Skocz do zawartości

przebojem

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia przebojem

Kot

Kot (1/23)

1

Reputacja

  1. Witaj Boromir. Dzięki za odpowiedź Niepoprawny, oraz Rengers. Masz racje nie powinienem grać w jakieś głupie gierki, tylko od razu się określić. Człowiek się uczy na błędach, dzięki panowie już następnym razem ich nie popełnię. A co do szybkości to fakt za szybko się to wszystko zadziało. Z perspektywy czasu rozegrał bym to inaczej. Pozdrawiam
  2. Historia miała miejsce w te wakacje i zaraz po rozpoczęciu pandemii Czas trwania to pół roku pisania, miesiąc spotkań i uwaga kilka dni w związku. Ja mam 23 lata, ona 20. Ogólnie nie mam problemu z dziewczynami, chociaż po ostatniej miłości miałem rok przerwy (nie licząc jakiś pojedynczych spotkań z jakimiś pannami). Stwierdziłem że tym razem poszukam sobie kogoś na dłużej, spróbowałem tindera. Założyłem go w walentynki, nie miałem za dużo czasu gdyż chodziłem do pracy i studiowałem, więc wieczorem wszedłem ponownie. Zobaczyłem, że napisała do mnie ona moja przyszła dziewczyna(już nie jesteśmy ze sobą). Ja studiuje w innym mieście, ona w innym, pochodzimy z tego samego. Pisała do mnie, że zrobiła sobie gap year(chciała zmienić studia) i do końca roku akademickiego będzie siedzieć w moich mieście rodzinnym. Na początku podchodziłem do całej relacji sceptycznie, urywałem rozmowy, odpisywałem na drugi dzień i na nic większego się nie nastawiałem. Myślałem sobie, że nigdy się nie spotkamy ja siedziałem w innym mieście ona w innym a dobrze wiedziałem, że rzadko wracam do rodzinnego miasta. Wtedy wybuchła pandemia, wróciłem do rodzinnego miasta nadal pisaliśmy co jakiś czas, rozmowy były z emocjami, ale ja nadal na nic się nie nastawiałem. Przyszedł czerwiec zdałem wszystkie egzaminy na studiach. Ćwiczyłem mega mi się nudziło i stwierdziłem, że w sumie czemu by się z nią nie spotkać. Spotkaliśmy się, na pierwszym spotkaniu nie było fajerwerków, widać było, że na mnie leci(chyba jej zaimponowałem, że studiuje na dobrej, uczelni jestem ogarnięty) ale ja jakoś nic nie czułem. Potem troszkę pisaliśmy zgadaliśmy się znowu i wtedy już coś zaiskrzyło z mojej strony ale nadal miałem poker face i chciałem się tylko spotykać, nic więcej. Troszkę ją zlewałem. Na kolejnych spotkaniach zaczęło się coś więcej długo siedzieliśmy ze sobą, widzieliśmy się co drugi dzień było dużo emocji. I tak było przez miesiąc wszystko zajebiście się układało, nie było żadnych spin, powiedziała mi że nigdzie nie była w te wakacje nigdzie zaproponowałem wyjazd do miasta w którym jeszcze nie była zgodziła się pojechać ze mną na weekend. Opowiadałem jej dużo o swojej przeszłości z dziewczynami( sama o to pytała, ja chciałem być szczery może to był mój błąd), dowiedziała się wtedy że co roku jeżdzę z jakąś laską na weekend do jakiegoś miasta. Mieliśmy już wszystko zabookowane, i wtedy poleciał pierwszy shit test z jej strony zapytała mnie czy na tym wyjeździe ją wykorzystam i zostawię, oczywiście powiedziałem że tak, wiedziałem że to shit test i że chce mnie sprawdzić. Chyba nie skumała tego, że mówię w żartach i zaczęła mówić że pojedzie do koleżanki, może zabawi się z jakimiś chłopakami(nie byliśmy jeszcze razem). Powiedziałem że śmiało ja jej daje wolną rękę. Siedzieliśmy w napiętej atmosferze prawie 15 minut po czym powiedziała żebyśmy dali już sobie spokój i się na mnie rzuciła. Nie pozwoliłem jej się do mnie dobierać w ramach kary za te shit testy. Poszedłem do domu, dalej było wszystko