Skocz do zawartości

szakal666

Użytkownik
  • Postów

    71
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez szakal666

  1. Dobrze pójdę, ale nie wiem co taka obca osoba może mi powiedzieć. Poklepie mnie po plecach i powie, że będzie dobrze? No przeżyłem chyba załamanie nerwowe czuje jakieś zmiany w psychice przez ostatnie dni
  2. Właśnie zastanawiam się i pewnie pójde. A co nie tak z moimi wpisami? W czym ma mi pomóc ta terapia?
  3. Powinienem zapisać się do jakiegoś psychiatry po leki albo coś co mnie uspokoi? Czuje, że może być ze mną bardzo ciężko nawet nie wiem jak rozpocząć to leczenie czy to czas ma wszystko pomóc?
  4. Masz rację, strasznie trudno mi się od tego odciąć. Mam wrażenie jakbym jakiś najgorszy błąd życia popełniał. Wciąż nie mogę w to uwierzyć i nie wiem jak się odnajdę w nowym życiu po tym wszystkim. Po prostu nie przychodzi mi to do głowy.Szczególnie, że mam może z 2 znajomych, wogole nie utrzymywałem kontaktu z ludźmi. Czuje się tragicznie..
  5. Jakich ideałów, kobiet? Wydaje mi się że wina zawsze leży po środku. Tylko,że najdziwniejsze jak ja powiedziałem Teraz o naszych ostatnich dniach to ona, że liczyła na poprawę związku.
  6. Mam nadzieję, że powyżej wstawi się list, który mi napisała. Chciałem żebyście go przeczytali. Ostatni dzień czyli wczorajszy też jest kullimacją emocji i zaczyna coraz bardziej się pokrywać z tym co napisaliście. Otóż postanowiłem, że wyprowadzę się w weekend ewentualnie 4 czerwca ( wtedy mam długie wolne, a mam sporo rzeczy do przewiezienia). Może opiszę co stało się po tej terapii, którą mielismy online. Pokazała moje i jej różnice. To gdzie się pokrywamy, a gdzie mamy kompletnie inne podejście.Znów ona mówiła o znajomych, o częstszych wyjściach o nie siedzeniu w mieszkaniu, o wyjazdach itd. Ciągle my my i my. Trochę było też o rodzinie jak ja widzę małżestwo, ona itd. Malwina chyba była zachwycona terapią bo od razu tego samego tygodnia umówiła kolejną wizytę ( chociaż wcześniej mówiła, żeby nie robić sobie nadzieji ani nic). Trochę mnie to zdziwiło taka pewność kolejnej wizyty tak szybko.Do tego czasu terapeutka miała wysłać nam zadanie. ( To wszystko miało miejsce 2 dni temu). Zapomniałem napisać kluczowej rzeczy, ktora według mnie wybiła mnie totalnie z matrixa. Otóż Malwina poszła kąpać się pod prysznicem i wtem słyszę na cały głos ,, kuuuuurr.... , ja pierdoo..., no nie wierze'' itd. Nienawidzę jak kobieta bluźni i aż tak. I w pewnym momencie ,,CHODZ TUTAJ''. I pokazuje mi jakieś swoje lusterko i moje włosy na nim. Najpewniej po goleniu jajek I, że co to ma kur być to obrzydliwe jak to tak. A ja że to tylko kilka włosów, jej wciąż ciągle znajduje w zlewie czy odpływie i jeśli już jest pod prysznicem to mogłaby to zmyć od razu, a nie mnie wołac. Nie! ty masz to zrobic. Ok żeby nie rozpoczynać kłotni umyłem lusterko, podaje jej przez zasłone i po chwili slysze ,,ała''. I ruch normalnie ruch pięsci w moją strone skierowany prosto na głowę.Zerwala zasłone stoi naga wpatrzona we mnie w szoku a ja mowie, że te terapie to jednak nie mają sensu. Wrocila do łóżka, ja powiedziałem, że wyprowadzam się w weekend na co ona odpowiedziała ,,ok'' i poszła spać odwrócona.Już wtedy byłem w szoku z tym , że podniosła rękę, 2 lata temu też probowala, ale miała ją wykręcaną. Kolejny dzień prawie zero rozmowy, aż wróciła do mieszkania. Okazało się, że w jakiejś dodatkowej szkole nie wysłała egzaminów przez co może oblać semestr.Chciala mnie zaprosić na deser i piwo, a ja liczyłem na jakieś ruchanie w nocy? Nie wiem na jakieś spędzenie ostatnich dni w fajnej atmosferze. No i zacząłem jej pomagać z egzaminami i w pewnym momencie wrociłem do wczorajszej sytuacji pod prysznicem. Tak, skrzywdziles mnie, uderzyles mnie! No i zaczalem dopytywac czy podaniem lusterka przez dotkniecie jej aż tak mocno skrzywdzilem.Tak, dostalam w nos bo bylam pochylona a to byl odruch bezwarunkowy. Powiedzialem, że jeśli aż tak mocno ją uderzylem to powinniśmy iśc na policje bo komende mamy naprzeciwko i koniecznie powinni zrobić jej obdukcje. Jeśli wygląda to, źle to pójdę siedzieć, nie powinniśmy z tym zwlekać. I wtedy ta jej mina takiej zszokowanej osoby, ktora wie, że pierdoli bez sensu byle w jakiś sposob sie usprawiedliwić przestała działac. Nic nie odpowiedziała. No i zacząłem może potrzebnie może nie, bo trochę wtedy wypiłem drinków. Powiedziałem o tym , że krzyżyk na droge dla gościa ktory z nią będzie i pozna się jak ja, że normalna osoba nigdy nie podnioslaby reki na bliską osobę. Że karty się kiedyś odwrócą i ból, który mi zadała może do niej wrócić w innej postaci, że jej babcia ktora już nie żyje, a bardzo mi lubiła zawsze powtarzała, że fajny ze mnie chłopak i się za mnie modli, żebym nigdy nie ułożył sobie życia z Malwiną i jej charakterem. No i samo to, że nie chciala nawet zrobić jajek na kolacje, co ja wczoraj robilem obiad uznala, że ja powinienem zawiesić zaslonę ktora zerwała itd. Oczywiscie dalej proponowalem jej pomoc przy egzaminach przy , ktorych juz cos tam pomoglem. Zaczął się płacz i to, że mam już się nie odzywać więcej, że znęcam się psychicznie, że wrzucam jej swoją winę w nią i ją niszcze psychicznie itd. Z rana nie chciała nic gadać tylko poszła do pracy, ale to co pozniej napisała znow mnie rozwaliło. Powiedziała, że nie chce żadnej relacji nie chce mnie znać beze mnie będzie jej lepiej, a seks dal jej emocje, ktore ,yślała, że na nowo rozbudzą w niej uczucia do mnie.Dodatkowo powiedziała, że do wczoraj liczyła na naprawę związku o.O Że co. Po tym jak ktoś wraca, mowi, że wszystko się wypaliło, kolejny tydzień takie akcje, dodatkowo gadanie, żebym nie robił sobie nadziei itd. Czyli to wszystko to była gra? Czy to jest tak toksyczne, że już niebezpieczne? Może nie myślała, że ja jednak się odwrócę po tym wszystkim? Co o tym myślicie?
