Jump to content

All Activity

This stream auto-updates

  1. Yesterday
  2. Sytuacja sprzed sześćdziesięciu lat (ojciec opowiadał lata temu). Poimprezowali nieźle przy stole z kumplami, niektórzy już nie potrafili chodzić a potrzeba była. Rozwiązanie bardzo proste - sikali po miotle pod sąsiedni stół. Nikt się nie skapnął. W 86 jechałem na obóz do Czechosłowacji, jechaliśmy Karosą (ichniejsze busy), piwa było wiele, kierowca pepik nie chciał się zatrzymać bo niby zbyt głośno śpiewaliśmy. No to do butelek i za okno. A potem (jakoś zupełnie nie wiadomo dlaczego) Piąta B* zatrzymała autobus na drodze. Taka sytuacja Panowie.. * VB (Veřejná bezpečnost), czyli Milicja Ludowa, która była cywilną siłą policyjną w komunistycznej Czechosłowacji.
  3. Ja przeprowadziłem się wiele kilometrów od mojej rodziny do miasta gdzie nikogo nie znałem. Mam 32 lata obecnie. Na razie chcę jeszcze randkować z różnymi kobietami, bo późno zacząłem życie damsko-męskie, poświęcając się pracy i zarabianiu. Ale w ciągu roku-dwóch, chciałbym poznać kogoś już do stałego związku i tutaj założyć rodzinę. Jestem świadomy tego, że przez to że rodzina jest na drugim końcu Polski można powiedzieć, a ja tutaj nie mam zbyt wielu bliskich znajomych, to jestem trochę na przegranej pozycji, poznając powiedzmy kobietę "stąd' która tutaj ma rodziców, rodzinę, znajomych z wielu lat. Ciężka sprawa. Muszę popracować nad rozbudowaniem kręgu socjalnego, ale w sumie nie wiem za bardzo jak. Robię różne aktywności socjalne (rower, chodzenie, zacznę morsowanie), ale znajomości które tu poznaję to ograniczają się tylko do tych aktywności. Tym bardziej z mężczyznami - tutaj to konkrety, jak gdzieś dojść, coś w rowerze zreperować, kto czym się zajmuje itd., z kobietami można o pierdołach więcej pogadać. No i przydałyby mi się takie męskie znajomości, do których można byłoby się zwrócić jak ma się problem, gorszy dzień, chce się poradzić, wygadać. Mam tylko jednego takiego gościa, z zagranicy, przez co trochę nie w pełni obytego z tutejszymi realiami, ale w porządku człowiek któremu ufam, ale i tak wszystkiego nie powiem. Chodzi mi o to, że facet, jak ma jakiś problem, nie wiem rodzina się rozpada, działalność podupada, to raczej jest zostawiony sam sobie. Jakbym kiedyś miał żonę i dzieci i żonka zaczęłaby coś kombinować i szantażować dziećmi, to byłbym w tym sam, musiałbym sobie sam radzić. Kobiety mają łatwiej, bo powiedzmy idą na wycieczkę rowerową, poznają się wymieniają kontaktami i potem chodzą na kawki i domówki, co jest skupione na samych 'ploteczkach' - u mężczyzn coś takiego nie przejdzie.
  4. Nie oglądałem, ale znajomi byli, opowiadali jaka to przemoc itd, wtedy coś wyczułem że to deluzje, a teraz się okazuje że deluzje mocno rozpromowane.
