Skocz do zawartości

Rustyczny Atomos

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Rustyczny Atomos

  1. Zgadzam się. Mnie chodzi o to, aby nie zaciemniać spraw oczywistych. Nie czepiam się kobiet o to, że patrzą na pieniądze u faceta. To proste - skoro statystycznie 99 procent z kobiet chce mieć dziecko, szukają zabezpieczenia i stabilności. Niestety, to całe współczesne ,,równouprawnienie" spowodowało, że kobiety nie wiedzą, czego chcą i podobnie mężczyźni pogubili swoje role. A przecież natura (tutaj można sobie wpisać dowolne słowo, które pasuje do tego czyli Bóg, Wszechświat, etc.) tak to poukładał, aby kobiety i mężczyźni zajmowali się odpowiednio dla nich przypisanymi rolami. OK są odstępstwa i zawsze były ale to, co jest dzisiaj to jakaś masakra, nie dziwie się że tyle problemów jest teraz w relacjach. Tak to widzę.

    • Like 3
  2. 11 godzin temu, Anna napisał:

    Ktoś pyta:

    "Ci faceci (albo babki?) są tacy ułomni, że trzeba tak wiele rzeczy „udawać”  

    W odpowiedzi nmożna przeczytać:

    "Jest coś na rzeczy, trzeba udawać, do tego udawać że się nie udaje, bo wszelka sztuczność jest przecież wrogiem naturalnej idylli" 

     

    Wydaje mi się czy autorka przyznała, że to poradnik dla ułomnych?

    Akurat dla mnie sprawa jest jasna, jak słońce. Panie próbują nam udowodnić, że są inne niż w rzeczywistości. I tyle. Szkoda czasu. Bo gdyby skojarzyły, że za ich wyborami stoi burza hormonów i silny instynkt macierzyński, miałyby o połowę łatwiej a i faceci otrzymywaliby jasne sygnały. A tak trwa zabawa w kotka i myszkę a potem się panie dziwią, że coś tu nie gra. Ale kobiece ego poczuje sie tym urażone więc wola brnąć w zaparte.

  3. Luz. Ale nie zaprzeczaj, że nie patrzysz na kasę u faceta. Wiesz, mi to akurat rybka bo wybrałem życie kawalera i jest mi z tym po prostu dobrze ale tak sobie myślę, że jednak takie materialne spojrzenie na płeć przeciwna trochę wypłyca całość. W końcu mamy się cieszyć sobą a nie tym co z tego będzie od razu na starcie. Jak ma się udać to się uda a jak nie to nic na to nie zaradzimy. Tak było od zawsze i pewnie tak zostanie.

  4. W dniu 16.01.2018 o 22:57, Hippie napisał:

    Doszłam do 4 punktu w tym rzekomym poradniku i... odechciało mi się dalej czytać.

    Czyli wychodzi na to że wg autorki my kobiety mamy okłamywać same siebie i przy okazji swoich chłopów jeśli nie spełniają naszych oczekiwań? Ja to tak przynajmniej odebrałam... 

    Czasem przydaje się taka umiejetność jak czytanie między wierszami...

    Dlaczego facet ma spełniać Twoje oczekiwania a Ty nie chcesz spełniać jego?

  5. Według mnie to lipa. Może i się zgadza wielu ale czy ma to determinować zdrowy rozsądek? Czy ja mi wyjdzie, że mam np. niezdefiniowaną czakrę podstawy to ma się poddać i leżeć krzyżem na posadzce i czekać na mannę z nieba? A niestety tak większość ludzi to interpretuje a potem maja pretensje, że im w życiu nie wyszło. A guru obrastają w hajs.

     

    Powtarzam: racjonalność ma tą przewagę, że bazuje na faktach i doświadczeniach a nie na tym, co powie jakiś zakapturzony dziad zwany mistrzem :). Bracia Racjonaliści - łączcie się :).

  6. Nie samymi samicami facet żyje :). To po pierwsze. Dwa, alfa jako ,,goryl" ma i siłę i wszelkie atrybuty, aby rzeczy typu kobiety, władzę, pieniądze, wpływy i wszystko inne posiadać.

