Skocz do zawartości

Grzegorz

Rekomendowane odpowiedzi

   Witam Bracia.

 

Tak se rozkminiam, jak bym nagle owdowiał. Co wtedy, zabrakło kobiety, części życia. Co wtedy? Rozbierzmy to racjonalnie.

Co zrobić dalej? Wiadomo, żal, żałoba, ale to minie, co potem? Żyć samemu w samotności, lub po mimo wszystko, przygarnąć coś co brzęczy za uchem?

 

   W sumie nie wiem co lepsze. Czy samotność czy znowu baba.

 

   Uważam że najlepszym rozwiązaniem było by zakochiwać się co dwa lata i żyć cały czas na haju. Będąc świadomym procesów mógłbym cały czas żyć na haju,

podobno najlepszym narkotykiem, i co 2 lata wymieniać obiekt uwielbienia.:D

 

   Chciałbym.:D

 

Pozdro.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adolf Ty zacofany, męski szowinisto! Tu masz postępowego mężczyznę z klasą!

kiedy-zona-opowie-suchara-a-ty-boisz_201

33 minuty temu, Adolf napisał:

Uważam że najlepszym rozwiązaniem było by zakochiwać się co dwa lata i żyć cały czas na haju. Będąc świadomym procesów mógłbym cały czas żyć na haju,

podobno najlepszym narkotykiem, i co 2 lata wymieniać obiekt uwielbienia.:D

Przepis na życie made Padre Adolf :D A nie lepiej częściej wymieniać? Np: co roku :D 20 lat życia = 20 kobiet :D 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja ciocia zmarła w ubiegłym roku na raka mając zaledwie 45 lat...

 

Wujaszek okropnie to przeżył, nie potrafił sobie znaleźć miejsca, i zwierzył się, że utracił część siebie...

 

Po niecałym roku od jej śmierci, jego kumpel zapoznał go z pewną kobietą. Rozwódka, właścicielka domu weselnego, dwójka dzieci... Wujaszek także ma dwójkę dzieci, dorosłe chłopaki, 22 i 25 lat.

 

Po zdołowanym facecie nie ma już śladu. Mam wrażenie, że mój wujek odżył i to dosłownie.

 

Jaki wniosek ? Żyjesz z kobietą ponad 20 lat, ona umiera, jest żal, jest rozpacz, jest smutek, ale jak łatwo za sprawą drugiej osoby załagodzić ból i zaledwie po roku czasu byc gotowym na nowy związek. To mnie cholernie zszokowało, jak łatwo jest móc zastąpić drugiego człowieka, który do pewnego momentu był częścią Ciebie...

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma czegoś takiego jak część ciebie. Tak sobie to wyobrażasz jak jesteś na haju. Wystarczy żeby upłynęło odpowiednio dużo czasu a wszystko się wyreguluje. Wiem, że to bardzo smutne ale mam wrażenie, że prawdziwe.

 

Mimo wszystko chciał bym wierzyć w miłość, pokój na świecie i życie po śmierci. Wszystko by było dużo łatwiejsze nie sądzicie? :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Zdedydowanie życie w samotności. Mimo iz jestem stosunkowo młody. Przekroczyłem 30-tke, to nie wyobrażam sobie życia z kobietą. Zbyt bardzo kocham ciszę i spokój. Chce jeszcze zrobić coś w życiu naprawdę wielkiego, więc nie mogę czasu marnować na relacje z kobietami ;) Na łożu śmierci nie będę żałowal kobiety, ale na pewno będę żałował, że nie spełnił swoich aspiracji. 

 

 Jeszcze kiedyś wierzyłem, ze kobieta może być częścią mojego życia i marzyłem o wielkiej miłości i ja na rycerz na białym koniu, ale zniszczyliście mi mój ukochany matrix. :D:D 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak półtora roku mojej byłej się odwidziałem to nie wyobrażałem sobie jak będę żył w tej ciszy , do tej pory ciągłe smski , ple ple, fiu bździu przez telefon i tego mi na początku bardzo brakowało.

Dziś jak dzwoni trzeci,czwarty tel na dzień to mnie to wkurza.

Mam kumpla który by chciał się widywać codziennie i też go mam już pełną dupę.

Zajebiście cieszę się z życia samemu a swoje braki towarzyskie i potrzebę pogadania rekompensuje mi forum i audycje Marka.

Nie wyobrażam sobie jakby mi teraz pipka dzwoniła i wysyłała po 8 smsów dziennie.

Strasznie jestem ostatnio cięty na babskie wysysanie z chłopa energii i chyba z tego powodu nie szukam na razie szparki.

Po za tym widzę jakie zombie baby robią z moich kumpli. Nie mam zwyczajnie ochoty na baby z tego powodu. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czuję się momentami skrzywiony, bowiem mam ochotę poznać pannę i kiedy mi się już uda dopiąć swego... no sam nie wiem.

Rozmawiam, szanuję, poświęcam wolny czas, ale wewnętrznie czuję, że zaczynam się dusić. Nie, nikogo nie wykorzystuję, ale w pewnym momencie kiedy coś mi nie odpowiada kończę znajomość i szukam kolejnej pani.

