Oczywiście, że popęd seksualny jest w naszym życiu ogromnie ważny ale właśnie to, że potrafimy się w miarę kontrolować i skierować energię na inne aktywności daje nam szansę na przeciwstawienie się manipulacyjnym zapędom kobiet.
Tak między nami Bracia, 70% historii opisanych na forum dotyczy w mniejszym lub większym stopniu konfliktów na tle seksualnym. Baby w pewnym momencie związku (chodzi mi raczej o zaawansowane związki) zamieniają się w "pierdolonego strażnika Teksasu" i zaczynają reglamentować dostęp do szpary w celu uzyskania określonych celów, długo i krótko terminowych. Tylko od naszej samczej świadomości i silnej woli zależeć będzie czy stoczymy się w otchłań pogardy i zamienimy się w skamlącego o seks pieska czy pozostaniemy twardzi i nie czuli na "teatrzyk" seksualny kobiet.
Ja i grupa moich oddanych kompanów rozwiązaliśmy częściowo ten problem po przez zaangażowanie się w swoje pasje, które są sportami ekstremalnymi typu : base jump, wspinaczka, kitesurfing, downhill, itp. Mi osobiście emocje związane z uprawianiem sportu dają tak mocnego kopa energetycznego, dają taki zastrzyk adrenaliny, że zaryzykuje stwierdzenie, że seks przy tym to "mały miki". I jak perska księżniczka wali fochy i "muruje" szparkę to ze spokojem odwracam się na pięcie, pozdrawiam Renatę Grabowską i mam w dupie zgrzytającą zębami terrorystkę. W ten sposób można wygrać z kobietami wiele bitew, smutne jest natomiast to, że wojna z nimi toczy się dalej... (o swojej prywatnej wojnie postaram się już wkrótce co nieco napisać).
Co się tyczy obecności kobiet na imprezach.. KOBIETA TO BALAST ! Spotykamy się ponad od 12 lat, średnio co 2 tygodnie i bawimy się wybornie bez nich. Ogarniamy bieżące newsy z naszych wypraw, planujemy następne, trochę o sytuacji na świecie, parę nowych chamskich żarcików i... napierdalamy zespołowo w piłkarzyki aż wióry lecą. Mięcho leci bez krępacji, browary leją się gęsto, chłopcy luzują się na maksa i co ważne.. żadnych, ale to żadnych BAB. Jedynie jak jest fajna barmanka to padają komentarze w stylu - kto i co i gdzie dałby jej do potrzymania i to wszystko. Pewno wyjdę na gbura, chama i szowinistę (moja księżniczka w nerwach woła na mnie - TY HUJU !) ale generalnie kobiety mnie naprawdę nudzą. Są okrutnie przewidywalne, ich wiedza jest najczęściej bardzo ograniczona i powierzchowna, poziom humoru i autoironia są przeważnie na bardzo niskim poziomie a o wpływie Jimi Hendrixa na współczesną scenę muzyki rockowej praktycznie w ogóle nie pogadasz...no tak naprawdę to ratuje je tylko właśnie ten SEX ! Ale dla ogarniętych, w miarę inteligentnych i wkręconych w swoje pasję samców nie są niezbędne do imprezowania.
Czy alkohol jest niezbędny i ma na to wpływ obecność kobiet ? Zdecydowanie NIE. W naszej grandzie po prostu lubimy ten lekki szum w bani po kilku browcach i tyle, a rola alkoholu jako "dopalacz" w stosunkach z kobitami jest mocno przesadzony. Ten kij ma po prostu dwa końce, może pomóc - np. dodać odwagi ale i może też mocno zagmatwać - ja na ten przykład kiedyś tak zabalowałem, że zasnąłem w pozycji siedzącej na tronie a rozgrzana niunia stygła w pokoju obok na łóżeczku czekając grzecznie...nie doczekała się