Skocz do zawartości

Idę potańczyć! Samookłamywanie się...


Rekomendowane odpowiedzi

Dnia 7/3/2017 o 10:59, Bojkot napisał:

Artykuł dziadowski, ale w temacie: kasa i inne atrybuty, a zdobędziesz co chcesz.

http://plejada.pl/newsy/niscy-gwiazdorzy-i-ich-wysokie-kobiety/gx1gxr

 

Brak ci wzrostu, a lubisz tańczyć,  naucz się tańczyć (nie wystarczy wykonywać micro drgawki) i rób to jak nikt wkoło, a znajdziesz chętne. One swoimi radarami poszukują oznak wyjątkowości.

Chcesz nabyć pewności siebie w obyciu z kobietami (także tymi najładniejszymi)? Skieruj się na "kurs stosunków seksualnych", do najbliższego burdelu i wybieraj najładniejsze (za każdym razem inną). Boisz się, że się spalisz nerwowo i ci nie stanie? Jej w tym głowa, żeby ci stanął. Niezadowolony klient nie wraca. Nie stanie mimo to, nie szarp się i idź do apteki, kup np. permen i wracaj na kurs. Ćwicz intensywnie na kursie, wypytuj o instrukcje, rób doświadczenia. Jak będziesz dobry, błyśniesz u jakiejś nieprofesjonalistki, to mogą sobie ciebie nawet polecać. Związku nie zaznasz, ale pewności  siebie nabierzesz, a z czasem nawet się znudzisz.

 

P.S. Pamiętaj, brak seksu a przede wszystkim orgazmów prowadzi do przerostu gruczołu krokowego, a nawet RAKA!

Wystraszyłem cię? I dobrze, najważniejsza jest motywacja.

 

Własnie wróciłem z lekcji tańca. W sumie podobalo mi się :) Byłem najniższym i najmniejszym mężczyzną :P Do tego mega młody wygląd + ogółem jestem małej budowy. To wszystko zdecydowanie nie pomaga, ludzie odgórnie patrzą na mnie jak na gówniarza, chociaż mam już 26 lat. ( Tak będę miał zawsze. Mój tata ma 54 lata a jak się ogarnie to dają mu 33-35, ale jednak w moim wieku wyglądał na starszego mężczyznę niż ja) ale chuj tam, usmiechałem się i dobrze bawiłem. Mam nadzieję, że obcując z kobietkami będę nabierał pewności siebie coraz bardziej.

 

Co do seksu... Mam prawie zerowe libido... :/ Wkurwia mnie to. W takim wieku... Ale pracuję nad tym, jem produkty, które to libido mogą poprawić, trochę ziółek do tego, nofap + noporn, do tego sport... Póki co nie pomaga ani trochę co mnie frustruje, ale może trzeba być cierpliwym. Mam nadzieję, że coś mi jednak jest a nie, że to taki zjebany temperament.

 

 

ps. Tak sobie myślę... Czy warto jest w ogóle kiedykolwiek wspominać o wiedzy z forum? Np znajomy mówi, że się żeni... Jest szczęśliwy itd. Co mam mu powiedzieć, że przesrał życie? Jak ludzie pytają, czemu nie chcę ślubu, mam mówić, że bycie bankomatem mnie nie kręci? Z takim podejściem to ciężko będzie wbijać w towarzystwo ludzi, każdy będzie miał o mnie złe zdanie już od początku, wiadomo jak jest. Można oczywiście gadać, że chuj z innymi, że w moim życiu najważniejszy jestem ja sam i takie tam, ale obcowanie z ludźmi jednak jest fajne. Jak Wy to rozgrywacie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, self-aware napisał:

 

 Czy warto jest w ogóle kiedykolwiek wspominać o wiedzy z forum? Np znajomy mówi, że się żeni... Jest szczęśliwy itd. Co mam mu powiedzieć, że przesrał życie? Jak ludzie pytają, czemu nie chcę ślubu, mam mówić, że bycie bankomatem mnie nie kręci? Z takim podejściem to ciężko będzie wbijać w towarzystwo ludzi, każdy będzie miał o mnie złe zdanie już od początku, wiadomo jak jest. Można oczywiście gadać, że chuj z innymi, że w moim życiu najważniejszy jestem ja sam i takie tam, ale obcowanie z ludźmi jednak jest fajne. Jak Wy to rozgrywacie?