  7. Bracia niezmiernie dziękuję za okazaną pomoc i wsparcie. Jestem lekko zszokowany, że pojawiło się, aż tyle odpowiedzi po tak krótkimc czasie i dziękuje tym, którzy przez to przebrnęli i postanowili to przeczytać. To tylko zarys tego co dzieje się aktualnie w mojej głowie. Zauważyłem, że od większości pojawia się o smutnej historii i straconych 4 latach, ale czy to nie jest swojego rodzaju lekcja życia? Lekcja, która sprawiła, że jestem aktualnie tą osoba co teraz? Wzbogaconą o nowe doświadczenia i może choć trochę nakierowaną na drogę tego czego będę dalej chciał? Nie wiem, staram się może to wszystko usprawiedliwiać, ale ja jakoś tych 4 lat nie moge, albo nie chce uznać za stracone. Mam zbyt dużo fajnych wspomnień, aż mnie ściska w środku jak o tym pomyśle. Moje wszystkie plany poszły się jebać, a ja zostałem sam ponownie chociaż nie jestem jakąś złą osobą, która krzywdzi innych. Oczekuje szacunku i szczerości w związku. Tutaj muszę przyznać rację. Po przeczytaniu jak wyglądała żona rybaka u mnie jest to takie odbicie lustrzane.Tylko, że kiedyś taką żoną rybaka nie była.Może dopiero przy mnie przeżyła zmianę? Nie chce takiego życia kolejne lata, to samo w sumie spytali mnie rodzice. Chciałem, żeby było tak jak na początku wszystko wyglądało idealnie, nie wiem nawet w którym momencie się spierdoliło czy ja po prostu przestałem zwracać na nią uwagę? Ten związek można było zakończyć 2-3 lata temu bo takie rozmowy wracało na ławę, a ja za każdym razem mówiłem coś o poprawie i dalej się żyło, aż do kolejnej rozmowy. Z jednej strony to chyba toksyczne, albo mi spadła wartość siebie.Nie wiem czemu tak ciężko mi to zakończyć, ta osoba chociaż tak dziwna z charakteru jest dosłownie jak moja heroina. Nie wierzę, że będę robił takie rzeczy, czy tak się kiedyś otworzę przed inną osobą.Boję się, że znów będę ją idealizował do każdej napotkanej kobiety z góry ją przekreślając bo to nie Malwina.. Boje się jak cholera, że to stracę. Nigdy w dzieciństwie tego od swoich rodziców też nie otrzymywałem, a od babci i tutaj chyba jest też pies pogrzebany.Chce dawać miłość i wręcz jej łakne bo nie miałem jej od najbliższych ( wybrali kariere zawodową dzięki czemu teraz może być mi łatwiej w życiu, ale chyba jestem skrzywiony na polu emocji). Boje się, że już nigdy jej nie dostanę, a jeśli dostanę to kiedy to będzie szczerze. Kiedy związek jest oparty na zauroczeniu, miłości, a kiedy na przyzwyczajeniu czy wygodzie. Na ile to wszystko było realne, a na ile był to obraz, w który sam chciałem wierzyć. Boje sie, że nie poznam już fajnej kobiety w dzisiejszych czasach. Teraz ciągle czytam o tych portalach randkowych jak to w złą stronę poszło, że tylko kilku facetów ma zainteresowanie wszystkich kobiet. Zatrzymałem się też przed tymi wszystkimi instagramami, nie chciałbym dziewczyny co świeci ciałem w internecie czy pisze na boku z kilkoma innymi. Boje się, że po prostu nawet nie posiadając blokady przed poznawaniem innych ludzi bo przychodzi mi to z łatwością, nie znajdę wartościowej kobiety, którą zainteresuje. Mam 178cm zwykły przeciętny chłopak. Boje się, że przyczepi się do mnie jakaś czarna wdowa blachara nie skupiona na mnie, a np na moich pieniądzach itd. Boje się, że zostanę sam, a ona ułoży sobie życie. Nawet nie chce myślec, że ktoś inny bęzie ją pokrywał, strasznie mnie ta myśl sama wkurwia. Do tej pory myslałem, że z soba już przepracowałem temat. Po tym jak ją poznałem zacząłem uczyć ją jak pokochać samą siebie, a nie wiem czy ja gdzieś tego nie zatraciłem.Przestałem robić w pewnym czasie rzeczy, które sprawiały mi taką przyjemność, trochę jakbym się zamknął. Boje się, że to początkowa droga depresji jak to wszystko we mnie uderzy Myślicie , że warto zachować relacje? Ona sama to mówiła, przy terapeutce, że nawet sama relacja by jej wystarczyła, nie chcialaby jej stracic. Wiecie dla samego spotkania się na seks. Ona mi proponowala własnie rzeczy typu wspólna zabawa czy wyjście raz na jakiś czas. Chyba sama sie tego boi, ale też mówi, że lepiej się dogadujemy nie będąc razem. Czy taka relacja FWB z ex jest dobra żeby to wszystko zakończyć? z psycholożką chodziło o jej psycholog, do której ją kiedyś wysłałem i od roku chodzi. Ta kobieta bardziej widziałem opiera się w pewnym momencie na religii i modlitwie niż takiej głebokiej analizie osobowości Czyli list jednak był końcem, a nie jak z początku chciałem sobie mówić początkiem czegoś nowego lepszego...
