Skocz do zawartości

Z mojego życia wzięte.


Alf

Rekomendowane odpowiedzi

Czasem matrix próbuje nas wciągnąć z powrotem. Nęci, uwodzi i obiecuje, że z nami będzie inaczej, będzie pięknie jak w filmie.

Później czytamy takie straszne historie Braci i wiemy, że Matrix to chuj, prawdopodobnie chuj z cyckami.

 

Bracia wszystko wyłożyli. To nie ma szans. Samica straciła cały szacunek.

Wybaczyłeś i próbowałeś naprawić. Dla niej to oznaka słabości, teraz czuje tylko pogardę.

Dobrze, że dzieciaki nie są małe. Dbaj o syna. Daj mu dobry przykład. Z córką będzie trudniej jeśli zostanie z matką.

 

Nie daj sobie wbić poczucia winy. One mają talent do siania tego złego ziarna w naszych głowach: "A może rzeczywiście to moja wina? Może gdybym się bardziej starał". Nie daj sobie wciskać tego kitu.

 

Niepotrzebnie mówiłeś o tej przygodzie z jakąś laską. Ona teraz będzie chciała to wykorzystać przeciwko tobie.

Ja bym to odwrócił. Przynajmniej do czasu rozwodu.

Powiedz, że to ściema, chciałeś ją zranić i dlatego wymyśliłeś taką historię. Nigdy byś czegoś takiego nie zrobił, przecież wie.

 

Samica już szykuje się na wojnę. Ty rób to samo.

Bądź miły. Mów, że musisz to wszystko sobie uporządkować w głowie.

Mów, że jest szansa, ale to wymaga pracy.

Jednocześnie zabezpieczaj się na wszystkich frontach.

 

 

 

Edytowane przez Pozytywny
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Normalny napisał:

Zgadzam się z prawie całością oprócz tego fragmentu.

Bez orzekania ma szansę zakończyć temat po pół godziny jeśli i zona będzie chciała się rozwieść. Zaoszczędzone nerwy, stres, pieniądze, czas, relacje z dziećmi ...

Z orzekaniem to kilka spraw sądowych, kilka lub kilkanaście miesięcy zwłoki i ryzyko, że oboje usłyszą wynik "winni" - żona będzie się przecież broniła i takie same działa wystawi przeciwko Alfowi jak Alf przeciw niej.

Będę dążył do rozwodu bez orzekania o winie. Tak jak powiedział kolega Normalny ‘…Zaoszczędzone nerwy, stres, pieniądze, czas, relacje z dziećmi ...”. Nie chcę szarpaniny. Ciekawy jestem tylko czy małżonka jednak zdecyduje się złożyć wniosek. Jakiś czas temu chciała się spotkać ze mną i swoim adwokatem w celu przygotowania wniosku. Póki co jest cisza.

Podczas jednego ze spotkań, żona powiedziała mi, że zgodnie z informacjami uzyskanymi od adwokata, jeżeli wniosek będzie dobrze przygotowany to podczas rozprawy obecność adwokata nie jest konieczna. Nie wiem jak do tego podejść. Mam obawy co do tego. Doradzicie coś bracia?

 

15 godzin temu, Pozytywny napisał:

Niepotrzebnie mówiłeś o tej przygodzie z jakąś laską. Ona teraz będzie chciała to wykorzystać przeciwko tobie.

Ja bym to odwrócił. Przynajmniej do czasu rozwodu.

Powiedz, że to ściema, chciałeś ją zranić i dlatego wymyśliłeś taką historię. Nigdy byś czegoś takiego nie zrobił, przecież wie.

Zgadzam się to był błąd. Do końca nie wiem co mi strzeliło do łba żeby się wysypać.

 

Zastanawiam się jednak nad Twoją radą dotyczącą odwrócenia tej sprawy. Pani wprawdzie twierdzi, że posiada dowody w tym temacie, w postaci informacji uzyskanych od wynajętego detektywa ale ja nie daję temu wiary.

 

Moim zdaniem to zagrywka mająca na celu dać mi do myślenia co się może stać w przypadku jeżeli bym chciał złożyć wniosek z orzekaniem o winie (chociaż, mogę się mylić).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Alf napisał:

Zastanawiam się jednak nad Twoją radą dotyczącą odwrócenia tej sprawy. Pani wprawdzie twierdzi, że posiada dowody w tym temacie, w postaci informacji uzyskanych od wynajętego detektywa ale ja nie daję temu wiary.

 

Gdyby miała dowody to by nie pytała o jej dane.

Pewnie na początku Ci nie uwierzy. Musisz jej powiedzieć, że chciałeś aby poczuła to samo co ty, ale nie byłeś zdolny zrobić tego naprawdę.

Wybacz, ale ona i tak uważa Cię za słabego, w końcu wybaczyłeś zdradę. Więc w to też z czasem uwierzy.

Co nie zmienia faktu, że będzie próbowała to wykorzystać. Ty masz zaprzeczać, że cokolwiek takiego mówiłeś. Ona nie ma dowodów, ty na jej zdradę tak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 18.09.2017 o 21:39, Tornado napisał:

Bracia z żuta na czarną pastę

Hahhahahahahaa!!! Sorry, ja nie w temacie, ale takiego słowotwórstwa jeszcze nie widziałem nigdy :D

 

Dnia 20.09.2017 o 14:11, Alf napisał:

Zaoszczędzone nerwy, stres, pieniądze, czas, relacje z dziećmi ...”.

Z tym argumentem o zaoszczędzeniu pieniędzy to byłbym ostrożny. Jak dostaniesz alimenty to w kilka lat ci się może ładna sumka uzbierać. Ale to już niech się wypowiadają doświadczeni. Ja nie mam zielonego pojęcia o rozwodach z orzekaniem czy bez.

Dnia 20.09.2017 o 14:11, Alf napisał:

Pani wprawdzie twierdzi, że posiada dowody w tym temacie, w postaci informacji uzyskanych od wynajętego detektywa ale ja nie daję temu wiary.

