Skocz do zawartości

Wolumen

Starszy Użytkownik
  • Postów

    454
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

1 obserwujący

O Wolumen

  • Urodziny 20.07.1982

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Wolumen

Starszy Kapral

Starszy Kapral (5/23)

823

Reputacja

  1. Ty wiesz w ogóle o czym piszesz czy nie do końca? Bo sprawę przedstawiłeś tak, jak by nakaz zapłaty był niewzruszalny i jego dostarczenie do pozwanego gwarantowało sukces. Jak gość robi to, co robi z premedytacją to przede wszystkim żaden sąd tylko policja i zgłoszenie przestępstwa z art. 286KK, czyli oszustwa. Tutaj organa ścigania podejmują czynności bez żadnych opłat, bo jest to zwykłe przestępstwo. Jeśli policja umorzy sprawę i/lub gość się wykpi (obstawiam, że jest poobstawiany prawnikami) to dopiero wtedy zostaje droga cywilna. Oczywiście można wnieść pozew o NZ do EPU ale jego wydanie nie gwarantuje absolutnie NIC. Pozwany ma 2tyg na złożenie sprzeciwu, co zapewne uczyni. Wówczas sprawa trafia na wokandę, której termin może być za rok, lub więcej. W tym momencie już strona powodowa już ma utopione/zamrożone dodatkowe środki od wydania NZ. Jeśli w koncu na wokandzie, w toku normalnego postępowania sądowego gość się wybroni, to strona powodowa poniesie jeszcze koszta procesu, a dodam, że gość moze sobie wziąć najdroższego mecenasa z okolicy. Także radzę nie udzielać tak jednoznacznych porad.
  2. Jeżeli w ogóle myślisz o zdradzie, to znaczy, że jesteś do tego zdolny i zapewne jest to mix chęci zaruchania innej dla porownania + jakaś wewnętrzna potrzeba wyrownania rachunków z żoną. Znajdź jakas divę na escort czy innym portalu, umow się, jedź do innego miasta, najlepiej ze 100km dalej i spróbuj. Nikt się nie dowie, a ty raz na zawsze będziesz znał odpowiedź na swoje pytanie i byc moze ci ulzy. Jednak ze swojej strony obstawiam, że chodzi ci o cichą zemstę za jej "zdradę" w mlodości.
  3. To może ja też się wypowiem, jako praktyk - gość, który dość długi czas był w związku z taką kobietą, która za siebie nie płaciła. Większość z Was wypowiada się tutaj w kontekście pierwsze randki, lub kilku pierwszych - że wtedy nie ma co płacić za kobietę. Ja uważam nieco inaczej - pierwsza randka, w niedrogim miejscu to można - jeśli zjecie po równo 2 obiady + jakieś napoje to wyjdzie max 80-100zł. Nie będę robił z siebie żyda dla 50zł przy pierwszym kontakcie. Ale... ALE !!!!!!!!! Obserwuję i patrzę czy w ogóle będzie się garnęła do podziału rachunku, czy po prostu jak przyjdzie do płacenia zacznie się rozglądać po suficie lub patrzeć w telefon. Ten moment dużo powie o waszych przyszłych relacjach, jeśli do nich dojdzie. Mówiąc krótko - inwestując 50zł na początku dowiesz się sporo o jej manierach, zwłaszcza tych finansowych. Dla mnie obszar finansów w związku jest jednym z 3 najważniejszych, zaraz po wierności i dopasowaniu pod względem charakterów. Do Meritum, opisywałem chyba tu to parę lat temu pokrótce, nie chce mi się szukać. Byłem w związku z taką panią, która miała swoją niemałą pensję, własne mieszkanie, a pomimo tego każde nasze spotkanie, wyjście wspólne (nigdy z nią nie zamieszkałem, mieliśmy osobne mieszkania, ja w innym mieście oddalonym o kilkadziesiat km) płaciłem JA. Już po