  8. Witam bracia. Pewnie mnie nie kojarzycie bo odzywałem się tutaj kilka lat temu. W sumie wtedy w podobnej kwestii. Rozpadu związku po 2 latach. Wtedy też dziewczyna przeskoczyła innemu do łóżka. Było to spowodowane bodajże tym, że wspólnie nie zamieszkaliśmy, wdarła się monotonia i coś tam jeszcze. Ogólnie nie ma do czego wracać, była to dla mnie duża lekcja w życiu, zbierałem się po tym ponad rok czasu. Mieszkałem u rodziców i szukałem sensu życia. Zatracałem się w większości w depresji i beznadziejności tego, że zerwanie było przez sms, później liczyła na powroty, ale przyznała się, że przespała się z jakimś bogatszym gościem, który ją chyba odepchnął i związek ogólnie już się zakończył. Ja nie chciałem do niczego wracać. Minęło jakoś półtorej roku, a ja poznałem swoją przyszłą wybrankę na badoo. Zacznijmy od tego, że to ona mnie tam znalazła. Od początku wydawała mi się jakaś interesująca, jako jedyna dziewczyna sama szukała ze mną kontaktu i namawiała do spotkań. Mielismy ciekawe wspolne przeżycia, prawie 4 lata razem jednak ostatnie miesiące, a tak na prawdę tydzień jest kluczowy. Wydaje mi się, że przeżyłem załamanie nerwowe... Zbliżają się już nam prawie 4 lata razem. Różni nas rok.Ja mam 27, ona o rok starsza. Nazwijmy ją dla tej sprawy Malwina. A więc ona wychowywała się całe życie bez ojca, w domku z matką i babcią na wsi. Nie pochodzi z żadnej bogatej rodziny. Ja tym razem odwrotnie, jestem od zawsze z miasta jednak do wiejskich dziewczyn mnie zawsze bardzo ciagnęło. Te 4 lata można opisać jak komedio dramat. Było mnóstwo fajnych chwil, sporo śmiechu, wspólne palenie trawy, branie grzybów, picie, zdarzały się jakieś wyjścia ze znajomymi jednak zaczęło się psuć. Kilka razy miałem tzw. wystawiane walizki za drzwi. Nie doslownie, ale była informacja, że chce to zakończyć. Zawsze chciała mojej zmiany. A to za mało podróżujemy, za dużo kręci się wokół mnie ( studia, praca na tamte czasy bardzo ciężkie dla mnie tematy). Nie interesuje się nią. W pewnym momencie zaczęło zanikać pożadanie i namiętność w seksie. Stał się typowo mechaniczny. Zawsze wydawało mi się, że Malwina ma problemy z emocjami. Przez lata mocno się zmieniła, ze szczupłej dziewczyny zaczęła nabierać dużo ciałka i brzucha. Nadal była atrakcyjna, ale jednak widać, że już ,,utyta''. W tym też pokładałsa moją winę, bo zamawiałem często pizze, bo kupowałme chipsy bo nie zabierałem jej na silownie, ani bieganie. Mocno się zmieniła, wręcz nie do poznania, ale to nie stanowiło dla mnie jakiegoś dużego problemu. Nadal miałs fajny tyłek i coś takiego w charaktrze co mnie mocno pociągało. No właśnie pociągało bo charakter przy mnie też przeszedł metamorfoze. Moja mama kiedyś pomogła jej w pracy, dzięki czemu teraz pracuje w państwówce ( dobra znana firma). Z początku tzw. szara myszka wszystkiego się bojąca zaczęła z moją pomocą zmieniać się w niezależna kobietę.Latami męczyłem ją o jeżdzenie autem.Miała prawko, ktorego nigdy nie wykorzystywałsa ze strachu. W końcu kupiła auto, zaczeła jeździć z moją pomocą i rozwijać się w swoim hobby czyli masazch.Charakter przez te lata i poznanych ludzi przeszedł zmianę. Zaczęła coraz bardziej się stawiać, wymagać wciąż to nowych rzeczy. Bo ci pojechali na weekend, a my znów w domu.Bo ciebie bardziej interesuje zarabianie niż ja itd. Do moich rodziców nigdy nie chciała jeździc. Wystarczyło jakieś słowo, ktore źle zrozumiala i potrafila wogole nie odzywać się przy stole.Ogólnie trzeba bylo przy niej pilnowac się z tym w jakim kontekście może coś odebrac, bo najcześciej przyjmie to negatywnie. Doszło do sytuacji, że zaczęła mówić, że dla mnie jedynaka najważniejsi są rodzice. Dlaczego? Bo nigdy nie postawiłem się przy nich w jej obronie jak ją niby moja mama obraziła pytaniem o jej ojca, ktorego nie miala.Tym, że pożyczyłem moim rodzicom ponad 10tys ( problemy z kredytem), że ona zawsze jest druga. Nigdy nie mogłem tego zrozumieć, starałem się być pomiędzy jedną a drugą stroną. Mam słabe relacje z rodzicami, ale to moi rodzice chce im pomóc i wiem, że mi oddadzą pieniądze. Ona nigdy nie mogła zrozumieć. Dochodzimy do meritum. Jakiegoś dnia zauważyłem kartkę napisaną u jej psycholożki. ,, moje życie stoi w miejscy, chce zmian, poważnych kroków itd''. To znów mnie zmrozilo. Wokół jej koleżanki już po zaręczynach, planowały śluby bądź