 

Było już gdzieś o tym.

W skrócie:

nikomu nie mówisz, chyba,że na 100% wiesz,że ten ktoś jest gotowy przyjąć prawdę. Nawet jak ktoś jest na dnie, to często pomoc mu kończy się tak,że on będzie Cię nienawidził.

Jak mówią,że jest szczęśliwy w związku to gratulujesz, czy co tam masz za znak pokojowy.

 

Mama: Jasiu, czemu się nie żenisz ?

Jaś: Jeszcze nie znalazłem tej jedynej/wyjątkowej/drugiej połówki.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 1.07.2017 o 03:27, self-aware napisał:

 

1. Od lat okłamuję się, że chodzę na dyski po prostu potańczyć. O ile bardzo lubię to robić to tak naprawdę całą imprę walę solówki. Boję się podchodzić do kobiet. Jak już podejdę to nie ma żadnej chemii, nie potrafię przejść z "tańca kolegów" do "tańca kochanków". Oczywiście takich jak ja jest sporo i gdy na nich patrzę, widzę totalnych frajerów (of course wiem, że wyglądam tak samo).

 

Mogę coś zaproponować? Lubisz tańczyć to idź na naukę tańca. Najlepiej jakiegoś latynoskiego. Dlaczego? Bo laski lubią jak kolesie śmigają, są pewni siebie na parkiecie. Sam od jakiegoś czasu chodzę na naukę tańca (mimo, że nie lubię tańczyć). Weź jakąś koleżankę ze sobą (zdarzają się również ludzie bez partnerów) i ćwicz. Nabędziesz tej ogłady w tańcu i pewności siebie. Na zajęciach są podmianki partnerów więc będziesz miał styczność z różnymi kobietami. Z czasem będziesz miał co raz większy luz i jak pójdziesz na taką dyskotekę to taka dziunia, której zaimponujesz swymi kocimi ruchami sama zagada. Latynoskie tańce pamiętaj, że są zmysłowe i z tego co się orientuje to chodzą na niego jednostki samcze, które chcą wyrwać laskę albo wykorzystać taniec do przemycenia dotyku. Pomyśl o tym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Libido! magiczne słowo!

Nie wiem jak u innych, ale nie zakładaj, że jak najesz się "poprawiacza" libido to od razu będziesz rzucał się na każdą napotkaną starą babę, bo kutas będzie chciał ci rozporek rozwalić. Większość tak zwanych  "poprawiaczy" libido poprawia ukrwienie kutasa, gotowość do seksu, ale w mojej ocenie nie wywołują samej ochoty. Na ochotę, to już afrodyzjaki "hiszpańska mucha" itp..

Rzecz w tym, że jak zbliżysz się do kobiety, za kasę prostytutka ci pozwoli, poczujesz jej zapach (tych lepszych :)), ciepło, dotyk, to dopiero wtedy poczujesz wieelkie libido (zwykle tak bywa :)). Potrzebujesz bodźców seksualnych ze strony kobiety, jak ich wokół ciebie nie ma, to libido, samo, magicznie się nie pojawi, bo i poco? Idź do burdelu, kup wódkę z colą za 100 pln :) i pogadaj z paroma "pannami" (same przyjdą, to akwizytorki). Wielokrotnie byłem w tego typu miejscach, a w oczekiwaniu aż koledzy skończą, "panny" dotrzymywały mi towarzystwa. Mówiłem wprost, że ja tylko czekam na kolegów i ja nic ten teges, i nie robiły żadnych uwag, tylko zabawiały mnie rozmową i wyzywającym zachowaniem. Oczywiście chodziło, żebym jak najwięcej drinków kupił.  Jak przejdzie pora (kasa się skończy), wstajesz, dziękujesz z miłe towarzystwo i wychodzisz.  Z doświadczenia powiem, że wydawałem więcej na drinki w oczekiwaniu, niż za same figle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware mam wrażenie że czytam o sobie słowo w słowo - nawet ten sam problem z libido (choć powód tego akurat znam) i tyle samo lat,  Jedyna rzecz w tym że samorozwój stosowałem zanim w ogóle poznałem te forum, tych trenerów rozwoju osobistego itd. a teraz o tym czytam, myślałem że znajde w sobie motywację ale ni chuja. Czuję się jakbym się wypalił bo nie widziałem żadnych efektów. Co do kobiet 0 jakichkolwiek prób, nawet pomimo faktu że podrywany to strach wziął górę, wcześniej tym po prostu się nie interesowałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, self-aware napisał:

