Skocz do zawartości

Fukacz

Samice
  • Postów

    78
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Fukacz

  1. Strasznie surowo oceniasz inne babki i strasznie się czepiłaś tego SMV Wysokie SMV nie oznacza bycia szczęśliwą z kimś, z resztą to dość umowna wartość. Myślę, że Dondiego chciał Ci dodać otuchy, czemu to negujesz? Miotasz się między skrajnościami, założeniami że po 30tce nie zechce Cię nikt, a tym że przeskoczysz biologię. Nie lepiej piątkowy wieczór spędzić na daniu szansy jakiemuś facetowi na poznanie Cię, zamiast teoretyczne żale nad jeszcze nierozlanym mlekiem, zrobić jakiś krok ku temu związkowi?
  2. Dlaczego? Odpowiedziałam Ci, że nie. Nawet po 60tce możesz wyhaczyć sobie partnera, tylko raczej nie będzie On spełniał takich wymogów jakie zdajesz się stawiać. Temat ogólnie powinien udzielić Ci wyczerpującej odpowiedzi, bo raczej nie zamartwiasz się losem wszystkich 30tek świata, a martwisz o własną przyszłość, no nie? To wraz z Twoimi oczekiwaniami wobec tego co ma mieć Ci do zaoferowania facet i formy związku, nastawieniem, wiekiem, nie zmieniając niczego masz raczej niewielkie szanse, żeby coś się zmieniło. Bo zmienia się, gdy człowiek się zmienia. Chociaż życzę Ci tego bym się myliła. Poza tym samotność kwestia względna, skoro ktoś w ogóle Cię chce, to w sumie mówimy już o jakiejś samotności z wyboru. No a przyjaciół można mieć w każdym wieku
  3. Jeśli nie wierzysz zdaniu facetów, to przyjmij to od kobiety. Zmierzasz do bycia w życiu bardzo nieszczęśliwą (o ile nie jesteś trollem). Masz 30 lat, a nie stworzyłaś dotychczas żadnego związku, proszę Cię spójrz na to racjonalnie, dlaczego to miałoby nagle zmienić się po 30tce? To dziwne, jeśli kobieta jest 8/10, czyli dziewczyny która urodą raczej wybija się z tłumu, taka uroda budzi przynajmniej chęć poznania u prawie każdego niemal wolnego faceta, o ile jesteś przeciętnie kontaktowa, to raczej z zaproszeniami na kawę nie powinno być problemu. I nie wierzę żeby przynajmniej część z tych facetów nie była całkiem sensownymi gośćmi. Więc albo charakterologicznie czy w Twoim podejściu jest coś takiego co facetów odstrasza (presja na złapanie faceta?), albo masz takie wymagania którym nikt nie jest w stanie im sprostać. 30tka która nigdy nie była w związku, może mieć duże problemy ze stworzeniem więzi, bo bycia z kimś uczymy się na swoich błędach. I nie jest równa 30tce, której rozpadł się dłuższy związek. Jeśli chcesz małżeństwa, nie czegoś nieformalnego to zauważ, że mężczyźni chcą go na ogół jeśli chcą zakładać z kobietą rodzinę. Więc wybierają kogoś kto może dać im dziecko. I musisz doliczyć do tego czas w którym facet przekona się, że to masz być Ty. Więc nawet jeśli weźmiesz za próg płodności 35tke, to nie oszukuj się, że masz tyle czasu przed sobą co młodsze kobiety i że wiek jest bez różnicy. Nie przewidzisz kiedy dopadnie Cię menopauza. A jeśli przed 35tką, to co? Jeśli chcesz żeby facet w krótkim czasie wyszedł z pierścionkiem i zdecydował się na dziecko z Tobą, to liczysz na jego desperację i głupotę, czy nieznajomość życia. A takich cech raczej facet w Twoim wieku, z jakimś doświadczeniem i wyborem, bo facet na poziomie na ogół ma branie, nie będzie posiadać równocześnie. Zastanów się nad sobą zamiast walczyć ze światem, że nie jest sprawiedliwy. Zastanów się co możesz zmienić w sobie, żeby mieć więcej do zaoferowania. Być może jesteś fajną wartościową kobietą, ale żeby być chcianą, musisz mieć to czego chce akurat partner. No tak niestety to działa. To wymysł naszej kultury, że miłość to trzepnięcie pioruna, a Ty przychodzisz na gotowe i jest pięknie, a chemia poturla związek do późnej starości. Ludzie innego pochodzenia wierzą, że miłość jest wyborem i wynika z pracy, tego co robicie dla siebie nawzajem z partnerem, jak siebie traktujecie. Do takiego momentu wyboru kochania kogoś dochodzą też ludzie gdy wygasa chemia. Jeśli chcesz motylków w brzuchu całe życie, to nikt Ci ich nie da i zawsze będziesz skazana na szukanie następnej ofiary. Chemia nie pozwala tak naprawdę poznać dobrze osoby bez idealizacji jej, więc nie zawsze to taka super sprawa, gdy zależy Ci na poznaniu partnera na stałe bardzo szybko.
