Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć Bracia. Przeglądając dzisiaj Joe Monster znalazłem ciekawy artykuł dotyczący współczesnego kryzysu męskości o tytule "Dlaczego coraz więcej jest pip w rurkach, a coraz mniej prawdziwych mężczyzn?"

Zakładając ten temat chciałem ogólnie odnieść się do współczesnego kryzysu męskości. Piszcie jakie macie wobec tego tematu przemyślenia, pomysły czy doświadczenia ;)

 

Treść artykułu: 

Faceci nie mówią o problemach, a już pod żadnym pozorem nie dzielą się nimi z innymi mężczyznami. Mimo wszystko zamknijmy się na chwilę w męskim gronie i zapomnijmy o istnieniu kobiet, niech na potrzebę tego wpisu zostaną "magicznymi istotami".

 

Wzorce

Nie jest tajemnicą, że młodzi chłopcy potrzebują autorytetu, idola, swojego własnego Boga. Naturalnie pierwszym z nich jest ojciec, który jest wszechmogący i jest niedoścignionym wzorem. Każdy chłopiec chciał kiedyś podejmować się zadań wykonywanych przez starszego, bo też chciał być taki mądry i też chciał być taki silny. 

Na tym polu dochodzimy do różnych sukcesów w trakcie dorastania. Nawet jeśli magiczna istota poprosiła o odkręcenie słoika i tym razem to nam się to udało zrobić przed tatą, to czujemy się jakbyśmy nagle awansowali w hierarchii rodzinnej i w społeczeństwie do pozycji herosa. To uczucie unosi nas nad ziemię. 

Krótko mówiąc: chłopcy potrzebują męskiego wzorca, żeby wiedzieć, jak być mężczyzną. 

Nie ma żadnego problemu, jeśli mieszkamy gdzieś w lesie w chatce zbudowanej przez ojca do spółki z dziadkiem i chodzimy z nimi na polowania. Wtedy wzorce są dostępne pod ręką 24/7 i w wieku kilku lat jesteśmy w stanie "odkręcić ten pierwszy słoik" zabijając jelenia czy chociaż zajączka. No problemito. Trochę trudniej zrobiło się pod koniec XVIII wieku.

Pierwszy upadek roli męstwa w wychowaniu

Koniec XVIII wieku to początek rewolucji przemysłowej. Od tej pory nasi ojcowie przestają pracować w domu czy w warsztacie obok i zaczynają codziennie wychodzić do fabryk, w których pracują od rana do nocy. Mogą sobie na to pozwolić, bo przecież dziećmi w domu zajmą się jakieś magiczne istoty. Nawet jeśli część z magicznych też poszła pracować, to najstarsza i tak zajmie się dziecińcem.

Właśnie w tym punkcie wychowanie zaczyna być przenoszone niemal całkowicie na magiczne istoty, więc młodzi chłopcy zaczynają mieć utrudniony dostęp do męskich wzorców. Z czasem jednak robi się coraz gorzej.

Masowa zagłada wzorców

Początek XX wieku to ogromna katastrofa dla naszych społeczeństw. W trakcie dwóch wojen światowych ginie przeszło 70 mln ludzi, z czego przeważającą częścią są młodzi mężczyźni. W tym momencie wiele z europejskich społeczeństw dźwigane jest na barkach magicznych istot, które biorą na siebie masę męskich obowiązków.

W niektórych krajach wciąż widzimy różnice. Na poniższej mapce jak na dłoni wyłożono, w których krajach do dziś żyje się w przewadze istot magicznych. W Rosji na 100 istot przypada jedynie 86 mężczyzn, choć 53% dzieci to właśnie chłopcy.

W tym miejscu, ledwie kilkadziesiąt lat temu, z naszego widnokręgu zupełnie zniknęli mężczyźni, jedni zginęli w wojnach, a drudzy wsiąknęli gdzieś w pracy. Zaczęliśmy więc przyjmować na siebie więcej wzorców magicznych.

