Jump to content

Wolumen

Starszy Użytkownik
  • Posts

    506
  • Joined

  • Last visited

  • Donations

    0.00 PLN 

1 Follower

About Wolumen

  • Birthday 07/20/1982

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Recent Profile Visitors

The recent visitors block is disabled and is not being shown to other users.

Wolumen's Achievements

Plutonowy

Plutonowy (6/23)

874

Reputation

  1. Bylem z taką samą, jakieś 1,5 roku. Seksu nie odmawiala ale była jak drewno, sama nigdy nie doszła ze mną i ponoć z poorzednimi tez nie. Ponoć bolały ją stosunki, cos tam anatomicznie miala nie tak. Do rzeczy. Miałem to w dupie.Owszem, miło by było doprowadzić partnerkę do orgazmu ale jako, że jestem troszkę egoistą w łózku to po parunastu razach jak zauwazylem, ze ona i tak nie dojdzie, zebym nie wiem jakie cuda robil, skupialem sie juz tylko na sobie. Pod koniec to juz traktowalem ją jak naczynie, nie interesowało mnie nic poza moim dojściem. Żeby nie bylo- zwiazek rozpadl się nie z powodu seksu, a roznic w swiatopogladzie. Bez klotni, pokojowo. Do dzis sie kumplujemy. Gdyby ten zwiazek trwal nadal, to nadal ruchałbym dla wlasnej przyjemnosci i by mi to wystarczalo. Skoro ona sama twierdzi, ze nie dojdzie, nie doszla z innymi, to czym ty sie martwisz? Napisales takiego posta jak wyoracowanie na maturze rozszerzonej z polskiego, a w gruncie rzeczy temat jest prosty- korzystaj poki mozesz i olej jej orgazmy.
  2. Pozwolę sobie równiez dorzucic swoje 5gr. Moim zdaniem nic nie zmienisz, a nawet jeśli to na przyslowiowe 5 minut. Rozkład sił, kto jest kim, w związku jest znany średnio po roku, max. 2 latach. Potem, wszelkie próby odwrócenia ról kończyc się będą potężnymi tarciami. Zupełnie jak w polityce- stawką sa wpływy, władza. Twoja żona zna Ciebie od 20 lat. Nie wiem od jakiej strony, bo to, co tu napisałeś może być półprawdą. Przy czym nie twierdzę, ze nas klamiesz- absolutnie. Zwyczajnie jej postrzeganie Twojej osoby moze byc zgoła odmienne, niż od Twojego. Jeżeli ona ma Cię za słabego i poniekąd pantofla (a uwazam, ze tak jest na podstawie tego, co opisales) to jeżeli nagle postanowisz być Alfą to jedyne co osiagniesz to jej śmiech do rozpuku. Wyjście ze schematu, 20 letniego schematu, to nie jest kwestia tygodnia, miesiąca. Uwazam, ze najmniej rok jak nie 2 lata musiałbys zrobić jej probę sil, pokazujac calą swoja postawą, ze skonczylo się bycie podnóżkiem Przez ten czas istnieje realne ryzyko rozpadu tego małzenstwa, którą to wine za ow rozpad ona przyklepie tobie, bo powie, ze sie zmieniles, wycofales, juz jej nie kochasz i w ogole cala paletę oskarzen i manipulacji dostaniesz. Moja rada, a w zasadzie 2: 1) Jesli seks jest, nie zlapales jej na zdradzie, karczemnych awantur w domu nie ma, to nic nie rób. Zostaw jak jest. Tyle, ze sam zmniejsz oczekiwania, bedziesz szczesliwszy. Na starosc czlowiek szuka spokoju, za chwile juz ci sie ruchac i tak nie bedzie chcialo, moze jeszcze 6-8 lat i raz na miesiac ci starczy. 2) Jezeli mimo wszystko chcesz zmian- to tylko rozwód. Ona sie nie zmieni. Bez zadnych prób negocjacji, po prostu idziesz do prawnika, wszystko ustalacie i do widzenia. Trzeciej opcji nie ma.
  3. Pięknie ujęte w jednym zdaniu podsumowanie. Zawsze bylem pelen podziwu dla tych, którzy tak celnie potrafią coś podsumować, bez owijania w bawelnę.
  4. Mi by przeszkadzało i to bardzo. Jeśli by to był publiczny profil to albo by to skasowało albo bym ją zostawił. Nie zamierzałbym świecixć oczami przed znajomymi w pracy i sluchac uszczypliwych komentarzy na temat mojej partnerki. Zresztą to jeden z wielu arguemntów. W skrócie- nie zgodziłbym się.
  5. Jeśli zwrotem z inwestycji nazywasz usłyszenie słowa dziękuję, lub okazanie wdzięczności choćby poprzez normalne ugoszczenie mnie kolacją, herbatą, ciastem (wiedziała o moim przyjeździe) to chyba muszę Ci przyznać rację. Więc pełnym zdaniem odpowiadam: TAK, liczyłem na zwrot inwestycji w formie w/w. Absurdalnie wysokie oczekiwania miałem.
