Przypadkowo widziałem dzisiaj dziewczynę z mojego LO po wielu latach. Oboje pochodzimy z miasta około 100 tysięcy mieszkańców, a teraz mieszkamy w Warszawie. Ona 34, ja 33. Nigdy z nią nie rozmawiałem, ale kojarzę bardzo dobrze.
Jaki wniosek? Pomimo, że to zawsze była i jest dalej ładna i zadbana niewiasta (szczupła, delikatne rysy twarzy, delikatny makijaż, ładnie ubrana z pomysłem) to jednak widać ten upływ czasu. W tym momencie czułbym się przy niej jak facet o kilka lat młodszy.