Jump to content

Leaderboard

Popular Content

Showing content with the highest reputation since 05/04/2023 in all areas

  1. Luźny wpis, bo o dziwo, na "hołm łofis" dziś siedzę. Czyli szczerze pisząc, udaję że pracuję. Bo "pracy" mam na 2 godziny. Ale to nie o tym wpis. Trzeci maja. Nie ruszam z rodziną nad morze. Ani w góry. Pomny, że wypad majowy oznacza ścisk, tłok, korki i kolejki. A mi, zgodnie z wiekiem i zużyciem biologicznym, już się po prostu i po ludzku - nie chce. Pojedziemy tydzień, dwa później. Luźniej, spokojniej, taniej. Więc destynacja lokalna, mazowiecka. W miarę blisko, w sam raz na jednodniowy wypad. Zamek mazowiecki, historycznie bogaty. A na zamku - atrakcje. Pojedynki rycerzy. Konkursy. Strzelanie z kuszy i łuku. Zabawy z wieków minionych. Gotowanie potraw z XV wieku. Namioty rycerskie. Średniowieczne rękodzieło itd. Dla każdego coś miłego. Małżonka z latoroślami wybywa oglądać komnaty książęce. A von.Ansbach z lubością leży na dziedzińcu na trawce. Ludzi mrowie, wszak majówka. A miejsce blisko od Wwy. Tak, że zaparkować cieżko. Słońce grzeje przyjemnie więc zajmuje się tym, co robić można. Obserwuję. Z czystej, ludzkiej ciekawości - pary i małżeństwa (tudzież pary z dziećmi). Widok przedni i jakże pouczający. Świeżo gruchające gołąbki. On i ona. Zapatrzeni, uśmiechnięci do siebie. Pozytywna energia, którą ciężko przeoczyć. Szczerze? Miło popatrzeć. Gdzieś tam w sercu, na ten widok, aż cieplej się robi. I wracają, zakurzone, wspomnienia. A po drugiej stronie medalu? Coś co nie ujdzie uwagi przeciętnego obserwatora. Zniechęcone Polki z charakterystycznym grymasem na twarzy. Ten grymas dezaprobaty i zniechęcenia jest tak charakterystyczny. Że mógłby stanowić ikoniczny obraz. Gdzieś tym mnie zabrał? Nuda! Tu się nic nie dzieje! Anka,Kaśka,Zuza w Turcji,Grecji,Egipcie tyłek grzeje i na IG foty daje po retuszu filtrami. A ja co? Tutaj mnie zabrałeś? Wiocha! Wstyd! Nie ma się czym pochwalić! Nuda! Żenada! Znudzona jestem i nawet nie zamierzam maskować, że jest inaczej. I widok panów nadskakujących. Starających się by cień zainteresowania dla przywiezionych z sobą pań wykrzesać. Bo choć na ułamek paznokcia doceniły. Ale nie! Wykrzywione, znudzone miny pełne dezaprobaty. Był ostatnio wątek @zychu o ekspatach. Gdzie przewinął się też motyw naszych witaminek. Wiecie co. Niech sobie ci ekspaci biorą te nasze witaminki. O tych wiecznie znudzonych, pałających dezaprobatą pyszczkach. Najlepiej niech biorą i zabiorą do siebie. Do Bari, Neapolu, Braggi czy hiszpańskich miasteczek o klasie polskiego zadupia B czy C. Szczerze. Powodzenia! Taka luźna obserwacja. Ale tak cholernie charakterystyczna dla ostatnich lat. I rynku matrymonialno-związkowego w Polsce. Ceńcie się Koledzy. I nie traćcie czasu i zasobów na kobiety, które nie potrafią docenić i się zrewanżować. Dawajcie od siebie wyłącznie wtedy, gdy sami dostajecie.
    56 points
  2. Chyba komuś spada popyt i trzeba podkręcić psychologię wstydu. Mieszkasz z rodzicami ty goju wredny nie chcesz się zadluzyc na "apartament" za 600k 25m2 z widokiem na komin sąsiada? Wstyd!
    36 points
  3. Mam 43 lata. Podobno jestem "pokolenie X". W kulturze zapierdolu spędziłem coś ok. dekady. Świadomie, z pełną premedytacją i na własne życzenie. Mimo że przez 3/4 tego czasu wyglądało to trochę tak, jak poniżej Kultura zapierdolu Rezonuje w mediach od pewnego czasu. Może i słusznie. O cennym "work - life balance", slow life, spokoju, unikaniu nadgodzin, cieszeniu się życiem, pomysłem na siebie itd. Podobno to idee fixe głównie młodego pokolenia, Zetek. Ale czy na pewno? Zatrudniałem i Zetki, jak i ludzi w moim wieku czy starszych. Ja tych różnic za bardzo nie dostrzegałem. Ale to żadna w sumie statystyka i nie ma co ma moim jednostkowym przykładzie budować jakichś teorii. Założyłem ten temat m.in po to, by skonfrontować moje doświadczenia z Waszymi. Bo średnio z mojej obecnej perspektywy wyglądałyby peany nt. zrównoważonej pracy, unikaniu nadgodzin, pracy w weekendy czy trybu max ośmiu godzin dziennie, gdy przez lata robiłem dokładnie na odwrót. A dlaczego by to średnio wyglądało? Bo mnie na to stać, by takie życie teraz prowadzić. Bez stresu. A dlatego mnie na to stać, bo (między innymi), prowadziłem zupełnie inny tryb życia. Dlatego trudny mi prywatnie dyskredytować np. Marcina Matczaka, tłumaczącego młodym ludziom oczywistości, iż aby coś mieć, wyjść ponad przeciętność, muszą na to zapracować. I lekko nie będzie. Może boleć. Szczególnie w kontrkulturze "dej mi, bo ni mom!!". Problem leży moim zdaniem jednak gdzie indziej - zdefiniuję go jako zapierdol dla samego zapierdolu. Bez jakiegoś celu w dłuższym horyzoncie. Epatowanie tym, męczenie całego otoczenia. Takich ludzi też w życiu poznałem. Zakładam, że nie tylko ja Sami pewnie wiecie, co mam na myśli - "patrz, ja już od piątej na nogach", "cały dzień zorganizowany", "lecę na maksa", "pełny kalendarz", "na nic nie mam czasu". etc. Odmianą tego przypadku są rodzice, przelewający swoje niezrealizowane do końca cele życiowe i kompleksy, zagospodarowujący swoim dzieciom czas po szkole przez pięć dni w tygodniu. Z zajęć dodatkowych na zajęcia dodatkowe. Powtórz, zapętlij Ale jak od takiego zechcesz usłyszeć szczerej odpowiedzi "po co to robisz?", to niekoniecznie doczekasz się odpowiedzi. Albo nie od razu. Zatem po co? Dla pieniędzy? Załóżmy, że już je masz. Jaki próg będzie zadowalający? Gdzie leży granica? Zawsze się trafi ktoś bogatszy. I co wtedy? Dla ambicji? Super, to rozumiem. Ale gdzie ta ambicja na szczyt? Czego sam chcesz od życia? Ambicja, podobnie jak zazdrość, może być ogromnym motywatorem, siłą napędową, ale i czynnikiem destrukcyjnym, niszczącym i toksycznym. Szczególnie ta druga, gdy będzie ewoluować w zawiść. Zawiść będzie Cię stopniowo ciągnąć w mrok. Dla imponowania innym? Czym? Błyskotkami? Przyciągniesz tym sposobem do swojego świata jedynie ludzi, których moim zdaniem do swojego świata nie warto przyciągać. Ani im imponować. Bo nie ma komu. I wiem co mówię, bo sam miałem etap w życiu że chciałem być "fajny" i mieć "fajnych" znajomych, popularkę i takie tam. Zatem zapierdol dla samego zapierdolu to głupota. Jak nie masz konkretnego celu, po co robisz to, co robisz, to głupota piramidalna. I powolna zbrodnia na własnym organiźmie, bo zawsze jest jakaś cena, którą trzeba będzie zapłacić. Za to zapierdol z w miarę jasno zdefiniowanym horyzontem czasowym to inna kwestia. Poniekąd "operacja specjalna" w Twoim życiu. Z początkiem, końcem, zdefiniowanym celem i kamieniami milowymi, pozwalającymi Ci ocenić, gdzie jestem teraz, gdzie powinienem być, co powinienem zrobić/nauczyć się, by swój cel zrealizować. Wtedy można swój organizm wprowadzić na naprawdę wysokie obroty gdy wiesz, że robisz to po coś. Nie jest to Twój życiowy cel sam w sobie, ale droga do celu. Im jesteś młodszy, tym łatwiej, organizmowi również. Ale to truizm. Innym zupełnie przypadkiem jest zapierdol realizowany pod naszą szerokością geograficzną. Tu warto przytoczyć stare ziemkiewiczowskie pojęcie, tj. "pływanie w kisielu". To też się RAZ-owi udało w latach jego największej publicystycznej świetności Czym jest to pływanie? Zacytujmy: Zdaniem publicysty Polska jest państwem, które zmusza obywatela do posłuszeństwa. Życie w Polsce publicysta porównuje do pływania w kisielu – możliwego, ale wymagającego dużego wysiłku. Jego zdaniem młodzi Polacy, zwłaszcza ci najbardziej aktywni, wyjeżdżają bowiem mają dość życia w takich warunkach. – Nie chcą się męczyć z kisielem, tylko chcą się znaleźć w miejscu, gdzie mogą od razu się sprawdzić na równych prawach. I tak są zawsze trochę do tyłu jako imigranci, którzy gorzej znają język, nie znają lokalnego układu. Ale i tak mimo wszystko łatwiej im konkurować z Anglikami, Irlandczykami czy Amerykanami, niż tutaj walczyć z układem, który na szczeblu lokalnym bywa mafią, czasami bardzo potężną – mówi Ziemkiewicz. – Ten kisiel to jest kwestia pewnej renty, którą płacimy na utrzymanie Towarzysza Szmaciaka, wszystkich jego krewnych i znajomych. Ciężko mi się z tym nie zgodzić. Gdyby nie wentyl bezpieczeństwa władzy w postaci emigracji po wejściu do UE w kraju już bylibyśmy po rewolucji. To powinien dobrze pamiętać każdy, pamiętający czasy 20% bezrobocia. I na koniec kilka luźnych myśli Czy warto zapierdalać za małe pieniądze? Tylko wtedy, gdy jesteś w miejscu pracy w którym możesz się czegoś wartościowego nauczyć. Czegoś, co w perspektywie czasowej da więcej, niż obecna marna pensja. I "to coś" ma o wiele większą wartość dodaną. I mądrze wykorzystane tylko zaprocentuje. Czy warto zapierdalać za duże pieniądze w toksycznym środowisku pracy? W dłuższym horyzoncie nie warto. Z takiego miejsca wyciągasz to, co dla Ciebie najlepsze, uczysz się wszystkiego, co może się przydać i dajesz sobie świadome max kilka lat na takie życie. Nie więcej. Bo nie warto. Żadne pieniądze nie wynagradzają obcowania z toksykami, objawów psychosomatycznych czy wymiotów przed poniedziałkiem rano. Żadne. "Niech giną", jak rzekł klasyk Czy warto wiązać się z kobietą, która od początku jasno deklaruje oczekiwany poziom życia, a "świat zewnętrzny" jest dla niej głównym puntem odniesienia i budulcem do poczucia własnej wartości? Panowie, z chujem się na głowy pozamienialiście? xDD
    36 points
  4. @Brat Jan Bo typowy Polak ma dwa kompleksy - zachodu i wschodu. Z jednej strony bije niemca po kasku jaka ameryka jest wspaniała i jak cudownie się tam żyje, a z drugiej widzi siebie jako wiecznego husarza podbijającego wschód gdzie i jedno i drugie ma tyle wspólnego z prawdą co krzesło elektryczne z wygodnym fotelem. Po pierwsze - nie mamy żadnych powodów żeby czuć się ani lepszymi ani gorszymi od kogokolwiek - 0 kompleksów niższości wobec amerykańca, brytola, mokebe czy portugalskiego manleta 160cm w kapeluszu a z drugiej 0 kompleksów wyższości wobec ludzi ze wschodu i głębokiego południa. Powiem więcej - nasze miejsce urodzenia to doskonały atut bo jesteśmy w stanie się dogadać z każdym - bo wiemy zarówno o czym był Ну, погоди!, Nu, pogodi! jak i Tom i Jerry. Tylko żeby to zrozumieć nie można być zakutym łbem z urojeniami tylko być nakierowanym na swój cel i otwartym na ludzi. A czy typowy Polak jest otwarty na ludzi? Nie, nie jest - jeden mądrala napisał mi tu w podobnym temacie "Polska to fantastyczne miejsce bo jak ktoś mnie zaczepi nieznajomy to mogę mu powiedzieć spierdalaj" - i tak myśli masa społeczeństwa. Jeśli masz taką postawę to życzę dużo zdrowia i lepiej rzeczywiście siedź w Polsce. Problemem jest negatywizm ludzi, a tu trzy przykłady z rzędu: 1. @Lannes zakłada temat, że zdał z wysokim poziomem maturę z języka obcego - ludzie mu odpisują "no i co z tego bo matura to nie znajomość języka tylko programu nauczania i tak się nie dogadasz -podcinanie skrzydeł nastoletniemu chłopakowi lvl hard zamiast "zajebiście, a teraz tylko praktykuj język najlepiej w taki a taki sposób" 2. @Tajski Wojownik zakłada temat, że ma problemy bo kopnęła go w dupę laska - zamiast napisać mu, "chłopie życie, idź do terapeuty / sam ogarnij głowę" etc. kaskady gówna i wysrywów satysfakcji pt. "Azjatki to kurwy a Wy kłamiecie, widzicie też go zrobiła w wuja" zamiast popatrzec na to że chłopak miał jaja, zabrał dupę z Polszy, pomaga matce i stara się walczyć o swoje życie 3, Mój osobisty przykład - jak stworzyłem temat o Azjatkach i Michale Forsakenie (wcale nie dając go jako wzór do naśladowania, a po prostu opisując przypadek) zaczęło się pier*olenie "Azjatki śmierdzą i roznoszą choroby", Ci co wyjechali z Polski żeby szukać kobiety to przegrywy etc. no i mój ulubiony lejtmotiv bóldupców - to niemożliwe, żeby będąc po 30stce umawiać się z młodszymi laskami. Otóż moi mili Panowie zamiast je*ać 1001 postów w słoneczny weekend ja sobie wczorajszy dzień spędziłem z Panią 15 lat młodszą (tak wiem - pewnie za pieniądze, Pani jest zaburzona, jest odrażająca, ma kiłę, mogiłę i choooj wie co jeszcze XD ), którą pierwszy raz na oczy widziałem w piątek, nie widzę powodu opisywania jak się ten dzień skończył. Podsumowując - jeśli ktoś ma we łbie wbity element wiecznego narzekania, bólu dupy, potrzebę wiecznego mierzenia sobie kutasów to raczej nie jest szczęśliwym i zadowolonym z życia człowiekiem. A jak można to rozegrać inaczej? Cieszyć się życiem i grać kartami jakie ono nam dało. Uważam, że urodzenie się w Polsce to fantastyczne karty - brak wojen (i oby tak zostało), na tle świata w miarę zamożne społeczeństwo, z automatu dostajecie jeden z najtrudniejszych języków świata i łatwość nauczenia się zarówno angielskiego jak i rosyjskiego (jak znacie te dwa języki dogadacie się z większością ludzi na świecie), paszport UE (na który wjedziecie do większości Państw świata) i wiele więcej. Ale oczywiście można całe życie pierdolić, że jak nie zalałem formy równolatce w wieku 25 lat to przegrałem życie (lejtmotiv numer 1 na forum), patrz, nie udało Ci się, mówiłem że nie ma sensu próbować (lejtmotiv numer 2 na forum) albo "po co coś robić jak to nie ma sensu" (lejtmotiv numer 3). Sami wybieracie jak żyjecie - taplacie się w mentalnym gównie (zazdrość, przegrywizm, potrzeba "wyjaśniania" innych i mierzenia się na kutasy, wieczne pompowanie sobie ego) albo stajecie się otwartymi i ciekawymi świata ludźmi. Ktoś z Was obadał temat, że w Toruniu pojawiła się masa latynosek? Młode dupy z Kolumbii przyjechały na studia ale oczywiście forum jest zainteresowane tematami pt. "czy gość ma oczy łowcy i szczękę czada" bądź "czy klocki lego przystoją mężczyźnie jako hobby" - no oczywiście, że nie przystoją XDDDD Wiecie skąd się o tym dowiedziałem? Bo przy okazji odwiedzin ziomka w tym mieście spotkałem się z dupą z Hiszpanii, która tu uczy angielskiego. Ale wiadomo - nie da się, nie ma jak, wszystko już przepadło XD Teraz uwaga - napiszę Wam o porażkach - takich jest masa jeśli coś robicie. Ta dupa z Hiszpanii spuściła mnie w kiblu - i co z tego, skoro, dzięki niej, wiem gdzie w tym mieście bujają się expatki, na jakim Uni studiują te młode dupy z ameryki płd. i jak je wystalkować w social media by je zaczepić, umówić się. Lepiej - na Cyprze mieszkałem z taką Rosjanką, która naprawdę mi się podobała - Pani finalnie kopnęła mnie w dupę - tylko wiecie co - dzięki tej znajomości wiem o Limassolsku, klubach gdzie się bujają rosyjskojęzyczne dupy, stronach na jakich można je znaleźć, gdzie pracują, która część miasta jest przez nich zamieszkana etc. Ale ja wiem - na forum nie wolno pisać o tym, że laska spuściła na drzewo bo wiadomo - dwa typy odpowiedzi - "nie masz oczu łowcy i szczeki czada a wtedy sama by Cię zaczepiła i wskoczyła na śmigło" aka "goście po 30stce to już tylko stare babuleńki 30+". Rozumiecie teraz czym jest wykorzystywanie okazji w życiu? Praktycznie każdą sytuację da się tak przekuć w coś pozytywnego I tak trzeba żyć - firma upadła, odrobi się, akcje spadły, odrobi się, laska kopnęła w dupę, jest masa innych" etc. etc. Na co Wy ludzie tracicie czas w życiu? Na negatywizm i wideo "ruski żołnierz odciął na żywca głowę Ukraińcowi", statystyki o niedoborze kobiet w Polsce, wieczne podniecanie się że jakiś czarny zerżnał Polkę etc. - czy Wy się zastanowiliście czym Wy się ładujecie? Jaki syf i jaką porcję negatywnej energii łopatami szuflujecie do Waszych łbów? Życie vs śmierć Wasz wybór. Ja jestem "starym" repem, 39 lat i jak czytam tu gości 20-30 lat to bierze mnie pusty śmiech na to jak słysze po raz nty "przegrałem życie". Przegrasz jeśli sam to wybierzesz. Twój wybór. Albo będziesz wiecznym smutasem albo chwycisz życie za klapy i będziesz próbował odnieść sukces czymkolwiek on dla Ciebie jest*. PS Moje mieszkanie nie ma mebli. Śpię na materacu, salon jest pusty, stół to karton po odkurzaczu na który narzucony jest jutowy worek po kawie (taki duży), z nowych rzeczy tylko biurko, flipchart, krzesło, komputer i lodówka - taki mam styl życia. Na ścianie mam namazane markerem "pier*ol się XD" plus ponaklejane kartki z cytatami ludzi, których uważam za przewodników życiowych (Ajahn Brahm, Dan Blizzerian, Machiavelli i kilku innych). Od większości lasek słyszę jedno - "jak się z Tobą widuję czuję się jak nastolatka". Pamiętajcie - po 30stce przegraliście życie XD * Kolejna pułapka życia - brak definicji jak Ty sam chcesz żyć i strach przed wymyśleniem sobie życia tylko dawanie lejców innym osobom. Nigdy nie będziecie szczęśliwi jeśli będziecie żyć tak jak Wujek Staszek Wam powie, jak powiedzą Wam reklamy, jak powie random z forum. To Wy musicie odkryć co Was kręci i jara na tym padole i dążyć do tego żeby tak żyć. Wiele razy upadniecie ale bez upadków nie ma wejścia na szczyt. PS 2 Wkleję Wam świetną, starą, piosenkę, którą kiedyś wkleiłem @RENGERSowi w jednym z tematów - za to też go osobiście cenię: Electric Light Orchestra - Hold On Tight Mmm, hold on tight to your dream, yeah Hold on tight to your dream, yeah When you see your ship go sailing When you feel your heart is breaking Hold on tight to your dream Hmm, it's a long time to be gone Oh, time just rolls on and on (hold on) When you need a shoulder to cry on When you get so sick of trying Just-a hold on tight to your dream When you get so down that you can't get up And you want so much, but you're all out of luck When you're so downhearted and misunderstood Just over and over and over you go
