Skocz do zawartości

Gra w której stawką jest życie


Rekomendowane odpowiedzi

Jak w przywitaniu pisałem mam 18 lat i pewne sprawy ciążące na moich barkach utrudniające mi życie zarejestrowałem się w swoje urodziny po kilku miesiącach słuchania naszego umiłowanego w wierze admina forum czując się przy tym dziwnie jak przy czymś nowym. 20- kilka dni mi zajęło wzięcie się za napisanie tego co w dzisiejszym dniu znajdzie się na waszych ekranach i mam nadzieję, że będzie to miało wpływ na zmianę mojej obecnej sytuacji na lepsze. 

 

Moja historia będzie ogólna i postaram się w miarę chronologicznie to napisać chociaż nie lubię ujawniać nic o sobie i miałem wielkie opory przed napisaniem tego tekstu. Zwłaszcza, że nigdy przed nikim i niczym się nie otwierałem.

 

Jak wcześniej wspomniałem jestem młodzieńcem, urodzonym w dość biednej rodzinie z alkoholem, zwykli robotnicy nieszczęśliwi smutni nie radzący sobie ze sobą( moim zdaniem) nigdy na nic nie było pieniędzy ja od małego byłem bardzo świadomy tego, że nie mogę sobie pozwalać na przyjemności bo matka kombinuje kasę chociażby na jedzenie mieszkam do dziś choć sytuacja się poprawiła nieznacznie ale jednak w nie najlepszych warunkach w jednym pomieszczeniu w rodzicami nigdy nie byłem na żadnym wyjeździe kolonii, wakacjach etc tylko 3-4 dniowe wypady do rodziny na tym koniec. Rodzice nie potrafili wyznaczać mi granic nie żałując mi niczego jadłem co chciałem chodziłem spać jak chciałem, wszystko co mieli ładowali we mnie (jestem jedynakiem) a zwłaszcza mogłem opychać się słodyczami, przez które miałem próchnicę na wszystkich zębach (czarne ogryzki w dziąsłach, odór z paszczy etc) lecz kiedyś tylko się tego wstydziłem problem z tym skończył się w wieku 14 lat przy wyrwaniu ostatnich ,,pamiątek przeszłości'' dziś mam je żółte szczerbate ale całkowicie zdrowe i nie wyglądają fatalnie choć mam kompleks na ich punkcie. Całe dnie siedziałem przed telewizorem od małego pierwszy komputer dostałem w 2012 roku ten, którego właśnie piszę. Dopiero od pierwszej klasy podstawówki zacząłem wychodzić na dwór z pierwszymi kolegami wcześniej tylko kontakt z kuzynostwem 0 zabaw z podwórkowiczami tam też poznałem swojego towarzysza, z którym od piaskownicy do dziś się zadaję. klasy 4-6 to była porażka przez żeby byłem bardzo chorowity co 2-3  dni anginy, zapalenia + trafiłem na pierwsze drapieżniki od których fizycznie yłem słabszy taka dresiarnia z jaką Marek musiał się spierać ja im się stawiałem lecz nigdy nie byłem w stanie wygrać walki trzymali się razem i zawsze byłem sam bo wszyscy się bali stanąć po mojej stronie. Zawsze byłem bardzo nieśmiały grzeczny ułożony dobrze się uczyłem aż nie dostałem komputera. W gimnazjum odżyłem dobre towarzystwo trafiłem w przewodnią grupę klasy lecz przez moje tendencje do posiadania własnej grupy nigdy nie mogłem się nigdzie wkręcić gdy ktoś mi się nie spodoba mam do takich ludzi automatyczne agresywne nastawienie. Nigdy nie trenowałem nic bo nie było pieniędzy(z czasem zauważyłem, że to moja wymówka na lenistwo i brak inwencji) odstawałem od grupy innością poglądów i innych stref społecznościowych. Przez sprzeczkę przepisałem się na łamach 2/3 klasy i całkowicie odciąłem się od tamtego towarzystwa co miało na mnie tak ożywczy wpływ jak ogólnie całe gimnazjum najlepszy okres mojego życia 12-15 lat. 