Jeśli wzoru nie ma w domu, to gdzie go szukać?

Każdy chłopiec w wieku lat kilku idzie w końcu do szkoły, w której spotyka się ze znaną sobie hierarchią. Dorośli są autorytarni, a dzieci są tylko dziećmi. Tu właśnie wielu młodych chłopców ma szansę spotkać pierwszy męski autorytet, jednak jeśli prześledzicie swoje doświadczenia życiowe, to przypomnicie sobie, że w szkołach pracuje bardzo mało mężczyzn. Cały system edukacji jest niesamowicie sfeminizowany, więc w podstawówce czy szkole średniej młodzi mężczyźni mają bardzo marne szanse na spotkanie pierwszego wzorcowego "męskiego mężczyzny".

Pierwsza okazja na spotkanie mężczyzny nadarza się dopiero na studiach, bo tutaj udział nauczających mężczyzn jest już o wiele większy.

Pytanie brzmi: czy to nie jest za późno?

Oczywiście, że to dość późno. Najintensywniej dojrzewamy, kiedy mamy paręnaście lat i to właśnie wtedy układamy sobie w głowach nasze postrzeganie świata, szukamy ideologii i autorytetów. Nie bez powodu najbardziej skrajne zachowania do jakich się dopuściliśmy w życiu to były właśnie te rzeczy, które robiliśmy gdzieś tam u progu szkoły średniej. Poddawanie się różnym subkulturom, wpływom ideologicznym itd. To wszystko dotyczy właśnie lat, w których nie mamy jeszcze dowodu osobistego i właśnie tam potrzebni są silni mężczyźni, którym się "oddamy''.

Pokażę to na najdziwniejszym z możliwych przykładów. Janusz Korwin-Mikke pomimo ogromnego poparcia i wielkiego oddania fanów nie przekroczył progu wyborczego, bo większość z jego "wyborców" nie ma jeszcze dowodu osobistego. Przyciąga do siebie masę nastoletnich chłopców, bo widzą w nim silnego i nieuległego mężczyznę, którego nie widzieli nigdy wcześniej.

Ale wiadomo, ciężko oddawać swoje dziecko w ręce oszołoma, bo czy można podzielić się swoimi fascynacjami i powtórzyć kilka hasełek Korwina w domu? No nie, bo mama nakopie do dupy. A w szkole? Też nie, bo przecież magiczne istoty tam pracujące nie chcą być uważane za mniej inteligentne i nie chciałyby zarabiać z tego względu mniej. Ojciec też nie obroni, bo nie ma zamiaru spać na kanapie. I tutaj dochodzimy do bardzo ważnej rzeczy:

Patriarchat to mit

Mowa o wszechobecnym patriarchacie jest dziś już jak najbardziej mityczna, ten może istniał jeszcze jakieś 200 lat temu. Przez wspomniane wyżej przypadki historyczne wartość mężczyzn niesamowicie spadła, dlatego dzisiejszy świat nie jest patriarchalny, nie jest nawet geocentryczny, a jest gynocentryczny (tak naprawdę zawsze taki był) - w samym środku naszego świata znajdują się magiczne istoty, bo to właśnie one są nam potrzebne do tego i tamtego... Najogólniej i prymitywnie rzecz ujmując, do zadbania o przetrwanie naszej cywilizacji, co jest celem bardzo wzniosłym. Przejęły też na siebie tyle obowiązków, że zwyczajnie nie jesteśmy w stanie bez nich przetrwać, bo gdyby ich zabrakło, to stanęlibyśmy w obliczu "śmierci". Tej mniej czy bardziej dosłownej, mniej czy bardziej metaforycznej.

