Skocz do zawartości

Moje spóźnione prawo jazdy.


zuckerfrei

Rekomendowane odpowiedzi

W rożnej maści męskich problemów życiowych postanowiłem przedstawić moja piętę Achillesa. Samce maja rożne problemy, a mój może wydawać sie mega bekowy.

 

Tak króciutko jak tylko się da:

Ja rocznik '82 nie mam prawa jazdy (nawet kurwa karty rowerowej nie mam).

Obecnie jestem po egzaminie teoretycznym w WORD. Zdane.

 

Więc kolej na jazdy, idę do pani sekretarki w moim OSK. I okazuje się ze z jakimś typem nie mogę jeździć, a moim instruktorem będzie pani X. Na co ja:

- ale jak kobieta????

- Ale X fajna jest, zobaczysz. (Trochę śmierdzący tekst).

Caly dzień po tym miałem przed oczami: scenę z Seksmisji jak wrzucają ich do celi i Max:

-kobieta mnie bije!!

 

Z tym, że u mnie:

Kobieta mnie uczy!

 

Jazda pierwsza:

Dziewczyna w moim wieku, z mojej strony, serdeczne dogryzanie - dziwne bo szybko złapałem z nią wspólny język. No i Kubica ze mnie żaden.

 

Tu moja prośba: prosze wszystkich tych doświadczonych i mniej doświadczonych o opisywanie swoich egzaminów oraz jak i co robić prowadząc auto (dla opornego) w moim przypadku każda rada jest na wagę złota. Jezeli coś Tobie przychodzi do głowy pisz!

 

Po pierwszej jeździe naszła mnie refleksja ze skoro, pani X jeździ X lat i zdała wszytkie potrzebne egzaminy aby zostać instruktorem to nie ma co się pałować. (No ale co gdy zdawała na instruktora, a egzaminator był facetem a ona miała duży dekolt?).

 

Jazda druga: 

Niby najgorsza, (bo druga) ale było duzo lepiej (w mojej ocenie).

Wyszlo ze ma 2 dzieci itd bardzo otwarta z gadki tu musze przyznać ze spoko sie z nią gada(starzy wyjadacze wiedza co tu się świeci).

 

Czy normalnym jest ze po 2h jazdy autem, jestem tak wyczerpany psycho-fizycznie, że tylko szukam miejsca aby zasnąć?

 

Na koniec:

Co za wasze rady i obserwacje: mogę prowadzić dalej ten flirt i opisywać co i jak. Czy zakończy sie wyjściem na miasto itd ... 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przejechałem prywatnie jakieś 0.5 mln km, obecnie czwarte auto, którym w ciągu ostatnich dwóch lat może ledwie zrobiłem 2k km. W sumie coraz mniej jeżdżę, bo nie mam czasu na stanie w korkach a i dzisiejszy tłok, fotoradary i coraz większa ilość pań za kółkiem odbierają mnóstwo przyjemności.

 

Mnie jeżdżenie kompletnie nie męczy(ło). Mogłem sypnąć non stop 1000 km, co dawało jakieś 10h jazdy z przerwami na siku a banan nie schodził z mordy. Prawko zrobiłem w wieku 17-18 lat w sumie z marszu. Ówczesne testy pyknąłem na 100% w 8 minut. Komisja myślała że rezygnuję z egzaminu :D Prowadzenie auta fascynowało mnie od dziecka, więc zdarzało się że mój tata w jakimś parku rozrywki wykupywał tylko kolejne jazdy gdy sobie śmigałem małymi bolidami. Naprawdę kochałem motoryzację. Obecnie mam na nią tęgi zwis i nieco patrzę jak na dodatkowy kłopot. 

 

Co do prowadzenia - to trzeba "poczuć". Chyba przeważnie na początku jest tak, że skupiasz się na zmianie biegów, pracy sprzęgłem, śledzeniu znaków itp. i dlatego to takie absorbujące i wyczerpuje, no i generuje stres. Myślę że jak nabierzesz praktyki i automatyzmu to te czynności stają się naturalne jak np. chodzenie - przestajesz o tym myśleć i idziesz bezwiednie, możesz skupiać się na odczuwaniu otoczenia, rozmyślaniu i oglądaniu za panienkami ;)

 

Więc praktykuj. Możesz dokupić jazdy doszkalające z jakimś innym instruktorem który ma inne metody. Może weźmie Cię na tor, żebyś bez stresu i obecności innych na drodze "zespolił" się z samochodem. Generalnie jak słabo czujesz to powinieneś więcej praktykować. No i kulaj się na początku baaaardzo powoli.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, zuckerfrei napisał:

Czy normalnym jest ze po 2h jazdy autem, jestem tak wyczerpany psycho-fizycznie, że tylko szukam miejsca aby zasnąć?