Co do seksu... Mam prawie zerowe libido... :/ Wkurwia mnie to. W takim wieku...

 

Libido czy potencja szwankuje? Libido to brak pociągu seksualnego. Nie czujesz pożądania,

nic więcej. Ja też nie czuję pożądania do mężczyzn czy nieatrakcyjnych starych kobiet, nie wiem dlaczego miałoby mnie frustrować. Jakbym nie czuł pożądania do atrakcyjnych kobiet,

a byłbym hetero (tylko skąd bym wtedy wiedział, że jestem hetero), dlaczego miałoby mnie wnerwiać? Co innego chęci a brak możliwości czyli brak potencji, miękka fajka, niemożność dojścia mimo atrakcyjności partnerki, czucia pożądania. Jedno nie jedzie, bo nie lubi, drugie nie jedzie, bo nie może, a chciałoby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, SnqGrqDs1A napisał:

@self-aware mam wrażenie że czytam o sobie słowo w słowo - nawet ten sam problem z libido (choć powód tego akurat znam)

 

A powiesz jaki? Może akurat u mnie taki sam, ale go nie dostrzegam?

 

@gotz - Nie staje mi penis... Patrzę na piękną kobietę i nic. Jak wylądowałem w łóżku z rok temu z laską to głowa bardzo chciała - penis miał inne zdanie. Idę przez ulice, patrzę się na tyłki, nogi, cycki i nic. Gejem nie jestem na miliard %. Sama mysl, że mam brać leki mnie skręca - nie na tym polega rozwój, żeby się faszerować jakimś gównem. I to jeszcze na potencję w takim wieku :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi nie stawał, bo miałem blokady w głowie. A może nie chciałem ?

Msze, dużo modlitwy, ogólnie religijne piosenki i programy i nic. Dopiero jak wróciłem do ,,zwierzęcości"/męskości pierwotnej to powoli powoli zaczynało wracać do normy. 

Jak poszedłem mocno w chrześcijaństwo to nie nakręcałem się w głowie plus miałem myśli (spośród setek jak nie tysięcy innych): ,,przecież to Bóg więc gdzie tam miejsce na sex". Nie chciałem tego na prawdę, a ciało było posłuszne.

Teraz tak mi wpadło: podświadomość jest bardzo chłonna, więc jakbyś skojarzył sex z odpowiednimi bodźcami to może poszło by dalej ? Ale to już nie mój poziom, trzeba być bardzo ostrożnym.

 

 

@gotz

U mnie oprócz tego co piszesz (tzn. brak pociągu do nieatrakcyjnych i starych) zauważyłem,że im bardziej pracowałem nad sobą (ogólnie, samoocena, docenianie czasu i wiele wiele innych) tym bardziej kręciły mnie tylko te naprawdę atrakcyjne sztuki. Te przeciętne były już jakieś takie ... nijakie, miałkie. A przed pracą nad sobą brałbym nawet te średnie. 

Ale ja młody jestem, więc może i inna skala oraz elementy zjawiska są ważne.

Edytowane przez OdważnyZdobywca
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Ma jednak jedną wadę - wpadasz w perfekcjonizm... Teraz boję się popełnić błąd. Prawdopodobnie jednak źle podszedłem do tematu i dlatego tak..


https://www.youtube.com/watch?v=YFBD1aauKKc

polecam gorąco


Rozwijam siebie od dawna, jednak chce teraz w końcu mieć coś z życia, trochę fajnych emocji i tego typu rzeczy a nie tylko ten rozwój i rozwój. Oczywiście tak jak piszesz, musze głęboko zastanowić się czego teraz chcę. Jednak myślę, że gdybym "pomiętosił" się z laskami na dysce to wyszedłbym bardzo zadowolony i nawet jeśli to jest płytkie to zabaw z samiczkami własnie chcę.


