Cześć
Postaram się myśl, którą chcę przekazać dobrze ubrać w słowa.
Mam wyjebane na prace, mój stosunek do firm i Januszów biznesu jest wręcz agresywny, to co prezentują w Polsce, czyli swoje podejście do człowieka, zarobki, wymagania prosi się aby przypierdolić im w zęby, nie chcę być zle zrozumiany, bo lubię pracować i jestem pracusiem, ale to co daję od siebie jest kompletnie nie proporcjonalne do tego co otrzymuję w zamian, w związku z tym mam pracę w dupie, bo w tym kraju nie da się godziwie żyć, nie mam zamiaru zapierdalać u prywaciarza za marne grosze i słuchać jego obelg, a znając mój charakter pewnie skończyłoby się na mordobicu.
Czuję że otwiera się przedemną coś nowego, mianowicie świadomość tego że nie muszę grac tak jak mnie zaprogramowano, czyli praca za najniższą i zapierdol do 60-tki, jest wręcz wyzwalająca, czuję się wolny bo zauważyłem z pomocą pewnego znajomego że wkręciłem sobie do głowy film odpowiednio podparty rodziną i środowiskiem aby spełniać czyjeś oczekiwania, zauważyłem ramy zniewolenia które mi wrzucili na barki, zauważyłem jak konsekwentnie brałem to na barki nieświadomy tego że nie żyję swoim życiem ale robię to co odemnię chcą..
Uświadomienie sobie tego spowodowało to że poczułem chęć zemsty, ale z drugiej strony wolność, że teraz robię to co będę chciał
Mam też jakieś wyrzuty sumienia i nie pewność czy dobrze robię, czy to stare wzorce i przymus mnie prowokuję aby robić czego nienawidzę, czy moja fantazja? ale w głębi serca wiem że powinienem się odciąć od tego.
Posuwam granicy swojej strefy komfortu dzięki temu że zdobyłem kolejne tereny mojego pola bitwy, czyli umysłu, zauważyłem jak mało miałem kontroli i jak dużo rzeczy robiłem nieświadomię, poczucie kontroli nad tym daję mi swobodę, że nie muszę...
Zapraszam do dyskusji.