Skocz do zawartości

Historia faceta, który zbyt często jest słaby, czyli moja historia.


Er12

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie,

 

Zacznę może od następującego stwierdzenia: moja historia życia jest trudna. W mojej osobistej ocenie cholernie trudna. Matka urodziła mnie bardzo młodo.  Ojciec tyran, przemocowiec psychiczny i czasem też fizyczny. W domu wieczne awantury, brak pieniędzy, komornicy, wstyd przed ludźmi. Rodzice rozwiedli się gdy byłem dzieciakiem. W bardzo burzliwy sposób. Sprawy w sądzie, nie tylko rodzinnym ale też sprawy karne - ojciec miał 2 sprawy o pobicie matki, o groźby karalne, o znęcanie się nad rodziną (akurat ona nie wymyśliła sobie - wszystko prawda), o alimenty. Nie mam z nim kontaktu choć ostatnio podał mnie do sądu żądając... alimentów... - bo podobno biedny i mu się należy. Później drugi "tatuś" - były funkcjonariusz służb dawnego systemu, bogaty więc zapewniał matce wysoki status.  Też przemocowiec tym razem "tylko" psychiczny. Tyrał mnie psychicznie. Matka złapała go na dziecko i zmusiła do małżeństwa. Później przepisał jej majątek, w efekcie czego ona zdradzała go i to dwa razy, przynajmniej o tylu rujach wiem:D Gołym okiem widać mechanizmy o których możecie posłuchać w Radio Samiec. Gdy miałem niecałe 18 lat ojczym wyrzucił mnie z domu. Miałem epizod że musiałem radzić sobie sam i ledwo starczało na chleb. Teraz mam swoją małą firmę, zarabiam nie najgorzej i ogólnie mam stabilną sytuacje materialną choć szału nie ma. Historia życia mocno złożona więc oszczędzę szczegółów. Jestem dość skryty, bywa że nieśmiały. Mam mało, bardzo mało znajomych. Problemy psychiczne, głównie lęki o byt materialny, fobie społeczne, strach o to że ktoś przyjdzie i nagle mnie skrzywdzi i zabierze wszystko. Ogranicza mnie to dość mocno ale walczę o siebie. Chodzę na psychoterapię. Mam dziewczynę starszą, ona z rodziny alkoholowej choć o niebo lepszej od mojej, też chodzi do psychologa. Mieszkamy razem od 3 lat. W przyszłym roku ma być ślub. Nie wiem czy do końca tego chcę bo generalnie w łóżku od jakiegoś czasu bardzo słabo. Od początku nie było jakoś świetnie ale z czasem zrobił się kompletny dramat. Seks raz na miesiąc. Z wielką łaską. Wymówki, to żałoba po dziadku, to zapracowanie, złe samopoczucie. Czasem słyszę, że: mam na mały biceps :lol: (w formie sugestii), jestem za mało zdecydowany, mam postawę ofiary. Ona dominująca z charakteru. Pracuje w służbach mundurowych, choć częściowo dzięki mnie deklaruje ze chce zmienić pracę ze względu na patologie. Jako partner jestem czuły, troskliwy, przejmujący się. Spełniam jej potrzeby w miarę możliwości. Robię wszystko w domu, gotuję itd. Jestem "normalnym facetem" i to chyba jest błąd. Bo z jednej strony mam w sobie potężne samcze zasoby, które pragną seksu i podziwu u kobiety, z drugiej blokady psychiczne które mi to utrudniają. Chciałbym żeby moja kobieta robiła się mokra na mój widok, żeby ubierała dla mnie bieliznę do łóżka i żeby ten cholerny seks był częściej. Wtedy będę czuł się bardziej spełniony w związku. Oczywiście nasz związek ma też wiele dobrych stron, które bardzo doceniam ale seks jest dla mnie bardzo ważny i czuję, że muszę jakoś rozwiązać ten problem bo nie wytrzymam.

 

Liczę na to, że dzięki Waszym radom coś z tym zrobię i że będzie lepiej.

I mam nadzieję, że zdobytą wiedzę przekażę dalej żeby pomagać innym samcom.

 

Pomóżcie mi osiągnąć ten cel.

Dzięki.

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli już pozwoliłeś kobiecie objąć stery to bardzo ciężko to odwrócić, ale nie nie możliwe, 

Wez kartkę i napisz  jakie masz korzyści z tego związku , czego nie masz, co jest na plus a co na minus, porównaj wynik i zastanów się czy warto?

 

Na moje oko to ślubu nie będzie,i to akurat lepiej dla Ciebie bo w razie pózniejszych problemów zostaniesz "zjedzony".

 Seks być może ma gdzie indziej, nie pociągasz jej.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gościu, potrzebujesz zmiany, więc przyjmij z jajami kilka poniższych uwag.
Pierwsza sprawa jest taka, że kopnij w dupę tę Karynę - potrzebujesz spokoju i przestrzeni dla siebie. Ona będzie Ci w tym przeszkadzać i sabotować Twój rozwój. I to jest dopiero jedna strona medalu. Druga jest taka, że w jej oczach jesteś słabym cipeuszem. U tej Karyny jesteś już przegrany, tego się nie da odkręcić, tak jak nie da się czegoś odzobaczyć.
Teraz bardziej szczegółowo:

2 hours ago, Er12 said:

Mieszkamy razem od 3 lat

Coś mi mówi, że to ona mieszka u Ciebie, zgadza się? Znalazła sobie frajera do dojenia.

2 hours ago, Er12 said:

W przyszłym roku ma być ślub. Nie wiem czy do końca tego chcę bo generalnie w łóżku od jakiegoś czasu bardzo słabo. Od początku nie było jakoś świetnie ale z czasem zrobił się kompletny dramat.

Nie chcesz. Bądź przed sobą szczery. Gadanie 'nie wiem czy chcę' to typowe babskie gadanie. Może jeszcze powiesz 'nie wiem co czuję' ?
Po ślubie seksu nie będzie wcale. Karyna ostatecznie uwiesi się na Tobie i będzie doić do sucha, a Ty nie będziesz miał z tego nic. Podskórnie wyczuwasz, że zabrnąłeś w ślepą uliczkę i to jest prawda. Spieprzaj z tej relacji.

2 hours ago, Er12 said:

Czasem słyszę, że: mam na mały biceps :lol: (w formie sugestii), jestem za mało zdecydowany, mam postawę ofiary.

Jak mówiłem na wstępie - jesteś wg niej słaby. Nie odczuwa wobec Ciebie porządania, bo kobiety instynktownie brzydzą się słabości. Marek pisał o tym w Kobietopedii i wielokrotnie wspominał w swoich audycjach. Czytałeś? Jak nie, to przeczytaj.

2 hours ago, Er12 said:

Pracuje w służbach mundurowych

Zastanów się chwilę  - czy ona tam ma kontakt z silnymi samcami? Śmiem twierdzić, że jak najbardziej. A Ty taki nie jesteś. Czy dla niej jesteś samcem alfa do ruchania czy raczej betą do skubania kasy? Sam mówisz, że ona jest dominująca. A to znaczy, że Ty jestes zdominowany. Kobiety dążą do zdominowania samca, ale przez to samiec staje się w ich oczach nieatrakcyjny. Bez sensu się to wydaje, ale w kobiecych działaniach rzadko cokolwiek daje sie logicznie uzasadnić. Można śmiało przyjąć, że w pracy rucha się po kątach z kolegami, a Tobie z rzadka dupki udostępnia, żeby dalej Tobą manipulować.

