Skocz do zawartości

Pedroninho

Troll
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Pedroninho

  1. @SHD2030 Witam kolegę;)

     

    Dnia 10.07.2017 o 23:44, HORACIOU5 napisał:

    Tak na przyszłość: nie zapominaj o stosowaniu dużych liter oraz interpunkcji w nazwach tematów i postach.

    Dlaczego dostałem bana, a kolega ostrzeżenie? Czyżbyś klasyfikował na równych i równiejszych? 

  2. Czas tu rzec coś o mnie.

     

    Ogólnie to byłem w paru relacjach z samicami. W dłuższych czy krótszych, w fajnych i mniej fajnych oraz w takiej, którą wydaje mi się, że zapamiętam na długo... 

     

    Poznałem ową niewiastę na treningu w klubie. Mój typ jeżeli chodzi o wizualny aspekt, jak się szybko okazało jej wilgotna szparka też wyjątkowo mi odpowiadała. Ale mentalnie dramat. Z początku sądziłem, że jest nieśmiała i potrzebuje czasu aby się otworzyć. Z czasem jednak wyszło, że jest rozjeb..a (niestety). Zakompleksiona, zamknięta w sobie, bez zainteresowań. Jak zacząłem dostrzegać jej problem (specjalistą nie jestem, ale podchodziło mi to pod DDA czyli dorosłe dziecko alkoholika) postanowiłem jej pomóc. Jednakże ma naiwność i chęć pomocy spowodowała tylko, że wpadłem w tzw. "pułapkę ratownika". Do tego stopnia, że się zaręczyliśmy i była w ciąży. Poroniła około 6 tygodnia (lekarzem nie jestem, ale picie alkoholu, palenie czy trening siłowy mógł mieć delikatny wpływ na tę sytuację, ona za to ukończyła położnictwo i po obwiniała się za całą sytuację). Byliśmy w sumie trochę ponad rok razem. Zaślepiony i głupi. Kilkakrotnie w trakcie związku się rozstawaliśmy i schodziliśmy (chwilowe akcje). Czy to z mojej czy to z jej inicjatywy. Sam mam trudny charakter i mimo wszelkich starań w pewnych sytuacjach nie wytrzymywałem. Po jakimś roku zaczęły dochodzić do mnie informacje o 'koledze" w pracy. Wypierała się, wcześniej mi wspominała, że przede mną była z nim na randce, ale go odstrzeliła, bo "nudziarz" czy, że ruchacz (pracowała w banku gdzie zdrady i jeban.e każdy z każdym było na porządku dziennym w czym też brała udział). Przymykałem oko, mimo, że w psychicznie siadałem. W końcu została przelana czara goryczy i to zakończyłem. Kilka dni póżniej już do niego pojechała (miałem znajomego u niej w pracy stąd wiedziałem co i jak). Ciężko mi było przez około 2 miesiące, ale gdy zobaczyłem ich razem to jakby zeszło ze mnie powietrze. Nie powiem, że nagle mi minęło, bo nadal gdzieś we mnie to siedzi, ale poczułem ulgę, że dobrze zrobiłem. 

     

    Po rozstaniu gdy się dowiedziałem, że jej dupa wylądowała u tego typa to pojechałem do niej (jej nie było niestety, ale jej siostra mi otworzyła) wziąłem pierścionek zaręczynowy, który jej dałem po czym wrzuciłem go do śmietnika przy siostrze i powiedziałem, że tyle dla mnie znaczy. Następnego dnia usunęła mnie z fb, po kilku tygodniach zablokowała, później odblokowała. No i zaczęły się jakieś historie na mój temat (jaki to jestem chujowy czy pojeb..y) w klubie. Wtedy się przekonałem, że nawet faceci (laski to wiadomo), którzy znali temat przed rozstaniem to i tak uwierzyli w jej wersję. Trudno...

     

    Teraz prawie 2 lata po zakończeniu tego toksycznego związku mogę śmiało stwierdzić, że dobrze się stało jak się stało. Że dzieciak, szczęście w nieszczęściu się nie pojawił, bo bym miał przesrane totalnie. Na tamten czas niestety nie posiadałem takiej wiedzy by móc w miarę szybko się ewakuować. 