Tutaj powstaje ciężki zgrzyt, bo jeśli chłopiec nie miał się od kogo uczyć "jak być mężczyzną", to chcąc pozyskać przychylność istot magicznych będzie robił wszystko, żeby dopasować się do ich oczekiwań. Co jest dość złudne, bo jak doskonale wiemy, magiczne istoty w zależności od wielu różnych czynników (głównie hormonów) raz oczekują jednej rzeczy, a raz drugiej. Trzeba więc być czułym barbarzyńcą na pełen etat z przewagą którejś z cech w zależności od dnia - co nie wszystkim się udaje, bo to bardzo trudne zadanie.

Żeby to wszystko idealnie działało, to nie powinno się magicznych istot pytać o to, czego oczekują, tylko dostarczać im właśnie to, zanim jeszcze sformułują swoje potrzeby. Przykład: jeśli spytamy, czy magiczna chciałaby kwiaty i jakie, to nawet jeśli je kupimy to nie będzie to tak dobrze odebrane jak w przypadku, w którym kupimy odpowiednie kwiaty bez uprzedzenia i z własnej inicjatywy. Proste. Jeśli magiczna istota mówi nam już, że oczekuje od nas kwiatów, to daliśmy ciała po całości.

Drogi Bojowniku w związku, wiem o czym myślisz, więc jeśli dawno tego nie robiłeś to może bez pytania skocz dziś w drodze do domu po kwiaty, czekoladki, albo bilety do kina. To że dziś akurat ja o tym pisałem to zostaje między nami, męska sztama, wiadomo, pełna dyskrecja.

Konkluzja

W tych krótkich słowach (bo temat jest bardzo głęboki) dotarliśmy do istoty tego, dlaczego w naszym społeczeństwie występuje coraz więcej zniewieściałych chłopców, którzy są bardzo negatywnie oceniani przez tych bardziej "męskich mężczyzn". Można powiedzieć, że czasy się zmieniają, i kilka innych rzeczy, jednak smutną prawdą jest to, że jeśli komuś udało się wychować syna na "typową pipę", to ten będzie równie surowo i negatywnie oceniany zarówno przez mężczyzn, jak i przez magiczne istoty, które będą widziały w nim przyjaciela (bo będzie kolejną magiczną istotą w otoczeniu), ale nie będą widziały w nim tego czułego barbarzyńcy, więc nie będzie dla nich aż tak atrakcyjny. 

Pomimo całej poprawności politycznej dzisiejszych czasów, ten model zachowań po prostu nie działa, a bycie tym wzorcowym "męskim mężczyzną" który sam siebie dobrze zna i potrafi na sobie polegać jest nam potrzebne zarówno do odnalezienia się w świecie mężczyzn, jak i do tego, byśmy potrafili w pełni szanować i doceniać otaczające nas magiczne istoty.

 

link do artykułu - http://joemonster.org/art/40347/Dlaczego_coraz_wiecej_jest_pip_w_rurkach_a_coraz_mniej_prawdziwych_mezczyzn_

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako że pracuję w rodzinnej firmie, i też naukowo do tego podchodzę od jakiegoś czasu świta mi w głowie myśl, by napisać jakąś monografię, czy inna książkę o tym, że wzorzec męskości może być odzyskany właśnie przez rodzinne firmy. Jakoś nie mam doprecyzowanej myśli, ale tak mi w głowie to lata ;)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

męskość? kobiecość? Serio? W gruncie rzeczy to jedziemy na tym samym wózku, umieramy na te same choroby i jestesmy tym samym pylkiem, cienka warstwa biosfery na ziemistej kuli krążącej gdzies w pustce. Nie ma sensu sie dowartościowywać w ten sposob...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozwój OK ale nie pod takim kieratem jaki sobie wymyślili inni, żeby pielęgnować mityczne przymioty/stereotypy tylko my sami. Nie mówię tu o naturalnych predyspozycjach płci tylko bardziej o takich idiotyzmach w stylu "chłopaki nie płaczą".