2 hours ago, Er12 said:

Jako partner jestem czuły, troskliwy, przejmujący się. Spełniam jej potrzeby w miarę możliwości. Robię wszystko w domu, gotuję itd.

No sorki, ale taką postawą utwierdzasz ją tylko, że jesteś słaby, pizdowaty i ogólnie nadajesz się tylko na służącego. Fatalna postawa. Wbij sobie do głowy, że kobieta nie jest od tego, żeby jej usługiwać. Ani od spełniania jej potrzeb, chyba że seksualnych. To ona ma się starać o Ciebie, a nie odwrotnie.
Dodatkowo jest jeszcze taka zasada, żeby od biedy i patologii trzymać się z daleka. I weź to sobie do serca. Masz wystarczająco dużo styczności z patologią w swojej rodzinie, nie dokładaj sobie.
Podsumowując - skup się na samorozwoju. Zbuduj silnego siebie i potem się rozglądaj za jakąś kobietą. Zakończ tę żenującą relację i wyciągnij wnioski na przyszłość.

Edytowane przez Adams
  • Like 8
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Er12 napisał:

Robię wszystko w domu, gotuję itd.

Spróbuj nie robić wszystkiego w domu. Maksymalnie 1/3, a najlepiej 1/5 czynności domowych. Może to coś polepszy? Tradycyjnie to kobieta jest od obowiązków domowych, a facet może jej raz na jakiś czas łaskawie pomóc. I piszę to jako osoba lubiąca zamiatać, gotować itd. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Er12 napisał:

Mam dziewczynę starszą, ona z rodziny alkoholowej choć o niebo lepszej od mojej, też chodzi do psychologa.

Starsza kobieta zazwyczaj jest bardziej doświadczona i bardziej obcykana w zakresie ukrywania pewnych faktów oraz zachowań - w tym przypadku na domiar złego, związałeś się z kobietą, której ,,pochodzenie rodzinne" jest podobne do Twojego. U psychologa zapewne rozmawia o tym co robić aby to jej było dobrze w tej relacji.

12 godzin temu, Er12 napisał:

Mieszkamy razem od 3 lat.

Mieszkasz u niej, czy ona mieszka u Ciebie? Wynajmujecie czy też może mieszkanie macie po rodzinie? To dość istotne fakty aczkolwiek, po tym co napisałeś zakładam - być może mylnie - że to Ty mieszkasz u niej.

12 godzin temu, Er12 napisał:

Seks raz na miesiąc. Z wielką łaską.

Mała ilość seksu przed małżeństwem nie sprawi, że już w małżeństwie, tego seksu będzie więcej a raczej będzie go zdecydowanie mniej i jedynie w celach prokreacyjnych - o ile dojdzie do ślubu.

Poza tym seks z kobietą w związku, jest zwyczajnym narzędziem do walki z Tobą a także - symbolem nagrody za ,,dobre sprawowanie" To ona jest nagrodą dla Ciebie w tej relacji, nie na odwrót.

Wszelkie unikanie kontaktów fizycznych z Tobą - zakładam, że odmawia Tobie nie tylko seksu - to wyraźny sygnał na to, że relacja cofa się w rozwoju, osiągnęła pewny dla kobiety bezpieczny poziom i strefę komfortu.

Nie musi się starać, nie musi być specjalnie zaangażowana. A z drugiej strony...być może widzi, że masz parcie na seks, czuje, że Tobie zależy, ponieważ poziom zaangażowania z Twojej strony jest znacznie wyższy od niej.

Nie usłyszałem nigdy o kobiecie, która żyła by bez seksu - to taka gra w kotka i myszkę, która ma Ciebie wykończyć emocjonalnie a jednocześnie wzmacnia mentalnie ją samą.

12 godzin temu, Er12 napisał:

Wymówki, to żałoba po dziadku, to zapracowanie, złe samopoczucie.

Testy, które niestety musisz odbijać aby budować atrakcyjność w jej oczach ;)

,,Dziadek byłby dumny z wnuczki, która zasłania nim swój tyłek" :) ,,To ty sobie odpocznij, a ja idę do koleżanki"...i wracasz nad ranem albo na drugi dzień :) 

Nic na tym nie tracisz, a jeszcze możesz fajnie się poczuć przez to, że w końcu postanowiłeś zareagować na jej gierki.

12 godzin temu, Er12 napisał:

Czasem słyszę, że: mam na mały biceps :lol: (w formie sugestii), jestem za mało zdecydowany, mam postawę ofiary.

Wydarzyła się kiedyś taka historia:

Spożywałem dzisiaj śniadanie jak zawszę z moją żoną.
Wszystko przebiegało normalnie do chwili.
Chciałem poprosić moją partnerkę o sól i zamiast :
- Kochanie, czy mogła byś mi podać sól ?
Przejęzyczyłem się mówiąc :
- Ty stara k***o zmarnowałaś mi 25 lat życia.

 

To Twoja historia za 25 lat.

12 godzin temu, Er12 napisał:

Ona dominująca z charakteru.

Ona nie ma dominującego charakteru, tylko Ty jesteś uległy i dałeś sobie wejść na głowę.

Pora zatem ją zrzucić ze swojej głowy, oraz ze swojego życia - spakować własne walizki i zakończyć tą toksyczną relację.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Er12 napisał:

Mam mało, bardzo mało znajomych. Problemy psychiczne, głównie lęki o byt materialny, fobie społeczne, strach o to że ktoś przyjdzie i nagle mnie skrzywdzi i zabierze wszystko. Ogranicza mnie to dość mocno ale walczę o siebie.

 Mało znajomych to może być nawet wieki PLUS !  Lęki o byt meterialny, strach, że ktoś Ci coś zabierze to akurat bardzo powszechne lęki, każdy boi się o to, ma zakorzeniony lęk przed ubóstwem. 

 

19 godzin temu, Er12 napisał:

przyszłym roku ma być ślub. Nie wiem czy do końca tego chcę

Odradzan ten ruch. Nie utrudniaj sobie sytuacji nie dokładaj kolejnych łańcuchów na szyje, zwłaszcza iż wybranka pochodzi z takie a nie innej rodziny. Naprawdę pomyśl, poczytaj zanim będzie za późno. Jeżeli już jest problem, to po ślubie wzrośnie on wykładniczo.

