Panowie, Brakuje mi tu takiego kolektywnego, zbiorczego podsumowania naszych własnych doświadczeń ze związków, sformalizowanych i nie, bardzo istotnej kwestii i momentu. Momentu w którym kobieta, będąc jeszcze z nami, zaczyna psychologicznie 'dryfować' ku kolejnemu partnerowi. Symptom początku końca. Moment o tyle istotny, że w tym czasie mamy jeszcze (teoretycznie) jakieś atuty w ręku - możemy bądź świadomie podziękować za wspólną relację bądź wdrożyć 'plan naprawczy' w szerokim spektrum (jeden uzna, że musi się zmienić, drugi uzna że czas przylać kobiecie by nabrała szacunku - metody pomijam bo nie są one rematem tego wpisu). Jakie są powtarzające się cechy wspólne 'dryfowania kobiety' ? Chodzi o to, by je rozpoznać w miarę szybko i móc zareagować tak czy inaczej. Bo zbyt często widzę, że mężczyźni nie potrafią wyłapać tych, czasami subtelnych zmian w zachowaniu, i budzą się z przysłowiową ręką w nocniku. Zaczne od swoich doświadczeń, tego co zaobserwowałem w swoich wcześniejszych niesformalizowany związkach damsko-męskich i z obserwacji układów przyjaciół i rodziny. Są to: - oziębienie uczuciowości w związku bądź, paradoksalnie, nagłe 'rozbuchanie' żaru (element uśpienia czujności bądź działania, w drugim przypadku, wynikające z wyrzutów sumienia kobiety). - zawsze, ale to zawsze powoli zanika i ubożeje kwestia seksualna. - w wypowiedziach kobiety pojawia się nagle, jak sie 'zapomni' element zafascynowania jakimś człowiekiem. Oczywiście zafascynowanie to i podziw dotyczny np. tematów zawodowych, profesjonalnych (wiesz, wybitny specjalista...). - kobieta zaczyna jakby żyć 'życiem obok'. Nie opowiada o swoich działaniach, planach, odczuciach np, związanych z wykonywaną pracą. Jeśli mówi - to pyta o ciebie, kwestie swoje zbywa kilkoma zdawkowymi zdaniami. - klasyczna zmiana zachowania. Dotąd chodziła na miasto w przysłowiowych bawełanianych dresach a tu nagle szpilki, koronki i godzina przed lustrem. Ale to jest tak czytelne, że właściwie występuje już na samym końcu. Poprosiłbym o dorzucenie przez Was kolejnych zaobserwowanych symptomów 'dryfowania ku temu trzeciemu'. Kwestia bardzo ważna, bo można wówczas podjąć świadomą decyzję czy coś robimy jeszcze ze związkiem czy dajemy sobie totalny spokój. A łożyć i inwestować, być tą 'pierwszą gałęzią' podczas gdy kobieta właśnie już chwyta 'drugą' to bardzo kiepski interes. Emocjonalnie i ekonomicznie. Pozdrawiam, S.