Skocz do zawartości

O krok od ruiny


koksownik

Rekomendowane odpowiedzi

Byłem wczoraj sobie kupić kebaba. Znudzony czekaniem na jedzenie, kątem okiem zerknąłem zza okno. Zauważyłem niezbyt urodziwą dziewczynę. Towarzyszyli jej zgarbiony chudzina (może chłopak, chuj go wie) i dziecko w wózku. Mój mózg błyskawicznie skojarzył, że to moja eks, z którą "byłem" jak miałem 16 lat.

 

Cudzysłów wystąpił w słowie "byłem" nieprzypadkowo. Będąc w przytoczonym przeze mnie wieku, miałem ciśnienie na bycie z kobietą. Koleżanka (albo kumpel, już nie pamiętam) szepnęła mi, że podobam się pewnej loszce. Spojrzałem na nią, pomyślałem "phew, może zarucham, co mi szkodzi" i jak z odstrzału wystrzeliłem "no fajna jesteś, bądźmy ze sobą" (przy dziewczynach w moim typie zszedłbym chyba na zawał, do dziś mam pozostałości po tym cholerstwie). Ona zadowolona, ja już szykowałem plan udobrRUCHANIA. :D Wypisywała do mnie cały czas na GG lub fejsiku, a ja odpisywałem zdawkowo. Skoro jest taka zaangażowana, spytałem się, czy ustawi ze mną status "w związku". W ripoście: "czemu ona niby miałaby to robić?".

 

Wymyśliła sobie, żebym przyjechał do niej do sklepu w odwiedziny. Z niechęcią przybyłem do "mej kobiety". Pomyślałem: kurwa, muszę się jakoś postarać, nie chcem ale muszem. Poprosiła mnie, żebym pomógł jej wykładać towar na półki. A ja jak ostatni pajac białorycerski (świetna nazwa dla podgatunku homo sapiens) zacząłem to robić i jeszcze pytać się gdzie co leży. Laska z drugą koleżanką-patusiarą patrzyły na mnie jak na debila. Poczułem, że się wygłupiłem i ewakuowałem się stamtąd. Już miałem dosyć, ale wpadłem jeszcze na jeden pomysł - spotkam się z nią i jakoś przełamię lody. Nazajutrz, gdy spacerowałem z nią, spytałem się prosto (z niezamierzonym podtekstem) "To kiedy masz wolną chatę? Mam ochotę napić się czegoś, np. wódki". Odparła "ale ja nie jestem taka jak wszystkie". Moja błyskawiczna myśl: kurwa, laska emancypuje cycem, od początku ją zaszufladkowałem jako łatwą, a ona ma szczelność jeszcze robić z siebie cnotkę-niewydymkę? Chwilę później "no spoko, wpadaj o xxxx". Ostatecznie wstyd połączony z niechęcią doprowadziły do tego, że nie zadzwoniłem do niej. 

 

Parę dni później kumpel powiedział: ty, widziałem twoją z jakimś innym facetem! Ta chwila była dla mnie błogosławieństwem: w końcu odczepi się ode mnie! Udając oburzonego, wytknąłem jej przez fejsbuka, że spotyka się z innymi fagasami i zrywam z nią, elo. Tamta pisała do mnie co jakiś czas jeszcze chyba przez miesiąc, a nasz para-związek trwał niecałe dwa tygodnie.

Epilogiem była nowina, że eks jest w ciąży z tym innym facetem. Rok później kolejna ciąża. 

 

Po flashbacku w kebabowni, siadłem przez moment i głęboko się zastanowiłem. Puentą tamtego doświadczenia było: kurwa, jaki los był dla mnie łaskawy! Dzięki wiedzy z forum, spojrzałem na swój epizod z daleka i wywnioskowałem, że eks szukała tak naprawdę prowidera (cichy, niesmiały - kwalifikowałem się do tej grupy), żeby zaakceptował ją taką, jaka jest i by łożył na dzieci w przyszłości. 

Kurwa, jaką ja miałem zaniżoną samoocenę, że chciałem się pokazywać z taką dziewuchą... Ja pierdole... Moja obojętność mnie uratowała, bo gdyby jakaś naprawdę dobra dupa mnie oczadziła, chuj wie gdzie bym się obudził! 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Eee, myślę, że szybko byś się zaadaptował do sytuacji, którą opisujesz jako ruinę, gdybyś rzeczywiście tam się znalazł. Zawsze się inaczej patrzy wstecz jak się jest gdzie indziej. Jakbyś był jeszcze ,,wyżej'' patrzyłbyś na swoje dzisiejsze życie jako pomyłkę :)  

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Metody napisał:

 Eee, myślę, że szybko byś się zaadaptował do sytuacji, którą opisujesz jako ruinę, gdybyś rzeczywiście tam się znalazł.

Na szczęście, dzięki wiedzy z forum ubyło jednego nieszczęśliwego przez niewiedzę i pakowanie się w związki nieświadomie, a pakowanie się w związki nieświadomie bez tego co wiem teraz mógłbym porównać do łażenia po polu minowym :) 

27 minut temu, Metody napisał:

Jakbyś był jeszcze ,,wyżej'' patrzyłbyś na swoje dzisiejsze życie jako pomyłkę :)

Sądzę, że nie byłby wyżej bo jego jedynym wyzwaniem (i tak każdego dnia) było by łożenie na dzieci i bycie w nieszczęśliwym związku (laska nie bardzo atrakcyjna a jak czas pokazał, jest jeszcze gorzej) więc nawet prawdopodobnie by się ulotnił. 

48 minut temu, koksownik napisał:

Moja obojętność mnie uratowała, bo gdyby jakaś naprawdę dobra dupa mnie oczadziła, chuj wie gdzie bym się obudził! 

Nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być jeszcze gorzej :D Masz farta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@AdamPogadam dzięki, że afirmujesz mnie za siebie samego, bo ostatnio się zapuściłem. :D 

Nie ma co opisywać szczegółów, bo moja historia jest klasyczna do porzygu. Każdy ma swój przełom, dzięki któremu się obudził. U mnie (nie ukrywam) była w wersji soft. W odniesieniu:

5 godzin temu, Metody napisał:

Eee, myślę, że szybko byś się zaadaptował do sytuacji, którą opisujesz jako ruinę, gdybyś rzeczywiście tam się znalazł. Zawsze się inaczej patrzy wstecz jak się jest gdzie indziej. Jakbyś był jeszcze ,,wyżej'' patrzyłbyś na swoje dzisiejsze życie jako pomyłkę :)  

Nie ma bata. Jakoś nigdy nie widziałem siebie w roli przykładnego ojca nie swoich dzieci. Co ja gadam... w ogóle nie wyobrażałem się w roli tatusia, zwłaszcza w szczenięcym wieku. Cały czas miałem w głowie plan: zaruchać i do domu. Sęk w tym, że gdyby to była piękna loszka, to by mnie na 100% ograła. Wierzyłbym w te pierdoły, co mi pociska przez cały czas.

Dlatego za cnotę uważam kontrolę nad swoim popędem. Niestety, to jest nie lada sztuka, a przepis na nią jest bardzo trudno dostępny. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.