Skocz do zawartości

Noodie

Samice
  • Postów

    65
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Noodie

  1. Nie chce go zniszczyc. A juz tym bardziej nie chce oddac tego diamentu innej babie. Nie ma takiej opcji. Wiem jakie sa baby. To ja - my musimy go oszlifowac. Bo wiem, ze warto. Dlaczego inna kobieta ma pozniej korzystac Tak potrzebuje stanowczosci, ale nie brutalnosci, potrzebuje wyznaczonych twardych granic. Wiedzialam jakim jest czlowiekiem i na tamten moment byl idealny, (odmiana od ojca). Wiem tez ze nie bedzie latwo. Widzialy galy co brały. Wiecie dlaczego nie chce odpuscic? Bo tak czesto wyglada Nasz seks. Nigdy nie na sile i nie wbrew mnie, ale czesto na pieska i za wlosy. Co dziwne, jego tez to kreci. Dlatego uwazam, ze jest potencjal, ze pewne rzeczy mozna przełożyć na zycie codzienne. Tylko on kiedys powiedzial, ze boi sie popelnic gafy. A mi to zwisa, znamy sie na tyle dlugo, ze mam w nosie "nietakt" byle było dobrze. Przeciez sie nie obraże. Serdeczne dzieki za wszystkie rady. Doceniam
  2. Nie, nie zbiera mnie na wymioty gdy mysle o moim facecie. I nie mam powodu by siebie oszukiwac w tej kwestii. Nie trafilam tutaj wpisujac w google np. "moj facet jest malo meski", tylko przez czysty przypadek - link na typowo babskim forum. Chcialam po prostu poznac inny pkt widzenia.
  3. Mam byc zdzira, zeby facet chcial zmian? Troche tak to brzmi. Mialabym go gnebic i zdradzać, żeby chcial byc silniejszy? Tylko kim ja wtedy będę? Nie potrafie tak.. Owszem nie wyobrazam sobie rozstania, ale nie dlatego ze mi go żal, raczej dlatego ze całość jego osoby jest fajna, to dobry facet, doceniam wszystko co dla mnie robi i ogolnie jest mi dobrze, tylko tego jednego szczegolu "rzadzenia" mi brakuje.. Robie wlasnie tak jak mi radzisz @greturt. Wiekszosc spraw zalatwia on, bo ja siedze w mojej nudnej pracy dosc dlugo. Z mamusia o dziwo nie mieszka odkad poszedł na studia do innego miasta, czasem dzwoni. Moze troche przejaskrawilam jego osobę, bo nie uznaje go za typowego pantofla (nie dalabym rady tyle z takim wytrzymac), sa po prostu kwestie ktore wg mnie mozna dopracowac, zarowno u mnie jak i u niego (np z seksem coraz lepiej, otwiera sie)
  4. @Ludzki.Człowiek nie chce dopuścić do takiej sytuacji, bo zwyczajnie za bardzo mi zależy. @Subiektywny chyba trafiłeś w sedno. Jestem troche rozdarta, miedzy tym co wyniosłam z domu a miedzy związkiem który tworze. Wiem, ze raczej sie nie zdarza facet zarowno wrażliwy jak i silny. Jednak bardzo chce utrzymać się w tym zwiazku, więc jesli wyjsciem jest poskromienie swojego temperamentu, to na pewno sie postaram. Rozumiem, że niesprawiedliwe jest wymaganie zmiany od faceta zmian, gdy ja sama nie robie nic żeby poprawić siebie. Postaram sie przenieść troche emocji na inne aspekty życia, poszukam hobby itp. Z facetem rozmawialam poważnie. Rzadko robie jakieś cyrki, ale gdy doszło do sytuacji kryzysowej, powiedziałam, ze chciałabym żeby był bardziej stanowczy, że potrzebuje twardej reki. Także on o tym wie, a skoro wie, to nie widze sensu sie rozstawać. Widze, ze sie stara. W łóżku czasem lubi dominować, w stosunku do niektórych