Skocz do zawartości

Elsope

Użytkownik
  • Postów

    26
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    5.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Elsope

  1. Przerobiłem wiele płatnych materiałów  od Szabelskiego. W nich nie tylko są gotowe instrukcje jak postępować ale również jest uzasadnienie dlaczego tak a nie inaczej.
    Podam pierwszy lepszy przykład z bloga Szabelskiego http://www.uwodzenie.org/dlaczego-kobieta-zmienia-swojego-samca-alfa-w-bete/

     

    Jak dla mnie Szabelski podaje instrukcje plus trochę to uzasadnia czemu tak a nie inaczej natomiast Marek więcej pisze i mówi o uzasadnieniach takiego a nie innego stanu rzeczy.

  2. Teraz, Siłacz napisał:

    Pierwsze 2 cytaty w moim poście - według Twojej teorii trzeba się płaszczyć i starać, a może w końcu jaśnie szanowna królewna zerknie na tego uniżonego sługusa.

    Zachowujesz się jak kobieta która do prostych słów dobudowała sobie całą teorię. A gdzie ja napisałem by się płaszczyć? Zamiast dopytać to od razu coś tam sobie ułożyłeś.

    Jakby się wziął za siebie to i była i inne by na niego spojrzały. I nie ma to nic wspólnego z płaszczeniem.

     

    4 minuty temu, Siłacz napisał:

    3 cytat - wbijasz bogu ducha winnemu facetowi, że to jego wina, że jakaś kobieta jest straszną suką, co będzie jak weźmie to za pewnik? 

    Bo to prawda. Każda  laska stanie się przy takim zachowaniu wredną suką. I dobrze by wziął to za pewnik. Może wreszcie zacznie pracować nad sobą.

     

    6 minut temu, Siłacz napisał:

    4 cytat - sam zaprzeczasz sobie - sugerowanie, że możliwe jest stworzenie wspaniałego związku na długie lata, ale jednocześnie twierdzisz, że w większości jest to "totalna chujnia".

    W większości to nie to samo co że wszystkie.

     

     

  3. 3 minuty temu, giorgio napisał:

    Owszem,może zwrócić na niego uwagę jak jej nie wyjdzie z nowym,albo nie będzie innego rokującego samca.

    A Ty kolego chciałbyś być czyimś 3,4 wyborem,takim z braku laku?

     

    Odpowiedz sobie sam...

     

    No wiesz ... jak ostro popracuje to może i będzie z czasem pierwszym wyborem. ;)

     

    4 minuty temu, giorgio napisał:

    Wiesz dlaczego się nie wraca? BO jeżeli baba kiedyś była dupodajką,kłamczuchą i suką pierwszej wody, to za jakiś czas też będzie,z tym,że prawdopodobnie jeszcze większą.

     

    No niby tak ale dobrze wiemy że to nie ona tylko jej dusza kazała kłamać. Taka natura kobiet że jak mają kiepskiego samca to szukają innych gałęzi.

    Tak sobie myślę że każda kobieta by go tak potraktowała gdyby powtórzył błędy z tego związku.

    Więc to może nie w kobietach problem ale w jego nieodpowiednim zachowaniu?

     

  4. 6 minut temu, jaro670 napisał:

    Weźcie nie piszcie chłopakowi takich głupot na obecnym etapie jego rozwoju. Ja wiem że po części masz rację ale jak kolo ma oczy cipą zarośnięte to zamiast ją skreślić jak trupa który śmierdzi i się go nie tyka tylko zakopuje to będzie kombinował jak koń pod górę bo ktoś powiedział że jak się weźmie do pracy to wagina jego księżniczki stanie przed nim otworem.

     

    Masz rację. Zapomniałem dodać że te wzięcie się do pracy to na początku przede wszystkim maksymalne odcięcie się od byłej :rolleyes:

     

     

    • Like 1
  5. 4 godziny temu, Arox napisał:

    I w sumie to na jej miejsce zatrudniłbym jakąś młodą dziewczynę, która zacznie przejmować jej obowiązki.

     

    Taki mam plan

     

    4 godziny temu, Arox napisał:

    nie będzie podstaw do zasądzenia alimentów

    O ile się orientuję to przy rozwodzie bez orzekania o winie to alimenty chyba tylko na max 5 lat? Ale i tak nie wierze by kiedykolwiek o nie wystąpiła.

