Skocz do zawartości

Relacje z rodzeństwem


Smerfetka

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć,

Tworzę ten temat ponieważ ciekawi mnie, jakie macie relacje z rodzeństwem?

 

Cóż, moje relację z moją jedyną (młodszą o 13miesięcy/ siostrą) są delikatnie mówiąc oschłe. Nie potrafimy ze sobą normalnie rozmawiać, generalnie jest milczenie. Jak coś chce moja siostra to dzwoni lub pisze. Wczoraj np. wysłała mi do przeczytania ostatni rozdział z pracy mgr i chce mieć korektę na dziś. Już jej wczoraj powiedziałam, że jest takim małym niemiluchem. Tylko jak coś chce to się kontaktuje.

 

Aby nakreślić w skrócie moje relacje, to dopowiem, że  po nagłej śmierci mojej starszej siostry (to było z 15 lat temu), bardzo martwiłam się o moją młodszą siostrę i zawsze spełniałam jej prośby, chciałam jej pomóc itp. Nasze relacje wtedy były bardzo dobre. Od ok. 7-6 lat przestałam z prawie wszystkim zgadzać się z moją siostrą i nasze relacje się bardzo popsuły. 

 

Również nasze rozliczenia finansowe się  nie zgadzają, ponieważ moja siostra nie oddaje(prawie zawsze) kasy, a idąc na zakupy, ona tak potrafi mnie zakręcić(jest tak milutka), że ja płacę za jej ciuchy no bo ona nie ma kasy i mało zarabia.

Kurcze, niby znam się na manipulacji, znam zasady, ale nie radzę sobie z własną siostrą :( 

 

Niestety moja siostra była powodem kłótni z moim partnerem, a ostatnio on nawet nie chce o niej nic słyszeć. Usłyszałam, że jestem głupia, a o siostrę mam się nie martwić, ponieważ ona sobie poradzi w życiu lepiej niż ja.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam siostrę starszą o 7 lat. Kontakt mamy bardzo dobry, dosyć często się widujemy. W młodości siostra nieraz mi pomagała, np. w nauce angielskiego, robiła mi różne prace z plastyki itp. Za to w wieku dorosłym ona może zawsze na mnie liczyć, jak ma jakiś problem z komputerem, czy pytanie o jakieś sprawy bankowe, czy coś. Zresztą ja też mogą na nią liczyć, gdybym miał jakąś sprawę. A jakby nie mogła mi pomóc to wyśle szwagra (swojego męża), z którym też mam dobre relacje :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem środkowym dzieckiem. Musiałem nauczyć się lawirować pomiędzy 'autorytetem' starszego brata, a 'nietykalnością' młodszej siostry (tak, najmłodsi są oczkiem w głowie).

 

Po takiej szkole życia mogę śmiało podbijać świat. Polityczne manipulacje pokroju house of cards to jest pikuś :)

 

'Średniaki' mają najtrudniej. Oj, tak.

 

Cóż, mam dobry kontakt ze wszystkimi. No chyba, że starszy brat przyjedzie na kilka dni do domu ze studiów. Dwa tygrysy w jednym lesie to o jednego za dużo.

Ale to są raczej niegroźne spinki. Wiem, że na wszystkich mogę liczyć.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam siostrę i brata.

Z siostrą kiedyś relacje były "takie sobie". Tzn. żarłyśmy się ;) A potem ja się wyprowadziłam... i od tego czasu relacje uległy znacznej poprawie. Mamy wspólnych znajomych, zanim zaciążyłam razem chodziłyśmy na fitness, na imprezy. Odkąd urodziła się moja pierwsza córka przepada za nią i wpada do nas przynajmniej raz w tygodniu na kilka godzin żeby się z nią pobawić (czyt. odciążyć starych). Ostatnio ciągnęła ją na "bananie" (poduszce dla ciężarnych ;) ) po całym mieszkaniu. Córa też ją bardzo lubi. Siostra ogólnie nie jest miłośniczką dzieci, ale swoją siostrzenicę uwielbia. Co do kasy - zawsze rozliczamy się co do grosza, to dla nas oczywiste, więc nikt nikomu nic nie zalega ;) Doskonale znamy swój gust, często podobają nam się te same rzeczy, mamy podobne przemyślenia w wielu sprawach. Ogólnie życzyłabym wszystkim takich relacji jakie mam z siostrą.

