Skocz do zawartości

deleteduser113

Użytkownik
  • Postów

    109
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser113

  1. Sam czasami wychodzę z siebie i staję obok. Patrzę na to wszystko i jest żal, że tak się ułożyło, że mogło być inaczej. Ona też mi powiedziała, że jest jej przykro, że tak się to potoczyło. Co do tych bolców... sam nie wiem. Co prawda od początku miała skłonności do ukrywania prawdy, trzeba było ciągnąć za jęzor. Ale jak tak sobie pomyślę... Przez prawie dwa lata była sama, spotykała się tylko ze mną, ja sobie balowałem o czym wiedziała, a ona grzecznie czekała piątku, żebyśmy mogli się zobaczyć. Trochę z nią mieszkałem i wiem jak zapinkala na studiach i w pracy. Do tego jak już się zeszliśmy, nie przyznawałem się z początku do niej. Do samego zerwania doszło między innymi przez to, że oficjalnie nie ogłosiłem kumplom, że mam dziewczynę. Jak głebiej w to wszedłem, to czuję potrzebę odkrycia siebie bez żadnej presji. Czuję potrzebę skosztowania samotności, jakakolwiek ona jest. Być może będzie motywująca, być może nie. Ból zdrady odczuwam i ciężko mi już ufać. Żal mi jedynie tej dziewczyny, bo po tym co przeszliśmy dotarliśmy się i wiem jak może się zaangażować. Toksyczność jest niewyobrażalna i niepodważalna. Co tu więcej wymyślić... Tęsknota mnie już zjada. Jestem pieprzonym pedantem, ale takim emocjonalnym. Rozważam każdą opcję. Dziękuję za zainteresowanie Panowie!
  2. Na starcie popełniłem gafę, ale jak źle by to nie wyglądało, proszę o drugą szansę . Wstyd się przyznać, ale czytywałem forum kobiece nie będąc świadomym tego co czynię. Pragnę zasilić szeregi prawdziwych samców. Na ten moment potrzebna mi pomoc, w przyszłości chcę i ja pomagać. Pozdrawiam.
  3. Cześć! Nie wiem czy rosną mi jaja, czy mi odbiło. Czuję, że muszę to zakończyć. Historię opisałem na damskim forum, bo takie mi wpadło w ręce. Potem dopiero wpadłem na to, żeby napisać na męskim. Na starcie powiem co mnie przy niej trzyma. Mega laska, mój ideał. Mega ambitna i pracowita, wydawałoby się, że inteligentna. Chce od zawsze pierścionka. No i byłem pewny, że jest wierna... Oto w dużym skrócie moje 7 ostatnich lat. Mam 25 lat, we wrześniu skończyłem studia, dwa dni temu dostałem pracę - to tak w skrócie o mnie (dalej dowiecie się więcej). Na sylwestrze 2011/2012 poznałem najpiękniejszą i najmądrzejszą dziewczynę na świecie. Ja rzuciłem jej pierwszy komplement, a ona zdobyła mój numer. Następnego dnia już ze sobą pisaliśmy. Byłem skupiony na nauce, nie chciałem dziewczyny, ale ona mnie urzekła... I tak po dosyć długim okresie czasu zaczęliśmy się spotykać. Pierwszym ważnym problemem (w mojej głowie, bo ona jest kluczowa w tym wszystkim od początku do końca), był fakt, że swój pierwszy sex zaliczyła z kolegą na imprezie. Od tamtego momentu poczułem piasek w trybach, rozdarcie wewnętrzne. Obwiniałem ją, robiłem jej straszne przykrości. Wszystko przez mój trudny charakter... Przegryzłem to w końcu, wytrwała ze mną. Pierwszy sex mieliśmy kiedy ja byłem na to gotowy. Kiedy poczułem, że ją kocham. Żyło się nam fajnie, jednakże ciągle byłem zazdrosny o każdy telefon od kolegi, o byłych itd. Był też moment, kiedy ona dała numer jakiemuś wychowawcy na wakacjach, który później do niej pisał. Po przyjeździe od razu mi o tym powiedziała, a ja jakoś odpuściłem temat. Obiecała, że skasuje numer. Niedoświadczony byłem, ale wszystko układałem sobie w głowie. Ja z kolei w następne wakacje, zachowałem się jak skończony pacan. Poznałem tam koleżankę i powiedziałem o niej mojej dziewczynie, ale w sposób taki, żeby spowodować u niej zazdrość (nieświadomy byłem, że tak to ją zaboli). Ja byłem i jestem trochę nieokrzesany i myślałem, że to co mówię jest odbierane przez nią na luzie. Ona też zawsze nie stwarzała pozorów zazdrosnej, była luźną, fajną dziewczyną. Od tego czasu zobaczyłem, że można ją skrzywdzić... Zaczęły się studia, zamieszkaliśmy razem w jednym pokoju. Dużo nauki, stresy, ale żyliśmy zawsze w zgodzie. Były różne sytuacje sporne, zaczęły się narzekania na mnie, spadki libido. Czułem się co raz gorzej, czułem się