Ja przestałem się oszukiwać - jakbym chciał seksu to bym prosto walił na divy. Ale niestety mam problem innego typu który nie wiem czy prostytutka byłaby w stanie załatwić.


Chodziło o to, że ja nie mając lasek nie muszę się obawiać o alimenty i takie tam. A typowy przystojniak co to na dzielni ma opinię ruchacza zwiększa swoje szanse na tego typu gówniane sytuacje. Chociaż... To i tak zależy od tego jak dany przystojniaczek postępuje i czy zna "zasady gry"


Tak. Trzeba pilnować swojego nasienia jak oka w głowie. Teoretycznie można wyćwiczyć suche orgazmy ale nie wiem, mnie się nie udało.


Jak ludzie pytają, czemu nie chcę ślubu, mam mówić, że bycie bankomatem mnie nie kręci?


Zapytaj się ich jakie są ze ślubu korzyści (dla Ciebie). Na 99.9% nie wymyślą żadnego.
Podobnie jak ktoś mnie się pyta czemu nie mam dziewczyny odpowiadam równie prosto: po co (lub z wariantem: po co jak są dziwki czy coś w ten deseń) tu będzie tak samo, to sprawdzałem akurat i działa w 100% bo brak odpowiedzi.


Nie staje mi penis... Patrzę na piękną kobietę i nic. Jak wylądowałem w łóżku z rok temu z laską to głowa bardzo chciała - penis miał inne zdanie. Idę przez ulice, patrzę się na tyłki, nogi, cycki i nic. Gejem nie jestem na miliard %. Sama mysl, że mam brać leki mnie skręca - nie na tym polega rozwój, żeby się faszerować jakimś gównem. I to jeszcze na potencję w takim wieku :/


Jak długo trwa nofap? Z tego co wiem najpierw jest tak że po kilku dniach rozrywa gacie później jest niemal całkowity zanik a dopiero na końcu zaczyna wracać do normy.

 

Odpisałem Ci na PW jak to wygląda w moim przypadku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 1.07.2017 o 03:27, self-aware napisał:

Jak radzić sobie w głowie z faktem, że zawsze będę samcem, który dostanie jedynie resztki takiego właśnie przystojniaczka

Dopóki tak będziesz o sobie myślał, tak tak będzie.

 

Proponuje ćwiczenie patrz kobietom w oczy(w autobusie, sklepie, na ulicy) na początku pewnie będziesz uciekał wzrokiem, ale zauważysz fakt, że im dłużej Ty patrzysz, tym dłużej one. Przy okazji będziesz mógł obserwować swoje myśli podczas tego procederu i starać się potem poddawać w wątpliwość te negatywne. "Czy aby napewno ona pomyślała, że jestem chujowy, czy może to tylko moja myśl ?" lub "czy to, że poczułem się chujowo, nie zmieniło mojej mimiki, na co ona zareagowała i dlatego sie tak zachowała ?" Oraz "A może gdybym na siłe się uśmiechnął, to może jej reakcja byłaby inna ?" No i jak już Ci będzie lepiej szło to się uśmiechaj do lasek i tyle.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Wczoraj byłem na dysce pierwszy raz odkąd założyłem ten temat :) Szczerze mówiąc dalej kiepsko się bawiłem, natomiast wracając czułem się na pewno dużo lepiej niż wtedy, gdy ten temat założyłem. Zwyczajnie już nie katuję się tak za to, że nie jestem dobry w te klocki na dyskotekach. Smutek wciaż odczuwałem, ale mniejszy. Najgorzej z poczuciem winy, że kiepsko sobie poradziłem.