Instynkt łowcy? Trudno orzec...

Fajnie jest mieć kobietę w zasięgu ręki, ale trudno byłoby mi się przestawić na tryb spędzania z Nią każdego dnia.

To jest męczące, chociażby z uwagi na zajmowanie głowy jakimiś pierdołami, czyt. koleżanka, torebki, buty, zakupy i inne gówna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adolf taką technikę stosują bogaci celebryci, aktorzy - kończy się haj, zaraz znajdują inne ciało. Ale to tylko do czasu, bo ciężko kontrolować ten system hormonalny. Np. celebrytka rzuca chłopów jak minie haj i jest git, ale jak ona jest na haju i przystojny aktor rzuci ją, zaczyna się emocjonalny dramat.

 

Ja na pewno bym nie umiał tego mechanizmu okiełznać, więc do spraw zakochania podchodzę bardzo poważnie. Wejdę za mocno, i zostanę rozpieprzony w drobny mak. Może nagram o tym audycję.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mnemonic Myślę że są tacy co umieją - ktoś z zajebistą samooceną, kto umie pracować nad sugestiami które w niego "wchodzą", czujący ciągle głęboki spokój i radość. Taki ktoś już nie potrzebuje dawać bodźców swoim hormonom za pomocą innych ludzi, seksu, wódeczce itd.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Stulejman Wspaniały napisał:

Może nagram o tym audycję.

To mogło by być bardzo ciekawe, tym bardziej, że zamiast "miłość", można wstawić papierosy, narkotyki, seks, alkohol. Ostatnio się zastanawiałem właśnie czy człowiek nie musi co jakiś czas jednak dawkować takich rzeczy żeby utrzymywać jakotaki stan równowagi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adolf  Samo to że zadajesz takie pytanie, sprawia Ci ból. Po co się zadręczać , jeśli taka będzie kolej losu to tak się stanie i nic temu nie zapobiegnie, a Ty będziesz musiał przez to przejść lub nie (samobój), lepiej już gorzej. Jeśli chcesz żyć na ciągłym haju hormonalnym, to co Cię przed tym hamuje? Zakochuj się i zrywaj jak haj minie, po co się męczyć, wspomniani celebryci tak robią. Byłoby to łatwiejsze jakbyś był wolny, wtedy nie ma ograniczeń. Jednak dokonałeś pewnych wyborów w swoim życiu i tyle, tak miało być, zawsze można wszystko zmienić, bilans zysków i strat sam zrobisz. Człowiek szuka szczęścia w drugiej osobie bo boi się być sam ze sobą, boi się samotności, nie potrafi być w tu i teraz, szuka ciągłego rozproszenia.  

 

Nauka trwania ciszy, samotności uwolnienie się mentalnie od więzów społeczeństwa i stanie się wolnym, fizycznie niemożliwe ale psychicznie tak. Poza tym zadać sobie zajebiście szczere pytanie po co mi jest tak naprawdę potrzebna kobieta? Do seksu, rozmowy, zabicia samotności, podbicia samooceny, z chęci posiadania potomstwa, presja społeczna? Jak już odpowiesz sobie na to uczciwe znajdziesz drogę i nie potrzeba tu żadnych mędrków, bo sam wiesz najlepiej czego potrzebujesz od życia,a szukasz w innych tylko potwierdzenia tego co siedzi w środku.

 

Jestem po długich godzinach z U.G Krishnamurti - wyprał mi mózg ;)   

 

 

Edytowane przez Antares
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Antares napisał:

Jestem po długich godzinach z U.G Krishnamurti - wyprał mi mózg 

 U.G jest anty-guru wszystkiego. Widzi rzezy takie jakie są, bez całej tej nadbudowy duchowej, filozofiznej. Wszysy jesteśmy egoistami i interesuje nas własne SELF AGENDA. Odkryłem to już dawno m.in dzięki niemu. 

 

 Czasami matka piszę, że kocha bezinteresownie swoje dziecko, że jest to miłość bezinteresowna, a ja sie śmieje :D

 Bezinteresowna ? To dlacego nie kocha tak bardzo dziecka sąsiadów, obcego dziecka ? Bo nie ma tam JA, MOJE, MNIE. Całe nasze życie jest nastawione na JA, MOJE, MNIE. Chcemy dobra ogółu, ale ze względu na siebie samego, własnego bezpieczeństwa :D 

Edytowane przez Metody
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to co? Pocierpieć po jej odejściu i znaleźć nową. Nie ma ludzi niezastąpionych na tym świecie. Jedni odchodzą, drudzy przychodzą do naszego życia.

Nasze wspomnienia to taki wielki, wykurwisty PORT/LOTNISKO. Co jakiś czas przypływa statek z ciekawymi wspomnieniami, by po jakimś czasie odpłynąć. Niektóre zostają na dłużej. Traktuj to jako etap w życiu, ale nigdy nie traktuj tego jakby miało być NA ZAWSZE z Tobą. W życiu nie ma pewności co do niczego. No, poza jednym, poza tym, że UMRZEMY. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.