Witajcie serdecznie. Chciałbym się podzielić z tym co mnie trapi... Otóż jestem z kobietą już 4 lata.Hmm...Jestem ale nie mieszkamy razem a to za sprawą moich rodziców z którymi muszę mieszkać.Ojciec po wylewie,mama niepełnosprawna...Muszę tu byc,muszę się nimi zaopiekować,nie mogę ich nigdzie oddać bo po prostu nie mogę.Chyba by mi serce pękło.O co w tym wszystkim chodzi?A o to że moja obecna partnerka w kólko mi mówi że marynuje sobie życie,że powinniśmy już razem zamieszkać u niej(m