 

19 godzin temu, Er12 napisał:

Bo z jednej strony mam w sobie potężne samcze zasoby, które pragną seksu i podziwu u kobiety

I to jest właśnie przyczyna dlaczego nie nie idzie Ci z kobietami. Pragnienie atencji od kobiety to oznaka słabości - one tak to widzą, wiedzą że mogą Tobą sterować w ten sposób. Podziw kobiety ma wynikać z Twojego rozwoju, tego jaki jesteś, jaką postawę prezentujesz, a nie że musisz sobie na to zapracować i patrzeć czy to się podoba Twojej kobiecie. Między tymi dwoma postawami jest przepaść. Chociaż ona i tak nie będzie podziwiać Cię jako człowieka, ale korzyści jakie dzięki temu ma. :D 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spokojnie można założyć, że teraz masz wersję demo a po ślubie będzie full opcja. Pamiętaj, że kobiety przed ślubem bardzo się wstrzymują by nie przestraszyć przyszłego męża. To powszechne zjawisko. Poczytajże, zobaczysz. To laskom zależy na ślubie, no nie? Na moje oko, to po ślubie jedyny seks jaki zobaczysz w tej relacji to gdy żona założy strap-ona i Cię zerżnie albo gdy zaprosi kolegę z pracy na wieczór a Ty pójdziesz spać na kanapę.

 

Ile masz lat ?

Edytowane przez KurtStudent
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Związałeś się z Dorosłym Dzieckiem Alkoholika. Możesz se być alfa, beta, gamma, zeta. Różnicy nie zauważysz. Nie ma tak silnych ludzi, poza psychopatami, którzy są w stanie normalnie funkcjonować w takiej relacji i nie mieć dość. Zawsze przepierdolisz, jeśli nie jesteś uczuciową amebą. Silni, zdrowi ludzie kończą taką relację w tym samym momencie, w którym stwierdzają, że coś jest nie tak.  Jedyne co możesz zrobić, to zadbać o siebie. Tyle teorii. W praktyce sam umieram i usycham w takim związku. Jestem cieniem człowieka, którym byłem 7 miesięcy temu. 

 

To jest artykuł niejakiego mrsnoofie, znanego i cenionego w kręgach tematycznych o zaburzeniach osobowości, poronionych relacji itd. Pozwolę sobie zacytować:

 

ŚMIERDZĄCY TEMAT, CZYLI O DOROSŁYCH DZIECIACH.

2012-06-25 17:58

Eh.. znowu zacząłem odpisywać w wątku. I znowu “nie pierwszy raz staje mi” dokończyć w blogu - temat jest zbyt ważny, a wnioski zbyt ogólne.

Mowa o związkach osób z “trudnych domów”. Temat ważny dlatego, bo świadomość problemu bardzo często nie przychodzi nigdy. Ja wiem, że to temat niewygodny i medalu się nie spodziewam, ale uważam, że ktoś na tym forum musi tego dotknąć. Znam takich, którzy dekadami bezrefleksyjnie niszczą życie sobie i najbliższym nigdy nie docierając do przyczyn.
Na temat szeroko pojętego “lęku przed bliskością” powstały opasłe tomiszcza. Nie zamierzam tu zgłębiać problemu, skupię się na wyjaśnieniu w wielkim skrócie istoty relacji “bpd/dda - partner”, a i to, jak sądzę, otworzy oczy wielu użytkownikom forum. Bo wiem, że nie jeden z tych, którzy zakładają tutaj “śmieszne” tematy jest jedną ze stron w tej chorej, nierównej i odwiecznej walce skrzywdzonych przez dzieciństwo osobowości.

Mianowicie. Dzieciństwo w domu z alkoholem, przemocą lub po prostu brakiem zdrowej miłości skutkuje kilkoma poważnymi konsekwencjami, które odbijają się czkawką do śmierci. “Dorosłe dzieci” z nieszczęśliwych rodzin są nazywane dorosłymi dziećmi bo w okresie kształtowania się osobowości przeszły koszmar, zostały dorosłe w momencie, w którym nauczyły się chodzić, nigdy nie mogły być dziećmi i zostały dziećmi na wieki. Są dotknięte poważną usterką inteligencji emocjonalnej i skazane na dożywotnią walkę ze swoimi wiatrakami.

To wygląda mniej więcej tak:

1. Brak wykształconego trwałego poczucia własnej wartości. Dziecko czerpie to poczucie odbijając się w oczach rodziców, latami dziesiątki razy dziennie dostając feedback. Akcja - reakcja. Dzieciak, którego “traktowano” niezależnie od zasług albo wpadek, był naprzemian powodem wszyskich nieszczęść i jedynym promykiem słońca w rodzinie - nie wie, kim jest jako dorosły. Dzieciak, który służył do rozgrywek między rodzicami, do wzajemnego wzbudzania poczucia winy (“zobacz, co robisz dziecku!”), traktowany instrumentalnie - nie wie, kim jest.�

2. Niezdolność do samodzielnego decydowania i brak wiary w słuszność własnych ruchów. W momencie, w którym wpierdol albo cukierek przychodzi zupełnie niezależnie od zachowania dzieciaka - dorosłe dziecko nie wie, co jest właściwe, a co nie. Za co czeka nagroda, za co kara. Co prowadzi do przodu, a co do tyłu. Do tego dochodzi wielka niespójność i niekonsekwencja w postępowaniu rodziców, wobec siebie nawzajem i wobec dzieciaka. Dorosły dzieciak nie wie, jaki jego czyn pociągnie jaki skutek, więc panicznie unika podejmowania wszystkich decyzji. Dorosły dzieciak, którego rodzice byli skrajnie nieodpowiedzialni - nie umie wziąć odpowiedzialności za swoje życie i decyzje.�

3. Niewiara w zdrową, opartą na zdrowych zasadach miłość. A może bardziej nieznajomość tej miłości? Tam, gdzie dzieciak tej miłości nigdy nie widział, gdzie rodzice odnosili się do siebie bez szacunku, gdzie nie było zaufania, gdzie było milion niespełnionych obietnic - dorosły dzieciak nie ufa, nie umie szanować, nie umie obiecywać i nie umie dotrzymywać obietnic. Miłość definiuje jako pasmo niespełnionych nadziei, koszmar niedotrzymanych obietnic, uzależnienie od drugiej osoby, które zawsze przynosi ból przerywany nielicznymi chwilami ulgi. Wraz z rosnącym uczuciem rośnie paranoiczny strach przed “wchłonięciem” przez partnera, pozbawieniem prawa do samostanowienia i wolnej woli.� Dorosły dzieciak o niczym tak nie marzy, jak o "miłości jak z filmu", ale nie umie się do niej zbliżyć nawet o krok - bo dlań na taką miłość jest miejsce tylko w filmach i książkach.