  4. Myślę, że po prostu nie chciał czuć się jak kawał s***syna SennaRot. I to wcale nie musi mieć związku z jego rodzicami, a brakiem odwagi. Nawet by mnie nie zdziwiło, gdyby poznał kogoś innego i problemy rodzinne skryły się w cień tego nowego uczucia, wystarczy że ona będzie dla Niego kimś z kim będzie widział wspólną przyszłość.. Wiem, zaczynam jęczeć i użalać się nad sobą Ale chciałam się trochę wypisać. Nie jestem dobra w leczeniu klina klinem, zwłaszcza że nie potrafię chcieć kogoś innego w tej chwili. Na początek leczenia się z niego usunę sobie facebooka, bo widzę jak lajkuje moje ulubione książki i filmy o których mu mówiłam, bo to w tej chwili jak stopniowe zabieranie mi wszystkiego co lubiłam P.S Dziękuję moderatorowi za wyrozumiałość, na drugi raz będę pamiętać.
  5. Tylko, że nie dodawałby nic o tym, że zależy mu za bardzo, a raczej wspomniałby o tym, że w tym planie na nowy początek uwzględnia mnie. Piszesz, że to język kobiet, ja mam całkiem inne obserwacje, człowiek który kocha, boi się stracić niezależnie od tego jakiej jest płci. Nie zrobiłam jak dotąd nic, czym zasabotowałabym ten związek, więc i tak piłka jest po jego stronie boiska, wyjaśnień chętnie bym posłuchała, wątpię jednak czy jest w stanie powiedzieć mi cokolwiek, co sprawiłoby że uwierzyłabym raz jeszcze w jego uczucie. Ale dziękuję Ci za wsparcie i słowo otuchy Jimmy. Tylko dla kogo ta terapia? Dla mnie to 3 sekundy ulgi i dwa miesiące kaca Bracie Janie, dla Niego co najwyżej utwierdzenie w myśli, że znów był tak naprawdę ofiarą i dobrze zrobił uciekając. Źle bym się potem z tym czuła. Tak jakbym zaklinała rzeczywistość, że to rozstanie było moją decyzją i że pokazałam że nie panuję nad emocjami, bo tak mnie tym strzaskał. Nie chcę tego okazywać, ani to prosząc, ani płacząc, ani pokazując się ze strony obrażonej dziewczynki bo chłopczyk się nie zakochał, ojej to ja się teraz będę mścić. Tak mi się jakoś to kojarzy, z kimś kto upokarza się przed drugą osobą. Wybaczcie post pod postem, ale wygasła mi możliwość edycji w trakcie pisania, mam nadzieję że moderator mi wybaczy, bo nie podbijam wątku. Chciałam odnieść się do tej agresji słownej jako rozwiązania. Widzisz bracie Janie rozliczyć mogę go najwyżej z tych deklaracji uczuć, wspólnych planów. Ale poza tym? Naprawdę dbał o mnie, w życiu, w łóżku, w każdej sferze życia.. w sumie, to nigdy nie widziałam, żeby facet tak starał się o kobietę. I pewnie dlatego tak naiwnie ruszył we mnie najdelikatniejsze uczucia. Ale to wina mojej głupoty już, nie? Na przyszłość należy używać opcji zgłoś post.
