Skocz do zawartości

Rzeczy, których nie wybaczycie


light

Rekomendowane odpowiedzi

Ja o tym, że nigdy nie dowiemy się prawdy, bo nie wiemy, co zrobiłaś / powiedziałaś mu, że tak zareagował, a Ty o domaganiu się szacunku. To bardzo dużo mówi o całej sprawie i wyczerpuje jak dla mnie temat. No i wszystko jasne.

Edytowane przez HORACIOU5
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Slowa nie do przełknięcia dla kobiety ale jak już ona by tak powiedziała to ok ... no uniosłam się trochę, bo to bo tamto ...

Ja pier.... ciekawy jestem calego tła tej sytuacji... ja sobie zdaje sprawę, że i kobiety i faceci są winni nieporozumień , natomiast piszesz o jakimś udowadnianiu sobie racji ale nie piszesz nic więcej... bo dla mnie to wygląda jak ciche dni i szlaban na dupkę ...i chłop nie wytrzymał 

Edytowane przez Headliner
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem sporo w stanie wybaczyć, jeśli druga osoba robi coś nieświadomie/ nie wie że mnie denerwuje/rani. Jeśli druga osoba otrzymuje jasny komunikat i nie ma zmiany - nie ma przebacz.

 

Niemniej jednak nie toleruje:

- palenia papierosów(mężczyzna który ma popielniczkę w buzi - odpada), nadmiernego picia alkoholu i innych używek tego typu.

- chamstwa/prostactwa/tępoty

- pogardy i leczenia swoich kompleksów/przemocy na słabszych (osobach czy zwierzętach)

- narzekania i wyszukiwania problemów

 

- wlewanie fusów z kawy do zlewu - jak to widzę to jestem chora :angry:

- śmiecenie w lasach/górach

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 15.08.2017 o 22:15, Arrinera napisał:

A jak przebiegła cała rozmowa, co mu mówiłaś?

Nie pamiętam dokładnie już nawet tematu tej rozmowy. Na pewno motywem przewodnim nieporozumienia było to, że mój partner lubi czasem robić / mówić to, na co mi samej nie pozwala - od tego się zaczęło wtedy. Na przykład używa czasem w rozmowie słów, za które mnie by od razu zrugał. I raz na jakiś czas zwrócę na to uwagę, bez latających talerzy czy okrzyków, zwyczajnie mówię, nie mów tak proszę, bo mnie samej byś na takie słowa do Ciebie nie pozwolił, sprawia mi to przykrość ("takimi słowami" może być na przykład rzucone w moim kierunku ostre "cicho bądź" lub jakiekolwiek inne tak zwane komendy wychowawcze, które raz na jakiś czas słyszę, a których ja nigdy nie kieruję do niego). Nie reaguję ani histerycznie, ani w żaden inny agresywny sposób, uważam, że mam prawo poprosić partnera, żeby nie zwracał się do mnie w sposób a) przykry dla mnie i B) będący w puli, z której mi "nie wolno" czerpać.

 

3 godziny temu, Headliner napisał:

Slowa nie do przełknięcia dla kobiety ale jak już ona by tak powiedziała to ok ... no uniosłam się trochę, bo to bo tamto ...

Ja pier.... ciekawy jestem calego tła tej sytuacji... ja sobie zdaje sprawę, że i kobiety i faceci są winni nieporozumień , natomiast piszesz o jakimś udowadnianiu sobie racji ale nie piszesz nic więcej... bo dla mnie to wygląda jak ciche dni i szlaban na dupkę ...i chłop nie wytrzymał 

Po pierwsze, kiedy uznam, ze z czymś przegięłam, potrafię przeprosić. Po drugie, NIGDY nie powiedziałam do mojego mężczyzny w taki sposób, używając wulgaryzmów. Czasem każdemu z nas zdarza się użyć przekleństw i nie mam z tych problemu, ale "kur*ami" w nikogo nie rzucam, nie odstawiam żadnej szopki, uważam takie sceny za mega żenujące. Powiem Ci, że ani razu nie przyszło mi do głowy, żeby mojemu mężczyźnie robić ciche dni podszyte fochem albo odmawiać mu "dupki" - przeciwnie, to nie moja domena.

Nie mam tak, że "słowa nie do przełknięcia dla kobiety" a sama puszczam wiązanki.