Wg mnie sranie pitolenie. Ty masz też dużo dowodów. Ona z pytania ciebie jak małe dziecko "ej powiedz noooo kto to!" przeszła nagle do "mam detektywa?". Nie sądzę :) Nawet jeśli to co - kilka zdjęć? A pomyśl czy od tego momentu jak powiedziałeś jej o kochance do momentu gdy powiedziała, że ma detektywa, się widziałeś z kochanką.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Tomko napisał:

Wg mnie sranie pitolenie. Ty masz też dużo dowodów. Ona z pytania ciebie jak małe dziecko "ej powiedz noooo kto to!" przeszła nagle do "mam detektywa?". Nie sądzę :) Nawet jeśli to co - kilka zdjęć? A pomyśl czy od tego momentu jak powiedziałeś jej o kochance do momentu gdy powiedziała, że ma detektywa, się widziałeś z kochanką.

Wg mnie również, ponieważ kiedy zapytałem o zdjęcia to powiedziała, że ich nie ma bo to jest dodatkowy koszt, na który ją nie było stać. Kiedy z kolei zapytałem czy wie jaki jest koszt wynajęcia takiego detektywa, to nie umiała znaleźć odpowiedzi. Widziała jednak w jakich miejscach mniej więcej byłem. Przypuszczam, że używała aplikacji do namierzania telefonu (nie wiem wprawdzie jaka jest ich skuteczność bo nigdy nie używałem ale fakt pozostaje faktem - wiedziała w jakich miejscach byłem). Tak, spotykałem się jeszcze wtedy przez jakiś czas "koleżanką". 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 9 miesięcy temu...

Witam Panowie Bracia! Trochę czasu minęło od mojego ostatniego wpisu, trochę się też u mnie pozmieniało. W międzyczasie, niestety ukląkłem na jedno kolano (za co mi wstyd i należy mi się chłosta), dostałem po dupie na własne życzenie ale dźwignąłem się i ponownie stoję na nogach (dodam, że nieco chwiejnych).

Od czasu mojego ostatniego wpisu zacząłem wszystko planować i układać, niemniej jednak po pewnym czasie, po którejś z kolei wizycie w domu przyszedł do mnie syn (chłopak prawie dorosły). Rozmawialiśmy długo. Ze łzami w oczach chłopak powiedział mi, że chce wrócić do domu. Tęskni za swoim pokojem, siostrą, okolicą, otoczeniem (rodziną od strony Pani, kolegami…). Serce mało mi nie pękło ale przecież nie mogłem go zatrzymać siłą. Znowu pustka i dół.

Zbliżające się powoli święta, telefony, sms i rozmowy z Panią podczas moich odwiedzin u dzieci (wszyscy chcą żebyś wrócił…brakuje nam Ciebie…tu jest Twój dom itp.) sprawiły, że postanowiłem żebyśmy dali sobie razem pół roku czasu. Wprowadziłem się więc z powrotem.

„No i co dalej?” zapytacie. Tak, Wy już znacie odpowiedź… prawda? Zaczęło się po około 3 tygodniach. Pani przeniosła się do drugiego pokoju. Powód – moje chrapanie nie pozwala jej zasnąć. Następnie założyłem sobie na fejsie konto bo dotychczas nie posiadałem (nie było mi do niczego potrzebne). Wszedłem na konto Pani i co widzę? Kilka dni przed moim wprowadzeniem Pani opublikowała post, a pod nim widnieje krótka, aczkolwiek miła i jednoznaczna konwersacja pomiędzy Nią, a byłym (lub może nadal i obecnym) kolegą. Szczerze? Nawet nie byłem specjalnie zaskoczony. Zapytana o to, milczała. Ja natomiast zakupiłem Poradnik rozwodowy kolegi Marka (polecam!) i zacząłem nagrywać rozmowy.

Kilka dni później, podczas wspólnej drogi powrotnej z pracy wybuchła - Mam ją natychmiast, najpóźniej w ciągu trzech dni umówić na spotkanie z kobietą, z którą się spotykałem ponieważ musi z nią koniecznie porozmawiać (dodam, że niestety ale Pani udało się zdobyć nr telefonu do mojej byłej znajomej). Wrzask, mało do rękoczynów nie doszło. Po przyjeździe do domu powiedziałem Pani, że ja swoje sprawy pozamykałem, a ona jak widać nie. Powiedziałem, że nie mam zamiaru do nikogo dzwonić, że jeżeli ma ochotę się umawiać to proszę bardzo dzwonić (numer zna) i umówić się. Ja nie będę żadnym pośrednikiem w tej sprawie. Głucha cisza i spokój przez tydzień.

Po jakimś czasie odkryłem kolejne wpisy z kolegą na fejsie, niewinne niby, nic takiego ale jednak. Dalszy czas to kolejne przepychanki słowne, obrzucanie mnie błotem itp. Pani jednego wieczoru bez powodu wyzwała mnie od kur…, dziwkarzy więc spakowałem się i pojechałem do znajomych. Wróciłem na następny dzień wieczorem. W nocy otwierają się drzwi mojego pokoju i Pani chce mi wpakować do łóżka. Mówię: „Z kur…, z dziwkarzem chcesz spać?! Nic z tego, dobranoc” usłyszałem: „Jesteś gnojem!”. No pewnie jestem.

Po pewnym czasie Pani oświadczyła, że była u adwokata i będzie składać pozew rozwodowy. Uzbrojony w wiedzę z poradnika odwiedziłem i ja swojego adwokata. Przeprowadziłem krótką, treściwą rozmowę (może to dobrze może to źle ale jest to kobieta – mam ją z polecenia, ma duże doświadczenie, mówi z sensem). Obecnie czekam na dokumenty z sądu, w których to podobno jest dokładnie opisane jak doprowadziłem do zniszczenia małżeństwa. Pani powiedziała mi, że nie poruszała we wniosku tematu zdrady i zapytała mnie czy ja chcę poruszać tę kwestię, bo jeżeli tak to ona zmieni zeznania i dopiero ją popamiętam. Osobiście nie chcę się szarpać bo szkoda zdrowia i czasu ale jeżeli z pozwu będzie wynikało, że jedynie ja jestem winny rozpadu małżeństwa, to obawiam się iż nie poruszając tematu zdrady, sąd może mnie wgnieść w ziemię. Oczywiście przedyskutuję to z adwokatem ale może macie jakieś sugestie jak wybrnąć ze sprawy bez poruszania tematu zdrady.