po ślubach. Często u nas pojawiał się temat dzieci. Zawsze chciałem mieć dzieci i zawsze myślałem, że będę miał je z nią. Kupiłem więc pierścionek zaręczynowy. Dlaczego akurat po 4 latach? Uznałem, że to ten okres. Moi rodzice byli u niej, jej mama u nas. Oczywiście jak obcy sobie ludzie na święta. I wtem rodzice wyszli z propozycją zmiany miejsca zamieszkania ( wynajmowanego u jej ciotki) na mieszkanie 20 km dalej. Różnica 70m do +. Z malego prlowskiego mieszkanka zmiana na apartament. Świetne możliwości wychowania dzieci ( obok przedszkole, szkoła, pociąg i wkd). Miasto bardzo dobrze znane przy samej stolicy. Mieszkanie zakredytowane, ale my będziemy dawać małą częśc i rodzice się dokładac. Roznica w tym co teraz płacimy to 1000zł więcej na 2 osoby za mieszkanie, ktore jest moje. I to chyba było też zapalnikiem. Nigdy się z tego nie cieszyła, ciągle szukała czegoś. A to za daleko do pracy, a to nie będzie na nas dwoje itd. Dopiero jak jeden z rodziców postanowił, żebyśmy tam pojechali gdy byli jeszcze lokatorzy odmieniło jej się. Zaczeła mowić o przeprowadzce ( ktora zostala w sumie przyspieszona, planowalismy ją rok pozniej, ale lokatorzy się wyprowadzaja). Plany mocno się zmieniły, a ja chcialem, żeby przeszla tam już nie jako dziewczyna, a moja narzeczona stąd też mój pierścionek. Jednak nigdy go też nie wręczyłem.... Malwina pojechała na 6 dniowy wyjazd ( taki dla masażystek dl starszych schorowanych ludzi). Pojechała tam z koleżanką, która jest po rozwodzie i ma romans z jakimś kochankiem. Ogolnie średni materiał, ale z tego co ją poznałem wydawje się spoko. Pojechała skłócona, tym, że nie chciałem jej pożyczyc kolejnych pieniędzy.Oczywiście wszystko oddawała ( pożyczone na auto), ale tutaj już wykaraskowałem się z kasy na pierścionek. Zacząłem mowić, jej, że za dużo kupuje itd. Powstała z tego awantura, pojechala rozplakana, na pożegnanie bylo jeszcze takie soczyste buźki i wtem kontakt zaczął się przerywac. Do czego zmierzam? Wyjechala zostawiając list. List na 2 strojny coś takiego jak zostawiają samobójcy. Było tam opisane to, że straciła poczucie bezpieczeństwa przy mnie, że mi nie ufa bo dużo razy coś obiecałem ( np wyjscie z naszymi znajomymi), a na ostatni moment to odkręcałem,że liczą się dla mnie rodzcie na 1 miejscu. Później było o mojej osobie, że jest wartościowa, że lubiła robić to i to, że ona chce to zakończyć. A koniec listu był otwarty jakby z możliwościa wyboru dla mnie, co ja o tym sądze. To był pierwszy cios dla mojej psychiki. Uznałem, że może taka przerwa dobrze nam zrobi. Coś na wyjeżdzie jeszcze pisała typu ,, czy uważam , że jeśli jest miłość w związku to nie naleźy sie o niego starać''. Uznałem, że miłosć zawsze się wybroni i to był dla niej błąd bo człowiek powionien starać się całe życie. Cały tydzień chodziłem przybity, mielismy tylko 2 rozmowy telefoniczne i trochę zamienionych wiadomosci mało odpisywala. Jak wróciła z wyjazdu miałem wrażenie, że to już inna osoba. Już z góry powiem, że nie zdradziła mnie. Wiem to bo dokładnie przejrzałem jej komórkę gdy spała, jednak zaczęła pisać po tym wyjeździe z jakimś starym typem 40 letnim? Byl tam na slużbie, 2 dzieci, niekochająca żona itd. Pisanie typowo nastawione pod pomoc bo smutno mi w domu.Jakby chciala go zainteresowac glupimi odpowiedziami itd'' A więc wróciła do mieszkania no i czekała nas ta rozmowa, na którą czekalismy.Odniesienie do tego listu co dalej z nami. Spytała sie mnie co uważam i tutaj według niej popełniłem błąd bo ja odpowiedziałem pytaniem na pytanie pytając jej jakie są jej przemyślenia. A ona bez zahamowania i emocji, że to nie ma sensu uczucie się wypaliło już miesiące temu jak mi mówila, co nie chcialem sluchac. Że to się nie uda itd. Wtedy zrobiłem chyba najglupszą rzecz, zaczalem doslownie błagać o ostatnia szanse jak w toksycznym związku. Dobrze wiedziala, że kupiłem pierścionek, ale mowila ze nic by nie zmienil itd. Ten dzień był dla mnie tak ciężki psychicznie, że nie pamiętam co robilem. Wsiadlem w auto, zaczalem nabierać prędkości, robić straszne glupstwa. Mowilem sam do siebie, darlem się na siebie doslownie jak osoba chora psychicznie, emocje byly tak skrajne ze to cud, że gdzies sie nie rozbilem czy coś gorzej. Do czego zmierzam? W koncu jak zaczalem trawićnastepnego dnia, że ona już nie chce, mowila ze nikogo