Spokojnie, nie mam na myśli żadnej nadciągającej inwazji z kosmosu. Wystarczą nam ziemskie zagrożenia ze strony szaleńców, którymi ostatnio obrodziło jak glob długi i szeroki. Tym razem będzie o mutantach laboratoryjnych a właściwie o jednym. Z naturalnie wbudowanym mechanizmem mutacji. Czymś, co jest tak naturalne w świecie wirusów, jak śnieg zimą na Alasce a mimo to wywołuje ostatnio sensację na skalę globu, będąc przy okazji pretekstem do przemycania rozwiązań Nowego Wspaniałego Świata.