwestią a jeśli mężczyzna poleci na inną - to tylko dlatego, że ,,głupim psem"

 

,,Nie mówiąc już o tym, że sprowadza związek do zaspokajania potrzeb, a kobiety zniża do poziomu niewolnicy, bo jaśnie pan mąż, pan i władca ma mieć podane a sex w małżeństwie nudny i z obowiązku, więc gdzie tu mowa o romansie, grze wstępnej, czy w ogóle podnieceniu. Szybko, szybko Halina, ogarnij się jak już dzieciaka położysz, bo mecz będzie i browara po drodze podaj. Możliwe, że tak to wyglądało gdzieś kiedyś w średniowiecznych wioskach zabitych dechami, ale Proszę Państwa, to już nie te czasy. "

 

Autorka tematu nie ma zielonego pojęcia o tym jak faktycznie było w średniowieczu, gdzie zdecydowana większość małżeństw była aranżowana i zazwyczaj potencjalna wybranka rodziny aranżującego nie miała w ogóle nic do powiedzenia. W średniowieczu kobieta była kobietą a mężczyzna mężczyzną i każde zajmowało się tym do czego zostali powołani. Ogólnie w średniowieczu społeczeństwa były zdecydowanie lepiej zorganizowane i ogarnięte jak dzisiaj - oczywiście zdarzały się wyjątki od reguły, ale bardzo szybko usuwano takie jednostki. Bywało nawet - zwłaszcza w niższych warstwach społecznych - że faktycznie zdarzała się miłość i uczucie jak z bajki ale bardzo rzadko i nie wszędzie. Ogólnie na co dzień społeczeństwo miało bardzo dużo do czynienia ze śmiercią, z bólem, z twardą walką o przetrwanie i nikt nie miał czasu myśleć o czymś takim jak równouprawnienie. Funkcjonowały bardzo dobrze prosperujące zamtuzy - burdele - na które, łożyli nawet królowie.
Kobieta znała swoje miejsce - wiedziała, że jak jej mężczyzna idzie na wojnę, to na pewno pokradnie, na pewno pogwałci po drodze ale w gruncie rzeczy zawsze do niej wróci. Była świadomość tego, że dzisiaj jesteśmy i żyjemy a jutro mogą wszystkich w wiosce zarąbać i nikt z pomocą nam nie przyjdzie.
Druga sprawa jest taka, że w małżeństwie wszystko przemija - młodość, piękność, szczęście, pieniądze, zdrowie - wszystko schodzi na dalszy plan, ponieważ życie upływa oklepanym schematem. Kobieta staje się panem mężczyzny, wylicza mu czas co do sekundy, wyznacza codzienne zadania jak w jakiejś grze, karze i nagradza takiego rycerzyka, który dla niej, z miłości zrobi wszystko. Nie są istotne potrzeby mężczyzny - trzeba realizować potrzeby kobiety, tylko potocznie zwane potrzebami małżeńskim oraz rodzinnymi.

 

,,Jak to mówią: nie dla psa kiełbasa. I jeśli ten mąż jest z tych, co to tylko czeka na tę zupę, mrucząc przy tym z niezadowoleniem, że bałagan jakby wkoło, a potem uważa, że jak psu buda mu się ta zupa na czas należy, to mam dla niego nowinę – raczej się nie doczeka. Kobiety pozostawione same sobie z dziećmi, domem i ogarnianiem rodziny są tak wykończone, że musisz się chłopie postarać, żeby coś jeszcze wykrzesać, a dostać to możesz ewentualnie mopa do ręki.