miesiącu bycia z sobą zasugerowałem, że może wypadałoby się jakoś podzielić z tymi płatnościami bo ja po przyjezdzie do niej (+ powrót) jestem już średnio 50-60zł w plecy, a przyjazdów były 2-3 tygodniowo, co miesięcznie dawało kwoty za samo paliwo na moje dojazdy do niej w okolicy ok. 500zł. Pani była z tych o to mają wieczną nudę i niespokojny duch, więc każde nasze spotkanie to była albo knajpa albo basen, kręgle, kino. Rzadko kiedy rachunek był niższy od 100zł. W ciemno rzucę, że te atrakcje kosztowały mnie co miesiąc grubo ponad tysiaka. Dodajmy do tego wszelkie okazje typu Walentynki, imieniny, urodziny, dzień kobiet, święta i jak bym to zsumował i podzielił na 12mcy to średniomiesięczny koszt tej pani w moim życiu wraz z paliwem na dojazdy do niej to było koło 2kpln. Co w zamian? Raz po raz obiad jak przyjechałem, nigdy śniadań ani kolacji jak nocowałem w weekendy (wiesz gdzie jest lodówka, zrób sobie), dość poprawny seks (bez rewelacji) i powiedzmy, że mocno zbieżny światopogląd, można było pogadać o wielu sprawach. Ale niestety - każda, nawet najlepsza relacja w końcu się zawali jeśli inwestować będzie tylko jedna strona układu. Zacząłem jej mówić, że przestaje być mnie stać na taki tryb życia (wkurwiłem się i wyliczyłem jak wam powyżej) , bo co prawda mało nie zarabiałem wtedy ale mimo wszystko było to czuć i to mocno w kieszeni. Pani przyjęła strategię dwojaką : albo udawała , że nie słyszy, nabierała wody w usta (max. to byl jakis tekst typu " pomyślimy") albo mówiła " no ale przecież nie musimy nigdzie chodzić, możemy iść np. na rowery". Tylko, że do roweru to trzeba pogody, pory roku i SIŁY - ja jeżdziłem do niej po pracy + 1h na podróż i zajezdzalem na 17.30, głodny jak pies. Kto z was by chciał w takich warunkach na kazda randke jezdzic na rowery? Jezdzilismy rowerami ale w weekendy - wtedy spoko, ale wtedy tez ja kupowałem aprowizacje na drogę, tyle ze to juz koszt pomijalny, rzędu 20zł). Jak przyjechałem, a był środek zimy lub wiatr , deszcz, a pani naciska by gdzieś iść to gdzie mieliśmy isc? Spacerek? Zauwazyłem, że nigdy sama nic nie proponowała, tylko pewne sugestie ale bardzo delikatne aby to ja podłapał temat i zaproponował takie wyjscie - wtedy miala argument- no przecież ty chciałeś i zaprosiłes.... Baby nigdy nie zapraszają na randkę, więc argument , że płaci zawsze zapraszający jest chybiony, bo jest nim zawsze facet. W końcu - skończyłem ten związek, typowo ze względów finansowych, po ponad roku. W bardzo stanowczych słowach wręcz wykrzyczałem jej, że nie chcę tego kontynuować, bo dalszy rozwój tego ukłądu to już byłby ślub, a co najmniej wspolne zamieszkanie, a patrząc na jej podejscie do finansów w zwiazku zostałbym ograbiony do zera, płacąc za wszystko sam, a jej pensja byłaby na jej wydatki. Jest dziś moją koleżanką, raz na kwartał gdzieś się spotkamy typu kawa - zawsze płaci sama.