 

Przez brak jakiejkolwiek wizji przyszłości i celów, których nie mam pod wpływem impulsu poszedłem do liceum i idealnie pasuje do przykładu jednej z Marka audycji gdzie był taki zawsze słabiak pomiatany i nie chciany w towarzystwie gdzie może go nie bili bo to liceum a nie zawodówka ale byłem wykluczony z towarzystwa( dla ustalenia uwagi 178 wzrostu 75 kilo wagi, na stan dzisiejszy wysportowany po roku treningu zapasów i boksu) teraz na przełomie 2/3 klasy liceum którą zdałem i nie mam zamiaru tam wracać pod żadnym pozorem gdyż odczuwam odrazę do tamtego towarzystwa choć ze łżą w oku będę wspominał pewnych nauczycieli.

 

W zakończeniu dodam kilka szczegółów i niedomówień o których zapomniałem wcześniej napisać a uważam, że Ci, którzy poświęca się przeczytaniu tego wpisu na pewno da to do myślenia pod względem ewentualnych porad dla mnie mianowicie; bardzo często zdarza mi się kłamać i zmyślać(podejrzenie zespółu Delbrocka) jestem nieśmiały i nie potrafię się odnaleźć w towarzystwie i to wszędzie nie mam nikogo z kim mogę wyjść pogadać żyję jak warzywo podejrzewam u siebie depresję i uważam się za gówno występują nierzadkie myśli samobójcze, dużo narzekam, myślę że jestem negatywny i bywam agresywny, gdy tylko coś mi się  uda zaraz coś na tej dobrej drodze mnie rozwala, czasem boję się postawić, jestem naiwny i podejrzliwy na każdym kroku mam przemyślenia gdzie ktoś chce mnie wykorzystać, jestem roztargniony na niczym nie mogę się skupić boli mnie że zawsze mnie bolało jak inni mają a ja nie mam, zdarza mi się zazdrościć i czuć złość jak widzę wesołych uśmiechniętych ludzi boli mnie jak widzę coś czego nigdy nie miałem choć mam świadomość, że sam jestem sobie winien wielu spraw, ból z braku zdolności kontaktów międzyludzkich, przez audycje zacząłem się zastanawiać czy nie mam mocno rozwiniętych pasożytów przez fatalny stan zdrowia( chronicznie zmęczenie, spięcie w pośladkach jak przed wejściem do dentysty trwające całymi dniami od ponad roku nieustające, worki pod oczami, bolące barki, dość słabe ręce jak na młodzieńca), nic mi się nie chce, do wszystkiego odczuwam ogromne opory odwlekam boję się działania i presji świata.

 

Żeby nie było, że mam same wady należało by wspomnieć o swoich zaletach choć w moich oczach jest ich znacznie mniej nić wad. Jestem wierny swoim zasadom, na czwarte imię mam dyskrecja, uczciwy do bólu(kiedyś się dawałem za to wykorzystywać), pomagam jeśli ktoś na to zasługuje, ludzie chętnie mi się zwierzają i przyciągam do siebie nie wiem jakim cudem jakoś obrotne osoby, mam powodzenie u kobiet czasem dostaję numer telefonu pojawiają się uśmiechy czasami pełny żądzy wzrok lecz moje życie seksualne jak i towarzyskie nie istnieje przez powody wspomniane wyżej.

    

Przepraszam za błędy w tekście jeśli takie miały miejsce postarałem się by było ich możliwie znikoma ilość.

 

Co macie do powiedzenia o moim przypadku bracia? 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Maszracius_Iustus napisał:

Przez brak jakiejkolwiek wizji przyszłości i celów, których nie mam pod wpływem impulsu poszedłem do liceum i idealnie pasuje do przykładu jednej z Marka audycji gdzie był taki zawsze słabiak pomiatany i nie chciany w towarzystwie gdzie może go nie bili bo to liceum a nie zawodówka ale byłem wykluczony z towarzystwa( dla ustalenia uwagi 178 wzrostu 75 kilo wagi, na stan dzisiejszy wysportowany po roku treningu zapasów i boksu) teraz na przełomie 2/3 klasy liceum którą zdałem i nie mam zamiaru tam wracać pod żadnym pozorem gdyż odczuwam odrazę do tamtego towarzystwa choć ze łżą w oku będę wspominał pewnych nauczycieli.