    34 points
  5. Hejo. Jako, że mam trochę doświadczenia w sportach uderzanych, to chciałem podzielić się informacjami i tym, czego powinieneś się spodziewać jako początkujący. Czego potrzebujesz, jak się przygotować, co ze sobą zabrać na pierwszy trening, jaki sprzęt kupić? Na wstępie. Dzięki treningowi SW zyskasz większy spokój umysłu. Nauczysz się akceptować ból, nauczysz się pokory, kiedy dzięki łączeniu treningów z bardziej zaawansowanymi grupami (to szczególnie w okresach świąt), po sparingu z niepozornym, chudym ziomkiem, odkryjesz, że zezłomował Cię jak chciał. Da Ci to szerszy wgląd w Twoją psychikę. Wyrobi „męskiego ducha” i będziesz bardziej pełny psychicznie – szczególnie dla osób wychowywanych w ciepłym kurwidołku u mamusi. Nie będziesz niezniszczalny – niektórzy fighterzy potrafią cierpieć na depresję, np. Robert Whittaker. Uprzedzając pytania – nie, nie nauczy Cię to podchodzenia do lasek na ulicy, to inna umiejętność. ALE zwiększona pewność siebie może rozlać się na dalsze aspekty życia, większą umiejętność „postawienia się”, spokój, kiedy warczący na ulicy sebiks, może szukać problemu. Wtedy wiesz, że w ciągu 3 sekund jesteś go w stanie sprowadzić do parteru, a tam w dosiadzie wyłączyć mu zasilanie w ciągu 2 sekund – pomijając aspekty prawne tego procederu. Daje to swoisty spokój psychiki – osobiście nie lubię się czuć człowiekiem bezbronnym i taka świadomość, że znam chociaż te podstawy - jest dla mnie bardzo ważna. Świadomość, że wiesz jak uderzyć i jak przyjąć uderzenie zmienia Cię na lepszego człowieka – jeżeli tylko chcesz być lepszy a nie bardziej zjebany i wykorzystywać to do pastwienia się nad słabszymi. O dalszej psychologii sztuk walki chętnych zapraszam do wykładu: Pierwsze pytanie – co chcesz trenować? I czy możesz od razu rzucić się na głęboką wodę, jak MMA? Odpowiedź brzmi – TAK. MMA jest najpiękniejszym zbiorem technik, które działają we wszystkich sztukach i jest ich połączeniem. W zależności od trenera, będzie on je stopniowo przedstawiał w działających i łączących się ze sobą kombinacjach. Przykładowo, treningi mogą dzielić się na 3 w tygodniu – stójkę, zapasy i parter. Podczas każdego rozbiera się określoną składową na części. Dlatego na zapasach nauczysz się podstaw zapasów, na parterze podstaw brazylijskiego jiu-jitsu (BJJ)/ grapplingu i podstawowych ruchów. A im dalej w las, tym ciekawiej. Przykładowo, nauczysz się takiego jiu-jitsu, którego nie ma w klasycznych wersjach, czyli połączeń chwytów z uderzaniem, czy elementów zapasów z parterem. Wady – uczysz się określonych części składowych wolniej niż tylko chodząc np. wyłącznie na boks. Coś za coś. Jak się przygotować? Jak jesteś zasiedziany – przede wszystkim popracuj nad kondycją przed treningiem. Spróbuj pobiegać, porozciągać się, zrobić z 50-100 pompek, brzuszków czy przysiadów, żebyś nie był kompletnym drewnem i ciało nie dostało szoku, gdy trening okaże się wymagający. Treningi dla początkujących nie są z reguły mega wymagające, ale i tak wychodzi się z nich raczej cały zlany potem. Polecam od siebie chociaż tydzień takich przygotowań przed pierwszym treningiem, żebyś przyszedł tam ze świadomością, że nie wyplujesz płuc czy nie dostaniesz jakiejś zapaści serca. Gdy pójdziesz na pierwszy trening, naucz się przede wszystkim tej techniki. Może być bardzo przydatna, kiedy będziesz sparował i nie będziesz miał żadnego pojęcia co robić - Ezekiel Choke. Nie naciskaj mocno, żeby nikomu krzywdy nie zrobić, człowiek nie jest stworzony z metalu. Co na początek, co kupić i w co zainwestować? Jako początkujący – na pierwszy trening potrzebujesz stroju, żeby się przebrać, butelki wody (najlepiej pełnej 1.5 litra) i klapek. No i przede wszystkim – UMYJ SIĘ, ŻEBYŚ NIE ŚMIERDZIAŁ. To się tyczy szczególnie parteru i zapasów, mniej to jest istotne na stójce – dbaj o zapach ciała, żeby nie jebało Ci z ust, pach czy żebyś miał czyste stopy, a nie schodzone i brudne po całym dniu. W takim wypadku łatwiej znaleźć kogoś do trenowania. Miałem raz osobę do trenowania, którego mój ziomek nazwał „Fetor”. Jego smród był tak niewyobrażalny, że prawie się pożygałem, gdy zacząłem prać swoje ciuchy po treningu i gdy włożyłem ciuchy do gorącej wody, to ten zapach uniósł się w powietrze, prosto w moją twarz.. ledwo co powstrzymałem rzyganie. Facet śmierdział naturalnie – coś z jego chemią było nie tak, może być chory. Co ciekawe, on często miał partnera do treningów, z którym często ćwiczył i nie wydawało mi się, że to będzie dla niego problem. Mój ziomek zażartował, że taki „Fetor” wystarczy, że się położy na kimś i już ma poddanie, bo bólu od zapachu nie da się wytrzymać. Mimo wszystko dbaj o to, żeby po każdym treningu odświeżać ciuchy i nie chodzić na trening śmierdzącym i nie wyrobić sobie tytułu "capa".. Możesz się jakimś perfumem psiknąć, ale ten zapach w czasie ruchu i tak się rozproszy. Ale wracając do tematu. Na początek – rękawice i ochraniacze na nogi. Rękawice – osobiście polecam półkę średnią, czyli rękawice w okolicach 300zł. Bierz skórę naturalną. Od siebie polecam niemiecką markę – PAFFEN. Ochraniacze na nogi – używane do kickboxingu, muay-thai, MMA i treningów stójki. Jak chcesz trenować boks – no to cóż, nie są Ci przydatne. Od siebie nie polecam żydzić na ochraniacze w kategorii cenowej około 50zł. Ja to zrobiłem, bo wydawało mi się, że co za różnica. Otóż różnica jest znaczna, bo tańsze to są po prostu szmaciaki, które spadają lekko z nóg i narażają na kontuzję. Polecam mniej więcej coś w tym stylu - https://allegro.pl/oferta/xl-nagolenniki-skorzane-ns-tech-xl-12745226322 Mam 187cm wzrostu, a używam rozmiaru od 189 wzrostu – i spisują się świetnie, bardzo dobrze zakrywają mi stopy. Ochraniacz na zęby/ szczęka – dla początkujących najlepsza jest zwyczajna szczęka, którą możesz kupić w sklepie z rashguardami, o czym za chwilę. Rękawice grapplerskie/ do MMA – na początek ich nie potrzebujesz, z reguły się przydają dopiero w grupach średniozaawansowanych. Na początek poznajemy podstawy boksu itd. a to jeszcze nie ten czas, żeby to ubierać. Podobnie z ochraniaczami na głowę - mogą być pomocne, jak jesteś dorosły to możesz je sobie kupić, bądź nie - nie ma do tego wymogu. Ograniczają widzenie, ale jesteś bardziej bezpieczny. Sam musisz zdecydować, czy tego chcesz. Jak się ubrać? Na pierwszy trening nie ma problemu przyjść w podkoszulku, takim zwyczajnym jak na co dzień. Jednak to, że ktoś ćwiczy trochę dłużej to od razu widać, że z reguły ci ludzie mają tzw. rashguardy. Są to specjalne ciuszki, które umożliwiają lepszy przepływ powietrza, odprowadzanie potu i podczas treningu przylegają do ciała. Zauważ, że w parterze normalny podkoszulek wręcz przeszkadza, wisząca tkanina przeszkadza w chwytach, ręka się pląta w materiale etc. Jak najszybciej kup sobie rashguard w jakimś sklepie stacjonarnym. Można to kupić w sklepach, które oferują akcesoria z zakresu sportów walki. Jak zaczniesz ćwiczyć w rashguardach, to potem ciężko przerzucić się na podkoszulek, bo jest on niewygodny. Czy wybiją mi zęby – czyli jak sparować? Sparing ma jedną, specyficzną zasadę – faceci nie lubią dostawać w pysk. Niedoświadczeni biorą to bardzo osobiście, kiedy dostaną prostego i wtedy włącza się w nich tryb obrony dumy. Co więcej, chcą się pokazać - jak trener powie, że sparujemy na 30%, to kolesie rozpędzają się i tak do 50-70%, bo chcą się pokazać jako "twarde alfy", chyba instynktownie. Jak temu zapobiec? Zastosuj moją, złotą zasadę – powiedz tak partnerowi: uderzaj mnie tak mocno, jak sam byś chciał być uderzony. Czyli jak on uderza na 30%, to ja też. Niech on zdecyduje na jaki procent walczycie, wtedy będzie się opanował. O opanowaniu świadczy sparing z jednym kolesiem, który wyznał mi po sparingu – „Messer, ty chyba jesteś jedyną osobą, która faktycznie na spokojnie i na luzie walczy na to 30% (jak powiedział trener)”. Po czym nastąpiła zmiana partnerów do sparingów. Da się? Da, dlatego pracuj nad tym aspektem, żeby ego nie weszło Ci na głowę, czyli własna duma, kompleksy i pokazania się jaki to kozak nie jesteś. Nie jesteś, im dłużej będziesz ćwiczył z dobrymi graczami, tym szybciej to zrozumiesz. Kanały, które polecam. Najszybciej sparujemy w parterze. Partner, jest grą na chwyty, dźwignie. Polega przede wszystkim na poddaniu przeciwnika w sposób techniczny, bez stworzenia mu wstrząsu mózgu łokciami. Sparujemy też podczas stójki, ale tutaj zasada jest trochę inna – na początku często uderzamy np. po korpusie, bez uderzeń na twarz, czy tylko jedną ręką. Dopiero powoli mogą być dodawane nogi, nie mówiąc o uderzeniach bardziej zaawansowanych. Polecam ogromnie mój ulubiony kanał, od bardzo ścisłego i rzetelnego faceta – Eli Knighta, którego wrzucam. Bardzo, bardzo polecam tego gościa. Techniki, które będą przydatne na początek to te, jak uciekać: Jeden z lepszych kanałów to BJJ Fantatics, gdzie wielu specjalistów pokazuje swoje techniki, a tutaj pokaz duszenia zza pleców od legendy tego sportu. Inne kanały, które polecam: https://www.youtube.com/c/MarcosTinocoBjj__BIG-OSS/videos https://www.youtube.com/c/jasculs/videos https://www.youtube.com/user/bjjweekly/videos https://www.youtube.com/c/RitchieYip/videos https://www.youtube.com/c/BernardoFariaBJJ/videos https://www.youtube.com/c/MMAShredded/videos https://www.youtube.com/c/SidewinderJiuJitsu/videos https://www.youtube.com/c/JeanJacquesMachadoOFFICIAL/videos https://www.youtube.com/c/RalphGracieJiuJitsuBerkeley/videos https://www.youtube.com/c/Fighttips/videos https://www.youtube.com/user/zouhair1979/videos https://www.youtube.com/uchideshi/videos https://www.youtube.com/c/THEFIGHTwithTeddyAtlas/videos https://www.youtube.com/c/brandonmcninja/videos https://www.youtube.com/c/ZombieProofBJJ/videos https://www.youtube.com/@azigarami/videos https://www.youtube.com/@dohnjanaher913/videos Jak wiedzieć czy trafiłem do dobrego klubu? Sekcje są podzielone na grupy, trafiasz do początkującej. Trener Cię poprawia. Poprawia ruchy stóp, a gdy utknąłeś w parterze i zapomniałeś kombinacji – mówi co dalej. Nie wprowadza technik związanych np. z poziomem średniozaawansowanym – chociażby uderzenia w MMA związane z prowokowaniem przeciwnika, żeby stracił pozycję (bazę), a potem złapania go w określoną dźwignię. Na początku uczymy się podstawowych przejść, podstawowych technik, a na dopieszczanie szczegółów – przyjdzie czas potem. To, że trener jest dobry, to Ty po prostu to wiesz i czujesz. Często po rozmowach w szatni i tym, że ktoś zawsze powie co myśli o trenerze czuć, że ludzie się z niego zadowoleni. Sprawdź też opinie w google danej szkoły - powinny być pozytywne. Moje rady? Jak pójdziesz to po pierwsze, staraj się być lubianym i spoko gościem. Kiedy usłyszysz magiczne – „dobierzcie się w pary” – najczęściej nie będziesz miał problemu z tym, żeby kogoś znaleźć i nie zostać samemu na lodzie. Tam przychodzą normalni ludzie – od sebiksów, przez ludzi pracujących nad swoją „pizdowatością” do gości którzy mają własne biznesy i są wysoko wykwalifikowanymi specjalistami. NIE MA ZASADY. Dlatego okazuj im szacunek, nie cwaniacz, zachowuj się normalnie i wszystko będzie ok, nikt Cię nie pogryzie czy nie pobije. Jak podczas przebierania się kogoś zahaczysz łokciem to mówisz "przepraszam" i sprawy nie ma - gdy szatania jest ciasna, to takie rzeczy się zdarzają. Pokaż się jako normalny gość, a nie osoba z dziwnym podejściem, której wydaje się, że trafiła do jakiejś wylęgarni patologii. Kolejna - rozpatrz czy nie potrzebujesz albo możesz potrzebować manekina do trenowania parteru, chociażby takiego - tego używam ja - https://allegro.pl/oferta/lalka-treningowa180cm-bjj-mma-jiu-jitsu-czerwony-12445242772 Zalety: możesz bez problemu wytestować większość technik, których w necie jest pełno. Wady - to jest manekin, potrzebuje sporo wypełnienia i musisz położyć się często na nieprzyjemnej podłodze, która nie jest tak lekka jak mata. Trzecia - jak ktoś Cię złapie w dźwignie czy duszenie - nie wstydź się klepać. Jak ktoś klepie, bo kogoś złapałeś - puść od razu i nie trzymaj. Nie bądź zjebem i nie proś się o kłopoty, bo "dasz radę wytrzymać duszenie czy dźwignie" - cóż raz tak, raz wystarczy, że coś przeskoczy i masz problem. Spory. Czwarta - na treningach parteru często ludzi łapią skurcze. Wynika to z braków magnezu i słabego odżywiania. Dlatego rozpatrz suplementację dobrym magnezem, jak chociażby tym - https://allegro.pl/oferta/jablczan-magnezu-1kg-malat-biomus-6662838316 ; https://allegro.pl/oferta/myvita-magnez-500g-cytrynian-magnezu-100-pure-10193314395 Do tego witamina B6, którą możesz kupić w kapsułkach i bardzo małe ilości z kapsułki witaminy rozpuszczać w takim koktajlu. Do tego istotna jest D3 i obowiązkowo z D3 jak zawsze idzie K2 w formie MK7 - ta jest ważna dla zdrowia kości i stawów, które na treningach SW są mocno piłowane. Rada psychologiczna – nigdy nie buzuj „agresją wewnętrzną”. Nie myśl o tym jaki kozak jesteś i ile osób byś sprał na ulicy. Najlepszy sposób, żeby uniknąć kontuzji – to dbanie o to, żeby agresja, wyobrażanie sobie jak łamiesz leszczy, jak wspaniale się bronisz – nie przeniknęło w Twoje myśli, głębokie uczucia i inne. Wtedy programujesz się na agresję i ofensywę względem ludzi, a to może sprowokować bardzo szybkie „prostowanie” ze strony świata tym, że możesz najzwyczajniej na świecie zostać napadnięty i ktoś Ci może spuścić srogi wpierdol – nie wiadomo dlaczego akurat padnie na Ciebie. Gdy jesteś na poziomie głębokim osobą miłą, dobroduszną, to na poziomie „duchowym” jesteś niejako „chroniony” – dlatego możesz złapać kontuzję, która wyeliminuje Cię z gry na kilka miesięcy zamiast być skatowanym. Takie coś sprawia, że agresja się nie rozrasta, a człowiek na poziomie głębokim – „nie czernieje”, bo jego agresja jest hamowana - upokorzeniem czy kontuzją a wygrażanie się w myślach - kończy się. Nigdy nie pozwól sobie na agresję wewnętrzną względem ludzi, bo rozpoczniesz szereg brzydkich problemów na poziomie głębokim – zaufaj mi. W sztukach walki chodzi przede wszystkim o szacunek dla drugiego człowieka, że podjął rękawice i zgodził się na sprawianie sobie bólu. Uszanuj to. Dlaczego trenować? To pytanie, na które musisz odpowiedzieć sobie sam, dlaczego chcesz to robić. Bez tego, długo nie wytrzymasz. Może w tym Ci pomoże Joe Rogan. W sumie to tyle. Mam nadzieję, że komuś to się przyda. Życzę dużo zabawy i dużo poddań w parterze i tego pierwszego poddania, po którym wychodzisz z takim „wow!” – TO DZIAŁA! Powodzenia