Dwie rączki Bozia dała? Ano dała. Żelazko w męskiej ręce dość ergonomicznie wygląda. Instrukcja obsługi pralki napisana jest przystępnym dla obu płci językiem. Kupa dzieciaka to problem i matki i ojca. Jeśli chcesz być kolego męski, to Ci podpowiem, że nic tak kobiety nie kręci, jak widok faceta, który sprząta, opiekuje się dziećmi i naprawia sprzęty domowe sam z siebie, bez przypominania co dwa tygodnie przez rok. "

 

Dla autorki tematu nie ma problemu - tak samo jak dla zdecydowanej większości kobiet - aby w małżeństwie kupczyć wszystkim a nawet wykorzystywać własne dzieci celem manipulacji i osiągania z tego własnych korzyści. Starający się facet jest w oczach kobiety nikim, niewolnikiem i nawet niech nie liczy na jakieś specjalne względy. Ona zajmuje się dzieckiem, jednocześnie pokazuje, że kręci ją władza w małżeństwie. Władza absolutna nad facetem sprowadzonym do parteru, którym wystarczy pomachać dzieckiem przed oczami aby ten tańczył jak ona zagra. Seks w małżeństwie zanika albo jest nudny i z obowiązku, ponieważ kobieta nie czuje podniecenia względem takiego faceta; brzydzi się takim facetem, poniża go w oczach własnych, rodziny i znajomych. Ale przynajmniej będzie zajmować się dziećmi, naprawiać sprzęty domowe i myśleć, że wszystko jest dobrze.

 

,,Panuje takie dziwne przekonanie, że kiedy w naszym kiedyś namiętnym związku nagle włączy się faza „rodzina”, to kobieta będzie lizała podłogi od rana do nocy, ślęczała przy garach z potomkiem luźno zwisającym z biodra, będzie te kupy przebierała, brudne skarpetki prała, śpiki z nosa wyciągała, usługiwała komu akurat najbardziej trzeba, a potem hop siup wskoczy z czarującym uśmiechem i figurą supermodelki w ponętne ciuszki i zamieni się w ognistą kochankę. Bo przecież to jej małżeński obowiązek. Tymczasem obowiązki małżeńskie faceta można skrócić do prostej zasady: ma być. Jeśli nie puści nas kantem, znudzony małżeńską rutyną książę, zdegustowany ciałem, które rozorała ciąża, a do tego nie bije i za dużo nie pije, wtedy to już naprawdę jest rewelacyjny mąż. A jak jeszcze czasami w domu pomoże, dziecko przez te trzy minuty, kiedy matka w toalecie, doglądnie, takiego to na rękach nosić, dbać o wątłe męskie ego, głaskać często, zupę i dupę bez mrugnięcia okiem podawać! Szlag mnie trafia, kiedy słyszę, że taki facet co w domu pomaga, to skarb. Dom przecież też jest jego! Dzieci też nie zrobiłyśmy sobie same! Braw za ogarnianie wspólnego życia niestety nie będzie.
,,Tak więc, moje drogie Panie i jakże drodzy Panowie. Jeśli chcesz zjeść zupę, to sam sobie ugotuj. Byle nie tylko dla siebie, bo dzieci też głodne. A jak chce Ci się dupy, to zacznij od dzielenia obowiązków domowych ze swoją kobietą. Możliwe, że starczy jej jeszcze siły na nocne rozrywki. I od czasu do czasu się zastanów, że skoro mężowi trzeba dać zupy i dupy, czego trzeba dać żonie, co dla niej jest tą „zupą i dupą”. Możliwe, że to, co Was kręci, to dwie różne rzeczy i dlatego tak często boli ją głowa. "


Nie znalazłem choćby jednego akapitu mówiącego o obowiązkach kobiety w trakcie małżeństwa - są jedynie roszczenia i zrzucanie całej odpowiedzialności za rodzinę na faceta. Nawet jeśli facet znajdzie poza rodziną, inną kobietę to właśnie dlatego, że własna żona sprowadziła go do roli służącego, zniszczonego małżeńską rutyną z kobietą, która ani myśli zadbać o siebie, ponieważ jest leniwą krową. Zdaniem autorki, w małżeństwie czy w życiu rodzinnym kobieta nie ma żadnych obowiązków, przecież ona rodzi dzieci, to jej się należy - wbrew pozorom to właśnie wg kobiety - ma być! Mało tego - nawet jeśli facet jest dobrze ogarnięty, to i jak nic z tego nie będzie mieć. Bo w jej oczach będzie samcem beta - dlatego są bóle głowy, dlatego są testy na posiadanie nabiału, niewybredne komentarze, pojawienie się kochanka, którego czeka taki sam los jak biednego męża, który przecież z uwagi na dzieci, swoją złą, żonę jednak kocha i poświęci dla niej wszystko.
 