nie poznala, że nie zdradzila, że to po prostu decyzja w niej zaczela dojrzewać. Ze na wyjezdzie poznala nowych ludzi, emocje, że można życ inaczej a nie ciągle praca dom praca dom. Ona nie widzi, ze mną życia, kiedy moje uczucie do niej wogóle nie wygaslo.Powiedziała też , że ani trochę nie tęskniła. Miałem wyprowadzić się w weekend.Stało się tak, że normalnie żyliśmy na relacjach jakby koledzy do tego czasu, ale to co zaczęło się dziać przez ten czas jest nie do opisania. Same zbliżenia, seks stał się jak w najlepszym pornosie. Bez ograniczeń zacząłem traktowac ją prawie jak lalkę do ruchania. Spełniając na niej swoje to kolejne fantazje. Nawet pierwszy raz wyszedł anal. Byłem w szoku, jak seks był dobry po tych latach i czemu nigdy taki nie był, jakbyśmy byli zblokowani. Dosłownie każdego dnia probowalismy jakis nowych rzeczy. Wyjście do knajpy wspominając stare czasy co konczylo się placzem u niej itd. Wspolne oglądanie, alkohol i znow lozko.Pieprzyliśmny się jak króliki do tego stopnia, że wylądowała u ginekologa z jakimiś zatarciami. Nie była w stanie już tego ze mną robić, zamieniłem się w typa ktory przez 24h na dobe myśla o jej dupie i ogolnie zaczal ogladać się wokol za kobietami, zaczalem do nich teraz podbijać z tekstami typowo wlasnie pod flirt. Ja sie jakos zaczalem zmieniać nie wiem co mi odbiło. Wspólnie stwierdziliśmy, że zostaniemy w relacji koledzy do pieprzenia. Seks jest tak dobry, że szkoda go odpuszać co jakiś czas. A ja zamieszkam sam w tym mieszkaniu, ona sama u siebie i bedziemy planować życie na nowo czy coś. Chociaż ona bardziej chciala skupic sie na rozwoju siebie, zrzuceniu dodatkowych kg itd. No i powiedziala mi o tym gosciu co z nim pisze. Wtedy tez powiedzialem jej, że to obrzydliwe, że na co liczy po co pisze z starymi dziadami , chociaz postawila sprawe jasno ze nie szuka relacji i tylko kolegą i koleznka mogą zostać. ( Co tez przeczytalem patrzac jej w komorke wieczorem). To powiedziala ze zrozumiala, że to slabe pisząc z kims kto juz jest w zwiazku i samemu w nim byc itd. Dla mnie dziwne, obiecala ze to zakonczy nie pisząc juz wiecej. I tak sie stalo, przestala odpisywac co tez przyuwazylem w nocy. To już prawie koniec historii. Dziewczyna w pewnym momencie stwierdzila, że nadal nic nie czuje do mnie, ale podczas seksu ma wrazenie jakby cos nas łączylo, jakby cos na nowo sie odradzalo nie wiem. Ja w tym czasie powiedzialem jej też o swojej chorobie.Czy potwierdzona? Nie. Kiedyś moi psychiatrzy jak do nich chodzilem w ciężkich epizodach depresji stwierdzili mi dwubiegunowość. Potrafię z okresu depresjii nie wiadomo czym spowodowanej przejśc na okres manii. Wtedy zaczyna sie seks, kupowanie niepotrzebnych rzeczy, łamanie prawa. Wszystko co da mi adrenaline i przyjemnośc. To jedyny okres w ktorym czuje sie normalny. Wtedy też dziewczyna stwierdzila, że to nie w niej byl problem, a we mnie w moich zmianach nastroju itd. Oczywiscie wina zawsze we wszystkim leżała po mojej stronie. To juz koniec obiecuje. Właśnie jest dzień gdy byłsa 2 wizytua i terapeutki. 1 była moja indywidulana ( terapeutka polecona przez jej psycholog).Skróciłem jej całą tą sytuacje i swoje dzieciństwo. To jaką osoba jestem. Nazwała mnie bardzo rozsądną osoba, ktora ma dużo sił nawet w takich chwilach. Chyba ogolnie jej sie spodobalem, to samo psycholożce swojej dziewczyny. Nie znając mnie zawsze mnie chwaliła pod względem mojego zachowania, że wydaje się bardzo w porządku może trochę zagubiony. 2 wizyta była już wspólna gdzie Malwina i ja wypowiadalismy się na pewne tematy. Tego czy warto dalej probować i to ciągnąc. Jest to terapia behawioralna, gdzie samemu odpowaidając na pytania zaczynasz rozumiec coraz więcej i możesz zauważyć jakas odpowiedz. Po pierwszej rozmowie bylem nastawiony nawet pozytywnie.Dziewczyna od razu umowila kolejną. Mówiła ,żebym nie robił sobie żadnej nadziei, że wrócimy itd. No i koniec historii. Gdy już zgodziłem się na rozmowę.Dziewczyna przyznala się, że tamten gość pisał.Coś co slychać itd, że ona potrzebuje utrzymywać kontakty z ludzmi, coś mu odpisala , ale juz w normalny sposob po czym sie rozplakala chyba sie wstydzac( tak bylo 2 zdania co slychac dobrze , ok ,ok nara- widzialem tel). Pozniej poszla pod prysznic i wtem slysze ,, kuurr, ja pier..'' .Nie ma nic gorszego dla mnie jak kobieta, ktora