  5. , Kiedyś też mi się chciało , pod biurem, a na drugi dzień poszedłem tam do pracy. Z tym staniem tak jest. Do kaloryferów na komisariacie, na drogę wojewódzką, bo miałem grypę, myślałem, że będą trąbić, ale mnie omijali , specjalnie wybrałem przejście, raz w hotelu dla zakładu, że siki spadając, będą odbijały się od wszystkich poręczy, no ale nie udało się.... 😏
  6. Nie miałem w sumie nic co by się różniło, od "normalnej" akcji w terenie. W sumie raz tylko - czekałem na komunikację, dawno dawno temu, i miałem dużą potrzebę. Idąc zimowym wieczorem między blokami a parkiem, zobaczyłem resztki po remoncie, jakiś gruz i kibel. Problem w tym, że mi się chciało, czekałem na busa i miałem jeszcze z godzinę czasu do domu, więc zostawiłem balast w tym klozecie. Ciekawe co myśleli sobie budowlańcy czy inni ludzie, którzy to musieli zobaczyć... Aha, jeszcze coś. Jako młody siurek w wakacje sobie dorabiałem z kumplem u nowo poznanych ludzi. Pojechali gdzieś, my pracowaliśmy na podwórko, a później się zachciało. Teren nieznany, dom zamknięty, dużo budynków gospodarczych, różnych zakamarków. Zrzuciłem balast do starej doniczki, doniczka za siatkę do sąsiada w ogród, doniczka zawisła na drzewku. A teraz najlepsze - następnego dnia, cieli ogród. Ciekawe jaka była reakcja na takie znalezisko. W sumie przez cały okres pracy tam dwie doniczki wylądowały 🤔 Kiedyś też za potrzebą poszło się pod drzewko za krzaki, a parę godzin później przyjechali tam ludzie na zbiory 🙈🙉🙊 Kiedyś z kumplem wracaliśmy pozną nocą do domu, psy zaczęły ujadać. Więc nalałem psu na pysk, i się zamknął momentalnie. Kiedyś kolega narobił innemu przed drzwiami w zemście, ponieważ go kiedyś dusił na melanżu, a że był sporo starszy, nie było innego pomysłu na zemstę. Inny zrobił to samo przed drzwiami posterunku policji. W sumie to nic takiego, co by wyszło na jaw, więc bez żadnych przypałów, nie mniej śmieszne.
  7. Ten a szatni to przeszło potem jako miejska legendą, że nawet na treningu wstyd było się przyznać z której jesteś szkoły, bo od razu "to u was w szatni srają" Nie srają, A nie, ty pewnie drzwi trzymałeś 🤣🤣🤣 Chooj z podstawówka, też do zlewu? 😁
  8. Nie powiem, bo cała podstawówka to pamięta.
  9. Już niedługo powtórka...
  10. @Lenno Trza było przykryć kartką z napisem "Nie deptać? A ja miałem taką myśl by coś zrobić yyy ale nie napisze wprost. Ze szkoły podstawowej nienawidziłem pewnej nauczycielki bo tak mnie suka tempiła. Już nie żyje. Domyślcie się.
  11. Kolega jeszcze w damskiej toalecie do zlewu dziewczynom, ja na czatach, bo blisko kanciapy sprzątaczek. I MISSION PASSEND No i nie znani sprawcy w szatni. Kurwa ile było pierdolenia wychowawczyni o dewiancie. Chooja prawdy nie dewiant, a PROFESSIONALISTA postawić kloca w szatni w biały dzień,przy kilkuset osobach że nikt nie zauważył to profesjonalne zlecenie bez papieru toaletowego, na podłogę z pominięciem butów. 😉
  12. To zaskakujące, ale można powiedzieć, że istnieje soundtrack do podobnych wydarzeń heh: BTW Kiedyś pracowałem na ochronie w hotelu, bliżej słowackiej granicy, podjechali tam po gości dorożkami czy tam wozami konnymi z ławkami, i miałem ich poinformować, że muszą opuścić teren hotelu i poczekać przed hotelem, bo blokują przejazd innym gościom i drogę pożarową. Jakoś nie mogłem się zebrać, a jak już tam poszedłem, to okazało się, że zdążyli odjechać, a jeden koń nawet zdążył nasrać na terenie hotelu, nie wiem czy na łopatę od śniegu na raz można to było zgarnąć - pomyślałem wtedy, że koleś od sprzątania następnego dnia musiał ostro bluzgać jak to zobaczył heh.