Nie bardzo zrozumiałem, skończyłeś 2 klasę liceum i chcesz rzucić szkołę?

 

Uważam, że byłby to Twój życiowy błąd, teraz jest właśnie idealny czas na to, żeby ustalić sobie priorytety, spojrzeć na siebie obiektywnie... przeanalizować swoje mocne strony i obszary do rozwoju.

 

Wiem, brzmi to jak truizm,ale taka jest prawda - piszesz, że masz problem z obiektywnym spojrzeniem na siebie. Nie wstydź się rozmów z psychologiem,rób sobie testy psychologiczne, testy predyspozycji zawodowych :

 

https://www.16personalities.com/pl/darmowy-test-osobowosci

 

Fakt, że pochodzisz z ubogiej rodziny nie czyni Cię nikim gorszym, poszedłeś do liceum, które musisz skończyć, zdaj maturę potem wyjazd za granicę albo jakieś studia.

 

Na początku będzie Ci ciężko, ale staraj się zrozumieć sam siebie, ..to fajnie, że jesteś dyskretny takich ludzi się cieni, ale nie pozwalaj sobie wchodzić na głowę i bądź asertywny, przyciągasz obrotnych ludzi? To dobrze, ale dbaj też o swoje interesy, nie daj się w wpierdolić w jakieś krzywe tematy, z których później ciężko będzie Ci się wyplątać. 

 

Fakt, że spotykasz się w szkole z jakimś rodzajem ostracyzmu też nie ma znaczenie, skoncentruj się na zdaniu matury, przemyśl z czego chcesz ją napisać.

 

A jak skończysz ten rok to czeka Cię ciężka praca nad sobą wiem co mówię bo mam tak samo ze studiami :)

 

Nie masz prawa teraz zrezygnować, ze szkoły bo to byłaby nie tylko życiowa głupota, ale też ucieczka przed problemami.. spierdolisz raz to będziesz spierdalał całe życie

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  1.Zacznij od podstaw - dieta.  Cukry out, pszenica out, przetworzone żarcie out, warzywa, owoce, orzechy, siemie lniane .....

  2. Ćwiczenia fizyczne.

  3.Jeżeli oglądasz pornografie i masturbujesz się (a myślę, że tak pewnie ,,leczysz'' swoje cierpienie) to natychmiast to odstaw! 

  4.Medytacja (10-20 minut dziennie)

  5.  Musisz wydostać się z mentalności ofiary. To nie stanie się w jedną chwile, tydzień, a nie miesiąc. Większość ludzi to ofiary. (to jego wina, nie da sie, nie uda, gdybym miał więcej czasu, normalną rodzinę itd.)  Kanał Actualized.org na youtube i audycja : how to stop being a victim part 2.    Koniecznie ! Musisz uświadomić sobie raz na zawsze, że nic na zewnątrz nie wpływa na Ciebie, nie jest problem, ale Ty to tworzysz w swojej głowie, a to z czasem można zmienić, zaczynając ćwiczyć swój umys, więc

 6. Zacznij czytać, na potęgę materiały rozwojowe. Notuj, obserwuj, a co najważniejsze staraj się wprowadzać w życie. 

 7. Mindfullness. Trening uważności. Obserwuje swoje myśli z boku.

 

 

 W sumie jesteś młody i nawet Ci zazdroszczę, że w tak młodym wieku masz szansę ogarnąć swoje żyie i to najlepszy czas, żeby pracować nad sobą :) Wszyscy mamy jakieś swoje demony.  

 Myśli samobójcze hmm. Być moze przydałaby się także wizyta u terapeuty :) To nic strasznego. 

  Znajdź sobie jakiś cel. To nie musi być nic wielkiego. Uczucie dryfowania, utkwienia w miejscu jest potworne, przęzywam to raz na jakiś czas, ale zawsze obserwuje swoje myśli i wiem, że to tylko jakaś tam perspektywa mojego EGO, a nie prawda. Ktoś inny na moim miejscu zachowałby się zupełnie inaczej, myślał inaczej. 

