Daję tylko kilka złotych maksymalnie, oprócz gastronomii, to u fryzjera też np. Jak dam dajmy na to 3 zł to mam na uwadze, że gdyby co drugi klient dał tyle kelnerowi to spokojnie zarobiłby dodatkowo koło stówy dziennie. Ale jest to sprawa kulturowa, w niektórych krajach jak Korea Południowa, Japonia, Chiny czy Finlandia można obrazić obsługę, bo przecież - wg ich mentalności - pracownik nie robi za darmo. We Włoszech napiwek zwykle wlicza się do rachunku,  a i tak kelnerzy się domagają.