Pewnie, zwłaszcza jak komuś opornie idzie to jest się zmęczonym, wiem po sobie. Na drodze jest masa bodźców, trzeba uważać na pieszych, na inne samochody, do tego zmiana biegów, kierowanie, kierunki itd, dla kogoś kto jeździ jakiś czas to jest śmieszne bo wyrobił sobie odpowiedni nawyk a dla początkującego nie bo dopiero jest w trakcie wyrabiania takiego ;) Nie masz co się martwić z czasem będzie Ci to przychodzić automatycznie.

23 minuty temu, zuckerfrei napisał:

Z tym, że u mnie:

Kobieta mnie uczy!

Mnie co prawda kobieta nie uczyła ale.. egzaminowała.. :D jakkolwiek to nie brzmi hahah. A właściwie to dwie (bez skojarzeń :lol: ). Pierwszą panią wspominam niemiło bo mnie oblała i jeszcze za coś za co do tej pory nie ogarniam (w sensie próbowała mi coś wmówić, że gdzieś wymusiłem pierwszeństwo chyba jeśli dobrze pamiętam). Kolejny egzamin, czekam na placu i słyszę, że będzie mnie znowu egzaminować kobieta i od razu w myślach "kurwa mać..znowu". Ok, ta Pani była natomiast jakoś bardzo wyrozumiała, miła, serdeczna no bo zdałem to nie wypada oczerniać :lol: 

27 minut temu, zuckerfrei napisał:

mogę prowadzić dalej ten flirt i opisywać co i jak.

Jeśli koniecznie chcesz to ja bym to poprowadził dalej ale już po wyjeżdżeniu godzin, pamiętaj, że lepiej nie wojować chujem w takich miejscach, może to i instruktor tylko ale ja bym uważał :D 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze tytułem suplementu. Mój instruktor to był stary wyga. Pracował jako szkoleniowiec na etacie w technikum rolniczym więc mielił tam kolejne roczniki chłopaków na tony. Kiedyś powiedział mi rzecz której się nie zapomina. Jechałem sobie na lajciku, skrzyżowanie, mam pierwszeństwo a jakiś kolo wymusza na mnie jego ustąpienie, a we mnie bestia, że nie popuszczę, więc gaz w podłogę i przed nim. Po czym krótki dialog:

- co ty narobiłeś?

- no jak to, miałem pierwszeństwo! (oburzony)

- pierwszeństwo to jest do nieba

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@zuckerfrei Ja uwielbiam wręcz jeździć autem. Mógłym nawet do klopa jeździć w domu jakby się dało. Prawko zdałem za drugim razem dość późno bo miałem chyba 25lat.

Za pierwszym razem udupiła mnie odwilż. Słońce świeciło po mokrej jezdni i nie zauważyłem linii STOP (która była i tak ledwie widoczna bo wyjeżdżona - sprawdziłem później) a znaku nie zauważyłem bo był zaraz na zakręcie i zasłoniły mi go pierdolone kamery na podsufitce egzaminatora.

Za drugim razem poszło gładko, gość który mnie egzaminował był miły, pogadaliśmy o jego rodzinie etc.

Natomiast instruktora miałem chujowego totalnie. Gość nic nie mówił tylko woziłem jego dupę. Nawet nie miał nic przeciwko gdy kiedyś gadałem przez telefon, paliłem szluga i zmieniałem biegi lewą ręką na krzyż!

To normalne, że jesteś zmęczony bo się koncentrujesz. Dodatkowo też się spinasz przy tej lasce. Olej to i skup się na jeździe. Po lekcjach sobie rozmyślaj.