  4. Ale w ogóle ci nie staje, nawet waląc konia? Bo jeśli staje ci i stoi podczas masturbacji to w ogóle nie ma mowy o czynnikach zdrowotnych, wylącznie psychika. Tutaj z własnego doświadczenia wiem, że żaden psychoterapeuta nie pomoże jak trafisz na niewyrozumiałą kobietę. Proponuję powiedzieć przed ale na zasadzie przemycenia tej informacji m/w w ten sposob, ze troche sie boisz waszego pierwszego razu, bo z twoja poorzednia partnerka na poczatku byla wielka klapa, byles zestresowany i nie stanął, potem wpadles w bledne kolo i sie tym nakrecales, a ona tego nie rozumiala. Powiedz, ze dopiero po jakims miesiacu, jak ona wykazała się wieksza wyrozumiałością to sie udalo i potem juz bylo zawsze ok. Jak jej to powiesz to po pierwsze zrzucisz z siebie ciężar, który nie mowiąc jej tego niósłbyś sam do momentu 1go seksu z nią. Gdyby nie wyszli to juz bylbys psychicznie kastratem. A tak, nie wyjdzie to ona juz bedzie wiedziec w czym rzecz i ze musi sie postarac, wykazac wyrozumialoscia. Poniekąd jest to sztuczka psychologiczna bo taką panią wpędza w poczucie winy, ze to jej wina. Polecam tez na odwage 1 tabletke 25mg sildelafilu. Pewność siebie i na maxa na luzie. Nie idealizuj partnerki, nie mysl o niej, mysl o sobie.
  5. Dorzucę swoje 5gr. Jeśli chodzi o szczegóły, to opieramy się w tej debacie publicznej na doniesieniach mediów, które są póki co szczątkowe i generalnie bliżej im to poszlak, niż faktów. Dlatego skupię się wyłącznie na faktach, które są na tym etapie jasne: - Partner był w pracy - ona na baletach z jak się okazuje nieznajomymi, ciapatego pochodzenia; - Film z monitoringu sklepowego z kupna alkoholu; - Wszystko działa się nocą (dodatkowy czynnik ryzyka, który normalna kobieta musi brać pod uwagę). Łaskawie przemilczę szereg dość wyzywających zdjęć tej Pani, które można znaleźć w internecie, a które myślę dość jasno ukierunkowują tok myślenia średnio rozgarniętego obserwatora. Osobiście uważam, że stało się po prostu to, co stać się musiało. Cała ta narracja damskiej części publiczności, że winę za gwałt ponosi zawsze gwałciciel należy włożyć między bajki. Oczywiście z prawnego punktu widzenia to prawda, 100% racja. Natomiast żyjemy w brutalnym świecie, gdzie prawo-zakazy/nakazy nie ma/mają dostatecznego wpływu o charakterze odstraszającym i prewencyjnym na postępowania ludzkie. Tak było, jest i będzie. Zostawiając nowego Mercedesa z otwartymi drzwiami i kluczykiem w środku na noc, na ciemnym osiedlu można zakładać, że auto zniknie rano. Co więcej, Ubezpieczyciel zażąda do wypłaty AC kompletu kluczyków. Jak się to zatem ma do tego, że kradzież jest prawnie zakazana? Skoro Panie mówią, że nie prowokują i mogą chodzić ubrane nocą w ciemnym parku z dużym dekoltem i kusą sukienką, bo mają prawo to zatem dlaczego taka argumentacja nie zadziała w w/w przypadku wypłaty AC przez TU, skoro kradzież jest zabroniona i generalnie moja sprawa gdzie trzymam kluczyk od auta, a mam akurat kaprys aby leżało w aucie? Współczuję temu chłopakowi tej dziewczyny, bo generalnie właśnie cały świat dowiedział się, że był w związku z delikatnie mówiąc dziewczyną o liberalnym podejściu do życia.
  6. Wyciągnąłem wnioski, nie spotykam się z kobietami z dziećmi małym, lub mieszkającymi z nimi. Niestety nie jestem w stanie mentalnie związać się z kobietą/dziewczyną 15 lat młodszą, bo mniej więcej w tych okolicach czyli 28-30 lat najdalej mógłbym szukac takich bez bagażu i bezdzietnych. Wolę już mimo wszystko kilka lat młodszą ale z dorosłym dzieckiem - przynajmniej jest podobna optyka patrzenia na świat, a nie tylko Instagram i robienie fotek jedzeniu. Niestety nie jestem w stanie aż tak zejść z progiem wymagań pod względem mindsetu kobiety.