W międzyczasie Pani miała i ma ciągłą huśtawkę nastrojów. Raz mnie wyklina - mówi, że zniszczyłem jej życie, odebrałem poczucie wartości, zmusiłem do złożenia pozwu, a za chwilę, że pozew wycofa bo nie będzie tak jak ja chcę itp. Następnie twierdzi, że wyprowadzając się do innego pokoju, chciała żebym do niej przyszedł, pokazał, że mi na niej zależy. Tymczasem Ja (podła świnia) pokazuję na każdym kroku, że mam na nią wyjebane i Jej nienawidzę (dla jasności - nigdy do nikogo nie czułem nienawiści i oby tak było do końca moich dni). Adwokat twierdzi, że jest to typowe zachowanie kobiet w takich sytuacjach.

Wyprowadziłem się. Dzieci zostały z Panią. Z synem mam bardzo dobry kontakt, a z córką bardzo się poprawił (to mogę zapisać na plus). Tuż przed wyprowadzką zabrałem dzieci na tydzień żeby pobyć z nimi trochę sam na sam. Pani stwierdziła, że pojedzie z nami na niby ostatnie wspólne wakacje. Nie zgodziłem się więc w zamian były groźby i wyzwiska.

Korzystając z Waszych wcześniejszych porad oraz z wiedzy zawartej w poradniku, pozabezpieczałem się jak mogłem ale ciągle słyszę od Pani, że skoro zniszczyłem jej życie Ona zniszczy moje. Cholera trochę jestem przybity tym wszystkim i chociaż jestem od zawsze optymistą, to ciemne myśli zaczynają mi się wkradać do głowy.

Pewnie mnie z zjedziecie równo z góry na dół za to, że byłem takim idiotą ale proszę o Wasze wsparcie.

Pozdrawiam.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Alf napisał:

Pewnie mnie z zjedziecie równo z góry na dół za to, że byłem takim idiotą ale proszę o Wasze wsparcie.

   Wybacz, ale po co? Życie i tak już Ci dojebało, dzieci ujrzały jak się żresz z małżonką, dostali lekcję życia.

Ech kurwa, szkoda prądu. 

 

   Dobra, w końcu jesteś na właściwej ścieżce, spróbuj was skonfrontować w obecności obojga adwokatów, może można ustalić

warunki rozwodu poza salą sądową, oczywiście nie pokazuj swoich wszystkich kart bo zostanie to wykorzystane przeciwko Tobie.

 

Pozdro.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Alf napisał:

pozabezpieczałem się jak mogłem ale ciągle słyszę od Pani, że skoro zniszczyłem jej życie Ona zniszczy moje

A tak konkretnie to czego się obawiasz, masz coś za uszami, boisz się jej krzyków, pseudo oskarżeń, masz coś materialnego do stracenia co Cię mocno zaboli? Wydaje mi się że po wizycie u adwokata już wiesz mniej więcej czego się spodziewać i jakie są konsekwencję rozwodu. Jako osoba która niedawno to przeszła, mogę Ci doradzić żebyś spróbował się od tego trochę zdystansować i dać sobie lekko na wstrzymanie, a na pewno robić wszystko żeby uniknąć orzekania o winie, wojna sądowa w moim mniemaniu to strata czasu, pieniędzy, nerwów i zdrowia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W jakim wieku masz dzieci?

Ona dryfuje na rozlatującej się tratwie, i próbuje coś złapać żeby nie utonąć, gra na emocjach, dzieciach itd.

Niech się nie męczy kobiecina, i uwolnij ją w końcu od swojego balastu, a wtedy kochanek też najprawdopodobniej ją uwolni od złudzeń.

Dzieciaki ogarną, tylko dbaj o nie.

Edytowane przez kryss
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Adolf napisał:
8 godzin temu, Alf napisał:

Pewnie mnie z zjedziecie równo z góry na dół za to, że byłem takim idiotą ale proszę o Wasze wsparcie.

   Wybacz, ale po co? Życie i tak już Ci dojebało,

Dokładnie.

 

Swoją drogą ładnie Cię tam wszyscy urobili a wyszło tak jak można było się spodziewać :/ 

 

To jest właśnie to schematyczne myślenie ludzi które doprowadza do tragedii.

 

Życzę powodzenia i trzymam kciuki!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za słowa wsparcia.

 

21 godzin temu, Kingboss napisał:

Masz to nagrane? 

Niestety ale nie. To była szybka, krótka wymiana zadań podczas mijania się w domu.

21 godzin temu, Adolf napisał:

 Wybacz, ale po co? Życie i tak już Ci dojebało, dzieci ujrzały jak się żresz z małżonką, dostali lekcję życia. 

   Dobra, w końcu jesteś na właściwej ścieżce, spróbuj was skonfrontować w obecności obojga adwokatów...

Nic nie boli tak jak życie. Starałem się jak mogłem hamować emocje ale na moją Lady działało to tylko jak przysłowiowa "płachta na byka" - nakręcała się jeszcze bardziej, a dzieciaki były w pobliżu więc niestety słyszały to czego nie powinny.

Czekam na papiery. Zobaczę co tam konkretnie jest i przedyskutuję sprawę z adwokatem.

 

21 godzin temu, Foster napisał:

A tak konkretnie to czego się obawiasz, masz coś za uszami, boisz się ...  Jako osoba która niedawno to przeszła, mogę Ci doradzić żebyś spróbował się od tego trochę zdystansować i dać sobie lekko na wstrzymanie, a na pewno robić wszystko żeby uniknąć orzekania o winie, wojna sądowa w moim mniemaniu to strata czasu, pieniędzy, nerwów i zdrowia. 

Nie posiadam majątków ani cennych rzeczy, dziadostwa też nigdzie nie narobiłem. Pani (jak zresztą przypuszczam wiele innych kobiet) jest zdolna do wszystkiego. Kilka przykładów już miałem. Ciągle mówi, że złoży mi wizytę w pracy żeby wykrzyczeć jaki ze mnie człowiek. Niby nic wielkiego ale pracuję w dużej firmie i być na językach w pracy to średnia przyjemność. Zastanawiam się czy nie wyprzedzić trochę zdarzeń i nie porozmawiać z przełożonym, nakreślając mu obrazu sytuacji. Trochę się waham ale przecież wcześniej czy później będzie o tym wiadomo.