1. Przy zdawaniu na prawko bezwględnie pamiętaj o ustawieniu siedzen i lusterek przed jazdą! Wielu na tym już poległo - wsiadasz do auta po kimś, myślisz sobie "ok, jest wygodnie" i ruszasz. Potem słyszysz: "nie przygotował pan samochodu do jazdy. Dziękuję". To samo płyny, światła itp. Wykuj to na blachę, nie pomiń żadnego kroku mimo iż brzmi to idiotycznie - tak trzeba. Choćbyś lusterko poruszał i ustawił tak jak było - zrób to.

2. Bezwględnie pamiętaj, żęby się zatrzymać przed znakiem STOP (czerwony ośmiokąt). Choćby to było szczere pole - musisz się CAŁKOWICIE zatrzymać zanim ruszysz dalej. Egzaminatorzy często na tym uwalają a jest to błąd, który kończy egzamin. Przed znakiem ustąp nie musisz, ale lepiej powłazić w dupę i się zatrzymać i tak. To samo zielona strzałka. Na egzaminie MUSISZ się przed nią zatrzymać i dopiero ruszyć mimo iż reszta kierowców to olewa.

3. Nigdy nie jedź gdy ktoś z naprzeciwka cię puszcza z pod świateł. Ludzie często tak robią, żeby pomóc kursantom, którzy chcą skręcić w lewo lub właśnie ich podpuścić, żeby zajebali egzamin na złość. Jak cię ktoś puszcza - stój i się nie ruszaj bo on ma pierwszeństwo i cię egzaminator uwali na tym jako wymuszenie pierwszeństwa. Tak samo skręcając w lewo byłbym ostrożny. Raczej poczekałbym jak nic nie będzie jechało i wtedy skręcił.

4. Przestrzegaj prędkości, najlepiej wyłącz sobie telefon żeby cię nie rozpraszał, po prostu musisz jechać jak zawalidroga na egazminie. Ale nie za wolno bo cie też może uwalić na tym egzaminator. Później jak zdasz, to już sobie będziesz sam obczajał jak jeździć. Wtedy będziemy dyskutować dalej nad "tips and tricks" ;)

5. Kiedy się zawahasz na drodzę czasem, np przy sygnalizacji kierunkowej (część jest taka, że możesz w lewo skręcać bez problemu a część, że musisz puścić z przodu - mnie się one zawsze mylą) i cię egzaminator zapyta skąd zawahanie - powiedz, że zachowujesz szczególną ostrożność przy manewrze skrętu :D

To na tyle narazie mi przychodzi do głowy. Najlepiej już na kursie wykształcić prawidłowe odruchy. I przede wszystkim nie daj się lasce wozić na trasy. Często instruktorzy tak robią, żeby sobie swoje sprawy pozałatwiać na mieście. Wszystko w rozsądnych granicach.

Edytowane przez Tomko
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szanowny Bracie @zuckerfrei, gratuluję podjętej decyzji pozyskania całkiem przydatnego uprawnienia i zdania teorii! Już niezły kawałek roboty ogarnąłeś ;).

 

Co do Twoich wątpliwości:

1. Masz pełne prawo zmienić instruktora. Ty za to płacisz i wymagasz najlepszej konfiguracji dla siebie. W razie oporów po prostu zmieniasz ośrodek. Osobiście uważam, że jeśli masz się męczyć z myślami, że baba źle Cię nauczy i zmiana na samca da Ci względny komfort przy nauce, nie zastanawiaj się. Pamiętaj, że na 10000 kobiet trafia się 1-2, które naprawdę potrafią jeździć (takie anomalie :)). Przypominam też, że podczas nauki wokół Ciebie jedzie sporo samiczek za kółkiem (o zgrozo). 

2.Zmęczenie fizyczne i psychiczne to stres, w Twoim przypadku podwójny- nie dość, że dopiero oswajasz się z nową sytuacją, to jeszcze "uprzedzenie" dorzuca swoje do pieca. Do jazdy za kółkiem się przyzwyczaisz, do instruującej baby- nie wiem :D.