aspektów życia, potrafi być stanowczy, więc to nie tak, ze jest pizdowaty. To chyba ja jestem dziwna. @Nomorepanic hmm powiedzmy, że wszystkie ważne decyzje finsowe czy życiowe podejmujemy wspolnie. Każde z nas ma osobne konto, on płaci opłaty stałe, a reszte zakupów robimy razem, raz z jego, raz z moich pieniedzy. Nie przelewa nam się, więc na jakies poważniejsze zakupy oszczędzamy wcześniej. Drobiazgi każde z nas kupuje, gdy ma ochote jednak powyzej 100 zł konsultujemy. Nie wydajemy hajsu na pierdoły. W sprawach finansowych nie mam do niego zadnych zastrzezen, on do mnie raczej też nie. Tylko naprawde nie musi się mnie o wszystko pytać, bo mnie czasami to nie interesuje. Jak zrobi, tak zrobi, dostosuje się. Niby ma swoje zdanie, ale je konsultuje. Chociaż na niektóre rzeczy ma wyje**ne Jeśli chodzi o pasje, to z tym u nas ciężko. I ja i on zbytnio sie do siebie przywiazaliśmy. Oboje jesteśmy samotnikami, wolimy mieć spokoj, pograć czy poczytać niż spedzać czas z innymi ludzmi. Oczywiście czasem wyskoczy gdzieś na piwko z kolegą. Ja czasem spotkam jakaś koleżanke, ale nie potrafie gadać o "dupie maryni", wiec też grono przyjacioł mam ubogie. On również. Jesteśmy takimi nudziarzami. Ja do tego nieśmiała, więc poznawanie nowych ludzi to wyzwanie i stres. Tak mną zakręciliście, ze teraz to ja już sama nie wiem o co mi chodzi Pozdro
  5. Dziękuje Pokorna za Twój post. Dał mi wiele do myślenia. Bo ja właśnie nie chce wszystkiego schrzanić. Wiem, że życie to nie serial i że nie zawsze będzie kolorowo. I podkreślam, że nigdy nie chodziło mi o emocje ala kryminalista, nigdy nie chciałabym kogoś kto raz mówi "spier..", a potem przychodzi, twierdząc, że kocha. Nie potrzebuje takich akcji, nie mam już 15 lat. Ogarniam też, ze etap zdobywania się skończył. Musimy się w takim razie przestać mijac w swoich potrzebach. Popracuje nad tym, bo związku nie odpuszcze. Kryss mam nadzieje, że Twoja przepowiednia jednak się nie sprawdzi. Dopuściłam już kiedyś do sytuacji, że ktoś "spalił mi styki" chwilowo i nie powiem, bo było wahanie. Wiem, zjebałam. Był to ktoś, kto dla mnie byłby "idealny", chociaż też normalny facet - tylko raczej z tych niedostępnych. Jednak odpuściłam (mój były) i nie żałuje, bo nie mogłabym na siebie patrzeć. Nie doszło nawet do spotkania. Jednak wiem, że skoro ON nie potrafił na tyle zawrócić mi w głowie, to żaden inny facet też tego nie osiągnie. Dzięki, za wszystkie Wasze rady. Jestem introwertyczką i długo się zastanawiałam, nad opisaniem tych bzdur, bo z nikim się raczej nie dziele moimi myślami, ale w sumie nie żałuje
  6. Co masz na mysli piszac "prowadzi"? Niestety raczej nie chodzimy na randki, choc czasem gdzies wyskoczymy. Teraz jednak szkolenie psa pochlania cala nasza energie. Rozleniwilismy sie to fakt :/
  7. Ja tez jestem miła, okazuje uczucia i go wspieram. Wiec to nie tak, ze dostaje to za "nic". Nie jestem roszczeniowa, staram sie zeby jemu tez bylo dobrze. Nie nudze sie, ale owszem czasem nie czuje sie kobieco i troche brak mi chemii. Rutyna i zycie codzienne mnie zeżarło
  8. Nigdy nie mialam lobuza, to mnie nie kreci. A miedzy stanowczoscia a przemoca jest chyba jakas roznica.