Pomówienia i kłamstwa są do udowodnienia (żebym się tylko nie zdziwił) wchodzą jednak w głowę i osłabiają. Kampanię propagandową wśród wspólnych znajomych i rodziny Pani rozpoczęła już jakiś czas temu ale to było akurat do przewidzenia. Dzięki informacjom zdobytym na forum wiem jak się przed tym bronić. Dawniej wszystko tłumiłem w sobie teraz mówię (oczywiście nie każdemu i nie wszystko).

Staram się popatrzeć na to wszystko z boku, złapać dystans, skupić się na innych rzeczach. Trzeba wziąć głębszy oddech.

 

15 godzin temu, kryss napisał:

W jakim wieku masz dzieci? 

Syn będzie pełnoletni w tym roku, a córka jest ciut młodsza.

 

14 godzin temu, Taboo napisał:

Swoją drogą ładnie Cię tam wszyscy urobili a wyszło tak jak można było się spodziewać ?

 

To jest właśnie to schematyczne myślenie ludzi które doprowadza do tragedii.

Życie najlepiej weryfikuje takie rozwiązania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minutes ago, Alf said:

Ciągle mówi, że złoży mi wizytę w pracy żeby wykrzyczeć jaki ze mnie człowiek. Niby nic wielkiego ale pracuję w dużej firmie i być na językach w pracy to średnia przyjemność. Zastanawiam się czy nie wyprzedzić trochę zdarzeń i nie porozmawiać z przełożonym, nakreślając mu obrazu sytuacji.

Ja tak zrobiłem I poprosiłem aby jak by sie pojawiła i awanturowała dzwonili na policje.

 

33 minutes ago, Alf said:

Pomówienia i kłamstwa są do udowodnienia (żebym się tylko nie zdziwił) wchodzą jednak w głowę i osłabiają. Kampanię propagandową wśród wspólnych znajomych i rodziny Pani rozpoczęła już jakiś czas temu ale to było akurat do przewidzenia.

Zapewne będzie miała swiadkow

 

Przygotuj sie na wojne totalna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Alf napisał:

Pani (jak zresztą przypuszczam wiele innych kobiet) jest zdolna do wszystkiego. Kilka przykładów już miałem. Ciągle mówi, że złoży mi wizytę w pracy żeby wykrzyczeć jaki ze mnie człowiek. Niby nic wielkiego ale pracuję w dużej firmie i być na językach w pracy to średnia przyjemność. Zastanawiam się czy nie wyprzedzić trochę zdarzeń i nie porozmawiać z przełożonym, nakreślając mu obrazu sytuacji.

Może nie do wszystkiego ale do wielu rzeczy których zapewne byś się nie spodziewał. U mnie było podobnie, podczas rozstania nasłuchałem się że zniszczy mi życie, że zrówna mnie z ziemią, że ,,zajmie,, się moją firmą, że ma skopiowane kontakty do moich klientów i powysyła im kompromitujące materiały na mój temat i wiele wiele innych tym podobnych. To akurat zbyłem śmiechem bo uznałem że to po prostu jej niemoc, ale nie powiem że trochę krwi mi napsuła. Wszystkim sąsiadom dookoła naopowiadała jaki ze mnie tyran i despota, jak to ją maltretowałem psychicznie, zostawiałem bez jedzenia i picia w chorobie, zakręcałem ogrzewanie czy robiłem awantury o to że któryś z sąsiadów pomógł wnieść zakupy. To samo usłyszała moja bliska rodzina (nie najbliższa), która nota bene w to wszystko uwierzyła i z tego co wiem, nawet zaproponowali jej pomoc w wynajęciu adwokata przeciwko mnie, oczywiście do tego nie doszło a ja z tymi ludźmi zerwałem jakiekolwiek kontakty.

 

Także sam widzisz jak można się przejechać na małży, co do wychodzenia z inicjatywą informowania o tym wszystkim pracodawcy uważam że to zły pomysł, jeżeli nawet dojdzie do tego czego się obawiasz, wariata z siebie zrobi ona a nie ty. I najważniejsze, nie wierz w to co ona mówi i w jej jakiekolwiek deklarację, jak tu już pisano, kobieta co innego mówi, co innego myśli a co innego robi. Amen,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Foster napisał:

...zniszczy mi życie, że zrówna mnie z ziemią...despota, jak to ją maltretowałem psychicznie, zostawiałem bez jedzenia i picia w chorobie...

Przeczytałem Twoją historię i powiem: Nie do wiary!  Czytałem wiele tematów tutaj ale wypowiedzi Twojej byłej w stosunku do Ciebie, to wprost słowa wypowiadane przez moją Panią. Przypuszczam, że w papierach na które czekam, opis przyczyny złożenia pozwu będzie bardzo zbliżony. Obecnie dostaję wiadomości z różnymi cytatami sugerującymi jakim to jestem głupcem i jak duży błąd popełniam odchodząc.

W moim wypadku dużym plusem jest to, że moja rodzina zna dobrze charakter mojej Pani i nie daje wiary jej zagraniom.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla ścisłości, pozew o rozwód ja złożyłem, oczywiście chciałem bez orzekania i bez prania brudów, a te wszystkie brednie o których napisałem w historii i powyżej zostały umieszczone w odpowiedzi na mój pozew przez ex, nawet nie wiesz Bracie jakie było moje zdziwienie tym, że można tego typu argumentów używać przed Sądem, a było ich o wiele więcej i to znacznie mniej górnolotnych. Do tego dowiedziałem się że świadkami zeznającymi przeciwko mnie miała być m.in. moja mama, kuzyn, i dwoje sąsiadów, okazało się później że żadne z nich nic o tym nie widziało, dowiedzieli się jak przyszły zawiadomienia z sądu:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tutaj drodzy Bracia macie również dobitną odpowiedź na pytanie "Czy podejmować próby tłumaczenia białym rycerzom i ratowania białych rycerzy, którzy na naszych oczach idą na dno za sprawą szanownych pań?". Otóż odpowiedź jest jedna, dobitna i pełna, a brzmi ona "Nie!", które można rozszerzyć do "Absolutnie nie!".