w porządku emocje na spotkaniach itd. Spotykaliśmy się wieczorem jeździliśmy nad jezioro a potem staliśmy pod moją chatą. Podobny schemat na każdym spotkaniu, zawsze dresy bluzy i wyjebka na to jak wyglądamy. Pewnego razu poszliśmy na randkę do restauracji, długi spacer, potem u mnie pod chatą. Wszystko było git zacząłem się do niej dobierać kiedy ona zapytała mnie czy jesteśmy już razem. Nie powiem troszkę się zdziwiłem, nawet byłem w szoku. Powiedziałem jej że nie wiem i żeby na razie to zeszło na dalszy temat. Przemyślałem sprawę i następnego dnia powiedziałem jej że jesteśmy razem(Chora akacja ogólnie cringe jak chuj, zawsze to wychodziło naturalnie w poprzednich związkach). Spotkaliśmy się jeszcze raz po tym jak oficjalnie byliśmy już razem, ostatni raz kiedy było normalnie, to wszystko było zbyt piękne. Poszedłem biegać, po bieganiu zapytała się czy nie chce się z nią spotkać bo ma problem okazało się że ktoś z jej rodziny jest chory. Spotkaliśmy się troszkę się żaliła, ale wszystko było jeszcze spoko. Następnego dnia pojechaliśmy do jej ciotki na działkę, potem pojechaliśmy coś zjeść jeszcze wszystko było okej. Podjechałem pod jej blok i już w drodze była jakaś cisza, powiedziała mi, że się przejmuje czy dostanie się na studia do miasta w którym studiuje, że cały czas myśli o tej chorej osobie i widać było że coś jest nie tak. Umówiliśmy się na następny raz pożegnaliśmy się, powiedziała jeszcze żebym kupił bilety na pociąg. Spotkaliśmy się następny raz i wtedy to już była maniana cały czas w ciszy, potem zaczęła się katarynka z jej strony o jej byłych i jakiś gościach którzy ją olewali. Ja nie wiedziałem co jej powiedzieć tylko słuchałem tych historii. Wiedziałem już wcześniej o tym jej byłym że to jakaś patologia. Wracaliśmy w ciszy, poszliśmy się przejść po moim osiedlu i pożegnaliśmy się. Nawet nie pozwoliła mi wejść do auta w którym zawsze działy się ciekawe rzeczy. Kładłem się spać i napisała przepraszam. Nie wiedziałem zbytnio co odpisać i zachowałem się troszkę jak kukold pisząc, że ją wspieram. Miałem emocjonalny rollercoaster. No i następnego dnia napisała do mnie że ona nie chce jechać do Krakowa, w tej samej rozmowie informując mnie, że jedzie na weekend do koleżanki się bawić. Nie powiem troszkę się wkurwiłem bo mieliśmy już zabookowane mieszkanie, ogarnięte bilety i chciałem do niej zadzwonić zapytać co ona odpierdala. Napisała że nie może gadać, zapytałem jej czy ona coś do mnie jeszcze czuje napisała mi, że ten miesiąc to była ambiwalencja uczuć i zaproponowała mi żebyśmy zostali przyjaciółmi(XDDDD). Napisałem że jest żałosna i że nic mnie już nie obchodzi. Przeprosiła mnie za wszystko. Napisała mi potem życzenia na urodziny. Od tego czasu nie mamy kontaktu. Czasami wstawiała na story na ig jakieś zaczepki w moją stronę, głupie cytaty itd.(dziecinada). Teraz moje pytanie do was jak myślicie, co tu się odjebało i dlaczego ta relacja zakończyła się w tak dziwny sposób? Dodam ze swojej strony że nie jestem zbytnio typem imprezowicza, wole się rozwijać zamiast imprezować. Ona miała burzliwy, swój poprzedni związek(z tego co wnioskowałem jej były był bad boyem). Nie lubię przegrywać dlatego mnie zastanawia dlaczego to tak się dziwnie zakończyło. Pozdrawiam was bracia i liczę na analizę mojego przypadku.
  3. przebojem

    Witam Braci!

    Witajcie Bracia, jestem nowy na forum i trafiłem tu po wakacyjnej miłości(która zapadła w pamięć). Pozdrawiam wszystkich.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.