Resztę i ocenę pozostawiam Wam - miłego komentowania.

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobiety chcą aby w małżeństwie facet pomagał, sprzątał, przewijał...Gdy to robi ona zaczyna traktować go jak nie faceta.

Wpierw chce - gdy to osiąga - już nie chce. Dusi się, ucieka.

 

Nie można zamienić się rolami w małżeństwie. Robi się krzywdę sobie, żonie (a pal ją licho ;)) - całej rodzinie.

 

Jeśli ktoś myśli, że jak nie będę jej pomagał żonie, gotował, sprzątał, dzieciakami się non stop zajmował lub inne kwestie to stracę dom, dzieci, rodzinę, rozwalę małżeństwo.

Okazuje się, że gdy to robisz to jeszcze bardziej rozwalisz małżeństwo tylko może wolniej.

Próba utrzymania pozornego komfortu (dom, żona, dzieci), oddanie lejców żonie będzie powodowało, że ten komfort będzie powolutku malał i się osłabiał. (oczywiście nie chodzi o to aby baba na mopie jeździła non stop czy przykuta do kuchni była - jak trzeba posprzątać to przecież można posprzątać, jakiż problem).

 

Kobitka pomyśli, że jak jeden zasuwa to znajdę innego co będzie zasuwał. Jeśli w ogóle pomyśli, bo myślenia logicznego to w takich decyzjach za dużo nie ma. Jeśli w ogóle jest. 

A gdy ten drugi nie zasuwa to nagle przychodzi oprzytomnienie i kurczowe trzymanie się kolejnego misia aby nie odszedł.

 

Nawet nie chce mi się tych babskich mundrych artykułów czytać robiących facetom nie tylko w związkach małżeńskich krzywdę światopoglądową.

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To co prawie zawsze rzuca się w oczy w tego typu loszkotyradach, to że niewiele uwagi albo w ogóle poświęca się w nich najbardziej zasadniczej kwestii, tj. pracy zarobkowej i proporcjom w jakich budżet rodzinny jest zasilany przez mężczyznę i kobietę. A przecież żeby czynność prania czy gotowania w ogóle mogła zajść to wpierw trzeba kupić pralkę i kuchenkę. Chyba, że autorka pierze ubrania w jeziorze, a mięso na obiady podsmaża na ognisku jak w tym mitycznym ,,średniowieczu".

Co do kwestii psychologicznych to jest tak jak napisał Normalny - im większy udział mężczyzny w tzw. pracach domowych, tym mniej szacunku ze strony kobiety. ,,Miś, byłeś za dobry"...

Mężczyzna, który chce być atrakcyjny seksualnie dla kobiety wręcz nie może dać się przyłapać na czynności, która przez samice jest podświadomie odbierana jako ,,niemęska".

Edytowane przez Herbu Mizogin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale te młode mamy, to tępe strzały!

Z jednej strony wychowywanie dziecka to taka przyjemność, a jak przyjdzie do dyskusji, to okazuje się, że siedzenie z dzieckiem cały dzień, to praca bardziej wymagająca fizycznie od pracownika budowlanego i psychicznie od lidera zespołu.

 

Facet ma pomagać, pierdu pierdu, pierdolenie!

 

Już widzę, "misiu no weeeeeeź ja chcę dzidziusia!!!".

Rok -trzy lata później "to Ty mi zrobiłeś dzidziusia, więc masz pomagać!(wielce wkurwiona bo trzeba sie zajmować dzieckiem, które sama chciała), nie będę Ci robiła obiadów darmozjadzie, ja tu się męczę z dzieckiem(chuj z tym że śpi kilka godzin w ciągu dnia i bawi się zabawkami, czy ogląda TV),a Ty po 8-10 godzinach zapierdalania w pracy wracasz domu i spodziewasz się, że będziesz miał wszystko podane na tacy?!"