 

Mamy tutaj bowiem, inteligentnego faceta zaznajomionego z meandrami dotyczącymi związków, relacji damsko-męskich, natury kobiet i okolicznych zagadnień, który wiedząc to wszystko wchodzi do tej samej zgniłej rzeki wielokrotnie. Masa Braci mówi mu i wykłada co i jak dobitnie, a on zgadzając się z nimi ponownie podejmuje skrajnie niekorzystne dlań decyzje. Z jednej strony dziękuję Wam za to, że mimo takiej postawy autora i jemu podobnych dalej angażujecie się w pomoc. Z drugiej jednak, tępa mania ogarnia mnie czytając posty, gdzie objawia się przy końcu zdanie w stylu: "... pewnie mnie za to zmieszacie z błotem, ale...". I jeszcze się nasz Jaś Wędrowniczek zastanawia czy aby nie uczynić życia potwora (kobiety) jeszcze mniej problematycznym dając jej rozwód bez orzekania o winie... Śmiech na sali...

 

Autorze @Alf, to że nie znałeś natury kobiet i że dana dama złamała Cię jak zapałkę bo byłeś po prostu za słaby i za głupi - rozumiem, ale to, że mimo posiadanej wiedzy wielokrotnie pchałeś łapy do ognia, a później wskakiwałeś w płomienie polewając się uprzednio benzyną - jest dla mnie niezrozumiałe i frustrujące. Podejrzewam, że kobieta popracuje nad Tobą jeszcze z tydzień i będziemy mieli kontynuację blamażu. Ona natomiast będzie miała przeświadczenie o swojej potędze.

 

Wracając do pierwszego akapitu. Jeśli facet, który jest na tak uprzywilejowanej pozycji jak Alf popełnia tak rażące błędy i odcina sobie wcześniej zgniecione w imadle jaja zardzewiałą piłą, to co musiałoby się stać, żeby gotowana żaba w postaci białego beta rycerza spostrzegła i zrozumiała powagę swojej sytuacji i podjęła odpowiednie decyzje i działania? Zapewniam Was, że Wasze zaangażowanie w sprawę i podsyłanie artykułów i dobrych rad nie wystarczy. Taki pożyteczny idiota powie Wam: "No tak, masz całkowitą rację.", a później dalej pójdzie się szmacić w zaciszu własnego domostwa.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracia Ci sporo wyłożyli, ja skupię się na Twojej relacji.

 

On 9/18/2017 at 9:13 AM, Alf said:

Oczy otwierają się coraz szerzej ale stwierdzam jednak, że nadal mam tendencję do białorycerstwa

Ta tendencja to wiara w to, że kobieta może dać Ci bezkresne szczęście. Nie, nie może. Jedyną osobą, która może dać Ci szczęście jesteś ty sam dlatego, że szczęście to jest nawyk, który musisz w sobie wypracować.

 

On 9/18/2017 at 9:13 AM, Alf said:

W 2015 r. moja małżonka oświadczyła mi, że mnie nie kocha bo kocha kogoś innego – kolegę z pracy (kolega żonaty + dzieci). Szacun, że się przyznała.

Przetłumaczę Ci to. Pani przyznała się, że postanowiła rozpierdolić swoją rodzinę i czyjąś rodzinę, bo wmówiła sobie wyimaginowane uczucie, które to jest niczym innym jak hajem hormonalnym ;) Przyznanie się do tego nie daje jej żadnego prawa to otrzymania jakiejkolwiek dozy szacunku, wręcz upatrywał bym to jako chęć zadania Ci bezpośredniego ciosu. Założę się, że pani poinformowała Cię o tym przy okazji bzdurnej kłótni o cokolwiek ;) Chciała Ci zadać ból więc zrewiduj swoje podejście do tego, że się "przyznała".

 

On 9/18/2017 at 9:13 AM, Alf said:

Regularny romans trwał ponad dwa lata, a jeszcze wcześniej przez około 2 lata miały miejsce rozmowy w pracy, fejsie, sms itp. W tym okresie wyjazdy służbowe, późniejsze powroty do domu oraz wyjścia ze znajomymi z pracy na piwko. Ja w międzyczasie ogarniałem dom, dzieci, pracę na etacie plus dodatkowa robota żeby kredyt za chałupę mieć z czego spłacać

Czyli pofolgowałeś kobiecie i dałeś jej pełne pole manewru. Miała w domu jelenia-niewolnika to co się miała rozdrabniać. Hulaj dusza piekła nie ma, a dzieciaki ogarnięte przez jelenia.

 

On 9/18/2017 at 9:13 AM, Alf said:

Gdy wszystko wypłynęło dowiedziałem się standardowo, że to moja wina bo jestem, zimny, nieczuły, nie potrafię rozmawiać i nie dbałem o nią tylko gównie o siebie bo jestem pieprzonym egoistą

Pani perfekcyjnie przerzuca winę za swoje kurewstwo na Ciebie. Niezależnie co by Ci nie powiedziała to nie napierdalałeś ją sztachetą, nie przypalałeś petami, nie znęcałeś się na dziećmi - wprost przeciwnie, spełniałeś w domu swoją i JEJ rolę, podczas gdy ona skakała po innym bolcu.

 

Rozumiem też, że podziękowałeś za komplement odnośnie pieprzonego egoisty? Ja im bardziej kobieta cedzi te słowa w moim kierunku, tym szerzej się uśmiecham i radośnie dziękuję za komplement oraz podkreślam znacząco i doceniam fakt że to miło z jej strony, że zauważyła.

 

On 9/18/2017 at 9:13 AM, Alf said:

Żona oświadczyła, że niczego nie żałuje i nie zerwie kontaktu z kolegą bo jest jej przyjacielem.

Tutaj miałeś powiedzianą prawdę. Pani chciała Cię zranić więc wyrzygała Ci wszystko tak jak jest ;) Wszystkie jej dalsze "przemiany" i "próby ratowania" to wyrachowana zimna kalkulacja, że jej kochanek rodziny dla niej nie zostawi.

 

On 9/18/2017 at 9:13 AM, Alf said:

Wygarnąłem co miałem od siebie, otarłem pianę z ust i pojechałem popływać bo w basenie zawsze najlepiej zbieram myśli (nie pomogło).

Po takiej informacji to ty powinieneś iść pobiegać i biec tak długo aż płuca wyrzygasz. 

 

On 9/18/2017 at 9:13 AM, Alf said:

Później na wódkę żeby myślenie wyłączyć (pomogło ale na krótko).