    30 points
  6. Dzisiaj około godziny 13, przygotowując sobie żarcie, tępo myślałem o wczorajszej inbie (imbie?) na forum. Mianowicie ludzie podzielili się na dwa obozy i jedna część była bardziej pigułkowa, ta która „nie kładzie kobiet na piedestale”, indywidualna i bardziej intowertywna. Druga natomiast bardziej olewająca pigułki, bezpośrednia i ekstrawertywna. Ciężko było ludziom pogodzić się, zaczęły się indywidualne pojazdy i wylało się sporo gnoju. Gównoburza była ogromna, ale w skrócie – napisałem o tym, że seks jest istotny dla zdrowia człowieka – szczególnie psychicznego. Relaksuje, pozwala utrzymać zdrowie psychiczne w dobrej formie, daje większe społeczne możliwości, „rozluźnia” osobowość. Brak seksu często prowadzi do wynaturzeń, zaburzeń, alienacji, w Stanach nawet pogromów z użyciem broni, pogorszenia jakości życia, nałogów, ale też rozwoju, gdy ktoś jednak szczerze chce ten seks dostać poprzez rozwijanie swojej wartości. I się zaczęło. Przygotowywałem sobie dzisiaj żarcie i nie mogłem zrozumieć DLACZEGO ci ludzie za to mnie tak zaatakowali. Czy ja zrobiłem coś złego pisząc, że seks jest w sumie to zdrowy? Dlaczego zostałem zarzucony tekstami o tym, że stawiam kobiety na piedestale – chociaż tego nie napisałem – i natychmiast zlinczowany za to czego nie napisałem ani czego nie uważam za prawdę, czyli za stawianie kobiet na piedestale? Stwierdziłem fakt - naukowy. Tępo dryfowałem „w przestrzeni”, bezwiednie dodając przyprawy do żarcia i nagle.. I nagle OLŚNIŁO mnie czym są pigułki i dlaczego zostałem zaatakowany. W moim mniemaniu nie napisałem nic złego. Nic, co wyklucza szczerość czy fakty. Natomiast wyrzucono na mnie, że „to nie jest prawda”, „ja tego nie potrzebuję”, „ja w tym roku nie uprawiałem seksu i nic się nie stało (po czym ten komentarz dostaje szereg dobrych reakcji)”, wypominanie jednemu userowi jakim prawem dał radę obronić się przed brudasami, który go napadli, jest genetycznie „wyższy” niż przeciętny człowiek i inne. Nie rozumiałem tego – problem w tym, że ja zawsze byłem ze sobą szczery i od lat, codziennie pracuję nad swoimi emocjami. CODZIENNIE. Dla mnie przyznanie się do czegoś jest jak wstanie z łóżka, żadnego problemu. Odpowiedź jest banalnie, kurwa, prosta. Jest tak prosta, że aż ŚMIESZNA. Ta odpowiedź, która do mnie przyszła, to.. Pigułki nie są tak naprawdę pigułkami prawdy – bo prawdy mają w sobie skromne części – a są PIGUŁKAMI ZNIECZULAJĄCYMI przed bólem! Dopiero teraz to rozumiem. Dlaczego jeden koleś mi wypominał, że nie jestem „doskonale pokorny”, co jest właściwie niemożliwe dla człowieka, i gdzieś w duszy sugerował, że jakim prawem mam sukcesy? Dlaczego pigułki mało co skłaniają człowieka, żeby się sobie przyjrzał duchowo, emocjonalnie, a zrzucają odpowiedzialność na świat zewnętrzny? Że nie ma wzrostu, szczęk, oczu odpowiednich, teksty o murzynach, nienawiść do „julek”, a gdy ktoś to naruszy to został zamontowany system awaryjny w postaci bycia blue pillowcem, białorycerzem i innych śmiesznych słówek? Innymi słowy - dlaczego alkoholik pije? Dlaczego feministka krzyczy o prawa, które ma? Dlaczego wiele feministek krzyczy o tym, żeby „kill all men”? Dlaczego jeden profesor stąd wylądował w psychiatryku, który radykalnie wszedł w ideologię i nie mógł uwierzyć własnym oczom, widząc różne pary, które zgodnie ze sztucznymi zasadami – być ze sobą nie powinny? Bo ich coś BOLI. Odczuwają ból psychiczny, głęboko nieświadomy, drążący kogoś jak rak chorego. Nie przyznają się ludzie się do tego, że coś jest już osiągnięte, redpillowiec nie przyzna się, że gorsi genetycznie od niego ludzie mają kobiety, tylko będzie się zastanawiał nad milionami, Porszakami czy 190cm wzrostu. Bo inaczej się nie da, teraz przecież są takie wymagania.. prawda? Do czego potrzebują ci ludzie pigułek? Żeby odpowiedzialność, ból odrzucenia, ból wewnętrzny, ból psychiki zagłuszyć. Odpowiedzialność oznacza przyznanie się do prawdy. Surowej, bezlitosnej, bolesnej jak wylany kwas na skórę. Brak odpowiedzialności, kłamstwo pozwala wygodnie ugościć się głęboko w dupie i gdy ktoś z tej dupy wyszedł – instynktownie go zaatakować, bo osiągnąl to, czego ktoś chce głęboko w duszy. Z pełną nienawiścią, wypominaniem pokory (jakim prawem to osiągnąłeś, skurwysynu, a ja to co? Nie wiesz, że ja tu cierpię jak to widzę?) i całą masą mechanizmów obronnych. Bo jak inaczej dopuścić do świadomości fakt, że "odpady genetyczne", które codziennie bujają się po miastach i mają fajne laski, a intelektualista, ogarniacz etc. jest sam? NO JAK? Ano trzeba się okłamać, żeby tak bardzo nie bolało. Dla wielu kłamstwo to sposób na życie. Dlatego inni ludzie przychodzą do określonego klimatu, patrzą co się dzieje i myślą: co to jest? Przecież to nie jest prawdą – no i nie jest, jest mnóstwo osób, którzy np. zasady szczęki i 185cm wzrostu nie przestrzegają i powodzi im się wyśmienicie. I tak z prawie każdą pigułkową zasadą. Takie są fakty. Jakiś czas temu jedna osoba opisywała mi jak stojąc w grupie znajomych pewna dziewczyna widząc drogi samochód toczący się przez ulicę nagle powiedziała, że ona nie jest W OGÓLE taka płytka. Jej WCALE, ale to WCALE nie interesują takie samochody i goście jeżdżący takimi brykami. Ona jest ponad to. W rzeczywistości czuła się tak słabo, że natychmiast wyparła to, że ktoś w takim aucie mógłby się nią zainteresować, bo gdzieś w sobie czuła ten ból, że jednak nikt by się nią nie zainteresował. Gdyby faktycznie tak uważała - milczałaby na temat tego faktu, może nawet by o tym nie myślała. Jej psychika nie mogłaby się o to zahaczyć. Jeżeli czujesz się tak małym, tak słabym, a pewność siebie szoruje na samym dnie – to jak coś osiągnąć? Odpowiedź brzmi – wejść w mechanizm obronny. Obronić się i przejebać życie, żeby osiągnąć jeden cel – żeby te emocje związane z odpowiedzialnością, zmierzeniem się ze sobą, nie okazały się tak przytłaczające, że psychika po prostu się rozpadnie. I człowiek może załamać się, wypłakać całą wodę w organizmie. Dlatego jest twardym. A bycie twardym jest tylko mechanizmem obronnym. Jest byciem napiętym, spiętym, „znającym życie”, niedopuszczającym do siebie tego, co można zniszczyć jednym komentarzem – np. takim, że ktoś ma super związek, dobrze zarabia i dobrze mu się żyje. Wystarczy tyle, a taki „twardziel’ czuje, jakby ktoś wysysał z niego całą duszę. Twardziej będzie uważał tak jak w filmiku, co teraz wrzucam. Że wszyscy na niego chcą napaść i mu to wypomnieć, dlatego musi być ciągle w gotowości do walki. Twardziej natychmiast odniesie do siebie to, że zwyczajny nic nieznaczący komentarz jest .. nic nieznaczący i tyle. Weźmie to do siebie, bo jego to BOLI. Ta tematyka go BOLI. Pigułki nie są pigułkami wiedzy, ale pigułkami radzenia sobie z bólem – w bardzo nieporadny sposób. Tworzą nieświadomości przysługę – skoro obiekt niedostępny jest tak żałosny, słaby, godny politowania, to jest godny pogardy, nienawiści, unikania go. I taki człowiek nie wie, że na poziomie nieświadomym to, czego się dotknie, zamieni się w gówno i dostanie dokładnie taką laskę, którą utwierdzi go w tym, że one są godne pogardy, żałosne i nie warto sobie nimi głowy zawracać. Oczywiście, będzie to nieświadome, bo prawie nikt nie rozumie tak naprawdę jak działa psychika. Dlatego pillowcy mają ogromną obsesję na punkcie kobiet i wszystkim co z nimi związane. Jednocześnie przecież ich nie chcą, są ponad nie, najważniejsza jest pasja, indywidualność, „same przyjdą” i takie tam – każdy tutaj to czytał dziesiątki razy. Jednocześnie nie ma żadnego, ale to żadnego problemu w tym, żeby o nich rozmawiać, oglądać filmiki i myśleć (najczęściej z pogardą) cały czas. Widząc oddanego pillowca, feministkę, komunistę, nazistę czy innego sekciarza, który przede wszystkim ma za zadanie SKŁÓCIĆ ludzi ze sobą, udowodnić „prawdę”, a potem wprowadzić chaos, który sam stworzył, zamieszanie i nienawiść, macie pewność, że to jest osoba, która tak bardzo chce sobie poradzić z bólem, że zrobi wszystko, absolutnie wszystko, żeby to osiągnąć. Czy zniszczy sobie życie unikając odpowiedzialności czy zniszczy innych – nie ma to znaczenia. Najważniejsze to uciec, a czy spali za sobą wszystko co wartościowe i zniszczy innych, nie ma to znaczenia. Im bardziej oddany szczerości jesteś, tym widzisz złożoność rzeczy i wiesz, że wszystko co trudne jest często skomplikowane i dalekie jest od tego, żeby było prymitywnie zero-jedynkowe. Stąd z natury odrzucasz prymitywne i żałosne w swojej naturze ideologie, bo już z nich emocjonalnie wyrosłeś. Ludzie prymitywni, nierozwinięci, odrzucający odpowiedzialność uwielbiają myśleć w sposób binarny - albo wóz, albo przewóz. Albo jestem dojebanym koksem, milionerem z 2m wzrostu, albo nic się nie uda i zniszczę każdego (emocjonalnie, głęboko w duszy), komu jednak się to uda. Za każdym razie widząc oddanego sprawie radykała, polecam uważać i lepiej od takiego człowieka uciekać. Popatrzcie na feminizm. Na początku był stosunkowo czystym i wartościowym ruchem. Obecnie zamienił się w coś brzydko radykalnego, co zjada swój własny ogon i jest z natury destrukcyjne - dla jednostki, społeczeństw, gospodarki. Zaczęło się przecież dobrze i niewinnie. .. a teraz jest pretekstem dla autodestrukcyjnych ludzi, żeby zniszczyć siebie i tyle, ile da się w okolicy zniszczyć. Czysto nieświadomie. Chcesz przestać się oszukiwać? Chcesz coś osiągnąć, a nie tylko mówić, że "nie warto się tak ku temu poświęcać" i się okłamywać? To mów prawdę. Będzie to niewygodne, bolało jak skurwysyn - jak się spojrzy na własne życie i co się zrobiło ze swoją przeszłością. Naucz się dbania o własne emocje, medytacji, oddzielenia od nich i pracy nad sobą, żeby te emocje Cię nie przygniotły. A jak przygniotą, to będąc z nimi i nigdzie przed nimi nie uciekając - i tak odpuszczą. Taką mają naturę, że są jak muchy. Przylatują i odlatują. A potem działaj, bo istnieją zasady, które trzeba spełniać, wskazówki, które już istnieją i przełamywać swoje ograniczenia, szczególnie te związane z zamknięciem się przed światem i byciem "twardym".. Dzień po dniu. To boli, ale lepiej smakuje niż długość dźwięku samotności. I coś powinno się udać. Post pisany ku przestrodze dla ogarniętych osób, którzy mają w duszy trochę więcej odpowiedzialności i szczerości.
    30 points
  7. Na facebooku są grupy zamknięte, gdzie kobietki opisują swoje randki z Tindera i ostrzegają siebie przed facetami z którymi nie warto randkować. Wczoraj na wykopie wypłynęły screeny z jednej z takich grup. Nie będę opisywał własnymi słowami, to trzeba przeczytać. Łobuzy z zakolami są najgorsi.
    29 points
  8. Sądzimy, że jest takie stare powiedzenie z dawnego uwo - "zastanów się czy laska na randce z Bardem Pittem zachowywała się tak samo jak z Tobą i jeśli nie to niech wypier*ala". Koledzy Ci tu dobrze napisali żebyś nie roił sobie w głowie, że dupy nie biegają na randki z innymi - biegają bo one nawet nie mając srindera mają kupę zaproszeń na spotkania. Sprawa polega na tym, że gdybyś miał szacunek w oczach tej kobiety to trzymałaby język za zębami i nigdy nie walnęła Ci czegoś takiego, że "ona w piątek nie może bo ma inna randkę" - generalnie dla mnie taki tekst stawia już Panią w pozycji "ruchadło" więc jakby mi się fizycznie podobała i chciałbym ryzykować odpisałbym "sobota odpada bo ja się umówiłem już" ale może być ..... I teraz, jak ona pyta z kim się umówiłeś to znaczy że to jest shit-test albo jest niewychowana, a jak wzruszy ramionami to znaczy że ma Cię w dupie. Napiszę Ci jak to powinno przebiegać na czterech ostatnich przykładach u mnie. Case 1 Zagaduję do laski. Gadamy. Mówię do niej - słuchaj jeśli się umówimy mówię od razu że masz tak świetne nogi, że jak pójdziemy do knajpy pewnie w knajpie nie będę mógł się powstrzymać i będę kładł na Twoje uda moją dłoń. Nie, nie nie zrobisz tego bla bla bla. Dziwnym trafem Pani założyła pończochy samonośne i jak ją obmacywałem w tej suszarni siedziała na przeciwko nas taka parka koło 50tki - babka się tak napaliła z naprzeciwka jak widziała że obmacuję tę dupę że najpierw miała rumieniec a potem sama swojemu staremu położyła rękę na udzie i zaczęła nią jeździć. Myślę, że nie dość że sam sobie wtedy zorganizowałem ONSa to temu ziomkowi stara zatańczyła tango na kutandze jak wrócili do domu Case 2 1 randka. Laska słabo zna angielski i napierdala rungliszem. Bla bla bla. Na koniec pytanie z jej strony - czy się jeszcze zobaczymy - spoko. Druga randka tu już nie było pierdolenia się w tańcu tylko sytuacja podobna do case 1. Trzecia randka to już było pomieszkiwanie razem. Case 3 1 randka i obmacywanie w knajpie jak w case 1. Dupa 15 lat młodsza. Od razu mówię jej - słuchaj chodź do mnie na chatę po co udawać że nie jesteśmy napaleni na siebie etc. Nie nie ja taka nie jestem. Luzik. Następny dzień piszę do niej - dawaj - pójdziemy na mecz. Po meczu lądujemy u mnie, laska waletuje dwa dni. I teraz - ta sama laska ma urodziny - i zaczyna pierdolić, że chodź pójdziemy gdzieś dziś a ja że nie mam czasu bo dziś będę się uczył i mam co innego do roboty ale weekend spokojnie możemy się spotkać. A ona mi na to, że coś mi pokaże - i wysyła mi screeny z insta gdzie jej znajomy jej pierdoli, że ją zabierze do Paryża na swój koszt jako prezent na urodziny XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD i co ja na to? Ja odpisałem - pojedź z nim do paryża jak masz ochotę a ja zapraszam w weekend do mnie - pójdziemy na mecz + potem zjemy coś dobrego + wiadomka co. Dziwnym trafem część weekendu mam zajętą XD Case 4 Młoda dupa, typowa party chick, 25 lat, zrobione rękawy na obu rękach, widać że typowa imprezówa. Spotkaliśmy się dwa razy, jakies tam "kino" i lizanko. Proponuję trzecie spotkanie, już żeby ją stuknąć, a ona że nie ma czasu bo ma ważne rzeczy na głowie. Spoko - ucinam kontakt. W długi weekend wrzucam zdjęcie z laską inną że jestem z nią w knajpie i po 15 minutach dostaję wiadomość "jesteś jak wszyscy faceci ciągle się umawiasz z innymi etc." ja na to - tydzień się do mnie nie odzywałaś to czego Ty oczekujesz, że ja na Ciebie będę czekał aż Ty łaskawie znajdziesz dla mnie czas? Je*bneła fochem i nie odzywała się przez tydzień a teraz znów sama pisze XD Dupy 25 - 31 lat (ja 39). Teraz @pytamowiec przyłóż te historie do tego co Ty robisz. Po pierwsze - Ty nie masz z dupą gadać o programowaniu, bo od tego masz kolegów, tylko masz jej dać emocje i ją przelecieć (nawet jak to jest kandydatka na związek a nie ruchadło) bo bez emocji, porządania i seksu to nic z tego nie będzie Po drugie - szanuj siebie i swój czas jeśli kobieta od początku Cię nie szanuje - odpuszczasz i idziesz do innej Po trzecie - mindset i ciało - to jest twoja praca. Czym lepsze będziesz miał ciało tym więcej dup będzie Cię chciało (rym XD ) a czym bardziej będziesz samoświadomy tym lepiej będziesz z nimi grał Po czwarte - przeczytałeś cokolwiek o dynamikach socjalnych tak jak Ci kiedyś pisałem czy dalej się kręcisz jak gówno w przeręblu? Po piąte - socjalizujesz się z ludźmi? Zapisałeś się do jakiegoś klubu dyskusyjnego / na jakieś hobby etc.? Czy Tinderek i liczenie na cud? Po szóste - najpierw Ty dajesz od siebie więcej (męska energia) ale masz to tak zrobić żeby to ona zaczęła inwestować w Was - teraz jesteś petentem i skamlesz Szanuj się Samcu, cip są 3 miliardy na tej ziemi! Na rynku jest tyle ruchania jak jesteś ogarnięty, że życia by CI nie starczyło. Natomiast jest potężny deficyt z kobietami do związku - to jest masakra, a ja chętnie bym się związał z jakąś kobietą na dłużej. PS I żeby było jasne - to nie jest tak, że wszystko wychodzi zawsze - nie - odrzucenia są zawsze - ale trzeba mieć jakiś swój "sznyt" gry i wiedzieć o co w tym kaman.