4. Egoizm. W domu dzieciaka naczelnym priorytetem było przetrwanie. Tam, gdzie latały meble dzieciak robił wszystko, żeby nie dostać w łeb. Dorosłe dziecko troszczy się o siebie i swoje dobro ma na uwadze, bo ma zakodowane, że nie można liczyć na nikogo. Po prostu 100% uwagi poświęca obsłudze siebie. Egoizm z kolei jest blisko spokrewniony z następnym punktem programu. �
Brak empatii. Tam, gdzie potrzeby dziecka nie były dostrzegane, gdzie musiało się zajmować samym sobą i samemu o siebie troszczyć - tam dorosłe dziecko jest pochłonięte bez reszty troską o samego siebie. Jego system emocji i uczuć jest tak rozchwiany i tak odmiennie zbudowany, że zwyczajnie nie jest w stanie wczuć się w uczucia i emocje drugiej osoby.�

5. Nieumiejętność rozmowy o uczuciach i nazywania uczuć. Uczucia to skodyfikowane, okiełznane emocje. Dzieciak, który słyszał “kocham” i za 5min. dostawał w łeb, albo który słyszał “kocham cię, ale...” - nie wie, co to znaczy “kocham”. Dzieciak, który nie miał prawa do przeżywania złości, radości ani niczego innego - odmawia sobie tego prawa w dorosłym życiu. Zwyczajnie, boi się swoich emocji i boi się czuć. Nie umie być spontaniczny, z trudem przychodzi mu zabawa i czerpanie radości ze zwykłych rzeczy.�

6. Mechanizm projekcji. Dorosły dzieciak przypisuje swój sposób spostrzegania wszystkim. Zwyczajnie nie wie, jak to jest inaczej i jak można inaczej, mając w środku rozpierdol nie do ogarnięcia przypisuje identyczny rozpierdol najbliższym. Gubi się w tym, co i czyja jest winą, kto i za co ponosi odpowiedzialność. Często potrafi wszystkie niepowodzenia relacji projektowac na partnera - stąd tak pięknie odwraca ogonem i po najgorszym syfie potrafi pełny przekonania dowodzić, że “to jego wina!”�

7. Samotność w tłumie. Dzieciak, który wiecznie się czuł inny - czuje się inny do końca życia. Każde spotkanie towarzyskie, gdzie są obcy to dla niego koszmar, również w dorosłym życiu. Nawet small talks urasta do rangi przedsięwzięcia, bo dorosły dzieciak z prędkością światła przekłada sygnały (wyraz twarzy, ton głosu, treść słów) rozmówcy i przekłada to na swój język, dekoduje. Szuka zagrożenia, pobiera próbki, co o nim myśli rozmówca, rozpaczliwie stara się zdeszyfrować intencje tego rozmówcy i sprostać jego wymaganiom. Wiem z przekazów ustnych, że to potrafi być bardzo wyczerpujące.�

8. Mechanizm zyskiwania akceptacji i poczucia własnej wartości. Dorosły dzieciak stara się dowiedzieć kim jest, wciąż i od nowa. Opiera tą wiedzę na reakcjach otoczenia, buduje siebie odbijając się w relacjach z ludźmi. Jest cholernie uprzejmy i uczynny, żeby być postrzeganym jako wartościowy. Stara się dobrze wypaść wszędzie i zawsze, zamaskować wszystkim - wyglądem, zachowaniem, uprzejmością - obraz siebie, który ma w sobie. Czyli obraz okrutnie chujowego, bezwartościowego człowienia.�

9. Pustka. W momentach braku bodźców, braku punktów sysemu odniesienia dorosły dzieciak odczuwa ssanie. To jest chyba mniej więcej coś na kształt utraty siebie - dorosły dzieciak nie ma w sobie klarownego siebie, często działa tzw. “mechanizm dysocjacyjny”, czyli swoiste rozszczepienie osobowości. To równie trudne do opisania, jak czarna dziura, więc zainteresowanych odsyłam do źródeł.�

10. One-two, one-two, it’s just a test! Owszem, dorosłe dziecko testuje wciąż i cały czas. Testuję konsekwencję, spójność, siłę, a przede wszystkim trwałość Waszego uczucia. To są testy bez końca, bo strach przychodzi zawsze i od nowa. Strach przed tym, że udajecie kimś, kim nie jesteście, żeby zdobyć zaufanie, zawłaszczyć, ubezwłasnowolnić, podeptać i zniszczyć. Trzeba naprawdę cudu, żeby zdobyć zaufanie osoby, która od dziecka nie ufa nikomu, bo nie mogła zaufać rodzicom, od których była jako dziecko kompletnie zależna.
���
Kolejność przypadkowa, pewnie o czymś zapomniałem. To powinno wystarczyć, żeby partnerzy “wyjątkowo trudnych kobiet” cokolwiek zrozumieli z ich “pojebstwa”. A cisi, którzy pochodzą z nieszczęśliwych rodzin może też zobaczą w tych punktach coś znajomego.�� Może stąd, szanowni juzerzy, Wasze kobiety zachowują się zupełnie irracjonalnie w momentach, w których jest “sielanka”? One po prostu są wiecznie gotowe na wpierdol, a mechanizm działa prosto: wbrew sobie niszczą relację i zabijają w sobie miłość, zanim wykiełkuje. Uciekają, zanim się od Was uzależnią, minimalizują ryzyko straty. Dlatego jak jest zbyt sielsko - musi przyjść rozpierdol. Zwyczajnie wyprzedzają wyimaginowane fakty, czekając na Wasze “odejdź, nie potrzebuję cię” - mówią to pierwsze. Prowokują Was do odejścia, żeby przyspieszyć nieuniknione i ukrócić sobie cierpienia.
W ten sposób można zrozumieć wiele pozornie irracjonalnych sytuacji, chociażby “moja dziewczyna nie chce ze mną wychodzić na imprezy, ale mi zabrania”. Nie chce - bo koszmarnie się czuje w obcym towarzystwie, a zabrania - bo twkąc w przekonaniu o własnej nieprzydatności i beznadziei sra w gacie, że za moment znajdziecie sobie “normalną dziewczynę” i będzie pozamiatane. Zostanie na świecie sama jak palec.

Dlaczego dla swoich bliskich jest uczynna i oddana bez reszty, z nikim nie ma konfliktów, a swojemu najbliższemu facetowi regularnie robi piekło? A dlatego, że tamci jej nie zagrażają. Nie boi się straty, nie musi niszczyć, bo nie czuje się od nich zależna, więc tam jest bezpieczna. Nie musi testować i wystawiać na próbę, bo nie ma ryzyka, że powierzy odpowiedzialność za siebie w ich ręce. �Pozostając bezkonfliktowa, wesoła i uczynna - zbuduje bezpieczny obraz siebie, zyska akceptację.

A teraz - druga strona medalu.

W związkach z takimi partnerami w większości przypadków lądują i trwają ci, którzy również mają problem ze sobą. Taka relacja to sposób na odwrócenie uwagi od swojego syfu, a także często podświadomy sposób na unikanie zobowiązań oraz bliskiego związku. W rzeczywistości takie krucjaty, lokowanie uczuć w partnerach, z którymi prawdopodobieństwo wejścia w dojrzały związek jest bliskie zeru to identyczne unikanie bliskości, jak to, które jest codziennością dda/bpd i innych skrzywdzonych przez dom rodzinny "wynalazków". Mechanizm inny, ale cel ten sam. Dda/bpd staną na głowie, żeby rozpiździć swój związek, a im bardziej się zaangażują - tym szybciej i bardziej spektakularnie zaczynają zwiewać. Aż do zdrady i spowodowania nienawiści w partnerze, a co!

