Muszę to napisać ,bo mam wkurwa!
Kolega wyciągnął dziś mnie do kultowego niegdyś klubu , w jednym z większych miast...
Jeszcze rok temu przychodziły tam naprawdę fajne laski, muzyka była dobra, ogólnie zajebisty lokal był , i to od wielu, wielu lat....
Ile razy tam poszedłem, była świetna zabawa. Kultowy klub po prostu...super...
Jednak to , co dziś tam zobaczyłem ,napawało mnie wręcz obrzydzeniem!
Muzyka chujowa...
Ani jednej ładnej dziewczyny!
W chuj pasztetów, i to takich 2,3, i 4 /10....masakra!
Gości napalonych 2 x tyle ,co kobiet...
Mało tego, w chuj CIAPATYCH !
Polskie kurwy co wyrabiają, to tragedia...same łapią za dupy i kutasy na parkiecie tych ciapatych! Którzy oczywiście je OLEWAJĄ !
Ja sobie siadłem przy scenie, gdzie pogrywał zespół, i piłem na luzie drinki, z RedBullem...:-)
Podeszła do mnie taka lampucera 4/10, i napierdala do mnie po ...angielsku !
I luka na mój zegarek, i moje ubranie...
Jako, że miałem już w czubie, to podłpałem temat, i też do niej po angielsku!
Ta się podjarała, jeszcze bardziej, i mnie na parkiet, i maca po kutasie....!
I pyta po angielsku, co ja tu robię ,czym sie zajmuję itp.....
Ja do niej twardo "I am mistery man, my job it's a secret" i takie tam :-)
No, to lachon już mało się nie posika...:-)
Ale patrzę, kurwa przecież to pasztet!
"I have to go....to toilet..."
i spierdoliłem...nie będę ruchał pasztetów, mam przecież zajebisty seks z moją laską ! :-)