    29 points
  9. Witam Braci Samców, chciałbym się podzielić swoją historią i przy tym rozpocząć aktywny udział w działalności forum. Urodziłem się w biednej wielodzietnej rodzinie w 1998 roku. W wieku 5 lat miałem wypadek, który sprawił, że w życiu zrobiło mi się jeszcze bardziej pod górkę(utrata całego palca lewej ręki). Dzieciństwo przebiegało mi radośnie, byłem bardzo energicznym i żywiołowym dzieckiem, nie miałem żadnych problemów czy w szkole, czy w domu, do tego stopnia, że znęcałem się nad moim kolegą z klasy z czego dziś nie jestem dumny. Problemy zaczęły się, gdy poszedłem do gimnazjum, bałem się, że inni zobaczą mój defekt do tego stopnia, że jeszcze do końca technikum chodziłem zawsze ze schowaną reką( miałem już nieprzyjemne doświadczenia, gdy poznawałem inne dzieci na wycieczkach czy imprezach rodzinnych). Wtedy zacząłem się uzależniać od gier komputerowych i powoli odkrywałem pornografie. Podczas nauki w technikum byłem już totalnym ćpunem dopaminowym, spędzałem cały wolny czas przed komputerem, spałem z laptopem żeby po przebudzeniu móc od razu się zalogować, odchodziłem tylko po jedzenie i jadłem przed ekranem. Tu dodam jeszcze, że mój tata zmarł, gdy ja chodziłem jeszcze do podstawówki a pieniądze zawsze miałem z prac wakacyjnych i weekendowych. Pod koniec technikum odkryłem to forum i audycje Pana Marka. Zacząłem chłonąć wszystko jak gąbka i zainteresowałem się tematami pokrewnymi (no fap, zimne prysznice). Po szkole postanowiłem: nie ważne jak kurewsko ciężko będzie, zmienie się. Zacząłem od razu pracę na cały etat i łapałem się prac dorywczych, aby jak najwięcej pracować i walczyć ze słabościami. W wieku 23 lat kupiłem mieszkanie na kredyt, wyprowadziłem się i cały czas pracowałem, 7 dni w tygodniu, wszystkie święta. Z czasem praca przestała sprawiać taki ból a zaczęła cieszyć. Dzisiaj mam 25 lat, mam ładne mieszkanie( aktualnie kończę generalny remont), obiecałem sobie, że to właśnie dzisiaj zmieniam swoje życie. Pozbyłem się uzależnień, mieszkam sam i jestem niezależny. Dzieciństwo spędziłem zamknięty w pokoju a ostatnie lata w pracy i chciałbym zacząć wreszcie żyć. Mam nadzieję, że ten temat będzie dla mnie swoistym motywatorem do wzięcia życia w garść. Dziękuję, jeśli dotrwałeś do końca
    26 points
  10. Prawdziwy piwniczak nawet rucha w piwnicy 😆
    25 points
  11. Zrezygnowało z randkowania, bo w końcu sobie uświadomili, że ich minimalne oczekiwania w zestawieniu z ofertą kobiet, mają się jak studolarówka do ziarnka maku. Strata czasu przeważnie. No i jeszcze ryzyko wydojenia z kasy dochodzi wraz z alienacją od potencjalnego potomstwa, utratą znacznej części majątku, trwałego obciążenia alimentami (najgorsza forma kredytu, bo nie możesz do banku odnieść kluczy i się od niego uwolnić), stratami emocjonalnymi itd. Niech sobie przebuzowane wariatki żerują na wysypiskach (jak zresztą zapowiadałem lata temu) i nie zatruwają poczciwym facetom życia. Jedyne dla nich wyjście to dobre naciągnięcie pułapki-kuciapki Naiwniaków wystarczy. No, pewnie nie dla wszystkich. Ale szczęściary w końcu urodzą polisę inwestycyjną. Albo i kilka
    24 points
  12. Witam. Przysięgam przed braćmi niniejsze postanowienie. W dniach 19.05-20.08.2023 postanawiam w pełni naprawić swój umysł od nieprawości. Tak też: - wszelka abstynencja od social mediów, od których niezauważalnie się uzależniłem; - codziennie spędzać 10-12 godzin nad pracą w swojej działce i rozwoju w nim - codziennie rano spędzając godzinę (idealnie 6:00-7:00) na 15 minut medytacji (ćwiczenie skupienia), ćwiczenia i zimny prysznic oraz wypisanie dzisiejszych celów. - kompletna abstynencja od taniej dopaminy bezproduktywnej rozwalającej długotrwałe skupienie (wiadomo o co hehe chodzi) - stoicki spokój w osiąganiu celów. Akceptuję rzeczywistość taka jaka jest. Robię swoje, "pushuję" do celu. Nie uda się? Trudno, będę próbować dalej. - codziennie będę sobie zapisywać wynika z danego dnia. Co mi się udało. Gdzie mam problemy. Czy idę w dobrym kierunku. - kompletnie odetnę się od tematu wojny na Ukrainie. Nie mam na to wpływu, a od grudnia 2021 za często o tym myślę, że już wtedy niektórzy bliscy mieli bekę z tego jak się przejmuję. Gdy człowiek niebędący bogaty, niemający wpływu na rzeczywistość, a mogący być bogaty, wiedzący jak to zrobić, wiedzący co poczynić by mieć większą sprawczość by mieć wpływ ostatecznie na politykę zajmuje się polityką, to oznacza, że jest tu coś grubo nie halo. Dopóki nie ma się umiejętności, nie ma się pieniędzy wynikających z wypracowanych zasobów pozyskanych przez te umiejętności (+ charyzmę, mądrość itd.), to nie ma absolutnie sensu tracić czas na politykę, papkę serwowaną w mediach, mętne dyskusje w internecie o tym która idea jest lepsza, o tym że politycy są tacy czy sracy, o tym że życie jest niesprawiedliwe... Czy sam jak urodziłbym się babą, to chciałbym kogoś takiego, kto jest nikim, dąży do bycia nikim, a swój czas przelewa na jałowe dyskusje? No jasne, że nie. Trzeba być ponad tym. Poznać naturę ludzką, nauczyć się wartościowych umiejętności, wejść w rynek, - nie będę grać w gry komp. Zamiast tego na swojej liście rzeczy do zrobienia zamienię sobie język jakby to była gra. Konkludując, bo mózg nie lubi nadto kompikować - codziennie przez 90 dni będę sobie zapisywać co mi się udało, co mam zrobić i czy wygrałem dzień. Wygrać dzień oznacza po pierwsze (POZYTYW) zrobić 5 zadanych sobie zadań (np. sesja pracy nad projektem (np. 16x25-minutowych sesji| kończę studia...) bieganie + zimny prysznic, medyt, przeczytanie 30 stron książki z branży i np. zrobić film instruktarzowy) oraz (NEGATYW) - nie grać, nie bić niemca, nie leniuchować bezczynnie, nie wchodzić w dyskusje internetowe, nie wchodzi w social media jeśli nie mam z tego żadnego pożytku (nie tworzę kontentu, nie uczę się na tym, nie mam żadnego interesu będąc konsumentem a nie twórcą) To jest matryca, którą będę stosować przez następujące dni. Postaram się napisać wyniki po 3 miesiącach. Cudów za nadto nie oczekuję jeśli chodzi o to, że obudzę się kompletnie zmienioną osobą. Cuda przyjdą po 2 latach jeśli odważę się wykonać swoje niektóre pomysły, które teraz nie mogą być zrealizowane, bo albo za dużo się uzależniłem od krótkich nagród, które nic nie dają, albo czuję się zbyt mały. Jest to żałosne. Największym problemem jaki zauważyłem parę dni temu jest to, że mam nieustrukturyzowaną swoją filozofię i swój ostateczny cel. Muszę zamknąć drzwi, skupić się, w dwóch stronach napisać swój ustrukturyzowany sens życia (swoje twarde "DLACZEGO?", "PO CO?" i "KIM JESTEM?" ORAZ "DLACZEGO MUSZĘ I BRAK TEGO JEST TEŻ WYBOREM"), w kolejnych swoją misję, swój cel, co robić codziennie by na koniec dnia być w pełni usatysfakcjonowanym, że "tak, tego dnia posunąłem się dalej, jestem zadowolony, miało to sens". Zrobię to po tym (częściowo w swoim blogu rok temu to napisałem). To co mnie przez lata kompletnie cofało, to ten spi*rdolony głos w głowie. Zaczynam coś wartościowego robić, co realnie chciałem, zaplanowałem sobie i wszystko git - po czym "dopiero teraz to robisz? Nie no, daj sobie spokój, masz czas." albo "i pomyśl sobie, że straciłeś te wszystkie lata nie robiąc tego. Boli, nie?" - i pojawia się wkurzenie. W książce "Do Roboty" Steven Pressfield nazwał tą siłę "oporem" - przezwyciężenie tej siły odpowiada za wszelkie sukcesy. Jest ona związana z naturą ludzką i do naturalnego dążenia do minimum egzystencji (to dlatego kultury dążyły do złamania natury ludzkiej i to one wygrywały - te które najwięcej potrafiły wycisnąć z ludzkiego geniuszu łamiąc harmonię dnia codziennego... choć to temat na inną dyskusję). Mocne wkurzenie. Miałem mnóstwo nawyków, gdyż wzrastałem w domu bez ojca, bo ten zginął gdy miałem rok - wracał od kochanki pijany. Brat starszy o 4 lata także doświadcza podobnych słabości. Brak wewnętrznej dyscypliny, ujarzmienie swojego wewnętrznego konia, zależność względem bliskich osób zamiast dominowanie ich i podążanie w pełni swoją drogą, wyciszanie swoich pragnień grami, przelewaniem czasu. Nie ma co żałować jeśli się zaczęło później, bo czas i tak minie. Oczywiście nie łatwo się zmienić. Szczególnie im jest się starszym (ehh, mam 25 lat). Zawsze myślałem, że "w końcu się zmienię, w końcu się ogarnę, będzie dobrze, jakoś to będzie" - nie, nie będzie. Jeśli naprawdę nie zacznie się kontrolować samego siebie, pozna się czego się chce docelowo i tego się osiągnie, to wszystko będzie do dupy. Słuchałem wielu osób czy "cudownych książek", lecz dopóki wartościowej wiedzy nie dostosowuje się do swojego życia, to nie jest produktywne. Można siedzieć godzinami dziennie grając w gry i słuchając w tle bardzo wartościowych rzeczy tym samym uznając, że nie traci się czasu... Ale jeśli porzuci się granie i się posłucha według tej wiedzy. Jak można skonkludować? Jak zapewne i wy i wszyscy zauważyli, mamy w głowie kilka głosów. Najpewniejsze są dwa. Jeden jest racjonalny, dostosowany do tego jakie mamy IQ. Drugi ma IQ 30, a jego językiem są emocje. Jeśli sądzimy, że "ach, wygramy z tym głosem", to nie - nie da się, bo ta część głupsza jest lepiej ukrwiona, zalewa emocjami i potrzebuje wyciszenia (tu jest dobra książka odnośnie ujarzmiania - "Paradoks Szympansa"). Dodatkowo natura ludzka ma tendencję do maksymalnego ograniczania wykonywanych czynów, ponieważ ewolucyjnie lenistwo popłacało - gdy się oszczędza energię, to może się przydać gdy ktoś zaatakuje, stąd tendencja do lenistwa gdy nie ma pogoni, gdy nic się nie dzieje. Stąd zapewne też motywowanie się negatywnościami jest dosyć skuteczne, choć okupione jest to wysokim poziomem kortyzolu... Lecz cóżby innego... Do idei 90 dni skusił mnie film Rafała Mazura "Twój 90-dniowy rok". Wybaczcie, musiałem gdzieś przysięgać, wystawić się. Pokazać słabość by móc pokazać od siebie dla siebie siłę. Mam dosyć udawania przed sobą, że jest zajebiście oraz przysięganiu samemu sobie tego wszystkiego by potem zapomnieć lub porzucić....
    23 points
  13. @Margrabia.von.Ansbach Panie są niezadowolone i kręcą noskiem? A Ty byłbyś zadowolony skoro trzeba chodzić do pracy, "małż" nie ma sześciopaka i minimum 190cm wzrostu, a posiadanie dzieci to nie "sesja sensualna" (nowa nazwa na pokazywanie dupy w necie przez panie, które są w związkach) tylko podcieranie tyłka, szczepienia, wywiadówki i siedzenie wieczorami z dzieckiem nad książkami, a wakacje to tylko raz w roku bo kredyt trzeba spłacać i autko w leasingu? Ostatnio trafiłem na profil na Insta z kolejną "polską podróżniczką". Pani zjechała kawałek świata a zdjęcia są dwojakiego rodzaju - plaża + stringi oraz emocje + szorty (motor, safari, zakupy na targach) etc. Pani jest średniej urody, po 30stce, chwali się tym, że jest bezdzietna i nie ma faceta (o tym pisze wprost - że dzieci nie chce) więc ktoś mógłby zapytać - geniusz finansowy bądź bogaty banan płci żeńskiej! A wuja tam! Co jakiś czas Pani ma zdjęcia z Panami i napisane "dziękuję Tomowi / Philipowi / Januszowi" za (i tu - darmowy rejs do, safari etc.). Nie kryje się z tym i moim zdaniem mamy tu miks dawania dooopy za kasę (przepraszam -za rejs i melanżyki jak sama Pani pisze) albo arcykukoldów, którym ona nawet dooopki nie daje a frajerstwo ją wozi i utrzymuje. Można by powiedzieć - jej dooopa - jej sprawa i jej dysk, który może wypadnąć gdyby nie to, że.... Pani ma ponad 100 000 followersów w tym kilka moich znajomych Pań w wieku 30-40 lat. Powiedz mi teraz -one są mężatkami - jak one mają być zadowolone, skoro wiedzą, że ta dama za dawanie dooopki nie musi pracować i wozi się po świecie, a one.... no cóż.... pranie, sprzątanie, pieluchy etc.? Tyle w temacie. Więcej tik-toka, insta i social gooowna a chlewu jaki obserwowałeś będzie nigdy dość. Mało jest kobiet żyjących realem, a większość żyje imaginacjami i social media. Dopóki faceci będą dawać się cwelić latając za niezainteresowanymi nimi kobietami, błagać o związki i seks - 0 zmian, a wręcz będzie jeszcze tylko gorzej. Ale do tego, żeby nie błagać trzeba się wziąć za siebie - za mózg-mindset (najważniejsze), ciało, finanse. Ale po co - skoro lepiej płakać? Dopóki faceci nie nauczą się ogarniać swoją kuwetę dopóty syf jaki jest teraz będzie trwał. Bez naprawy mężczyzn 1000 Petersonów, Pigułek itp. absolutnie nie doprowadzi do niczego. A że na zmiany w głowach męskiej populacji się nie zanosi, e ma się co bawić w próby naprawiania tego tylko brać się za siebie i korzystać z życia. PS Twoje wnioski o skrzywieniu i wiecznym kręceniu noskiem są identyczne jak moje tutaj Ciekawe czy też Ci ktoś napisze, że w Polsce jest "fajnie, bo można powiedzieć każdemu spier*alaj na powitanie" Ot taki mental. PS Mam koleżankę po 30stce, która "realizuje się zawodowo" poprzez kurs na trenera personalnego i podobne klimaty - obecnie pracuje w administracji publicznej. Na insta bombarduje wszystkich filmami z wypięta dupą i podniesioną nóżką - i teraz najlepsze - wrzuciła krótki filmik z zajęć gdzie gość im pokazuje jak mają ćwiczyć na danym urządzeniu i faceci stoją i patrzą, a ona i większość lasek je*ie zdjęcia swojej dooopy w lustrze XDD I znów - jej dooopa -jej sprawa - ale ona ma znajome, które to oglądają i tak fala idzie Świat klaunów nic więcej
    22 points
  14. Doktor Szarpanki usmażył kolejnego raczka robiąc trylogię na temat Donka, który robi kampanię wyborczą przekonując Juleczki by głosowały na jego partię w nadchodzących wyborach. Na tego delikwenta i jego partie to już tylko kobiety głosują i kukoldy bo cała reszta wie z kim ma do czynienia. Donek ma problemy z wysławianiem się, poprawnym składaniem zdań a co dopiero mówić jak chore propozycje kieruje do młodych kobiet. Między innymi aborcja bez zgody mężczyzny, "przemoc ma płeć czyli męską", równouprawnienie w każdej dziedzinie życia a raczej przywileje dla kobiet pod postacią rozwoju. Ten człowiek i jego partia nie ma niczego do zaproponowania wyborcom, mężczyzn ma tam gdzie nie dochodzi słońce i liczy na naiwne kobiety by pomogły mu wygrać wybory. Przypominam jakby ktoś zapomniał on i jego partia PO przez 8 lat swoich rządów uczestniczyła w masie afer jak niekorzystne kredyty we frankach, podpisanie kontraktu z ruskimi na najdroższy gaz, afera vat, foz, ofe, amber gold, sowa i przyjaciele, zamykanie cukrowni, stoczni, tworzenie państwa policyjnego, prześladowanie środowisk patriotycznych, wprowadzanie wszechobecnego feminizmu, lewactwa i wszystkich dziwactw kołchozu jakim jest UE oraz będący na usługach naszych wrogów jakimi są Niemcy. Zobaczcie sami co ten człowiek za bzdury opowiada i mami te zakompleksione kobiety dając im iluzję szczęścia oczywiście kosztem mężczyzn. Są tam na nagraniach kobiety, które nie dowierzają co ten człowiek mówi i ich miny oraz niekiedy tzw. error jest widokiem bezcennym😆 Koalicja obywatelska bo tak teraz nazywa się ten pro lewacko-feministyczny twór powinien skończyć na śmietniku historii. Ich przedstawiciele w europarlamencie są przeciwko Polsce i szkodzą.