 

 Jak masz jakieś pytania do wal śmiało. Ja wyszedłem z podobnego szamba jak Ty, ale dużo później, po 25 roku życia i było trudniej :) 

 

 

 

 To będzie dla Ciebie równie ważne. 

 

Edytowane przez Metody
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze co mnie uderza to smutek i właściwie rezygnacja. Może to tylko wrażenie, ale to wygląda tak jakbyś się już do końca poddał. Podejrzewam, że może to wynikać z twojej niskiej samooceny, braku poczucia wartości. Zrzuciłeś z siebie cały ciężar i czekasz, że teraz niech inni się martwią bo ty nie masz narzędzi, żeby coś zmienić. 

 

Możesz to zmienić. Jak ktoś napisał, ja też zazdroszczę Ci, że w tym wieku zaczniesz już świadomie zmieniać twoje życie. Nie wiem na ile dobrze sam diagnozujesz swój stan. Może brak perspektyw cię przeraża, a nie jest to depresja. Wyżej już zostało napisane nie lekceważ tego. Do lekarza i nie ma się co wstydzić. Nie potrzebujesz skierowania. Jesteś w tej dobrej sytuacji, że jako uczeń możesz podejść do Szkolnej poradni psychologicznej (nie wiem czy jeszcze się to tak nazywa, ale wiem że dalej funkcjonują, zwykle przy ośrodkach metodycznych). Zorientuj się gdzie jest w twojej okolicy, jeśli kolejka do psychiatry byłaby zbyt długa. 

 

Szkołę trzeba skończyć - tu nie ma dyskusji! Co zrobisz, za rok to inna sprawa. Jeśli masz siłę chęci ogarnij dodatkowo naukę języka. Później zwykle nie ma czasu, a w tym wieku nie docenia się jak wiele drzwi to potrafi otworzyć. Ale bez dyskusji skończenie szkoły nawet z najgorszymi stopniami, to coś co musisz zrobić dla siebie (tym bardziej, że teraz w razie czego można maturę poprawić).

 

Znajdź pracę - jakąkolwiek. W tym wieku jak ktoś idzie do pracy to wiadomo, że nie umie za wiele. Mi nikt tego nie powiedział i byłem przerażony jak miałem szukać swojej w wieku 20 lat. Bo wszyscy już gdzieś pracowali w wakacje, byli na truskawkach, po wujkach itp. Szukaj pracy jak najszybciej. Nawet gdyby ponad połowę miały zjeść ci dojazdy to moim zdaniem warto. Nic Ci tak nie pomoże ukształtować charakteru i nie nauczy wartości pieniądza. 

 

Boks i zapasy duży plus. Spójrz ile jest osób, którym nic się nie chce. Nie mamy wpływu gdzie się rodzimy i w jakiej rodzinie. Pewnie, że będzie ci trudniej, ale pamiętaj, że wielu z 'dobrych domów' idzie na łatwiznę i potem ma problem jak zderzą się z rzeczywistością. Masz szansę mieć super fajne życie i to szybciej niż myślisz. Uświadom sobie, że na dzień dzisiejszy nie potrzebujesz od razu domu żeby się wyprowadzić z domu czy samochodu. Wystarczy, że zaczniesz zarabiać i wyprowadzisz się z domu (tylko pamiętaj najpierw szkoła!).

 

Moim zdaniem

1. Psychiatra

2. Szkoła

3. Praca

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj. Bracia w sumie napisali Ci wszystko. Nie masz łatwo w życiu, ale poradzisz sobie

 

Szkoła: Nie rezygnuj z niej! bo będziesz tego żałował do końca życia. Zrób liceum postaraj się o maturę i to już będzie bardzo dużo. Ze studiami może być problem bez wsparcia finansowego rodziny. 

 

Zajmij się czymś idź do pracy. Nabierzesz szacunku do pieniędzy a wiadomo to nie będzie praca do końca życia. Z tego co piszesz nic nie wspomniałeś o laskach więc obstawiam, że nie masz z nimi do czynienia. Jeżeli się masturbujesz ok każdy raz na jakiś czas to robi natomiast jeżeli to jest częste natychmiast to odstaw, jedź sobie na dziwkę czy kurwę. 