Co na to partnerzy? Często też niedokochani w dzieciństwie rozpaczliwie próbują ten związek ratować, pozwalają na łamanie granic, potem popadają w swoiste współuzależnienie i krok po kroku lokują swoje poczucie własnej wartości w kimś, kto regularnie z tego poczucia robi samolociki i wyrzuca przez okno. Nie robią nic innego, starają się wiecznie i od nowa ZASŁUŻYĆ na miłość i udowodnić swoją wartość arcytrudnym podbojem. Ach, to taka gra, gierka. Jedno udowadnia sobie i partnerowi, że nie potrzebuje, że nie zasługuje na uczucie i jest niezdolne do związku - a drugie zesrywa się, żeby udowodnić sobie i partnerowi, że zasługuje na trwałą, stabilną i dojrzałą miłość. U jednego świadoma ucieczka przed bliskością współistnieje z podświadomym pragnieniem tej bliskości, u drugiego świadome dążenie do bliskości współistnieje z podświadomą ucieczką od dojrzałego związku. Trudne? Skupcie się!

Koniec smutny i oczywisty - ten, kto chce zburzyć i uciec i tak dopnie swego, każdym nakładem sił. A ten, który szukał miodu w dupie przepierdoli z kretesem zostając z rozbitą do reszty osobowością, często niezdolny w ogóle do zaangażowania, a nierzadko niezdolny do funkcjonowania bez terapii/leków. I powie sobie “zniszczyły mnie kobiety” podczas gdy prawda jest taka, że zniszczył się sam. Nieświadomość własnych deficytów go zniszczyła.

"Naszą rolą jest zaprowadzić taką dziewczynę do lekarza. Uświadomić, że ma problem i potrzebuje terapii.
Ale jeśli zostaniesz na dłużej i wejdziesz w rolę opiekuna / lekarza, zniszczysz siebie."

napisał ktoś tam gdzieś tam i na to właśnie zacząłem odpisywać. Owszem, dużo w tym racji. Fajnie uświadomić komuś problem i skłonić go do próby rozwiązania. Ograniczając się do roli opiekuna/lekarza się nie da, nie tędy droga - to też prawda. Ale zostawić? Nie tak prosto 1f642.png:)

"Miłość" między takimi indywiduami jest faktycznie bardzo silna, choć ni-chu-ja nie odpowiada klasycznej definicji tego pięknego uczucia. To raczej wzajemne uzależnienie od siebie, relacja występuje jako generator bardzo silnych emocji, a obie strony rozpaczliwie w sobie nawzajem poszukują akceptacji i poczucia własnej wartości.

Ale oprócz tego syfu jest wielkie, mistyczne porozumienie i to nie przypadek. Obie osobowości wiąże na wieki podobna, niesłychanych rozmiarów wrażliwość i bardzo często ponadprzeciętna inteligencja. Często łoże płonie, z nikim tak dobrze nie gadało się o filmach, nikt inny nie zauważyłby w tym samym momencie tego śmiesznego śmiecia na ziemi, nikt nie poczułby tego zapachu. Tak jest, jest swoista metafizyka, wielki romantyzm i te sprawy. Często śmiech do łez, często momenty melancholii, zwariowane akcje, dramaty, komedie, tragedie. Jest intensywnie, ale wciąż to wszystko to bardziej zlepek chwil, niż coś trwałego - i obie strony to czują. Takie relacje faktycznie prawie nigdy nie przeobrażają się w trwały związek.

Rzadko bo rzadko, ale zdarza się wyjątek od tej smutnej reguły. Musi równocześnie zaistnieć kilka sprzyjających okoliczności. Przede wszystkim - refleksja. Dobrze, jak przyjdzie w tym samym czasie do obojga partnerów, ale w ogóle dobrze, jeżeli w ogóle przyjdzie Padnie pytanie: “dlaczego tak się między nami dzieje?” na które trudno odpowiedzieć “bo nie pasujemy do siebie!”. Z prostego powodu: wszystko, poza awanturami, nieporozumieniami i wojnami wskazuje na to, że paradoksalnie nikt inny nie pasowałby bardziej.

Wtedy CZASAMI, raz na milion przychodzi śwadomość, zanim przyjdzie rozpierdol. Któraś ze stron zaczyna szukać odpowiedzi. A dysponując ponadprzeciętną inteligencją - znajduje. W pewnym momencie dorosły dzieciak zaczyna czytać i mówi sobie “o kurwa... to o mnie...”. I świat staje na głowie, bo nagle sytuacje sprzed lat wskakują na swoje miejsca. Bardzo często jest tak, że partner pierwszy dokopuje się do wiedzy tajemnej i podsuwa mądrości dorosłemu dzieciakowi, oboje się dowiadują, o co chodzi z tą całą sinusoidą stanów ducha i szarpaniną.

To wyśmienicie, ale tu musi zaistnieć druga okoliczność: partner musi również sobie zdać sprawę z własnych deficytów. Popatrzeć w siebie i spytać siebie, dlaczego jego koledzy zakładają rodziny, a on żyje na huśtawce bez jasnego jutra. No i zadać sobie szczere pytanie - czy umiałby kochać swoją niegrzeczną dziewczynę, gdyby nagle “znormalniała”.

Gwarantuję Wam, że 99% tych, którzy trwają w arcytrudnej relacji szybciutko by się w cudowny sposób odkochała, gdyby nagle partnerka zyskała stabilność, zdjęła zbroję i odstawiła ośmiokątny miecz. Dlaczego - wszystko już napisałem. Ten układ jest funkcjonalny dla obu stron, obie tak samo uciekają przed bliskim związkiem, tyle że jedno spierdala ile sił, a drugie realizuje się w gonitwie zdobywając niezdobyte.

Wierzę, że taka miłość ma szansę, ale tylko pod jednym warunkiem: symultanicznie rosnącej samoświadomości obu stron i równoległej walki ze swoimi słabościami. Wszystko się da, chociaż to kurewsko ciężka droga, przekuć chore uzależnienie od emocji w dojrzały związek. Dorosnąć w trakcie i przy sobie, równolegle. To niesamowicie trudne, bo trzeba się powoli i mozolnie pozbyć wszystkich mechanizmów, które doskonale opanowane umożliwiały w miarę bezpieczne przetrwanie w tym obcym świecie. Trzeba się rozebrać na kawałki i zbudować od nowa. W większości przypadków to lata terapii.

Mówi się, że nikogo nie można zmienić pierdoląc mu nad uszami. Na pewno nie tędy droga do cudownej przemiany dorosłego dziecka w odpowiedzialnego, szanującego i ufającego partnera. Za to wiele można zmienić zmieniając siebie samego. I mnóstwo zyskać odzyskując siebie samego w sobie. Relacja - przetrwa albo nie, a Ty, szanowny userze, jeżeli nałogowo wpierdalasz się w tzw. “trudne związki” - bez pracy nad sobą wpierdolisz się w następny i kolejny. I jeszcze jeden.

Oglądaliście “Debiutantów”? Polecam, zajebisty film. Właśnie o takich sprawach. Ciekawe, czy im się udało tam, po zakończeniu, poza ekranem.

Powodzenia, dzieciaki 1f609.png;)

 

 

  • Like 3
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obawiam się, że tego babochłopa nikt nie ogarnie do normalnego związku. Ona niezłe manipuluję ludźmi, więc uważaj. Dodatkowo zadbaj o siebie najpierw! I to kompleksowo czyli ciało i umysł. 