    21 points
  15. Polakom poprzez wojny, zabory, powstania, okupacje przetrącono kręgosłup moralny. Dla Polaków stworzono system, w którym jest bieda, biurokracja, korupcja, przestępczość, niepewne jutro co powoduje stres, nerwy, lęki, stany depresyjne, wyścig szczurów by dla siebie wywalczyć jak najwięcej. Zatomizowano i napuszczono Polaków na siebie by już nigdy się nie zorganizowali, nie podjęli działania wymierzonego przeciwko rządzącym, wrogom czy najeźdźcom. Dlatego Polak Polakowi wilkiem, gdy nie widzi profitów, interesów z drugiego człowieka to ma go tam gdzie nie dochodzi słońce. Najbardziej komuna sprała mózgi pokoleniom powojennym tresując ich na posłusznego homosowietikusa. Inna sprawa klimat gdzie przez pół roku szaro, buro i ponuro. A wiadomo jak pozytywny wpływ ma percepcja świata na człowieka i wyższa temperatura. Kolejna sprawa Polak w Polsce traktowany jest jak przestępca, petent, który o wszystko musi się prosić, nikt go nie traktuje poważnie, problemy zamiatane są pod dywan i jeszcze wykorzystuje się go do granic niemożliwości. Więc w niewolniczym kraju nie liczcie na dobre stosunki społeczne gdzie jak jeden zobaczy, że drugiemu się powodzi to zamiast cieszyć się jego szczęściem i samemu sie zmotywować do pracy to będzie mieć ból tyłka i go zniszczy by tylko od niego nie miał więcej. Polaków zniszczono w każdy możliwy sposób i podzielono tak by już nigdy nie wstali z kolan. Z resztą prawdziwych Polaków coraz mniej w społeczeństwie za to nowoczesnych, postępowych czy idotów coraz więcej.
    21 points
  16. Obstawiam, że ta Juleczka to nawet nie wiedziała gdzie wyspy owcze są i pewnie wyobrażała sobie gdzieś w cieplejszych klimatach dlatego w ciemno pojechała😆
    21 points
  17. Dziś kolega mi wysłał link do dość starego już komentarza, zamieszczonego przez Pana, który w ostatnim czasie został skazany w sądzie prawomocnym wyrokiem i oprócz prac społecznych, musi mnie ładnie przeprosić. Nie zrobił tego do tej pory, mimo że minął termin do tego przeznaczony, ale liczę że będziemy mogli wszyscy się cieszyć jego pięknymi przeprosinami, których treść określił sąd w 1 instancji a później w drugiej. Czekam na te przeprosiny, by zestawić je z jego oszczerstwami (np. na screenie), i właśnie dlatego tak cieszymy się z ich daj Panie dobry Boże, niechybnego nadejścia. Co na powyższym obrazku mamy? Oprócz namawiania ludzi na feministycznym blogu do "uwalenia" mojego kanału na YouTube, jest tworzenie w wyobraźni odbiorców tego komentarza kłamstwo, że zachęcam do gwałcenia i bicia kobiet, a także creme de la creme oszczerstw - pedofilia. Każdy kto chociaż troszkę zna moją działalność, wie że są to bardzo poważne oszczerstwa, obliczone na zniszczenie mojej opinii a także liczenie na to, że "ktoś" w Internecie, czytając o mnie takie rzeczy, oburzy się moją rzekomą bezkarnością i czy to spróbuje mnie napaść, okaleczyć bądź zabić. Będzie przekonany, że atakuje potwora w ludzkiej skórze - a tak naprawdę został perfidnie, świadomie zmanipulowany. Takie przypadki już były, a tu się nad tym usilnie pracuje. Ostatni czas w moim życiu, to coraz gorsza sytuacja finansowa. Prowadząc forum i nie tylko, mam spore wydatki na serwery, liczne domeny, dodatkowe usługi by na forum było szybko, miło, bezpiecznie - i tak jest. Niestety od miesięcy walczę o opłacenie ZUS-ów, gdyż nawet taka kwota staje się dla mnie zbyt duża. Każdy miesiąc to coraz większy stres - gdyż muszę posiłkować się pożyczkami. Stało się to, do czego od lat dążą moi hejterzy - Nie jestem już w stanie utrzymać sam forum, Jest to pierwszy, tak poważny krok do zrealizowania wizji zniszczenia wszystkiego, co tworzyłem kilkanaście lat ciężką pracą. Jest to świadoma, systematyczna "praca", którą zorganizowana grupa ludzi wykonuje. Oni, podobnie jak i ja, nie mają wolnego, świąt, urlopów. Każdy dzień jest dobry na pyszną kawkę, i napisanie że jestem pedofilem i cwelem. Mimo wszystko, ostatnio nie chciałem was tym zamęczać; cieszyło mnie, że ludzie mają swoje fajne miejsce, gdzie mogą spędzać czas, a ludzie poszukujący odpowiedzi na swoje problemy czy też wsparcia, niekiedy znajdują tu to, czego szukają. By tak się stało, trzeba było włożyć w to wszystko ogromną ilość pracy, i to nie tylko moją, a przecież są moderatorzy, ludzie którzy wcześniej to wszystko wspierali, a ja głównie byłem pomysłodawcą i zapalnikiem tej banalnie prostej idei, byśmy sobie wzajemnie pomagali. Skąd taka sytuacja, skoro przez lata wiodło mi się o wiele lepiej? Są dwa powody, lecz zanim je wymienię, przypomnę Państwu, że utrzymuję się ze sprzedaży książek (19) i nagrań (5). Nagrałem też myślę że ponad 3 tysiące audycji (na obecnym koncie RS2 jest ponad 1400 nagrań, a było SR1 i inne konta, np. Marek Kotoński na YT) oraz napisałem też coś koło kilku tysięcy artykułów, na czym nie zarabiałem. Na reklamach na forum i YT nie zarabiam świadomie - a był czas, gdy wiązały się z tym konkretne pieniądze. Zwracałem też spore pieniądze które mi wpłacano, by pokazać że nie chodzi mi o pieniądze, a także gdy zwracał się do mnie ktoś z prośbą o pilną pomoc. W sumie nieproszony zawsze wyskakiwałem z pieniędzmi, by osoba w nieszczęściu miała chociaż na taxi, jakieś leki czy coś na start. Aukcje charytatywne - nie mam węża w kieszeni, zresztą lubię pomóc, mi też ludzie pomagali nie raz i nie dwa. Chciałem pokazać, że nie wszystko jest dla pieniędzy, a pewnego rodzaju misja jest dla mnie ważniejsza, niż pieniądze. Kwoty które w porywie "honoru" zwracałem, obecnie powodują u mnie zawrót głowy, np. 5 tysięcy za kilka rad pewnemu Panu. A że w tym przypadku rady były w sprawach bardzo ważnych życiowo, chciałem pokazać że nie robię tego dla pieniędzy, a ta osoba też mi kiedyś dała pieniądze, więc chciałem się odwdzięczyć po 10 latach od pięknej sumki, która umożliwiła mi wydanie pierwszej książki. Do tej pory się zastanawiam, czy być z tego dumnym, czy żeby walić głową w ścianę z powodu mojej głupoty. Jeden rabin powie że zrobiłem dobrze, drugi że źle. W sumie czuję się z tym dobrze - sferą emocji odczuwam zadowolenie, a logicznie, umysłem, tego nie pochwalam. A oto te dwa powody: - Książki (ebooki) zostały udostępnione do ściągnięcia za darmo w sieci, a były sprzedawane w moim sklepie strefasamca.pl Sprzedaż momentalnie zaczęła spadać, mało tego, ludzie z "dobrej woli", sobie te ebooki przesyłali mając życiowe problemy, bo po co płacić, a przecież z tych pieniędzy nie tylko "żyłem", ale i utrzymałem forum z pomocą dla każdego, biednego czy bogatego. - Moja opinia została publicznie kompletnie zniszczona. Pedofil, męska prostytutka, złodziej, podjudzacz do gwałcenia i bicia kobiet itd., lista jest długa. W sądzie KAŻDE z tych oszczerstw upadło, zostałem prawomocnie uniewinniony z każdego hejterskiego zarzutu. Zapis tego jest na forum, w razie czego proszę pytać, to poszukam i wskażę, jak ktoś sam nie znajdzie. Ludzie często mnie pytają, czemu sprzedaż książek spadła? Dlaczego ewentualne zarabianie na reklamach upadło, oraz dlaczego sam się nie reklamuję w sieci? Odpowiedź jest o tyle smutna co i prosta, wystarczy spojrzeć na screen. Takich komentarzy jest całe mnóstwo, na stronach od gotowania, religijnych po obyczajowe. Ludzie je zamieszczający mają czas, a ja prowadząc nie tylko forum, nie mam na to czasu - muszę zarabiać na prowadzenie działalności, prowadzić ją a także mam swoje życie. To jaką mam szansę przeciwstawić się wieloletniej, zmasowanej nagonce samemu? Żadnej. Czasem ktoś odważniejszy zaczyna prostować kłamstwa o mnie, pytać o dowody, a kończy zasypany lawiną bluzgów i prześladowaniem w sieci. Niektórzy skończyli gorzej, stając się obiektem nękania w sieci, np. oczerniania po nazwisku, pisaniu meili do pracy, szkoły itd. Straciłem przez to masę znajomych, porządnych ludzi. Porządny, normalny człowiek, pracuje na chleb w tym biednym kraju i unika wszelkich problemów. Taki człowiek nie będzie załatwiał tora by nie znaleźli jego danych i bluzgał na tych ludzi, bo to by go rujnowało moralnie i psychicznie, a tamtych ludzi to rozkoszuje, napędza. Niejedna osoba mi mówiła, że na Karnistrowie, blogu organizującym ten cały ruch "hejkerów", jak lubią się nazywać, przebywanie i czytanie dłużej niż pół godziny powoduje chęć na wymioty, ból głowy, uczucie dziwnego rozdrażnienia. Jest tam negatywna aura, odpychająca normalnych ludzi - takie jest tam nagromadzenie nienawiści, zazdrości, wszelkich podłości, że przekracza to jakąkolwiek moralną skalę. Ale są ludzie, którzy lubują się z przebywania w takiej "energii", kochają wojenki, dramaty, ploteczki, opluskwianie innych, poniżanie, gnojenie itd. Blog jest prowadzony przez Pana, który od plus minus 12, 13 lat tylko tym się zajmuje - moją skromną osóbką. Chcieliby Państwo, żeby waszą firmę reklamował gość, rzekomo zachęcający do gwałtów i przemocy na kobietach? Chcielibyście czytać książki człowieka zamieszanego w pedofilię? Wspierać jego misję pomagania i edukowania ludzi, którzy bez wiedzy o związkach tracą majątki, przeżywają lata piekła na salach sądowych, rujnując zdrowie i niekiedy tracąc życie, gdy poczucie rozpaczy i frustracji staje się nie do wytrzymania? No właśnie... Dlatego właśnie zwracam się kolejny raz do Państwa z prośbą o pieniądze - żeby przetrwać ten zły czas, pospłacam należności i kilka niewielkich jeszcze pożyczek, oraz żeby mieć na życie i możliwość ruchu, gdyż obecnie kończymy nowy projekt - plusujemy.pl Od lat państwu powtarzam znane powiedzenie, że najlepszą obroną jest atak. Więc im gorzej się działo, tym mocniej myślałem nie nad wycofywaniem się, a pójściem do przodu. efektem tego jest portal plusujemy.pl - z jednej strony po prostu ledwo się trzymam, z drugiej szykuję się do ofensywy. Wiele o tym myślałem, i moim zdaniem jest to jedyny ruch, który mogę wykonać. Przypomina to Ardeny 44, gdzie szaleńczy zryw niemców miał uratować ich przed pancernym walcem ze wschodu. Nie udało się, ale właściwie oprócz obrony pozbawionej sensu, nie mieli innego wyjścia militarnego. Zebrali więc wszystko co mieli, by wyprzeć aliantów z kontynentu, a po sukcesie, wojska z tej operacji rzucić na wschód. Ja jestem w o wiele lepszej sytuacji, chociażby moralnej. Wschód i kacapy pijący wodę z toalet to "hejkery", wypchnięcie aliantów z francji to próba osiągnięcia sukcesu za pomocą plusujemy.pl Jak się uda, to wszystko co na tym zyskam, pójdzie "na wschód", czyli do obrony i być może kontrataku. Jeśli się skulę w sobie by przetrwać, rozniosą mnie na strzępy. Myślę że przetrwam. Póki co, mam sporo rzeczy do sprzedania, rower, latarki, multitoole, sprzęt elektrotechniczny ze zbiórki na warsztacik, laptopa, słuchawki niezłe. Jeśli plusujemy się rozwinie, pojawią się nowe opcje na zarabianie, a także na poradzenie sobie z innymi problemami. Jeśli ktoś z Państwa chce, by kwota którą wpłaci, była widoczna na forum przy nicku, proszę w tytule przelewu napisać "Nick - Twardy i Gruby, zawsze gotowy", a jeśli nie macie konta na forum, to bez nicka oczywiście. Proszę też pamiętać, że od danej kwoty płacę podatek od darowizn, a w niektórych przypadkach (chociażby widoczne poniżej Tipply, prowizję od wpłaty i wypłaty, ale można wpłacać SMS z szalonym, chyba 50% haraczem i kilkoma innymi drogami) Mbank 97 1140 2004 0000 3902 4436 3874 Marek Kotoński PayPal - [email protected] https://tipply.pl/u/pieszczoch Jeśli ktoś nie może wpłacić, albo nie chce - nie ma to żadnego wpływu na funkcjonowanie na forum. Wprawdzie widać pod nickiem kto ile wpłacił, ale żadne pieniądze nie uratują kogoś od konsekwencji złego zachowania na forum. Natomiast nie ma co ukrywać, być może kogoś to oburzy, ale jeśli widzę kogoś, kto mi pomógł, to choćbym się zaparł z całych sił, chcąc nie chcąc odczuję wdzięczność i sympatię. Każdy tak by to odczuł. Bardzo też proszę, by czasem odświeżać ten temat. Myślę że niejedna osoba nie ma pojęcia, że tak wygląda sytuacja, a chętnie by pomogła. Z góry dziękuję. W razie braku wpłat, myślę że strzelam - przetrwam na 68%. Jeśli nie przetrwam, to znaczy to że nie nadaję się do tego i gdy wreszcie forum zniknie ze mną z Internetu w sensie społeczności, to znaczy to tylko tyle, że przyjdzie ktoś, kto lepiej to wszystko ode mnie zrobi i nie popełni tylu błędów co ja. W sumie dla Państwa będzie to też lepiej, dla mnie też, bo jeśli do tego się nie nadaję, to znaczy że być może istnieje gdzieś nisza, w której lepiej się odnajdę i będę szczęśliwszy. W sumie prowadzenie forum przez te lata, oprócz satysfakcji z wielu działań i możliwości poznania świetnych ludzi, to ogólnie gehenna i dużo, dużo nieprzyjemności, głównie z toksycznymi ludźmi. O policji w domu, jeżdżeniu po sądach, przesłuchaniach i kasie na to wydanej, nawet nie wspominam.
    20 points
  18. Bracia i Siostry materiał z kanału: Stop Przemocy. Materiał dotyczy przemocy wobec Mężczyzn. Od 1 minuty 42 sekundy podział typów Kobiet stosujących przemoc. O dziwo jest także w tej typologii: Kobieta z zaburzeniem osobowości typu Bordeline..... Okazuje się po raz kolejny, że Nasz Szef Marek miał rację........ Link do materiału poniżej:
    20 points
  19. Zapewne część z was słyszała lub grała w grę Gothic. Jest to cRPG niemiecki, który bardzo spopularyzował się w Polsce. Powstaje do niego mnóstwo modów. Jednym z większych był wydany w grudniu 2021 roku "Kroniki Myrthany". Projekt "Kronik" powstał od rozłamu grupy moderskiej tworzącej mod "Dzieje Khorinis". I o tym dzisiaj napiszę co się śmisznego wydarzyło (może nie powinienem rozpowiadać, choć mam nadzieję, że nikomu to nie przeszkodzi ). Dzieje Khorinis tworzone są od dosyć dawna. Ciągle są na stosunkowo wczesnym stadium tworzenia. Twórcy stworzyli hype w swoich wielu trailerach na to co będzie i nie będzie mieć mod oraz jaki będzie zarąbisty, mimo że w tych trailerach nic nie było takiego "WOW", a jedynie jakieś pododawane mosty i drzewa, co ja już potrafiłem w wieku 12 lat. No i po bece jaka zeszła na nich oraz po wydaniu konkurencyjnego projektu Kronik Myrthany twórcy ucichli i "tworzą w zaciszu". Jednak - wydarzyło się coś nieprawdopodobnego. Sam nie uwierzyłem w to dopóki nie obejrzałem realnie gry. https://imgur.com/a/eMkLuwe Główna twórca wypuścił grę, bo gość mu wysłał zdjęcie gołej kobiety - nieprzetestowaną, niedokończoną. Zaprzepaścił pracę i hype całego zespołu od naprawdę wielu lat. Zresztą zobaczcie sami. Nie będę zabierać wam przyjemności czytania. UCZCIE SIĘ NA CUDZYCH BŁĘDACH. Polecam przeczytać całość
    20 points
  20. Jak mam się spotykać z byle kim i na siłę wymyślać tematy do rozmów, to wolę siedzieć w domu. Tak samo ludzie z pracy - jak mam się z nimi spotykać w weekend, mimo, że w pracy nie mogę na nich patrzeć, albo wiem, że są dwulicowi, to wolę sobie dać spokój.