     

    Co do wyprowadzki dużej kasy z firmy to nie da się. Poza tym chcąc nie chcąc spędziłem z tą kobietą 12 lat. Trochę ją znam. Nie jest do tego zdolna.
    Ponadto dostała i tak więcej niż powinna.

     

    Swoją drogą zastanawiam się co musi czuć ten jej kawaler w głowie, sam niewiele zarabia żeby nie powiedzieć że nic a jego kobita pracuje u byłego :D
    Stawiam na to że będzie ją naciskał na to by poszukała sobie innej pracy.

  6. 16 godzin temu, dobryziomek napisał:

    Jednak jak dla mnie to nie pogodziłeś się do końca z tą sytuacją tylko masz po prostu pietra, że jak nie dasz jej części oszczędności, to Ci zrobi na sprawie rozwodowej jeden wielki burdel i stracisz dużo więcej.

     

    Dzięki że o to pytasz. W sumie to zdecydowaną większość majątku zebraliśmy przed ślubem (ok 90%) poprzez firmę która była na mnie. Więc raczej na drodze sądowej chyba niewiele by ugrała.

     

    16 godzin temu, dobryziomek napisał:

    Ja na Twoim miejscu bardzo dokładnie i DYSKRETNIE przeanalizowałbym na czym stoję we własnej firmie :)

     

    Sugerujesz że może mi jakoś namieszać w firmie? Odkąd się wyprowadziłem to zauważyłem że zapierdala jak za trzech. To chyba ze strachu że ją zwolnię.

  7. Dnia 24.08.2016 o 23:03, bumblebee napisał:

    no i działałem przez jakieś pół godziny

    Wow. W sumie Marek nie mówił ile ma to trwać ale nie sądziłem że to trzeba pół godziny. I pół godziny się kłaniałeś?

     

    Dnia 30.08.2016 o 22:41, Eredin napisał:

    jak nie zadziała teraz to poczekam do grudnia, bo wtedy się będę raczej z tą dziewczyną widział (przypadkiem, po prostu będę niedaleko). 

    No i jak tam ? Coś zaiskrzyło?

  8. 37 minut temu, p47thunderbolt napisał:

    Będą zawsze :)

    No wiesz. Bywają związki które się nie rozpadają. Oczywiście wiadomo że w większości jest totalna chujnia ale ja wierzę że da się stworzyć wspaniały związek na długie lata.

     

    32 minuty temu, zuckerfrei napisał:

    Myślałem ze rodzice wiedza ze jest bolec i jestlodszy i pocisna córce.... Marzenia ściętej głowy.

    No rodzice wiedzieli i wiedzą. Na początku żona się uparcie tłumaczyła rodzicom że to tylko przyjaciel :D .

    Teraz już im powiedziała że to coś więcej niż przyjaciel i zamierza z nim związać życie.

    Teście nie byli przeszczęśliwi ale codzienne rozmowy na telefonie zrobiły swoje. Kropla wydrążyła skałę.

    Strategia żony była następująca: mnie przedstawiać w jak najgorszym świetle aż rodzice uwierzą że faktycznie tu już się nic nie da uratować.

    Jak już to łyknęli to wtedy zaczęła mówić o nowym kawalerze w samych superlatywach :D

  9. 18 minut temu, zuckerfrei napisał:

    A co na to jej rodzice?

     

    Rodzice wiedzą tyle co im małżonka nagada.  Z mamą wisi codziennie na telefonie.

    Wiadomo jak potrafią racjonalizować kobity więc jest tam dużo naciąganych faktów na mój temat itp.

    Jak kobieta się w kimś zakocha to dobuduje całą ideologię do tego i się pięknie potrafi wybielić. Tak jest i tym razem :)

    Na początku byli przeciwnikami rozwodu itp. Ale jak się codziennie ma kontakt z dzieckiem to da się i rodziców urobić.

     

     

    19 minut temu, Rnext napisał:

    weź winę na siebie, jako i ją w znacznej mierze już bierzesz i oddaj jej wszystko. 

     

    Nie, nie oddam jej wszystkiego :D Może w następnym związku postąpię inaczej. Choć mam nadzieję że już takich sytuacji nie będzie.

