Skocz do zawartości

A może tak emigracja?


Rocky

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 13.10.2017 o 20:02, PewnySiebie napisał:

Powiedzmy, że zarobisz w Anglii 1.5 tys. GPB na miesiąc.

Oszczędzisz 500 funtów na miesiąc.

12 miesięcy * 2395,45 = 28 745, 40

 

* 4,7909 zł  - 1 funt (GPB)

Czy to jest tak dużo? 

 

Zarabiasz 4000 zł netto w W-wie, na mieszkanie + życie = 2000 (jeśli oszczędzisz to nawet mniej) i masz 24 000 rocznie. Jesteś w PL, a nie gdzieś daleko. 

 

Mało opłacalne. Gdybyś tam zarabiał odpowiednio więcej i odkładał np. 4-5 tysięcy miesięcznie to jedź. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.09.2017 o 00:03, verde napisał:

Za rok mam zamiar wyjechać do Holandii na kilka lat. Boję się trochę ciapaków, ale nie mam wyjścia. Tutaj się niczego nie dorobię.

Do Australii bym nie chciał wyjechać. Jest tam zdecydowanie za gorąco, a i ilość jadowitych zwierząt mnie przeraża.

Nie masz czego się bać, w Holandii spędziłem najpierw pół roku, później półtora i jedyne co mnie przerażało to kurewstwo na ogromną skale szerzące się u naszych rodaczek - a tak to w porządku ;) Zauważ że tyle zamachów było w Belgii, w Niemczech czy we Francji a w Holandii jakoś spokój a tego gówna jest tam ZNACZNIE więcej bo 60% społeczeństwa Niderlandów to imigranci - przerażająca wizja ale tylko w teorii, w praktyce jest lajcik - omijaj tylko Rotterdam :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Wikary napisał:

Pierdolić ten cały Hajs. Polska to najlepszy kraj do życia, ludzie fajni, a kobiety najpiękniejsze na świecie itd   ;)

2 x Nie. W zasadzie to jedynie język, przyzwyczajenie i stabilność trzymają. A co do urody to Polki lubią tym mitologicznym zdaniem windować swoje ego do kosmosu.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 29.03.2018 o 10:20, Bullitt napisał:

Czy to jest tak dużo? 

 

Zarabiasz 4000 zł netto w W-wie, na mieszkanie + życie = 2000 (jeśli oszczędzisz to nawet mniej) i masz 24 000 rocznie. Jesteś w PL, a nie gdzieś daleko. 

 

Mało opłacalne. Gdybyś tam zarabiał odpowiednio więcej i odkładał np. 4-5 tysięcy miesięcznie to jedź. 

Jak dla mnie mało opłacalne. Swego czasu myślałem, żeby jechać do UK do pracy jako programista (telefony i skrzynka mailowa od angielskich agencji rekrutacyjnych pękała w szwach), średnie zarobki tam jako PHP Developer to około 2950 GBP miesięcznie (14 070 zł), można sprawdzić na indeed.uk. Ale w sumie jak znalazłem w Warszawie lepiej płatną pracę w zawodzie (ta sama specjalność) to przy wydawaniu mniej niż 2000 zł na swoje utrzymanie (nie mam wielkich potrzeb) wyszło mi, że mogę odłożyć jakieś 4,2 tys. zł. Kalkulując to sobie w UK, z 2950 GBP zostałoby pewnie z 2500 netto (bo zakładam, że stawka tam podana to brutto), wynajem jakieś 650 (przy dobrych wiatrach), jedzenie i dojazdy jakieś 450, wychodzi, że odłożyłbym z 1400 GBP miesięcznie czyli 6 678 zł. Kurwa co to za znacząca różnica między 4 200 a 6 678? 

Nie warto, ani trochę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Wikary napisał:

Pierdolić ten cały Hajs. Polska to najlepszy kraj do życia, ludzie fajni, a kobiety najpiękniejsze na świecie itd   ;)

Rozumiem.

A powiedz brachu w ilu krajach żyłeś?, ile lat spędziłeś za granicą? noi z iloma kobietami spoza polski "obcowałeś" ?