klnie gorzej jak facet.I mnie wola ipokazuje jakieś swoje lusterko, że są na nim moje wlosy ( najpewniej po goleniu jajec). I że tego nie ogarnalem jak tak moge itd. A ja, że jak już jest pod prysznicem to moglaby to w sumie sama spłukać i czy ja aż tak bardzo ją obrzydzam po 4 latach ? ( ile razy jej wlosy w wannie i odplywach odnajdywalem juz nie wspomne). Ona, że tak obrzydliwe itd. I umylem to lusterko daje jej przez zaslone, a ona ,,UDERZYLES MNIE'' I jak boga kocham, zamachnela sie przez zaslone na moją gębe ( takie jest moje zdanie).Zaslona się zerwala a ja na nią spojrzalem jak stała nago z tym swoim wyrazem pełnym nienawisci i chyba dotarlo do mnie wtedy, że o co ja sie tak kur... staram? Czy ja sam siebie oszukuje, że w kimś rozpale milość na nowo? O co w tym wszystkim chodzi, czy tak robi normalna osoba? ( kiedyś po 2 latach związku dochodzilo pomiędzy nami do rękoczynow , ja tylko wstrzymywalem jej łpay z ktorymi się rzucala, dla mnie to nie problem). Wrocila spac nic nie mowiac, a ja, że w weekend się wyprowadzam, dalsza terapia nie ma sensu. Usłyszałem tylko ,,OK'' po czym odwrocila się i poszła spać. Tej nocy jeszcze sprawdziłem ostatni raz jej komórkę. To co mowila z tym typem racja, nie wyglada to na nic czym mozna sie martwić, raczej jej zachowaniem ze pisala wogole z takim dziadem jakby nakręcajac go na siebie kij wie po co. Ale to co pisala do swojej przyjacioleczki i pscyholozki mnie zdziwilo. Do koleżanki, że jednak chyba ja tego nie chce zakonczyć, bo nadal jakbym chcial sie z nia tam przeprowadzić ( co mowilem męzowi tej kolezanki, pytal o przeprowadzke), ale ze mi juz chyba przestaje na nas zależec. A do psycholożki kilka dni temu, że już nic nie czuje, chce to zakończyć nie wie jak mi to powiedzieć. Bo rozum mowi stop, a sercu jeszcze ciężko. Ale to jak prosilem spowodowalo, że miala problem zerwac ta relacje na 100% itd. To mnie po prostu odwrocilo do gory nogami. Nie wiem co o tym wszystkim myslec. O nas o tych 4 latach. O tym, że zostalem zmuszony oddać pierścionek. Pojawil się strach przed samotnościa, tym, że zamieszkam tam sam, że znikne w alkoholu i narkotykach bez żadnej kontroli. Że znow bede przezywal ten związek, ze odbije się to na mnie na kilka lat. Że komus tak łatwo po 4 latach powiedzieć nic do ciebie nie czuje to się wypalilo. Tym, że ktoś może probować podnieść na kogoś ręke nawet w nerwach, a na końcu tym co ta osoba myśli i na ile to jest gra a na ile rzeczywistość. Moi rodzice i babcia uważają mnie za debila, że do tej pory się od niej nie wyprowadziłem, nie rozumieją tego a mowia, że to niby nie osoba dla mnie itd. Mnie jej roznice strasznie pociągają. To, że ona jest bardziej ekstrawertyczna i chce czuć emocje w zyciu i podrozowac, a ja introwertyk skupiony na rodzinie, na pieniądzach, tez chce zyc ale tez chce czuć bezpieczenstwo. Nie wiem co o tym myśleć, czuje, że jestem na bliskiej drodze do szaleńswa. W połączeniu z narkotykami oby mnie nie zmiotło z planszy. Proszę dajcie znać bracia co o tym myślicie, odpowiem na każde zadane przez was pytanie, szukam innego punktu widzenia, może to ja jestem zaślepiony, a może to jest związek nad ktorym na prawdę warto walczyć. To boli chce tylko żeby bylo jak dawniej...
  9. Heh im więcej czytam i słucham tym bardziej widzę, że ten szacunek do kobiet jednak powinien być ograniczony. Chyba najlepszym sposobem jest być pomiędzy dobrym gościem,a dupkiem? A tego nowego ,,samca alfa'' widziałem i to jest jakiś jednostrzałowiec..
  10. Dzięki Znaczy spotkanie się nie odbyło, bo miała by wtedy poinformować o tym gaha co dla mnie wydało się dziwne jeśli jej na nim zależy.Sam odmówiłem i rozmowa poszła przez facebooka.
  11. Serio? Ja wiem, że mnie odpuściła bo nie byłem zbyt dobry w związku.Po prostu z czasem coraz mniej mi zaczęło zależeć,a związek opierał się w większości na seksie.Nawet spotykać mi się nie chciało.Po części byłem takim dupkiem Na pewno może traktować to jako stratę czasu, tak jak w książce ,, moglam poznać w tym czasie bogatego shejka '' ,ale może jak zobaczyła moją zmianę to przez chwilę pożałowała? Sama pokazała jakby kobiecą logikę ,, wolę uganiać się za frajerami,a porządnych zostawiać''. Może przez chwilę coś do niej dotarło? Jeśli nie to może dotrze za 10lat gdy się obudzi w nieodpowiednim miejscu z nieodpowiednim gościem?