Jak widać ona szuka niewolnika do związku a nie partnera. Niech zgadnę, taka jest zaradna i stanowcza ale ostatniego (jak trzeba zapłacić rachunki) to potrzebuje pomocy? Poza tym rodzinka alkoholików może się włączyć w przyszłości do akcji ;/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, zuckerfrei napisał:

Przykro mi to pisać ale jak mundurówka to ktoś w pracy ja pompuje... na 98%. 

20 godzin temu, kryss napisał:

Seks być może ma gdzie indziej, nie pociągasz jej.

I dziękuję. Tyle w temacie.

 

22 godziny temu, Er12 napisał:

W przyszłym roku ma być ślub

Kompletne szaleństwo w tym przypadku.

 

@Er12 nie przeramujesz tej relacji. Koniec i kropka. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jedno. Ty nie jesteś słaby. Wręcz uważam, ze jesteś silny, bo z tego, co piszesz, nie wyniosłeś z domu całej tej chujni, jaką mogłeś wynieść. A dlaczego tak sądzę? Bo to Ty szukasz rozwiązań, to Ty umiesz nazwać swoje lęki. To Ty szukasz bliskości. To Ty po prostu wiesz, że czegoś brakuje i że coś jest mocno nie tak i to Ty cierpisz i to Ty się miotasz, próbując odgadnąć reguły gry. Po prostu masz mózg wymięty, wyprany sprzecznymi sygnałami. Tu nie ma się czego wstydzić, bo musiałbyś być psycholem, żeby to się na Tobie nie odbijało w ten sposób. To co czujesz to chaos. Dochodzi pewnie poczucie winy jeszcze, zerowe poczucie własnej wartości (które kiedyś było większe). Stoisz w kropce, ani do przodu ze związkiem, ani ucięcie relacji.

 

Edytowane przez Big Q
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 15.10.2017 o 11:33, Er12 napisał:

Mam mało, bardzo mało znajomych. Problemy psychiczne, głównie lęki o byt materialny, fobie społeczne, strach o to że ktoś przyjdzie i nagle mnie skrzywdzi i zabierze wszystko. Ogranicza mnie to dość mocno ale walczę o siebie. Chodzę na psychoterapię

Zatem nie poradzisz sobie z kobietą, jeśli najpierw jesli nie całkowicie  to przynajmniej w dużej części nie poradzisz sobie ze sobą i swoimi demonami z przeszłości. Tak to dla kobiety będziesz kawałkiem plasteliny, który będzie sobie mogła ukształtować wg własnego widzimisię, a potem zmiażdży i wyrzuci w kąt.

 

Dnia 15.10.2017 o 11:33, Er12 napisał:

 Mam dziewczynę starszą, ona z rodziny alkoholowej choć o niebo lepszej od mojej, też chodzi do psychologa. Mieszkamy razem od 3 lat. W przyszłym roku ma być ślub.

Niech Cię wszyscy bogowie, w których ludzkość wierzy i kiedykolwiek wierzyła chronią przed tym krokiem. Z całej Twojej wypowiedzi jednoznacznie wyika, ze ona ma cię za nic.

 

Dnia 15.10.2017 o 11:33, Er12 napisał:

. Seks raz na miesiąc. Z wielką łaską. Wymówki, to żałoba po dziadku, to zapracowanie, złe samopoczucie.

Poczytaj sobie to forum, a będziesz wiedział co jest grane. Jeśli byś kobietę naprawdę podniecał to ona sama by o seks prosiła, sama by go inicjowała i uwierz, ze nie dała by ci z tym spokoju :) To Ty miałbyś dość :D

 

Dnia 15.10.2017 o 11:33, Er12 napisał:

jestem za mało zdecydowany, mam postawę ofiary. Ona dominująca z charakteru. Pracuje w służbach mundurowych, choć częściowo dzięki mnie deklaruje ze chce zmienić pracę ze względu na patologie. Jako partner jestem czuły, troskliwy, przejmujący się. Spełniam jej potrzeby w miarę możliwości. Robię wszystko w domu, gotuję itd. Jestem "normalnym facetem" i to chyba jest błąd. Bo z jednej strony mam w sobie potężne samcze zasoby, które pragną seksu i podziwu u kobiety, z drugiej blokady psychiczne które mi to utrudniają. Chciałbym żeby moja kobieta robiła się mokra na mój widok, żeby ubierała dla mnie bieliznę do łóżka i żeby ten cholerny seks był częściej. Wtedy będę czuł się bardziej spełniony w związku. Oczywiście nasz związek ma też wiele dobrych stron, które bardzo doceniam ale seks jest dla mnie bardzo ważny i czuję, że muszę jakoś rozwiązać ten problem bo nie wytrzymam.

 

 

W pierwszym zdaniu cytowanej wypowiedzi sam sobie odpowiedziałeś. Dominująca powiadasz. Wiesz każda dominuje na tyle, na ile jej pozwolisz. Owszem zgodzę się, sa kobiety, które mają dominujący charakter przejawiają cechy przywódcze, ale niech sobie zostawia je dla swoich psiapsiółek. W związku ty masz rządzić, Ty masz być przywódcą i masz to pokazywać już na samym początku, że dominujesz. A jezeli nie jesteś na tym etapie, zeby sobie poradzić z zołzą, to najlepiej się wycofać z takiej relacji.

 

Opiszę, ci teraz swoją historię z ostatnich dni, jako przykład jak należy postepować z kobietami. Wszystko realne. Zobaczysz, jak rady wyczytane na tym forum sprawdzają się w praktyce. Czytaj Bracie forum i słuchaj Marka, bo tu po prostu masz czystom prawdę, bez zadnych ideologicznych ścieków.

 

Ale do rzeczy. Jakis czas temu poznałm w necie dziewczynę. Pisałem z nią spotkałem się parę razy (standard). Od razu traktowałem ją z góry, pokazywałem, że mi nie zależy (bo to akurat prawda) itp. Np raz mi napisała "Ty się mna bawisz" a moja odpowiedź "no i???", innym razem pisze, że dla faceta kobieta powinna być najważniejsza, a ja "taaaa, a może frytki do tego" :D

Nie będę opisywał wszystkich rozmów bo nie ma sensu, natomiast zaprosiła mnie do siebbie na noc z soboty na niedzielę. pyta mnie się, co mam ochotę zjeść na kolację i potem na śniadanie. podałem jej na co mam ochotę. Pyta się mnie jaki ketchup ma kupić. Ja mówię, że pikantny. Dostaje sms: "a z jakiej firmy". Juz miałem wysłać odp "obojętne", ale kapnąłem się, że kobiecie co do zasady nie można pozwolić na decyzję. A już na pewno nie wtedy, kiedy cie o to pyta. Na pisałem "Kotlin" (pierwszy producent tego czerwonego gowna jaki mi przyszedł do głowy :D ), kupiłem parę piw i jadę do niej. Od razu przeszliśmy do rzeczy. Nie będę opisywał szczegółów ale potraktowałem ją ostro (łącznie z uderzeniami w twarz itp, co jej się bardzo podobało). Kilka razy w nocy mnie budziła bo miała chcicę. Na zajutrz wstałem rano i powiedziałem jej, ze się zbieram. Prosiła, żebym został chociaż do 10:00, ale powiedziałem zdecydowane nie, a na pytanie "dlaczego" odpowiedziałem, "bo tak mi się podoba" (i tu przepalone styki :D:D :D)

 

Nie piszę tego, zeby się pochwalić czy coś, ale zeby pokazać na swoim przykładzie jak to działa.

