...a przynajmniej tak to wygląda, choć nie do końca tak jest.
Spotykam się z pewną panną, po 30tce. Ma swoje mieszkanko, pracuje, bezdzietna. Widujemy się czwarty miesiąc, po pierwszych 3 tyg. byliśmy już w łóżku.
Laska w łóżku kłoda, drętwa jak nie wiem. Ale ładna, zgrabna, sprzęt przy niej wręcz szaleje.
Problem jest w tym, że od ostatnich 4-6 tygodni muszę samemu inicjować pójście do łóżka. Oczywiście nie odmawia ale wygląda to mniej więcej tak:
Naturalnie może być różnie.
Może być tak, że aż mlaska, a może być tak z lekka, że w zasadzie wejść wejdzie, ale uczucie niezbyt przyjemne. Albo np. z brzegu z lekka wilgotno, a w głębi już czuć tarcie materiału.
Fizjologia jest taka, że zawsze coś tam zwilgotnieje od ruchów, czy placówki.
Ale różnica między "coś tam", a Niagarą jest kolosalna.
Z tego co zauważyłem to reguła jest taka, że im pani starsza, tym bardziej mózg i wyobraźnia musi być