 

Z własnego doświadczenia:

Ogólnie jeździłem z chłopami, zdarzyło się kilka godzin z czerwonowłosą szefową OSK, ale jakoś źle to na mnie nie wpłynęło (może dlatego, że wtedy przeprowadzenie ze mną rozmowy przypominało wyduszanie zeznań na torturach). Egzamin zdałem za 2 razem i tu najlepsze: za pierwszym razem z grupy 20 egzaminatorów trafiła mi się największa kosa- blondi koło 42-43 wiosen. Przy pierwszym razie cały egzamin tak wstrząsnął młodym Yahu, że to, co odpierdolił, to ja nawet nie. Co prawda w miasto ruszyliśmy, ale wywiozła mnie na jednokierunkową na taki wypizdów, że osiągnęła swój cel. Drugie podejście i... TAK, znowu pani blondi. Tym razem zastosowałem taktykę "wyjebka"- podczas jazdy sobie nuciłem, podgwizdywałem, aż się Pani Kosa zaczęła radować. Po 15 minutach jazdy byłem już pod WORDem z pozytywnym rezultatem.

 

Oczywiście to, o czym wspomina @Tomko, to bardzo cenne rady, które na prawdę często są nieprzestrzegane (z tym lewoskrętem i korkiem się trochę nie zgodzę, bo w wąskich ulicach starszych miast albo "wymusisz" osobie, która Cię wpuszcza, albo udupią Cię za utrudnianie ruchu- uważam, że przy wpuszczaniu trzeba ruszyć i skręcić pewnie, taki shit test braci zmotoryzowanych).

 

Pamiętaj, że prawdziwa nauka i przygoda z samochodem zaczyna się po odebraniu plastiku ;).

 

 

Pozdrawiam.

Edytowane przez Yahu
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musisz teraz nabrać obycia i praktyki więc jeździj kiedy tylko masz okazję. Wykup sobie więcej godzin i po prostu jeździj. Z każdą godziną będziesz się czuł lepiej za kierownicą. Pierwsze kilkadziesiąt będzie koszmarem i stresem ale później to polubisz, gwarantuję.

 

Ja z kursów.... a było to bardzo dawno temu zapamiętałem do dzisiaj: Kiedy wsiadasz za kierownicę wszystkie problemy, stresy i zmartwienia mają przestać istnieć. Masz być skupiony na jeździe.

 

Jak zdasz kup i przeczytaj. "Super kierowca. Jak jeździć bezpiecznie w każdych warunkach." Paul Ripley. Dobra i porusza kilka ważnych kwestii zwłaszca jak nie masz doświadczenia.

Edytowane przez SennaRot
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli instruktorkę masz spoko, to nie ma co się spinać :D

 

Prawko to dobra sprawa, pod warunkiem, że będziesz jeździł autem regularnie, bo u mnie w rodzince jest kilka osób, które zdały egzaminy, odebrały plastik, pierdolnęły do szafki i tyle w tym temacie.

 

Co Ci tu doradzać Bracie, spokój, i konsekwencja w nauce. Za bardzo się denerwujesz faktem, że uczy Cię kobieta. To, że nie masz w tym wieku prawka nic nie znaczy. Jeśli będzie starała Ci się nawet w żartach dogryzać, to po Twoim sposobie pisania na forum wnioskuję, że cięta riposta w jej stronę poleci szybciutko :D 

 

Na samym egzaminie to już będziesz zdany tylko na własne umiejętności, które wyćwiczysz w trakcie kursu. Akurat w moim przypadku było o tyle dobrze że mój egzaminator za bardzo się nie interesował tym jak jadę, z racji tego, że cały czas przeglądał jakieś papiery, raz po raz spoglądając gdzie jesteśmy i wydając mi polecenia. Pewnych kwestii po prostu nie da się przewidzieć.

 

Dobrze Ci też Bracia radzą co do wykupienia kilku godzin ekstra. To są niewielkie koszta, a jeśli zależy Ci na zdaniu prawka, to jest to bardzo dobra opcja.

 

Trzymam kciuki ! Dawaj znać na bieżąco jak idą postępy :D Tylko grzecznie mi tam z tą Panią... :ph34r:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak masz dobry "kontakt" z instruktorką to pogadaj prywatnie o najlepszych WORDach do zdawania. Sprawdź czy nadal można zdawać egzamin w dowolnym WORDzie i poszukaj takich gdzie jest to łatwiejsze. Parę lat temu były szkółki które organizowały turystykę egzaminacyjną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście zacząłem cały kurs w od razu po 18 roku życia, wyjeździłem 30h, natomiast straciłem całkowicie motywacje, nie mogłem się zebrać i temat umarł na 8 lat.