     

     

     

  10. 1 godzinę temu, Odlotowy napisał:

    Była z tobą 12 lat, z pewnością zapewniałeś jej emocje, których potrzebowała albo z tego co napisałeś dobre zasoby - ale błędem było branie ślubu po tych wszystkich latach wspólnego życia, zwłaszcza, że ingerowali w to ludzie tobie obcy - jej rodzina.

     

    No emocji to ja za dużo nie zapewniałem. Byłem typowym kanapowcem. Niewiele wspólnych wyjść, wyjazdów, flirtów itp itd. A po ślubie to jeszcze bardziej się poczułem pewny :) Wtedy myślałem że najważniejsza potrzeba kobiety to bezpieczeństwo (czytaj kasa) i na innych płaszczyznach niewiele dawałem.

     

    1 godzinę temu, Odlotowy napisał:

    Zaraz, zaraz, zaraz...

    Nie rozumiem - oddałeś część własnych oszczędności jej, z których właśnie kupuje sobie mieszkanko? Zakładam, że większa część oszczędności to twój, własny wkład, więc dlaczego tak się podzieliliście?
    Powinna wziąć z oszczędności tyle ile w nie włożyła, a nie pół na pół! Nie dość, że przyprawiła ci rogi - to jeszcze za to zapłaciłeś.

     

    No widzisz. Ja uważam że włożyła dużo. Była ze mną na dobre i na złe. Był czas że tylko za jej kasę żyliśmy (miałem kilkaset tys długu) więc po prostu uznałem że tak będzie sprawiedliwie.
    Chęci zemsty już mi przeszły. Nie mam zamiaru się mścić z tego powodu że wybrała sobie innego kompana do życia. Zresztą uważam że to ja głównie dałem dupy i dlatego to się tak wszystko potoczyło.

     

     

    2 godziny temu, Odlotowy napisał:

    Prędzej on jej podziękuje, bo znajdzie sobie młodszą, z lepszym ciałem. W tym wieku u gości buzują hormony ruchania, więc koleś skorzysta ile wlezie a potem zostawi z klasycznym tekstem - to nie było to.

    A ona zacznie znowu podbijać do ciebie z nadzieją, że jednak odbudujecie dawne, lata, wspólnego życia.

    Nie daj się na to nabrać - taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny.

    Masz dopiero 38 lat i zasadniczo jeszcze wiele przed tobą, zajebistych rzeczy.

     

    No ja czekać na nią nie mam zamiaru. Najgorsze mam już za sobą. Powoli staję na nogi.

     

    1 godzinę temu, zuckerfrei napisał:

    Nasze kochane Panie mogą wszytko: dojebala rogi i sobie kupuje mieszkanie....

     

    Ja to widzę trochę inaczej (może błędnie).

    Gdyby była w związku odpowiednio zaspokojona to by nie szukała wrażeń poza nim.

    A co do mieszkania to zasługuje na to. Bez jej wsparcia nie mielibyśmy tyle ile mamy.

     

  11. 8 godzin temu, p47thunderbolt napisał:

    To po co właściwie się ohajtaliście?

    Chcieliśmy się starać o dziecko. Generalnie to raczej dla rodziców te małżeństwo niż dla nas. Rodzice małżonki bardzo katoliccy i jakaś tam presja była. Dziś wiem że ten ślub mnie uśpił. Zacząłem czuć się zbyt pewnie i co tu kryć, po prostu przestałem dbać o moją kobietę. 

    Wydawało mi się że dużo wiem o relacjach damsko-męskich. Jak się wyprowadziłem (4 miesięce temu)to zacząłem się edukować i wyszło w sumie że wiedziałem o potrzebach kobiet bardzo mało.

     

    25 minut temu, Komti napisał:

    W jakim jesteście wieku? Jak się układały sprawy łóżkowe? Napisz też jak rozegrałeś sytuację w firmie bo rozumiem, że "gołąbeczki" już razem nie pracują?