 

Mając takie problemy psychologiczne jak TY udałbym się do psychologa. Jesteś jeszcze młody możesz wyjść z tego. Ofiara siedzi w głowie musisz się jej tylko pozbyć. Problem braku znajomych tyczy się wielu osób w Twoim wieku. Moim zdaniem w wieku w którym jesteś powinieneś mieć jakąś paczkę i się z nimi bujać nie staraj się być odludkiem, bo może przez to masz te stany lękowe. Brak Ci towarzystwa jakiś szaleństw gry w piłkę itp. W taki wieku odseparowanie się od ludzi jest bardzo złym pomysłem, a nie chce mi się wierzyć, że nie pasujesz do nikogo. 

 

O rodzinie Twojej nie będę się wypowiadał, bo nie masz wpływu na to gdzie się urodziłeś, ale ten typ rodziny jest mi powszechnie znany. Ojciec gdzieś zapierdala w fabryce nie spełnia się zawodowo matka też dochodzi frustracja. Pieniądze stają się celem nr 1 są zgrzyty bo ciągle ich mało. Wiele jest takich rodzin w Polsce. 

 

Dasz radę stary jesteś młody zdałeś sobie szybko sprawę, że coś jest nie tak to już jest pierwszy krok ku dobremu. Niepokoi mnie tylko ten brak znajomych, brak kogoś komu się wygadasz a jesteś w wieku gdzie jak najwięcej powinieneś z rówieśnikami przebywać. Odseparowanie się od ludzi nic Ci nie da. Jeżeli masz problem z tym zapisz się gdzieś sztuki walki, boks tam poznasz ludzi w Twoim wieku i może być Ci łatwiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach



Pracuj nad sobą, podnoś swoją samoocenę,uporządkuj głowę(niepokoją mnie te myśli samobójcze), szkoła to priorytet, przetrwaj tam te 8 miesięcy, zdaj maturę. I wtedy myśl co dalej. Wyznacz sobie cele i dąż do nich. Baw się życiem !!!. Jeśli chcesz studiować, nawet z kiepską sytuacją finansową powinieneś sobie poradzić. Stypendium socjalne + praca w wakacje (zbiory za granicą, ale pamiętaj,że zapisy często zaczynają się już w kwietniu) i spokojnie cały rok sobie żyjesz. Jeśli nie to pozostaje ci praca, założenie własnej działalności, lecz w pierwszym przypadku po samym liceum nie spodziewaj się nie wiadomo czego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 3.08.2017 o 21:28, Metody napisał:

  1.Zacznij od podstaw - dieta.  Cukry out, pszenica out, przetworzone żarcie out, warzywa, owoce, orzechy, siemie lniane .....

  2. Ćwiczenia fizyczne.

  3.Jeżeli oglądasz pornografie i masturbujesz się (a myślę, że tak pewnie ,,leczysz'' swoje cierpienie) to natychmiast to odstaw! 

  4.Medytacja (10-20 minut dziennie)

  5.  Musisz wydostać się z mentalności ofiary. To nie stanie się w jedną chwile, tydzień, a nie miesiąc. Większość ludzi to ofiary. (to jego wina, nie da sie, nie uda, gdybym miał więcej czasu, normalną rodzinę itd.)  Kanał Actualized.org na youtube i audycja : how to stop being a victim part 2.    Koniecznie ! Musisz uświadomić sobie raz na zawsze, że nic na zewnątrz nie wpływa na Ciebie, nie jest problem, ale Ty to tworzysz w swojej głowie, a to z czasem można zmienić, zaczynając ćwiczyć swój umys, więc

 6. Zacznij czytać, na potęgę materiały rozwojowe. Notuj, obserwuj, a co najważniejsze staraj się wprowadzać w życie. 

 7. Mindfullness. Trening uważności. Obserwuje swoje myśli z boku.

 

 

 W sumie jesteś młody i nawet Ci zazdroszczę, że w tak młodym wieku masz szansę ogarnąć swoje żyie i to najlepszy czas, żeby pracować nad sobą :) Wszyscy mamy jakieś swoje demony.  