W tym roku, po zimie doszedłem do wniosku, że tak dłużej nie może być. Wyuczyłem się w miesiąc teorii, zdałem i mój znajomy polecił mi pewną świetną szkołę

Wiadomo, są różne opinie ale fakt faktem np. w Warszawie ciężko jest zdać za pierwszym razem, każdy Word ma swoją politykę (w Wawie zdawalność wynosi około 20-25%). Owa szkoła zajmuje się taką usługą, że za 200 zł zawożą nas do Łomży gdzie zdawalność wynosi 45% a całe miasto wygląda jakby to było głównym jego zadaniem. W mieście pełno szkół, "elek", sam Word gigantyczny. 

 

Egzamin praktyczn bardzo przyjemny, przede wszystkim tam jest krótszy (30 min, pozbawiony np parkowania równoległego), ponadto można tam zdawać do 3 razy jednego dnia! 

Czułem się pewnie i muszę przyznać, że polecona szkoła przez kolegę świetnie przygotowała mnie z pkt widzenia technicznego, bez zbędnych gadek, ludzie nastawiają tam na wyjazd rano a wieczorem powrót z prawkiem. 

Nauczyli mnie radzić sobie na drodze po 8 latach abstynencji od kierownicy, co więcej w 12h poczułem większy luz i pewność niż po 30h w szkółce. Trzeba trafić na dobre osoby.

Ponadto na egzaminie trafiłem na miłego starszego acz zasadniczego człowieka starej daty. Miałem kilka wątpliwości na drodze ale praktycznie cały egzamin mówiłem do siebie co robię. Wyglądało to może śmiesznie "teraz jedziemy w lewo, mamy pierwszeństwo" natomiast koleś zauważył chyba, że sobie radze i aż tak mnie nie inwigilował.

 

Podsumowując świetnie, że podjąłeś taką decyzje, jest ono przydatne nawet żeby w Cv wpisać :D a piszę to z perspektywy osoby co olała sprawę na 8 lat. 

Jeżeli jesteś z Wawy lub okolic to mogę polecić taką usługę, zdanie prawka staje się formalnością a dodatkowo mimo, krótkiego czasu człowiek radzi sobie na drodze.

 

Najważniejsze to podchodzić to egzaminu na luzie, nie stresować się bo myślę, że samo pokazanie się jako pewny facet, który panuje nad autem daje nam kilka plusów.

Sam egzamin i kurs jest też pewnego rodzaju początkiem długiej drogi do stania się pewnym kierowcą a do tego potrzeba kilku tysięcy kilometrów na liczniku :) 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Rnext napisał:

- co ty narobiłeś?

- no jak to, miałem pierwszeństwo! (oburzony)

- pierwszeństwo to jest do nieba

Pierwszeństwo ma ten kto ma autocasco XD (to chyba cytat z jakiegoś filmu)

 

Ja kocham jeździć, dzięki egzaminatorowi. Same przyjemne wspomnienia. To był znajomy mojego wujka.

Ten egzaminator tyle miał kuźwa ciekawych historyjek... i przy każdej beka.

 

Kobieta też mnie uczyła, ale tylko przez kilka lekcji, bo Tomkowi (tak miał na imię) coś tam wypadło, miał lekkie problemy ze zdrowiem.

Świetnie uczyła,  miała uprawnienia na wszystko co się rusza. Nie wiem skąd u ciebie awersja do kobiet instruktorów.

 

Miałem dwa podejścia. Na pierwszym zawaliłem na ostatnim skrzyżowaniu. Człowieku WORD już widziałem. Wiecie jak to w mieście - korek. Znalazła się trochę większa luka między samochodami to depnąłem pedał gazu (bo skręcałem, a oni jechali prosto), a on mi po hamulcach XD

 

Za drugim zdałem w Wigilię. Był wtedy śnieg z deszczem. Hardkor.

 

Najgorszy na egzaminie jest stres. Stresowali się wszyscy. Mój wujek i instruktor nawet bardziej ode mnie.

 

Nie stresować się. Zawsze miej 'bufor'. Zawalisz to przecież świat się nie skończy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też późno robiłem prawko jak miałem 31l.