 

Powiedzmy, że ten facet zacznie tej babie pomagać. Na początku będzie wniebowzięta, bo mężuś taki kochany.

Ale z biegiem czasu, zamiast kochany będzie pizdowaty i zamiast seksu otrzyma gadkę o bólu głowy i pozna gacha w niedalekiej przyszłości.

 

Same kurwa nie wiedzą czego chcą, ciągle zakrzywiają rzeczywistość, już nie wiem czy nas starają się oszukać, czy same siebie, że one takie nie są.

Ale SĄ, kurwa.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurwa panowie, az sie spompowalem. Autorka artykuliku przyszla i weszla w polemike. Trzepie mnie i ogarnia pusty smiech :) A przy okazji tego "artykulu":

http://www.pudelek.pl/tag/Piotr+Tymochowicz/


Kliknijcie sobie w jakikolwiek wpis i poczytajcie komentarze. Bol dupy loszek poza skala :D
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Normalny Wydaje mi się ,że kluczowym błędem jest oddanie lejcy w związku. Póki to facet ustala reguły gry na których odbywa się zabawa w dom to może robić to na co ma ochotę. 

13 godzin temu, czader napisał:

Ty mi zrobiłeś dzidziusia, więc masz pomagać!(wielce wkurwiona bo trzeba sie zajmować dzieckiem, które sama chciała), nie będę Ci robiła obiadów darmozjadzie, ja tu się męczę z dzieckiem(chuj z tym że śpi kilka godzin w ciągu dnia i bawi się zabawkami, czy ogląda TV),a Ty po 8-10 godzinach zapierdalania w pracy wracasz domu i spodziewasz się, że będziesz miał wszystko podane na tacy?!"

Tak będę miał podane nie dlatego ,że potrzebuje służki a dlatego żebym "zapierdalał" długo i bezawaryjnie i w interesie matki/żony jest bym żył w zdrowiu i sprawności jak najdłużej.

Myślę ,że faceci są w stanie wytrzymać okresowe braki dupy/zupy ale takiego szczekania nigdy. 

Co więcej taka postawa, brak szacunku gwałtownie zwiększa wrażliwość na umizgi Basi/Zosi i prawdopodobieństwo zdrady rośnie.

 

Co nie zmienia faktu ,że w sytuacji gdy facet dobrze zje i poużywa w miłej atmosferze to  we łbie kołatają się myśli o jakimś wyjściu /poprawie bytu. Żeby nie było tak pięknie najprawdopodobniej szambo wybije zanim do tego dojdzie.

Tutaj @lola123 masz napisane jaki czynnik znacząco ogranicza zdradę , wydłuża czas zanim do niej dojdzie. Co więcej jest szansa ,że potencjalna kochanka wcześniej odpuści niż dojdzie do granicy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Takie artykuły wyrządzają ogromną krzywdę Paniom, bo tylko utwierdzają w niej postawę, że chłop = wół pociągowy który nie ma prawa mieć własnego zdania, a ona z racji bycia kobietą ma glejt na bycie śmierdzącym, roszczeniowym leniem. 

 

I tak, jeżeli chłop nie ma tej "zupy i dupy" to prędzej czy później weźmie dupę w troki i pójdzie do innej, u której dostanie tę "zupę i dupę", bo niby w imię czego ma się tak poświęcać nie dostając dosłownie nic w zamian? Tak, równouprawnienie = handel. Ty robisz coś dla mnie, ja robię coś dla Ciebie. Nie podoba się? Trudno, dziękuję Pani za współpracę.