 

Czy to jest progres? W sumie, szału nie ma ale chyba tak... Tyle, że nie w tą stronę o którą chodziło. Moje "dyskotekowe smv" jest dalej tak samo żałosne, ale już mnie to tak nie martwi, więc to jest ten progres. Dodatkowo odkąd coraz bardziej widze schemat mam świadomość, że pewnych rzeczy nie przeskoczę i powoli widze, że ogarnia mnie akceptacja - a to takie nawet miłe uczucie :) Przy czym muszę się obserwować, żeby nie wpaść w pułapkę, w której tylko wydaje mi się, że akceptuje sytuację a po prawdzie po prostu walę sobie wymówki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Braci

Witaj self-aware

Ile już wydałeś kasy na wstępy do klubów ?

Ile na nowe ciuchy, żeby wyglądać lepiej ?

Ile na piwsko, drinki żeby poczuć się "pewniej" ?

Ile wydałeś na drinki dla kobiet ?

Ile wydałeś na taksówki ?

Ile zmarnowałeś czasu na wałęsanie się po klubach w piątkowe, sobotnie wieczory ?

Ile energii straciłeś poprzez olewki dziewczyn ?

 

Przed dyską skocz na panienki, no wiesz. Rozładuj napięcie. Następnie wyluzowany i pewny siebie udaj się na imprezę. Załóż porządną koszulę, podwiń rękawy, schludne jeansy, wygodne buty, jakieś dobre perfumy i uderzaj.

W takich miejscach kobiety nie interesuje miły facet tylko zwierz. One po prostu mają instynkt do wyczuwania silnego samca. Tu nie chodzi o wzrost i mięśnie, ale traktowanie ich samych..

Metoda którą podałem jest jazdą "po bandzie", ale jeśli dobrze ją wykorzystasz to mocno przyspieszysz proces samooceny.

Wiem, nie tędy droga, ale spięcie które Ci towarzyszy w relacjach z babami bardzo zmaleje albo nawet zniknie. Tak na początek możesz spróbować.

Ważne również abyś miał w swoim życiu jakąś pasję, abyś w nią kierował całą swoją energię, a nie w istoty rozchwiane emocjonalnie z wilgotnym otworem między nogami.

Oczywiście nikogo nie zamierzam obrażać, ale sam zrozumiesz po jakimś czasie że kobiety, seks, oczywiście przyjemne ale paaaanie, przereklamowane.

Większość uświadamia sobie to dopiero z dwójką dzieci na karku, kredytem i swoją lubą, lekko podtuczoną.

Również istnieje mylne przysłowie że faceta poznaje się po tym jak kończy. To może doprowadzić do niekorzystnych wyników.

Myślę że równie ważne jest to jak się zaczyna, a może nawet ważniejsze, do rzeczy, zaczyna się od nakładania gumy na wacka !!!

Zawsze miej ze sobą gumy, gdyż nie wiadomo kiedy staniesz się bohaterem niezwykłej, romantycznej akcji

zdrowia

 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Czołem  Bracia, 

Czytam forum od dłuższego czasu, ale tylko dla siebie. 

Teraz jednak po przeczytaniu wątku postanowiłem się wypowiedzieć, bo młodemu trzeba pomóc. 

 

Po pierwsze przestań biadolic jak stara baba,  poczytaj forum dlaczego. 

Swojej budowy fizycznej nie zmienisz,  ale mam na to powiedzenie:

Nie ma ludzi brzydkich,  są tylko biedni. 

Nie będę się rozpisywać,  gdyż siedzę w pracy. 

Przez krótki okres swojej młodości wyrobie sobie kilka maksym życiowych,  na przykładzie Twojej szanownej osoby je przytoczę. 

 

Powieść siebie wg mnie jest nabyta, toteż występują trzy podstawowe zależności, dające podstawy do ww.:

- jesteś przystojny

- jesteś bogaty

- umiesz coś lepiej niż  inni.

 

Moja rada:

- jeśli nie określają Cię pierwsze dwa pkt. to musisz zainwestować  w trzeci.

Zapisz się na salę  kubańską, wystarczą trzy miesiące i zacznij chodzić na tematyczne imprezy, zapytasz dlaczego?

Dlatego,  ze chodzą tam trenować "salse".

Najważniejsze - musisz być trzeźwy, masz lepszą kordynacji ruchową,  lepiej prowadzisz loszkę i koleżanki jej zazdroszczą.