  Nigdy wcześniej nie jeździłem autem tak się jakoś z chodziło. Instruktora miałem Bardzo Dobrego non stop tłumaczył w czasie jazdy. Jazdy sobie wykupiłem w soboty i w niedziele po 2godz. na dzień. Bo to Warszawa a w tygodniu to korki a w weekendy luźniej. Nie śpieszyłem się. Bo to stres nie pewność.

Pierwsze godziny jazdy były ciężkie:unsure: człowiek spocony koncentracja wszystko trzeba zapamiętać ciężko wyczuć skręt tę czynności na raz no i prędkość do tego żeby nic nie zapomnieć kierunek czy w prawo czy w lewo, kierunek włączyć popatrzeć na boki w lusterka popatrzeć nie najechać na linie, nie wychylać autem, kierunki, znaki, światła, strzałki ,chopki na jezdni, za mocno nie hamować za szybko nie startować, gaz sprzęgło hamulec, prędkościomierz, obrotomierz, dwie ręce na kierownicy, prawidłowo ręce zmieniać. Qrwa początki były trudne. Ale w miarę  to opanowałem.

Pamiętam kończyłem już jazdy a instruktor do mnie, tyle Pan już jeździsz a pierdolisz Pan jazdę! Tak se myślę co On gada :o Ja tu na luzie lepiej mi idzie jazda a tu mnie spina Facio. Wyczułem o co Mu chodzi by być non stop skoncentrowanym. Do egzaminu praktycznego sporo czasu się czeka warto dokupić jazdy.

Co do egzaminu,  zdawałem ostatni z grupy. Miałem czas jak to wszystko zaplanować poukładałem se to w głowie.

Wyczytuje mnie egzaminator Podchodzę Dzień dobry przywitanie, nawet taka mała czynność a sporo mówi nie za mocno nie za słabo uścisnąć dłoń. Spojrzenie warto to brać pod uwagę. Sprawdza dowód zaprasza. Idziemy nie trzeba się śpieszyć ale i za bardzo odstawać nie wyprzedzać to On tu RZĄDZI można by powiedzieć od niego tu zależy czy zdam czy nie.

No i zaczyna się . Proszę omówić i wskazać tylne światła aa stoimy z przodu auta A ja zaczynam swój wierszyk. Przerywa mi mówi pytałem Pana o tylne światła!!:unsure: Spojrzałem na Niego pauza już wiedziałem o co Faciowi chodzi by mnie lekko wyprowadzić z równowagi. Oki opowiedziałem. wsiadamy do auta wszystko omówiłem. Egzaminator pyta wszystko powiedziane? gotowy Pan i auto do jazdy ? Tak myślę  pauza spoglądam na wszystko lusterka mówię taak gotowy. A On a SYGNAŁ DZWIĘKOWY sprawdzonyyy??!!<_<  QRWA tak w myślach a instruktor mówił nie zapomnij o przyciśnięciu klaksona na egzaminie. Już moją niepewność w głowie zainstalował stres dał znać o sobie . Ale mówi proszę na łuk. Poszło oki. Potem górka stał blisko patrzył oki. Do jazdy na miacho. Przy wyjeździe z bramy był dołek wjechałem w niego wolno auto się cofnęło odpuściłem  sprzęgło myślę co jest nie bierze??:o ( u instruktora wcześniej brało sprzęgło). Wziął mi zgasł. Miałem farta bo w tym momencie grzebał mi przy kluczach od stacyjki egzaminator zamykał bramę i tak to odpuścił ale stres wzrósł. Potem na parkowaniu mówi proszę tu zaparkować. Kurde tak myślę strasznie tu wąsko nie złamie się tak, chwile stoję a On proszę parkować. Parkuję nie daje rady tak blisko auta stoją że nie da rady zaparkować , próbuję drugi raz nie daje rady. A on a zna pan coś takiego jak korekta?? Kazał dalej jechać. Myślę nawet jak zajadę na bazę to i tak powie że  uwaliłem. Odpuściłem już. Pojeździłem po mieście już tak na luzie  zaparkowałem przodem tyłem na trzy zawrotka. Dość długo jeździłem a ze 40min. Wyczułem że facet lubi dynamiczną jazdę.