  7. Nie mogę po nieco ponad miesiącu znajomości stawiać jej ultimatum, z kim spotykać się może, a z kim nie. Sam taką osobę bym kopnął w zad, gdyby mi zaczęła warunki stawiać już na samym początku. Jesteśmy na etapie bardzo, bardzo początkowym i tego jej męża po prostu traktuję jako element jej życia, który w nim był już długo przed moim pojawieniem się. Jedyne co mogę to po prostu podziękować, nawet nie podając powodów bo jak każda kobieta od razu zacznie mi wjazd na poczucie winy, że wymyślam, że się czepiam, że to nic takiego. Znam te schematy na pamięć. No i? Owszem jest wolna i bez zobowiązań. Ma syna blisko 20 letniego, starszego, niż mój, który ma niecałe 18. To ja też miałbym siebie uważać za nie wolnego i nie bez zobowiązań? Też jestem rozwodnikiem. Bez przesady - będąc w pewnym (czyt. w moim ) wieku i szukając partnera/partnerki na poważnie lub na chwilę po prostu TRZEBA brać pod uwagę, że ludzie nawet 7-8 lat młodsi mają już bagaż. Nic w tym nadzwyczajnego. Byle nie dzieci małe i mieszkające z nią.
  8. Spotykam się od początku marca z pewną kobietą, ciut młodszą ode mnie (ja 42, ona 38). Rozwódka, 19 letni syn na studiach w innym mieście wiec de facto uznajemy, ze wolna i bez zobowiazań. Rozwód 17 lat temu, po 3 latach małżeństwa - powód - nieodpowiedzialność, alkoholizm byłego męża. Ogólnie wszystko wygląda w porządku - babka pracuje, zarabia wg. moich ostrożnych szacunków w okolicach średniej krajowej, ma własne M w kredycie (przy końcu już jest). Syn przyjeżdza 1-2 razy w mesiącu (I rok studiów, 300km od domu). Dogadujemy się całkiem nieźle. Póki co rozgrywam to powoli i bez napinki, ie było jeszcze seksu, nie nocowałem u niej ani ona u mnie. Wpadam do niej na obiad po pracy ze 2 x w tyg, w weekend jakieś kino, kręgle, basen. Naprawdę ani mi, ani jej się nie spieszy ku mojej radości. Niestety jest pewien problem, który mnie nie tyle co wkurwia (na tym etapie, gdy nie jestem zaangażowany) co mocno zastanawia i wzbudza obawy. Nazywa się były mąż. Ona w dalszym ciągu utrzymuje z nim kontakty, dość dużo opowiadałą mi o nim i o dziwo nie ukrywa nic, mówi o rzeczach wręcz "niepoprawnych politycznie". I tak dowiedziałem się, że typ mega nieodpowiedzialny, nie pracujący, a jak pracujący to miesiac i od razu na L4 , najlepiej na 3 miesiące, potem kolejna robota i ten sam schemat. Robol, to sobie może pozwolić, umysłowemu by to nie uszło. Miała 2 związki od momentu rozwodu 17 lat temu, ex mąż cały czas był gdzieś w tle. Ponoć ostatni jej partner się wściekał, że ona z nim rozmawia (wówczas jeszcze nieletnim) na tematy inne, daleko wykraczające poza temat ich wspólnego dziecka). Mało tego, typ przychodzi do niej raz po raz a to coś wydrukować bo nie ma drukarki, a to się o coś poradzić itd. Ona twierdzi, że taka już między nimi jest przyjacielska relacja od lat. Na moje delikatne sugestie, że po co w takim razie się rozwodzili odpowiada, że na przyjaciela się nadaje, na meża czy partnera nie. Dodam, że gość bez grosza, często zmeniający wynajmowane mieszkania z powodu zalegania z czynszem. Alimenty na ich syna płaciła i nadal płaci jego matka, on albo nie ma albo jak ma to przehula