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten lewacki artykuł sugeruje, że rozwiązaniem kryzysu męskości będzie "ukobiecenie mężczyzn". Postuluje on pod koniec artykułu, że mężczyźni powinni stać się bardziej kobiecy i mają w tym pomóc ich przyszłe żony (czyli mają wychować mężów na miękkie kluchy) 

http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1705494,3,dlaczego-mlodzi-polacy-sie-radykalizuja.read

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Będąc nastolatkiem moim jedynym wzorcem wyniesionym z domu był kult kobiety (nieszczęśliwej mamusi która musi znosić upokorzenia niedobrego ojca). W sumie to i ojciec się nie spisał. 'Wziąłem' od niego upijanie się i wkurwianie na wszystko co mi nie pasuje (poza kobietami oczywiście). On sam wrzeszczał na matkę ale w końcu i tak ustępował. Gdy 'uciekłem' z domu na studia to na początku był straszny problem z podrywaniem dziewczyn, ba nawet z nawiązywaniem kontaktów z nimi. Nawet nie wiedziałem gdzie jest problem i jeśli już przyszło mi do głowy żeby go szukać to szukałem go w sobie. No bo przecież mamusia mówiła, że tatuś jest zły bo się lubi napić, bo nie przynosi kwiatków, bo woli wyjść z kolegami na piwko niż oglądać z nią serial, bo się spóźnił na obiad a ona się cały dzień męczyła żeby go dla niego ugotować itp, itd... Z czasem wzorzec się rozmywał. Z czasem znaczy im dłużej mnie w domu nie było tym jakoś łatwiej się z dziewczynami rozmawiało, jakiś flircik, złapanie za tyłeczek i jakoś tym biednym i nieszczęśliwym dziewczynom to nie przeszkadzało. O dziwo, większości się to podobało. Z czasem też zauważyłem, że nawet szlachetne dawanie kwiatów to jakaś wypucha jest i obciach. Niestety ciągle czegoś brakowało i co jakiś czas wzorzec wracał i dawał o sobie znać. Teraz już wiem, że to brakowało świadomości. Ciągle wiele pracy przede mną ale myślę, że trop już złapałem :)

Pozdrawiam

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Tutaj znalazłem pewien artykuł na ten temat, ale niestety pisany przez kobietę. 

link - http://www.psychologiaprzykawie.pl/blog/prawdziwy-mezczyzna-potrzebny-od-zaraz

treść artykułu:

PRAWDZIWY MĘŻCZYZNA POTRZEBNY OD ZARAZ

                                                                              Kryzys męskości

Ewa ma już dość umawiania się z facetami z portali randkowych, umawiania się z kolegami swoich przyjaciółek i rodziny. Zwątpiła, czy kiedykolwiek spotka odpowiedniego mężczyznę. Szczere mówiąc zwątpiła, czy gdzieś jeszcze prawdziwi mężczyźni są?

 

Najpierw zszokowało ją, gdy Janek na pierwszym spotkaniu w realu poprosił ją, żeby kupiła mu kebab, bo jest głodny, a nie ma pieniędzy. Michał w czasie ich „randki” rozmawiał z mamą, z którą mieszka i od której w czasie 36 lat swojego życia nie zdążył się jeszcze wyprowadzić. Swoją drogą ciekawe, czy kiedykolwiek będzie w stanie? Jarek – wolny ptak, nie pracował, szkoły nie skończył, pieniądze na życie dostawał od taty, mieszkał w mieszkaniu, które dostał od rodziców. Kostek – towarzyszyła mu kiedyś w zakupach. Wróciła do domu zdruzgotana. „Chyba nie jestem kobietą” – pomyślała. „Nie spędzam tyle czasu w sklepach, nie poświęcam tyle na dobieranie ciuchów do siebie pod względem kolorów i faktur i koniecznie muszę sobie kupić dobry krem pod oczy. Boże, nie jestem na bieżąco z najnowszymi trendami w modzie”.