  6. Albo nigdy nie będzie szczęśliwy ze mną, tak zwyczajnie...Nie ma co racjonalizować tego, że ktoś nie jest w stanie się w Nas zakochać. Albo w ogóle, nie będzie szczęśliwy w relacji w której miłość nie jest okazywana tak, jak miało to miejsce w rodzinnym domu. Mężczyźni we względzie wymówek rozstaniowych by kogoś nie poharatać, nie są inni od kobiet. Nigdy nie widziałam też, by ktoś odpuścił coś na czym mu zależy. Wyprostowanie oznacza w tym przypadku co? Że wróci do mnie jeśli kolejna kopnie go w tyłeczek? To ma być to zyskanie samoświadomości, że jednak nasz związek był coś wart? On miał przestrzeń Miner. Miał jej całkiem sporo, a przynajmniej na tyle by załatwić to w inny sposób. Wbrew pozorom nie jestem typem przylepy, nie ograbiłam go z czasu ani przestrzeni. Może nawet chciałam jej dla siebie zbyt mało.. Zależy bardzo. Chyba nawet za bardzo. I za szybko spojrzałam na niego jak na kogoś, kto nigdy nie stałby się dla mnie kimś obcym. Strasznie wrósł w moje życie w trakcie tej znajomości, nawet nie mam jak odreagować tego, bo pewne rzeczy i miejsca bez niego wydają się niewłaściwe. Nie wyobrażam sobie przyszłości bez naszych rozmów. Życie jest dużo prostsze, gdy wiesz, że na wyciągnięcie ręki istnieje ktoś, kto czuje wiele rzeczy tak samo jak Ty, a to niestety bardzo uzależniające. Ale przy tym, nie mam serca skazywać się na związek z kimś kto nie jest mnie pewien. Bo co właściwie miałabym zrobić? Udawać, że nie podkopał mojego zaufania jako do kogoś czyje słowa coś znaczą? Czy dać mu lekcję, by wiedział że poniesie konsekwencje swoich działań? Zacząć wyżywać się na nim, bo teraz nie będę już go pewna?..Ja po prostu nie chcę. Chcę kogoś, kto nie będzie miał wątpliwości, że jestem właściwą osobą u jego boku. Jedyne co, to bardzo chciałabym po prostu szczerej rozmowy z Nim. Nie liczę na to, że wypunktuje mi moje błędy. Ale wolałabym usłyszeć prawdę, że po prostu nie zakochał się choć chciał, zamiast kłamstewek o tym, że potrzebuje czasu, nowego początku, a zaczyna zależeć mu za bardzo i nie wie czy będzie umiał żyć beze mnie. Ale kogo stać na tego typu prawdę? Na ten moment, nie umiem jeszcze uwierzyć w to co się stało.
  7. Niestety chyba nie będę miała okazji zdać relacji z tego, jak rozwiązaliśmy sytuację. P. strasznie się miota i niestety zdaje się, że sprawdzi się mój czarny scenariusz, bo to co robi wygląda jak przygotowywanie mnie na rozstanie. Przedwczoraj zadzwonił do mnie, nawet nie chcąc się ze mną zobaczyć, co podwójnie mnie zabolało. Właściwie usłyszałam przedrozstaniowy standard czyli coś o tym, że się pogubił, że zależy mu na mnie za bardzo (tjaaa. Zbyt wielka miłość najczęstszym powodem rozstań) i inne tego typu melodie. Przygotowywałam się do takiego zakończenia, a mimo wszystko uderzyło mnie to strasznie. W pierwszej chwili chciałam oczywiście do Niego jechać, wykrzyczeć zawód, rozmawiać, naprawiać.. ale co tu jeszcze mogę naprawić? Nie pokocha mnie w ciągu jednej rozmowy, jeśli to uczucie nie stało się dostatecznie silne przez okres bycia razem. Później byłam na siebie zła, bo mimo wszystko poczułam współczucie wobec niego, zdominowało mnie uczucie że będzie teraz sam, więc wysłałam mu tylko wiadomość, że zależy mi na nim i zawsze jestem otwarta na rozmowę gdyby tego potrzebował. Ostatnie dwa dni są paskudne. Snuje się z kąta w kąt, tęsknię za jego dotykiem nocami, dokarmia mnie współlokatorka. Rozmyślam o beznadziejności sytuacji, o tym że do tego co było dobre nie ma już właściwie powrotu, bo nie wyobrażam sobie związku jako czekania na to aż druga strona mnie zostawi, znów będzie miała wątpliwości. Z drugiej strony, czuje się (egoistycznie) odepchnięta jako życzliwa mu osoba.Wiem że każdy potrzebuje uporządkowania swoich myśli, jednak nie podoba mi się to w jaki sposób to rozwiązał, jakie banały usłyszałam zamiast szczerości. Czuję, że zachowuje się jak naiwna ciepła klucha, z drugiej strony męczy mnie myśl, że nawet jeśli On nie zachowa się wobec mnie fair, ja nie chcę się na nim odgrywać. To niczego nie zmieni, nie da mi żadnej satysfakcji, a tak naprawdę spotęguje mój ból. Mogłabym odejść już w tej chwili, przynajmniej nie byłoby tego piekielnego oczekiwania na chwilę w której wszystko się posypie. Z drugiej strony, nie chcę żeby On czuł, że ktoś znowu zostawił go w trudniejszym momencie. Poczekam przynajmniej jakiś czas, być może zdecyduje się na rozmowę. Do tego czasu, może uspokoję trochę ten kociokwik sprzecznych uczuć. Glupi pomysł? Bo jakoś nie widzę tutaj dobrych rozwiązań..eh.