Alkohol jeszcze nigdy nie rozwiązał żadnego problemu. Alkohol tylko je chwilowo przyćmiewa, częściej stwarza, a najczęściej amplifikuje.

 

On 9/18/2017 at 9:13 AM, Alf said:

Kolejny rok był pasmem stresów, kłótni, przeprosin ze strony żony, moich wizyt u psychologa bo już nie wiedziałem co robić, kolejnych zarzutów że to moja wina i tak w kółko.

Czekaj czekaj. Tylko ty chodziłeś do psychologa? Pani nie raczyła się przejść i porozmawiać, jakie kurewstwo wyrządziła swojej rodzinie i obcej rodzinie?

 

On 9/18/2017 at 9:13 AM, Alf said:

Dlaczego zostałem przez rok?  – dzieci, żal za tym co było (wspomnienia mają swoją siłę), łudzenie się że może jednak się to jakoś wszystko poskłada, poskleja… że może się da wszystko odbudować, słowa matki „…może ona się zagubiła, każdy ma cięższe etapy w swoim życiu i że możemy być jeszcze wspaniałym małżeństwem…”. Nie potrafiłem tego jednak przełknąć.

Widzisz, wykazałeś się szlachetnością. Wyobraź sobie zatem historię odwrotną. Załóżmy że to ty pierwszy jebałeś koleżankę z pracy. Myślisz że Twoja pani pozwoliła by Ci wrócić? Kupiła by te Twoje gadki o tym że zrozumiałeś? :) Pozwoliła by Ci przebywać z dziećmi? :) Jak sądzisz? :) 

 

On 9/18/2017 at 9:13 AM, Alf said:

Wyprowadziłem się razem z synem, córka została z żoną. Był płacz, oskarżanie mnie że wszystko zniszczyłem, że mam w dupie ją, dzieci, dom i wszystko co razem osiągnęliśmy…

Tak, na pewno miałeś to w dupie kiedy ona wypinała dupy innemu ;) Nie kazałeś jej się kurwić, to był jej wybór. Twój wybór jest taki że nie zamierzasz tego tolerować. Odwracanie winy i obarczanie ciężarem JEJ przewinienia jest tutaj skrajnie nie na miejscu.

 

On 9/18/2017 at 9:13 AM, Alf said:

Miesiąc przed moją wyprowadzką poznałem inną Panią. Tak, miało to wpływ na moją decyzję o odejściu, i tak, wkrótce po wyprowadzce, po bardzo długiej wstrzemięźliwości wylądowałem z inną kobietą w łóżku (nie była mężatką ani w związku, nie zafundowałbym innemu facetowi takiego syfu jaki sam miałem). Być może to był błąd z mojej strony, a być może nie. Sami Koledzy oceńcie. Ja uważam, że nie.

Nie, nikt Cię tutaj nie zlinczuje za to że musiałeś w końcu z krzyża spuścić. Poza tym fakt że była, czy nie była mężatką też nie ma tutaj ogólnie nic do rzeczy, dla Ciebie miał przez zaistniałą sytuację, ale jak kobieta ma się puścić to i tak się puści, jak facet ma zdradzić to i tak zdradzi, a i to naiwne sądzić że wcześniej też nie miała żadnego skoku w bok lub takowego nie rozważała. Wszyscy są dorośli i podejmują swoje decyzje, będą się też mierzyć z ich konsekwencjami. Jeśli ktoś świadomie wyrządza krzywdę całej swojej rodzinie powinien zebrać całe gówno konsekwencji, a nie przerzucać winę bo druga strona postanowiła takowe konsekwencje wyciągnąć.

 

On 9/18/2017 at 9:13 AM, Alf said:

Żona miała stany depresyjne, ciągłe płacze, telefony i smsy do mnie, że zniszczyłem jej życie, że chce się od niej uwolnić, że ją lekceważę, depczę, że mi na niczym nie zależy, że udowadniam jej, że jest niczym oraz żebym wrócił,  … itp.

Dalsze przerzucanie winy na Ciebie, to też element wybielania się przed córką.

 

On 9/18/2017 at 9:13 AM, Alf said:

Niestety córka będąca przy niej na wszystko patrzyła i dodatkowo słuchała opowieści matki jak doszło do tego, że tata swoim zachowaniem doprowadził do tego, że musiała znaleźć sobie kogoś kto ją lepiej rozumiał i potrafił docenić, a ojciec jak się dowiedział to olał wszystko i wszystkich i się wyprowadził.

Wgrywanie upgrade'u do matrixa córki i relatywizowanie swoich poczynań oraz dalsze przerzucanie winy. Po wszystkim, gdy pył opadnie powinieneś zabrać córkę na kawę do parku i porozmawiać na luzie. Spytać się jej na spokojnie jak widziała całą tą sprawę - z delikatnym zastrzeżeniem, że chcesz znać jej wnioski z całej tej sytuacji a nie to co mówiła jej na okrągło jej matka. Przygotuj się na to, że usłyszysz jej matkę mówiącą jej ustami. Spokojnie poczekaj aż się wyrzyga a potem zapytaj czy możesz przedstawić Twój punkt widzenia. Po czym NA SPOKOJNIE po kolei zapytaj o te dwa lata, które żyłeś w niewiedzy i zajmowałeś się wszystkim i czy w jej ocenie było to fair ze strony mamy. Nie atakuj i nie obwiniaj bezpośrednio jej matki - bo to nadal jej matka. Zadawaj po prostu pytania które zmuszą ją do wyciągania logicznych wniosków. Traktuj ją cały czas jak dorosłą osobę i mów absolutnie szczerze i otwarcie. Nie dawaj jej się unieść, łagodź nerwy i zapytaj zupełnie szczerze co ona zrobiła by na Twoim miejscu :)  

 

To będzie jedna z najtrudniejszych rozmów Twojego życia ale jeśli podejdziesz do tego opanowany, spokojny i uczciwie oraz szczerze, to nawet jeśli finalnie Twoja córka nadal się nie będzie z Tobą zgadzać - do czego ma prawo - będziesz mieć czyste sumienie. Niezależnie od konkluzji powiedz że "nie wiesz" czy to jak postąpiłeś było najlepszym wyjściem, ale na pewno było jedynym rozsądnym, bo mimo że nie pokazujesz uczuć to masz je tak samo jak jej matka i nie potrafisz żyć w kłamstwie.