     

    Ten związek, wiedza Guru czy to forum kształtuje zupełnie innego człowieka, lepszego samca (mam nadzieję) ;)

    • Like 1
  3. 9 godzin temu, fischer napisał:

    I powiem Wam szczerze, że nie wiem co robić bo to trwa już praktycznie od początku związku - na początku byłem pewnie zaślepiony "miłością" i jakoś mi to nie przeszkadzało.

    Pytanie co teraz czujesz? Jest Ci źle, ale czy kochasz? Jesteś z przywiązania, łudzisz się, że się zmieni czy po prostu obawiasz się samotności? Są jakieś "za" aby brnąć dalej w tą relacje?

  4. Dnia 1.07.2017 o 03:27, self-aware napisał:

     

    1. Od lat okłamuję się, że chodzę na dyski po prostu potańczyć. O ile bardzo lubię to robić to tak naprawdę całą imprę walę solówki. Boję się podchodzić do kobiet. Jak już podejdę to nie ma żadnej chemii, nie potrafię przejść z "tańca kolegów" do "tańca kochanków". Oczywiście takich jak ja jest sporo i gdy na nich patrzę, widzę totalnych frajerów (of course wiem, że wyglądam tak samo).

     

    Mogę coś zaproponować? Lubisz tańczyć to idź na naukę tańca. Najlepiej jakiegoś latynoskiego. Dlaczego? Bo laski lubią jak kolesie śmigają, są pewni siebie na parkiecie. Sam od jakiegoś czasu chodzę na naukę tańca (mimo, że nie lubię tańczyć). Weź jakąś koleżankę ze sobą (zdarzają się również ludzie bez partnerów) i ćwicz. Nabędziesz tej ogłady w tańcu i pewności siebie. Na zajęciach są podmianki partnerów więc będziesz miał styczność z różnymi kobietami. Z czasem będziesz miał co raz większy luz i jak pójdziesz na taką dyskotekę to taka dziunia, której zaimponujesz swymi kocimi ruchami sama zagada. Latynoskie tańce pamiętaj, że są zmysłowe i z tego co się orientuje to chodzą na niego jednostki samcze, które chcą wyrwać laskę albo wykorzystać taniec do przemycenia dotyku. Pomyśl o tym.

  5. 2 godziny temu, adrv napisał:

    Faktycznie mocny zawodnik z Ciebie że wydymałeś średnią mężatkę a do tego kłodę haha na nic lepszego Cię nie stać ? Trochę szacunku do siebie.

    Polecam czytanie ze zrozumieniem (pomaga), a następnie za komentowanie. Jestem dość wybrednym samcem i dla mnie ona była średnia, ale dla Ciebie może być sexy. W łóżku okazała się kłodą, za to Ty spostrzegać ją możesz jako boginię seksu. Ogólnie Twój wpis poza próbą ośmieszenia mnie nic nie wniósł co odbieram jako słabość.

     

    1 godzinę temu, Odlotowy napisał:

    Oj czy aby na pewno?
    Po mojemu to ona wydymała ciebie a nie ty ją - tam gdzie ona odmawiała, ty pieskowałeś gdzie już po pierwszej odmowie powinieneś kazać jej spadać na drzewo.

    Rzeczywiście jest się czym szczycić ,,mocny zawodniku" - kobieta po terminie, z ewidentnymi problemami z głową.

    Szacun, że odważyłeś się podzielić tą historią sprzed roku.

    Po takim tekście pokazała twoje miejsce w szeregu.