    20 points
  21. Długo się zbierałem, żeby dodać pierwszą przysięgę. Wiem, dlaczego tak się dzieje: podświadomie czułem, że ambitne cele jakie sobie założyłem, mogą okazać się zbyt ambitne. W dużej mierze napędzane przez... "małe ja", czyli tak dobrze znane ego. Nie znaczy to, że do nich nie wrócę, ale na razie chcę się skupić na tym, czego ogarnięcie wydaje się fundamentalne: regulacja dopaminy w mózgu + poprawa social skilli Konkrety. - Przez 90 dni co dzień wyjście na krótki spacer rano lub wieczorem + złapanie kilku extra minut światła słonecznego w pogodny dzień (np. zakupy). Aktualnie pracuję na 3 zmiany, więc nie zawsze będą to te same godziny. Rozglądam się za pracą i mam kilka ofert w bardziej stałych i naturalnych godzinach (dwie zmiany lub nawet tylko na rano!) - jest więc dodatkowa motywacja do zmiany pracy, ale jeśli nie wyjdzie, to nic nie tracę. - Przez ten sam okres czasu powtarzanie co dzień wybranych afirmacji akceptujących i wzmacniających, praca z nimi tak żeby kierować podświadomość właśnie na te cele a nie na "rozczulanie". Dodatkowo częste afirmacja od @Messer z wątku @Montella26 w różnych sytuacjach społecznych: "On/Ona/Ono/Oni są w porządku. Ja też jestem w porządku." - Przez 30 dni radykalne ograniczenie czasu w internecie do średnio ok. 2h dziennie, przy czym jest to orientacyjne i mniej rygorystyczne niż powyższe punkty - wszystko zależy od sytuacji i rodzaju aktywności, poza tym można powiedzieć, że w jakimś stopniu już zacząłem, niemal do zera ograniczając fb i do minimum inne media, nawet BS (przepraszam, bracia) - Wyjście z jaskini, wzmocnienie social skilli - mówienie "Dzień dobry" obcym, rozmowy z znajomymi choćby o tej pieprzonej pogodzie; częstsze mówienie prawdy (także sobie, koniec z samooszukiwaniem), przyznawanie się do błędu choćbym miał się zaraz poryczeć, ale też stawianie granic; kiedy trzeba używanie bardziej kwiecistego stylu, kiedy indziej prosto (wyczucie); próby podrywu bez spiny, udawania; chodzenie na imprezy, wycieczki itp. - Z pozoru sprzeczny z powyższym: odcięcie od toksyków i zabieraczy/-czek energii, przy czym w dużej mierze sam często karmiłem ich dobrowolnie atencją (samoocena?) - Jeszcze ciut luźniejszy cel (też już wszedł jakiś czas temu): ograniczenie kawy, słodyczy, alko na rzecz zielonej herbaty, yerba mate, czarnego kakao, a od niedawna ashwaganda i kombucha Tyle na razie, żeby nie robić absurdalnej listy. Z góry dzięki wszystkim trzymającym kciuki, a szczególne podziękowania już teraz składam: @Lannes - za temat o "Monk mode" - ciekawy i choć u mnie nierealny na tę chwilę, jednak stanowił bardzo wrażny bodziec i inspirację @Messer - za wspomniany temat, jak i całokształt twórczości @niemlodyjoda - również za całokształt, ale i temat o 0% darmowej atencji @bassfreak @Egregor Zeta @[email protected] [email protected] @Carl93m - za własne ciekawe postanowienia, historie, uwagi, inspiracje itp. i wszystkim innym, których nie wymieniłem, a powinienem - dobrze wiedzą za co Pozdrawiam, do usłyszenia za jakiś czas
    19 points
  22. Nie no to może nie tak... Kobiety to bardzo fajna część życia heteroseksualnego faceta i nie ma się tu na co napinać tylko trzeba trochę rozumieć jakie mamy obecnie czasy, jakie są uwarunkowania społeczno-kulturowe i gdzie pewne rzeczy będą łatwiejsze a pewne rzeczy trudniejsze. Pytanie raczej z gatunku po co Ci jest potrzebna kobieta bo tego pytania wielu mężczyzn sobie nie zadaje. Kobieta na stałe potrzebna Ci jest do seksu bo nie ogarniasz go "biegając" luzem? Potrzebujesz emocjonalnego wsparcia? A może chodzi o to, że życie razem jest uzasadnione ekonomicznie (choć tutaj można się spierać)? Tak sobie myślę, że dramatyzm sytuacji obecnych czasów skupia się na dwóch kwestiach -obrazu kobiety albo jako anioła albo jako kurwy oraz tego, że mężczyźni nie są już im tak potrzebni w kwestiach ekonomicznych jak kiedyś. Ja np. lubię towarzystwo kobiet, a już fajny flirt czy sam proces zainteresowania się sobą nawzajem jest dla mnie ciekawszy niż nudne chędożenie - bo w tym ostatnim te kategorie z PH co mnie w życiu interesowały to już przerobiłem. Ostatnio mocniej przeżyłem olewkę ze strony dziewczyny, która naprawdę mi się podobała - pierwsza randka, druga i bzykanie, trzecia i mieszkaliśmy razem. Wiesz co mnie w niej ujęło? To, że przegadałem z nią kilka godzin o Limonovie (laska zrobiła oczy jak 5 złotówki że go znam), Nabokovie i Dostojewskim - pisarzach z jej ojczyzny + o Tarkowskim oraz to, że Pani, gdy ja zająłem się pracą, zajęła się sobą. Pomimo tego, że wyszło z tego jedno wielkie nic ja tę dziewczynę wspominam bardzo ciepło i fajnie było z nią sobie razem pożyć, choć, zbyt krótko (no i, przyznam szczerze, srogo się przez to najebałem, nawet po ogarnięciu faktu rozwodu tak się nie nawaliłem - ach te nasze kobietki XD ). W ostatni weekend w piątek umówiłem się z Panią pierwszy raz, w sobotę poszliśmy razem na mecz i skończyliśmy u mnie (laskę rozbawiło że nie mam na chacie mebli gołe ściany) niedzielę Pani przewaletowała u mnie. Miałem w domu maliny i laska zaczęła je nabijać na palce i mnie karmić - i zapytała mnie czy wiem, kto tak robił - oczywiście bohaterka książki Nabokova a różnica wieku między mną a tą kobietą to dokładnie 15 lat (ona młodsza ofc). Równie miło było kiedy jedna Pani, pigmentododatnia, czekała na mnie na lotnisku z... kwiatami. Ubawiło mnie to ale z drugiej strony było po prostu miło. I teraz pytanie - czy warto mieć w swoim życiu kobiety? Zdecydowanie tak, jeśli się jest heterykiem ofc i ktoś lubi ich towarzystwo. Są barwne, ich nieogar emocjonalny nadaje życiu koloryt, to na pewno ale... no właśnie coś za coś.. Ty musisz te emocje ogarniać, jej emocje, a przy okazji trzymać swoje w odpowiednim tonie bo statek bez kapitana to... prosta droga do zatonięcia. Więc odpowiadając na Twoje pytanie - czy facet może osiągnąć z właściwą kobietą więcej niż samemu odpowiem - zależy jaki facet i z jaka kobietą bo jeśli to ktoś z deficytami miłości i potrzebujący drugiej mamusi to nie bardzo ale jeśli ktoś kto szuka tego wyświechtanego "partner in crime" i go znajduje... może i tak Podsumowując - ja tam jestem tym "repilakiem" vel "redpilianinem" ale baby lubię, lubię z nimi gadać, mniej już o nich (no chyba że o technikalaiach samego procesu poznania i dalszej części ale technikalaiach nie idealizowaniu lub hejcie na nie) i jakaś tam ich cześć lubi mnie Tak samo nie widzę wstydu w tym żeby napisać po raz nty coś co piszę od maja zeszłego roku - tak, szukam laski do stałego związku - nie widze w tym nic złego czy wartego śmiania się. Od rozwodu poruchałem, wybawiłem się, czas teraz może na coś bardziej "stabilnego" (jeśli życie z kobietą w dzisiejszych czasach może być stabilne). A czy da się żyć bez kobiet? Da się tylko jest nudniej bo nikt tak nie doje*ie do pieca jak baba której jest ZA DOBRZE PS Polecam Wam patrzenie na zakochane pary - mnie to bardzo uspokaja i wprowadza w dobry nastrój. Ale ja lubię też oglądać w netcie zwierzaki - ostatni mój hit to świstaki - i chyba podobne emocje wywołuje to u mnie PS 2 Zawsze tu pisałem chłopakom, szczególnie młodym, żeby się nie odgradzali od lasek tylko socjalizowali - walić kosze, walić zlewki - działać. I dopiero jak już się w związkach było i coś tam poruchało zastanowić się czy żyję w dobrowolnym monk mode czy jednak idę powalczyć na rynek matrymonialny. Nie ma się co bać kosza od baby - jej strata - nie ta to następna
    19 points
  23. Jak żyje 40 lat to nie pamiętam kiedy ostatnio widziałem tak smutną i beznadziejną sprawę jak temat zmarłego 8-latka Kamila. Nawet sprawa z "madką" Madzi czy dziećmi w beczce po kapuście nie zasmuciła mnie tak jak to co się stało u tych zjebanych patusów. Przygnębienie jest duże bo państwo i społeczeństwo zawiadło w każdym aspekcie swojego działania publicznego. Absolutnie w każdym. Sądy rodzinne zawiodły i zawodzą dalej bo 98% dzieci jest oddawana matkom po opiekę. Nie ma domyślnej opieki naprzemiennej. Nawet taka patusiara miała prawa opieki na dziećmi. Dramat. Kuriozum jest jak się pomyśli, że ojciec biologiczny ma wyznaczone dni/godziny spotkań z własnym dzieckiem a nowy kochanek matki ma dostęp do dziecka nieograniczony! Nic nie musi robić. Sama matka i jej patus to kula w łeb i do piachu, nie ma co się nad tym rozwodzić. Problem jest z osobami trzecimi. To jest przygnębiające. Dziecko było katowane wiele mięsięcy i nikt nic nie zrobił. Mopsiara tłuczy się, że pisała pisma i wszystko jest OK a ogólnie to był problem z obiegiem dokumetów pomiędzy MOPSami. Niewidziała poparzeń, przypaleń i połamanych rąk. Nie było przemocy! Lokalna policja trzy razy znalazła Kamila wcześniej, który pobity uciekł z domu i co zrobili? Odprowadzili go do domu w którym był bity. Winę przypisali dziecku, że niby jest z nim problem bo nie chciał im opowiedzieć co się stało. Żaden policyjny "geniusz" nie wpadł na to, że dziecko jest bite i zamknięte w sobie. Kolejny raz sąd - był wniosek o ustanowienie opięki zastępczej ale sąd nie rozpatrzył! Sąsiedzi i dalsza rodzina jak zwykle nic nie widzieli złego, że się dzieje. Ostania sprawa to szkoła do której chodził. Szkoła nie zareagowała a nauczycielki się tłumaczą, że zawierzyli matce, która im powiedziała, że chłapak ma siniaki, rany i złamaną rekę bo się przewrócił! Oczywiście nauczycielki palą głupa i dobrze wiedziały co się dzieje ale nie reagowały. Napiszę wam jak to jest bo moja małża pracuje w przedszkolu i coś wiem na ten temat. Szkoły są sfeminizowane, brak mężczyzn. Kobiety są konformistkami, egoistkami dbającymi tylko o swoje dupy, bojące się wychylać. Doskonale wiedziały co się dzieje z chłopcem i tylko niepełnosprawna umysłowo osoba nie jest wstanie rozróznić oznaków prawie rocznego maltretowania dziecka od siniaka "bo się wywrócił". Skoro nie widziały co się dzieje, nie powinny wykonywac swojego zawodu bo są intelektualnie niesamodzielne i same wymagają opieki. Jednak nauczycielki doskonale wiedziały jaka jest sytuacja ale bały się zareagować bo nie chciały mieć kłopotu. Czyste wygodnictwo. Taka sytuacja z przedszkola mojej małży: Mała dziewczynka była przyprowadzana do przedszkola o 6:00 rano i odbierana o 16:15. 10 godzin w przedszkolu. Wyraźnie matka chciała się jej pozbyć z domu. Sama matka przychodziła rano na porannym kacu, jeszcze po nocy a po południu już była na kolejnym kacu bo najebała się do południa i wyspała do 16:00. Więc waliło od niej wódą rano i popołudniu. Absolutnie wszystkie nauczycielki w grupie wiedziały co się dzieje i takie rzeczy widzi się od razu. -Co zrobiliście? Pytam się żony. - Nic, każda się boi zareagować. Żadna nie chce mieć problemów. ! Ręcę opadają. Wszytkie są po kursach, szkoleniach i z certyfikatami jak pracować z dziećmi, także jak reagować w sytuacjach kryzysowych. Zero skutku.
    19 points
  24. Mówisz trochę o sobie. Większość ludzi nie chodzi po kraju i nie myśli o matriarchacie, ratach innych ludzi, pandemii i innych ciekawych tematach. Większość ludzi ma na to wyjebane i myśli o własnej dupie i żeby sąsiad miał gorzej, niczym więcej. I zapominasz, że większość ludzi ogarnia sobie partnerów, nie dają rady głównie piwniczaki. Zauważ, że jest niewyobrażalnie więcej miejsc na świecie, gdzie jest znacznie, znacznie, ZNACZNIE gorzej i biedniej. Jednocześnie ci ludzie się ze sobą trzymają, są mili i towarzyscy, radośni, szanują siebie nawzajem, swoich rodziców i tak dalej. Dagestan, Jakucja, części Ameryki Południowej, Filipiny itd. Temat rzeka, ale można go skrócić do tego, że ludzie w tym kraju nie mają energii. Energia to radość, twórczość, ekspresja, życie. Większość ludzi wytraca tą energię na nieskończone przyjemności, nieskończony strach przed przyszłością, zamartwiania się, pogardę (ten kraj jest niesamowicie pogardliwy), nienawiść, nieskończonej wojny polsko-polskiej i całą masę innych emocji i zachowań. To niezauważalnie wysysa z ludzie energii - oni tego nie czują jak tym buchają, ale potem wchodzą w określony stan energetyczny, który jest synonimem wyczerpania, które przychodzi po latach. Z reguły ludzie wykańczają się sami na własne życzenie w wieku 20-25 lat. Im niższa energetyka własna, tym bardziej wchodzi na człowieka energetyka kraju, zaczyna go dominować. Energia tego kraju to ciągły koszmar i terror, który wynika z przeszłości. Jest niesamowicie "ciężka". I my też jesteśmy ciężcy z automatu i odenergetyzowani - bo to co wisi "na kraju" nas dominuje, skoro nie mamy własnej mocy, poszła na "słuszne" synonimy nienawiści i niezapracowanej przyjemności - czyli niszczenia własnego ciała. Badania mówią, że ludzie nawet jak na siłę się uśmiechają to działa to anabolicznie i poprawia nastrój. W PL jak ktoś idzie przez ulicę uśmiechnięty to wygląda to tak obco, dziwnie, jakby z tym gościem było coś nie tak. Polacy nawet nie chcą widzieć kogoś szczęśliwego. Ich to boli BARDZIEJ NIŻ WSZYSTKO CO WYMIENIŁEŚ - te raty, covidy, inflacje i inne. Polska to kraj zazdrośników. Nie ma osób, które są mocno zazdrosne i są szczęśliwe - oni tylko na takich pozują. Jesteśmy ciężkim, lekko paskudnym narodem w kwestii zazdrości, pogardy, głupoty własnej i nienawiści do innych. Każdy naród ma jakieś wady i zalety, my mamy te. I jest jak jest. To jest kwestia wewnętrzna. Polak ma tak, że nawet jak pojedzie do kraju, gdzie się uśmiechają, ludzie są pogodni to on w duszy musi być smutny i często przybiera na twarz wyraz zbitego, smutnego psa, który musi się troszczyć, przejmować nie wiadomo czym i musi być przygnębiony. Jest takie powiedzenie, że jak zagranicą idzie ktoś smutny publicznie to są dwie opcje - albo to jest Polak albo Rusek. Btw - kiedyś, z początku wojny oglądałem materiał z amerykańskimi ochotnikami na Ukrainie. Jeden amerykaniec powiedział coś w stylu: że mają fantastyczną broń, mamy kolegów i super sytuację, to mają absolutnie wszystko, żeby spędzić następny, superowy dzień. W okolicy było słychać strzały, klimat wojny. A on typowe amerykańskie, chillowe, jowialne nastawienie. Można sobie wyobrazić czy Polak byłby w stanie takie zdanie wymówić w takiej sytuacji. Wątpię. Coś "w duszy" by mu nie pozwoliło.