  13. Kuuuurła zastanawiam się czy wkleić tu swoje 3 ruble, gdyż z racji specyfiki wykonywanego zawodu na momencie ekleiło mi się kilka takich historii, czy może lepiej się powstrzymać.🤣
  14. Jeszcze sobie przypomniałem, że w podstawówce nie srałem w szkole, a szkoda. Kiedyś jak miałem grypę to nie robiłem kloca że 3 Dni i potem mnie złapało takie meeeega sranie na przerwie 20min.Kurwa stałem na tych schodach, żeby nie na przerwie bo często gęsto workami z wodą rzucali do kibla jak ktoś był. Ale tak mi się chciało, że już musiałem. Byl to chyba jeden z największych klocków jakie zrobiłem w życiu po 3moze 4 dniach. A że nie było papieru, to na wszystkich drzwiach osobiście namalowałem sfastyki, Anarchie itp poszedłem jak gdyby nigdy nic do domu. Sztuka nowoczesna w pięknym miejscu i edukacyjnym wydaniu 🤣
  15. Znam wiele takich historii, nawet nie będę podawał pojedynczych przykładów. Za każdym z tych które znanym stoi obca kobieta. Sytuacja wygląda tak. Syn się żeni. Synowa przez pierwsze miesiące, czasem lata wytrzymuje ale do czasu. Zaczyna skłócać męża z jego rodzicami, rodzeństwem. Przeważnie domaga się majątku. Oczywiście zawsze szantażuje dziećmi, że jak nie będą robić po jej myśli to dzieci nie zobaczą. Stopniowo oddziela męża od rodziny i znajomych z jego strony. Naturalnie jej rodzina i znajomi są super. U mnie samego będzie podobnie. Żona wytrzymała 17 lat. W tym roku byliśmy u moich rodziców w wakacje, zaczęło się od darcia ryja żony na syna że nie chce jeść śniadania. W sumie powód z dupy ale jak ktoś szuka powodu do kłótni to i ten dobry. No to drze tego ryja. Ja jej mówię żeby przestała drżeć ryja a ona jeszcze bardziej. W końcu moja matka nie wytrzymała i mówi żeby szanowała dom którym jest. No i się zaczęło. Wybuchło. Wyzywały się nawzajem i z domu wyrzucały... Po fakcie mówię do niej - coś ty kurwa narobiła? Co ci do tego pustego łba przyszło? - to nie moja wina. Ja nic nie zrobiłam. To wina twojej matki... Najlepsze że teraz już zagaduje do mnie - a na święta to co będziemy robić? Możemy tym razem zostaniemy w domu i nigdzie nie pojedziemy? Narobiła idiotka gnoju a teraz się boi jechać. Jak zwykle chce żebym to ja rozwiązywał problem który sama zrobiła. Kobiety są bardzo toksyczne, potrafią zniszczyć wiele.
  16. Hej, co będzie w przyszłości - ciężko powiedzieć. Pracowałem 4.5 roku w warsztacie, przerąbana praca za najniższe pieniądze jako wówczas młody chłopak, lepiej się opłacało pojechać na zachód do prostej pracy, 8-16 i idziesz do domu bez względu na wszystko😊 Ja bym do tego zawodu już nie wrócił, chyba że naprawdę na moich warunkach. Lakiernictwo - lakierowanie to zabawa, prawdziwa praca to usuwanie korozji, podkładowanie elementu, przede wszystkim szlifowanie go, bo od tego zależy efekt, cieniowanie itd. Myślę że spoko i ma sens mimo wszystko, dodatkowo wzbogacić usługi o wgniotki i polerowanie lamp, karoserii. Co do mechaniki - trzeba iść w specjalizację albo speed serwis - oleje, filtry, hamulcem, zawieszenia (tu bywa pneumatyka, hydropneumatyka itd) wydechy itd. Albo iść w dane marki albo dane kierunki specjalizacji, typu tylko klimatyzacja, skrzynie automatyczne itd, mieć full sprzętu do diagnostyki i naprawy aby zrobić to szybko, zarobić i wziąć kolejne auto. Albo robić proste rzeczy (dziś nawet zmiana paska czy żarówek nie zawsze jest prosta - trzeba demontować "łapę" silnika do paska, jakiś osprzęt a często w przypadku reflektorów wyciągać cały, demontować akumulator itd...), speed serwis. Oleje i ww rzeczy. Dlaczego nie ogólna mechanika? Wyda