  8. Tak, myślę że jeśli czemuś są najbliższe to chrześcijaństwu, dziękuję, na pewno zapoznam lubego z tymi linkami Noo..jeśli do tego czasu jeszcze będziemy razem Jimmy, póki co męczą mnie czarne przeczucia, że przyszłość może złamać mi serce, choć jeszcze nic wskazującego na to nie wydarzyło się z Jego strony, więc czas pokaże Dziękuję Ci @Assasyn, tak przypuszczałam, że będzie coś podobnego. Wobec jego matki też mam trochę żalu, choć żal to złe słowo, bo mimo wszystko pamiętam że mogę nie wiedzieć wszystkiego. Gdybym jednak miała rację, rozumiem że sensownie jest trzymać wychowawczą sztamę i nie podważać autorytetu przy dziecku, ale pewnie mogła zrobić więcej w przytemperowaniu męża.
  9. A jak było z Twoją mamą, jeśli to nie zbyt intymne pytanie? Pytam, bo zauważyłam u swojego ukochanego, że w jego przypadku chyba dokładnie sprawdza się to, że umiemy okazywać miłość, tak jak się do tego przyzwyczailiśmy i umiemy przyjmować tylko taką miłość, do której Nas przyzwyczajono. Po jego zachowaniu widać, że traktuje miłość jako coś na co trzeba sobie zapracować dawaniem, o co trzeba walczyć dawaniem. Myślę, że w ten sposób przebiegały relacje z jego rodzicami i nie wiem, jak będzie to dalej wyglądalo w naszym związku. Z resztą.. nawet poza rodziną, miał kilka takich sytuacji w życiu, po których mógł się czuć niechciany i nauczyć, że na wszystko musi pracować. No właśnie sam zaczyna Niestety to u Nas aż za częsty temat. To prawda, choć nie uważam, aby Bóg był do tego potrzebny wszystkim. Mój chłopak jest wierzący, ja odnajduję poczucie bezpieczeństwa, kontroli i miłości w sobie, bo jednak dostałam sporą dawkę miłości w życiu i przez to raczej jednak mam poczucie bycia chcianą i ważną, czuję że świat jest dla mnie, wierzę że wszystko w okół ma swój porządek i jestem raczej wewnętrznie pogodzona z życiem. Niektórzy odnajdują to w wierze w Boga, inni nie. No niestety, myślę że mój chłopak z tym także ma problem, bo póki co woli zagłuszać siebie, niż dążyć do spokoju i zrozumienia.
  10. Fukacz

    Czołem!

    Nie zauważyłam tego podpunktu i założyłam, że jest przyznawany gdy oznaczy się płeć. Już napisałam do admina. Cześć!
  11. Fukacz

    Czołem!

    Witajcie, pozdrowienia!
  12. Tylko pozornie, bo spełnienie swojego klienta jest ostatnią rzeczą, której rynek chce. I by później podsycać poprzez reklamę w takiej osobie poczucie, że czegoś jednak jej brak (innych ludzi, miłości). Człowiek spełniony i zrealizowany to słaby klient, człowiek jest najbardziej sterowny przez poczucie własnych braków i zobowiązania emocjonalne wobec innych ludzi. Z resztą myślę, że i dlatego najatrakcyjniejszym targetem są nastolatkowie. Dorosła osoba powielająca styl życia zazwyczaj osoby bardzo młodej, może wpasowywać się w ten trend. Wydaje mi się, że to raczej reportaż traktuje o tym co znane jest od dawna, jako o nowoczesnym, trendzie. Tak naprawdę rynek konsumpcji dla singlii jest nasycony mnóstwem usług, również w Polsce. Poza tym mawia się, że jeśli gdzieś wszyscy zauważają lukę i niszę, to z pewnością raczej została ona już zapełniona, bo istotne jest kreowanie niszy.