 

I to nie tak, że uważam się za anioła czy coś, daleeeko mi do tego. Chodzi mi wyłącznie o to, że skoro ja nikomu nie każę sp*lać, to mam prawo oczekiwać, że też nie usłyszę takich słów w moim kierunku. Jeśli już ma dla mnie taki komunikat, to spoko, ale nie w tych słowach. 

 

No ale trudno, to już przeszło do historii, tak tylko wywalam na wierzch przy okazji punktowania rzeczy, których nie życzymy sobie ;)

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, light napisał:

Po pierwsze, kiedy uznam, ze z czymś przegięłam, potrafię przeprosić. Po drugie, NIGDY nie powiedziałam do mojego mężczyzny w taki sposób, używając wulgaryzmów. Czasem każdemu z nas zdarza się użyć przekleństw i nie mam z tych problemu, ale "kur*ami" w nikogo nie rzucam, nie odstawiam żadnej szopki, uważam takie sceny za mega żenujące. Powiem Ci, że ani razu nie przyszło mi do głowy, żeby mojemu mężczyźnie robić ciche dni podszyte fochem albo odmawiać mu "dupki" - przeciwnie, to nie moja domena.

Nie mam tak, że "słowa nie do przełknięcia dla kobiety" a sama puszczam wiązanki.

 

I to nie tak, że uważam się za anioła czy coś, daleeeko mi do tego. Chodzi mi wyłącznie o to, że skoro ja nikomu nie każę sp*lać, to mam prawo oczekiwać, że też nie usłyszę takich słów w moim kierunku. Jeśli już ma dla mnie taki komunikat, to spoko, ale nie w tych słowach. 

 

No ale trudno, to już przeszło do historii, tak tylko wywalam na wierzch przy okazji punktowania rzeczy, których nie życzymy sobie ;)

 

Spoko, właśnie czytałem jakiś Twoj post o seksie z tym panem ( o minecie a raczej jej braku :) ) itd ... być może, że to Ty akurat byłaś tą ok - jak to Marek mówi gdzies już 2000 lat temu podobno opisano taką kobietę więc może Ty tez taka jesteś- trudno mi powiedzieć bo Cię nie znam. Więc spoko, tak jak jest ileś miliardów kobiet tak też jest ileś miliardów facetów i nie ma się co napinać - ja osobiście jakbym usłyszał coś typu wypierdalaj to niezwłocznie bym to uczynił 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Headliner napisał:

ja osobiście jakbym usłyszał coś typu wypierdalaj to niezwłocznie bym to uczynił 

Ja to nawet uczyniłam, wrzuciłam cały dobytek do auta i w godzinę mnie nie było, ale po kilku dniach uznaliśmy oboje, że nie tędy droga.

Skoro wybaczyłam, to nie powinnam do tego wracać, uznać za było-minęło... Nie robię więc o to jazd, ale gdzieś tam z tyłu głowy siedzi.

 

Pewnie ktoś powie, że jestem głupia, skoro brak mi konsekwencji w działaniu. Może i tak ;) ale to jest Pan, na którym wyjątkowo mi zależy.

 

Ja jestem zdania, że nieporozumienia i sprzeczki nie biorą się nigdy w związku od jednej osoby, może być tak, że jedna ze stron częściej podkłada ogień, ale wtedy też dalszy ciąg zależy od reakcji drugiej strony na ten ogień. Jeśli reaguje ostro, awanturą i taki schemat się powtarza do usrania, to taki związek dla mnie nie ma sensu. Jeśli zaś te osoby zauważą, jak to między nimi działa i zapragną to poprawić, no to super.

 

@Headliner uwielbiam seks, a z moim partnerem uwielbiam go po stokroć :) temat minety rzeczywiście mi dokucza, ale postanowiłam tymczasem spuścić na niego zasłonę milczenia, bądź co bądź co mi po takiej wyproszonej zabawie. Jak będzie chciał, to zrobi, jak nie, to chyba jużtak musi być. Założyłam wątek, próbując zrozumieć, co możebyć przyczyną tej sytuacji i czy ja mogę mieć jakiś na to wpływ.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@HORACIOU5 Ty się na mnie uwziąłeś chyba, przypuszczam że dlatego, iż mam wpisane przy avatarze "samica" ;)

 