  9. Nie Adolf, nie chcialam nigdy tego dla siebie. Dlatego miedzy innymi go wybralam. Chyba bardziej niz jemu psycholog przydalby sie mi. Nie ja nie z tych fruwajacych.
  10. Nie rozumiem, czemu wg Was nie ma innego wyjscia niz rozstanie. Czytalam tutaj pare historii mezczyzn ktorzy sie "oswiecili". Owszem, nie mam odwagi do rozstania, zbyt duzo nas łączy, za bardzo mi zależy na nim. Mieszkanie mamy, dzieci miec nie chcemy, zaryzykuje wiec.
  11. Nie, nie napisalam, ze zle. I nie mam zamiaru niczego psuc, wlasnie dlatego, ze jest mily i dobry. Ale ogarniam Wasz punkt widzenia. Dzieki
  12. Rozumiem, ze w takim wypadku problem lezy po mojej stronie? Musze wiec popracowac nad soba, bo rozstanie nie wchodzi w gre. Bardziej niz o skrajne emocje chodzi mi o iskre. Nie jestem osoba ktora dalaby sie bić jednoczesnie kochajac na zaboj, nie potrzebuje chustawki emocjonalnej, tylko faceta ktory jak powie, ze tak ma byc, to tak bedzie.
  13. Moge pracowac nad swoimi wzorcami i wiem też dlaczego go wybrałam, wiem, ze po czesci moja wina. Chyba zostaje juz tylko ta modlitwa, bo rozstania sobie nie wyobrażam. Moze źle sprawe przedstawiłam, bo to tez nie tak, ze ja robie wszystko, ze on nie ma swojego zdania. Typowo męskie zadania wykonuje on. To wszystko chyba wynika z jego braku doswiadczenia z kobietami. Jestem ta jedyną jak na razie. Tutaj wszyscy piszecie o manipulacji ze strony kobiet, ja staram sie tego nie robic, nie prowokuje kłótni o byle co, lubie miec święty spokój, nie cisne o ślub czy dzieci. Wydaje mi sie ze jestem dosc stabilna emocjonalnie. Wiec on pewnie nie ma potrzeby zmian, bo jest przeciez dobrze. I fakt jest dobrze, ogolnie jest naprawdę dobrze. Tylko nie wszystko musi byc tak jak ja chce...
  14. Hej. Mam nadzieje ze to odpowiedni dzial dla mojego tematu. Chcialabym prosic o porade odnosnie mojego zwiazku. Jestesmy razem z 3 lata, mieszkamy razem ok.2, dzieci brak w sumie po zareczynach (na razie nieoficjalnie, miedzy nami). Wiedzialam na co sie pisze (jego mama rzadzi w domu), bo od poczatku to ja bylam strona dominującą. Cieszylam sie, bo to odmiana od mojego ojca - tyrana. Tak jakos przelecialo 3 lata, bez wiekszych spięć czy problemow. Obudzilam sie z reka w nocniku. Nie chce dominowac, nie chce miec "władzy" w zwiazku a mam wrazenie ze zostala mi nadana. On jest kochany, inteligentny, wspieramy sie. Z boku - super para. Tylko jak mam oddac ta wladze komus kto jej nie chce? Rozmawialam, prosilam go juz pare razy zeby postaral sie byc bardziej stanowczy, ze potrzebuje "twardej reki", niestety jemu to nie lezy w charakterze :(. Podeslalam mu nawet linka na forum, moze poczyta. Wiem, ze moze to glupie, ze wiekszosc Pań by mnie wysmiala, ze moge przeciez robic co chce. Jednak ja zostalam wychowana przez ojca, ktory trzymał wszystko w garsci, taki mam wzorzec z domu zakodowany.
  15. Noodie

    Cześć

    Witam. Jestem Asia, mieszkam w Katowicach. Czytam sobie Wasze forum od jakiegos czasu, troche z nudow w pracy, troche z ciekawości. W pewnym sensie szukam tutaj rozwiazania swoich "problemow". Pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.