    Hahaha uwielbiam takich "ekspertów", którzy na podstawie krótkiego opisu sytuacji wiedzą jak było dokładnie ;) ale dobrze wyjaśnijmy to sobie... Przeczytaj uważnie jeszcze raz i wyczytasz, że żadnego "pieskowania" nie było. Dlaczego? Bo nie pojechałem do niej gdy tego chciała (czyli jej odmówiłem) i zaproponowałem aby do mnie wpadła ewentualnie. Odmówiła i się obraziła, ja miałem luz. Gdy ponownie do mnie się odezwała i chciała się spotkać to pozwoliłem jej przyjechać do mnie aby nie musieć się fatygować gdziekolwiek (Ona inicjowała spotkanie, nie ja). Kiedy miałem się pochwalić tą uroczą opowieścią misiu skoro dopiero się zarejestrowałem na forum? :D

    Moje miejsce w szeregu? Może to ma znaczenie, a może nie, ale nie dodawałem tego, że prosiła (a nie rozkazywała) abym nie podchodził do jej kasy. Czym oczywiście ją wyśmiałem i robiłem jak chciałem i nadal robię gdzie jak się widzimy to nasze relacje ograniczają się do symbolicznego "cześć".

     

    1 godzinę temu, Komti napisał:

    Szacun dla brata @Pedroninhoże szczerze przedstawił przygodę jaką przeżył i wyciągnął z niej wnioski. Czyż nie o to chodzi na tym forum aby dzielić się doświadczeniami i uczyć się także na błędach innych braci? 

    Dziękuję, że chociaż ktoś jest w stanie normalnie się wypowiedzieć, a nie hejtować. Ogólnie chodziło mi o to, że kiedyś zdarzało się, że "pieskowałem", ale to się zakończyło jakieś 2 lata temu. Tą historią (a było ich więcej) chciałem pokazać, że jeszcze ileś lat wstecz bym pewnie tańczył w rytm melodii granej przez ów biedroneczkę, ale to się skończyło. Jednakże odkąd słucham Mareczka to śmiało mogę powiedzieć, że to co samemu doświadczyłem i dowiadywałem się o kobietach to zaledwie kropla w morzu i trzeba być czujnym.

    pozdro dla kumatych ;)

     

    • Like 1
  6. Ja 32, Ona 42, akcja w zeszłe wakacje.

    Pracownica Biedronki z mojej okolicy, mocno średnia. Zaczęło się niewinnie jak to przy kasie, póżniej jakoś wymieniliśmy się telefonami i fejsbukami. Umówiliśmy się na spacer nad rzeką. Po około pół godzinie i wstępnych pieszczotach szliśmy w kierunku jej domu. Oznajmiła mi, że niestety do środka mnie nie zaprosi, bo mieszka ze współlokatorem. Po moich pytaniach przyznała się, że owy współlokator to jej małżonek od 10 lat (parą są od bodaj 20+). Zabrałem ją za kłaki do pobliskiego lasku, wypięła się i zabawa. Po kilku dniach chciała żebym do niej wpadł, bo mąż miał nockę. Olałem temat (mecz repry w nogę) i każe jej do mnie przybyć jak co. Nie chciała, groziła, etc. Nie uległem. Usunęła mnie z fb i miałem spokój. Po ok tygodniu znowu zaczęła pisać, że żartowała. Jakoś na dniach po tych wiadomościach przyjechała do mnie. Teraz kulturalnie po bożemu ją ogarnąłem, ale już więcej się z nią nie spotkałem. Dlaczego? Bo trzeba się szanować. W łóżku kłoda, oral fatal, nawet całując się z nią czułem się jakbym z karpiem na święta się lizał. DRAMAT! Już wolę sobie zjechać do dobrego pornola aniżeli tracić czas i energię na fatalny sex. Co było dalej? Ponownie ataki, fochy i usunięcie z fb. Po wizycie z biedrze u niej na kasie to mi napisała bym nie podchodził do niej do kasy. Pewnie gdybym był młodszy to jakoś by jej udało się mnie zmanipulować, ale niestety trafiła na mocnego zawodnika ;)

  7. Jak w tytule, witam ;)

    od kilku dobrych miesięcy aktywnie słucham Mareczka i w końcu postanowiłem wstąpić w Wasze szeregi by czerpać wiedzę z Waszych doświadczeń oraz dzielić się własnymi ;)

     

    pozdrawiam

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.