Czy komuś się udało i ma jakieś skuteczne rady w jaki sposób to zrobić?
Miałam spory zapał do zmian, który... minął! Nakreślam sytuację - jesienią ub. roku wiele poukładałam sobie w głowie i to był cud, przypadek :), wcześniej byłam depresyjnym typem niczym Deomi <sorry, Deomi >. Potem przed zimą zaplanowałam co i w jakiej kolejności muszę zmienić w swoim życiu, wyszło tego dużo. Moja strefa komfortu jest jak strefa śmierci. Jakaś lipna, ale stabilna praca, ciągle Ci sami ludzie, którzy chcą niewiele od życia, w dodatku nie wiadomo które ich rady brać na poważnie, skoro siedzą w matrixie.
Jest mi tak cholernie komfortowo, prowadzę łatwe życie, a jednocześnie nie podoba mi się to. W pracy dowalili nam podwyżkę, w domu prawie nic nie muszę prócz sprzątania. Jest tak dobrze, że można "żyć i umierać".
Zaczęłam odsuwać w czasie tą wyprowadzkę, zaplanowaną przed nowym rokiem, no i mamy już koniec lutego, a ja wymiękam z tym planami. Zdałam sobie sprawę, że wymyślałam głupie powody, byle tylko odsunąć ich realizację w czasie. Coś mnie blokuje, a jednocześnie z drugiej strony coś mnie pcha do tych zmian, np. ostatnio zaczęłam olewać moje obowiązki w pracy, tj. żeby mnie sami wywalili.. A w ogóle to jest zima, najchętniej bym tylko spała dłużej i leniuchowała, jak to w zimę. Może na wiosnę...
Ratunku!! Jak się ruszyć, kiedy tak się zasiedziało w komforcie?