 

Emigracja fajna rzecz jeśli znasz język kraju do którego jedziesz i znajomośći, przez które się wkręcisz na fajne stanowisko. Inaczej jest się skazanym na ochłapy. Londyn, Birmingham, Nottingham, Leeds to niemal polskie magazyny, fabryki. Anglicy pracują dniówki, zaś nocki, wekendy, święta są dla polaków, rumunów.

 

Czasy na emigracje były dobre jakieś 10 lat temu gdzie była dobra "przebitka" na kasie. 

 

Autorze tematu, proponuje południową Hiszpanię, Seville,Malagę, pracę na gospodarstwach pomarańczy, zbiór owoców, przycinanie, pielęgnacja drzewek. Chociaż te rejony to teren "robala". Skorpiony, pająki przypływają na statkach z afryki przez Gibraltar i potrafią uprzykrzyć życie. Ewentualnie wschód czyli Murcia, Walencja, bezpieczniej od robali i trochę "chłodniej".

Palmy, klimat, morze, mentalność, otwartość ludzi nie do opisania. Czas tam płynie wolniej, leniwiej.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, IgorWilk napisał:

Autorze tematu, proponuje południową Hiszpanię, Seville,Malagę, pracę na gospodarstwach pomarańczy, zbiór owoców, przycinanie, pielęgnacja drzewek. Chociaż te rejony to teren "robala". Skorpiony, pająki przypływają na statkach z afryki przez Gibraltar i potrafią uprzykrzyć życie. Ewentualnie wschód czyli Murcia, Walencja, bezpieczniej od robali i trochę "chłodniej".

Palmy, klimat, morze, mentalność, otwartość ludzi nie do opisania. Czas tam płynie wolniej, leniwiej.

Też bym chciał Hiszpanię zaliczyć, ale mój wujas, który tam mieszka ponad 10 lat twierdzi, że jak nie znasz hiszpańskiego to pracy nie znajdziesz, a przynajmniej będzie ci bardzo trudno. Hiszpanie słabo znają angielski i wymagają znajomości hiszpańskiego, w końcu sami są dumni z tego, że zaraz po ang. hiszpański to najpopularniejszy język(cała Ameryka Południowa + rzekomo za kilka-kilkanaście lat hiszpański ma być drugim urzędzowym językiem w USA), filmy zawsze dubbingowane, nawet nauczyciele angielskiego są kiepscy(to wyczytałem na blogu jakieś Polki mieszkającej w Spain). 

Jak się odniesiesz do tego? Bo ja zawsze chciałem wyjechać do Hiszpanii czy to w celach turystycznych czy zarobkowych i po prostu jestem ciekawy. Gorący klimat, słoneczko świeci cały czas, morze, otwarci ludzie tak jak mówisz, piękne kobiety, ponoć też otwarte i kochające sex :D Żyć nie umierać :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem dwa lata we Wiedniu. Po 1,5 roku zaczęła mnie huj@@ia strzelać . Beton na betonie , a ja wychowany w małej miejscowości gdzie jest więcej zieleni. Wisienką na torcie okazał się afrykaniec , który przychodził do  garażu gdzie trzymaliśmy sprzęt i auta służbowe.Z boku garażu była kanciapa i tam w niej nocował. Nawet jak dzwoniliśmy na policje i go zgłaszaliśmy to nic to nie dawało wypuszczali go. Aż pewnego dnia coś mu odbiło i Austriaczce wbił metalowe pręt w żebra i serce. Postanowiłem zjeżdżam.  I tu mój błąd . Polska rzeczywistość 2.5 tys. na rękę gdzie tam miałem 7 tys. A do tego dochodziły trzynastki i czternastki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ragnar1777 sam już wiesz. Język to podstawa. Jesteś w obcy kraju i potrafisz się komunikować.

A teraz opowiem historię mojego znajomego, wywodzącego się z biednej rodziny, z okolic Sandomierza. W wojsku zrobił kwity na tiry. Jakieś 10 lat temu zaczął jedzić głównie na Anglię i Hiszpanię. Woził ze sobą słowniki. Starał się gadać z ludźmi za granicą. 