Twoi koledzy zajmują się alkoholem, a Ty tańczysz z dziewczynami z kursu, bo przecież wspólnie trenujesz wyuczone układy z zajęć. 

Dzięki temu wchodzisz w ich strefę komfortu praktycznie zawsze. 

Zaczynasz obcować z loszkami, tanczysz lepiej niż inni, możesz wtedy mieć nawet 160 w kapeluszu, a mimo to będziesz ogarniac.

Tylko musisz chodzić chociaż z rok i do tego intensywnie. 

Kasa jest śmieszna bo ok 100zl/m, a dostęp do pokładów loszek  nieograniczony! 

Przytoczone z autopsji 

Wuja pozdrawia

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Dzięki Panowie za odpowiedzi :) Kurde niektóre tematy pozakładane przeze mnie gdzieś mi się zawieruszyły i odpowiadam dopiero teraz :) 

 

@IgorWilk 

 

1. Na wstępy do klubu niewiele, nie jestem bywalcem dyskotek co tydzień.

2. Wyglądam najlepiej jak potrafię, tutaj już nic nie zmienię w kwestii ciuchów :) Dobre buty, dopasowane jeansy i koszula.

3. Piję tak, żeby czuć się dobrze czyli powiedzmy 2-3 piwa. Nie chcę być pijany bo szkoda mi następnego dnia marnować na kaca. Zresztą co to za nauka relacji damsko-męskich na piździe.

4. Na drniki dla kobiet ZERO i tego nie zamierzam zmieniać :) Wolę nie mieć kobiet niż sponsorować im imprezę. To, że się urodziły to dla mnie za mało, żebym marnował swoje pieniądze. W tej kwestii nie usłucham żadnych rad, nie będę płacił nawet jesli to wymóg konieczny. Wolę być stulejarzem :D

5. Nie bardzo rozumiem? Wracam o własnych siłach, dyskoteki mam dość blisko domu. Chyba, że na taksówki dla szanownych Pań, wykluczone, nie bedę płacił - punkt 4.

6. No pewnie jakoś bardzo dużo nie w porównaniu do ludzi, którzy są na bibach non stop. Mam cele i marzenia, weekend to często jedyny czas gdzie można ostro popracować tylko nad swoją przyszłością :) 

7. Energii straciłem dużo. Nic miłego dostawać kosze. Ktoś mówi, że nic się nie stało, to tak nie do końca prawda, kosz = nie podobasz mi się. Wiadomo, że to wchodzi na psychikę. Świadomy jestem jednak, że to kwestia mentalności w dużej mierze. Ale to tak jakby Marek powiedział, że nie przejmuje się Sławkami i całą resztą. A przecież wiemy, że się przejmuje. Nie da się tak mieć kompletnie w 100% w dupie reakcji innych ludzi.

 

Z moim libido jest kiepsko, więc nie muszę iść na panienki przed dyskoteką. Ale rozumiem, chodzi o to żeby nie sterował nami kutas :) Ostatnio generalnie zacząłem trochę działać z tymi dyskotekami i z całą pewnością luz i dobry humor to są elementy, które mogą pomóc :) Tak samo w sumie warto podejść bo raczej kobieta nas nie zabije, najwyżej się nie uda. Na pewno jednak nie zgodze się, że wzrost i masa nie mają znaczenia - to co napisałeś to typowe PUA, ze niby nastawienie się liczy i tyle. Wzrost i masa MAJĄ znaczenie i to bardzo duże, oraz odpowiednia gęba :) Liczy się też "fejm" jaki sobą wywołujesz. Śniadzi Panowie mają + ileś tam do atrakcyjności. Odkąd stałem się wnikliwszym obserwatorem jestem przekonany o słuszności powyższych stwierdzeń. Przy czym tak jak mówię, warto na pewno próbować podchodzić jak już się pójdzie na tą bibę. Problem jest taki, że ilość zlewek może być bardzo duża, należy zapytać siebie samego czy to się po prostu opłaca. Zlewki = energia, samoocena i tego typu rzeczy pikują w dół. Faktem jest, że wielu mężczyzn nie ogarnia relacji damsko-męskich, sumiennie obserwując dostrzegłem jak bardzo boją się podejść. I jak bardzo to widać. Widać też po mordzie jak wiele przykrości im to sprawia. Na momencie taki chłop traci ochotę na zabawę. Inna rzecz, ze odpowiednio wyglądający facet może być schlany, nie umieć tańczyć i robić lipę - powodzenie ma i tak, tyle że mniejsze niż gdy jeszcze był w miarę trzeźwy.