 

Jako, ze dworzec był kawałek od jej domu, a do pociągu mialem ponad godzinę, postanowiliśmy się przejść. Gadamy o róznych pierdołac, temat zszedł na portale randkowe. Patrz kolego, będziesz miał teraz kolejny schemat z tego forum:

- Słuchaj opowiem ci o jednym kolesiu z tego portalu.

- No dajesz

-Słuchaj, spotykałam się z nim ok 3 miesiące. Jak mu pisałam "Masz byc po mnie o 15:00 pod pracą" to był. Jak mu mówie, że "Masz mi zrobić sałatkę z bakłażana jak do Ciebie przyjde" to zrobił. Mówię mu "Masz kupić wino, ale dobre, takie za 100 zł conajmniej" to kupił (tu drobny śmiech, który był od początku rozmowy, zmienił się w wybuch głośnej salwy rechotania)

- I tak się bez słowa na wszystko zgadzał?

- noooo (dalej głośno się śmieje)

- To czemu już sie z nim nie spotykasz?

- Tak jakoś wyszło

- Koleś nie wytrzymał ciśnienia i sam zrezygnował, czy ty go olałaś?

- Wiesz w pewnym momencie mi się ta cała zabawa znudziła i po prostu przestałam odpisywać na jego smsy.
- Ale chociaż jakos wynagrodziłaś chłopakowi, że się tak starał? (zapytałem czysto retorycznie :P )

- (wybuch śmiechu) Wiesz co? Ty chyba za dużo tego piwa w nocy wypiłes (śmiech)

 

Masz tu prawdziwy przykład jak jedna i ta sama kobieta, traktuje faceta, który w jej oczach jest silny i takiego miłego cipeusza, który daje soba pomiatać. Ty właśnie jesteś w tej drugiej grupie, dlatego wycofaj sie z tej relacji ( absolutnie nie bierz ślubu), poczytaj forum, popracuj nad sobą i dopiero myśl o kobietach

Edytowane przez Icerock87
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracie, Ty po prostu dopiero wychodzisz z Matrixa. Dosłownie!

 

Pamiętasz scena jak Neo pierwszy raz budzi się po odłączeniu z systemu jakim jest Matrix? No właśnie otóż to; ta cała banda (media itd.) zaprogramowały nas na jeden schemat. 

Schemat, który jest tylko po to żeby tworzyć nowych uczestników systemu. To nie twoja wina Ty nic nie wiedziałeś bo i kto miał Ci to powiedzieć?

   System? Ty właśnie go opuszczasz, rosnąc w siłę!

 

Dlatego otwórz się na nasze wsparcie i działaj na swoją korzyść.
Machnij ręką na nią i tyle. One takie są bo tak działał mechanizm przetrwania i tyle.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna z pogranicza z zaburzeniami borderline. Wróży zniszczone twoje życie. Póki czas i mało strat jeszcze takie związki zrywamy odrazu.

 

Zbudować silna własną samoocenę wobec wszystkiego a najbardziej wobec kobiet.

 

Śmierć dziadka? Może jeszcze wybudować jej cmentarz za 1000 baniek dla kota szczura psa i wszystkich mysz z podwórka. Wszyscy kiedyś umrzemy na tej planecie liczy się tylko tu i teraz. Żałoba to nie jest styl życia, a jeżeli jest to jest kolejną chorobą.

 

Niepewność lęk obawy? Żyjemy tylko tu i teraz. przesyt negatywnych informacji w naszej podswiadmomości przyciąga złe sytuacje w naszym życiu.

 

Pracować i dbac tylko o siebie i istotę Boską. kobiety plan trzecio a nawet czwarto rzedny.

 

Poczytaj moją historię: 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nono Panowie zaprawdę powiadam Wam że ilość i JAKOŚĆ odpowiedzi jest imponującą. Z każdej wyciągam wnioski i naprawdę doceniam Wasz wysiłek i czas poświęcony mojej sprawie. 

Dnia ‎15‎.‎10‎.‎2017 o 13:57, kryss napisał:

 

Wez kartkę i napisz  jakie masz korzyści z tego związku , czego nie masz, co jest na plus a co na minus, porównaj wynik i zastanów się czy warto?

 

Dobry pomysł, zrobię coś takiego.

 

Adams,  wielu kwestiach się z Tobą zgadzam ale: 1. Nie widzę dojenia w sytuacji gdy rachunki i generalnie wszystkie koszty mieszkania ponosimy na pół. 2. Za nic nie uwierzę w teorię o zdradzie. widziałem tych jej kolegów i szczerze powiem że słabsi nawet ode mnie :D

Dnia ‎15‎.‎10‎.‎2017 o 14:40, Roh napisał:

Spróbuj nie robić wszystkiego w domu. Maksymalnie 1/3, a najlepiej 1/5 czynności domowych. Może to coś polepszy? Tradycyjnie to kobieta jest od obowiązków domowych, a facet może jej raz na jakiś czas łaskawie pomóc. I piszę to jako osoba lubiąca zamiatać,

gotować itd. 

Stosuje stopniowo chyba zaczyna działać.

10 godzin temu, Big Q napisał:

Jeszcze jedno. Ty nie jesteś słaby. Wręcz uważam, ze jesteś silny, bo z tego, co piszesz, nie wyniosłeś z domu całej tej chujni, jaką mogłeś wynieść. A dlaczego tak sądzę? Bo to Ty szukasz rozwiązań, to Ty umiesz nazwać swoje lęki. To Ty szukasz bliskości. To Ty po prostu wiesz, że czegoś brakuje i że coś jest mocno nie tak i to Ty cierpisz i to Ty się miotasz, próbując odgadnąć reguły gry. Po prostu masz mózg wymięty, wyprany sprzecznymi sygnałami. Tu nie ma się czego wstydzić, bo musiałbyś być psycholem, żeby to się na Tobie nie odbijało w ten sposób. To co czujesz to chaos. Dochodzi pewnie poczucie winy jeszcze, zerowe poczucie własnej wartości (które kiedyś było większe). Stoisz w kropce, ani do przodu ze związkiem, ani ucięcie relacji.

 

Bardzo sensownie moim zdaniem prawisz. Być mężczyzna a być cyborgiem to dwie inne sprawy. Często siła polega na tym żeby zdać sobie sprawę ze słabości a nie udawać że tej słabości nie ma.

 

7 godzin temu, isaac_auto_tune napisał:

Bracie, Ty po prostu dopiero wychodzisz z Matrixa. Dosłownie!

 

Pamiętasz scena jak Neo pierwszy raz budzi się po odłączeniu z systemu jakim jest Matrix? No właśnie otóż to; ta cała banda (media itd.) zaprogramowały nas na jeden schemat. 

Schemat, który jest tylko po to żeby tworzyć nowych uczestników systemu. To nie twoja wina Ty nic nie wiedziałeś bo i kto miał Ci to powiedzieć?