 

Mam też brata. Generalnie lubię go, ale tutaj płaszczyzna porozumienia jest mniejsza. Tzn. nie ma spięć, ale nie ma też wielkiej zażyłości. Ot, spotykamy się na imprezach rodzinnych, czasem bez okazji i... tyle. Oczywiście gdyby coś się działo to sobie pomożemy, ale na co dzień kontakty są rzadkie. 

 

Cieszę się, że mam rodzeństwo, uważam, że to najlepsze co "dali mi" rodzice.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Smerfetka siostra pewnie poznała na wylot Twoje słabości - przede wszystkim poczucie winy i strach po śmierci starszej siostry. Kobiety często nie mają skrupułów aby wykorzystywać takie rzeczy.

 

Wiem, bo mam też młodszą siostrę, która przez dłuższy czas w taki sposób ze mną postępowała i nadal nie widać postępów. Teraz mamy relację opartą na tym, że widzimy się w tylko święta i tyle. Rozmawiam z nią ze świadomością ogromnej różnicy podejścia po życia i temperamentów. Nic nie wie poza tym gdzie pracuję i gdzie mieszkam. Tak jest lepiej.

 

Poza nią z resztą rodzeństwa (starszym i młodszym) mam bardzo dobre relacje. Nauczyłam ich, że nie życzę sobie dawania o sobie znać tylko wtedy jak czegoś potrzebują. Rozumiem, że od czasu do czasu trzeba sobie pomagać, ale ze wzajemnością i bez przesadzania (eksplorowania jednej strony). Wiem, że mogę na nich polegać, jeśli coś się stanie. Szanują moją postawę życiową, są też ciekawi co się dzieje w moim życiu - we wzajemnością. Dla młodszego rodzeństwa staram się być autorytetem.

 

Tak więc 3/4 z rodzeństwa jest bardzo dobrze, ale też dużo pracy musieliśmy w to włożyć, aby relacje się poprawiły.

1/4 może kiedyś się uda :D

 

Ważne jest w tym wszystkim ustalanie JASNYCH granic. Jak ich nie ma, szczególnie rodzina może zrobić bałagan w Twoim życiu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Selqet Bardzo pracuję nad tym, aby moja postawa asertywna nie wzbudzała we mnie poczucia winy,  że jestem złą siostrą.

 

No mniej więcej też u mnie tak to wygląda, jak się widujemy czasem, to rozmowa jest neutralna, sztuczna i wymuszona.

 

Fajnie masz z pozostałym rodzeństwem:) A z siostrą na pewno się ułoży :)

 

Ja jeż jestem dobrej myśli w swojej sprawie:D Więź jest mocna więc jest fundament do porozumienia.

 

@catwoman pięknie to napisałaś :)

"Cieszę się, że mam rodzeństwo, uważam, że to najlepsze co "dali mi" rodzice."

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam brata młodszego 3 lata.

Od zawsze mam wrażenie, że wręcz genetycznie różni nas wszytko, choć obaj, zewnętrznie podobni jesteśmy do ojca.

Od kilkudziesięciu lat prawie się nie kontaktujemy (mieszka za granicą), może sporadycznie w okolicach wakacji.

Charakterologicznie zbliżony do naszego ojca (z którym jest skłócony), z którym ja osobiście nie jestem w stanie przebywać dłużnej niż godzinę non stop. Potem narasta we mnie taka, oględnie mówiąc, "dezaprobata" jego osoby, że albo wyjdę albo może dojść do rękoczynów. Krótko mówiąc, mój ojciec i brat to moi totalni antagoniści, z którymi, chyba nigdy, nie mogłem znaleźć żadnego sensownego, wspólnego języka.

 

Moja żona ma siostrę o 3 lata młodszą.  Mimo, że wyrosły w tej samej rodzinie, jest totalnym przeciwieństwem mojej żony, która w ogóle nie rozumie jej motywacji, decyzji, przekonań, działań (tak jak i ja. Znaczy rozumiem, ale nie akceptuję i nie zamierzam tolerować, o ile będą mnie dotyczyć). Krótko mówiąc zmora każdego mężczyzny, który by się z nią związał.