  13. Jedno i drugie. Nie wypieram się egoizmu, po prostu zdaję sobie sprawę, że wszystko co dotyczy jego, wpływa i na mnie jeśli chcemy być razem. Nie zależy mi na tym, żeby miał dobre kontakty z ojcem na siłę i rodzinkę jak z obrazka, widzę natomiast, że to jest dla niego ważne i tego nie przeskoczę. Dziękuję za pomoc! Domyśliłam się, po prostu chciałam podkreślić, że rozumiem i wyjaśnić, że to nie tak, że nie mam wątpliwości co do tego, czy w ogóle jest sens działać i neguję coś bo się uparłam, że to co robię jest dobre i słuszne obiektywnie, tylko że nie robiąc nic, będę to sobie później wyrzucać. Nie wiem, ale podczytam. Możliwe że gdzieś w stronę DDD, bo w jego rodzinie nie ma przypadków alkoholizmu. To prawda, wrzucacie często ciekawe linki z zakresu samorozwoju. Co do książek, czytałam kilka felietonów, ale trochę nie moja bajka, mam nadzieję że nikt się nie pogniewa, nie mam nic do autora strony czy jego działalności, po prostu mam ciut inny światopogląd. Rozumiem Cię, bo sama mam podobne doświadczenie za sobą Jednak jak się okazuje, to niekoniecznie przekłada się na pomoc bliskiej osobie, gdy widzisz mur z jej strony. W necie, w teorii co druga ogarnięta Jimmy Żeby w życiu trafiając na cudze emocje i walcząc z własnymi, było jeszcze równie prosto.. ale dziękuję, to miłe Dzięki Panowie za pomoc, jutro powrzucam Wam punkciki reputacji symbolicznie za pomoc. Mam nadzieję, że coś zdziałam
  14. Z kim lub z czym wojowała? Z czyjąś opinią, którą ktoś uważa za fakt, w tygielku innych opinii równie ochoczo przyjmowanym za fakty? Zależy mi na kształtowaniu własnej tak by była jak najadekwatniejsza, na zmianie cudzej, niedotyczącej mnie, już nie bardzo. To akurat typowe dla wszystkich ludzi. Do krytycznej obróbki wiedzy potrzebne są dane, prawdziwe, bądź nie, ale dane. Nie bardzo wiem z jakimi faktami mam tu polemizować, ale przyjmuję do wiadomości, że tak myślisz A jak jest w przypadku mężczyzn? Dokładnie tak samo. Większość poglądów politycznych mężczyzn, to też nie efekt samodzielnych poszukiwań, a wpływ opinii znajomych, najbliższego (poglądowo) otoczenia. I to niestety niepoddana krytycznej analizie. To, że nie czerpią ich od kobiet a od innych facetów,wynika z prostego założenia, że kobiety polityką rzeczywiście interesują się w mniejszym stopniu, a gdy już mają coś do powiedzenia, z tych samych powodów zakłada się, że nie mają. Ale to ciągle nie zmienia tego, że nie są to samodzielne wybory. Uzasadnisz to jakoś? Owszem, przeciętnie w testach kobiety wykazują się zazwyczaj lepszą pamięcią długotrwałą, ale to nie znaczy, że wkuwają bezrefleksyjnie i nie jest żadnym dowodem na samodzielność myślenia. Istnieją dość konkretne wskaźniki badające tendencje do samodzielnego myślenia i faktycznie nieco lepiej wypadają tu mężczyźni, ale to o czym napisałeś, czyli wkuwanie, nie ma z tym wiele wspólnego, liczy się obróbka tych faktów. Napisałam, że nie znam wielu takich kobiet, nie że nie istnieją, więc proszę, nie wkładaj mi pod palce, słów niemojego autorstwa. Podobnie nigdzie nie napisałam o tym, że niosą większą wartość. Przez kobiety dorosłe rozumiem wiek powyżej studenckiego i ja takich kobiet po prostu nie znam zbyt wiele Zatem chyba będziemy musieli się zgodzić, że się nie zgodzimy Brzytwa. Wg mnie, ciągle mocno ustępujące romansom i nie taki jest główny cel, myślę że owszem, głównym jest dążenie do poprawy swojego społecznego funkcjonowania, ale nie widziałam jeszcze babki pochlipującej z ekstazy nad babską gazetką ; ) Fajnego samca upolować fajnie, podobnie jak dla mężczyzny zalądować w łożu z najatrakcyjniejszą samiczką, ale nie przesadzajmy już, że to jedyne co wywołuje emocje u ludzi.