     

    Beta ma rzeczywiście przesrane, przynajmniej z perspektywy innych typów, jednak wydaje mi się, że coś się w świecie dziś popsuło, bo o ile jeszcze do niedawna prym w świecie wiodły samce alfa oraz ewentualnie zeta, to dziś najwięcej luksusów mają beta (korpo-roboty, informatycy, specjaliści, niby cisi ale ściągają hajs i tym samym mają spore powodzenie i lasek).

     

    Według mnie to przez to zniewieścienie płci męskiej stało się to, że teraz w cenie są spokojne ciamajdy z dobrym fachem w ręku a nie zaradni i autentyczni alfa czy indywidualiści zeta. Pokaż mi, kim dziś jest idol kobiet: czy będzie to polityk lub jakiś przywódca czy artysta jak na przykład muzycy w latach 60tych, buntownicy? Nie, dziś wzorem dla lasek są dobrze zarabiający kolesie w drogim gajerze i z bryką, nudni jak flaki z olejem ale ociekający kasą. 

     

    Jako zeta mam nadzieję, że nie potrwa to już długo :).

    • Zdziwiony 1
  7. Trochę kiepski ten podział. Mocno stereotypowy. Do mnie pasuje Zeta ale nie do końca. Przejawiam cechy alfa (nie uznaję nikogo nad sobą, miażdżę kogoś kto mi mówi co mam robić, zdarza mi się używać przemocy w dojściu do tego, co chcę itp.), cechy omega (mam swoja bajkę i mam w dupie czy to się komuś podoba, czy nie), cechy Zeta (jestem konkretny, albo tak albo tak, jak mnie ktoś wkurwi to ma przejebane, przyjaźnie albo do grobowej deski albo w ogóle, liczy się idea i honor a nie pierdolenie o dupie marynie). Ja dla siebie stworzyłem inny rodzaj: samotny wilk. Nie wchodzę nikomu w dupę ale jeśli ktoś mi próbuje wejść...przesrane, umiem gryźć. Kobiety interesują mnie średnio, do związków czy małżeństwa mnie nie ciągnie, nie lubię jak ktoś lub coś ma na de mną przewagę więc albo zaliczam przypadkowe albo się bez tego obchodzę bo mam pełno innych rzeczy do roboty i nie pozwalam sobie, aby para cycków i miękka cipa zawróciły mi za bardzo w głowie, potrafię być opiekuńczy, honor i idea to dla mnie świętość: za nią pójdę w ogień ale jak ktoś ją naruszy....lepiej, żeby spieprzał na drugi koniec świata. I jeszcze jedno: mam wręcz wrodzoną niechęć do struktur władzy. Jak widzę policjanta czy w ogóle kogoś reprezentującego coś oficjalnego (gajer, biała koszula, podporządkowywanie się) to mi się pięści same zaciskają, chyba jestem dobrym materiałem na rewolucjonistę i burzyciela porządku społecznego. A, charakter mi się zmienił gdzieś około 25 roku życia. Wcześniej byłem ciamajda, typowym beta ale potem jakby zmężniałem, osobowość zmieniła mi się o 180 stopni, trochę mi brakuje tego starego ale chuj, lubię być twardy, to daje siłę przebicia w życiu.

     

    W dniu 14.01.2017 o 12:14, Conrad napisał:

    Znalazłem, rozwinięcie typu Samca Zeta, z charaktery.eu , cytat:

     

    Filozofia 3xW
    Jawnie okazywana mężczyznom wrogość – przy jednoczesnej swobodzie wyborów kobiet – sprawiła, że mężczyźni również zaczynają się domagać dla siebie zróżnicowanych wariantów i opcji. To tzw. mężczyźni Zeta, dla których kluczową wartością w tworzeniu nowego maskulinizmu jest wolność. Co ciekawe, podobna koncepcja miała swoich zwolenników w każdej epoce (np. Platon, Dante, Kopernik, Kolumb, Voltaire, Bismarck, Heming­way, Picasso). Byli to mężczyźni postrzegający współczesne sobie obyczaje za niesprawiedliwe, oczekiwania – za zbyt wygórowane, a „cechy męskie” za wymyślone na życzenie i dla wygody kobiet.
    Według Zeta, wypełnianie zadań tradycyjnie przypisanych do płci dla mężczyzn oznacza głównie straty. Dlatego swoją filozofię oparli na trzech „w”: wstrzemięźliwość (virtue), wola (volition) i wiarygodność (veracity).

