Takie mnie naszły wieczorne rozkminy o sensie życia, jak je najlepiej przeżyć i dochodzę do wniosku, iż najlepiej mają względnie prości ludzie, bez chorych ambicji, żyjącymi tu i teraz według społecznego szablonu.   Trochę słów o mnie: - nie wierzący (coś a'la agnostyk), który przestał wierzyć w wieku ok 11 lat, kiedy zacząłem zauważać iż religia jest nielogiczna - rodzina trochę pojebana, brak dobrych wzorców jak żyć szczęśliwie - genowo przeciętniak, ale z ambicjami, c