 

Ewa mogłaby napisać świetną książkę o nieudanych randkach i dziwnych facetach. To chyba byłby bestseller. Teraz, gdy słyszy, że ktoś chce ją poznać ze swoim fajnym znajomym – dostaje gęsiej skórki, postanowiła od tego odpocząć przez kilka miesięcy. Zwątpiła. Zresztą już w ubiegłym wieku Danuta Rinn śpiewała: „Gdzie Ci mężczyźni, prawdziwi tacy? Gdzie te chłopy?” No właśnie, gdzie?
Niestety znany amerykański psycholog prof. Philip Zimbardo podziela tę troskę w książce pt. „Gdzie Ci mężczyźni?”* Młodzi mężczyźni rezygnują z dobrego wykształcenia, nie radzą sobie na rynku pracy, nie potrafią stworzyć dojrzałej relacji z kobietą. Opóźniają wyprowadzkę z rodzinnego domu. Nie dbają o zdrowie i kondycję. Zamiast tego dużo czasu poświęcają grom komputerowym, wykazują się hartem ducha, leżąc na swojej kanapie. Wybierają pornografię, bo tak naprawdę boją się kobiet.

 


Kryzys rodziny i psychiczna nieobecność ojców

Pędzący świat, ciągłe zmiany spowodowały, że ojców praktycznie nie ma w domu. Ich kontakt z synami bywa ograniczony. Paweł Zuchniewicz mówi, że „chłopcy spędzają teraz więcej przez miesiąc z „ekranem”, niż przez rok z własnym ojcem.” Autorytet ojca zanika. Tego, który miał wprowadzać w świat, uczyć czym jest męskość, zniknął. Jak ma to zrobić kobieta o zupełnie innych cechach charakteru? Cechy męskie tłumimy. Odwagę nazywamy agresją, siłę – przemocą. Chłopcy są zagubieni, ich wewnętrzne impulsy są tłumione i określane jako złe. Próbujemy „ukobiecić” mężczyzn, wychować ich na wrażliwych, delikatnych i spokojnych, zaprzeczając ich męskim instynktom, które determinuje testosteron. Nie znaczy to, że nie mamy pielęgnować w nich kobiecego pierwiastka, ale nie kosztem ich męskości.

 

A „jeśli syn nie uzna i nie przyjmie autorytetu swojego ojca, będzie go szukał gdzie indziej: w Internecie, na YouTube albo u nieodpowiednich kolegów ze szkoły. Ojciec musi pokazać swemu synowi model mężczyzny, do którego chłopak będzie musiał się odnieść. Tego właśnie syn oczekuje od swego ojca: móc go podziwiać i być takim jak on. Wymagania stawiane ojcom są wyjątkowo ciężkie, ale na tym właśnie polega ojcostwo. Nie jest to jednak aż takie trudne, jak się wydaje. Tak naprawdę potrzeba jednego: być dostępnym dla syna, dzielić z nim swój czas i pozwolić, by cię obserwował i uczył się od ciebie”.**

 

Jeśli w domu z różnych przyczyn nie ma ojca, to trzeba poszukać innego męskiego wzorca, może to być dziadek, trener sportowy, nauczyciel. Mężczyzna, który będzie spędzał z synem czas i będzie mógł być dla niego autorytetem. Jeśli nie zadbamy o to, wizja „Seksmisji” może stać się realna.

 

Sfeminizowana edukacja

Niepokojącym staje się fakt, że chłopcy gorzej radzą sobie w szkole, uzyskują niższe wyniki w nauce***, a w konsekwencji mniej z nich kontynuuje edukację na studiach wyższych. Dotyczy to wielu krajów na świecie. Dr Michael Thompson ze Stanów Zjednoczonych uwzględniając ten trend pisze tak: „60 proc. studiujących w USA to kobiety. Kobiety otrzymują rocznie 170 000 więcej tytułów bachelor niż mężczyźni. Statystycy, doprowadzając rozumowanie ad absurdum, ostrzegają: ostatni mężczyzna otrzyma tytuł bachelor w 2068 roku”.