Zjeżdżamy na plac a on tą swoją formułkę egzamin zdany pozytywnie. Tak się zdziwiłem ;)

Pilnował linii na jezdniach. Tomko to dobrze opisał tylko że chyba  zatrzymujemy się przy linii ciągłej za znakiem stop a nie przy samym znaku stop, tak mi się wydaje trzeba by to sprawdzić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje... Wszystkim za wasz czas. @Quo Vadis?, @slavex, wiem co robię, wszelkie większe manewry (jeśli już) po zdanym egzamine. Narazie bede słodko gorzki oraz słodko pierdzacy.

 

Może się zle wyraziłem ale po 3,5h jazdy ja jestem do niej pozytywnie nastawiony. (pomijając wszytkie damsko-męskie sprawy) To rodzaj służbistki, i sama będzie starać się niedługo o kategorię A. Taka właśnie anomalia. Takze jako ze kobieta mnie uczy juz mi nie przeszkadza.  Jest spoko w ogóle sie przy niej nie spinam.

 

Jutro na 13.

 

@EmpireState no to dałeś prawdę pisząc ja tez po maturze tez wyjeździłem wszytkie godziny i zostawiłem temat... Wstyd jak chuj - no czasy były tez inne i mniej hajsu... I tak dupy mnie woziły... Co dziwne kobieta wytłumaczyła mi w 3,5h więcej niż typ kiedy byłem po maturze...

 

 

Na dodatkowe godziny jestem i byłem przygotowany zanim wszedłem do OSK.

 

@Tomko @Rnext - 5. Moj kuzyn to wlasnie taki typ ścigacz BMW lubi śmigać. Ja dopiero przeczkolak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak wszyscy się chwalą, to ja nie będę wyjątkiem. :)

Mam wielkie zamiłowanie do transportu, drogowego także. Nie mogłem się doczekać, kiedy ukończę 18 lat i odbiorę wymarzony dokument. Trafiłem na naprawdę dobrą szkołę. Instruktorzy byli po prostu poprawni - zjebali kiedy trzeba, ale pośmiać się też potrafili. W dniu egzaminu nie byłem jakoś szczególnie spięty. Jechałem na przekonaniu: jeśli nie zdam za pierwszym razem, nic się nie stanie. Wyłączyłem stres całkowicie na czas testu.

Na praktycznym z tego co pamiętam, zawaliłem przy:

- sprawdzeniu kierunkowskazów - poszedłem na łatwiznę i włączyłem światła awaryjne

- zjeździe na rondzie - zapomniałem włączyć kierunkowskazu

- zawracaniu - nie dosłyszałem polecenia i zrobiłem inną metodą

Ku mojemu zdziwieniu - zdałem za pierwszym. Mimo, że trafiłem na gburowatego egzaminatora. Radość była nieopisana. :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam, że egzamin na prawo jazdy zdałem za pierwszym razem i zrobiłem to najwcześniej jak mogłem- w wieku 18 lat. Uznałem, że są rzeczy, których odkładanie nie ma większego sensu. Co do satysfakcji z jazdy- szczerze mówiąc nie lubię tego. To pewnie kwestia samochodu- mały silnik, słaba moc, auto dobre do jazdy po mieście, na trasie ciężko z wyprzedzaniem i jakąś przyzwoitą dynamiką. Poza tym mało miejsca w środku, więc tyłek boli, gdy jedziemy kilka godzin.

 

Stresowanie się jest głupotą. Jak ktoś się stresuje egzaminem na prawo jazdy, to niech sobie zda sprawę, że są pewne egzaminy, które zdaje się tylko raz w roku, a gdy potknie się noga o kilka małych punktów, to jest się skazanym na kolejną próbę za rok. A takie prawo jazdy możemy sobie zdawac w ciągu jednego roku bardzo dużo razy:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, ciekawyswiata napisał:

Jak ktoś się stresuje egzaminem na prawo jazdy, to niech sobie zda sprawę, że są pewne egzaminy, które zdaje się tylko raz w roku, a gdy potknie się noga o kilka małych punktów, to jest się skazanym na kolejną próbę za rok