Nie jestem z tych, które coś "wywijają" a potem udają, że nic się nie stało. Gdybym była, to nie roztrząsałabym tu tematu, bo z pewnością znałabym też inne sztuczki "na faceta". Może trudno to zrozumieć, ale nie wszystkie dziewczęta bawią się w szit testy, gówno burze i co tam jeszcze. Ja nie, bo szanuję mojego faceta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem odpowiedzialny za Twoje wyimaginowane przypuszczenia. Kiedy padło pytanie o konkrety dotyczące rozmowy to było "nie pamiętam" i zaraz potem było przesunięcie ciężaru wypowiedzi na samca, jaki to on jest zły, bo mnie nieraz zruga  i mi to przykrość robi. Wniosek z tego jest taki, że istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, iż mówiąc coś przekroczyłaś pewną granicę i dlatego zareagował w taki a nie inny sposób. I nie mów mi, że tego nie robisz, bo jak samica jedzie na emocjach, to nieraz potrafi takie rzeczy mówić mężczyźnie, żeby specjalnie wyprowadzić go z równowagi. Każda to potrafi, a potem zgrywa niewiniątko, że to samiec tak podle odpowiedział.

 

Jak nie pamiętasz co mu powiedziałaś, to popracuj nad pamięcią, żebyś przy następnej opisywanej sytuacji była w stanie podać konkrety, a nie ciągle przedstawiać misia jak tego be, którego niby szanujesz. To skoro go szanujesz, dlaczego robisz z niego drania a na jego tle (i nie tylko) usilnie przedstawiasz siebie jako tę lepszą w tej relacji? Jedziesz po prostu schematami i nawet tego nie dostrzegasz próbując wmówić nam, że Ty nie jesteś taka jak inne. Tymczasem opisujesz swoją historię w bardzo standardowy sposób. Wnioski nasuwają się same.

 

Nie zdziwię się, jeśli za jakiś czas pojawią się nowe fakty. Tyle.

Edytowane przez HORACIOU5
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szanujesz właśnie dlatego, że to on Ci robi shit testy i ma Ciebie w du...e - może nie caly czas ale czasami - czyli taka huśtawka emocjonalna  , jesteś książkowym " Kobietopediowym " przykładem jak działa psychika samicy i jesteś 100 % potwierdzeniem teorii Marka - fajnie, że tu jesteś :) 

A z kolei on jest przykladem na to, że to nie tylko psychika samicy tak działa ale samca też - bo to TY tu jesteś na tej słabszej pozycji i tą, której bardziej zależy. 

Swoją drogą dziwne, że Ci minety nie robi 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, HORACIOU5 napisał:

istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, iż mówiąc coś przekroczyłaś pewną granicę i dlatego zareagował w taki a nie inny sposób

No i tak pewnie było, przekroczyłam jakąś jego granicę.

Tylko że kiedy moje są przekraczane, a tak też się przecież zdarza, to ja nie mówię od razu "wypierdalaj". Trudno dostrzec tę subtelną różnicę?

Mój facet nie jest dla mnie byle kim, żeby miał ode mnie słyszeć takie teklsty, nawet, kiedy w danym momencie jestem na niego zła lub właśnie przekroczył moje granice.

JA tak nie powiem. Dlaczego więc nie mogę pomarzyć o tym, że i do mnie nie będzie tak się zwracał mój partner?

 

Nie narzekam tu na mojego mojego mężczyznę, nie przyszłam tu smęcić "o raaany, mój facet to jest taki i siaki". Nie mam nic w tym guście do powiedzenia na jego temat. Uwazam go za dobrego partnera, bardzo go szanuję i ani w Internecie, ani na żywca nie zamierzam (bo i nie mam podstaw) narzekać, jaki to on nie jest. Bo nie jest.

 

Problem, który poruszyłam nieco off-topic w tym wątku to wyłącznie użycie słów, które dla mnie są poza granicami mojej tolerancji. Bo, jak już powiedziałam, dla mnie to oznaczało tyle, że równie dobrze mogłam dostać w twarz, to taka sama zniewaga.