 


Jedną z przyczyn tzw. education’s gender gap (różnicy pomiędzy osiągnięciami edukacyjnymi chłopców i dziewcząt) jest niższy poziom umiejętności czytania i pisania u chłopców. We wszystkich krajach objętych międzynarodowymi badaniami PISA i PERILS umiejętność czytania (literacy) chłopców zdecydowanie odstaje od umiejętności czytania dziewczynek – na niekorzyść chłopców. Czytanie w tym kontekście oznacza: przetwarzanie informacji, rozumowanie, interpretację i refleksję nad tekstem. Dla przykładu w badaniach PISA średnia różnica między umiejętnością czytania chłopców i dziewcząt wynosiła 32 pkt. w 2000 roku i 38 pkt. w 2006 roku.**** Różnice te pogłębiają się. A przecież to od czytania zależy zdolność uczenia się innych przedmiotów, poznawania świata, rozwój kompetencji, zdobycie intratnego zawodu.

 

Próbuje szukać się przyczyn tego niekorzystnego zjawiska. Jedna z teorii tłumaczy to „sfeminizowaniem systemu edukacyjnego”. W większości nauczycielkami są kobiety, które nie rozumieją dobrze potrzeb chłopców. Statyczne zajęcia, w czasie gdy chłopcy najlepiej uczą się poprzez ruch i działanie. Wymaganie ciszy i spokoju przez 45 minut, przekaz dostosowany bardziej do dziewcząt niż chłopców. Energia chłopców nie ma gdzie znaleźć ujścia. Potrzeba przygody nie jest zaspokojona. Chłopcy chcą sukcesu, nie lubią przyznawać się do porażek (których w szkole doświadczają) i prosić o pomoc. Koło się zamyka.

 

Silne kobiety

Również my – dzisiejsze kobiety – nie ułatwiamy za bardzo sprawy mężczyznom. Dobrze wykształcone, zaradne, zarabiające, samodzielne, radzące sobie. Część z nas może utrzymać się samodzielnie, nie jest potrzebna dodatkowa pensja w budżecie domowym, by wynająć, kupić mieszkanie i przeżyć miesiąc. Gdzie miejsce dla kogoś, kto może pomóc, „uratować Piękną”? Nie chodzi o to, żebyśmy były zależne, bezbronne i nieporadne, ale abyśmy dały pole, na którym liczymy na wsparcie mężczyzny. Gdzie ma szanse się wykazać, być ważny, doceniany. Bo uznanie i odnoszenie sukcesów jest jedną z ważnych potrzeb mężczyzny. A przy silnych kobietach można wpaść w kompleksy. Rozumiecie teraz, dlaczego fajni mężczyźni wybierają przysłowiowe „szare myszki”, a żonę zamieniają na sekretarkę?

 

Paradoksem jest – jak twierdzi Zimbardo – że kobiety nie zmieniły swojego wzorca męskości. Nadal chciałyby widzieć mężczyznę w dwóch archetypicznych rolach: „wojownika” (choćby korporacyjnego, który odnosi sukces w biznesie) albo „żywiciela”, który kiedyś polował na mamuty, a dziś przynosi do domu wypchany portfel. Zamieszanie w tym wszystkim robi fakt, że kobiety nie przyznają się do tego, chyba nawet przed sobą, mówiąc: „Chciałabym troskliwego, opiekuńczego męża, który zadba o dzieci, zrobi pranie”.

 

P. Zimbardo mówi, że skoro 2/3 studentów w USA to kobiety, to nie wszystkie z nich znajdą partnera z wyższym wykształceniem. Skoro dobrze zarabiają, to nie zaimponuje im kolega z działu, a lepiej zarabiający dyrektor działu jest tylko jeden, podobnie jak prezes firmy.