 

Co do pasji i celów w życiu. Oczywiście mam i są dla mnie WAŻNIEJSZE niż kobiety :) I tak niech pozostanie. Jednak masz świadomość, że to co mówisz jest dla Ciebie łatwe bo Ty z kobietami ogarniasz, wiesz o tym :) To tak jak bogacz mówi do biedaka - kasa nie jest najważniejsza, ona szczęścia nie daje. Ale oczywiście zgadzam się, kobiety powinny być w życiu każdego mężczyzny gdzieś tam nisko w hierarchi.

 

@CIASNY WIESIEK - Dzięki, tańczyć jednak już potrafię :) Jest to element dobry, gdy już kobieta się Tobą zainteresuje. To już usłyszałem, że fajnie się poruszam. Jednak na imprezach mam taką sinusoidę taneczną zależną od tego jaki kawałek leci (to pewnie tak każdy ma). Jak mnie porwie to się energicznie bujam, czuję flow i nawet mi baby nie potrzebne, solówa sprawia mi masę frajdy :) Jak jest lipny kawałek to tańczę jak typowy janusz, przeskakuję z jednej nogi na drugą lekko poruszając barkami, nudzi mnie to. Słowem - muzyka MUSI być fajna. Przy czym chodzi mi o to, że nie zauważyłem żadnej różnicy w zainteresowaniu płcą przeciwną zależnie od tego jak tańczę, stąd mój wniosek że to ma znaczenie dopiero jak już kobietę wyrwiesz, wcześniej jeden chuj. Przy czym jest to oczywiście kwestia druga czy trzeciorzędna tak czy tak, no ale na pewno zawsze warto umieć.

 

Ogólnie rzecz biorąc, zamierzam kontynuować sprawdzanie, tak szybko nie odpuszczę. Nie jestem już jednak w stanie wyglądać lepiej. Zrobiłem co mogłem. Wychodząc na dyske czuję się najlepszą wersją siebie. Po prostu genetyki przeskoczyć nie idzie, więc trzeba działać z tym co jest :) A, staram się z każdą dyską pić mniej. Chciałbym zejść do jednego piwa na całą dyskę.

 

A najlepiej do bycia trzeźwym :) 

Edytowane przez self-aware
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, self-aware napisał:

Problem jest taki, że ilość zlewek może być bardzo duża, należy zapytać siebie samego czy to się po prostu opłaca. Zlewki = energia, samoocena i tego typu rzeczy pikują w dół. Faktem jest, że wielu mężczyzn nie ogarnia relacji damsko-męskich, sumiennie obserwując dostrzegłem jak bardzo boją się podejść. I jak bardzo to widać. Widać też po mordzie jak wiele przykrości im to sprawia. Na momencie taki chłop traci ochotę na zabawę. Inna rzecz, ze odpowiednio wyglądający facet może być schlany, nie umieć tańczyć i robić lipę - powodzenie ma i tak, tyle że mniejsze niż gdy jeszcze był w miarę trzeźwy.

Bardzo ważny czynnik, który wpływa na relację damsko-męskie u ludzi. O tym PUA-si nie wspomną, bo by haj$$$ się nie zgadzał. 

 

download.jpg

Postać z patykiem to personifikacja samozwańczych trenerów uwodzenia, którzy szturchają nim gości o przeciętnej urodzie. ;) 

Edytowane przez koksownik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

self-aware

No ale ja widzę, że masz atut i to wielki w tych czasach - dobrze piszesz. Zaloguj się na jakimś portalu randkowym i pisz z babami. Nie musisz łazić gdzieś, wywijać dupskiem, kombinować jak tu podejść itd. Po prostu pisz z nimi. Poznasz kilka, oswoisz się, pogadasz, a później naturalnie umówisz.

