Skocz do zawartości

Podchodzenie na ulicy


Bizu

Rekomendowane odpowiedzi

Kiedyś za nastolatka ganiałem za dziewczynami na ulicy. Powiem Wam, że mimo średniego wyglądu i niskiego wzrostu, zebrałem ponad 100 numerów. A było to w latach 2007-2011.

Później odkąd pojawiła się moda na fejsa szło mi co raz gorzej. Dawniej laski jarały się tym, że ktoś do nich podszedł, a teraz żadnego wrażenia to nie robi.

 

Poza tym w latach 2007-2011 udało się mi umówić z dziewczynami z fotka. Wystarczyło tylko w miarę być wygadanym i dziewczyny były zainteresowane spotkaniem. 

 

Obecnie na fotce trudno jest się z kimś umówić. 

 

Wydaje się mi że w umysłach dziewczyn zaszła jakaś zmiana.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze to podszedłem do koło 500 dziewczyn łącznie. Może i więcej, tego nie wiem. W każdym razie spotkałem się z 20 dziewczynami poznanymi na mieście. A przespałem się z jedną.

 

Z tego wynika że

 

wykonałem 500 podejść

zebrałem około albo powyżej 100 numerów telefonu

spotkałem się jakoś z 20

przespałem z 1

 

W tym 2 inne zrobiły lodzika

Edytowane przez Anderson
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Frywolny przypakowany? :D raczej szczupły. Mam podobne wrażenie, że od wzięcia nr do seksu jest jeszcze daleka droga, bo co z tego, że przełamiesz się podejdziesz nawet dostaniesz ten nr tel, bo akurat zaskoczyłeś tym loszkę wzbudziłeś jakieś emocje, jak potem na drugi dzień i tak tego nie pamięta przeważnie, emocje minęły dlatego w świecie PUA mówi się aby brać taką na instant date, bo branie nr jest naprawdę mało skuteczne. Na ulicy, inaczej niż na np. koncercie gdzie ma się jakiś współny punkt zaczepienia, ma się zerowe social proof i trzeba przeważnie od 0 budować zaufanie, co jest czasochłonne i mało która chce w to wejść. Rozumiem, że niektórzy tu mają motywacje od i widzą siebie jako przegrywów i stulejarzy gdy nie będą ruchać, też tak miałem, na szczęście się z tego wyleczyłem i żyję mi się coraz lepiej :)

Edytowane przez BrightStar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tylko nie wiem czy wy wiecie jaką "efektywność" ma podchodzenie na ulicy? To może drobna statystyka. Link do bloga pewnego zawodowego trenera PUA od podchodzenia na ulicy. Statystyka:

 

825 podejść -> 59 randek -> 11 seksów.

1 podejście = 10 - 15 minut

* 825 podejść = 8250 - 12400 minut= 137,6 - 206 godzin zmarnowanych

11/825 = 1,3% skuteczności.

 

A gościu o wysokim SMV, przystojny, przypakowy, w dobrych drogich ciuchach. Na głupim tinderze miałby podejrzewam 500% więcej zaliczeń niż na ulicy i w dodatku zaoszczędzałby dużo czasu.

 

Więc pytanie skoro koleś który zajmuję się tym zawodowo(ponad 3000 podejść) + wysokie smv w okolicach 8/10 ma 1,3% skuteczności to jaką skuteczność ma przeciętny z wyglądu i znajomości PuA kursant? 0,001%? Czy jeszcze mniej.

 

Kolega Anderson miał 3 interakcje na 500 podejść czyli 0,6% skuteczności. Czy podchodzenie się opłaca odpowiedzcie sobie sami.

 

Link: 2015-stats.png

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, Anderson napisał:

Szczerze to podszedłem do koło 500 dziewczyn łącznie. Może i więcej, tego nie wiem. W każdym razie spotkałem się z 20 dziewczynami poznanymi na mieście. A przespałem się z jedną.