    19 points
  25. @spacemarine Nie chcesz budować nędzymorza i Ukropolinu od Łaby aż po Władywostyok z nowymi braćmi? Oj, jak tak można 😜 Ale do meritum, Niejako czuję się wywołany do tablicy Cyprem ale zanim napiszę coś od siebie jedna rada - nie patrz na tabelki tylko się spakuj i poleć do kraju / krajów które Cię interesują i popracuj z nich,, poznaj różne pory roku, porozmawiaj z lokalsami, z expatami, poszukaj na forach i grupach facebookowych bo takie suche rozważania bez mieszkania w danym kraju to mogą Cię srogo zdziwić Powiem jeszcze jedno -jak chcesz pracować dla klientów z Polski czy ogólnie "europejskiego czasu" to zastanów się czy jesteś "skowronkiem" (lubisz wstać rano jak ja, pracować rano i kończyć koło 12-13 w południe) czy "sową (wręcz przeciwnie - spać do południa i pracować wieczorami, nawet w nocy). Wbrew pozorom to jest cholernie ważne bo warto emigrować do miejsca dostrojonego z Twoim organizmem. Podam przykład - emigrując w stronę wschodnią (Tajlandia) masz +6/7 h do czsu UE - więc czy odpowiada Ci praca od 13/14 do 21/22 (7.00 am w Polszy 4 pm w Polszy)? Jak tak - idź w Azję - mieszkałem i pracowałem z Tajowa - bardzo przyjemnie ale różnica czasu mnie trochę przytłaczała. Z Azji poza Tajowem polecam Filipiny, Malezję, Kambodżę, Wietnam - zerknij sobie tutaj zresztą - https://przemyslawkwiecien.pl/okiem-doktora-jak-inwestowac-w-azje/. Wróćmy do Cypru na którym spędziłem w ciągu ostatniego roku 2/3 czasu - po to żeby zobaczyć jak tam się żyje w każdej porze roku - wszystko jest dokładnie rozpisane w zamkniętej części forum (u Abso) ale nie każdy ma tam dostęp więc kilka moich spostrzeżeń. Strefa czasowa - +1 w stosunku do Polszy. Dla osoby jak ja, która wstaje codziennie 5-6 PL Time ideolo - idziesz sobie o 7 rano na plażę, relaksująca kąpiel, potem kawiarnia i kawka (masa Cypryjczyków tak robi), śniadanko i o 9 miejscowego czasu (8 w Polszy) jesteś "w pracy". Wskaźniki - jeden z najniższych na świecie wskaźnik osadzonych w więzieniu na 1000 mieszkańców, świetna długość życia, zadowolenie etc. Ludzie - dla mnie bomba. Cypryjczycy to dość konserwatywne społeczeństwo o południowej mentalności, chrześcijanie obrządku prawosławnego. Co to znaczy - nie narobić się a zarobić. W ciągu dnia sjesta, która czasem ma miejsce i przez całą środę (bo przecież środa to takie południe tygodnia ), uśmiechnięci i wyluzowani. przyjaźni aczkolwiek z nawiązywaniem z nimi jakiś głębszych relacji będzie problem bo oni raczej spędzają czas w swoim gronie i tak samo się wiążą (np. nigdy nie widziałem Cypryjki z czarnym kolesiem, Cypryjczyka raz z czarną laską i nie jestem pewien czy byli parą). Normalne jest to, że ktoś zatrzymuje dostawczaka pod kawiarnią, blokując ruch, i idzie kupić kawę. Nikt nie trąbi, nie drze mordy jak w Polsce, nie ma tej agresji i mierzenia sobie kutasów kto ma więcej i szybciej będzie pracował. Tutaj trzeba też wiedzieć, że Cypryjczycy to jedno ale drugie to emigracja - na południu Cypru (piszę cały czas o greckiej części) masz około 20-25% społeczeństwa niecypryjskiego. Składają się na to emerytowani Brytole (okolice Pafos), Rosjanie i Ukraińcy (Limassol, przeopraszam Limassolsk ), Polacy (Głównie Larnaka i Ayia Napa), Żydzi (Limassolsk), Grecy z kontynentu (na Cyprze zarabia się lepiej niż w Grecji plus wyspa roluje Grecki dług), Afrykanie (Nikozja) oraz Filipińczycy (Nikozja). Nie czytaj tych bzdur o małej ilości kobiet na Cyprze bo z moich obserwacji wynika, że 75% emigracji to kobiety - białych Rosjanek i Ukrainek masz tu do wyboru i koloru (często nie znają angielskiego więc odpada Ci miejscowa konkurencja), Greczynki z kontynentu (głównie studentki przyjeżdżające do pracy na wakacje), Azjatki (spotkasz je w niedzielę bo pn-sob zapier* jako pokojówki, baby siters etc.) i Murzynki (studentki, bardzo dużo ich na Północy wyspy ale trzeba uważać bo znaczna część dorabia jako prostytutki). Jeszcze taka uwaga -Cypryjscy faceci nie są żadną konkurencją dla Polaka - po pierwsze masa z nich po 30stce, a nawet po 40stce, mieszka z rodzicami, po 2gie raczej słabo zarabiają, po trzecie oni się chcą wiązać z Cypryjkami - kobiety z innych krajów traktują tylko jako ruchadła -wiem o tym z pierwszej ręki - kobiet z PL mieszkających na Cyprze - nie radzę ruszać tego towaru bo są przeruchane wzdłuż i wszerz bo każda z tych idiotek myślała że południowiec z nimi zostanie jak da mu dupy) no i creme de la creme naszych witaminek - wzrost -są niscy - ja mam 184 cm i chodząc po ulicach rzadko który miejscowy dorównuje mi wzrostem Co do cen - dzięki inflacji w PL na Cyperku jest ok +10-15% drożej niż w Polszy, Mieszkania są tańsze (kupno), wynajem nawet też tańszy niż w Polsce. Pogoda - poza lipcem i sierpniem kiedy są upały bajka - ja się w grudniu i w lutym kąpałem bez przeszkód - patrz na temperaturę morza nie powietrza. Połączenia lotnicze z całym światem bo masz rzut beretem do Hubów jak Ateny czy Istambuł. Prom morski Limassolsk - Ateny. Networking - starzy brytole z kasą, ruscy z kasą, żydzi z kasą - co kto lubi. Podatki - nie muszę nawet pisać - generalnie chodzi o to abyś się "uwolnił" od Polskiej rezydencji podatkowej - czyli ponad 180 dni poza Polszą. Tu masz więcej: https://www.pwc.com.cy/en/publications/assets/tff-eng-2023.pdf Nie będę za Was liczył więc sami ruszcie głową Cypr nie należy do NATO - kolejny plus - są na nim bazy wojskowe brytyjskie. Oczywiście nie jest to miejsce dla każdego - jak nie wiesz co ze sobą w życiu zrobić lepiej jedź do DACH lub zachodniej Europy bo zarobki są tam wyższe, jak masz problem ze słońcem, również tu nie przyjeżdżaj, jeśli jesteś zakompleksionym i agresywnym burakiem, jakich w Polsce masa, też raczej się nie odnajdziesz. Tak samo jeśli interesuje Cię korposzczurzy wyścig - nie polecam. I żeby było jasne -to nie jest raj gdzie nic nie trzeba robić, czekają na każdego z otwartymi rękoma i obruchacie się jak w Tajowie - ma też swoje minusy - pracę banków, zagrożenie trzęsieniami ziemi, "cypryjską dbałość o detale" (czyli południową bylejakość) i jeszcze kilka innych spraw ale.... sami musicie ocenić Natomiast jeśli masz otwartą głowę i twarde pięści - Cypr niedługo stanie się tym czym był Wiedeń w czasie zimnej wojny - jak macie trochę wiedzy o najnowszej historii to wiecie o co chodzi Miasta - jak jesteś z babą -Pafos lub Polis (to są miasteczka) jak szukasz dupy - Larnaka - blisko do Limassolska (który jest bardzo drogi) i Nikozji (tam nie ma po co mieszkać bo to najbrudniejsze miasto na Cyprze + bez dostępu do morza). Planuję przeprowadzkę na stałkę na jesień - zobaczymy, życie pisze różne scenariusze, jeśli się uda zapraszam -wódeczkę i kobiety sami sobie organizujecie, w męskiej jaskini na pewno znajdzie się nocleg za frytę, poza sezonem bilety lotnicze są w śmiesznych cenach Mój plan jest taki - pomieszkać tam rok, zobaczyć czy się podoba i albo zostać na stałe albo ruszyć dalej Jak ktoś ma jakieś pytania - zapraszam na priv albo do grupy Abso.
    19 points
  26. Nie ma czegoś takiego jak trzymanie ramy w wieloletnim związku. W wieloletnim związku nie da się udawać. Nie da się też być robotem. Będziesz miał gorsze dni. Będziesz zmęczony. Będziesz miał dni, kiedy masz dość partnerki. Będziesz przechodził przez trudne chwile i trudne wybory. Będziesz znudzony seksem z nią, jej obecnością i znał jej reakcje. Nawet ten mityczny chad stanie się nudny i oswojony. Można mówić o trzymaniu ramy, ale nie istnieje żadna rama, która jest w stanie powstrzymać biologię i sprawić, że po 10 latach będziesz czuł i reagował tak samo jak na początku. To tak samo jakby po 10 latach pracy w jednej firmie reagować jak w pierwszych tygodniach. Sprawa tutaj jest dość prosta. Dbaj o siebie, rozwijaj się, wyznaczaj sobie cele, dąż do bycia coraz lepszym na kluczowych płaszczyznach. To twoje życie, do którego ktoś może dołączyć lub nie. Może się okazać - identycznie jak z pracą - że któregoś dnia będziesz chciał odejść lub staniesz się - w oczach drugiej strony - niepotrzebny.
    19 points
  27. Najlepsze jest to, że tutaj na forum jest sporo userów, co właśnie wyzywają od cucoldów, wszystko ,,sztywniutko i prawilnie”, gdzie na kilometr widać, że jakby im dać dobrą zawodniczkę to szybciutko wyrzekliby się tych swoich zasad o których tak chętnie opowiadają zza klawiatury.
    19 points
  28. Czekam na wiadomości typu jego jacht jest zbyt stary Życie kobiety to inna rzeczywistość, dlatego kobiety były kiedyś jak towar i nie miały zbyt wiele do gadania. Rodzina się dogadała i klamka zapadła. Nie chciała męża to zakonu albo do burdelu. Teraz panie wymyślają, bo napatrzą się w smartfona, a tam wszyscy mają super życie i bugatti jeżdżą. Odklejenie zupełne.
    18 points
  29. Wszedłem w komentarze i poza tym, że idę jutro na badanie w kwestii raka oczu, to złapałem absolutna perełkę obrazującą mentalność tego kraju. Komentarz jakiegoś gościa. Michał Szczepaniak Mam trójkę dzieci, moja żona dostaje 1500zł teraz dostanie więcej, ja mam działalność, zapłacę teraz większe podatki aby państwo mogło dać mojej żonie, jak bym sam nie mógł..... Tak działa socjalizm. Odpowiedź: Kylo K Niech Twoja żona nie bierze jak macie pieniądze ale tego pewnie nie rozumiesz Jeszcze nigdy nie widziałem lepszego zobrazowania stanu wykształcenia ludzi w tym kraju niż to coś. XD
    18 points
  30. Zacznijmy od tego, że w Polsce obie płcie nie są równo traktowane. Poszkodowaną grupą są mężczyźni, którym zabiera się prawa, swobody, wolność i do tego się kara czy spycha na nich odpowiedzialność lub wręcz nakazuje wypełnianie pewnych ról, które nakreślił system jak praca na wszystko, poświęcanie swojego czasu, energii, życia, zdrowia w imię dobra całej reszty. Kobiety odnoszą sukcesy w każdej dziedzinie życia tylko dlatego, że mężczyznom się zabiera, utrudnia, psuje reputacje. O czym ma rozmawiać współczesny mężczyzna pełny pasji, zainteresowań z kobietami, których tych zainteresowań i pasji nie mają. Z resztą czy kobiety to obchodzi? nie. Kobiety patrzą na trzy aspekty czyli wygląd, status i pozycja w społeczeństwie oraz pieniądze potencjalnego partnera. Z Polskich mężczyzn zrobiono dziadów, brakuje im wyglądu, którego kobiety oczekują. Za to kobiety w drugą stronę nie mają już nic do zaoferowania mężczyznom prócz seksu słabej jakości czy miernego towarzystwa na skandalicznym poziomie. Kobiety stały się klonami systemowymi, mają przeprane mózgi propagandą, z kobiecością nie mają już nic wspólnego. Oczekiwania i wymagania rodem ze świata fantazji nie adekwatne do tego co same oferują. Kobiety nie chcą wypełniać ról nakreślonych przez naturę, nie chcą być kobietami do tego poglądy lewicowe wręcz neokomunistyczne. Dlatego zawsze powtarzam nie ograniczać sie do p0lek bo kobiet na tej planecie jest +/- 3,5 mld. Relacje damsko-męskie nie istnieją, rynek został na tyle zepsuty, że już nic na lepsze się nie zmieni. Top 5-10% mężczyzn będzie miało monopol na kobiety a reszta obejdzie się smakiem lub co niektórym uda się zgarnąć okruchy z pańskiego stołu.
    18 points
  31. Wiem, wiem, sronet, pewnie pisane przez tą samą pańcie co robi horoskopy w innym dziale, ale i tak się przyjemnie czyta: https://www.onet.pl/styl-zycia/damosfera/zdradzalam-meza-chcial-rozwodu-z-mojej-winy-najgorsze-mialo-nadejsc/mnwjsr2,30bc1058 "Mój mąż Krzysztof jest starszy ode mnie o 15 lat. W trakcie piętnastoletniego małżeństwa dorobiliśmy dwójki dzieci. Krzysztof, zawsze mi się wydawało, że to taki chłop do rany przyłóż. Prowadził dom, robił zakupy, zajmował się dziećmi. W przeciwieństwie do mnie nie miał wielkich ambicji zawodowych, więc pozwolił mi się rozwijać. Jestem przedstawicielem handlowym i moja praca wymaga zaangażowania w różnych godzinach, czasem nawet w weekendy. Nigdy nie sprzeciwiał się moim częstym wyjazdom. Nigdy też nie był podejrzliwy. Po kilku latach przestał mnie pociągać tak, jak na początku, a niestety częste wyjazdy sprzyjały nawiązywaniu przelotnych romansów. Nie byłam z tego dumna, ale jakoś tak to wychodziło. Tkwiłam w tym przelotnych związkach i małżeństwie, nie chcąc nic zmieniać. Było to też dla mnie wygodne. Miał się kto zajmować dziećmi. Po kilku latach tej huśtawki emocjonalnej, tego życia w kłamstwie, postanowiłam się rozwieść. Po co żyć dalej z człowiekiem, którego się nie kocha, ba, którego się ciągle zdradza. Złożyłam pozew o rozwód. Chciałam się rozwieść ugodowo, bez awantur i płaczów. Jednakże, jakie było moje zaskoczenie, gdy w odpowiedzi na pozew mąż napisał, że on chce się rozwieść z mojej winy, bo on wie o moich zdradach. Miał długo nadzieję, że może się opamiętam, bo mnie kochał, ale skoro wytoczyłam taką armatę, to on nie zamierza rozwodzić się ugodowo. Do odpowiedzi na pozew załączył dowody mojej niewierności. Okazało się bowiem, że od kilku lat, regularnie szpiegował mnie. Patrzyłam w osłupieniu na zdjęcia moich schadzek sprzed lat i nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Najgorsze jednak miało nadejść. Każde z nas powołało na świadków krewnych i przyjaciół mających dowodzić niewierności mojej lub mojego złotego serca. Jedną z osób, które wezwałam na świadka, była moja mama. Mama. Z kim nam kojarzy się to słowo i ta osoba? Z kimś, komu można ufać najbardziej na świecie. Z kimś, kto nas kocha ponad wszystko. Z kimś, kto nas nigdy świadomie nie skrzywdzi i zawsze będzie się starał nas osłaniać przed złem tego świata. Nawet w dorosłym życiu. I właśnie ta osoba wbiła nóż w serce, najgłębiej jak tylko mogła i dała radę go wbić. W trakcie zeznań moja własna osobista matka powiedziała, że ona się bardzo się cieszy, że się rozwodzę z moim mężem, bo on też nie był mi wierny. Pytająco spojrzałam na matkę, następnie na męża, nie za bardzo rozumiejąc, o co chodzi. Na co ona ze stoickim spokojem powiedziała, że przez 10 lat z moim mężem byli kochankami. Nie byłam święta, więc nie mogłam mieć pretensji do męża o zdradę jako taką. Ale z moją matką? Moja matka z moim mężem? Jak tak można. Przecież to chore! Zablokowałam numer telefonu matki, odcięłam ją od dzieci. Próbowała się ze mną kontaktować przez różnych członków rodziny, ale o czym ja mam z nią niby rozmawiać? Przecież tu nie ma miejsca na wyjaśnienia… " Kobita kobiecie kobietą LOL XD
    17 points
  32. Zawody, nie biznesy. I netto, nie brutto. Na spotkanku ze znajomymi zrobiliśmy sobie taką burzę mózgów, czy i gdzie w naszym kraju możliwe jest osiągnięcie przyzwoitego poziomu zarobków, bez tzw. zapierdolu. Założenie było, że dojście do takiego poziomu powinno zająć ok. 10-15 lat praktyki w danym zawodzie. Każdy miał podać przykład (mógł być swój) wraz z niezbędnymi warunkami do spełnienia. No i takie coś wyszło: 1. Manager w korpo - warunek mocne soszjal skille i umiejętność trzymania z właściwymi osobami "na górze". Bez tego mierne szanse. 8-10 lat "wspinaczki". 2. Dyrektor departamentu w banku - j. w. plus od cholery różnych szkoleń i kursów, ok. 12 lat praktyki. 3. Weterynarz z wąską specjalizacją, 15 lat praktyki - mnóstwo dodatkowych szkoleń i kursów, praktycznie non stop "w terenie". 4. Kapitan ż. w. - 15 lat praktyki, robota ciężka i odpowiedzialna. 5. Lekarz stomatolog, 8 lat praktyki, praca na kilku "etatach" w dużych renomowanych przychodniach w Stolicy, szkolenia, szkolenia i jeszcze raz szkolenia. 6. Informatyk-wdrożeniowiec, project manager dużych systemów ERP światowej klasy, 12 lat doświadczenia - praca głównie wyjazdowa, użeranie się z ludźmi, mnóstwo szkoleń i kursów. 7. Dyrektor działu - Inżynier nadzoru budowlanego w dużym m-narodowym korpo - 15 lat praktyki, praca wyjazdowa po różnych "zadupiach", w tym na świecie. Potencjalnie dorzuciliśmy jeszcze "zasłyszane" zawody na własnej działalności: 8. Programista C++, około 12 lat doświadczenia, praca dla korpo 9. Posadzkarz-glazurnik - koło 8 lat doświadczenia, robota jedynie z polecenia na "bogatych" inwestycjach. Każdy z "respondentów" przyznał, że robienie "kariery" w jakiś negatywny sposób odbiło się na jego zdrowiu, bądź relacjach z najbliższymi. Jakież z tego płyną wnioski? Jeżeli "normalnie" chcesz zarabiać sensowne pieniądze w pl pracując "na etacie", to owszem jest to możliwe, ale wymaga: - doświadczenia, zwykle w granicach minimum 10+ lat - najczęściej wąskiej i konkretnej specjalizacji - tak czy inaczej zapierdolu - ciągłego podwyższania kwalifikacji - ponadprzeciętnych umiejętności, w tym interpersonalnych - ryzyka utraty zdrowia, bądź rozpadu relacji. Istotne jest to, że na taki poziom dochodowy wchodzi się po około 10 latach. I żeby się "dorobić", to trzeba go przez kolejne 10+ lat utrzymać, a to czasem nie jest proste, zwłaszcza w dużych, globalnych firmach. Wszelkie biznesy natomiast, to osobna bajka, bo tu "sky is the limit", ale jest tyle zmiennych i ryzyk, że ciężko je brać pod uwagę, żeby zrobić jakąś wspólną miarkę. Jak ktoś chce jakieś przykłady dorzucić, to śmiało. Ps. I jeszcze jedno, wszystkie ww. zawody jest to albo kariera w korpo albo tzw. wolne zawody. Dorobienie się w tzw. januszexach jest praktycznie niemożliwe.
    17 points
  33. Bardzo dobrze. To właśnie jest bykowe chłopie. Tylko takie odwrócone, żebyś się nie zorientował, zamiast kazać płacić tym, którzy dzieci nie mają - dawają tym, którzy je mają.