tak, jakbym stąpał po cienkiej nitce. Bałem się z nią rozmawiać, mówić co jest grane u mnie. Wolałem rozmawiać z koleżanką z wakacji i innymi ludźmi. Dziewczyna jest pedantką, wzorową uczennicą. Wolała wszystko robić sama. Ja skupiałem się na pomaganiu w domu, bo tutaj czułem, że ludzie mnie doceniają (mama, rodzeństwo, dziadkowie). Mimo to umiałem ją zawsze rozśmieszyć, fajnie się ze sobą czuliśmy. Wszystko jakoś się kulało do czasu, aż doznałem napadu lęku po użyciu trawki. Był to jednorazowy wybryk. Nie wiedziałem co mi się stało.. Wtedy się zaczęło... Nie chcę opisywać całej historii, ale nie byłem wtedy sobą. Wyszła z tego nerwica, depresja i obawa, że dziewczyna mnie zostawi. Na początku bardzo mi pomagała, ale i tak czułem, że ją zawodzę jeszcze bardziej niż zwykle. Stan się pogarszał, na początku robiłem wszystko co w mojej mocy, aby nie dać tego po sobie poznać. Ciągle były z jej strony podteksty odnośnie pierścionka. Zacząłem brać leki, później doszła terapia. Podczas jednej z rozmów, powiedziałem jej, że nie jestem gotowy na pierścionek. Że nie chcę podejmować decyzji w takim stanie, nie wiem co ze mną będzie. Miałem myśli samobójcze i szczerze myślałem o jej dobru, ale też miałem widocznie jakieś wątpliwości co do niej. Znałem jej charakter, czułem, że mam ograniczony dostęp do niej, zero wpływu na nią. Po tej rozmowie zaczęła się jeszcze bardziej oddalać. Ja w chorobie miałem co raz ciężej. Ona skupiała się na sobie, została starościną na studiach. Znalazła sobie koleżanki, oraz kolegę też starostę. Potem poleciało... Smsy z nim, spotkania pod pretekstem "Wzajemnej pomocy starostów". Doszło do tego, że ogłupiałem z zazdrości. Upiłem się i postanowiłem zrobić szopkę, że skoczę z balkonu jeśli mnie zostawi. Pierwsza i ostatnia głupia akcja w moim życiu, ale skończyło się na tym, że kazała koleżance wezwać policję i skończyłem na wytrzeźwiałce. Po paru dniach napisała, że chce się spotkać. Zerwała. Były prośby, były smsy, były wiersze, prośby żebym się mógł wyleczyć dla niej, a nie z miłości do niej... istna masakra. ;D W końcu zgodziła się, że zostaniemy w separacji. Po kilku dniach poprosiła o spotkanie, gdzie oznajmiła, że uprawiała z nim sex dzień wcześniej. Byłem wtedy na lekach, jakby nie to to bym sobie strzelił w głowę ;P Było to 4 lata temu. Historia się przedłużyła, więc postaram się krócej. Po tym czasie pisała do mnie, nachodziła, błagała, przepraszała, ale nie było żadnych wyjaśnień. Sam musiałem ciągnąć za język, a i tak mało się dowiedziałem. Ja już spokojniejszy (bo stało się najgorsze) chciałem jej pomóc, bo wiedziałem, że moja choroba też była dla niej trudna i nie jest w najlepszym stanie. Niestety nie umiałem do niej wrócić. Czułem jednak w środku, że chcę z nią być, że może z czasem mi przejdzie. Chciałem ją trzymać przy sobie, ale też nie inwestować w nią tyle uczuć. Chciałem ją wybielać, brałem wszystko na siebie, tłumaczyłem sobie po nocach, że to logiczne co zrobiła. W tym czasie spotykaliśmy się w celach rozrywkowych... I tak kilka miesięcy. Ja żyłem własnym życiem (imprezy, studia), ona żyła swoim (głównie nauka i praca z tego co wiem). Jak się odgrodziłem od niej szybko wyszedłem ze swoich problemów. Jednakże, ciągle utrzymywaliśmy kontakt.W pewnym momencie postanowiłem się zbliżyć bardziej. Spotykaliśmy się głównie u mnie. Nie mogłem jakoś spojrzeć w oczy jej rodzicom. Co raz bardziej się przywiązywałem, jednakże widziałem, że znowu zaczyna się podobna bajka. Ja powoli znowu byłem na pozycji niezadowalającego elementu związku... Ja miałem się starać. Starałem się, na tyle na ile pozwalały mi blokady: Lęk przed zaufaniem, lęk przed jej nieobliczalnością itd . Byłem blisko niej, ale jakaś swoja przestrzeń zostawała. Nie chciałem powtórzyć błędu zżycia się ponad wszystko. Do tego ona kompletnie nie miała znajomych. Ja też nie jestem mega oblegany, ale kumpli mam. Niestety nie wychodziliśmy nigdzie razem z nimi, jakoś byłem przekonany, że to nie jej klimaty. Zawsze tylko my dwoje. Wtedy nie widziałem, że coś jest nie tak. Uważałem, że wszystko się układa. Byliśmy na imprezach rodzinnych, na wakacjach. Po wakacjach miałem się bronić. 