  12. Tak. Zgadzam się z tą zemstą.Bo nawet napomknęła, że poinformowałaby go o spotkaniu. Powiedziałem, że mogłaby wymyślić lepsze powody do zazdrości,a nie jakieś głupie sztuczki Najpewniej chciała się rżnąć,bo sama nawet chciała zapalić dymka,a po tym szczególnie wchodziła w nią jakaś nimfomanka.Jednak mi już przeszło z seksem do jej osoby. Jakąś godność trzeba zachować No może bym się zastanowił gdyby na prawdę potrafiła się pieprzyć,a nie jak ja musiałem 95 % odwalać w łóżku.. Zresztą miała mega parcie na dziecko ( jej koleżanki mężatki musiały robić na niej presję) ciągle mi powtarzała, że jest już stara, że jej męża życzą itd.Co ja mam mieć 23 lata i już dzieciaka robić, którego nie ma jak utrzymać? Tutaj po prostu nawet jeśli miałbym zapewniony niby najlepszy seks gdy druga osoba chce wrócić czy nawet zemsta na gahu to jednak bałbym się, że chciałaby mnie może złapać na dzieciaka.. Siedzi,siedzi. Myślałem, że się go pozbyłem,ale w sumie to była pierwsza osoba, która przez 2 lata nie pozwoliła nawet raz za siebie zapłacić. Pomagała mi też w nauce gdy miałem problem, ogólnie no miałem wrażenie, że to taka jedna na milion.. Jak Wielki Szu Ta chciała dalej kontynuować,ale ja już przerwałem. Bardzo dobrze manipuluje, ma 2 siostry,z czego jedna ustawiła się zajebiście bo znalazła mega bogatego gaha,a ona sama nic nie robi całe dnie.Myślę, że tej też zależy na wygodnym życiu bo trochę sam mam ponad stan,ale bogaty żadny nie jestem. Dlatego cięzko mi oddzielić uczucia kobiet do mojej osoby,a do rzeczy, które posiadam. Ta sama przyznała się, że na początku związku była zakochana,a później sam jak Marek pisał po 2 latach hormony szczęścia w kobiecie zanikły.Mi się często nie chciało z nią spotykać, a jak spotykałem to tylko na rżnięcie no i o wygasło.. Dodatkowo dziwiło mnie czemu jej rodzice śpią sami.Jej mama miała podobnież złe cechy charakteru Właśnie sam troche tutaj wpadłem w swoją pułapkę. Można chociaż na to 5 minut zaczęła się zastanawiać, sama dobrze będzie wiedzieć czego powinna szukać I taką postawę postaram się przybrać Trochę wczorajszy kontakt rozdrapał tamte stare rany,ale dużo wyniosłem też z tego, że sam święty nie byłem.Wiem chociaż co zmienić. Mój charakter również nie jest prosty, jestem jedynakiem i trochę inaczej podchodzę do różnych kwestii. Racja już się powoli zacząłem umawiać z innymi, no przez tinder,ale zobacze co z tego będzie
  13. Znaczy czekam na pieniądze żeby ją kupić, na razie kończę ,,co z tymi kobietami'' Dzięki za rady
  14. Witam wszystkich tutaj zgromadzonych. Jestem jednym z braci od niedawna, ale dłuższy czas słucham już audycji Marka czy czytam jego książki ( czekam na Kobietopedie). I muszę powiedzieć, że 2 miesiące nauki niesamowicie zmieniły moje życie.Nie zawsze próbowałem się zgadzać i na własną rękę sprawdzać to co mówi Marek,ale to wszystko jest prawda.Tam jest klucz do kobiecej psychiki,a kobiety się tego cholernie boją. Zacznę od tego, że przed sylwestrem ( kilka dni przed nim) Starsza ode mnie dziewczyna rzuciła mnie po 2 latach związku, przez Facebooka- nie chciała się spotykać. Zobaczyłem wtedy w jak wielkim poważaniu mnie ma. Dziewczyna starsza ode mnie o rok, ja mam 23lata. Z początku to po mnie spłynęło,ale później zacząłem się bardzo męczyć.Ciągłe myśli co ta druga osoba robi,czy się z kim spotyka były na porządku dziennym. Wtedy mocniej zainteresowałem się samorozwojem i trafiłem przypadkiem na audycje Marka. Miałem wrażenie, że spadł mi z nieba. Chce tutaj napomknąc, że był to mój 1 najdłuższy związek, w którym mam wrażenie byłem na prawdę silnie zakochany,a dopiero to odczułem właśnie po stracie. Zacząłem słuchać audycji o tym, że powrót nie ma sensu do byłej itd. Dwa tygodnie później dziewczyna się odzywa co tam u mnie ( SMS). Chwilę z nią popisałem, że już uczucia zaczęły zanikać i pokazała swoją wartość swoim zachowaniem.Ta w zdenerwowaniu napisała,że nie chce mieć ze mną żadnego doczynienia oraz nigdy widzieć mnie na oczy Tak mijały dni,tygodnie i w końcu miesiące. Ja już miałem w miarę oczyszczoną głowę, jednak ciągle brakowało mi takiej rozmowy kończącej związek. Zawsze wtedy dowiadywałem się co było przyczyną rozpadu, walczyłem u siebie wtedy z tymi wadami, po prostu to mnie rozwijało gdy wiedziałem, gdzie wdepnąłem na minę. Tego niestety nie mogłem znaleźć nigdzie, tylko się domyślać Po 2 miesiącach dostaje telefon będąc w galerii z numeru, którego nie miałem ( dziewczynę pousuwałem na social media czy numer telefonu- jeśli nie chciała ze mną trzymać kontaktu to zadecydowałem, że to nie ma sensu). I tutaj skrócę rozmowę. Była bardzo zdziwiona, ze nie mam jej numeru ( widać było, że to ją dotknęło). Po co zadzwoniła? Po coś do zapalenia, czego w sklepie się nie kupi.Czy byłbym w stanie jej z tym pomóc. Kilka razy z nią zapaliłem w życiu jako afrodyzjak do łóżka itd i tutaj jak usłyszałem ten telefon to trochę mnie przybił. Przeciwniczka tego dzwoni w takiej sprawie, na pytanie po co wogóle zamierza próbować?,,Żeby odreagować''. Oczywiście powiedziałem, że w niczym jej nie pomogę, żeby trzymała się od tego z daleka.Wszystko mówiłem będąc sobą ( typowy optymizm), jednak jej głos był podłamany, coś jakby szlochała. Częsciowo się zmartwiłem bo podczas naszego związku była ogólnie kobietą pełną życia. Rozmowa zakończyła się na tym, że dodałem ją do social media, bo może kiedyś wyszlibyśmy na kawę itd. Oczywiście dla mnie był to rozdział zamknięty,ale kolejne kilka dni zacząłem się zastanawiać czy nie chciałbym jej zobaczyć. Myślałem, czego oczekiwałbym od takiej rozmowy, wreszcie miałem szansę wszystkiego się dowiedzieć o sobie. Nie chciałem otwierać na nowo ran,ale myślałem o strategii ,, możesz popatrzeć,ale nie dotykać''. Pokazać jej, że straciła na prawdę wartościowego gościa. Kolejne dni leciały,a ja miałem otwarte drzwi do umówienia spotkania i tutaj wreszcie zaczyna się ta prawdziwa historia.Dziewczyna zamieściła zdjęcie na Facebooka ( to kobieta, która nigdy nie zamieszcza zdjęc).