  6. Typa.. Dalej nawet nie komentuję, bo nie mój poziom. Przychylam się do prośby o zamknięcię wątku.
  7. Dziękuję za tę wypowiedź, bo przywróciła mi równowagę umysłową. Za sprawą części tu się wypowiadających już zwątpiłem, bo może to ja jej winien byłem podziękowania, że zgodziła się owy telefon przyjąć.
  8. Zrozumialeś w ogóle po co powstał ten wątek? To cofnij się do tytulowego posta, ściślej na sam jego koniec i przeczytaj jakie pytanie Wam zadałem. Nic, nikomu, zwlaszcza kuzynce nie wytknąłem. Chciałem sie poradzić, czy wypada w ogóle się odzywac o ten telefon, czy odpowiada czy nie, bo feedbacku brak. Poradziliscie, by tak to zostawic to zostawilem. To, co sobie ja myślę to moja sprawa- póki nikogo nie krzywdzę, to mam takie prawo i będę z niego korzystał.
  9. Co się leczy?! Ze mi bezczelnie, już drugi raz ublizasz, a ja sobie nie pozwalam?! Na jakiej podstawie mi o leczeniu wypisujesz półglowku?! Psychiatra zza klawiatury się znalazł.
  10. Za nazwanie mnie robakiem w rozmowie w 4 oczy dostałbyś w mordę, bez ostrzeżenia i zadnej próby negocjacji przeprosin. Nie rozumiesz, co oznacza, że ktoś sobie nie pozwoli na takie coś? Robak to okreslenie pejoratywne, żula NA DWORCU bym tak nie nazwał, bo moze życie go zmusìlo do żebractwa, może stracił dobytek życia. A tutaj, na forum, które ma być z załozenia forum wsparcia, nazywany jestem robakiem? Krytyki się nie boję, z innym zdaniem moge poprowadzić kulturalną polemikę. Ale na inwektywy nie pozwolę nikomu pod swoim adresem.
  11. Wujek ma 80 lat, jest schorowany, ona mieszka 50km dalej. Miał czlowiek wsiadac w autobus i jej to wiezc? Dla niego bylaby to wyprawa.
  12. Bagatelizowanie, odwracanie kota ogonem, wmawianie, ze przesadzam. Typowo babskie zagrywki. Szanujący się facet na poziomie nie powie tak do drugiego faceta. Tylko tyle i aż tyle.
  13. Czy ja Tobie ubliżam? Szanujmy się, zwłaszcza na męskim forum.
  14. Nie jestem winien jej tragedii zyciowej, nie przylożyłem doń ręki. Moje kontakty z nią sa w zasadzie takie jak z obcymi ludźmi, można rzec incydentalne. Obowiązku nie mialem żadnego jej pomagać, ani moralnie ani prawnie. Tymczasem spotkałem się z taką zlewką jak by to był mój psi obowiązek, bo ona ma przesrane w życiu i swiat ma jej paść do kolan. Był w moim życiu, naście lat temu, taki okres, że bylem na utrzymaniu żony, będąc przez nią poniewierany, rozstawiany po kątach jak śmieć. Też miałem myśli samobojcze, epizod depresyjny o co prawda lekkim natężeniu ale też miałem. Psycholog był też. Mimo to, wobec ludzi mijanych na ulicy, w sklepie czy jakiejś blizszej lub dalszej rodziny przyodziewalem maskę wesolego i szczęśliwego, pomimo iz rodzina wiedziała z czym się zmagam. Zwyczajnie nie szukałem ani wspólczucia, ani nie wylewałem zali na otoczenie, bo mi coś nie poszło w życiu. Uważam na wlasnym przykladzie, ze okazanie komuś wdzięczności nie jest żadnym wysiłkiem, zwłaszcza dla kobiety, przed 40tką, która powinna legitymować się jako matka, (byla) żona jakimś zbiorem wartości. Czego taka matka nauczy takiego syna? Powieli jej schemat, będzie roszczeniowym i rozkapryszonym księciem, ktory bedzie wykorzystywał swoją chorobę (na pierwszy rzut oka niewidoczną) do osiągania wlasnych celów i wywolywania litości u ludzi. Znam kilka osob, z większymi tragediami- mój kolega z pracy 2 lata temu miał wypadek na motocyklu, jest sparalizowany od pasa w dół, ma nowy pojazd do konca zycia- wózek. Potrafi do nas przyjechać do firmy/dotoczyć się, wypić kawę, pogadać, owszem, tez trochę ponarzekać. W grudniu zrobiliśmy zrzutkę w pracy i kupiliśmu mu na gwiazdkę PS5, bo wiemy, ze lubił swoje hobby, a chcieliśmy by mógł sobie pośmigać na konsoli w MotoGP. Po świętach przyjechał autobusem, na wózku i przywiózł dla wszystkich współpracowników swoje zdjęcie z bananem na twarzy jak siedzi na wozku przed TV z padem w ręce i zapierdziela na motorze w grze. Kolezankom wręczył po bombonierce Merci, a męskiej części zalogi uścisnął dłoń dziękując za piekny