  15. No nie zgodzę się z Tobą Brzytwa. Żeby kształtować światopogląd, to i owszem. I jeśli napisałbyś że romanse mogą w efekcie ubocznym działać podobnie, to się zgodzę, o czym napisałam, ale jakie potezne emocje płyną z czytania stu rad jak upaćkać twarz szminką, przekonać faceta do rozmowy o uczuciach? No śladowe, w porównaniu z literaturą romantyczną. @EnemyOfTheState Cóż.. tylko w celu poznania wroga, zapewne? Powinnam chyba teraz odwrócić pałeczkę i zagnać Was wszystkich w kozi róg pytaniem ile znacie kobiet czytających LOGO?
  16. No ale nie powiesz mi chyba Vincent, ze kobiety sięgają po lekturę romansów w tym samym celu, co po lekturę wspomnianych gazetek, nawet jeśli kreują podobne wartości? Znam wiele. Podobnie jak mężczyzn sięgających po CKM, LOGO i tak dalej. Umówmy się że poza gazetami hobbystycznymi, muzycznymi czy podróżniczymi, polska prasa czy to polityczna, czy lajfstajlowa niezależnie do jakiej płci adresowana prezentuje się dość miałko.
  17. Moim zdaniem, ważniejsze jest to, czy wychowuje się dziewczęta czy dzieci w ogóle na samodzielnie myślące istoty, wtedy trudniej o ślepe przejmowanie idei i to dowolnej. Dla mnie literatura romantyczna, erotyczna jest równie możliwie szkodliwa jak niektóre poradniki z półki "I Ty będziesz wielki, piękny i bogaty". Może, ale nie musi być. Ten sam poziom ucieczki od rzeczywistości i cierpienia, kreowania wartości, snucia iluzji o życiu. Zależy, czy wykorzystuje się to dla relaksu i wzbudzenia pozytywnych emocji, czy przyjmuje za żródło frustracji, że życie nie je bajką, chłopcy książętami, seks zawsze kończy się wspólnym orgazmem, hajs płynie, a emocje i romantyzm w związku piątek, świątek czy niedziela, rozwalają licznik. Nie znam wielu dorosłych kobiet, które czytałyby romanse, zawsze sądziłam że to coś raczej w czym zaczytują się nastolatki, a później przychodzi zderzenie z rzeczywistością, i lektura wydaje się infantylna i płytka Myślę jednak, że coś w tym jest, że typowa dziewczynka przeżywa w zderzeniu z rzeczywistością, to co typowy chłopiec, ktory dowiaduje się że jego męskość nie zawsze będzie stała na żądanie, a orgazmu innego niż łechtaczkowy wiele z jego partnerek będzie musiało się dopiero nauczyć
  18. Chodzi mi o to, że przypuszczam, że pomoże to mu w złapaniu dystansu trochę. To co napisałeś to podstawa, ale nie dojdzie do tego w tym stanie emocjonalnym, bo nie jest obecnie nastawiony na jakąkolwiek zmianę. Nie myślę, że tak będzie. Przytaczam mniej więcej sposób jego myślenia, i ta sprawiedliwość wg mojego ukochanego wyraża się raczej przez uczucie, że nie wolno mu wybaczyć, bo to tak jakby dostał prezent za złe zachowanie. Że absurdalne, to wiem No ale to jego emocje, nie trzeźwa ocena dyktuje mu podobne przekonanie. Ależ ja wiem, nawet gdybym chciała, nie przepracuję tego za niego. Po prostu chciałabym go delikatnie nakierować w bardziej pozytywną stronę, żeby w ogóle chciał podjąć pracę nad sobą, żeby zrozumiał że rani przede wszystkim siebie, nie dalej uważał że musi się tak czuć. Wiem gdzie jest granica traktowania kogoś jak dziecko i zrobię co w mojej mocy, żeby nie przekroczyć jej, nie wejść mu na ego.