A co dopiero przed ołtarzem jak źle odpowiesz :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do tych kobiet za kierownicą. Poranny autobus w który wsiadam prowadzą na zmianę kobieta i facet. Kobieta prowadzi lepiej. Jest spokojniejsza i nie robi gwałtownych ruchów. Nie spóżnia się. W przeciwieństwie do kolesia. Także to często bardziej zależy od człowieka, a nie od płci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę że nie jestem jedyny! Prawko zacząłem gdy miałem 19,20 lat. Nie miałem kasy i motywacji (na grzyba mi plastik jak nie stać mnie było na utrzymanie samochodu, bo na trumnę na kołach zawsze bym jakoś zarobił), przerwałem. Ponowiłem w wieku 22 lat po przerwie i co? Zdałem po dwóch czy trzech jazdach z instruktorem (inny koleś, super umiał - prywatnie glina):D:D:D 

 

Ja zanim miałem plastik w wieku 18tu lat kupowałem szroty po 150-300zł bez papierów i robiłem wrak race. Graliście kiedyś we FlatOut2? Te klimaty lecz na żywo. 

Już widzę bulwers że wozy bez kwitów i kierowca bez prawka. Jeździłem po nieużytkach, polach i lasach nigdy po drogach. Moi znajomi po polach również jeździli ciągnikami rolniczymi bez prawka i wszyscy żyją, mało tego moi kuzyni od małego traktorem w pole, w wieku nastu lat umieli cofać z przyczepą (kto to potrafi z Was?;)) a ja gdy miałem 18 lat uczyłem się gdzie jest sprzęgło a gdzie gaz, rozumiecie? Wszyscy zdali za pierwszym. Poza tym matka zawsze ich wychwalała że zaradni, cóż im pozwolili takimi być a u mnie w domu były jedynie rowery więc skąd miałem czerpać wzorce i doświadczenia. na własną rękę tylko i wyłącznie, stąd pomysł na wrak race. 

To tylko obrazuje jak bardzo miałem parcie na samochód. Było to moim największym marzeniem, auto i motocykl. 

Po szkole wyjeżdżałem na saksy, kilkanaście tysi wpadło za wyjazd i kusiło aby zrobić kwit i kupić wóz ale bez stałej pracy to kupienie pasywa i odmawianie sobie wszystkiego aby utrzymać skarbonkę.

 

Gdy dostałem umowę (zbiegło to się ze zdanym egzaminem) postanowiłem kupić legalne auto i tak też zrobiłem. Jeździłem do pracy i po pracy przed siebie bez celu aby pozwiedzać i dla przyjemności.

 

Dziś po latach auto to dla mnie rzecz jak dobre wygodne buty, ale także prawdziwy przyjaciel który pomorze w każdej chwili i daje OGROMNE możliwości.

Od maja do września zrobiłem 10 000km więc nie najgorzej.

 

Ogromną satysfakcję daje mi fakt, że wszystko osiągnąłem sam. Tak, osiągnąłem. Nie powiem że mi się udało bo ciężko na to pracowałem, to nie "udało się przypadkiem" tylko efekt pracy, z którego czerpię teraz owoce.

 

Dnia 1.10.2017 o 18:11, EmpireState napisał:

do stania się pewnym kierowcą a do tego potrzeba kilku tysięcy kilometrów na liczniku

Kilkuset tysięcy:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Och, prawko... Temat rzeka!

 

Moim zdaniem: najważniejsze masz za sobą. A więc jesteś na tym forum, pracujesz nad swoją psychiką i samorefleksją. To pomaga i na drodze. 

 

Po drugie, polecam pić melisę - mój instruktor wręcz kazał to robić kursantom i naprawdę pomaga:)

 

Po trecie - nie będę gadał, żebyś się nie stresował, bo to jest nie do uniknięcia, zwłaszcza za 1,2 razem. Zwracam uwage tylko na jedno - podczas jazdy egzaminacyjnej jeździmy naprawdę wolno. Mamy miasto, spokojnie na 2,3 biegu, czasami 4. Nikt Ci nie wyjedzie i nic nie zaskoczy, jeśli po prostu będziesz sobie zdawał sprawę z tego, że jesteś sobie w komfortowym pojeździe, wykonujesz proste poleconka, które będą niedlugo chlebem powszednim. Niby piszę o banale, przecie wiadomo, że jeździmy powoli na egzaminie, lecz chodzi mi tutaj o to, by naprawdę zdać sobie sprawę z tego, że nikt Ci krzywdy nie chce wyrządzić, że wszystkie znaki zauważysz i sam sobie jesteś sterem itp.:)

Edytowane przez Laxman
brak słówka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.