masę pieniądzy na różnorakie sprzęt, ściągacze, blokady itd a zawsze przyjedzie auto, którego nie będzie w stanie zrobić i musi dokupić narzędzi serwisowych, albo wyda pieniądze i mu się nie zwrócą. Będzie szukał problemów godzinami, a mając doświadczenie w konkretnej marce czy danym typie pozna typowe słabe punkty, zrobi szybciej, więcej zarobi i klient będzie zadowolony. Odnośnie klientów, trzeba mieć twardy tyłek. Robiąc robotę przy silniku, ktoś może wpierdolić reduktor gdzieś, gdzie akurat jest ingerencja i coś, co miało trwać godzinę, będzie trwało dwie i 2x kosztowało. Albo naprawi kompresor klimatyzacji, a za miesiąc kamień przebije radiator, a klient przyjedzie z pretensjami że "gwarancja", i skoro wydał 4000 na kompresor, dlaczego musi wydać 500 na radiator z osuszaczem i robotę, skoro jest "gwarancja"? Będą przyjeżdżać z pretensjami, że robił zawieszenie, a mu potem radio nie działa. Że rysa, że to, że tamto, że ręczny "za mocno", że ręczny "za słabo". Klienci będą się spóźniać, nie rozumiejąc że mechanik ma własne życie, że robota poukładana, że inni także czekają. Będą przyjeżdżać ludzie, chcąc na już. A jak przyjedzie auto, to coś się klientowi przypomni, nawet nie złośliwie, po prostu coś się przypomni i z godziny pracy zrobią się trzy, a inni też umówieni, i co zrobić? Nie raz okaże się, że coś się popsuje, urwie, część nie dojedzie albo będzie niewłaściwa i rozgrzebane auto zajmuje podnośnik. Dodatkowo kwestie utylizacji odpadów, kontrole, subskrybcje interfejsów, programów jak autodata ze schematami elektrycznymi, odpowiedzialność psychiczna, fizyczne obciążenie, cały czas dokształcanie się w danych systemach, diagnostyce. To jest giga ogrom wiedzy, presji i odpowiedzialności... Jeśli chce i jest zdeterminowany - oby mu się powiodło i nic go nie powstrzymało. Ale to bardzo ciężko kawał chleba, niewdzięczna praca, podejście klientów do człowieka fatalne na tyle, że do dziś pamiętam paru miłych klientów, że ktoś dał głupią puszkę coli np czy 5zł wsadził do kieszeni (czasu gdy podstawa 1200 z groszem, piątka była super!). Może teraz coś się zmieniło, ale ja się wypaliłem zawodowo. "Tylko spojrzeć", czyli poświęcić np kwadrans na darmowe konsultacje, albo obejrzeć z kimś stare auto, powiedzieć co i jak, zastrzec że to stare auto np 23 letnie, i gwarancję skończyło 20 lat temu i słyszeć późnej, że doradziłeś tak, że grat się popsuł... Po warsztacie pracowałem w autodetalingu, opowiem dla porównania - 2x większe pieniądze, 3x lżejsza praca, 10x bardziej przyjemna, albo nie, 1000x bardziej przyjemna, przychodziłem (pomijając wstawanie rano 😊) z radością, a w warsztacie już w niedzielę wieczorem miałem nerwicę, co nowego się odjebie w januszexie. Dodatkowo miałem dokładnie 100 % zadowolony klientów, przyjeżdżał grat a wyjeżdżało czyste, piękne auto. A w warsztacie mogłem cały dzień się męczyć ze skrzynią, tzn wywalić osłony, wydech, półosie, przewody, kable, linki i inne elementy, zakończyć dzień brudny, z bólem pleców, znerwicowany, bo "pan robił dwa dni skrzynię" w międzyczasie robiąc 7 kompletów opon (7x 4 koła), jakieś żarówki, olej itd🫤 Możesz włożyć mnóstwo pracy, poświęcenia, wysiłku i nerwów, możesz zrobić 99.9 procent rzeczy dobrze, a pod presją czasu, zmęczenia, przeoczenia czegoś, czy niewystarczającej wiedzy w danym zakresie zrobisz jakiś błąd - i jesteś traktowany jak partacz, oszust. A zrobisz komuś auto pasta 3 kroki w 1 kroku, jednoetapowa korekta lakieru i każdy będzie przeszczęśliwy. Życie nie jest sprawiedliwe, dużo zdrowia i wytrwałości dla młodego.