 

On 9/18/2017 at 9:13 AM, Alf said:

Nie wiem czy popełniłem błąd czy nie ale powiedziałem żonie, że się z kimś spotykam.

To akurat można postrzegać jako błąd choć jest on akurat zrozumiały, potrzebowałeś w jakiś sposób odreagować i "odbić" piłkę. Czy myślałeś o tym w kwestii ukarania jej czy nie to już sprawa wtórna, taki efekt chciała odnieść Twoja podświadomość. 

 

On 9/18/2017 at 9:13 AM, Alf said:

Wtedy zaczęło być jeszcze lepiej. Jeszcze więcej telefonów i sms  - raz z wyrzutami, a raz z przeprosinami i prośbą o to żebym wrócił. Później żona zorganizowała mi w tajemnicy urodziny w grupie moich przyjaciół, przepraszała. Było łóżko. Po tym wszystkim zacząłem powoli wymiękać, bo myślę, a może jednak jestem takim fiutem, który niedocenia dobrych chęci, może powinienem dać jej szansę? Przecież się stara.

Mhm. Wbijanie w winę, przepraszanie, niespodzianka, emocje, kupczenie dupą, w końcu nawet dałeś się przekonać ;) 

 

On 9/18/2017 at 9:13 AM, Alf said:

Oświadczyła, że nie widuje się już z kolegą.

Taaaa jasne ;)

 

On 9/18/2017 at 9:13 AM, Alf said:

 Jeżeli jednak bym chciał wrócić to muszę się zmienić i pokazać, że mi zależy i mam się starać, bo ona już zrobiła wszystko ze swojej strony żeby mi pokazać, że jej zależy.

Twoja odpowiedź powinna być następująca: Nie jesteś na pozycji pozwalającej stawiać jakiekolwiek warunki.

 

On 9/18/2017 at 9:13 AM, Alf said:

Muszę jednak koniecznie podać imię, nazwisko i pokazać zdjęcie Pani z którą się spotykałem. Na moje pytanie i stwierdzenie: „Po co? Przecież to doprowadzi do jeszcze większych zgrzytów.” Otrzymałem odpowiedź: „My kobiety już tak mamy, że musimy wiedzieć. Jak mi nie powiesz to zawsze będę cię o to męczyć…”. Nie zrobiłem tego i nigdy nie zrobię.

Jakieś resztki instynktu samozachowawczego zostały. Czytałem początek tego zdania z prawdziwą zgrozą bojąc się co zrobiłeś.

 

A wziąłeś pod uwagę, że cała ta szopka mogła odbyć się tylko dlatego, że prawnik powiedział jej, że dobrze było by móc wezwać Twoją kochankę na świadka jeśli pójdziecie na noże? :) 

Efektem wtórnym było zapewne robienie z Ciebie tego niedobrego "porzucającego rodzinę" a ona przecież się tak stara.

Popytaj tych znajomych prywatnie co im opowiadała ;) Gwarantuję, że wersja będzie zupełnie różna od Twojej :) 

 

On 9/18/2017 at 9:13 AM, Alf said:

Po tych wszystkich dobrych chęciach ze strony żony, kiedy już coś zaczęło się w miarę układać (mniej zgrzytów), niespodziewanie skontaktowała się ze mną żona kochanka mojej małżonki. Spotkaliśmy się. Dowiedziałem się że oni nadal ze sobą rozmawiają. Razem zderzyliśmy fakty i powychodziło jeszcze szereg innych rzeczy co do których miałem jedynie podejrzenia, a które teraz się potwierdziły.

Czyli chodziło albo o utrzymanie Ciebie w roli orbitera/jelenia/bankomatu albo o kupienie sobie czasu i ustalenie z kochankiem czy jednak odejdzie od swojej rodziny do niej :) Zapewne też konsultacje z prawnikiem co dla niej lepsze ;)  A to, że kłamała... No cóż, to kobieta ;) W jej mózgu i logice robiła to co najlepsze "dla dzieci" - czyli dla niej samej. :) 

 

On 9/18/2017 at 9:13 AM, Alf said:

Po jakimś czasie dostałem od żony kochanka smsy z przechwyconymi rozmowami pomiędzy nim a moją żoną – ciekawa lektura z której wynika, że dużo lepiej moja żona się dogaduje i dogadywała z nim niż ze mną. Było tam również jej wyznanie, że On jest jej drugą połową. Pokazałem żonie te smsy, stwierdziła, że to już nie ma znaczenia bo się z nim nie kontaktuje. Chce być ze mną, oczywiście jak się będę starał itp. Zaczęliśmy rozmawiać, przeprosiła mnie za wszystko, okazała skruchę, żal, prosiła o wybaczenie.

Powiedziała Ci wszystko co miałeś usłyszeć :) Twój problem polegał na tym że pozwoliłeś jej sferze emocjonalnej zaburzać Twoją logikę. 2+2=4. Niezależnie od tego jakie ona ma co do tego uczucia.

 

On 9/18/2017 at 9:13 AM, Alf said:

W porywie serca powiedziałem, że może by tak wszystko przekreślić to co było złego grubą linią i zacząć od nowa. Pamiętać ale nie wracać do tego, wyciągnąć wnioski i starać się żyć lepiej. 

Wstawiłbym tu kapitana Piccarda uskuteczniającego twarzo-pieprznięcie, ale jestem tak zdemotywowany, że nawet nie chce mi się go wygooglać.

 

Podsumujmy to po prostu kompletnym brakiem szacunku do siebie i swojego czasu.

 

On 9/18/2017 at 9:13 AM, Alf said:

Już się miałem wprowadzić z powrotem do domu ale coś mi w środku nie dawało spokoju.

Tak, tym czymś była logika, która usiłowała dać Ci po ryju z otwartej na otrzeźwienie.

 

On 9/18/2017 at 9:13 AM, Alf said:

Pewnego dnia wyszedłem wcześniej z pracy, idę ulicą i wpadam na żonę idącą w towarzystwie wspominanego wcześniej kolegi. Jak nie jestem nerwowy tak się wkurwiłem. Koleś jak mnie zobaczył to zwiał, nawet się nie oglądnął. Ona mówi żebym poczekał to wytłumaczy. Odwróciłem się i odszedłem bez słowa. Później tłumaczyła, że to nie tak, że on ją tylko odprowadzał nic więcej, że ona mówiła mu żeby dał jej spokój ale się uparł.

