Tak mnie naszło, więc podzielę się przemyśleniem. Ale żeby nie walić wprost, ujmę to w pewną metaforę (aczkolwiek opartą na prawdziwej historii).   Kilka lat temu z kumplami odkryliśmy fajną miejscówkę - nad rzeką, z dala od miasteczka, schowaną w gęstym zagajniku. Nikt tam wcześniej nie bywał. Miejsce idealne na kiełbaski i piwko. No i wiadomo, zaczeliśmy tam uczęszczać. Na początku we dwóch. Potem dołączył do nas trzeci kumpel - był spoko, czuł klimaty, więc go wciągneliśmy. Od wczes