Poznawanie w necie ma tą zaletę, że możesz sprawdzić czy warto inwestować czas w realu w daną osobniczkę, bo masz czas w necie żeby z nią pogadać. Kiedy podchodzisz na dyskotece, nie wiesz co to za pustak. Spalasz się, zbierasz na odwagę, po czym laska się odzywa a Ty myślisz " o kur...po co mi to było" ;)

Załóż solidny profil, wrzuć dobre foto, opis, i pisz. Dla treningu. Nie nakręcaj się od razu na znalezienie laski. Po prostu pisz. Z czasem zacznie trybić, zobaczysz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware - Znam dokładnie te okłamywanie siebie. Że niby tak tak tylko potańczyć, a Zawsze się liczyło w głębi duszy, że jakoś to będzie i się jakaś dupeczka znajdzie :D Bądź co bądź miałem swoje "pasywne podboje" - czyli przez towarzystwo poznawałem dziewczynę a ona sama mnie podrywała bo najwidoczniej spodobałem się wizualnie, a jak dziewczyna była bonusowo desperatką to już w ogóle jadła z ręki :lol:. Ja niestety jak ten biały rycerz niszczyłem późniejsze sytuację w relacjach ach ale to na osobny wątek :D 

"Polowanie aktywne" to zacząłem może z 1-2 lata temu i szczególnie w moje osiemnaste urodziny poszalałem, potem spotykałem się z laską z klubu. Ogólnie nie lubię chodzić zbytnio do klubów, więc bardzo rzadkie były te moje "łowy". Bardziej jestem przekonany do "daygame" co oznacza poznawanie kobiet w codziennych sytuacjach jak ulica, sklep, boisko, a szczególnie jeziorko :D Zapadła mi w pamięci sytuacja gdy grałem z kolegami w siatkówkę na orliku i pewne młodsze dziewczyny się kręciły - raz przychodziły raz znikały. W pewnym momencie jak przyszły to podszedłem do najładniejszej i się spytałem czy chcą zagrać z nami. Zagrały, a następnie mieliśmy parę spotkań w ekipie. Trochę pisałem z dziewczyną, ale to było gdy zaczynałem być "aktywny" i kompletnie nie miałem wiedzy na temat kobiet w związku z czym nie umiałem pociągnąć tego w stronę seksualną
:lol:

9 godzin temu, self-aware napisał:

Wyglądam najlepiej jak potrafię, tutaj już nic nie zmienię w kwestii ciuchów :) Dobre buty, dopasowane jeansy i koszula.

No to nie ma opcji abyś nie spróbował podejść do jakiejś pani uśmiechniętej nawet w tej biedronce :lol:! Najłatwiejsza droga to gdy widzisz, że się do ciebie uśmiecha, a gdy poprawia do tego włosy to już po prostu bang! Dla kolegów z większym doświadczeniem, pewnością siebie jest podchodzenie do lasek, które zgrywają mocno niedostępne albo do kobiet w grupie - tutaj już trzeba być na wysokim levelu by osiągnąć totalny chillout, stan wyjebania i czerpać frajdę z tego :unsure:

 

9 godzin temu, self-aware napisał:

7. Energii straciłem dużo. Nic miłego dostawać kosze. Ktoś mówi, że nic się nie stało, to tak nie do końca prawda, kosz = nie podobasz mi się. Wiadomo, że to wchodzi na psychikę.

W klubach jest to dużo częstsze niż w biały dzień, a przyczyna jest taka, że w klubach mnóstwo pijanych desperatów podbija do kobiet. W biały dzień na trzeźwo to rzadkość, więc możesz nawet kobiecie zaimponować odwagą. Oczywiście koszów się nie uniknie tak jak w salsie się nie uniknie pogubić ruchów, dlatego jak wspomniałem wyżej podchodź do kobiet, które na starcie pokazują, że cię lubią :P Nie ma opcji abyś nie zwrócił uwagi jeśli chodzisz w eleganckiej koszuli, a jak dołożysz do tego odpowiednią marynarkę toooo :o:o 
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.