Wkońcu jak poczuł się pewnie z hiszpańskiego, na rozładunku w San Sebastian poszedł do biura firmy i spytał się czy potrzebują kierowcę. I tak się zaczęło. Przeprowadził się tam. Pojeździł chyba rok. Hiszpanskiego się nauczył, do tego angielski.Szef go wziął do biura na spedycje. Ogarniał transport chłodniczy. Był odpowiedzialny we firmie za eksport owoców, win na UE zaś importował chemię, aluminium. Nauczył się dodatkowo niemieckiego w stąpniu komunikatywnym. Sam jeździł tirem, więc świetnie się dogadywał z kierowcami. Szef widząc jak się chłop stara to awansował go na szefa spedycji we firmie posiadającej jakieś 150 tirów. 

 

Pamiętam dokładnie jak będąc jeszcze w Polsce powiedział do mnie "stary, pożycz kasę na wyjazd, znalazłem fuchę w espani, kurde może coś z tego być"

I pożyczyłem. 

 

Ciężko harował, ale postawił na swoim. Na początku zapraszał mnie na hatę do San Sebastian. Był wtedy jeszcze kawalerem, to lubiliśmy się zabawić na ostro.

2 lata temu się hajtnął. Przeprowadził się do Getafe na południe od Madrytu. Jego firma otworzyła tam oddział i jest na nim kierownikiem. Nie dawno go odwiedziłem. Dom w stylu hiszpańskim, palmy wokoł, niewielki basen,nowa seria 5 BMW do pracy  i jakaś mazda "po zakupy" 

Człowiek z pasją do życia. Przesiąkł całkowicie krajem i obyczajami ludzi.

Ma inteligentną, piękną żonę, hiszpankę, dwójkę dzieci i ciągły uśmiech na twarzy.

Uwielbiam słuchać jak gada na temat żarcia albo win. Siedzimy sobie na balkonie domu osadzonego wśród palm, żona donosi przysmaki a on z lampką wina w ręku gada mi na temat szczepu winogron, gatunku ziem na której wyrosły drzewka. Oczywiscie do tego szynka krojona z świńskiego gnata, która rozpływa się w ustach.

Ciągle mu powtarzam że od zawsze był hiszpanem, tylko urodził się w Polsce.

 

I tak oto gość, który z dziesięć lat temu jeździł Starym Iveciem po europie, spiąc i jedząc w szoferce, chodzący w tanich ciuchach mieszkający w jakiejś dziurze pod Sandomierzem jest dzisiaj kierownikiem spedycji w dużej hiszpańskiej firmie, mający piękny dom pod Madrytem wraz z żoną i dziećmi, jeżdzący prestiżowym BMW udowodnił że sie ku...a da. 

Pamiętam, że nigdy nie narzekał że ma ciężką robotę, że musi spać w tirze, że nocki, że ciągle w trasie. Miał to w dupie.

 

Człowiek z rodzaju tych, że choćby nie wiadomo w jakiej h..jni się urodzili to i tak się wybiją i postawią na swoim.

Życie w biedzie biorą na klatę z uśmiechem na twarzy, by potem w słomkowym kapeluszu, z nogami na balustradzie kosztować win w egzotycznym kraju.

Takich ludzi się trzymać i słuchać.

 

@Wikary spox

Pozdrowienia i ukłony w pas przesyłam

 

 

 

 

 

Edytowane przez IgorWilk
  • Like 4
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pracowałem w kilku krajach,niezbyt długo,zawsze ciągnęło mnie do Polski...w końcu kupiłem mieszkanie i osiadłem na stałe w niewielkiej miejscowości,gdzie zawsze mi się podobało...nie zarabiam kokosów,ale starcza mi na życie starego kawalera :D Chyba dzięki opatrzności,nie ożeniłem się :D 