gest. Facet ma honor i zasady- nie przyszloby mu do glowy aby robić z siebie meczennika przed ludźmi, ktorzy nie są winni jego sytuacji. Tytuł jest przejaskrawiony na potrzeby uwypuklenia tematu, który mnie rozłożyl na łopatki. Natomiast, co do wiary w ludzi, to w ich żenską część wiarę straciłem już lata temu. Tylko mężczyźni umieją się zachowac honorowo, chyba jeszcze nie spotkałem kobiety, ktora by wiedziała co to honor w praktyce, bo w teorii to każda się zarzeka, ze go ma. Kiedyś widzialem (autentyk) takie ogłoszenie o pracę, gdzieś na słupie na jakiejś wsi jak się zatrzymalem po drodze w lokalnym sklepie: "Poszukuję do pracy 3 ludzi i 2 kobiet". Z biegiem lat treść tego ogłoszenia nabiera sensu.
  15. Spuentuję to tak; zdecydowana większość osób, którym cokolwiek w życiu dałem, kurtuazyjnie dziękowała, w różny sposób wyrażając swoją wdzięczność ale robiąc to na tyle jednoznacznie, że bylo to dla mnie jasne i widoczne, że się cieszą i są wdzięczni. Jest jedno ALE - powyższa statystyka tyczy się mężczyzn. Kobiety zawsze mają problem z dziękowaniem, zupełnie jak by to słowo im przez gardło nie mogło przejść. Dlatego mając dość dużą, uzbieraną przez cale dorosle życie próbkę reprezentatywną, a co za tym idzie punkt odniesienia, stwierdzam, że ze mna wszystko w porządku. Normalny człowiek umie okazać wdzięczność, co więcej, zdaje sobie sprawę, że dla darczyncy taki gest działa satysfakcjonująco. Osobniki, które biorą i bez słowa chowają do kieszeni, nie są warte w moim odczuciu funta kłaków. Odnosząc się do Twojego stwierdzenia nt. moich oczekiwań- mylisz po raz kolejny pojęcia. Oczekiwanie w tej konkretnej sytuacji byloby wtedy, gdybym do niej zadzwonił jadąc z tym telefonem i kazał zrobić w zamian kolację bo głodny jestem. Albo jak bym liczył, że mi obciągnie - wszak jest wdową, a jak rozwiedziony. Żadne z powyższych nie miało miejsca ani na gruncie wypowiedzianych słów, ani na gruncie moich niewypowiedzianych oczekiwań. Nie było zadnych oczekiwań z mojej strony. Nazywanie powiedzenia komuś dziękuję oczekiwaniem jest nadinterpretacją i to dużą. Takie zachowanie powinno być automatyczne, nad którym zadna ze stron się nie zastanawia i nie planuje. Zestawiając to z Twoim przykladem sąsiada i dzień dobry - wyobraź sobie, że mieszkasz na 4 piętrze bloku, schodzisz na dół i mijasz 5 sąsiadow- zaden nie mowi/nie odpowiada Ci dzień dobry i nie wiesz dlaczego. Jak się czujesz, miło? Na to ja Ci powiem, że oczekiwania są wrogiem szczęścia, po co liczyleś na dzień dobry. Sęk w tym, że mam taki mental, że oddałbym ostatnią koszule osobie w potrzebie. Rozdalem w życiu mnóstwo pieniędzy, dóbr, pomocy poza materialnej. Były osoby, którym aż rwalem sie do pomocy ponownie, bo widzialem jej efekty i przede wszystkim pełne zadowolenie i radość z otrzymanej pomocy. Były też (i nadal są jak widać) osoby, którym już nie pomogę, bo ich reakcja była totalnie chlodna, neutralna, po czasie brak jakichkokwiek sygnalow, ze cos drgnęło, lub nie- słowem poczucie zmarnowanego czasu, wściekłość na siebie samego. Pomagalem w zeszłym roku bylej żonie finansowo przez kilka miesięcy, bo byla na chorobowym po operacji i dostawała 80% pensji. Przy pierwszym przelewie dostalem sms z podziękowaniem, że pieniądze na pewno się przydadzą i uratują budzet. Tych przelewow było jeszcze 2 lub 3. Za kolejne juz nie oczekiwalem zadnych podziękowań, bo uczynila to z gory i widzialem, ze docenila pomoc. Mógłbym jej jeszcze rok tak pomagać, gdyby zaszla taka potrzeba. Nawet ona, gdzie nerwow mi napsula przez naście lat małzenstwa mnóstwo, umiala się zachowac przyzwoicie. W drugą stronę, moje zachowanie byłoby takie samo- nie dość, ze bym podziękował to jeszcse bym zaproponował jakies zadoścuczynienie. Mam swoje zasady, nie lubię miec dlugow wdzięczności ale jeśli czasem się tak zdarzalo, że musiałem korzystac z czyjejś pomocy, to zawsze staralem się w mniejszy lub wiekszy sposob to odwzajemniać.
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.