  17. Na jakie zadupie byś nie pojechał tam pod domem 1 samochód to jest minimum - ktoś to musi naprawiać. Aut przybywa a ludzi którzy sami przy nich grzebią ubywa - w końcu tylko plebs sam zmienia klocki hamulcowe czy zmienia filtry. Dlatego jest to bardzo dobry wybór zwłaszcza w czasach kiedy wymarzonym zajęciem młodych jest bycie jutuberem. Nie jest to branża gdzie musisz mieć studia kierunkowe więc nawet bez tego można sobie dobrze radzić.
  18. Wszytko zależy od tego, czy „ludziom pracy” pozwolą na posiadanie prywatnego samochodu i jaki będzie dozwolony zakres napraw w prywatnym zakresie. Jeśli będzie to dozwolone to oba kierunki są ok. Jeśli prywatny samochód będzie tylko dla elit to lipa..
  19. W biały dzień na asfalt przy wejściu do liceum plastycznego, Chyba jakiś zakład to był.
  20. Z zawodówek się śmiali przez ostatnie 20 lat, a teraz brakuje mechaników, lakierników, spawaczy, płytkarzy, dekarzy i wszystkich tego typu zawodów. A jak są to kolejki i ceny wysokie. A "wykształcona" Warszafffka nie ma pracy albo płacze w korpo przed Excelem 😂
  21. Ponoć za parę lat ma nas najechać Putin to będą malować kamuflaż taktyczny na samochody albo doczepiać sitaki antydronowe na czołgi. Tak na poważnie skoro młody chce to niech idzie, kolejny głupek po studiach nikomu się nie przyda, a mechanicy jeszcze przez lata będą mieli co robić. AI raczej pracy mu nie zabierze.
  22. Wobec kobiety w takiej samej sytuacji komentarz byłby zupełnie inny.
  23. Dobrze, ale niech otwiera swój własny warsztat, jeśli będzie miał, w godzinach wieczornych i niech nauczy się dyskretnie robić w ch/ja. Tydzień temu popsuła mi sprężyna w silniku koło wtrysków. Pół roku temu miałem wymieniane. Okazało się, że pękło. Teraz nie mam czasu przyjechać, bo jest natłok w pracy taki, że jak chciałem wolne w środę-piatek, to musiałem wycofać. No ale... Tak, to dobry kierunek jak ktoś się słabo uczy choć z tego co widzę to specjaliści raczej są po mechanice i budowie maszyn tak jak najlepsi budowlańcy są po inżynierii budownictwa.
  24. Obecnie jest sporo tego na rynku, ktoś musi je odnawiać/naprawiać. Lakiernictwo będzie jeszcze długo - zawsze znajdzie się ktoś kto albo będzie potrzebował żeby samochód wyklepać/podmalować. I mnie w okolicy jest z 5 warsztatów do wyciągania wgniotek po kolizjach. Dwa z nich mają fenomenalne opinie (na Google), kolejki takie, że jak chciałem żeby mi zrobili drobne rzeczy, to czekać musiałem 2 tygodnie, kontakt z nimi utrudniony (tyle mieli roboty). A jak ktoś potrzebuje na już (do sprzedaży) to jest w słabej sytuacji. Wprawdzie zostaje konkurecja ale nie mają profesjonalnych narzędzi Tylko bardziej chaupnicze. Młody też może pójdzie z duchem czasu i zamiast siedzieć w samych częściach/naprawach zajmie się właśnie elektroniką - za podłączenie i skasowanie błędów (trzeba mieć specjalny tester i oprogramowanie) - kilkastówek a robi się praktycznie w kilka minut samo. Także sama branża samochodowa ma wiele odnóg/specjalizacji gdzie młody będzie mógł dobrze zarobić (jak postawi na jedną).
  25. Kiedyś tak mnie wzmogło, że w biały dzień naszczałem pod blokiem mieszkalnym. Gdy kończyłem to jakaś baba wychodziła z klatki, nie wiem czy mnie widziała.
  1. Load more activity
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.