Powiem tak,może już zdziadziałem i mi się nie chce,ale na dzień dzisiejszy nigdzie bym już nie wyjeżdżał,pieniądze nie są dla mnie najważniejsze,w Polsce nie jest idealnie,ale czy gdzieś jest ? Wszędzie trzeba zapie...alać,jeśli chce się czegoś dorobić.Nawet w Polsce można się dorobić,tylko trzeba mieć łeb na karku.....Chce mieszkać w Polsce,pić polskie piwo,jeść polskie żarcie i mówić po polsku,tego nie ma za granicą i cokolwiek by tam było i tak nigdy nie będę u siebie...Mieszkanie za granicą nie jest dla każdego,nie każdy odnajdzie się w tamtej rzeczywistości,ale warto próbować znaleźć swoje miejsce na ziemi,czego wszystkim braciom życzę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja również przepracowałem kilka lat za granicą to coś dodam od siebie 

 

Jak jesteś młody nie masz zobowiązań typu dziecko, kobieta to polecam każdemu wyjazd dobra szkoła życia. Inny kraj, inny obyczaj. Natomiast zagranica nie jest dla wszystkich. Trzymać się z dala od Holandii i mieszkania z Polakami. 80% z nich to patologia, kryminał nie polecam. Warunki mieszkalne czasem gorzej niż buda psa, ale to zależy jak się trafi. 

 

Najlepiej jechać samochodem jesteś mobilny. Jedna robota nie wypali jedziesz gdzie indziej albo wracasz do Pl. Słyszałem o Polakach w NL siedzących na torbach czekających na busa ( zostali zwolnieni ) . Dlatego polecam wyjazd samochodem nie jesteś od nikogo zależny. 

 

Kasa wiadomo lepsza. Kolega wyżej pisze, że w PL idzie się dorobić to zapraszam na południe Śląsk, Opolskie Jedyne czego się dorobisz to garba. Spotkałem kolegę jego dziewczyna w markecie za 1490 zł. On praca w Castoramie dobrych kilka lat z nadgodzinami 2100 na rękę i kredyt na głowie za mieszkanie ( 30 lat ), ja dziękuję za takie życie. 

 

Podsumowując jak nie masz zobowiązań jedź doświadczenia są bezcenne. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Kimas87 napisał:

Kasa wiadomo lepsza. Kolega wyżej pisze, że w PL idzie się dorobić to zapraszam na południe Śląsk, Opolskie Jedyne czego się dorobisz to garba. Spotkałem kolegę jego dziewczyna w markecie za 1490 zł. On praca w Castoramie dobrych kilka lat z nadgodzinami 2100 na rękę i kredyt na głowie za mieszkanie ( 30 lat ), ja dziękuję za takie życie. 

 

Podsumowując jak nie masz zobowiązań jedź doświadczenia są bezcenne. 

Jeśli jednak mówimy o Warszawie, to nie bardzo opłaca się jechać zagranicę jeśli tylko ktoś ma jako taki zawód i pracuje w stolicy. 

W Warszawie na spokojnie można wyciągać 4 tys. netto lub więcej.

Taki np kierowca we Francji: https://www.indeed.fr/jobs?q=conducteur&l=   jak podaj statystyka średnio 10,5 euro na godzinę, to przy trybie 160 godzin miesięcznie daje 1700 euro miesięcznie... co to jest? przecież to raptem jakieś 7,2 tys. zł. W Polsce w stolicy spokojnie wyciągnie 4-5 na rękę jak nie więcej.

 

Jeśli ktoś zarabia 2-2,5 i nie ma perspektyw na więcej to wyjazd rzeczywiście ma sens, ale w wielu wypadkach zagranica to żadne miody. Tam naprawdę nie zarabia się nie wiadomo jakich kokosów, w większości prac w takiej Francji czy Hiszpanii zarobi się do 10 tys. zł miesięcznie, nie więcej. Jak opłacisz utrzymanie, jedzenie, itd. to to jest zupełnie nieopłacalne jeśli w Polsce zarabiasz dajmy na to 4-5. Odłożysz nieznacznie więcej a jednak zmiany jakie trzeba poczynić w swoim życiu + brak Polaków, polskiego języka, pełno ciapatych... no way.