Z tego wynika że

wykonałem 500 podejść

zebrałem około albo powyżej 100 numerów telefonu

spotkałem się jakoś z 20

przespałem z 1

W tym 2 inne zrobiły lodzika

 

Ponad 500 dziewczyn i tylko 1 była serio chętna?

 

Ja podszedłem i zagadałem na ulicy czy w parku do może z 10 (czyli zatrważajaco mała liczba dla tych wszystkich PUA-yebaków) i z tego 4  wyrwałem na jakąś dłuższa relację.

Jedną tak poznaną mam już dwa lata i intensywnie tresuję.

Na wsi zaczepiłem jedną w maju jak sobie jechała na rowerze przed moją posesją i dzięki niej poznałem kilka fajnych jej koleżanek, z których jedna na mnie ostro leci.

Nie mówiąc już o zaproszeniach na jakies tam koncerty,festiwale czy inne wspólne wypady do miasta.

Nawet jak nie porucham to chuj, to atrakcyjne znajome sie przydają, jako przynęta na inne.

Czasem sobie gdzies na bilarda czy kręgle wyskocze z kumplem, i kolezanką i jak brakuje nam pary, to biore te koleżankę i zagadujemy razem do jakies randomowej laski co sie kreci po tej samej galerii, czy by nie chciała z nami pograc, bo brakuje pary.

Po 5 minutach max już mamy chętną, albo dwie. (jak zagaduje z koleżanką to są chetne, bo wczesniej probowąłem samemu, to nie bardzo) - i można je na luzie pobajerować, jakies potem piwko, do domu i już.

Po prostu trzeba ogarniać, a nie łazić jak popieprzony po mieście i zaczepiać laski jak łajza ględząc w kołko "daj numer" do każdej baby na ulicy.

 

Raz widziałem takich PUA w Łodzi w "Manufakturze" - kuźwa łazili w kółko po tym placu i zagadywali praktycznie do każdej młodej dupeczki.

Stali w kołku, jakaś jedna czy z koleżanką przechodziła, to typ zaraz do niej dobiegał, a ci jego koledzy chowali sie za ławkami czy budką z lodami.

Obserwowałem ten cyrk przez godzinę prawie.

 

I ja sie nie dziwie, ze laski ich zlewają, bo to wygladało tak, że chcieli jak najbszybciej wydusić numer, jakies durne pytania, aka "jestem Przemek, czym sie interesujesz, gdzie studiujesz, daj numer - dobra dzieki, musze leciec"... :lol:

O w chuj...

Jak miałbym zdobyte w tajki sposób 100 numerów to bym schizofrenii dostał, bo 99% jest bezużytecznych.

Zreszta po kiego tyle?

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Super Lambert
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wypowiedź ciągle się powtarza - jaka? Podejdź i przedstaw sprawę prosto - podobasz mi się i zaproś na kawę. Nie być nachalnym, nie budować relacji od razu na miejscu tylko umówić się w konkretne miejsce.

Będę próbował w najbliższym czasie - może dam feedback, bo "strategia" pokrywa się z moim doświadczeniem.
 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 panien na 825 podejść w ciągu roku? Zawodowiec PUA? Taki zawodowiec :)

Z moich doświadczeń: w trzy tygodnie na portalu na sto wiadomości dwie uwiedzione. Wyższa skuteczność, żaden koszt, żaden wysiłek, z domku, z pracy, z kibla. No ok, te trzy duszki trzeba było rzucić. Wychodzi złotówka dziennie :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

podchodzić ? nie podchodzić ?

ja to widzę tak

jeśli jakaś samica wpadła w oko to czemu nie. ale zawsze należy mieć asa w rękawie. nawet jak się nie zgodzi na dalszą znajomość to można z tego wyjść na tarczy

ale o tym później

podchodząc do kobiety należy być zwierzęcy

im bardziej dziewczyna zadziera nos do góry (och ach bon tą, jak to mówi Marek) tym bardziej musimy być bezwzględni

w moim wykonaniu wygląda to tak.