    Zeta utrzymuje wstrzemięźliwość, ponieważ wierzy, że mężczyzna świadomy swojej wartości nie ulega niczyim namowom i nie padnie ofiarą manipulacji. Panując nad pożądaniem, nie zostanie wykorzystany, a odstawiając używki, uniknie mnóstwa problemów.

    Mężczyzna Zeta jest wolny – sam wyznacza sobie cele i drogę, jaką ku nim podąża. Na argument, że powinien coś zrobić, „ponieważ jest mężczyzną”, odpowiada krótkim „nie”. Nie będąc ograniczany społecznymi normami czy zakazami, podejmuje lepsze decyzje i może swobodnie wybierać spośród wielu opcji. Dzięki elastycznemu sposobowi myślenia poszukuje twórczych rozwiązań i trafnie ocenia sytuację. Inni mężczyźni zwykle mają ręce związane takimi hasłami, jak: „Mężczyzna ma robić to, co do niego należy”; według Zeta mężczyzna powinien przede wszystkim robić to, co odpowiada jemu. Zeta dba o swoją wiarygodność – jest słowny i obowiązkowy. Życie w zgodzie ze sobą to podstawa wszystkiego, co myśli, mówi i robi.

    Mężczyzna Zeta jest w opozycji do tradycyjnych „kategorii” mężczyzn: Alfa, Beta czy Omega, którzy działają zgodnie z gotowymi scenariuszami postępowania, narzuconymi im przez społeczeństwo. Cechy poszczególnych „samców” oparte są w jakimś stopniu albo na poczuciu wyższości, albo niższości, i ograniczają ich zestawem konkretnych wytycznych (niezdolność do okazywania emocji, przymus posiadania rodziny, bycie wybawcą, opiekunem, dominującym samcem, ciężko pracującym robotnikiem albo mistrzem podrywania). 

    Tacy mężczyźni warci są tyle, na ile wywiążą się ze swoich, wynikających z życiowego skryptu, obowiązków. Tradycyjnie pojmowany maskulinizm kładzie nacisk na zobowiązania wobec kobiet oraz społeczeństwa, natomiast mężczyźni Zeta są oddani służbie ludzkości jako ogółowi, nie zapominają przy tym o sobie. To mężczyźni wymykający się narzuconym normom i wizerunkowi, myślący w sposób niekonwencjonalny, zatem bywają odrzucani przez otoczenie, również przez innych mężczyzn. Mimo to Zeta ignorują społeczne oczekiwania, nie godzą się na opinie „gorszych” i zamierzają walczyć o swoje dobre imię ze społeczeństwem opanowanym, ich zdaniem, przez... „feminazizm” i „feminazistki”.?

     

     

    O, stary, jakbym czytał o sobie. Plus to, że Zeta potrafią dopiąć swego i jak ktoś ich zaczyna gryźć...przynajmniej ja taki jestem. Nie jestem super umięśniony, z wyglądu też niczego sobie ale jak mnie ktoś wkurwi....ściany idą w rozsypkę (dosłownie: kiedyś podczas awantury wziąłem krzesło w ruch i jak zakręciłem, to poleciały szyby w drzwiach, potem drzwi a potem ścianka działowa). Ale ogólnie nie lubię przemocy, bijatyk, uważam to za prymitywną formę rozwiązywania problemów. Dochodzenie do przyczyn, idea, to jest to, co lubię. No ale jak się trafi jakiś pustak co tylko ręką przed nosem macha to czego tu wymagać....

    Świetny tekst!

    • Like 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.