 

PS. Pani z fotki na początku artykułu jakoś tak mi się z Jokerem kojarzy xD

Edytowane przez pawel87
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udzielalem sie w tym kretynskim artykule. Klucilem sie z jedna pierdolnieta feministka i doszlo do momentu, ze gdy spytalem dlaczego wsrod mechanikow jest 99% mezczyzn ona mi wypalila, ze to zawod, w ktorym klientow sie robi wchuja a kobiety nie maja sumienia tego robic, dlatego zawladneli nim mezczyzni (hahahhahahahhahaha). Na moja odpowiedz, ze po prostu mezczyzni odnajduja sie w mechanice duzo lepiej z powodu naturalnych predyspozycji, analitycznego mozgu i wrodzonej checi majsterkowania, ta pierdolnie mnie zapytala, gdzie w czasach jaskiniowych byly pojazdy skoro, mowie o predyspozycjach genetycznych. Skapitulowalem.

Edytowane przez Tomko
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomko ja do takich wypowiedzi podchodze humorystycznie, ostatnio podczas spotkania w wiekszym gronie rzucilem ze wole isc na divy bo zaplace 200,300 zl i z glowy...

 

Loszka rzucila haslo ''Ale jak to, zboczencu?'' 

Ja na to, a Ty co masz do zaoferowania zamiast dupy i cycków...Chwila milczenia, ciszaaaa, poczym dodalem, no wlasnie...:) 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie warto przeczytac ten watek, bo oprocz mnie bylo tam jeszcze paru facetow i rozjechalismy na argumenty te tepe cipy. Ale wiadomo, ze argumenty nie docieraja do kobiet. Wiekszosc ich odpowiedzi to byly standardy z listy: "i dlatego nie masz kobiety/masz kompleksy/idz i nie pisz wiecej takich glupot/ale pierdolisz/jestes smutny... Itp. :)

Jesli chodzi o autorke bloga to widac, ze nazwisko ma angielskie (maz) i przesiaknela postepowym zachodem. Caly temat artykulu pozwala sie tylko domyslac, ze nie wyszla za maz za jakiegos pracujacego i bogatego anglika a byle co sie trafilo, co teraz siedzi na sofie i pierdzi w welur. Mial byc brytyjski sen a jest... Stad ten tekst. To moje przypuszczenia.

Edytowane przez Tomko
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Cytuj

 

Joanna Tonska  Lukas  22 dni temu

To twoja opinia nie poparta faktami. Podobnie jak twoje wypowiedzi - są tylko subiektywne i równiez mijają się z logiką. Przyszedłes z braci samców? Bo ten sam przedszkolny poziom pokazujesz?

 

 

 

Widać znają nas, znają i czytają :) 

To że z konfrontacją z rzeczywistością u nich kiepsko i muszą zdewaluować w swoich przekonaniach nasze forum, potwierdza to o czym tu piszemy. Klasyczne potwierdzenie przez zaprzeczenie.

 

Godzinę temu, Tomko napisał:

ta pierdolnie mnie zapytala, gdzie w czasach jaskiniowych byly pojazdy skoro, mowie o predyspozycjach genetycznych

A gdzie w czasach jaskiniowych były korporacje, na czele których stały kobiety, skoro uważają że mają lepsze predyspozycje do zarządzania nimi ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak one takie biedne zalatane z jednym Brajankiem to jak sobie radziła moja babcia która miała 4 dzieci a chłop na wojnie ? Bez pampersów, żarcia w słoiczkach, kaszek co się je robi w 2 minuty, bez pralki, zmywarki z kiblem na dworze a łazienką na półpiętrze kamienicy ? Aaaa zapomniałem, babcia nie traciła czasu na wystawianie własnej dupy na pejsbuczka. 

Ale ta babska martyrologia jest promowana w każdej sytuacji, moja siostra, siostrzenice,kuzynki to wręcz przykład męczeństwa prawie jak w Auschwitz bo mają po 1 dziecku. Pomyśleć że przez lata kupowałem to gówno.

 

Edytowane przez jaro670
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tez tam pisalem o tym. Dla wielu kobiet dzisiaj urodzenie i wychowanie jednego dziecka to wrecz jakis sukces zyciowy, zdobycie Mount Everest. I to okraszone tysiacem zdjec i obrazkow, jak to sie nie ma czasu kiedy wysrac i napic kawy. Jebane...

Edytowane przez Tomko
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.