Aktualnie kontakty są poprawne, ale chyba tylko dzięki temu, że sporadyczne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

catwoman Nie przypominam sobie szczególnie wspólnych zabaw. To ja raczej odstawałem od "towarzystwa" kuzynów i kuzynek, on był bardziej w ich wieku i raczej z nimi buszował. Ja byłem najstarszy, zawsze "dorośli" naciskali aby ustąpić młodszym, dla świętego spokoju, a to jednak powodowało dalsze konflikty, bo czuli się bezkarni. Większość z nich posunęła się, w osobistym rozwoju, niewiele dalej niż ich rodzice (wujostwo). Edukacja skończona na podstawówce, zamieszkanie blisko miejsca urodzin i dzieciństwa, alko, bezrobocie lub marna robota. Nigdy nie było mi  z nimi po drodze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam siostrę 10 lat starszą nie utrzymujemy ze sobą żadnych kontaktów i uważam, że jest to dla nas dobre :) Jak moja siostra miała kilka lat temu problemy to jej pomogłem, ale nie chce nic w zamian po prostu nie chcę mieć żadnego kontaktu ze swoją rodziną. Chociaż nie żywię do mojej siostry żadnej osobistej urazy i nie obwiniam jej o nic.

 

W dzieciństwie nasze relacje były takiej jakie mogą być przy tej różnicy wieku. :)

 

 

Jednak ja uważam, że rodzina jest przewartościowaną instytucją, nie byłem na ślubie swojego kuzyna, nie zgodziłem się zostać chrzestnym swojej siostrzenicy, nie chcę mieć z nimi żadnego kontaktu(nawet na fb ich zablokowałem). Nie wybierałem sobie rodziny, nie pchałem się na ten świat, załatwiłem matce mieszkanie na starość, siostra nie pomogła mi w niczym.

Całą odpowiedzialność finansową i ,,emocjonalną" za matkę musiałem wziąć na siebie.

 

Zrobiłem to co do mnie należało i mam prawo żyć po swojemu, a do rodziny nie odzywam się nawet w święta :)

 

 

Edytowane przez dobryziomek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bojkot rozumiem. Choć pewnie nie do końca, bo mnie i mojego brata dzieli większa różnica wieku, tematów prawie żadnych (aczkolwiek to nie jest kwestia tylko relacji między nami, on ogólnie jest specyfikiem) a jednak nasze kontakty, choć rzadkie, są OK. Lubimy się, jeno zażyłości nie ma. Może gdyby nie było siostry to byłabym bliżej z bratem, nie wiem.

 

Zawsze mnie dziwi, gdy ludzie zachowują się wobec rodzeństwa tak, jak wobec jakiejś dalekiej rodziny/znajomych. Kiedyś jechałam z kumpelą do jej brata w Szkocji, byłyśmy zmęczone po podróży a on i jego małżonka sprowadzili wówczas swoich znajomych na posiadówę. Ja nie miałabym problemu żeby powiedzieć siostrze czy bratu, że jestem wykończona i żeby mi dała jakieś miejsce w którym mogłabym legnąć, a oni niech sobie siedzą, natomiast ona nie miała "odwagi" zapytać. 

 

54 minuty temu, dobryziomek napisał:

 

Jednak ja uważam, że rodzina jest przewartościowaną instytucją

"Małżeństwo i rodzina są tylko i wyłącznie tym, co sami z nich czynimy."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, catwoman napisał:

Zawsze mnie dziwi, gdy ludzie zachowują się wobec rodzeństwa tak, jak wobec jakiejś dalekiej rodziny/znajomych.

Problem polega na tym, że wyciąganie ręki na zgodę, do niektórych ludzi (nie ma przy tym znaczenia, czy jest to rodzina czy nie), ośmiela ich tylko do coraz bardziej bezczelnych żądań oczekiwań, na które w żaden sposób nie zasłużyli.

Ostatnie moje doświadczenia umocniły mnie w przekonaniu (słabło ono przez lata), że danie komuś zaufania, czy szacunku za darmo, ot tak, bo dopiero się poznajemy i przecież nie mogę nikomu nic zarzucić to błąd (a nawet osobom, które znamy od wielu lat - rodzinie czy znajomym, ale nigdy nie było okazji, aby wykazały, w trudnych sytuacjach, zachowania, które pozwoliły by obdarzyć ich w przyszłości zaufaniem czy szacunkiem). Na szacunek, czy zaufanie trzeba zapracować, a jeśli obdarza się tymi przymiotami kogoś bezpodstawnie, można się srogo zawieść.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.