 

Wirtualny świat pozwala być mężczyzną

Tak oceniani mężczyźni mogą albo uciec w samotność, albo w wirtualny świat. Okazuje się, że teraz praktycznie tylko w grach komputerowych młody mężczyzna może wykazać się walecznością, tylko tam jego odwaga, naturalna potrzeba przygody, bycia zwycięzcą, skłonność do bardziej ryzykownych zachowań, czy wręcz agresji znajduje swoje ujście. Dodając do tego większą podatność chłopców na uzależnienia, otrzymujemy mieszankę wybuchową. Coraz bardziej oddalają się od realnego świata. Wybierają ten, w którym wreszcie mogą być prawdziwym mężczyzną. Mogą się wykazać i mieć wszystko pod kontrolą. Być bohaterem.

 

Zapytacie jak pomóc Ewie? Mogą pomóc matki, wychowujące swoich synów, które w miarę swoich możliwości nie będą tłumić typowo męskich cech, lecz wręcz je wspierać. Będą starać się bardziej angażować męża w życie rodziny i indywidualny czas poświęcany synowi (w tym na męskie prace, zabawy). Będą kochać i wspierać męża, interesować się jego sprawami, by sam czując się mężczyzną, mógł być wzorem dla syna. A w synach trzeba budować poczucie wartości, mówiąc „Wierzę w Ciebie, nie poddawaj się, dasz radę, spróbuj jeszcze raz, stać Cię na więcej, stać Cię na zwycięstwo!”


Co zrobić, żeby nie czekać na następne pokolenie? Starać się wzmocnić w mężczyznach ich męski pierwiastek, męskie potrzeby i impulsy.

 

Edytowane przez MoszeKortuxy
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 27.07.2017 o 19:15, MoszeKortuxy napisał:

Koniec XVIII wieku to początek rewolucji przemysłowej. Od tej pory nasi ojcowie przestają pracować w domu czy w warsztacie obok i zaczynają codziennie wychodzić do fabryk, w których pracują od rana do nocy. Mogą sobie na to pozwolić, bo przecież dziećmi w domu zajmą się jakieś magiczne istoty. Nawet jeśli część z magicznych też poszła pracować, to najstarsza i tak zajmie się dziecińcem.
 

Dziwnym trafem wtedy zaczynał się romantyzm :D

Edytowane przez Dziabnięty
zły cytat
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tematu typowo zawodowego się wypowiem .
Czy ktoś widział w większym mieście technikum z warsztatami ? Np: spawalnie , tokarnie, szlifiernie , stolarnie , odlewnie itp.

Więc gdzie ma się hartować ta martenowska stal? Mechatronik to nie technik tylko pizdoskładacz.

Jeśli do kompa nie podłączy to diagnostyki nie potrafi zrobić itd.

W mojej starej budzie to glonojady widzą spawarkę 1 raz na całe naukę na wykładach , tak to poszło w matrixa .

Kiedyś elektronik potrafił rezać dziury w betonie , a elektryk hydraulikę poskładać i szafki z drewna zrobić .

Obecnie push USB and pres button ......

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Radzilem tym beznadziejnie szukajacym pracy co byli po szkole marketingu zeby zrobili kurs spawania.

Po takiej radzie zaden sie nie odezwal.

Wyglada ze sa stworzeni do wyzszych rzeczy a poki wyzsze rzeczy nie zaprosza ich do pracy zawsze maja mozliwosc zbierac szczaw nad rzeką.

To akurat Niesiolowicz dobrze powiedzial choc wsiedli na niego wszyscy.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...

Panowie.

Uzyjcie mozgu.

NIKT dzisiaj nie napisze artykulu przeciw kobiecemu pogladowi na swiat i temu ze artykul ma wychowac facetow na jeszcze bardziej grzeczne cipy sluzace kobietom.

