Skocz do zawartości

Ted

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Ted

  1. Godzinę temu, roxtedy napisał:

    Jak dostaniesz kiedyś laske z którą stworzysz relację dłuższą a będzie miała więcej niz 30 lat i pieprzyć sie będzie jak asa akira to gwarantuje ci że nie raz przez myśl ci przejdzie ile km fiuta miała w sobie przed tobą.

    Ale spokojnie bedzie mówic że tobie poerwszemu daje w kakao i że tobie poerwszemu łyka itp. 

    A i że jesteś no może jej góra 4 facetem ale raczej 3cim no chyba że bedziesz w stanie to zweryfikować.

    One czytają taka durna książkę pod tytułem " dlaczego mężczyźni kochają zołzy" warto zapoznać się z ta "lekturą"

    No jestem z taką już paręnaście lat :) Idei małżeństwa tu zachwalać nie mam zamiaru, bo 3/4 małżeństw moich kumpli się rozleciała toczka w toczkę przez to, o czym piszą tu Bracia i Marek mówi w swoich audycjach. Ja dobrze wiem, jak popieprzenie obecny świat relacji damsko - męskich wygląda. Seksu i bliskości też mi nie brakuje. Ale ta kwestia ilości partnerów jest ciekawa. Nie byłem jej pierwszym, paru miała na pewno. Ale mam to gdzieś, kto był wcześniej. Wsteczna zazdrość? Ważne, że ja jestem teraz.

  2. 35 minut temu, Onan Barbarzyńca napisał:

    Wbrew pozorom to akurat dość logiczne. Loszka ma swojego misia, którego kocha (czyt. ma z nim dobrze). Loszka żyje w społeczeństwie gdzie kobiece kurestwo (szeroko pojęte, nawet nie chodzi mi o zdradę, a stereotypy) jest piętnowane (jeszcze :) ). Teraz: jeśli ona pokaże miśkowi, że jest ostrą ruchawicą, to może zaryzykować czy miśkowi sie to spodoba czy nie, czyli czy uzna ją za zdzirę, czy nie. Nawet jeśli trafiła na Dżona wychowanego na pornosach, który bedzie wniebowzięty że trafiła mu sie własna Sasha Grey, może wzbudzić w miśku niepotrzebne rozterki "poruchaniowe" typu: a co jesli moja Grażyna (w łóżku Sashka Grey) swojego temperamentu nie zaspokaja ze mną w pełni??? Po co pozorowanej ruchawicy takie problemy? Lepiej dla miśka być matką polką, a na boczku znaleźć jakiego Rocco, który wymłóci jak kombajn i nie bedzie pitolił: wiesz co, ale ty jesteś zdzira, chyba sie zastanowie nad drugim razem.

     

    Kobiety potrafią kaluklować co im się opłaca.

    Z jednej strony zapewne masz rację, z drugiej to IMO dziwne. Tzn. w tym przypadku byłaby to wina faceta, który przerzuca urojone poczucie winy na kobietę i postponuje zachowania seksualne, które obojgu sprawiłyby radość (ilu jest takich, którzy powiedzą "lody to domena prostytutek", a ile takich Pań - "nie zrobię mu loda, bo to domena prostytutek")?. Aż tylu męskich durni ziemia nie nosi, przynajmniej takich nie spotykałem.  Aż tylu facetów miałoby takie rozkminy Twoim zdaniem, że nie sprawdzają się z otwartą seksualnie kobietą w łóżku? Skoro z nimi jest i to robi, to chyba jej dobrze, więc po co roić sobie paranoje do głowy? To raczej kobieca domena, nie sądzisz?

     

  3. Teraz, KurtStudent napisał:

    W sumie pomyśl - randomowej osobie w pociągu ławiej się zwierzyć ze swoich tajemnic niż osobie z własnego środowiska.

    Możliwe. Tylko irracjonalne jest dla mnie podejście, że partnerowi, który zna nas, widział w wielu życiowych sytuacjach (dobrych i złych), zna nas jak "zły szeląg", nie ma przed nami wielu tajemnic i jak jest normalny/a, to nie wyśmieje, jest trudniej?

  4. Kiedyś (dawno temu) zastanawiałem się, jak to możliwe, że ślubnemu albo długoletniemu partnerowi Pani nie robi oralu, kwęka na anal czy bardziej ostrzejsze zabawy (jakieś lekkie bondage etc), a tymczasem na randomowym ONS-ie wszelkie zahamowania u niej nie istnieją. Myślę sobie - kurwa, przecież to zupełnie nielogiczne. Przecież byłoby naturalne, że wszystkie te fajne, niegrzeczne zabawy najlepiej realizować z kimś, kogo się zna, kocha i ufa. Wtedy to smakuje najlepiej.

     

    Tak, taki byłem durny : )) Bo tego logicznie nie da się zrozumieć.

  5. 15 minut temu, Gr4nt napisał:

    Nie miałem takich przygód jak te tutaj opisywane. Kiedyś jednak miałem sytuację, że zwyczajnie regularnie dymam swoją pierwszą miłość, a tu do pokoju wchodzi jej koleżanka i się pyta co robicie z zaciekawieniem. Innym razem podobna sytuacja z tą sama koleżanka (rzecz działa się w akademiku). Jako, że byłem tak białym rycerzem jak śniegi Grenlandii to nic z tym nie zrobiłem.

     

    Żałuję teraz i jest mi smutno.

    Też czasami chodzi mi to po głowie. Miałem tylko jedną partnerkę seksualną, która jest moją żoną, a znajomość trwa paręnaście lat. Czasem żałuję, że więcej nie spróbowałem, mimo że to udane małżeństwo. Napiszę więcej w Świeżakowni, bo może ktoś coś pozytywnego z mojej historii budowania związku wyniesie.

  6. Teraz, badmoon napisał:

    To wszystko prawda, Bracie, a nawet - wyłagodzona prawda, bo hardcory były jeszcze większe, ale nie chcę tu zboczeń opisywać.

    Właśnie o tym mówię. Swoją drogą Pan Mecenas, którego opisałeś, ma albo regularnego zajebistego loda, albo tego loda boroczek nigdy nie doświadczył, bo przecież to "uwłaczające" i "nie jestem gotowa" :D:D

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.