    Ja 38, małżonka 35, jej kawaler 24.  Co do łóżka to było poprawnie. Jak rozwiązałem sprawę w firmie? Kawaler sam złożył wypowiedzenie więc nawet nie musiałem zwalniać. A małżonka pracuje do dziś. Trochę mnie to wyniszcza ale ona trzyma w firmie bardzo wiele kluczowych tematów i jak dziś mam trochę gorszą samoocenę to raczej bez niej nie poradziłbym sobie na tę chwilę. Choć może to tylko taka moja wymówka. 

  12. 18 minut temu, SennaRot napisał:

     

    Dom/mieszkanie jest jej? Jak zmieni się jej sytuacja materialna po rozwodzie? Czy zabezpieczyłeś swój majątek przed wejściem w związek małżeński? Czy rozwód jej się po prostu opłaca?

     

    No tutaj to pewnie mnie zjedziecie jak burą sukę :lol:

    Ogólnie parę zł przez ostatnie lata odłożyliśmy. Przy rozstaniu ustaliliśmy że mniej więcej połowę oszczędności dostanie. Kupuje właśnie sobie za nie własne gniazdko.

    Uważałem że się jej należy bo ja to widzę tak że razem na to pracowaliśmy. Mój sukces nie byłby możliwy bez jej wsparcia. Tak to widzę.

     

    Jak się zmieni jej sytuacja materialna?

    Mieszkać będzie miała gdzie. Oszczędności mieć nie będzie.

     

    Czy rozwód się jej opłaca?

    Niekoniecznie bo będąc ze mną miała dość spory budżet na codziennie wydatki. Teraz będzie musiała mocno zaciskać pasa.

    Jej kawaler puki co próbuje coś tam zarabiać ale bardzo kiepsko mu to idzie :lol: On ma inne atuty których mi zabrakło (dobry bajer który daje pozytywne emocje)

     

     

  13. Witam szanownych kolegów i koleżanki (bywają tutaj?)

     

    Pokrótce opiszę swoją historię

    12 lat temu poznałem przez internet (wszystkie moje byłe poznałem przez internet :lol: ) moją obecną małżonkę.

    W sumie od razu po kilku miesiącach postanowiliśmy że zamieszkamy razem. Związek układał się jako tako. 

    Nie mając za bardzo wiedzy o podstawach dobrego związku popełniałem mniejsze lub większe błędy.

    (brak dominacji, przewodzenia, rutyna itp)

     

    Rok temu wzięliśmy ślub. Wcześniej jakoś do tego mi nie było śpieszno bo miałem trochę problemów finansowych i nie chciałem wchodzić w związek z długami (kilkaset tys. długu)

    W międzyczasie w mojej firmie zatrudniłem chłopaka (siedział z moją dziewczyną w tym samym pokoju) no i tenże kawaler zakochał się w mojej dziewczynie a później żonie.

    W żaden sposób nie traktowałem go jako zagrożenia (11 lat młodszy od żony, bez kasy itp) więc zanim się zorientowałem że coś on tam do niej czuje to trochę minęło.

     

    Co było dalej?

    Zamiast ugasić iskry namiętności to można by powiedzieć że dolałem benzyny do ognia (oznaki zazdrości, kontrolowanie, pretensjonalizm naprzemienny ze zbyt dużym nadskakiwaniem, zaangażowaniem, szantaż że jak nie skończy z nim kontaktów to rozwód itp)

    Atmosfera w domu bardzo zgęstniała. Ja naciskałem dalej i pytałem czy chce rozwodu, po kilku pytaniach już nie dała rady (w sumie się teraz jej nie dziwie) i powiedziała że tak, chce rozwodu.

    No więc postanowiłem że się wyprowadzę. Myślałem że zacznie mnie powstrzymywać itp. Było co prawda trochę łez itp ale wyprowadzka przebiegła bez problemów.

     

    Miesiąc-dwa mieliśmy takie podchody, różne spotkania itp niemniej jednak znalazła pocieszenie w objęciach tego gościa no i można by rzecz że nieoficjalnie są razem.

     

    Obecnie czekamy na rozwód :)

     

    Także reasumując, miałem ja Ci związek który to prowadziłem jak prowadziłem, nie zapewniłem kobiecie tego co jest dla niej ważne (emocje itp) no i pojawił się ktoś z boku kto dał jej to co jej brakowało, wsadził kij w szprychy i żeśmy się wywrócili.

     

    • Like 2
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.