Taki artykul po prostu nie bedzie wydrukowany.

Proste jak pierdolenie.

Nie ma zadnego kryzysu meskosci.

Jest atak samic walczacych o wladze i to wszystko.

Stado samic pozre kazdego kto sie mu sprzeciwi.

Poki co robi to bardzo skutecznie.

 

Wyswietlilo mi sie na dole tego watku:

Harvard zakazał klubów jednopłciowych, z wyjątkiem klubów, które są przeznaczone tylko dla kobiet.

 

No prosze. Rownosc w calej okazalosci.

Jak pomysle ze kiedys chcialem zwiac do Stanow - dreszcze mnie przechodza na mysl ze moglo mi sie to udac.

Na szczescie oni byli madrzejsi. Nie zgodzili sie. Bede im wdzieczny za to do smierci.

 

 

 

Edytowane przez JoeBlue
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, JoeBlue napisał:

NIKT dzisiaj nie napisze artykulu przeciw kobiecemu pogladowi na swiat i temu ze artykul ma wychowac facetow na jeszcze bardziej grzeczne cipy sluzace kobietom.

To przeczytaj ten artykuł bo piszesz bzdury.

http://redpillersi.pl/za-kryzysem-meskosci-stoja-kobiety-i-bezpieczenstwo/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, MoszeKortuxy napisał:

Dla @JoeBlue chodziło raczej o artykuły publikowane w ogólnodostępnej prasie, w tygodnikach itp.

W jednej z audycji Marek chyba wspominał o wydaniu czasopisma. Warto by było nad tym pomyśleć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Genialny tekst, popieram  w 100%,  brak wzorca silnego ojca lub innego mężczyzny w życiu dziecka jest przyczyna złego wychowania i późniejszych problemów dziecka. 

Z moich obserwacji wynika, że tam gdzie ojciec rządził w domu, młodzież sobie dobrze radzi, mają pracę, pasje, fajne związki, da się z nimi pogadać itd.,

a tam gdzie rządziła ta "magiczna istota", facet był pod pantoflem albo wogóle go nie było, są jakieś dziwne problemy, chora atmosfera w domu, młodzież ma problemy z wejściem w dorosłe życie itd..

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 hours ago, Arushat said:

Dla @JoeBlue chodziło raczej o artykuły publikowane w ogólnodostępnej prasie, w tygodnikach itp.

W jednej z audycji Marek chyba wspominał o wydaniu czasopisma. Warto by było nad tym pomyśleć.

Ano. O to mi chodzilo.

Dlugo to czasopismo by sie nie utrzymalo, baby by je i autora pozarly zywcem.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, JoeBlue napisał:

Ano. O to mi chodzilo.

Dlugo to czasopismo by sie nie utrzymalo, baby by je i autora pozarly zywcem.

 

Jakby się wygrało pierwsze 15 spraw o seksizm/rasizm/ksenofobię/antysemityzm/faszyzm/homofobię (niepotrzebne skreślić), to może jakoś by się to turlało ;) 

Na okładce powinny być chwytliwe tytuły, jakiś kącik kobiecy do tego i by się nawet czytelniczki znalazły. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Wikary napisał:

Z moich obserwacji wynika, że tam gdzie ojciec rządził w domu, młodzież sobie dobrze radzi, mają pracę, pasje, fajne związki, da się z nimi pogadać itd.,

a tam gdzie rządziła ta "magiczna istota", facet był pod pantoflem albo wogóle go nie było, są jakieś dziwne problemy, chora atmosfera w domu, młodzież ma problemy z wejściem w dorosłe życie itd..

niestety sprawdza się to i w moim przypadku. W domach gdzie rządzą "magiczne istoty" młodzieniaszek ma dwa wyjścia - albo stać się biorobotem na autopilocie społecznym, czyli białorycerzem, albo się zbuntować

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.