 

Jedynie wizja San Sebastian i pięknej hiszpańskiej żony (słyszałem że są dużo mniej roszczeniowe i pyskate niż polskie damy biedronkowe - są uległe) mocno mi się podoba. Tym bardziej, że wśród latynosów rozwody są niezwykle rzadkie, kilka procent, także mieć taką hiszpańską kobietkę wydaje się być świetną inwestycją. Z drugiej strony może to jeszcze starsze roczniki, wystarczy przecież obejrzeć hiszpańskie 20-paroletnie dziewczyny i widać to samo spierdolenie (instagramy, fejsbuki, dzióbki, fitnessy) co i u nas.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Unhomme napisał:

Zadna przesada kolego, wiem co mowie.

Konkrety KONKRETYYYY!!!!!

Ile zarabiasz teraz w PL?
Ile planuejsz zarabiać w eurokołchozie?

Ile wydajesz teraz na życie?
Ile będziesz wydawał pieniędzy tam.

Konkretnie proszę mi tu napisać kwoty co za co i za ile.

Edytowane przez Łapinski
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, Łapinski said:

Konkrety KONKRETYYYY!!!!!

Ile zarabiasz teraz w PL?
Ile planuejsz zarabiać w eurokołchozie?

Ile wydajesz teraz na życie?
Ile będziesz wydawał pieniędzy tam.

Konkretnie proszę mi tu napisać kwoty co za co i za ile.

Zle masz podejscie. Patrzysz tylko ile kasy wyciagniesz tu czy tam. Nie zdajesz sobie natomiast sprawy, ze w UE jak zostaniesz bezrobotny to masz prawo do niesamowitych darmowych szkolen, stazow. Malo tego, jak kurs trwa naprzyklad 3 miesiace, to otrzymujesz w tym czasie minimalne wynagrodzenie zebys nie zdechl z glodu, darmowa komunikacje miejska, darmowa opieke lekarska. To jest niesamowite.

 

Po czym konczysz taki kurs i pracujesz. Jak w przyszlosci znowu zostaniesz bezrobotny i bedziesz chcial zmienic zawod na inny - NIE MA PROBLEMU. Masz komfort psychiczny.

Edytowane przez Unhomme
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Unhomme napisał:

Zle masz podejscie. Patrzysz tylko ile kasy wyciagniesz tu czy tam. Nie zdajesz sobie natomiast sprawy, ze w UE jak zostaniesz bezrobotny to masz prawo do niesamowitych darmowych szkolen, stazow.

Kolego.
Pracuje zawodowo od 15 lat zmieniałem pracę 8 razy i nie miałem ani jednego dnia wolnego między zmianami pracy.
Nie narzekam na warunki w Polsce. Dla mnie jest zajebiście.

Nigdy nie zostałem zwolniony z pracy. Zawsze to ja decydowałem o tym czy zostaje czy odchodzę.

 

 

Godzinę temu, Unhomme napisał:

Malo tego, jak kurs trwa naprzyklad 3 miesiace, to otrzymujesz w tym czasie minimalne wynagrodzenie zebys nie zdechl z glodu, darmowa komunikacje miejska, darmowa opieke lekarska. To jest niesamowite.

:(
Stawiam sobie w życiu wyższe cele niż darmowe kursy i komunikacja miejska.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Łapinski napisał:


 

 

:(
Stawiam sobie w życiu wyższe cele niż darmowe kursy i komunikacja miejska.

 

Aha, czyli rozumiem, że darmowe kursy są jakąś ujmą na honorze? A co jeśli trafi się jakiś wartościowy kurs, który naprawdę potrafi rozwinąć kwalifikacje? W ten sposób obrażasz ludzi, którzy są na innym etapie swojego życia i takich kursów mogą potrzebować jak tlenu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, verde said:

A co jeśli trafi się jakiś wartościowy kurs, który naprawdę potrafi rozwinąć kwalifikacje?

Dokladnie. Tymbardziej, ze takie kursy kosztuja w chuj Euro. I jakbys chcial zmienic zawod, isc bardziej do przodu, to albo musialbys sie pozbyc sporej czesci oszczednosci albo wziac kredyt (jak to bronek powiedzial :)). A tak masz wszystko bardzo ulatwione.

Edytowane przez Unhomme
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.