    17 points
  34. I bardzo dobrze. Mylić się i upadać jest rzeczą ludzką natomiast prawdziwe oblicze człowieka pokazuje jak dealuje z fuckapami. Ja takich miałem w życiu masę - położyłem pierwszą firmę, która prowadziłem, rozwiodłem się (żona była regulaminowe 10 lat młodsza, zdradziła mnie), moja pierwsza "poważna" w życiu dziewczyna mnie również zdradziła, wyjebali mnie doktoratu z tylko co z tego? Po latach się z tego śmieję i wiem, że mnie to zbudowało. Chodzi o to aby nie dusić w sobie takich uczuć jak gorycz, poczucie bycia gorszym, rozpamiętywanie porażek, a z drugiej strony poczucia wyższości nad innymi, wiecznej chęci pokazania jakim to się nie jest zajebistym i najlepszym we wszystkim. To jest awers i rewers tej samej monety - pycha i depresyjność - obie prowadzą do mentalnego gówna. Świat to nie jest tragedia, dramat, piekło na ziemi tylko życie może być naprawdę fajne. A dlaczego? Powtórzę się -czego się boicie skoro na samym końcu wszystkich nas czeka jedno - śmierć. Nieodwołalnie i bez przebaczenia Wszyscy sprawdzimy czy jest życie po życiu / wędrówka dusz czy tylko pustka i nicość. Trochę to zmienia perspektywę no nie? Pamiętam jak jakieś 15-16 lat temu zacząłem latać po klubach z ludźmi z dawnego forum o PUA -fantastyczne czasy. Jakich ja wtedy świetnych facetów poznałem to głowa boli Dużo naprawdę dużo mnie nauczyli, a przede wszystkim nakierowali mnie na buddyzm i odrzucenie koncepcji dowodu społecznego* i najważniejsze - mnie introwertyka nauczyli zakładać maskę ekstrawertyzmu. Jeśli jesteście introwertykami i nauczycie się "ekstrawertyzmu" to wygraliście życie - z jednej strony nie macie problemów z interakcjami społecznymi, a z drugiej nie jesteście tak emocjonalnie zależni od społeczeństwa jak ekstrawertycy. Każdą kartę można wykorzystać do wygranej Trzeba wymyśleć sobie siebie i swoje życie, a inni to tylko drogowskazy - jedne prawidłowe, a drugie nie. Sztuką jest odkryć które z nich są naszą ścieżką a które ścieżką innych. Aż tyle i tylko tyle. * Chodzi o to, że większość ludzi aby wykonać daną akcję musi mieć dowód społeczny. Ma dobry samochód = dobrze mu się wiedzie. Kupa zdjęć z wycieczek = jest bogaty. Nosi okulary = inteligentna. Dowód społeczny to coś czym sami gracie i wykorzystujecie to w grze z innymi ludźmi ale sami nie uznajecie dowodu społecznego. To jest coś właśnie co jest zaczerpnięte z buddyzmu - "przyczyną trosk sa Twoje pragnienia" a tu chodzi o pragnienia nowoczesnego świata. Jak to zrozumiecie i zaczniecie stosować jak należy zniknie Wam wiele "problemów" z życia Never beg for a seat when you can build your own table. Read it again. I tego się trzymajcie
    17 points
  35. Stalin w morzu swojego okrucieństwa, zamordyzmu, zbrodni, komunizmu, krzywd i wielu innych wad zrobił jedną ale to mądrą rzecz. Wyznaczył obecne granice Polski. Niegdyś niemieckie Prusy wschodnie podzielił na pół linią prostą, to samo zrobił w okolicach Białegostoku i między Rzeszowem a Lwowem. Nie bawił sie w sentymenty i emocjonalne pierdolo. Do tego powiedział krótko: Polacy na lewo, ukraińcy i białorusini na prawo od granicy a Niemcy do Niemiec, oporni na Pomorze Zachodnie zasiedlać mienie poniemieckie. Jednym ruchem odciął całą te gangrenę która toczyła II RP czyli mniejszości (w województwach wschodnich II RP często Polacy stanowili tylko 30/35% ogólnej liczby ludności). Zresztą, Ten sposób rozwiązania konfliktu narodowościowego i tygli narodowych miał miejsce również na Węgrzech, na Słowacji, w Czechach, w Ruminii czyli we wszystkich tych miejscach w których wrzało w przededniu drugiej wojny światowej i wszędzie tam, gdzie porządek wersalski z 1919 roku po prostu się nie sprawdził. Ten nowy porządek, zaprowadzony przez Stalina po drugiej wojnie światowej choć z poziomu emocjonalnego (wszystkie te gadki o polskim Lwowie, Wilnie etc.) może się nie podobać, to dał nam stabilność wewnętrzną na co najmniej trzy pokolenia. Coś czego w naszym kraju nie było nigdy albo ew. było ostatnio w czasach piastowskich. Twardo ale stanowczo i skutecznie. Dziś ten porządek jest destabilizowany i zobaczymy dokąd nas zaprowadzi - ale fakt, iż Polacy nie wyciągają wniosków ze swojej historii, nie zwiastuje niczego dobrego.
    17 points
  36. Przypominam 200 000 nadmiarowych zgonów. Rząd chce naszej śmierci, a nie żadnego dobra, więc już każdy ma wyjebane, bo inaczej być nie może i nie będzie. Rząd, urzędnicy, zusy i inne to już śmiertelny wróg. Przejrzyjcie kurwa na oczy w końcu, jak nie dotarło jeszcze. 200 000 nadmiarowych zgonów powtarzam. Gdzie w tym kraju i w tej rzeczywistości miejsce na uczciwość, jak rząd chce kurwa śmierci obywatela xD O emeryturach i służbie zdrowia bez pieniędzy też zapomnijcie. Każdy dba o własne dupsko i wał, czy nie wał, liczy się kasa na przetrwanie własnej rodziny, siebie. Tyle i zawsze tak będzie, tak było i tak jest. Jakieś dopisywanie bajek do tego to domena słabych po prostu. Psychole chcą, żeby niewolnicy wierzyli, że ich los się "kiedyś" poprawi. Mnie oświeciło po 200 000 nadmiarowych zgonów. Oświeciło mnie w pełni i dla mnie polityk, urzędas i wszystko, co publiczne to wróg numer jeden. Dotarło to do mnie w końcu. Hajs to prawdziwy bóg tego świata. Jedyny cel, jedyna wiara, jedyny bóg, jedyna idea i jedyna motywacja do życia. A, że po trupach? Co kogo obchodzi kolejny trup, nawet miliardy, jeżeli ty masz swoje w portfelu? xD 200 000 nadmiarowych zgonów na nikim wrażenia nie zrobiło. Dalej to samo. Milion więcej? Proszę bardzo, jeszcze lepiej, większa emeryturka będzie, się uśredni. Ludzie wybaczyliby nawet miliard wbitych na pal przed nimi, żeby to oznaczało dla nich zysk. Tacy jesteśmy jako gatunek. Do tego doszedł człowiek Radujcie się, bo znacie prawdziwą naturę człowieka. Nad czym tutaj lamentować? Chyba tylko nad własną słabością Psychopata - wzór do naśladowania dzisiaj. Brawo kurwa. Dopóki nie zrozumiecie moi mili, że każdego dnia walczycie na śmierć i życie dopóty dobrze mieć w życiu nie będziecie. Dopiero taki model psychiki, walka na śmierć i życie z każdym i w każdej sytuacji, po trupach do celu daje wyniki. Trzeba być zawsze gotowym na ostateczne poświęcenie. To jest dżungla cały czas, tylko drzewa zmieniły się na beton, a skóry zwierząt na garnitury xD
    17 points
  37. Nie zauważyłem wątku na forum, a myślę że sprawa jest na tyle ciekawa, że warto o niej wspomnieć. Pewnie zauważyliście iż coraz więcej firm wciska na siłę politykę Woke do swoich reklam i marketingu. Zaczęło się chyba od filmów (mamy czarną Małą Syrenkę, czarną Kleopatrę, Jaskiera który ma okazać się gejem w tym sezonie Wiedźmina -chyba jedynie Tarzan na zawsze będzie biały 😉 Potem rozlało się mocno na "zwykłe" marki. Najgłośniejszy case dotyczy piwa Bud Light które to było najpopularniejszym piwem w USA! Jeśli się ma produkt który w zdecydowanej większości jest kupowany przez mężczyzn, to co można zrobić? Jak "unowocześnić" przekaz reklamowy..... wynajmijmy transa i umieśćmy jego portret na puszce piwa.... Pewnie ktoś w marketingu doszedł do wniosku że "e tam, to jeszcze nic takiego...potrzymaj mi piwo". Tym kimś była szefowa marketingu, która udzieliła wywiadu w którym to twierdzi że mają już dosyć tej kultury "bractw studenckich" i że teraz będą celować w bardziej wysublimowanego (i wyedukowanego społecznościowo) klienta. Zazwyczaj takie rzeczy uchodziły koncernom na sucho, ale to już było zbyt dużo. Trochę jak siarczysty policzek wymierzony w klientów. W efekcie w mediach społecznościowych rozpoczęto nawoływanie do bojkotu marki (najpierw samego Bud Light, a potem wszystkich marek będących własnością tego koncernu Anheuser-Busch InBev). Na początku prezes firmy za mocno się nie przejął, twierdził, że to chwilowa sytuacja i zaraz się "wypali"..... 4 tygodnie później marka odnotowuje coraz większe spadki sprzedaży: Jest coraz gorzej. Co ciekawe w ichniej "Biedronce" (Target) piwo jest sprzedawane w promocji za 13,99 USD za zgrzewkę.... przy czym można dostać 15 USD zwrotu jeśli się prześle paragon (akcja cash back). Czyli albo jest rozdawane za darmo, albo nawet dopłacają....i nadal widać na filmikach że są pełne (nienaruszone) półki. Są filmiki z przerw meczów Baseball-a gdzie do wszystkich marek są kolejki po piwo....tylko nie do stoiska Bud Light. Ponieważ w jak mawiają "w przyrodzie nic nie ginie", to fatalna sytuacja Budd Light jest prezentem dla konkurencji, której (co za zaskoczenie) sprzedaż urosła dziwnym trafem dokładnie tyle ile spadł Bud Light. Tutaj znajdziecie trochę więcej o sytuacji łącznie ze wspomnianą reklamą. https://www.dailymail.co.uk/news/article-12068311/Bud-Light-sales-plunged-region-dropping-29-heartlands.html Co jest ciekawe to, że kolejną firma objętą bojkotem jest Target (za prezentowanie ubrań dla małych dzieci z hasłami "miesiąca dumy (Pride)" społeczności LGBTQ...cośtamcośtam. Z boku czeka przestępując z nogi na nogę Nike (które reklamuje staniki sportowe, na facecie) oraz Adidas (to samo tylko że komplety bikini). plus marka North Face: Ciekawy jestem na ile inne firmy przestraszą się tego co się stało z Bud Light i trochę się opanują, a na ile będą leciały jak ćmy do ognia? Z tego co czytałem to prezesom firm zależy na dobrym wyniku audytu żeby firma była LGBTQ.... przyjazna. Nareszcie nie jest to bez ryzyka (na zasadzie, jak wkurzamy starych klientów dla mniejszości, to możemy stracić tą większość, a mniejszośc i tak się obrazi na nas że za mało ich wspieramy. Idąc krok dalej, Ja oglądam kanał Jokera (z jego sloganem: "twarz do radia....ale za to głos do pracy w gazecie ;-)" On sugeruje, że może pora aby faceci postępowali z kobietami podobnie jak konsumanci z piwem. Może pora pokazać że niektóre zachowania nie są mile widziane? ciekawy jestem co Wy o tej sytuacji sądzicie. Czy to dłuższy trend (odbicie wahadła), czy tylko jednorazowa akcja i wszystko znów będzie ociekało kulturą Woke?
    16 points
  38. Co sądzicie o takiej sytuacji: bardzo fajnie się rozmawia z dziewczyną na tinderze, ona też zadowolona. Poruszyliśmy tematy związku, seksu i przyszłych planów. Zaproponowałem spotkanie co przyjęła z entuzjazmem, ale pisze, że w piątek nie może, bo jest już umówiona z kimś innym z tindera i możemy na sobotę się umówić. Plus za szczerość, pewnie większość kobiety by się do tego nie przyznała, ale czy branie udziału w takiej rekrutacji nie jest poniżające? Stanęło na tym, ze ma mi w sobotę dać znać czy tamten chłop ją zauroczył czy nie i dopiero wtedy pomyślimy o spotkaniu, jeśli się nim rozczaruje. No, trochę w pozycji petenta stanąłem, pewnie i tak napisze, że chłop nieciekawy, żeby się spotkać i mieć większy wybór... no ale jak inaczej postąpić?
    16 points
  39. Możesz wyjść z sytuacji na kilka sposobów, jak ona się odezwie odnośnie soboty to możesz zastosować podobny mechanizm i napisać że nie wiedziałeś czy ta sobota będzie aktualna z nią i masz dwie inne randki, zaproponuj niedzielę jeśli w sobotę Ci nie wypali. Jeśli się zgodzi wówczas napisać w sobotę wieczorem że jednak trafiłeś na fajną dziewczynę, ale bądźcie w kontakcie bo nigdy nie wiadomo 😛 Do przemyślenia: ciekawe jak dziewczyna by zachowała się gdybyś to ty zaproponował taki układ, żeby poczekała? Jeśli nie jest desperatką, to odpowiedź oczywista. Dlatego ja osobiście odpuściłbym temat na starcie bez tego typu gierek, bycie petentem od razu obniża Twoją wartość w jej oczach, a na ten moment tak to właśnie wygląda.
    16 points
  40. Pewnie patrząc na mój niski wzrost, lichą sylwetkę, średnią pozycję społeczną i zarobki, może Ci przejść przez myśl, że nasza wspólna przyszłość może jawić się jako lekko skomplikowana. Ale wiesz co? To wszystko i tak jeden chuj. Posłuchaj tego...
    16 points
  41. Co zrobi p0lka dla Czada? Poleci na koniec świata z wódą i kondomami
    16 points
  42. Szanowny czytelniku forum, Przyznaję i wyznaję, że po wielokroć: - przewijałem oboje swoich dzieci, - kąpałem je, - karmiłem butelką, - nosiłem na rękach i w szelkach (w chuście się nie zdarzyło), - woziłem wózkiem, - bawiłem się z córką drewnianą kuchnią z Ikei i pluszowymi warzywami do niej, - robiłem głupie miny, wydawałem odgłosy, pierdziołki ustami w brzuszek dziecka, - przebierałem się, - bawiłem w chowanego, czytałem książeczki. Mam też inne dokonania z tego okresu, ale na tym listę zakończę. Proceder kontynuuję do tej pory i regularnie przerabiam z moimi nastolatkami materiał z angielskiego. Mam radość z uch sukcesów, martwią mnie ich porażki. Żaden dzień się nie powtórzy, a obserwowanie jak się zmieniają, jak przekształcają w każdej sferze jest jedną z największych przygód mojego życia. Szanowny czytelniku, Jeśli jesteś już ojcem lub masz nim zostać - wiedz, że nie dla wszystkich zajmowanie się własnym dzieckiem jest zajęciem uwłaczającym. Dla mnie na przykład nie jest i mnie sprawia frajdę. Czasem może proces jest niewdzięczny, ale to naturalna i nie mniej dostarczająca radości kolej rzeczy. Lata temu przeczytałem opis wizyty dyplomaty na dworze Henryka IV. A nasz Bourbon, jak każdy dobrze urodzony czasów wojen religinych we Francji, do ludzi miękkich i łagodnych nie należał. Tam się o byle co (i rzeczy ciężkie i błahostki) siekało, przeszło szlak dziesiątek bitew, rzezi, mordów, ucieczek. Otóż Henryk IV został zastany w pozycji na czworaka, dosiadany przez delfina (przyszłego Ludwika XIII) i powiedział tylko "A cóż panie, nie macie sami dzieci?".
    16 points
  43. Mamy inwestycję. Mniejsza o to jaką, ale dość poważną, dotyczącą powiedzmy infrastruktury krytycznej. Maroon robi tam za wrednego czepliwego chooja, czyli inwestora zastępczego. W projekcie są pewne wymagania dotyczące kabli telekomunikacyjnych. Typ, rodzaj, sposób układania. Nie są to wymagania z "dupy", bo raz środowisko pracy, dwa niezawodność, trzy ubezpieczenie i prokurator w razie "W". Tymczasem przyjeżdża transport z towarem. Wredny chooj maroon idzie sprawdzić co przywieźli, bo wierzy w Stalina i jego ufaj, ale sprawdzaj. Nie wierzy natomiast absolutnie za grosz polskim januszom biznesu. Przeczucie nie zawiodło. Na kabelkach brakuje 4 małych literek. Szybki rzut oka w deklaracje zgodności producenta i już wiemy, że nienormatywny, tańszy kabel przysłano jako spełniający normy, lecz droższy. Transport oczywiście wraca. Następnego dnia dzwoni telefon. Pada krótkie "ile chce?". Kurtyna. Problem poszedł wyżej, za stary jestem za robienie za ewentualnego chłopca do bicia i ciągania po sądach. Niemniej smutna refleksja jest taka, że takie wały i wałki to codzienność. Wszędzie. Wszyscy mają wyjebongo, inwestor płaci, a jeszcze wuja się zna, to wszystkim w graj, nikt stratny nie będzie. I teraz my, z takim mentalem, chcemy elektrownię atomową stawiać. 😂 Got mit uns.
    16 points
  44. Idąc miastem często widzę polackie pary, gdzie kukold prowadzi wózek z dzieckiem, a p0lka z nosem w telefonie. XDDDDD Tfu na p0lki. Wyruchać i zostawić. Tylko do tego się nadają. Kukoldzi mają to na co zasłużyli. Upadlają się dla cipki, to teraz będą służyć swoim damom.
    16 points
  45. Donald Tusk to naczelny kukold 3 RP. Jego babon nawet się przyznał, że zdradził Donka z jego przyjacielem i, żeby ona do niego wróciła to musiał się starać (Potrójne xD) Gdyby wybory coś miały zmienić to byłyby już dawno nielegalne. Ma się utrzymać status quo. Teraz wszyscy fajnopolacy lecą jak ćmy na jedną narrację, lgbtqwerty, inkluzywność, ekologizm, feminizm, walka z patriarchatem (przypominam, że nasz kraj to już jest kulkoldstan level ultra) Tusk - kolejny farmazoniarz, ale znany nam od lat, wiem, że wielu się teraz da złapać na innych farmazoniarzy Nie ma obecni wyboru, wybory to fikcja. Wiem, niby jest Konfederacja, gdzie trzeba przyznać, że jako jedyni byli przeciwko brunatnym przepisom plandemicznym nadawanym przez twittera i to im trzeba oddać, ale powiedzmy sobie szczerze, to takie same kukoldy i zwyczajnie druga strona tego samego medalu (wiecej liberalizmu dla korpo i możnych w podatkach, a za to zamordyzm religijny i obyczajowy np. brak rozwodów). Prawie nikt z tych niby wolnościowców się słowem nie zająknie o jakiś prawach dla mężczyzn. Jedyne prawo jakie uchwalą to wysłać nas chłopów do okopów, bo tym dla nich jesteśmy - wkładkami do czołgów i jebanymi owcami do strzyżenia. Śmiem twierdzić, że to są jeszcze większe kukoldy niż lewacy i inni feminiści. Naprawdę fajnie wygląda ten twór, ale to wciąż lep jak ten na muchy.
    15 points
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.