  19. Dziękuję @SennaRot, za całą pomoc, postaram się aby w tę stronę właśnie to poszło. A przynajmniej początkowo w odcięcie tej pępowinki, dowartościowanie go. Zobaczymy jak to pójdzie, bo póki co niestety P. bardzo mocno trzyma się myśli, że ludzie powinni zawsze zapłacić za swe czyny, że trzeba ich rozliczać, że nie można czemuś o tak pozwolić odejść. Podsumowując dużo, dużo żalu, poczucie niesprawiedliwości.. Nie mogłam już edytować ale jeszcze dopisze do @kic-anty Ja nie uważam, że nieingerowanie to podłość. Czasem myślę czy nie jest to po prostu zdrowy egoizm. Pomaganie komuś zawsze może skończyć się tak, że będzie to uznane za matkowanie/ojcowanie, nie partnerstwo, w końcu utożsamienie pomagającego z samym problemem, i po związku. I zostaje się z jakimś żalem, że za pomaganie dostaje się kopa w tyłek. Dla mnie też byłoby łatwiej, przywiązać faceta do siebie, będąc tylko żródłem ulgi. Ale przeszedł taką drogę, a ja czuję ogromną wdzięczność do P. za jego delikatność wobec mnie, dobroć..i bardzo chciałabym, żeby wreszcie był szczęśliwy i wolny. Wiem, że uprawiam łzawobabskie klimaty na męskim forum :D, ale uwielbiam na niego patrzeć, gdy jest odprężony i zaśmiewa się ze mną z czegoś do łez. Może sama też mam silne poczucie sprawiedliwości, może chciałabym żeby bliskie mi osoby, też kierowały się wobec mnie tym co dla mnie najlepsze, a może egoistyczna chęć żeby zapisać się jakoś w jego życiu
  20. Fukacz

    Czołem!

    Cześć, cześć! A Tobie SennaRot jeszcze raz bardzo dziękuję za wspaniały i pomocny post.
  21. Dokładnie tak. On wie, ale ma problem ze zrozumieniem. Zdecydowanie robi to dla korzyści własnej, jednak nie sądzę aby był psychopatą czy chodziło tu o syndrom sztokholmski (ale tu z kolei ja zgaduję, bo znam faceta tak naprawdę tylko z opowiadań). Przypuszczam, że był po prostu w podobnej relacji ze swoim własnym tatą, takie rzeczy lubią się przenosić i po pierwsze nie zdaje sobie sprawy, że przytyki nie motywują, a ranią, a po drugie rekompensuje sobie własną samoocenę kosztem syna. Nasz związek, przyszłość, możliwe że rodzina, jeśli nasz związek potoczy się w stronę poważniejszego zaangażowania. To takie beblanie, bo znamy się za krótko, ale czasem zastanawiam się czy mając syna nie poszłoby to dalej. Tyle, że ufam facetowi, On jest świadomy, przy czym traktuje ludzi z dużym wyczuciem i delikatnością, choć ocenia ich surowo. Niestety, masz dużo racji. P. nie może nawet wesprzeć się na osiągnięciach własnych, bo deprecjonuje je, a poza tym, dopóki nie rozwiąże problemu, zawsze będzie działał motywowany relacją z tatą :| Chyba masz rację, niestety P. widzi swoje przebaczenie chyba tylko w przypadku gdyby jego tata zmienił się, zrozumiał, przeprosił.. Nawet nie próbuje rozumieć ojca, On po prostu ocenia go.. Ogólnie dziękuję Ci Senna, bardzo inspirujący post i jeszcze kilka razy przeczytam go sobie zapewne, bo podsuwa parę dobrych koncepcji. No właśnie mam mieszane uczucia. Może chwilowo wyzwoliłoby go, a to już coś, podbudowałby sobie poczucie niezależności. Ale czy to nie ucieczka od problemu? Poza tym P. bardzo kocha swoją mamę, ma ogromne poczucie odpowiedzialności za nią i myślę, że szarpie nim obecnie właśnie ta chęć zatroszczenia się o nią i chęć ucieczki. I chyba tylko dlatego jeszcze nie uciekł.. Nie wiem, bo ten jest pierwszy tak problemowy A pociąga mnie wszystko poza tym. To chyba również działa w tę stronę, choć każdy człowiek nosi jakiś tam swój bagaż, i to na pewno pozwala nam utożsamiać się ze sobą i docierać do siebie. Poza tym kocham jego wrażliwość, mądrość, uwielbiam rozmowy z Nim, jego dotyk i niesamowicie imponuje mi to, że jest człowiekiem, który poradził sobie z naprawdę wieloma dramatycznymi wyborami w swoim życiu. Tacy ludzie są niesamowicie inspirujący, dla każdego chyba. Tyle, że szkoda że ma to taką cenę.. Może. Nie wiem. Za krótko by stwierdzić. Póki co, nic na to nie wskazuje. Czy ja wiem. To raczej spokojny związek, bez większych spięć. Póki co dominuje w nim radość, ale początki zawsze są takie. Jeśli co to smutku trochę za dużo Tak to się nawzajem baaardzo, oj baardzo wspieramy.. @AdrianoPeruggio, Dziękuję bardzo! Zaraz sobie załączę
  22. Jak na tej podstawie można w ogóle coś powiedzieć? Zawsze musisz zainwestować swój czas w poznanie osoby. Poznaj go, przeżyj z nim kilka lat, to się dowiesz czy to jest człowiek z którym chcesz przeżyć życie. Nie poznawaj facetów z nastawieniem "to będzie ten", bo to wzbudza presję i nie pozwala ludziom naprawdę poznać się i cieszyć się sobą. Priorytet to być z sensownym człowiekiem, a nie dać sobie włożyć obrączkę na palec. A jeśli nie będzie obrączki, ale masz szanse na najpiękniejsze kilka lat swojego życia? To co, nie warto?