gdzieś. Zdarzało się mu też pożyczać od niej kasę, którą zawsze oddawał. Odpada zatem (moim zdaniem) element dojenia frajera z kasy czy też innych, poważniejszych planów względem niego. Nie zmienia to natomiast w żaden sposób optyki patrzenia przeze mnie na tę sprawę. Nie wyobrażam sobie, gdybym już na poważnie związał się z tą babką i np. z nią zamieszkał (lub ona u mnie) gościć u siebie jej męża i ogólnie mieć świadomość, że on jest wciaz obecny w jej życiu. Moje pytanie do Was - próbować z tym dalej czy zakończyć ten układ już teraz? Pytanie nr 2 : a może przesadzam?
  9. Nie mogę się zgodzić z całością tego, co napisales aczkolwiek z częscią tak. Pomieszaleś kwestie- dobierania się w pary pod względem statusu/wykształcenia/ pochodzenia z kwestią tego, co kobieta jest w stanie dać facetowi. Biedny i niewykształcony facet jest w stanie się wręcz zaorać fizycznie aby zapracować na rodzinę, naprawi w domu kran, wymaluje pokój, obroni rodzinę jak zajdzie taka potrzeba (przynajmniej spróbuje). U kobiet te zachowania nie wystepują, bez względu na status. Większośc kobiet, od sprzataczki po menedzerkę wyzszego szczebla na pierwssym miejscu postawi swoje interesy, a faceta wycycka do cna z przysług, kasy i czasu. Tutaj poziom wykształcenia nie ma znaczenia, bo sprzątaczka dobierze sobie robotnika budowlanego i będzie go naciągać na wakacje nad polskim morzem, a pracownica korpo znajdzie sobie architekta i naciągnie na BMW. Zasada działania kobiet jest taka sama, niezaleznie od ich statusu, zmienia się tylko target, a ściślej wartość tego, co będzie chciała dostać od partnera.
  10. Ogólnie jest to prawda, sama prawda. Jasne, ze zdarzają się wyjątki, gdzie kobieta naprawdę potrafi dużo wnieść w życie faceta. Przykładowo mam kuzyna, którego żona potrafi razem z nim w sobotę zabrać się za mycie, woskowanie auta, ma PJ kat. A, mają 2 motocykle i jezdzą na wycieczki, a w domu jak jest malowanie to malują razem. Gdybym miał taką kobietę, to mogłbym nie miec kolegów, ona by mi wystarczyła. Natomiast 95% kobiet to wlaśnie takie księżniczki wyhodowane przez system. I taka księżniczka naprawdę poza szparą w kroczu nie ma nic do zaoferowania facetowi. Dodam, że o ile jesteście mlodzi, pobieracie się, to jesscze można mówić o dziecku, że kobieta Ci je da. Natomiast ja jako weteran związków z SM, w okolicy 35-40tki, nie chcąc mieć z nimi dzieci, widziałem jak na dłoni, że byłbym jedynie podnóżkiem dla takich kobiet i nie dostałbym od nich literalnie nic. Sam dziecko już mam, dorosłe, jako ojciec/rodzic się spełnilem i autentycznie nie widzę już na dzień dzisiejszy sensu wiazania się z kobietą w innym celu, niż układ towarzyski o podtekście erotycznym.
  11. Dla mnie praca była od zawsze w pierwszej kolejności dla pieniędzy. Satysfakcja z pracy jest na dalszym planie. Satysfakcją się nie najesz. Oczywiście zgadzam się, że nie da sie na dluzszą metę pracować na stanowisku, którego się nie lubi/nie interesuje to nas. Ale z drugiej strony jak masz kredyt na mieszkanie, 2ke dzieci i 150 innych zobowiązań to ideały odchodzą na plan dalszy i liczy się kasa.