 Myśli samobójcze hmm. Być moze przydałaby się także wizyta u terapeuty :) To nic strasznego. 

  Znajdź sobie jakiś cel. To nie musi być nic wielkiego. Uczucie dryfowania, utkwienia w miejscu jest potworne, przęzywam to raz na jakiś czas, ale zawsze obserwuje swoje myśli i wiem, że to tylko jakaś tam perspektywa mojego EGO, a nie prawda. Ktoś inny na moim miejscu zachowałby się zupełnie inaczej, myślał inaczej. 

 

 Jak masz jakieś pytania do wal śmiało. Ja wyszedłem z podobnego szamba jak Ty, ale dużo później, po 25 roku życia i było trudniej :) 

 

 

 

 To będzie dla Ciebie równie ważne. 

 

1.Jestem nieogarnięty nie znam się na tych dietach etc ktoś musiałby mnie prowadzić

2.Spoko tylko jak już pisałem mam wielkie opory przed działaniem nic mi się nie chce 

3.Wale bardzo mało staram się trzymać raz na tydzień raz na 2 tygodnie nie mam na to ochoty i smutki topie we łzach i przygnębieniu żyję jak warzywo pracuje, jem sram i śpię - przeraza mnie to bo rodzice mają identycznie

4.Nie ma problemu

5.Masz racje, tylko konkretnie nie wiem jak się za to zabrać, mam tak że coś obejrzę nic nie wprowadzam w życie i pojawiają się dziwne wymówki

6.Wolno czytam i nie lubię przymusu nie czuję wgl motywacji do niczego

7.Też konkret porady bo się na takich rzeczach nie znam ze mną jest jak z naszym wodzem forum

Dzięki za filmy jak nie będę miał doła obejrzę choć zajmie mi to sporo czasu

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytuj
Dnia 5.08.2017 o 10:46, Kimas87 napisał:

Zajmij się czymś idź do pracy. Nabierzesz szacunku do pieniędzy a wiadomo to nie będzie praca do końca życia. Z tego co piszesz nic nie wspomniałeś o laskach więc obstawiam, że nie masz z nimi do czynienia. Jeżeli się masturbujesz ok każdy raz na jakiś czas to robi natomiast jeżeli to jest częste natychmiast to odstaw, jedź sobie na dziwkę czy kurwę. 

 

Bracie, pracuje na kuchni zadowalające 4/10 mało kasy 1700 za prace 7 dni w tygodniu ale jak się nic nie umie trzeba brać co się da, mam oszczędności  obrazowo opisując tylko w domowym sejfie uzbierałem od dzieciństwa 1 uncje złota. Jeśli chodzi o dziewczyny masz rację nie mam żadnych kontaktów i relacji, ale jak to u mnie wygląda napiszę tak; oglądają się czasem za mną ja też czasem oko zawieszam na seks nie mam prawie ochoty jestem wyschnięty jak badyl, bardzo się stresuje jestem spięty, sztywny i poważny jak się jakaś we mnie zakocha raz się ze mną spotka i więcej się nie widzimy nie potrafię prowadzić, utrzymywać relacji- w tekście głównym pisałem, że mam taki sam problem ogólnie ze znajomościami spotykam się z kimś i co ja mam do ludzi mówić nie mam żadnych przeżyć i nienawidzę siebie i swojego życia a kto lubi przebywać z człowiekiem non stop smutnym, przygnębionym, narzekającym i niezaradnym. Chciałbym żeby było inaczej ale nie mam pojęcia mój kolega (12 lat znajomości)powiedział że po prostu nagle nagle przestałem potrafić normalnie żyć. Jak przy kimś siedzę mam same czarne myśli, że nikogo nie mam nigdzie nikt mnie nie chce i takiego doła łapię, że mi brzuch wykręca (moi rodzice to też samotne odludki 0 znajomych tylko praca, telewizor, marne jedzenie i spanie- ja tak nie chce, a tak mam od roku) wczoraj byłem się spotkać z dziewczyną, i skończyło się dokładnie tak jak napisałem wyżej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytuj

Dasz radę stary jesteś młody zdałeś sobie szybko sprawę, że coś jest nie tak to już jest pierwszy krok ku dobremu. Niepokoi mnie tylko ten brak znajomych, brak kogoś komu się wygadasz a jesteś w wieku gdzie jak najwięcej powinieneś z rówieśnikami przebywać. Odseparowanie się od ludzi nic Ci nie da. Jeżeli masz problem z tym zapisz się gdzieś sztuki walki, boks tam poznasz ludzi w Twoim wieku i może być Ci łatwiej.