Ładnie zrobiona, usta pomalowane, przez 2 lata związku jej takiej nie widziałem,ale bardzo smutne oczy co ja jako jej były zauważyłem. Nawiązałem rozmowę, że zamieściła ładne zdjęcie i pisałem z nią kilka godzin.Nie myślałem, że to będzie ta ostatnia rozmowa,na którą czekałem tyle czasu. Ogólnie od tego czasu bardzo się zmieniłem na lepsze,ale na pytania czy czegoś zacząłem szukać. Napisałem prawdę, spotykam się z innymi kobietami no i zaniżyłem swoją wartość pisząc, że większość kobiet jednak chce chodzić na łóżka już na 1 randce.Z nią kiedyś było bardzo ciężko. I ten moment otworzył ją.Tutaj po części prawdziwe jest zdanie, że kobieta jest jak małpa ,,nie puści się gałęzi, póki nie złapie się się mocno innej''. Poznała jakiegoś faceta, w krótkim czasie. Szukała odskoczni. No i spytała się mnie już na relacji kompletnego frienzdone czy rozumiem o co chodzi w jego zachowaniu bo ten przestał się interesować. Kiedy przestał się interesować? Ano wtedy oczywiście gdy zaliczył dziewczyne. Moja partnerka była typową kłodą, trzeba się przy takich kobietach dużo napracować Dałem jej znać, że najpewniej zależało mu tylko na tym, albo była kołem zapasowym. Dziewczyna jak to napisała ,, psuje sobie życie, będe się uganiać za frajerami,a porządnych chłopaków zostawiać''. Po tej rozmowie się popłakała.Jak zobaczyła, że zrozumiałem swoje błedy, swoje egoistyczne podejście w związku.Jednak dopóki byłem dupkiem,dawałem kobiecie emocje. Teraz ta szybko bo szybko puściła się,a nowy gah gdzies tam kilkaset km dalej jedzie i ona się zastanawia czy cos z tego będzie. Ja ten czas przeznaczyłem na samorozwój i zrozumienie własnej osoby. Dodatkowo napisałem, że przez cały czas grała w moją grę.Chciałem taką rozmowę na spotkaniu przeprowadzić. Powiedziałem dodatkowo, że oszukiwałem z tym ,,zaliczaniem'' przeze mnie partnerek. Tutaj jej ambicja mocno musiała upaść, zobaczyła siebie ze strony kobiet, z których zawsze się smiała.Najłatwiej wiadomo od kogoś odejść i łapać się innych. Po co to zrobilem? Dla własnej satysfakcji po częsci i po to żeby dziewczyna szukała odpowiedniego faceta, żeby zasiać w jej głowie ziarno myśli. Nigdy nie interesowałem sie byłymi,ale ta kobieta miała na prawdę dobre wartości i była dobrym człowiekiem.Szkoda by było, żeby kiedyś zmarnowała się przy jakimś nieodpowiednim facecie będąc nieszcześliwa. Moje przypuszczenia się sprawdziły, jest nieszcześliwa co można było wyczytać jak ja z oczu. Myślę, że ta rozmowa może jej się odbijać w głowie do końca życia.Sama powiedziała, że wpadła przez nią w doła, gdy zobaczyła mnie z tej perspektywy. Po częsci czuje się jak ja wtedy przed sylwestrem z tysiącem myśli w głowie,a miałem bardzo słabe momenty i bardzo złe myśli. Te drzwi wreszcie zostały zamknięte, rozmowa była niesamowicie rozwijająca,a ona zszokowana mojej wiedzy i zmian. Wiedziała jednak, że to już nie ma sensu, że nie pasujemy do siebie i nikt nie zamierza wracać, ale sama mi podziekowała, że dzięki mnie zaczęła myśleć i wie czego już szuka w życiu. Postanowiłem nie robić sobie wrogów w życiu, a zostawiać dobry kontakt za sobą i miłe wspomnienia. Jednak to wszystko utwierdziło mnie w tym co Marek opowiadał o kobietach ------ Bonus---- Ostatnio rozmawiając z 35letnią mężatką o psychice kobiet, o bezpieczeństwie którego szukają.Znałem ją rok, była tak zszokowana wiedzą, którą wyniosłem tutaj z forum i od Marka ( oczywiście z nikim się tym nie dzielę,po prostu rozmawiałem o mężatkach i zdradach), że sama mi sie przyznała, że zdradza męża i pokazała mi zdjęcia. Dwójka dzieci, a ona zdradza męża z młodszym facetem. Byłem w szoku jak to wszystko jest prawdziwe i jak ten świat jest niekiedy obrzydliwy Trzymajcie się bracia i dziękuje jeszcze raz
  15. szakal666

    Witam

    Cześć wszystkim. Trafiłem tutaj na forum poprzez kanał Marka. Od niedawna zacząłem go słuchać. Już wcześniej praktykowałem samorozwój i interesowałem się ogólnie relacjami damsko-męskimi. Jednak postanowiłem zgłębiać to drugie szerzej po rozłamie mojego ponad 2 letniego związku. Rzeczy, które usłyszałem na kanale bardzo trafnie pokrywały się z moją ex. Z tego co widzę, jestem tutaj bardzo młodą osobą na forum.Niedawno skończyłem 23lata. Interesuję się także bardzo psychologią i po części programowaniem. Miałem wrażenie, że nigdy nie miałem problemów z kobietami,ale jednak z wiekiem zacząłem mieć pewne trudności w nawiązaniu kontaktu- miałem wrażenie, że kobiety są w stosunku do mnie bardzo rozszczeniowe i ogólne pokolenie mediów społecznościowych dziwnie na nie wpłynęło.Tak przypadkowo odkryłem kanał RadioSamiec. To wszystko o mnie.Jeśli ktoś miałby jakieś pytania to śmiało.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.