 

Cytuj

popracuj nad pamięcią

Dziękuję za cenną radę. Mówisz, że przedstawiam siebie jako lepszą - nie jest tak, nie jestem ani lepsza, ani gorsza. Za to mam tyle samo prawa do szacunku ze strony drugiej osoby, ile sama jej go okazuję. Zatem, skoro ja nie każę nikomu spierdalać, nawet w największych nerwach, dlaczego słyszę to z ust ukochanej osoby? To jest sedno, ale już chyba nie ma co tego wałkować :)

 

@Headliner dzięki :) zgodzę się z tym, co napisałeś, mamy tę huśtawkę. I widzisz, jak ja jestem "ofiarą" shit testu, to jest spoko, a gdybym to ja chciała urządzić coś takiego, szybko zostanę sprowadzona do parteru. Może właśnie kolenym słowem na S?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy w sam raz korzystał z porad Marka, ale z pewnością stosuje wobec mnie takie zasady.

"O to chodzi" czyli że co, że to niby jest spoko, że ja mogę, a ona nie? ;)

 

Nie zamierzam tu sobie rysować żadnej laurki, zwyczajnie uważam, że jestem fajna, mam też tego potwierdzenie od mojego Pana. On też jest fajny! :)

Powiem tylko, że - na tyle, na ile zapoznałam się z Waszymi zasadami - jestem zdania, że trochę odstaję od takiego standardu loszki, której każdą reakcję i akcję da się przewidzieć dzięki znajomości Kobietopedii. Bo naprawdę nie robię żadnych gównianych testów, nie kontroluję, nie trzymam na smyczy i nie zaglądam mu do skarbonki - każde z nas ma swoją i to jest dla mnie ok. Gdyby mój partner przesiadł się do lepszego samochodu czy kupił nieruchomość na pięknej działce, nie stałby się dla mnie cenniejszy. I tak dalej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 17.08.2017 o 02:20, Arrinera napisał:

Ciekawe na ile trzymanie ramy w związku ucina również odstawianie cyrków poza domem?

Nie odstawiałam i nie odstawiam "cyrków". Nie jestem prowodyrką każdej naszej sprzeczki, sądzę że większość z nich bierze się "od słowa do słowa". 

Mój mężczyzna zawsze trzyma ramę, ale nie to mnie do niego zbliżyło.

 

@Headliner Ok, pewnie coś w tym jest, z drugiej strony te zachowania "złe" mają miejsce sporadycznie. Oceniam, że jeśli faktycznie dzieją się między nami celowo, a wszystko na to wskazuje, to są to sytuacje mające mi "przypomnieć", że to on tu rządzi. Natomiast ja się nie pcham do przewodzenia naszemu stadu ;) Odpowiada mi to, że jestem w związku z mężczyzną "noszącym spodnie" i akceptuję taki rozkład sił. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Być może trochę nasiaknalem poglądami Pana Marka Kotonskiego, ale u kobiet (nie będących ONSami) nie życzę sobie:

- darcia twarzy, to jest żółta kartka, druga żółta kończy związek.

- przerywania mi innego typu niż inteligentne odniesienie się do tego co mowię lub sprostowanie faktów, z którymi się rozwijam, ale nigdy z podobnym zabiegiem nie spotkałem się u kobiety w rozmowie twarzą w twarz.

- nielojalnosci (żółta, o zdradzie nie wspominam - czerwona)

- liści lub innej formy agresji fizycznej (czerwona kartka, nigdy więcej z dana kobieta nie rozmawiam poza zlewkowym "cześć")

- używanie przekleństw w kłótniach (żółta)

 

Pannie @light proponuje założenie osobnego wątku, gdyż ten zaśmieca swoimi wynurzeniami, wszystko w temacie jak prawdopodobnie to wyglądało powiedział już @HORACIOU5. Od siebie tylko dodam, ze jej były alfa sralfa nie powinien używać słowa "spierdalaj" lub "wypierdalaj". Jednak to moje i tylko moje podejście do tematu, uważam, ze lepsze jest powiedzenie - "kończę z Tobą rozmowę", "nie mamy o czym rozmawiać" lub od biedy "jak Ci się nie podoba to nie musimy być razem w żadnej relacji, przemysl to sobie tymczasem żegnam" i po prostu odejść nie dając się sprowokować na choćby spojrzenie w stronę drugiej osoby jak tamta będzie w złości skakać jak małpa. W ten sposób zachowujemy klasę, pozycje siły, jesteśmy opanowani i bątą niczym Pan Janusz Tracz. Chociaż nie, on po prostu kobiety zwalnia, nie zostawia im decyzji czy chcą zostać. Ale na to za cienki w uszach jestem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.