Wygadać można się raz, dwa i powinno się brać za siebie a ja się chodziłem żalić po kilka razy i resztka znajomych jakich miałem też mi w końcu mówiła, że ma dosyć słuchania tego jadu i mam się nie pokazywać jeśli tak ma być. No to zostałem w domu. Bracie ja mam znajomych witam część/ jak tam/ siema i to wszystko- nie wiem co ja mam w towarzystwie robić nie jestem zabawny i towarzyski, zauważyłem ze swojej obserwacji, że przeczytam coś co ma ze mną wspólnego np jakieś objawy chorobowe lub informacje o charakterze lub osobowości i łapię taki dół, że mi flaki wykręca i bez leków nie da się normalnie funkcjonować.

 

Cytuj

D3 + K2 mk7 - zacznij napierdalac!

 

Spoko, biorę różne witaminy etc, napisałem wcześniej o moim podejrzeniu pasożytów; mam trądzik(znośny), świecącą skórę, worki pod oczami i całkowity brak energii, jestem jak wiór- nie skarżę się tylko nikt się do tego nie odniósł a jest to temat nie dający mi spokoju.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Zostaw towarzystwo, kolegów, koleżanki rozwijaj się, ucz. Nie potrzebujesz ich. Wybierz sobie na spacer, usiadź w jakimś miejscu, gdzie jest wiele ludzi i zobacz na czym polegają relacje międzyludzkie, obserwuj to. 

 U kobiet przyjaźń, koleżaństwo polega na robieniu z siebie ofiary, obwinianiu innych, wieszaniu na innych psów i opowiadaniu o swoich emocjach odnośnie serialu. To się nazywa bycie towarzyską osobą. Opowiadanie sobie historyjek. 

 U facetów : całkiem podobnie. 

 Kiedy naprawdę to zauważysz, zobaczysz, poczujesz, jak to wsyzstko wygląda, będziesz spieprzał od takich ludzi, gdzie pieprz rośnie i będziesz wolał bycie samemu. 

 

 Dobra relacja, przyjaźń to rzadkość ! Znajdź ludzi pełnych pasji, zainteresowań. Wtedy budujecie się nawzajem. Wszystko inne to strata czasu i energii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Towarzyszu Metody tylko by przebywać z ludźmi tego typu pozytywnymi to trzeba też mieć w sobie pozytywną iskierkę a ja mimo obserwacji dalej nie umiem się ogarnąć w PR coś jak z filmu ,,Kocha, lubi, szanuje'' ja mam podobnie.

Cytuj

 Zostaw towarzystwo, kolegów, koleżanki rozwijaj się, ucz. Nie potrzebujesz ich. Wybierz sobie na spacer, usiadź w jakimś miejscu, gdzie jest wiele ludzi i zobacz na czym polegają relacje międzyludzkie, obserwuj to. 

 U kobiet przyjaźń, koleżaństwo polega na robieniu z siebie ofiary, obwinianiu innych, wieszaniu na innych psów i opowiadaniu o swoich emocjach odnośnie serialu. To się nazywa bycie towarzyską osobą. Opowiadanie sobie historyjek. 

 U facetów : całkiem podobnie. 

 Kiedy naprawdę to zauważysz, zobaczysz, poczujesz, jak to wsyzstko wygląda, będziesz spieprzał od takich ludzi, gdzie pieprz rośnie i będziesz wolał bycie samemu. 

 

 Dobra relacja, przyjaźń to rzadkość ! Znajdź ludzi pełnych pasji, zainteresowań. Wtedy budujecie się nawzajem. Wszystko inne to strata czasu i energii.

  •  
  •  

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.