  23. Fukacz

    Czołem!

    O i pierwsza koleżanka, wiitaj Pokorna! I cześć niepokorni!
  24. Eh.. do mnie nie trzeba jak do dziecka Jimmy I to nie mój miś, a człowiek na którego szczęściu mi zależy. Troska nie zawsze sprowadza się do traktowania kogoś jak niepełnosprytnego, czy nieumiejącego pokierować swoim życiem. Więc, to nie do końca tak. Zgadzam się, że P. nie poprosił mnie o ingerencję, natomiast prosi o zdanie, opinie. Również postrzegam to jako kredyt zaufania i dlatego nie chce tego spieprzyć, ale nie wiem jak reagować. Staram się delikatnie, nie nakręcając go. Plus P. ma świadomość, że sama przeszłam pewną drogę do akceptacji sytuacji w rodzinie, mimo to moje obecne relacje z rodzicami są bardzo dobre. Mimo wszystko, nie są to sytuacje równorzędne, bo inaczej wychowuje się dziewczynki, inaczej chłopców. Dodatkowo, w czasie dorastania ja miałam szansę zbuntować się, odciąć, a to mentalne odseparowanie się jest podstawą do tego by później pewne rzeczy przerobić sobie i spojrzeć na nie z dystansu osoby dorosłej, nie skrzywdzonego dziecka. On takiej możliwości nie miał. Również, to że jesteśmy w wieku w którym większość z naszych rówieśników ma już relacje uporządkowane, potęguje jego negatywne nastawienie, bo przestaje widzieć, że inni także przeszli swoje, po prostu dorośli do innej perspektywy. Tak więc nie potrafi utożsamić się z np. swoimi kumplami. Do pewnego czasu nieingerowanie działało. Co do spokoju, P. sam wiele razy określił mnie jako jedyną kotwicę obecnie, a to wzbudza pewne poczucie odpowiedzialności. Mimo wszystko, nikt nie powinien wspierać się tylko jedną rzeczą. P. ma inne części swojego życia, które są dla niego ważne i poprzez które mógłby odreagować, ale w przypadku problemów rodzinnych, nie dzieje się tak po prostu. Póki co, skupiam się, żeby nie zamknął się na mnie, tylko wyrzucał to co leży mu na wątrobie. Ostatnio coraz gorzej ze zdrowiem P w związku z sytuacją, ale uważam, że z tym sobie poradzimy. Tyle, że to maskowanie problemu. P. w kryzysie zaczyna zachowywać się autodestruktywnie, i na podstawie tego co usłyszałam o jego przeszlości, boje się, że będzie taki moment, że podejmie decyzję w rodzaju :niszczę i uciekam, sabotując albo nasz związek, albo co gorsza drogę do własnych marzeń, co już kiedyś po prawdzie zrobił. Dziękuję, staram się ** Jeszcze jedno. P. ma teoretyczne narzędzia, żeby radzić sobie z sytuacją. Jest bardzo oczytany w temacie, wielokrotnie rozpracowywaliśmy też temat tego, że kiedy reaguje zloscia, staje się dokładnie tym, czym czyni go jego ojciec, gra na jego melodię.Wie też, że tylko inna reakcja może poprawić jego samopoczucie, ale też zmienić podejście ojca do niego. Mimo to, widocznie siedzi to zbyt głęboko w nim, by nie reagował schematycznie. Czyli wiedza swoje, emocje swoje. Po prostu załamuje ręce :|
  25. Fukacz

    Czołem!

    Cześć, cześć Wybacz Red, zapędziłam się, już sie poprawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.