Szkoda, że musiałeś stracić tyle czasu by w końcu zobaczyć, że ona Cię cały czas okłamuje i gra na Twoich emocjach.

 

On 9/18/2017 at 9:13 AM, Alf said:

Jak się sprawy mają na dzień dzisiejszy? Ano tak, że żona poszła do adwokata w sprawie rozwodu twierdząc, że nie widzi we mnie chęci poprawy, mam na wszystko wyjebane, a w szczególności na nią.

I będzie to podstawa do stwierdzenia Twojej winy. Będzie malować się na tą co popełniła może błąd, ale chciała dobrze dla dzieci a to ty "porzuciłeś rodzinę" i się wyprowadziłeś. Na Twoją korzyść przemawia to, że syn wyprowadził się z Tobą.

 

On 9/18/2017 at 9:13 AM, Alf said:

Ja zgodziłem się na rozwód bez orzekania o winie.

I bardzo dobrze, 30 minut i sprawa załatwiona.

 

On 9/18/2017 at 9:13 AM, Alf said:

Poprosiła mnie o spotkanie na którym stwierdziła, że jednak może byśmy jeszcze to przemyśleli i nie podejmowali pochopnej decyzji. Żebym też jeszcze przemyślał sprawę, żebym dał jej jeszcze szanse. Prosi, żebym się wprowadził na jakiś czas. Jest obecnie bardzo miła, twierdzi, że dużo w sobie zmieniła, widzę jej łzy, smutek i żal.

Nie odmawiaj stanowczo. Te wasze rozmowy mogą (i raczej na pewno są) nagrywane po to by udowodnić że "próbowała naprawiać" i by udowodnić Twoją winę. Adwokat ją na pewno poinstruował jak ma to rozegrać.

 

On 9/18/2017 at 9:13 AM, Alf said:

Czuję jednak, że po jakimś czasie, jak poczuje się pewnie, znowu zacznie się zabawa: …powiedz jak się ma nazywa twoja koleżanka, ja przynajmniej najpierw dwa lata rozmawiałam z kolegą zanim poszłam z nim do łóżka, a ty zaraz po wyprowadzce się puściłeś, za mało się starasz, jesteś pozbawiony uczuć, zimny itp.

Czyli zdajesz sobie sprawę, że jest to pod publiczkę dla sądu, że "próbowała". A jak powiesz kto to był to jeszcze będzie ją ciągać jako świadka ;) 

 

On 9/18/2017 at 9:13 AM, Alf said:

Z kolegą też może zacząć znowu rozmawiać (o ile nadal tego nie robi) ale uczona doświadczeniem, możliwe, że będzie to robić w bardziej wyrafinowany sposób. Z czasem może to wyjść samo albo zostanie mi znowu powiedziane i kolejny raz będzie karuzela. Cholera pomimo, że coś jeszcze do niej w głębi serca czuję to nie potrafię jej na tyle zaufać. Obecnie jestem sam i nie jest mi z tym najgorzej.

Ale oczywiście, że wyjdzie. Nawet może budować napięcie i Cię tym sprowokować w słabszej chwili po to byś jej po prostu przypierdolił - bo wtedy wygra absolutnie wszystko.

 

On 9/18/2017 at 9:13 AM, Alf said:

Panowie, i tutaj, pomimo przeczytanej fachowej literatury, mam poważny dylemat i chciałbym skorzystać z waszego doświadczenia. Czy możliwe jest to żeby taki związek, po takich przygodach, dalej miał szanse normalnego istnienia albo chociaż istnienia? Szczerze powiedziawszy jakoś tego nie widzę ale jak sami zauważyliście, ciągle się waham. Czy się mylę?

Nie buduj w sobie tej durnej nadziei. Ona się nie zmieni. Sama dała Ci do tego milion powodów. Mało tego, musisz się mieć na baczności. Oczy z tyłu głowy. Ona już dokładnie planuje i osacza Cię by obwinić CIEBIE za rozpad małżeństwa a ty jeszcze dostarczasz jej argumentów.

 

Posłuchaj teraz uważnie. Jesteś gotowany jak żabka. Każda Twój ruch od teraz musi być DOKŁADNIE przemyślany i zaplanowany. Uważaj co mówisz i JAK to mówisz. Zakładaj że jesteś cały czas nagrywany i że wszystko co powiesz będzie użyte przeciwko Tobie. Twoja aktualna żona jest w tej chwili Twoim największym wrogiem i nawet nie myśl że okaże Ci później litość.

 

Sam nie czytałem ale wydaje się, że Markowy poradnik rozwodnika jest tutaj jak znalazł.

BARDZO zalecam konsultację z przytomnym prawnikiem.

 

Nie kupuj złudzeń, ona kupuje sobie czas i kolejne argumenty do JEJ wersji przed sądem.

Edytowane przez nieidealny świat
  • Like 5
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 9/18/2017 at 9:13 AM, Alf said:

Czy możliwe jest to żeby taki związek, po takich przygodach, dalej miał szanse normalnego istnienia albo chociaż istnienia?

Nie, krótko i zwięźle. Niektórzy tu podobne scenariusze przerabiali, ja też i niepodobna wejść dwa razy do tej samej rzeki.

 

Lepiej się zastanów co z domem. Sam go będziesz spłacał a jej oddasz połowę?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje Bracia za okazaną życzliwość i pomoc. Dużo to dla mnie znaczy.

 

22 godziny temu, wrotycz napisał:

Lepiej się zastanów co z domem. Sam go będziesz spłacał a jej oddasz połowę?

Cały czas zastanawiam jak to rozegrać. Dom wraz z działką, dostała pani w formie darowizny od swoich rodziców. Dodam, że  byliśmy już wtedy małżeństwem ale z tego co się orientuję na dzień dzisiejszy, to darowizna jest darowizną i nic mi do tego. Budynek przeszedł jednak całkowitą przebudowę wraz z wykończeniem i na to już został zaciągnięty wspólny kredyt. Obecnie mieszka tam pani wraz z dziećmi, a kredyt spłacamy wspólnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.