5 dni przed obroną sms od niej, że z nami koniec. 2 dni pózniej mielismy iść na wesele jej brata. Okazało się, że poszła z kolegą z pracy, z którym kilka dni później w swoje urodziny była na randce. Ja przez półltorej miesiąca nie szukałem nawet pracy, tylko smsy do niej, po 200 dziennie, różne próby umawiania się z nią itd. Napisała mi "Mam znajomych, wychodzę, czuję, że zyję". Potem zdecydowałem się odpuścić, ucichłem. Ona się odezwała po 3 dniach. Sielanka od nowa, wszystko z pozoru dobrze, tak jak przecież chciałem. Przyszły święta i jakaś zmiana biegu na wsteczny w mojej głowie. Myśli "Chłopie, przecież ona Cię zostawiła już dwa razy, zdradziła Cię z innym, wezwała policję. Przecież Ty naprawdę robiłeś dużo jak na Ciebie, żeby starać się ją zadowolić i nie krzywdzić siebie. Przecież znowu jak tylko pojawili się znajomi to Cię zostawiła. Chciałeś rozmowy, terapii, wszystko dla was. Ona chce iść dalej... Czy ty jesteś w stanie zaczynać życie z takim bagażem? Przecież ta zdrada śni Ci się po nocach. Zżera Cie w podświadomości. Kochasz ją... ale czy nie warto pozwolić jej być szczęśliwym z kim innym? Sam nie jesteś gotowy, jesteś w trakcie terapii, a odkąd z nią jesteś bliżej znowu obserwujesz, że się pogorszyło.” Kocham ją bardzo, od zawsze była moim przyjacielem. Kiedy wróciła usłyszałem coś w stylu, że ona jednak nie umie być sama. Jakby chciała zwiać, ale nie była w stanie. Do tego teraz się przyznała, że wtedy razem z nową koleżanką zerwały z chłopakami, a teraz obie są znowu z nimi. Ja czuję, że nie sprostam jej wymaganiom. Ona nie dostrzega najprostrzych starań… Jak wracała do mieszkania, to zamiast przywitać mnie uśmiechem, to ona zawsze musiała odpocząć, a dopiero potem mogła ze mną rozmawiać. Zawsze najważniejsze było, żeby ona miała wszystko porobione na gotowo, dopiero potem mogła się zainteresować mną. Teraz mówi, żę się jej pozmieniało, że to presja rodziców i w ogóle. Ale ja nie wiem, czy ja jej w ogóle jestem potrzebny. Jak zapytałem, to powiedziała, że wystarczy, że jestem. Niby nie obawia się zajść ze mną w ciążę, co widać, ale pytanie do czego ja jej będę potrzebny… Ja od zawsze dużo więcej gadam, a ona dużo sobie myśli, przez co ja zawsze musiałem się domyślać. Potem już robiłem to źle i przez to też obrywałem. Ja cokolwiek nie zrobię, to zawsze się zastanawiam, czy ona by tego chciała. Już zboczenie mam… Dodam, że jestem świadomy bycia DDA, oraz że mam pewne zaburzenia osobowości. Mam wrażenie, że przez kontakty z nią, moja osobowość, która zostaje odkrywana na terapiach, znowu gdzieś mi umyka. Czuję, jakby ona pamiętała jaki byłem kiedyś, a jestem sto mil dalej. Najgorsze jest poczucie, że ta zdrada to by nóż w serce, na moim łóżku… oficjalnie chłop sobie chodził po moim mieszkaniu, wiedząc, że możemy się minąć. Mój kręgosłup moralny tego nie unosi… Potem, żeby z nią być chciałem zmienić przekonania. Chciałem ją zdradzić, żeby być na jednym „poziomie”, ale to się mija z celem. Teraz przemyślałem wszystko w trakcie świąt. Ona chce iść dalej, a ja przeciągałem wszystko, tkwiąc dalej w miejscu zdrady. Zastanawiam się, czy to ma jakiś sens. Czy nie lepiej ją puścić wolno, bo ja nie chcę się z tym użerać i bać całe życie. Teraz po sylwestrze powiedziałem jej, że mam silną nerwicę i nie mogę sięz nią widywać. Że nie mogę jej trzymać, że ma się skupić na sobie. Żeby poszła na terapię, bo od dawna mówi, że z nią też nie jest dobrze. Wcześniej zaproponowałem jej terapię dla par. Teraz jej o niej przypomniałem i stwierdziła, że załatwi. Oczywiście i tak ja szukałem co i jak. Pytanie moje – czy jest sens tej terapii? Ja jestem rozerwany, ale bliżej sensowna jest myśl, żeby pozwolić jej być szczęśliwym gdzie indziej. Jednakże rozstać się też nie umiemy… Na ten moment nie odpisuję jej jakoś na smsy... Coś pisała o terapii, ale nie wiem czy załatwiła. Wszyscy mi mówią, że jestem p..rdolnięty, że to zostawiam. Ale moja psychika mi nie pozwala z tym żyć.. być z kimś i się bać?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.