ćwiczę kalistenikę chyba od roku. mam wysportowane, wyrzeźbione ciało. ubieram zwykłe dzinsy, sportowe buty i tshirt na ramiączkach. widać zarys barków i klaty.

podchodzę i pytam wprost "jesteś wolna" bez żadnej ściemy

mordę mam nieogoloną, włosy rozczochrane, i pod żadnym pozorem się nie uśmiecham

dziewczyna ma zobaczyć przed sobą męskie zwierzę a nie uśmiechniętego lalusia

oczywiście podchodzisz do tego na luzie

kobieta to wyczuwa i instynktownie wyczuwa silnego samca do ostrego rżnięcia, bo właśnie taki jest mój cel

to działa

a jeśli odmawia to wyciągasz asa. mianowicie. kiedyś taka brunetka powiedziała że nie ma czasu dla mnie a ja jej odpowiedziałem "szkoda, mam taki świetny pomysł na dzisiejszy wieczór, eeee znów będę go musiał spędzić z tą wariatką Olą , oj będzie się działo" przez chwilę zapatrzyłem się w dal

kobita wypaliła do mnie "jak możesz do mnie zagadywać mając dziewczynę"

ja oczywiśćie wstrząśnięty " jaka dziewczyna, to moja ostra kumpela, a ty co, nigdy nie miałaś kilku facetów "

zamurowało ją

i wtedy klepnąłem ją w ramię, powiedziałem zdrowia i odszedłem

mimo że jej nie przeleciałem to wyszedłem na tarczy

wymyślajcie, kłamcie

bezwzględność i koniec

nie widzę nic złego w podchodzeniu na ulicy, gdziekolwiek

ale najważniejsze aby mieć tego asa w rękawie, aby jej dojebać na koniec, żeby nie pomyślała że spławiła kolejnego kundelka łaszącego się na jej piczkę

w jej głowie pozostanie zazdrość, że znajdziemy sobie inną i właśnie te inną będziemy namiętnie posuwać, a ona sama jak kołek pozostanie

każdy wie że

bycie słodkim i uśmiechniętym kończy się waleniem konia

 

Edytowane przez igorwilk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Anderson napisał:

Dawno temu ktoś napisał, że jeżeli dziewczyna daje kosza na starcie, należy z uśmiechem powiedzieć:

 

ok, nie ma problemu, tak właściwie to tylko ćwiczę podryw, kolega doradził abym zaczął od przeciętnych dziewczyn i tak robię, miłego dnia 

 

 

 

Usprawiedliwianie siebie takie piękne... jeszcze wyżywanie się na niewinnej osobie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ode mnie szacun. Die Übung macht den Meister.

To jak z siłownią - połowa twoich mięśni buduje się w kuchni (kuchnia=SMV, ćwiczenia=podryw) ale samą dietą nie zbudujesz żadnych mięśni.

 

 

A jak cię spławia to "ok, miło było, powodzenia" i idziesz swoją drogą. Cała ta reszta "kolega doradził abym zaczął od przeciętnych dziewczyn" to gówniana próba dojebania jej. Tego ci nie potrzeba, szanujesz ją tak samo jak siebie - przykazanie miłości.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrozumienie? Koleś ma jakiś typ - jeden lubi łagodną urodę, drugi ostre rysy. A laski nie tyle mają typ, co liczy się obiektywna atrakcyjność. A zatem laska umówi się i z Bechamem i Ronaldo, mimo że każdy z nich ma inny typ urody.

Edytowane przez Anderson
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 3.08.2017 o 15:41, Zwierzak napisał:

Jeśli dla kogoś kobiety są pasją to podchodzenie 6h jest jak dla innego granie w piłkę 6h.

Widzę to inaczej:

"Jeśli dla kogoś kobiety są pasją to  ruchanie 6h fajnej laski jest jak dla innego granie w piłkę 6h"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.