   System? Ty właśnie go opuszczasz, rosnąc w siłę!

 

 

Pamiętam :) I czuję się podobnie jak Neo.

 

Ogólnie Panowie podziwiam męska solidarność na tym forum i mnogość poświęconego przez Was czasu. Wiara w ludzi a właściwie w samców rośnie i mnie w siłę. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Niestety ja wlasnie jestem na etapie koncowym zwiazku z podobna kobieta - I uwierz mi jezeli juz teraz masz watpliwosci to bedzie tylko gorzej. WIem rozumiem ze ta prawda jest trudna do zrozumienia I zaakceptowania, ale ja iles lat zostaniesz zmietolony I wyrzucony na smietnik.

 

Skoro teraz juz masz watpliwosci to zastanow sie moze cos takiego powazna rozmowa (musisz sie komunikowac I podejrzewam ze z Twojego opisu jest to trudne) I powiedz o swoich watpliwosciach wyjasnij I powiedz ze moze lepiej abyscie zrobili sobie przerwe na jakis czas abyscie mogli poukladac sobie wszystko w glowach razem.

Ona nie ma prawa CIe krytykowac na tym etapie zwiazku!!!!

 

 

Adams,  wielu kwestiach się z Tobą zgadzam ale: 1. Nie widzę dojenia w sytuacji gdy rachunki i generalnie wszystkie koszty mieszkania ponosimy na pół. 2. Za nic nie uwierzę w teorię o zdradzie. widziałem tych jej kolegów i szczerze powiem że słabsi nawet ode mnie :D

 

Zastanow sie czy ona o ktorys z tych kumpli nie mowi wiecej ze on madry ze zrobil to tamto. To co widzisz nic nie znaczy idealizujesz ja

 

I na koniec powtorzy to co inni juz napisali,

Ratuj sie I spierdalaj od niej

Przykro mi ale gdybym wiedzial kiedys to co teraz to bym nie wepchal sie w moje malzenstwo (przeczytaj moj zwiazek) zona z rodziny alko I co bylo dalej - a ja mialem seksu bardzo duzo na poczatku.

 

Powodzenia nie bedzie latwo wrecz bedzie zajebiscie ciezko ale tutaj chodzi o CIEBIE I TWOJE ZYCIE

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Er12 napisał:
  1. Stosuje stopniowo chyba zaczyna działać.

Ty się nie zastanawiaj jak ją zmienić, jak na nią wpłynąć tylko jak spierdzielić z tej patologicznej sytuacji. Wiem że ciężko podjąć decyzję jak się człowiek w tym bagienku zasiedział to wydaje się takie fajne , takie własne. Ale to wciąż bagno i zacznie przybierać z czasem. Jej już nie zmienisz, za późno. Pogoń ją a zobaczysz że nie pożałujesz, minie 4,5 miesięcy i nie poznasz siebie. 

Pożegnaj babsko i nie rozstawaj się z forum a będą z Ciebie ludzie.

Co do tego że chcesz żeby panny za Tobą szalały to Cię zmartwię ale życie jest pełne paradoksów i one  zaczną być mokre i szaleć za Tobą w momencie kiedy Ci to będzie zwisać i powiewać jak śnieg w 2005. Niestety ale tak to życie dziwacznie działa. 

Edytowane przez jaro670
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, jaro670 napisał:

Co do tego że chcesz żeby panny za Tobą szalały to Cię zmartwię ale życie jest pełne paradoksów i one  zaczną być mokre i szaleć za Tobą w momencie kiedy Ci to będzie zwisać i powiewać jak śnieg w 2005. Niestety ale tak to życie dziwacznie działa. 

Właśnie w momencie kiedy stałem się obojętny, bezpośredni, czasami wręcz bezczelny, to wtedy się zaczęło się największe powodzenie u kobiet. 

Gdyby za zasługi, dobre uczynki, dobroć, wyrozumiałość były wyznacznikiem powodzenia u kobiet, to k.... byłbym już dawno z MISS świata albo dowolną którą sobie wybrałem. :D 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie nowe chłopaki, którzy się pojawili niedawno: unikajcie ścian tekstu i stosujcie entera. To nie boli, za to poprawia jakość postów. Serio. I wtedy zwiększacie też szansę na to, że ktoś się pochyli nad waszym tekstem.

Edytowane przez HORACIOU5
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwarantuję Ci, że pierwsza większa kłótnia + wiedza i wsparcie z forum i Panna wyleci na kopach za to co Ci zrobiła.

   Poczekaj do jej następnego odjazdu i zrozumiesz sam siebie czego chcesz; czy ciepłej, fajnej kobitki czy babochłopa, który terroryzuje wkoło.

 

Pozdro!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesteś na dobrej drodze. Proces rozwoju samooceny, siły prawdziwie męskiego ducha i efekty ułatwią ci drogę. 

 

Może być sytuacja, że kobieta wtedy się uspokoi, stanie się uległa będzie o ciebie walczyć. Miałem w życiu takie sytuacje w mlodości nieraz z kobietami z alkoholowych rodzin.

 

 Kobiety DDA są ciężkie do życia i same wpadają w alkoholizm wcześniej bądź pózniej na drodze swego życia. Bez względu jaką podejmiesz decyzje to ty w relacji złapiesz, wyrwiesz, zabierzesz stery nad związkiem.  Tylko czy chcesz takiego życia na niepokoju i manipulacji.

 

Dobrze wiem, że bardzo łatwo komuś powiedzieć ''spakuj sie i zostaw to dziadostwo''. Natomiast podejmując tą decyzje i biorąc na klate bóle poroztaniowe  których raczej nie da się uniknąć na okres max. do 2 lat unikniesz przyszłych najgorszych rozterek rozczarowań jakie na ciebie czekają z tą kobietą. 

 

Po podjęcia tego ryzyka decyzji o roztaniu, ogarnięciu się na nowo w samotności która wbrew pozorom daje więcej mądrych przemyśleń i pomysłów. Tu pomoże zadziała głęboka cierpliwość z pracą nad sobą. Odnaleźć wlasną drogę pasję.

 

Podświadomość będzie próbowała znowu przyciągać kobiety ciężkie DDA z powodu twojego destrukcyjnego dzieciństwa. Dlatego warto to przepracować z psychoterapeutą konkretnym pracującycm na podświadomosci dziecinstwa, który jest troche kosztowny. Za darmo nikt ci nie pomoże ani nic nie powie więc unikaj wszelkiej maści psychologów państwowych darmowych, którzy sami są nieszczęsliwi zarabiając najniższą krajową po studiach bo im coś obiecano i będą cię mieli w dupie.

 

Nigdy się nie poddawać. Efekty osiągnięcia wszystko przychodzi w procesie czasie działań.

 

Ułatwia dobrze przemyślenia życie sprawy zdobywanie wiedzy na temat wszechświadomości sensu życia, ezoteryki i świata. Praca nad swoją duchowością. Ustalenie silnych własnych granic wobec kobiet.

 

W moim przypadku to ułatwia mi życie cele pracuję nad sobą już kawał czasu. Dziś niewiem już co to jest lęk , strach, niepewność. A codziennie zmierzam się z przeciwnościami losu. 

 

             Powodzenia

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.