  12. I tak i nie. Tak, bo: biorąc pod uwagę suche dane makroekonomiczne, takie jak inflacja, realne ceny w sklepach, ceny nieruchomości, ceny paliw, transportu - jest naprawdę źle. Nie, bo: patrząc po ruchu na drogach, korkach w miastach co raz większych nie widzę, by 7zl/L paliwa robiło na kimś wrazenie. Rozumiem, że do pracy ludzie musza dojeżdzać jakoś ale ruch w miastach jest cały dzień, nawet w godzinach pracy. Generują go w dużej mierze np. bezrobotne mamy, które ujeżdzają po sklepach czy kosmetyczkach w czasie , gdy dzieci w szkole/przedszkolu. Z tego można zrezygnować/ograniczyć i poruszać się pieszo. W galeriach tłumy, kurierzy jeżdzą jak potłuczeni, w pacakomatach brakuje miejsc, dostawiane są co chwile nowe szafy- ktoś, za coś ten towar zamawia. Wakacje sprzedają się jak świeże buleczki, alkohol schodzi z półek w zawrotnym tempie. Osiedla się budują zarówno deweloperskie jak i prywatne domy. Na forach samochodowych ludzie wciaż pytają o zakup aut przy takich, a takich parametrach- przykładowo urodzi sie 1 dziecko to już minivana trzeba kupić aby wózek na stojąco wszedł. Knajpy w soboty pełne, dowozy żarcia typu Glovo/Uber Eats wciąz widzę na mieście. Moim zdaniem ludzie mają kasę, dużo kasy. Narzekają tylko Ci, ktorzy od zawsze byli biedni, są biedni i będa biedni. Żeby nie było, że burżuj ze mnie- ja bardzo odczuwam inflację, porezyfnowałem z karnetow na basen, siłownię, anulowałem Netflixa. Zaoszczedzilem w ten sposob około 300zl, zeby miec na paliwo na dojazd do pracy. Dodam, ze sposrod osób, z ktorymi uczęszczalem na silownie to tylko ja odpadłem, reszta dalej chodzi. Inflację możnaby latwo zdusic, gdyby spoleczenstwo solidarnie zrezygnowało z min. 30% wydatkow na konsumpcję ponad to, co konieczne. Spadłby popyt, spadlyby ceny. Niestety tak się nie dzieje= strzyżenie owieczek trwa w najlepsze, bo skoro chcą i mają z czego płacic to czemu nie.
  13. Wstydu? Człowieku, nie żyjemy w Islamie, żeby tego rodzaju zachowania uprawniały kogokolwiek do oceny czy tymbardziej potępienia. Nie wiesz, co mu ta mężatka nagadała. Równie dobrze mogła mu powiedzieć, że od lat nie sypia z mężem, że nic między nimi już nie ma i są plany rozwodowe. Gość dostał w swojej ocenie zatem zielone światło do starań, a że mu nie przeszkadzał jej formalny stań cywilny to jego sprawa. Tak radykalne spojrzenie na te kwestie można mieć, gdy facet jest nachalny i wypisuje/nachodzi mężatkę, która niejako dla św. spokoju raz po raz sie z nim spotka. Ale jeśli mowa o pełnej dobrowolności to nie wiem w czym problem. Osobiście bym jeszcze podziękował takiemu gościowi, a babę pognał gdzie pieprz rośnie. Powtarzam, to nie jest wina gościa tylko tej mężatki, że będąc zajęta zaczęła romans na boku. Podtrzymuję i będę podtrzymywał swoje zdanie, bo mając ponad 40 lat na karku widywałem już różne układy w życiu i nigdy sprawy nie są tak oczywiste i zerojedynkowe, by kochanka/kochankę palić na stosie.
  14. Sprowokowałbym gościa celowo, zeby się mocno podłożył pod jakiś gruby paragraf a wtedy bez żalu bym mu wytoczył sprawę/zgłosił na policję. Najlepiej, żeby to był paragraf ścigany na wniosek pokrzywdzonego, to bym go jeszcze upodlił aby mnie błagał o wycofanie wniosku.
  15. Prawnikiem nie jestem, a powyżej napisałem dokładnie to samo. Tak, bo akurat policjanci to są najświętsi na świecie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.